Deizm - moje poglądy i pytania
Autor |
Wiadomość |
Kamyk
Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18 Posty: 7422
|
Cytuj: Istnieje to co oddziaływuje.
Bardzo grube założenie i całkowicie niesprawdzalne. Jeśli coś istnieje, a nie oddziałuje, to siłą rzeczy nie jesteśmy w stanie stwierdzić istnienia tego bytu. Nie możemy również wykazać jego nieistnienia. Równocześnie argumentowanie nieistnienia z braku dowodów na istnienie jest błędem logicznym
|
Cz mar 05, 2009 13:08 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Kamyk napisał(a): Cytuj: Istnieje to co oddziaływuje. Bardzo grube założenie i całkowicie niesprawdzalne. Jeśli coś istnieje, a nie oddziałuje, to siłą rzeczy nie jesteśmy w stanie stwierdzić istnienia tego bytu. Nie możemy również wykazać jego nieistnienia. Równocześnie argumentowanie nieistnienia z braku dowodów na istnienie jest błędem logicznym
Masz rację co do wnioskowania nieistnienia z braku dowodów na istnienie - ale taki brak dowodów jest jednak pewną przesłanką.
Natomiast co do oddziaływania - jeśli sądzimy, że coś istnieje, ale nie ma żadnych przejawów tego istnienia (żadnych oddziaływań) - to tak, jakby nie istniało, nie? W jakimkolwiek równaniu będzie to zmienna o wartości zero - bez znaczenia, tak, jakby jej nie było. Więc założenie o nieistnieniu czegoś, co na nic nie wpływa, jest "rozsądne" - upraszcza nam model poznawczy bez fałszowania jakichkolwiek wyników.
|
Cz mar 05, 2009 13:15 |
|
 |
Kamyk
Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18 Posty: 7422
|
Założenie takie faktycznie upraszcza, a ewentualne istnienie nie ma żadnego wpływu na znaną nam rzeczywistość. Co do tego pełna zgoda. I taki ewentualny byt może być spokojnie pomijany w rozważaniach. Lepiej jednak nie mówić, że taki byt nie istnieje, gdyż to już trochę za dużo
|
Cz mar 05, 2009 13:34 |
|
|
|
 |
No hay banda.
Dołączył(a): So sty 10, 2009 23:50 Posty: 397
|
Superstar:
Cytuj: Czyli co od czego, co jest tym co może istnieć bądź nie ? Nie wazne. Tego mamy sie dowiedziec korzystajac z tej definicji, wiec nie mozemy tego w tej definicji zawierac... Sluchaj: Zderzyly sie dwa komary, wiec przynajmniej dwa komary istnieja, tak? Zdarzyly sie dwa samochody, wiec przynajmniej dwa samochody istnieja, tak? Ciagnik zderzyl sie z drzewem, wiec istnieje ten ciagnik i drzewo, czyz nie? Zderzylo sie cokolwiek z czymkolwiek, wiec cokolwiek istnieje! Cytuj: Choć osobiście uważam że wystarczy samo słowo samoświadomość żeby już człowiek wiedział że o niego chodzi, w dyskusjach internetowych nauczono mnie jednak że trzeba o wszystkim opowiedzieć tak jakby język potoczny do niczego nie służył, ehh. Najlepszym pomysłem na qualia moim skromnym zdaniem jest odwołanie się do wyobrażenia o terminie rozmówcy i tyle, to jest zupełnie normalne podejście, potoczne że tak się wyrażę. Jasne, ale licze, ze mi napiszesz definicje istnienia, ktorej uzywasz nazywajac cos istniejacym. Jak mi znajoma powie, ze widziala ladnego czarnego kotka dzisiaj na ulicy, to jej nie prosze o definicje: istnienia, widzenia, kota, koloru czarnego i ladnosci. Natomiast tutaj rozmawiamy o istnieniu, wiec warto by to okreslic. Jest to konieczne bysmy sie rozumieli. A odnosze nieodparte wrazenie, ze rozumiesz to podobnie. Cytuj: Nie rozumiem ? Piszesz że 6mld ludzi istnieje, ja