Autor |
Wiadomość |
lemoniada
Dołączył(a): Pt cze 05, 2009 13:15 Posty: 46 Lokalizacja: Gdańsk
|
 Po co nam Bóg?
Witam. Zapraszam do przeczytania mojego artykułu. Zachęcam do komentowania i życzę miłęj lektury.
Na wstępnie chciałbym uprzedzić, iż ten artykuł nie ma na celu ukazanie wiary w dobrym, tym bardziej złym świetle. Są to rozważania z punktu widzenia psychologa, socjologa, itp.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Bóg - wszechobecny, wszystkowiedzący, duch doskonały. Tak w skrócie można określić istotę, od której zależy całe nasze życie.
Na przełomie wieków tendencja do opisywania Boga w ten właśnie sposób ulegała pewnym zmianom. Ściślej: im dalej w czas, tym większe różnice daje się zaobserwować. Najlepszym przykładem się religie politeistyczne starożytnego Egiptu, Rzymu, Grecji, w których to każdy bóg opiekuje się określonym miejscem lub grupą ludzi.
Czas - matka rozwoju, spowodował, że panteon bogów wśród niegdyś najwyżej rozwiniętych krajów, przestano traktować poważnie. Dziś wierzenia starożytnych wydają nam się śmieszne i absurdalne. Zwykły deszcz, zaćmienie księżyca, czy nawet trzęsienia ziemi, nie są dla nas niczym nadzwyczajnym. Nie ma potrzeby przypisywania boskiego autorstwa tym zjawiskom, gdyż znamy przyczyny ich powstawania. Traktujemy je jako coś oczywistego.
Po uświadomieniu sobie, że to nie "rozgniewany Zeus rzuca piorunami", obraz boga musiał ulec radykalnej zmianie. I uległ...
Panteon zawiłości i hierarchii został zredukowany do jednego, najwyższego władcy. Obraz ten towarzyszy nam po dziś dzień i trzeba przyznać, że na tym poziomie rozwoju jedyną równie dobrą drogą do zrozumienia zasad rządzących tym światem, jest ateizm.
Pytając ateistów, dlaczego nie wierzą w Boga, prawie zawsze spotykałem sie z odpowiedzią ukierunkowaną na krytykę kościoła. Prawdę mówiąc nie ma w tym nic dziwnego. Grupa besserwisserów z powodzeniem agituje miliony wierzących. Ciężko dostrzec altruizm, tym bardziej filantropie ich działań, kiedy to sakramenty mają formę usług, za które bardzo się cenią.
Oczywiście takie jednostronne podejście jest wysoce niekompetentne. Świat to także odcienie szarości, o których nie wolno zapominać. Warto jednak nakreślić pewien wizerunek, który można by skonfrontować z powszechnie przyjętym wzorcem. Nie trudno się domyślić, iż aktualnie wizerunek ten jest daleki od ideału. To właśnie te różnice pomiędzy stworzonym przez nas wizerunkiem, a wzorcem kreują awersję do kościoła, skutkiem czego jest ateizm.
Im bardziej stworzony przez nas obraz księży, jako naszych duchowych przewodników, jest zbliżony do ideału, tym bardziej pozytywny mamy stosunek do kościoła, wiary i Boga. Naturalnie, system ten działa adekwatnie w obu kierunkach.
Pytanie tylko, czemu kościół ma decydować (co prawda nieświadomie) o tym, czy mamy wierzyć w Boga, czy też nie? Pytając ateistów dlaczego nie wierzą, prawie zawsze spotykałem się z odpowiedzią ukierunkowaną na krytykę kościoła. W rozumowaniu tych osób tkwi zasadniczy błąd. Właściwie jest to jedno wielkie nieporozumienie. Uwzględnianie wizerunku kościoła, jako czynnika wpływającego na to, czy mamy wierzyć, jest zupełnie niepotrzebne.
Do prawidłowego rozumowania nad istotą naszej wiary niezbędna jest konsekwencja pewnych przekonań i działań. Ów konsekwencję najlepiej obrazuje tzw. piramida priorytetów. Dotyczy ona zarówno wierzących jak i ateistów. Jej podstawę, która jest niezbędna do prawidłowego wybudowania wyższych poziomów, stanowią takie wartości jak: miłość, życzliwość, wyrozumiałość , empatia, szacunek. Osoba protekcjonalna, zawistna, nieszanująca innych, nie może oczekiwać, że będzie dobrym chrześcijaninem, muzułmanem, czy świadkiem Jehowy. Nie można zbudować wierzchołka piramidy bez uprzedniego wybudowania jej podstawy.
