Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Impotencja trwała, uprzednio wiadoma niestety wyklucza, gdyż seks należy do istoty małżeństwa. Po prostu osoby te nie są zdolne do małżeństwa - tak jak ja nie jestem zdolny do śpiewania w operze. To nie kara - po prostu nie mam głosu.
|
Wt cze 16, 2009 19:17 |
|
|
|
 |
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
agula napisał(a): Czekajcie...czy mam rozumieć, że impotencja wyklucza zawarcie związku małżeńskiego w świetle nauczania KK? Co w takim razie dzieje się z takimi osobami? Są skazani na samotność do końca życia? :?
Teoretycznie tak, ale w świetle tego co podaje Kancermeister czyli:
Kan. 1075 - § 1. Jedynie najwyższa władza kościelna może autentycznie wyjaśniać, kiedy prawo Boże zabrania małżeństwa lub je unieważnia.
możemy mieć pewne wątpliwości czy aby na pewno impotencja uniemożliwia małżeństwo.
Nie ma rzeczy czarnych i białych na świecie.
A o dziwo najśmieszniejsze jest to, że małżeństwo będzie ważne jeśli para będzie kochać się tylko jeden raz w ciągu całego małżeństwa, a nie będzie jeśli facet jest impotentem. To jest ta ludzkość katolicyzmu, o którym wspominała madness?
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
Wt cze 16, 2009 20:07 |
|
 |
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
A porównania niemożliwości śpiewania w chórze do życia w miłości uważam za co najmniej niestosowne.
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
Wt cze 16, 2009 20:11 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Mroczny Pasażer napisał(a): A porównania niemożliwości śpiewania w chórze do życia w miłości uważam za co najmniej niestosowne. Bo ?
|
Wt cze 16, 2009 21:50 |
|
 |
Kancermeister
Dołączył(a): Śr mar 04, 2009 15:55 Posty: 728
|
agula napisał(a): Czekajcie...czy mam rozumieć, że impotencja wyklucza zawarcie związku małżeńskiego w świetle nauczania KK? Co w takim razie dzieje się z takimi osobami? Są skazani na samotność do końca życia?  Dwoje (i więcej) ludzi może żyć obok siebie do końca swoich dni. Nawet czystości seksualnej nie muszą ślubować, bo nie byliby zdolni do złamania takowego ślubu, więc niby po co ...to tak jak ja bym ślubował, że nigdy w życiu nie będę latał o własnych siłach... Tylko dlaczego koniecznie to nazywać małżeństwem?
_________________
Ten post jest opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne 3.0 Polska.
|
Wt cze 16, 2009 22:02 |
|
|
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
Mroczny Pasażer napisał(a): Bardzo mądre słowa, które rozdzielają małżeństwo i prokreację. Tylko jak to się ma do poglądów głoszonych przez większość katolików, że tego nie da się oddzielić? I jak ma się do paragrafów, które przytoczyłeś wcześniej, a które wyraźnie mówią, że niezdolność do podjęcia stosunku seksualnego (czyli impotencja się do tego zalicza) czyni małżeństwo nieważnym?
Ciekawe jest czy oznacza to rozdzielenie seksu i prokreacji. IMO tak, ale chyba większość katolików się z tym nie zgodzi.
Ejże !  Chyba trochę przeinterpretowałeś.
Przytoczony fragment Ges mówi jedynie, że brak potomstwa (w domyśle - mimo strań) nie czyni małżeństwa nieważnym. Innymi słowy: brak potomstwa nie może stanowić podstawy orzeczenia o jego nieważności. A bardziej po ludzku: nie można twierdzić, że małżeństwo jest mało warte (czy w jakiś sposób upośledzone) gdy jest bezpotomne (a który to pogląd jest bardzo natarczywie lansowany na wielodzietni.org).
Nie ma natomiast (ten cytat z Ges) nic wspólnego z rozdzielaniem seksu i prokreacji.
I nie kłóci to się ze stwierdzeniem, że niezdolność do podjęcia stosunku czyni małżeństwo nieważnym. Zdolność do podjęcia stosunku oraz posiadanie potomstwa to nie synonimy  .
|
Śr cze 17, 2009 7:02 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
Kancermeister napisał(a): 1. Dwoje (i więcej) ludzi może żyć obok siebie do końca swoich dni. 2. Nawet czystości seksualnej nie muszą ślubować, bo nie byliby zdolni do złamania takowego ślubu, więc niby po co...to tak jak ja bym ślubował, że nigdy w życiu nie będę latał o własnych siłach... 3.Tylko dlaczego koniecznie to nazywać małżeństwem?
1. Nie do końca. Sądzisz, że żyjąc razem (pod jednym dachem i dzieląc wszystko a jedyna rzecz, która różniłaby ich od małżeństwa to niepodejmowanie stosunków seksualnych) mogliby swobodnie uczestniczyć w Komunii? Nie gorszyliby sąsiadów (który to argument zgorszenia często pada)?
