Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt lis 21, 2025 20:16



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 238 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 12, 13, 14, 15, 16
 Co robic dalej? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
wasze sumienie napisał(a):
czyli albo zrozumiesz jego racje i pojdziesz na kompromis uzywajac jakiegokolwiek cywilizowanego srodka antykoncepcji zamiast rozmnazac sie jak królik
albo
twoj maz zacznie sie rozgladac na boki i znajdzie milosc i zrozumienie w ramionach kobiety ktora bedzie potrafila dac mu to czego ty mu odmawiasz - nie mowie tu o seksie tylko o prawie do bycia czlowiekiem
a ty zostaniesz z gromadka pociech sama jak palec


Prymitywne spojrzenie.

1. Brak antykoncepcji nie oznacza "rozmnażania się jak króliki"
2. Nie jest tak, że na pewno zacznie się rozglądać na boli i znajdzie miłość i zrozumienie w ramionach innej, a tak napisałeś/aś (alternatywa rozłączna) i opuścić ją.
3. Infantylna definicja prawa do bycia człowiekiem - znalezienie sobie kogoś poza małżeństwem jest czymś do czego ma się prawo? Bzdura.

_________________
Piotr Milewski


Wt lut 03, 2009 20:35
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25
Posty: 731
Post 
Jumik,
Masz rację, nie jest tak, że na pewno mąż tak zrobi. Ale chyba tez nie zaprzeczysz, ze brak porozumienia (już nie, że tylko seksu, ale porozumienia, i równoprawnego traktowania swojego partnera) w małżeństwie tworzy takie zagrożenie w większym stopniu, niż wtedy gdyby normalne relacje i porozumienie było.
O ile dobrze pamiętam, temat ten zaczął się od posta opisującego pewien problem, prośby o radę... ale zarazem założenia z miejsca "to ja mam rację, pomóżcie mi to przewalczyć z mężem"... a nie, że "pomóżcie mi znaleźć kompromis, porozumienie, doradźcie techniki rozmowy które pozwolą nam jakoś wzajemnie wyrazić postulaty, dogadać się w najważniejszych sprawach i odbudować więź", "podrzućcie przykładowe modele rozwiązań, dopuszczam możliwość dyskusji".
Z całą życzliwością dla autorki, ale jej postawa była trochę taka jakby "uzbrojona w katechizm, stawiam warunki i jedynym moim problemem jest to że x nie chce ich zaakceptować, żadnej dyskusji nie podlega to, czy w naszym indywidualnym przypadku są słuszne..."

To żona ma być przyjaciółką i kochanką (w tej kolejności)... wtedy jeśli nawet jest hipotetyczna (czysto hormonalna) pokusa - to występuje ona w znacznie mniejszym stopniu, czasem wręcz niezauważalnie, bo wszelkie podstawowe potrzeby człowieka jakie powinien spełnić w związku emocjonalnym-seksualnym, spełnia (ma możliwość spełniać) w małżentswie...
A jak jest na głodzie, bo go nikt nie traktuje jak partnera ani w łóżku ani w dyskusji, to kłopot i niezaspokojona potrzeba narasta. Nie chciałabym nigdy nikogo wystawiać na taką próbę...

_________________
Prof. dr hab. Joanna Senyszyn:
"Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica."
http://powiedz-nie.c0.pl/


Wt lut 03, 2009 21:51
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 13, 2008 6:47
Posty: 110
Post 
Sądzę, że problem tej dyskusji sprowadza się do odpowiedzi na pytanie, czy i dlaczego stosowanie nauki KK musi prowadzić do rozstrzygania następującego dylematu:

czy stosować możliwie najskuteczniejszą w danym przypadku metodę kontroli poczęć (niekoniecznie NPR), nie rezygnując z seksu,
czy
stosować całkowitą wstrzemięźliwość od seksu, jeśli NPR nie jest w danym przypadku możliwie najskuteczniejszą metodą.

