Seweryn !
Cytuj:
Pozostaje pytanie dlaczego istnienie wszechświata jest koniecznością , przecież mógłby równie dobrze nie istnieć i nikomu by to nie przeszkadzało.
Konieczność oznacza istnienie związków przyczynowo skutkowych warunkujących ją - a tych "przed czasem" niema .
Pytanie jest więc bez sensu .
Z całą pewnością nieistnienie rzeczywistości nikomu by nie przeszkadzałó , bo nie istniał by nikt komu mogło by to przeszkadzać

.
Cytuj:
...nie mam na myśli UFOków tylko mocy Stwórczej, której nie możemy ogarnąć umysłem....
Brak jest jakichkolwiek podstaw do mniemania o zaistnieniu kiedykolwiek czegoś/kogoś takiego .
Nic nie świadczy o tym , że wielki wybuch [ początek czasu ] nosi cechy świadomości stwórczej .
Koncepcja nadrzędnych czasów [ z których nasz cas się "wyłania" ] , stosowana konsekwentnie prowadzi do wewnętrznie sprzecznej moim zdaniem koncepcji bezprzyczynowości analogicznej do nieistnienia prostej .
Ewentualnie możemy mówić o koncepcji półprostej [ zaistnienie czasoprzestrzeni generującej kolejne czasoprzestrzenie - jednak nie wpływające poza aktem twórczym na nie ] .
Tylko , że istnienie takich czasoprzestrzeni jest zupełnie zbędne do wyjaśniania czegokolwiek .
Równie dobrze można przyjąć że istnieje tylko nasza .
Nieodziaływanie oznacza nieistnienie .
Załóżmy , że kiedyś nie istniała nasza czasoprzestrzeń , tylko inna [ i inny czas ] w której powstał potężny byt [ nazwijmy go umownie bogiem ] , który wygenerował naszą rzeczywistość .
Cos takiego jest możliwe tylko przy założeniu , że byt boski niema wpływu na naszą rzeczywistość [ nie odziałuje z nią , czyli mówiąc inaczej nie istnieje w niej ] .
W przeciwnym razie był by jej obserwowalną częścią , a czasy tych dwu czasoprzestrzeni były by jednością [ czyli byt boski był by obserwowalną częscią obydwu zespolonych w jedną rzeczywistości ].
Skoro zaś nie odziałuje z naszą rzeczywistością nie istnieje w niej .