Ci mówię że słowo istnieję znaczy dokładnie to samo w jakim ty sam znaczeniu to słowo użyłeś odnośnie siebie i tyle. Argument ze zgryźliwości nie przysługuje polipsyście. ALe ja stwierdzam istnienie tych ludzi nie dlatego, ze sa podobni do mnie, tylko, ze oddzialuja na cos innego. Cytuj: Zapomniałem że w rozmowie z teatime zminiliśmy znaczenie tego wyrazu, osoba to też jest to jak siebie całościowo postrzegasz, z ego, emocjami, z pamięcią itd. Czysto psychologiczne pojęcie. Ale tu chodzi mi o to że osoba to co samodoświadcza a więc wie że istnieje co jest zdefiniowane w pkt 1 mojego deizmu. Rozumiem. No to wiele o tym Bogu nie mozna napisac. Cytuj: Potem jednak można wysnuć wniosek że istnieć dla danej rzeczy, tej doznanej, oznacza być w miejscu tym a tym, np. krzesło na którym siedzie istnieje w moim pokoju. Czyli ten lad istnieje z swiecie, a nie w Twoich doznaniach? Tzn po tym, jak juz ustalisz, ze jednak twoj dom istnieje, planeta Ziemia istnieje itd to o takim ladzie piszesz? Kamyk: Cytuj: Lepiej jednak nie mówić, że taki byt nie istnieje, gdyż to już trochę za dużo
Jak za duzo? A istnieje? W jaki sposob? Co to jest istnienie?
Zalozmy, ze wykazemy (nie wazne, jak), ze X nigdy z niczym nie oddzialywal, nie oddzialuje i nie bedzie oddzialywal. Czy moze istniec? Niby jak?
_________________ Jesus Christ, why don't you come save my life now?
Open my eyes and blind me with your light now!
|
Cz mar 05, 2009 13:55 |
|
 |
Kamyk
Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18 Posty: 7422
|
Cytuj: Zalozmy, ze wykazemy (nie wazne, jak), ze X nigdy z niczym nie oddzialywal, nie oddzialuje i nie bedzie oddzialywal. Czy moze istniec? Niby jak?
Jeśli byt A nie oddziałuje na żaden inny byt, to nie można tego wykazać na drodze eksperymentalnej, a obawiam się, że również na drodze rozumowej. Jest to po prostu wewnętrzna sprzeczność.
Interakcja z innymi bytami wynika z faktu istnienia - z takim zdaniem mogę się zgodzić. Ale mówienie, że interakcja z innymi bytami jest elementem konstytutywnym lub koniecznym bytu, jest odwróceniem tego porządku i nie mogę się z tym zgodzić
|
Cz mar 05, 2009 14:36 |
|
|
|
 |
No hay banda.
Dołączył(a): So sty 10, 2009 23:50 Posty: 397
|
Cytuj: Jeśli byt A nie oddziałuje na żaden inny byt, to nie można tego wykazać na drodze eksperymentalnej, a obawiam się, że również na drodze rozumowej. Jest to po prostu wewnętrzna sprzeczność. Mozna. Np rozsadza mnie bomba, zostaje po mnie mokra plama. Wersja ateistyczna: NHB. przestal istniec, bo juz na nic nie oddzialuje. Wersja teistyczna: NHB. nie przestal istniec, oddzialuje z szeroko rozumianym Pielkem (mam kilka grzechow ciezkich na sumieniu). Jasna sprawa? Teraz wystarczy tylko udowodnic jedna z tych wersji i viola. Nie twierdze, ze to jest proste, ale nie twierdze, ze zawsze nie mozliwe. Cytuj: Interakcja z innymi bytami wynika z faktu istnienia - z takim zdaniem mogę się zgodzić. Ale mówienie, że interakcja z innymi bytami jest elementem konstytutywnym lub koniecznym bytu, jest odwróceniem tego porządku i nie mogę się z tym zgodzić
Sa dwie logiczne mozliwosci:
-o istnieniu nie swiadczy nic i wtedy nie uzywamy tego pojecia bo jest pozbawione znaczenia.
-o istnieniu cos swiadczy - cos istnienie wyznacza. Wtedy definiujemy to "cos" i uzywamy tego pojecia zgodnie z definicja.