2. Ale w ceremonii ślubnej nie ślubuje się wyłącznie czystości seksualnej. Dlaczego miłość, wierność i uczciwość sprowadzasz do czystości seksualnej?
3. Jak wyżej: małżeństwo to nie wyłącznie stosunki seksualne. I małżeństwem jak najbardziej może się (IMO) nazywać. Bo, wyprowadzając słowo, jest to wspólnota małżonków. Podykutować można, czy nazwać rodziną (z powodu niezdolności do zrodzenia dzieci), ale małżeństwem - dlaczego nie?
|
Śr cze 17, 2009 7:17 |
|
 |
agula
Dołączył(a): Pn cze 30, 2008 18:49 Posty: 39
|
Kancermeister napisał(a): Dwoje (i więcej) ludzi może żyć obok siebie do końca swoich dni. ...to tak jak ja bym ślubował, że nigdy w życiu nie będę latał o własnych siłach... Tylko dlaczego koniecznie to nazywać małżeństwem? No a np. adopcja? Przecież takie małżeństwo może adoptować dzieci, zakładać rodziny zastępcze itd. Do tego powinno mieć sakrament małżeństwa. Jedynym "problemem" tu jest drugi współmałżonek, który jest "skazany" na dożywotnią abstynencję ale przecież są np.: białe małżeństwa - ludzie decydują się na abstynencję. Kancermeister napisał(a): Nawet czystości seksualnej nie muszą ślubować, bo nie byliby zdolni do złamania takowego ślubu, więc niby po co Krzysztof_J napisał(a): Ale w ceremonii ślubnej nie ślubuje się wyłącznie czystości seksualnej. Dlaczego miłość, wierność i uczciwość sprowadzasz do czystości seksualnej?
No właśnie.
|
Śr cze 17, 2009 8:47 |
|
 |
Kancermeister
Dołączył(a): Śr mar 04, 2009 15:55 Posty: 728
|
Krzysztof_J napisał(a): Przytoczony fragment Ges mówi jedynie, że brak potomstwa (w domyśle - mimo strań) nie czyni małżeństwa nieważnym. Innymi słowy: brak potomstwa nie może stanowić podstawy orzeczenia o jego nieważności. A bardziej po ludzku: nie można twierdzić, że małżeństwo jest mało warte (czy w jakiś sposób upośledzone) gdy jest bezpotomne (a który to pogląd jest bardzo natarczywie lansowany na wielodzietni.org). Nie ma natomiast (ten cytat z Ges) nic wspólnego z rozdzielaniem seksu i prokreacji. I nie kłóci to się ze stwierdzeniem, że niezdolność do podjęcia stosunku czyni małżeństwo nieważnym. Zdolność do podjęcia stosunku oraz posiadanie potomstwa to nie synonimy  . Przede wszystkim podany przeze mnie cytat z KDK nie jest wyrwany z większego akapitu, tylko jest pełnym akapitem. Akapit zaś formułuje odrębną myśl, chociaż wpasowującą się w ogólne tło. Ta koncepcja to rozłączenie prokreacji i małżeństwa, co zresztą sam potwierdzasz, choć innym słowami. To, że użyto go pod koniec wywodu o płodności małżeńskiej oraz fakt, że dla ogólnego wydźwięku tego rozdziału mógł być swobodnie pominięty, tym bardziej świadczy, że wyraża on nową koncepcję, wyodrębniającą się z ogólnego planu. To zaś, że został mimo wszystko umieszczony, oznacza, że był ważny. Dokumenty soborowe nie są swobodną twórczością literacką. Każde zdania i każdy akapit są tam starannie wyważane. agula napisał(a): No a np. adopcja? Przecież takie małżeństwo może adoptować dzieci, zakładać rodziny zastępcze itd. Do tego powinno mieć sakrament małżeństwa. Istnieją wszak domy dziecka prowadzone przez instytuty życia konsekrowanego, w których dzieci są wychowywane przez ich członków. Kościół dopuszcza taką możliwość. Tu jednak powstaje pewien problem. Tego rodzaju wychowanie może doprowadzić do wielu obrzydliwych zachowań, jak choćby te, które zostały ostatnio obnażone pracami Rządowej Komisji ds. Nadużyć wobec Dzieci w Irlandii. Analiza przyczyn nasuwa niekiedy podejrzenie, że brak było w tych wypadkach głębokiej więzi między rodzicami a potomstwem. Więzi, jaka wytwarza się u człowieka podczas porodu dziecka. Więzi, którą wielu badaczy uważa za niezbędną do prawidłowego procesu dojrzewania zarówno dorosłego, jak i jego potomstwa. Dalsze prace (być może już dokonane, ale o tym nie wiem) porównujące zachowania opiekunów bezpłodnych, takich jak adopterzy, pracownicy domów dziecka itp. z rodzicami posiadającymi własne dzieci i prowadzącymi tzw. rodzinne domy dziecka oraz ich wychowanków, rzuciłyby zapewne więcej światła na ten problem. W każdym razie bezpłodne małżeństwo przysposabiające cudze dzieci mogłoby się zachowywać wobec nich niedojrzale. Najdelikatniej mówiąc. Krzysztof_J napisał(a): Ale w ceremonii ślubnej nie ślubuje się wyłącznie czystości seksualnej. Dlaczego miłość, wierność i uczciwość sprowadzasz do czystości seksualnej? Gdzie wyczytałeś w moich postach, że sprowadzam ślubowanie miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej do wstrzemięźliwości seksualnej? Sam masz takie myśli i stąd Twoja walka z cieniem.
_________________
Ten post jest opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne 3.0 Polska.
|
Śr cze 17, 2009 11:55 |
|
 |
Kancermeister
Dołączył(a): Śr mar 04, 2009 15:55 Posty: 728
|
Kancermeister napisał(a): W każdym razie bezpłodne małżeństwo przysposabiające cudze dzieci mogłoby się zachowywać wobec nich niedojrzale. Najdelikatniej mówiąc. Poprawka.
Chodziło mi o związki trwale niezdolne do podjęcia współżycia seksualnego i będące raczej dwuosobowymi zakonami niż normalnymi małżeństwami.
_________________
Ten post jest opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne 3.0 Polska.
|
Śr cze 17, 2009 12:00 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
Kancermeister napisał(a): 1. Przede wszystkim podany przeze mnie cytat z KDK nie jest wyrwany z większego akapitu, tylko jest pełnym akapitem. 2. Ta koncepcja to rozłączenie prokreacji i małżeństwa, co zresztą sam potwierdzasz, choć innym słowami. 3. Dokumenty soborowe nie są swobodną twórczością literacką. Każde zdania i każdy akapit są tam starannie wyważane. 4.Gdzie wyczytałeś w moich postach, że sprowadzam ślubowanie miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej do wstrzemięźliwości seksualnej? 5. Sam masz takie myśli i stąd Twoja walka z cieniem. 1. Z kim dyskutujesz?, bo ja tego nie sugerowałem. 2. Mógłbyś rozwinąć? Bo nie rozumiem skąd wnosisz o rozłączności oraz że potwierdzam. 3. To prawda - kto to kontestuje? 4. Tu wyczytałem: Kancermeister napisał(a): Dwoje (i więcej) ludzi może żyć obok siebie do końca swoich dni. Nawet czystości seksualnej nie muszą ślubować, bo nie byliby zdolni do złamania takowego ślubu, więc niby po co
5. A tu z kolei ja nie wiem skąd wyciągasz wnioski o myślach które mam 
|
Śr cze 17, 2009 13:37 |
|
 |
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
Marek MRB napisał(a): Mroczny Pasażer napisał(a): A porównania niemożliwości śpiewania w chórze do życia w miłości uważam za co najmniej niestosowne. Bo ?
Bo miłość to nie jest zwykłe śpiewanie w chórze czy gdziekolwiek. Miłość to największe uczucie jakim można obdarzyć drugiego człowieka. I teraz wyobraź sobie, że ktoś Ci odbiera życie w pełnej miłości tylko z powodu tego, że Ci fiut nie staje.
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
Śr cze 17, 2009 13:37 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Miłość to jeszcze trochę za mało na małżeństwo - tak jak miłość do muzyki to za mało by starać sie o posadę tenora w operze.
|
Śr cze 17, 2009 17:31 |
|
 |
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
Marek MRB napisał(a): Miłość to jeszcze trochę za mało na małżeństwo - tak jak miłość do muzyki to za mało by starać sie o posadę tenora w operze.
Ależ oczywiście, że nie za mało.
Kolejna nietrafiona analogia i kolejna jakże krzywdząca. Sory, dla mnie i pewnie nie tylko dla mnie porównywanie miłości do jakichkolwiek zawodów jest śmieszne.
Ale idąc Twoim tokiem myślenia - może miłość do muzyki nie wystarczy, żeby być tenorem, ale wystarczy by założyć kapelę, choćby amatorską. Nikt przecież nie powiedział, że małżeństwo musi być światowej sławy rozrywką, jeśli rozumiesz co mam na myśli.
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
Śr cze 17, 2009 20:19 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Mroczny Pasażer napisał(a): Ale idąc Twoim tokiem myślenia - może miłość do muzyki nie wystarczy, żeby być tenorem, ale wystarczy by założyć kapelę, choćby amatorską. Nikt przecież nie powiedział, że małżeństwo musi być światowej sławy rozrywką, jeśli rozumiesz co mam na myśli. Nie wystarczy.
|
Śr cze 17, 2009 21:25 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|