Zastanawiające jest również, czy istnieje jakaś inna wartość w życiu człowieka, która byłaby ponad to rozstrzygnięcie, czyli zachowanie tej wartości byłoby niezależne od rozstrzygnięcia powyższego dylematu.


Śr lut 04, 2009 16:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sty 23, 2009 12:37
Posty: 196
Post 
nie liquid
problem tej dyskusji sprowadza sie do tego jak uratowac malzenstwo i rodzine, trwac slepo i bez najmniejszego kompromisu w naukach kosciola, i trwac ... no wlasnie, w czym? bagnie po szyje?
czy ratowac malzenstwo i trwalosc rodziny idac na malusienki kompromis i byc szczesliwym i kochanym


Cz lut 05, 2009 10:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 14, 2008 3:48
Posty: 226
Post 
Jumik, piszesz, że WHO nie uznaje NPR za antykoncepcję. Chciałem Ciebie uświadomić w tej kwestii, bo widzę, że nie wiesz. W latach '60 XX wieku WHO bardzo naciskała na Kościół w sprawie przyjęcia jakiejkolwiek metody antykoncepcji. Jednym z podstawowych problemów jakie widziała wtedy WHO było przeludnienie Ziemi. Ale Kościół na słowo antykoncepcja nie mógł się zgodzić, bo oznaczałoby to również środki wczesnoporonne, czy tabletki hormonalne. W związku z tym WHO wychodząc Kościołowi naprzeciw uznał że NPR nie jest antykoncepcją, co oczywiście nie zmieniło faktu, że NPR antykoncepcją jest.

A co do tego czy ktos jest katolikiem czy nie jest - na pewno nie stanowi o tym używanie NPRu, ponieważ należy to do nauczania zwyczajnego, a nie dogmatycznego. Zatem papież w tej kwestii nie jest nieomylny, co potwierdziło wielu teologów w raporcie większości. A i dzisiaj wielu księży i misjonarzy w Afryce wbrew stanowisku papieża rozdaje cichcem wiernym prezerwatywy. Także ta straszna prezerwatywa, to nie jest tylko kwestia "hedonistycznych" małżeństw w Europie, to także kwestia umierającej Afryki (w RPA codziennie na AIDS umiera 1000 osób), a papież ostatnio chyba trochę "odleciał" w tym temacie.


Pn maja 11, 2009 1:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 03, 2008 15:39
Posty: 81
Post 
@protoplex

Obawiam się, że mocno się mylisz. Póki co rozdawane prezerwatywy w Afryce nie pomogły na epidemię, za to nauczanie o czystości przedmałżeńskiej i wierności w małżeństwie i owszem. Dane mówią same za siebie.

Poczytaj sobie więcej o tym problemie:
http://www.fronda.pl/news/czytaj/nigdy_wiecej_nie_wykonam_procedury_in_vitro

Odejście od Boga nigdy nie wychodzi ludziom dobrze na dłuższą metę...


Śr maja 13, 2009 14:13
Zobacz profil
Post 
Prezerwatywy rozdawane w Afryce nie są jedynym rozwiązaniem, gdyż są dość obce w tamtejszym środowisku kulturowym. W Afryce bardzo wysoko u kobiet ceniona jest płodność, posiadanie licznego potomstwa, dlatego też antykoncepcja różnego rodzaju jest przyjmowana często z dużą rezerwą. Im bliżej mieszkańcom do rdzennych tradycji, tym jest trudniej przekonać ich do podjęcia decyzji o antykoncepcji. Działalność misjonarzy czasem może budować podobne postawy.

Jednakże mówienie o wstrzemięźliwości i wierności małżeńskiej też nie jest jedynym dobrym rozwiązaniem. Wśród miejscowej ludności narosło wiele mitów o AIDS, np. że uleczyć z niego może seks z dziewicą lub też z jak największą ilością kobiet. Pomimo edukacji czy działań misjonarzy, nie zawsze udaje się wykorzenić takie miejscowe przekonania. Szacuje się, że około 3/4 wszystkich zarażonych AIDS kobiet w 2007 roku żyło w samej Afryce Subsaharyjskiej.