Wiec, ktora opcje wybierasz, zebym wiedzial o czym dalej pisac?
_________________ Jesus Christ, why don't you come save my life now?
Open my eyes and blind me with your light now!
|
Cz mar 05, 2009 14:47 |
|
 |
No hay banda.
Dołączył(a): So sty 10, 2009 23:50 Posty: 397
|
PS:
Slowo "byt" oznacza "cos co istnieje". Przyjmujac definicje istnienia, ktora podalem twierdzenie: "byt, ktory z niczym nie oddzialuje istnieje" jest wewnetrznie sprzeczne, bo zgodnie z ta definicja bytem jest to co oddzialuje na cos innego wlasnie.
Wiec zebys pisal o takim bycie, musisz podac definicje istnienia, ktora uwzglednia taka mozliwosc - czekam.
_________________ Jesus Christ, why don't you come save my life now?
Open my eyes and blind me with your light now!
|
Cz mar 05, 2009 14:55 |
|
 |
Kamyk
Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18 Posty: 7422
|
Zdanie "coś, co istnieje" nie jest tożsame ze zdaniem "coś, co oddziałuje na coś innego". Oddziaływanie na coś innego na pewno wskazuje na fakt istnienia, ale jednocześnie z owego istnienia wynika.
Na gruncie czysto filozoficznym można mówić o bycie, który istnieje i jednocześnie na nic nie oddziałuje. Nasze metody badawcze po prostu nie mają żadnych możliwości poznania, a co dopiero zbadania takiego bytu
|
Cz mar 05, 2009 15:07 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Superstar - poczytaj o filozofiach buddyjskich, powinno Ci się spodobać.
Nie ma bytów, więc nie ma całej tej zabawy jaka się tu odbywa.
Podstawą wszystkiego są zmysły - jest to chyba skrajna empiryka nie-naturalistyczna.
Masz tam założenie istnienie świata rzeczywistego, oraz opisane metody/zasady na jakich umysł tworzy z nich swoje wizje tego co jest światem. Dlatego jest tyle wizji świata - świat jest jeden, ale widzenie go bywa skrajnie odmienne
Wydaje mi się, że te filozofie są zgodne z deizmem - buddyzm nie neguje bogów, tylko inaczej ich opisuje niż teiści.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Cz mar 05, 2009 15:58 |
|
 |
No hay banda.
Dołączył(a): So sty 10, 2009 23:50 Posty: 397
|
Kamyk napisał(a): Zdanie "coś, co istnieje" nie jest tożsame ze zdaniem "coś, co oddziałuje na coś innego". Jezeli przyjac definicje istnienia jaka podalem to jest tozsame. Jezeli jakos definiujesz istnienie inaczej, to czekam na taka definicje. Wiec z jakim zdaniem jest tozszame "cos, co istnieje"? Kamyk napisał(a): Na gruncie czysto filozoficznym można mówić o bycie, który istnieje i jednocześnie na nic nie oddziałuje. Nasze metody badawcze po prostu nie mają żadnych możliwości poznania, a co dopiero zbadania takiego bytu
Na "czysto filozoficznym gruncie" mozna bredzic na kazdy temat, wiec niczego to nie dowodzi.
Ja sie pytam na czym ma sie opierac istnienie takiego bytu? Co to znaczy, ze istnieje? Skad to wiadomo?
_________________ Jesus Christ, why don't you come save my life now?
Open my eyes and blind me with your light now!
|
Cz mar 05, 2009 20:40 |
|
 |
Kamyk
Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18 Posty: 7422
|
Wiadomo o czymś co istnieje, że istnieje, dlatego, że oddziałuje z innym bytem. Ale jeśli coś nie oddziałuje, nie jesteś w stanie udowodnić ani istnienia, ani nieistnienia tego bytu
|
Cz mar 05, 2009 23:35 |
|
 |
No hay banda.
Dołączył(a): So sty 10, 2009 23:50 Posty: 397
|
Kamyk napisał(a): Wiadomo o czymś co istnieje, że istnieje, dlatego, że oddziałuje z innym bytem. Ale jeśli coś nie oddziałuje, nie jesteś w stanie udowodnić ani istnienia, ani nieistnienia tego bytu
Powtarzasz sie i to w najgorszym stylu powtarzania sie: powtarzasz twierdzenie bez argumentu.