Czy człowiek, który co tydzień chodzi do kościoła, mimo iż na co dzień jest mściwy, leniwy i apodyktyczny, może dostąpić oświecenia? Odpowiedź jest oczywista. Brak konsekwencji działań. „Budowanie” wierzchołka, bez wykształtowania podstawy. Niestosowanie się do priorytetów powoduje wytworzenie wadliwej osobowości. Czy ateista, który jest życzliwy, wyrozumiały, altruistyczny, może dostąpić oświecenia? Te dwa przykłady doskonale wyjaśniają to, że kościół nie musi mieć wpływu na nasz rozwój duchowy. Może, ale nie musi!
Świadomość tego całkowicie niweluje główną przyczynę niewiary u ateistów. Są jednak inne powody, dla których ludzie tracą wiarę i zaufanie do Boga (powody takie jak lenistwo czy ograniczenie myślowe pozostawię bez komentarza). Można do nich zaliczyć m.in. utratę zaufania, obojętność Boga na nasze problemy.
Pytając ateistów, dlaczego nie wierzą w Boga, spotykałem się nieraz z odpowiedzią ukierunkowaną na obojętność Boga w stosunku do naszych przyziemnych problemów. Śmierć bliskiej osoby, choroba i inne trudności, z którymi przychodzi nam się zmagać, budzą wątpliwości w Jego istnienie. Dlaczego On na to pozwala? Dlaczego nie udzieli pomocy? Przecież jest wszechmocny, chyba że... chyba, że nie istnieje?
Ot prosta i jakże owocna dedukcja, która jest w stanie zniszczyć wierzchołek (a nawet i całą piramidę) priorytetów.
Bóg Ojciec, jak często jest nazywany, winien się nami opiekować, pomagać w trudnych sytuacjach. Tego od Niego oczekujemy. Jednak te dwie pozornie niewinne prośby są ucieleśnieniem wyjątkowo negatywnych cech człowieka.
Obserwując ludzi bez trudu daje się zauważyć, iż zdecydowana większość boi się lub nie chce brać odpowiedzialności za swoje czyny. Jest to szczególnie widoczne, gdy jedna osoba obwinia drugą za zrobienie czegoś źle. Oskarżony wówczas tłumaczy się lub stara zrzucić winę na inną osobę. Próbuje w ten sposób pozbyć się odpowiedzialności za popełnione błędy.
Zakładając, że Bóg kieruje każdą rzeczą pozbywamy się odpowiedzialności za swoje czyny. Przecież to On o wszystkim decyduje, a my nie mamy na to wpływu. Takie destruktywne rozumowanie prędzej czy później zaowocuje utratą zaufania do Boga, w końcu ateizmem.
Człowiek jest z natury leniwy. Nie lubi też odpowiedzialności. Bóg doskonale maskuje te negatywne cechy. Każda obojętność z jego strony jest de facto wynikiem naszej abulii. Oczekiwanie pomocy od Boga jest przejawem nie tylko naiwności co chęcią niebrania odpowiedzialności za swoje czyny.
Po co nam Bóg..?
|
Pt cze 05, 2009 15:23 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Po co nam Bóg?
lemoniada napisał(a): Witam. Zapraszam do przeczytania mojego artykułu. Zachęcam do komentowania i życzę miłęj lektury.
Na wstępnie chciałbym uprzedzić, iż ten artykuł nie ma na celu ukazanie wiary w dobrym, tym bardziej złym świetle. Są to rozważania z punktu widzenia psychologa, socjologa, itp.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Po co nam Bóg..?
Pisać każdy może -jeden lepiej ..
A właściwie to znasz Boga ?-czy tylko słyszałeś ?
|
Pt cze 05, 2009 15:46 |
|
 |
wjmm
Dołączył(a): So kwi 18, 2009 9:49 Posty: 61
|
Nie wiem czy pytanie "Po co nam Bóg" ma jakiś sens. Jeśli Bóg istnieje, to on po prostu jest i tyle, to jest niezależne od nas, więc nie ma sensu pytać po co: tak po prostu jest. Jeśli wierzyć chrześcijańskim prawdom wiary to Boga znamy z bezpośredniego Objawienia, czyli nie został on przez nikogo wymyślony, ale ludzie go poznali to jak poznają wszystkie fizyczne rzeczy. Oczywiście nie można zagwarantować "prawdziwości tych prawd", ale w tej chwili nie można tego zweryfikować: polegamy na tym co zostało powiedziane przez naszych przodków. Więc pytanie może brzmieć "Wierzyć czy nie", ale pytanie "Po co" według mnie jest nieodpowiednie. Jeśli nie wierzysz no to po prostu nie wierzysz, ale jeśli wierzysz tzn. że akceptujesz istnienie tej rzeczy, nie ma znaczenia "po co", jesteś przekonany, że Bóg jest prawdą i tyle.
_________________ Cechą ludzi Myślących jest to, że myślą dogłębnie, nigdy nie zatrzymują się w pół drogi- Michał Heller
|
Pt cze 05, 2009 15:55 |
|
|
|
 |
lemoniada
Dołączył(a): Pt cze 05, 2009 13:15 Posty: 46 Lokalizacja: Gdańsk
|
 Re: Po co nam Bóg?
Czy jest coś z czym nei zadzacie się w artykue, gdyz odnosze wrażenie, że jedyne co przeczytaliscie to tytuł arytkułu.
Proszę nie mnie pouczać, nei wywyższać się tylko pisać merytoryczne komentarze na temat treści artykułu.
W przeciwnym wypadku proszę zajżeć do innych tematów. Postów niezwiązanych z artykułem nie będe brał pod uwagę.
Pozdrawiam
p.s. jestem wierzący (desita)
|
Pt cze 05, 2009 16:15 |
|
 |
No hay banda.
Dołączył(a): So sty 10, 2009 23:50 Posty: 397
|
lemoniada napisał(a): Obserwując ludzi bez trudu daje się zauważyć, iż zdecydowana większość boi się lub nie chce brać odpowiedzialności za swoje czyny. Jest to szczególnie widoczne, gdy jedna osoba obwinia drugą za zrobienie czegoś źle. Oskarżony wówczas tłumaczy się lub stara zrzucić winę na inną osobę. Próbuje w ten sposób pozbyć się odpowiedzialności za popełnione błędy.
Zakładając, że Bóg kieruje każdą rzeczą pozbywamy się odpowiedzialności za swoje czyny. Przecież to On o wszystkim decyduje, a my nie mamy na to wpływu. Takie destruktywne rozumowanie prędzej czy później zaowocuje utratą zaufania do Boga, w końcu ateizmem.
Twoje poglądy są sprzeczne w tym miejscu. Skoro ludzie nie chcą brać na siebie odpowiedzialności za swoje czyny, a idea Boga "zdejmuję" z nich tę odpowiedzialność, to powinno to wzmacniać wiarę, a nie prowadzić do ateizmu.
_________________ Jesus Christ, why don't you come save my life now?
Open my eyes and blind me with your light now!
|
Pt cze 05, 2009 16:40 |
|
|
|
 |
lemoniada
Dołączył(a): Pt cze 05, 2009 13:15 Posty: 46 Lokalizacja: Gdańsk
|
No hay banda. napisał(a): lemoniada napisał(a): Obserwując ludzi bez trudu daje się zauważyć, iż zdecydowana większość boi się lub nie chce brać odpowiedzialności za swoje czyny. Jest to szczególnie widoczne, gdy jedna osoba obwinia drugą za zrobienie czegoś źle. Oskarżony wówczas tłumaczy się lub stara zrzucić winę na inną osobę. Próbuje w ten sposób pozbyć się odpowiedzialności za popełnione błędy.
Zakładając, że Bóg kieruje każdą rzeczą pozbywamy się odpowiedzialności za swoje czyny. Przecież to On o wszystkim decyduje, a my nie mamy na to wpływu. Takie destruktywne rozumowanie prędzej czy później zaowocuje utratą zaufania do Boga, w końcu ateizmem. Twoje poglądy są sprzeczne w tym miejscu. Skoro ludzie nie chcą brać na siebie odpowiedzialności za swoje czyny, a idea Boga "zdejmuję" z nich tę odpowiedzialność, to powinno to wzmacniać wiarę, a nie prowadzić do ateizmu.
Jeśli Bóg bierze odpowiedzialnosć za nasze czyny, gdyż od Niego wszystko zależy, to jeśli dzieje się coś nei o naszej myśli można podejrzewać że za to Bóg też jest odpowiedzialny. Stąd właśnie moe wypłynąć ateizm.
|
Pt cze 05, 2009 17:05 |
|
 |
No hay banda.
Dołączył(a): So sty 10, 2009 23:50 Posty: 397
|
Ja rozumiem, że można się obrazić na Boga za jego rzekome decyzje, ale po pierwsze trudno mi to nazwać ateizmem, a po drugie pomieszałeś te dwie sprawy, bo jednak pisałeś o tym, że wygodnie jest zrzucić odpowiedzialność na coś innego i, że wiara w Boga to umożliwia. Więc jest to zaleta, a nie wada, a Twoje wniosek jest, że prowadzi to do odrzucenia wiary w Boga.
Po drugie ten mechanizm jest szerszy i skłania do wiary w Boga, bo np pomaga radzić sobie z faktem umierania.
Cytuj: Obserwując ludzi bez trudu daje się zauważyć, iż zdecydowana większość boi się lub nie chce brać odpowiedzialności za swoje czyny Cytuj: Zakładając, że Bóg kieruje każdą rzeczą pozbywamy się odpowiedzialności za swoje czyny.
_________________ Jesus Christ, why don't you come save my life now?
Open my eyes and blind me with your light now!
|
Pt cze 05, 2009 17:22 |
|
 |
lemoniada
Dołączył(a): Pt cze 05, 2009 13:15 Posty: 46 Lokalizacja: Gdańsk
|
No widzisz, różnica między Tobą a mną polega na tym, że ja wiem co mówie ponieważ znam takich ludzi, którzy liczyli na pomoc Boga i sie zawiedli, teraz są ateistami.
To że zrzucamy odpowiedzialność na Boga nei jest zaletą Boga tylko wadą człowieka.
Naturalnei nie mam zamiaru generalizować i mówić że każdy kto uważa że Bóg o wszystkim decyduje prędzej czy póxniej zostanie ateistą. Są to mechanizmy złożone, na opisanie których potrzebowałbym wiecej czasu.
Te dwa cytaty które przytoczyłęs (nei wiem czemu) są ze sobą śliśle powiązane. Nie dostrzegasz tego?
|
Pt cze 05, 2009 17:52 |
|
 |
No hay banda.
Dołączył(a): So sty 10, 2009 23:50 Posty: 397
|
lemoniada napisał(a): No widzisz, różnica między Tobą a mną polega na tym, że ja wiem co mówie ponieważ znam takich ludzi, którzy liczyli na pomoc Boga i sie zawiedli, teraz są ateistami. Nie twierdze, że nie, ale napisałeś coś co brzmiało jako ogólna zasada. lemoniada napisał(a): Naturalnei nie mam zamiaru generalizować i mówić że każdy kto uważa że Bóg o wszystkim decyduje prędzej czy póxniej zostanie ateistą. Są to mechanizmy złożone, na opisanie których potrzebowałbym wiecej czasu. Te dwa cytaty które przytoczyłęs (nei wiem czemu) są ze sobą śliśle powiązane. Nie dostrzegasz tego?
Tak, są ze sobą ściśle związane, ale wykluczają się z wnioskiem, że prowadzi to do ateizmu (do ateizmu prowadzi co innego - wg tego co piszesz). Możesz uznać, że się "czepiam", ale na prawdę nie chce mi się tłumaczyć co jest nielogicznego w opisywaniu ludzkiej tendencji do zrzucania z siebie odpowiedzialności, pisaniu, że idea Boga może pomniejszać tę odpowiedzialność, a uznaniem, że dlatego się odchodzi od wiary. Nie musi to nawet mieć nic wspólnego z rzeczywistymi powodami wiary czy niewiary, te dwa założenia wykluczają taki wniosek po prostu.
_________________ Jesus Christ, why don't you come save my life now?
Open my eyes and blind me with your light now!
|
Pt cze 05, 2009 18:59 |
|
 |
UfoInfo
Dołączył(a): Pt cze 05, 2009 14:29 Posty: 6
|
No hay banda. napisał(a): Ja rozumiem, że można się obrazić na Boga za jego rzekome decyzje, ale po pierwsze trudno mi to nazwać ateizmem
Rozumiesz, że można się obrazić na Boga? Nieźle. Masz bujną wyobraźnię 
_________________ UFO
|
Pt cze 05, 2009 20:41 |
|
 |
No hay banda.
Dołączył(a): So sty 10, 2009 23:50 Posty: 397
|
Tak, można też np lubić Pana Kleksa. Co tu niezwykłego?
_________________ Jesus Christ, why don't you come save my life now?
Open my eyes and blind me with your light now!
|
Pt cze 05, 2009 22:01 |
|
 |
UfoInfo
Dołączył(a): Pt cze 05, 2009 14:29 Posty: 6
|
To trochę jak grozić pięścią w niebo, ale faktycznie dla chcącego nic trudnego.
_________________ UFO
|
Pt cze 05, 2009 22:16 |
|
 |
No hay banda.
Dołączył(a): So sty 10, 2009 23:50 Posty: 397
|
Nie twierdze, że to ma sens, ale można przejawiać uczucia w stosunku do własnych wyobrażeń.
Zaciekawiło mnie przypisywanie mi bujnej wyobraźni przez kogoś kto ma w sygnaturze link do forum o jakichś paranaukowych wymysłach. Zakrawa mi to na projekcje.
_________________ Jesus Christ, why don't you come save my life now?
Open my eyes and blind me with your light now!
|
Pt cze 05, 2009 22:23 |
|
 |
UfoInfo
Dołączył(a): Pt cze 05, 2009 14:29 Posty: 6
|
Człowiek, który stoi w garażu nie jest samochodem  Tak na przyszłość, gdy znowu zaczniesz sądzić ludzi.
_________________ UFO
|
Pt cze 05, 2009 22:30 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Cytuj: Czas - matka rozwoju, spowodował, że panteon bogów wśród niegdyś najwyżej rozwiniętych krajów, przestano traktować poważnie. To tylko ateistyczny dogmat. Panteon bogów przestano ( przynajmniej niektórzy przestali ) traktować poważnie mniej więcej w tym samym momencie, w którym u Izraelitów uformował się ostatecznie monoteizm. Rzecz jasna, np. w Grecji zaprzestanie poważnego traktowania panteonu nie doprowadziło do żadnego monoteizmu. Cytuj: na tym poziomie rozwoju jedyną równie dobrą drogą do zrozumienia zasad rządzących tym światem, jest ateizm. Utożsamienie ateizmu z nauką, nieuprawnione - ateizm nie zajmuje się rozumieniem zasad rządzących światem. Cytuj: Czy człowiek, który co tydzień chodzi do kościoła, mimo iż na co dzień jest mściwy, leniwy i apodyktyczny, może dostąpić oświecenia? Może, dlaczego nie ? No, może lenistwo tu nie pomaga.. Cytuj: Człowiek jest z natury leniwy. Nie lubi też odpowiedzialności. Bóg doskonale maskuje te negatywne cechy. Każda obojętność z jego strony jest de facto wynikiem naszej abulii. Oczekiwanie pomocy od Boga jest przejawem nie tylko naiwności co chęcią niebrania odpowiedzialności za swoje czyny.
Z pewnego punktu widzenia masz rację. Mnie niesamowicie irytuje zachowanie ateisty, który ( PROSZĘ SIĘ NIE OBURZAĆ, W TYM MOMENCIE BĘDĘ PRZERYSOWYWAŁ ) idąc ulicą widzi pobitego do nieprzytomności człowieka, po czym wzdycha do nieba: " jak Bóg może na coś takiego pozwolić ? Cholera, na pewno go nie ma ! " i.. co ? No, co ? A Chrystus, który w Boga wierzył, nakazywał w takich sytuacjach ruszyć tyłek i udzielić potrzebującemu pomocy, a nie się mazgaić albo zwalać odpowiedzialność na Boga, " system ", " społeczeństwo ", " złe wychowanie ", " demokrację ", " niedofinansowaną policję ", czy cokolwiek innego.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
So cze 06, 2009 11:35 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|