Najlepszym wyjściem jest łączenie tych dwóch form zapobiegania rozprzestrzeniania się epidemii - i takie rozwiązanie stosują organizacje światowe, do tego powołane. To nie jest tylko rozrzucanie prezerwatyw, ale edukacja, propagowanie współżycia ze stałym partnerem/partnerką, uświadamianie ludzi co do natury AIDS itp. Oficjalne organizacje przyznają, że nie do końca wiadomo, co jest kluczową sprawą w działaniu przeciwko epidemii AIDS w Afryce. Póki co jednak, stawia się na stosowanie wszystkich dostępnych środków, i nie powinno być to negowane, skoro w wielu przypadkach przynosi efekty.

Patrząc na statystyki, np. tutaj - http://www.avert.org/subaadults.htm - uważam, że nie należy odrzucać żadnego dostępnego obecnie środka, który może choćby w małym stopniu przyczynić się do zmniejszenia tych liczb. Każda z nich oznacza człowieka cierpiącego lub umierającego w wyniku epidemii.

Co do głównej kwestii poruszonej w temacie, w pełni zgadzam się z czereśniówą. W małżeństwie potrzebny jest dialog, a nie monolog, w którym jedna strona z miejsca odcina się od kompromisu.


Śr maja 13, 2009 18:34
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 22, 2008 12:46
Posty: 1207
Post 
Wierzba napisał(a):
Patrząc na statystyki, np. tutaj - http://www.avert.org/subaadults.htm - uważam, że nie należy odrzucać żadnego dostępnego obecnie środka, który może choćby w małym stopniu przyczynić się do zmniejszenia tych liczb. Każda z nich oznacza człowieka cierpiącego lub umierającego w wyniku epidemii.



CEL NIE USWIECA SRODKÓW a antykoncepcja to tak jakby powiedziec komus: "skocz z mostu" takze nalezy odrzucac srodki ktore niszcza czlowieczenstwo tak wlasnie jest w przypadku prezerwatyw i chemicznych srodkow anytkoncepcyjnych (mowiac prostym jezykiem srodkow usmiercajacych zycie).

_________________
.--- . --.. ..- ... // --..-. -.-- .--- . // .- -- . -. __1 Kor 13__
www.teologia.pl www.pro-life.pl
Pro dolorosa Eius passione, miserere nobis et totius mundi. Sanctus Deus,miserere nobis et totius mundi.


Śr maja 13, 2009 20:57
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 14, 2008 3:48
Posty: 226
Post 
-> Dezyderia
Ja bym poprosił te dane o których wspominasz.

-> AHAWA
Jeżeli twierdzisz że należy odrzucać te środki, które "niszczą człowieczeństwo" (cokolwiek to znaczy), to znaczy, że niektóre pary powinny odstawić NPR.
http://www.naturalnemetody.fora.pl/inne ... ,1268.html


Cz maja 14, 2009 0:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10
Posty: 179
Post 
Jeszcze nikt nie zginął od stosowania prezerwatyw:). Z tego, co wiem. A plemniki giną także przy stosunku bez środków antykoncepcyjnych. Dlaczego Bóg, a raczej Kościół, pozwala, by ginęły plemniki przy "normalnym", "moralnym" stosunku? Bo jest to konieczne, by narodziło się dziecko? Tylko z tego powodu? -Pozwólmy posłać milion plemników (które przecież nazywasz życiem, istotami żyjącymi), milion istot, by z jednego narodziło się życie, a reszta zdechła? To jest w porządku? Taka jest moralność katolickiego Boga? Taka jest doskonałość katolickiego Boga? "Jeśli ginie milion plemników dla jednego dziecka, jest OK, jeśli ginie drugi milion "tylko" dla zaspokojenia potrzeb seksualnych lub z miłości dwóch osób do siebie-to już nie"?