Wyznacznikiem istnienia jest oddzialywanie na cos innego, jezeli cos z niczym nnie oddzialuje to nie istnieje. Prosta sprawa, ze da sie to wiedziec np:
-jezeli wykazemy, ze cos nie moze oddzialywac w naszym Wszechswiecie (np niewidzialny rozowy jednorozec)
-jezeli wykazemy, ze cos przestalo oddzialywac (np zezlomowalem moj samochod, juz z niczym nie oddzialuje)
Jak lubimy powtorki to ponowie pytanie:
da sie zdefiniowac istnienie? Jezeli tak, to jak? Jezeli nie, to po co piszesz o jakichs bytach, co na nic nie oddzialuja, "bo tak moze byc"?
Oraz na czym ma polegac istnienie czegos co nigdy z niczym nie oddzialywalo, nie oddzialuje, i nie bedzie oddzialywac? Na, "bo tak"?
_________________ Jesus Christ, why don't you come save my life now?
Open my eyes and blind me with your light now!
|
Pt mar 06, 2009 0:29 |
|
 |
Kamyk
Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18 Posty: 7422
|
Cytuj: Wyznacznikiem istnienia jest oddzialywanie na cos innego, jezeli cos z niczym nnie oddzialuje to nie istnieje. Z tym się włażnie nie zgadzam, bo tego zdania nie da się obronić ani udowodnić. Cytuj: -jezeli wykazemy, ze cos nie moze oddzialywac w naszym Wszechswiecie (np niewidzialny rozowy jednorozec) Jeśli nie może oddziaływać, to, jak pisałem, się o tym nie dowiemy. Żaden eksperyment tego nie wykaże, bo nie uchwyci czegoś, co nie oddziałuje Cytuj: -jezeli wykazemy, ze cos przestalo oddzialywac (np zezlomowalem moj samochod, juz z niczym nie oddzialuje) Brak oddziaływania samochodu wynika z uprzedniego faktu zaniknięcia istnienia tegoż samochodu. Niemniej po samochodzie wciąż pozostaje ta sama materia, tylko inaczej zorganizowana - i fakt zaprzestania istnienia możemy stwierdzić na podstawie oddziaływania tej materii Cytuj: da sie zdefiniowac istnienie? Jezeli tak, to jak? Jezeli nie, to po co piszesz o jakichs bytach, co na nic nie oddzialuja, "bo tak moze byc"? Oraz na czym ma polegac istnienie czegos co nigdy z niczym nie oddzialywalo, nie oddzialuje, i nie bedzie oddzialywac? Na, "bo tak"?
Może się da, może nie, nie chcę podejmować się tworzenia definicji istnienia, bo to dla mnie za wysoka półka. Niemniej nie zgadzam się z podaną przez Ciebie definicją istnienia, w której istnienie jest tożsame z oddziaływaniem. Uważam, że hipotetycznie taki byt jest możliwy (chociaż uważam, że faktycznie taki byt nie istnieje)
|
Pt mar 06, 2009 0:48 |
|
 |
No hay banda.
Dołączył(a): So sty 10, 2009 23:50 Posty: 397
|
Cytuj: Z tym się włażnie nie zgadzam, bo tego zdania nie da się obronić ani udowodnić. Ale definicje nie sa po to, zeby cos udowadniac czy nie, tylko po to, zeby jezyk byl mozliwe intersubiektywny. Definicji krzesla tez sie nie da uzasadnic inaczej niz przez to, ze opisuje to co nazywamy krzeslami. A to, ze ktos sie nie zgadza, bo dla niego biurko tez jest krzeslem to inna sprawa, nie? Ta definicja opisuje to co nazywamy istniejacym uwazam, ze b dobrze. Cytuj: Jeśli nie może oddziaływać, to, jak pisałem, się o tym nie dowiemy. Żaden eksperyment tego nie wykaże, bo nie uchwyci czegoś, co nie oddziałuje jezeli wiem, ze do mojego pokoju nie moze wjechac czolg, to wiem, ze czlog nigdy nie zaistnieje w moim pokoju. Jezeli wiemy, ze cos sprzecznego wewnetrznie (niewidzialny rozowy jednorozec) nie moze oddzialywac na nasz Wszechswiat, to wiemy, ze nie istnieje. Cytuj: Brak oddziaływania samochodu wynika z uprzedniego faktu zaniknięcia istnienia tegoż samochodu. Niemniej po samochodzie wciąż pozostaje ta sama materia, tylko inaczej zorganizowana - i fakt zaprzestania istnienia możemy stwierdzić na podstawie oddziaływania tej materii Ale co to znaczy, ze zniknelo istnienie tego samochodu? Oznacza wlasnie to, ze juz na nic nie oddzialuje. Mozemy to stwierzic tak jak napisales, po tym, ze to z czego sie skladal jest juz czyms innym. Nb po co przyjmowac, ze najpierw znika istnienie, a pozniej oddzialywanie, skoro wychodzi na to samo. Cytuj: Może się da, może nie, nie chcę podejmować się tworzenia definicji istnienia, bo to dla mnie za wysoka półka. Niemniej nie zgadzam się z podaną przez Ciebie definicją istnienia, w której istnienie jest tożsame z oddziaływaniem. Uważam, że hipotetycznie taki byt jest możliwy (chociaż uważam, że faktycznie taki byt nie istnieje)
Ale wyeliminowanie takich hipotetycznych bytow jest ogromna zaleta tej definicji. Inaczej mamy paranoiczna sytuacje, ze wszystko mozna okreslic jako istniejace, wystarczy dac zalozenie, ze z definicji nie da sie tego zbadac (bo z niczym nie oddzialuje). Na takiej zasadie slowo istniec/nieistniec przestaje meic w ogole jakies znaczenie i wartosc poznawcza. Wtedy stworzymy pojecie "istnieje w naszym Wszechswiecie" i damy definicje , ktora podalem i wszystko wroci do normy...
_________________ Jesus Christ, why don't you come save my life now?
Open my eyes and blind me with your light now!
|
Pt mar 06, 2009 1:39 |
|
 |
Kamyk
Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18 Posty: 7422
|
Cytuj: Ale co to znaczy, ze zniknelo istnienie tego samochodu? Oznacza wlasnie to, ze juz na nic nie oddzialuje. Mozemy to stwierzic tak jak napisales, po tym, ze to z czego sie skladal jest juz czyms innym. Nb po co przyjmowac, ze najpierw znika istnienie, a pozniej oddzialywanie, skoro wychodzi na to samo. To jest właśnie fundamentalne rozróżnienie. Mnóstwo rzeczy i zjawisk można by skwitować krótkim "wychodzi na to samo". A jednak nauka jest m. in. po to, aby szczegółowo badać byty i zjawiska, rozkładać je na czynniki pierwsze, i wyjaśnić, jak, w jaki sposób, dlaczego - i okazuje się, że pewne rzeczy "wychodzą na to samo", ale z zupełnie różnych powodów. Jeśli uznamy takie poszukiwania za zbyteczne, bo przecież "wychodzi na to samo", to dajmy sobie w ogóle spokój z nauką, zwłaszcza z naukami przyrodniczymi Cytuj: Ale wyeliminowanie takich hipotetycznych bytow jest ogromna zaleta tej definicji. Inaczej mamy paranoiczna sytuacje, ze wszystko mozna okreslic jako istniejace, wystarczy dac zalozenie, ze z definicji nie da sie tego zbadac (bo z niczym nie oddzialuje). Na takiej zasadie slowo istniec/nieistniec przestaje meic w ogole jakies znaczenie i wartosc poznawcza. Wtedy stworzymy pojecie "istnieje w naszym Wszechswiecie" i damy definicje , ktora podalem i wszystko wroci do normy...
Jak już pisałem wcześniej, takich hipotetycznych bytów nie należy eliminować, tylko pomijać. To jest faktyczna wygoda, a wręcz konieczność metodologiczna
|
Pt mar 06, 2009 11:04 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|