Cz maja 14, 2009 18:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 19, 2006 16:23
Posty: 950
Post 
Ścianko, a skąd wniosek, że życie plemnika jako takiego ma jakąkolwiek wartość? Przychodzi mi do głowy, że to może wpływ pewnej piosenki z Monty Pythona...

Krótka piłka: to że giną plemniki nie ma żadnego znaczenia. Tym samym Twoje pytania tracą sens.

_________________
arcarc


Cz maja 14, 2009 19:17
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
CEL NIE USWIECA SRODKÓW a antykoncepcja to tak jakby powiedziec komus: "skocz z mostu" takze nalezy odrzucac srodki ktore niszcza czlowieczenstwo tak wlasnie jest w przypadku prezerwatyw i chemicznych srodkow anytkoncepcyjnych (mowiac prostym jezykiem srodkow usmiercajacych zycie).


Plemnik nie jest jeszcze życiem, mylisz chyba coś ze środkami w rodzaju wczesnoporonnych. Kościół niech ma swoje zdanie, ale niech nie zabrania ratowania życia ludzi tam, gdzie jest ono zagrożone - w imię własnej wizji człowieczeństwa. Opowiedz o tym dzieciom, które tracą rodziców chorych na AIDS, a które też czasem zostają obciążone tą chorobą.

Czytałeś statystyki? 1 mln 500 tys zmarłych, 1 mln 800 tys zarażonych dzieci, 11 mln 600 tys osieroconych. W samej Afryce Subsaharyjskiej, bo dla innych regionów opracowano osobne statystyki. Wyobraź to sobie, miliony cierpiących ludzi. Wyłączenie z akcji przeciwko AIDS choćby jednego dotychczas stosowanego elementu, który wykazuje jakąkolwiek skuteczność - to powiększanie tej liczby. A te liczby to ludzkie istnienia, nie suche statystyki.

Tu już nie idzie o idealną wizję miłości małżeńskiej, jaką propaguje Kościół, tu chodzi o życie. Realne, istniejące, nie to, które "mogłoby się począć, gdyby nie te przebrzydłe prezerwatywy..."

Mogę zrozumieć katolicką wykładnię miłości małżeńskiej i pojęcia rodziny, godności człowieka itp. Ale jeśli realnie może ona działać na szkodę ludzi, którym grozi utrata życia z powodu zakażenia HIV - nie rozumiem takich konserwatywnych postaw. Nie rozumiem przedkładania takiej ideologii ponad cudze zdrowie i życie. Łatwo szafować cudzym istnieniem w obronie własnych poglądów, ale czy to jest dobre?


Cz maja 14, 2009 19:43
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10
Posty: 179
Post 
No, skoro nie można zabijać plemników przez stosowanie prezerwatyw(są bodaj spryskiwane środkami plemnikobójczymi), to czemu można pozwalać, by ginęły, gdy ich nie stosujemy?

Myślałem, że życie plemnika jako takiego ma jednak wartość, skoro się go tak chroni przez niestosowanie prezerwatyw. Myślałem też, że skoro plemnik jest zalążkiem życia, to ma swoją (świętą?) wartość.

Jeśli i tym razem nie mam racji, to może po prostu nie rozumiem, czemu nie można stosować prezerwatyw. Bo osoby je stosujące zamykają się na życie? Hę? Dlatego? To znaczy, mają już na przykład siódemkę dzieci i stosują prezerwatywy, więc zamykają się na życie? Gdzie to zamknięcie? Dzieci co niemiara, i jeszcze trudno zapewnić wszystkim edukację(to jest taki realny argument, który nigdy nie działa w dyskusjach na ten temat. Wiem.). Albo może uprzedmiotawia to kobietę? Niby czemu? Bo jej mąż ma na sobie kawałek gumki?


Cz maja 14, 2009 19:46
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 238 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 12, 13, 14, 15, 16

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL