Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 05, 2025 15:40



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 263 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 18  Następna strona
 Obraz Kościoła w świecie *. 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 10, 2009 15:49
Posty: 83
Post 
blix napisał(a):
w okresie od reakcji rektora w naszej parafii, a odejściem chłopaka z seminarium, a więc w okresie tych kilku dni. Wiem doskonale jaki był powód jego odejścia.

No faktycznie czasami ciężko jest mi Ciebie zrozumieć, nie tyle argumentów co rozgryźć Cię językowo ;)
Jakiej reakcji rektora w parafii? O co chodzi?
I drugie moje pytanie: to on odszedł czy został wyrzucony. Bo to jest jednak dosyć istotna różnica. Przynajmniej moim zdaniem.

blix napisał(a):
Co do spowiedzi przy konfesjonale. Czy według Ciebie ludzie, którzy nie wyspowiadają się przy księdzu, a są to m.in niewierzący, ateiści, niepraktykujący, ludzie innej wiary (wszak nie wszyscy klęczą przed konfesjonałem, nie traktuje się tego w większości religii np. w Buddyzmie) nie będą rozgrzeszeni, a przy tym nie dostąpią królestwa Pana?

Jaka jest różnica między niewierzącymi i ateistami?
Buddyzm to chyba nie religia tylko system filozoficzny. Z tego co się orientuję to w buddyzmie nie ma Boga czy bóstw. No nie ważne.
Co do praktykujących wyznawców innych religii czy poszukujących Boga szczerym sercem, to owszem, ufam, że będą przyjęci do Królestwa Bożego.
Co do niepraktykujących (kimkolwiek oni są - bo każdy człowiek wierzący w Boga coś praktykuje: modlitwę lub inne formy kultu) i ateistów zwalczających Boga, Kościół czy wyznawców innych religii to zdaję się na Boże miłosierdzie. Nie mnie rozstrzygać czy zbawienia dostąpią.

Ale wracając do istoty to rozgrzeszenia nie otrzymają. Dostąpią zbawienia. Dla mnie to co innego.


Wt cze 16, 2009 17:12
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 11, 2009 18:13
Posty: 150
Post 
Nieznośna napisał(a):
blix napisał(a):
w okresie od reakcji rektora w naszej parafii, a odejściem chłopaka z seminarium, a więc w okresie tych kilku dni. Wiem doskonale jaki był powód jego odejścia.

No faktycznie czasami ciężko jest mi Ciebie zrozumieć, nie tyle argumentów co rozgryźć Cię językowo ;)
Jakiej reakcji rektora w parafii? O co chodzi?
I drugie moje pytanie: to on odszedł czy został wyrzucony. Bo to jest jednak dosyć istotna różnica. Przynajmniej moim zdaniem.

blix napisał(a):
Co do spowiedzi przy konfesjonale. Czy według Ciebie ludzie, którzy nie wyspowiadają się przy księdzu, a są to m.in niewierzący, ateiści, niepraktykujący, ludzie innej wiary (wszak nie wszyscy klęczą przed konfesjonałem, nie traktuje się tego w większości religii np. w Buddyzmie) nie będą rozgrzeszeni, a przy tym nie dostąpią królestwa Pana?

Jaka jest różnica między niewierzącymi i ateistami?
Buddyzm to chyba nie religia tylko system filozoficzny. Z tego co się orientuję to w buddyzmie nie ma Boga czy bóstw. No nie ważne.
Co do praktykujących wyznawców innych religii czy poszukujących Boga szczerym sercem, to owszem, ufam, że będą przyjęci do Królestwa Bożego.
Co do niepraktykujących (kimkolwiek oni są - bo każdy człowiek wierzący w Boga coś praktykuje: modlitwę lub inne formy kultu) i ateistów zwalczających Boga, Kościół czy wyznawców innych religii to zdaję się na Boże miłosierdzie. Nie mnie rozstrzygać czy zbawienia dostąpią.

Ale wracając do istoty to rozgrzeszenia nie otrzymają. Dostąpią zbawienia. Dla mnie to co innego.

Jak już napisałem, ale napisze to jeszcze raz, chłopak odszedł sam po tym co zrobili mu osoby, którym ufał. Dokładniej, został wystosowany odpowiedni list władz uczelni do naszego proboszcza, który dokończył dzieła. Proszę nie pytaj jak to było dokładnie. Po prostu w małych miejscowościach takie tematy są tematami tabu, a poza tym o pewnych kwestiach opowiadał mi bliski człowiek niedoszłego księdza.

Następna sprawa. jak jest różnica miedzy ateistami, a niewierzącymi w ogóle. Chodzi mi tu o niewierzącego w ogółem (w większości) przyjęta religię w Polsce, a ateizmem odrzucającym wszelkie istnienie jakiegokolwiek ducha.

Rzeczywiście może z tym Buddyzmem mnie poniosło, wszak jest to przede wszystkim stan ducha, ale nie da się ukryć, że są inne religie w których nie ma konfesjonału.

Sprawa niepraktykujących. Napisałaś, że "...bo każdy człowiek wierzący w Boga coś praktykuje: modlitwę lub inne formy kultu..." Ok. A ja mówię tu raczej słowami księdza, który chodząc po kolędzie, na odpowiedziane przez mnie swoje pytanie, które brzmi "....tak, jestem osobą wierzącą..." zadaje kolejne: "...czy również praktykującą..." co jest równoznaczne z tym czy chodzę do kościoła. Inaczej. Podczas jakichkolwiek sondaży telewizyjnych, dot. wiary i kościoła można się dowiedzieć ile procent wierzy i ile procent społeczeństwa praktykuje, a więc uczęszcza do kościoła, nie dowiemy się z nich jednak ile procent społeczeństwa praktykuje w inny sposób.

Znów powracam do tego samego tematu. Napisałaś: "...Co do niepraktykujących i ateistów zwalczających Boga, Kościół czy wyznawców innych religii to zdaję się na Boże miłosierdzie. Nie mnie rozstrzygać czy zbawienia dostąpią..." Chodzi mi o ten fragment "...wyznawców innych religii to zdaję się na Boże miłosierdzie...". Nie wydaje Ci się, że wyznawcy innych religii wierzą w tego samego Boga co my, jednak trochę inaczej go interpretują? PRZECIEŻ BÓG JEST JEDEN.


Wt cze 16, 2009 17:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 10, 2009 15:49
Posty: 83
Post 
Uprasza się o dokładne cytowanie :)

blix napisał(a):
Chodzi mi o ten fragment "...wyznawców innych religii to zdaję się na Boże miłosierdzie...".


Napisałam:
Co do niepraktykujących (kimkolwiek oni są - bo każdy człowiek wierzący w Boga coś praktykuje: modlitwę lub inne formy kultu) i ateistów zwalczających Boga, Kościół czy wyznawców innych religii to zdaję się na Boże miłosierdzie. Nie mnie rozstrzygać czy zbawienia dostąpią.

Chodzi o prześladowania religijne dokonywane na osobach wierzących, niekoniecznie chrześcijanach.

W Twojej interpretacji moja wypowiedź jest nielogiczna i wewnętrznie sprzeczna. W jednym zdaniu mówiłabym o tym, że dostąpią zbawienia, a w następnym, że nie wiem.

Co do zdawania się na Boże miłosierdzie, to zdaję się na nie nawet jeśli chodzi o moje zbawienie ;)


Jednak może powróćmy do tematu obrazu Kościoła w świecie. Bo trochę odeszliśmy od niego :)


Wt cze 16, 2009 18:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Może tak:

Nie wiem, co napisał rektor do proboszcza (nawiasem mówiąc, dziwna kolejność, w małej miejscowości o samobójstwie człowieka by nie wiedziano bez takiego listu? czy to inna miejscowość?). Być może prośba o pomoc chłopakowi, co wyszło jak wyszło. Nie wiem też, co działo się w seminarium i w parafii. Mogę sobie wyobrazić wiele scenariuszy.

Jeśli całość trwała kilka dni, to chyba trudno mówić o zniszczeniu człowieka. Raczej o zranieniu w sytuacji i tak dramatycznie trudnej (samobójstwo ojca). Być może słowa ludzi były nieadekwatne, nie każdy potrafi rozmawiać z rodziną samobójcy. Zwłaszcza, gdy wisi nad głową pytanie o jego zbawienie...

Nie wiesz, jakim byłby księdzem, i czy by nim został. Wiesz jedynie, że ten chłopak nim chciał zostać. Seminarium trwa 6 lat i wejście do niego nie jest równoznaczne ze święceniami.

Co do studiów, wyjaśnijmy sobie: seminarzyści najnormalniej w świecie studiują teologię. Na tych samych wydziałach co świeccy. Różnica jest taka, że mieszkają w seminarium i przez te kilka lat są formowani i zastanawiają się, czy pomysł zostania księdzem im się podoba, czy nie.

Nie ma co ukrywać, że odejście kleryka z seminarium bywa traktowane jak zdrada Pana Boga. Świadczy to wyłącznie o braku wiedzy na temat tego, po co jest seminarium, ale na to nic nie poradzisz. Niestety. Czasem taki wianuszek utrudnia rozeznawanie i podejmowanie decyzji - bo jak tu zawieść tych wszystkich, co na mnie liczą? To najgłupsza motywacja świata, ale też nic na to nie poradzisz...

Ot i tyle. Kończąc: mam nadzieję, że ów chłopak, jakąkolwiek drogę wybierze, będzie szczęśliwy.

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr cze 17, 2009 9:04
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 11, 2009 18:13
Posty: 150
Post 
jo_tka napisał(a):
Może tak:

Nie wiem, co napisał rektor do proboszcza (nawiasem mówiąc, dziwna kolejność, w małej miejscowości o samobójstwie człowieka by nie wiedziano bez takiego listu? czy to inna miejscowość?). Być może prośba o pomoc chłopakowi, co wyszło jak wyszło. Nie wiem też, co działo się w seminarium i w parafii. Mogę sobie wyobrazić wiele scenariuszy.

Jeśli całość trwała kilka dni, to chyba trudno mówić o zniszczeniu człowieka. Raczej o zranieniu w sytuacji i tak dramatycznie trudnej (samobójstwo ojca). Być może słowa ludzi były nieadekwatne, nie każdy potrafi rozmawiać z rodziną samobójcy. Zwłaszcza, gdy wisi nad głową pytanie o jego zbawienie...

Nie wiesz, jakim byłby księdzem, i czy by nim został. Wiesz jedynie, że ten chłopak nim chciał zostać. Seminarium trwa 6 lat i wejście do niego nie jest równoznaczne ze święceniami.

Co do studiów, wyjaśnijmy sobie: seminarzyści najnormalniej w świecie studiują teologię. Na tych samych wydziałach co świeccy. Różnica jest taka, że mieszkają w seminarium i przez te kilka lat są formowani i zastanawiają się, czy pomysł zostania księdzem im się podoba, czy nie.

Nie ma co ukrywać, że odejście kleryka z seminarium bywa traktowane jak zdrada Pana Boga. Świadczy to wyłącznie o braku wiedzy na temat tego, po co jest seminarium, ale na to nic nie poradzisz. Niestety. Czasem taki wianuszek utrudnia rozeznawanie i podejmowanie decyzji - bo jak tu zawieść tych wszystkich, co na mnie liczą? To najgłupsza motywacja świata, ale też nic na to nie poradzisz...

Ot i tyle. Kończąc: mam nadzieję, że ów chłopak, jakąkolwiek drogę wybierze, będzie szczęśliwy.


Ja jednak muszę powrócić do tematu. Jo-tka ja wcale nie napisałem, że nikt nie wiedział o tej sytuacji, wręcz przeciwnie wiedzieli wszyscy, to nie jest dużą miejscowość, ale jakoś nikomu nie przeszkadzało to w dalszych relacjach z klerykiem. Stało się, trudno. Nie przeszkadzało to ludziom do póki nie zareagował na to rektor. Wtedy zaczęło im to przeszkadzać. Kolokwialnie rzecz ujmując przyszły ksiądz nie był już otaczany wianuszkiem starszych pań. Podkreślam, że ująłem to w sposób kolokwialny. Chyba zdajesz sobie sprawę co mogą zrobić dewoty w takiej sytuacji.

Myślisz, że żeby zniszczyć człowieka trzeba na to wielu lat? Mylisz się, w niektórych sytuacjach jest to chwila.
Sprawa zbawienia samobójcy. Myślisz, że ktoś się przejmuje czy owy człowiek zostanie zbawiony czy też nie, jeśli kilka dni po jego śmierci ludzie, którzy otaczali Cię do tej pory pewnego rodzaju czcią zaczynają na Ciebie robić "obławę". W takim wypadku myśli się naprawdę o innych rzeczach niż o zbawieniu. ON STRACIŁ OJCA, KTÓREGO JUŻ PRZY NIM NIE BĘDZIE.

Zdaje sobie sprawę z tego, że dostanie się do seminarium nie jest równoznaczne z jego ukończeniem, zresztą to dotyczy każdego jednego kierunku studiów, ale czyż my chrześcijanie nie powinniśmy wierzyć w człowieka?

jo-tka ja rozumiem, że jesteś osoba wierzącą, zresztą jak większość z nas, ja rozumiem, że żyjesz wiarą, Kościołem Katolickim, że dla Ciebie jest to ważne, ale spójrz na pewne sprawy chłodnym okiem. Kościół Katolicki to ludzie, jak wiesz ludzie nie są doskonali. W tym przedstawionym przypadku daję Ci na tacy KONKRETY, a Ty albo mi nie wierzysz albo cały przekładasz je z szali chłopaka na szalę władzy Kościoła.
Jesteś zapewne młodą osobą, ja rozumiem, że pewnych spraw nie można przetłumaczyć naszym babciom, bo tak ma być i koniec, ale Tobie młodej, otwartej na świat osobie...?

Trwało to trochę , ale myślę, że chłopak jest teraz szczęśliwy w swoim nowym życiu.


Śr cze 17, 2009 11:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Blix, Ty nie dajesz konkretów, tylko ogólniki. Tłumacząc się, że w małych miejscowościach to temat tabu, a poza tym znasz to z trzeciej ręki.

A ja nie wiem, i jak rozumiem, nie dowiem się od Ciebie:
a) Co było w liście rektora.

b) Kto, po co i o czym powiedział "starszym paniom". Co takiego można było powiedzieć o sprawie, którą wszyscy znali?

c) Dlaczego brak "wianuszka starszych pań" był tak dotkliwy, że spowodował odejście z kapłaństwa. Kapłanem nie zostaje się dla wspomnianego "wianuszka".

Uczciwie mówiąc, to ostatnie dziwi mnie najbardziej.

Na demagogię w Twoim poście nie odpowiadam ;-) I nigdzie nie napisałam, że katolicy nie mogą zniszczyć człowieka, problem w tym, że mam do czynienia wyłącznie z Twoją opinią o sytuacji. Niczego nie przesądzam, ale mam zbyt wiele pytań w tej sprawie, by uwierzyć na słowo.

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Cz cze 18, 2009 11:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
czyż my chrześcijanie nie powinniśmy wierzyć w człowieka?


No powinniśmy, ale czy to znaczy, że nie możemy go wyrzucić z seminarium ? Może wierzymy, że gdzie indziej poradzi sobie lepiej ? ;)

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Cz cze 18, 2009 12:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 11, 2009 18:13
Posty: 150
Post 
jo_tka napisał(a):
Blix, Ty nie dajesz konkretów, tylko ogólniki. Tłumacząc się, że w małych miejscowościach to temat tabu, a poza tym znasz to z trzeciej ręki.

A ja nie wiem, i jak rozumiem, nie dowiem się od Ciebie:
a) Co było w liście rektora.

b) Kto, po co i o czym powiedział "starszym paniom". Co takiego można było powiedzieć o sprawie, którą wszyscy znali?

c) Dlaczego brak "wianuszka starszych pań" był tak dotkliwy, że spowodował odejście z kapłaństwa. Kapłanem nie zostaje się dla wspomnianego "wianuszka".

Uczciwie mówiąc, to ostatnie dziwi mnie najbardziej.

Na demagogię w Twoim poście nie odpowiadam ;-) I nigdzie nie napisałam, że katolicy nie mogą zniszczyć człowieka, problem w tym, że mam do czynienia wyłącznie z Twoją opinią o sytuacji. Niczego nie przesądzam, ale mam zbyt wiele pytań w tej sprawie, by uwierzyć na słowo.


Jednak znam to z pierwszej ręki.
Ad. a) było to jakieś 4-5 lat temu, więc nie przytoczę dokładnie tych słów, jednakże było to dość dyskredytujące chłopaka,
Ad. b) oczywiście, że sprawie znali wszyscy, jednak podkreślę to jeszcze raz, ze specjalnie ludziom to nie przeszkadzało, a zaczęło po interwencji w tej sprawie,
Ad. c) napisałem, że ten "wianuszek starszych pań" ująłem w sposób dość kolokwialny, symboliczny


Cz cze 18, 2009 13:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 11, 2009 18:13
Posty: 150
Post 
Johnny99 napisał(a):
Cytuj:
czyż my chrześcijanie nie powinniśmy wierzyć w człowieka?


No powinniśmy, ale czy to znaczy, że nie możemy go wyrzucić z seminarium ? Może wierzymy, że gdzie indziej poradzi sobie lepiej ? ;)

Oczywiście, że można. Jednak wydaje mi się, że żeby wyrzucić kogoś z seminarium tudzież z jakiejkolwiek uczelni, taki delikwent musi sobie na to zasłużyć w jakiś konkretny sposób np. nie podporządkować się regulaminowi takiej uczelni, nie osiągać wyników, które są niezbędne, aby otrzymać promocje na rok następny. Chyba nie może o tym przesądzać czyjaś sytuacja rodzinna. Ja też byłem studentem, owszem ludzie byli skreślani z listy, ale jednak nie działo się to na podłożu ich osobistych tragedii. Może w seminarium duchownym to rzecz na porządku dziennym...? Tego nie wiem...


Cz cze 18, 2009 13:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
Jednak wydaje mi się, że żeby wyrzucić kogoś z seminarium tudzież z jakiejkolwiek uczelni, taki delikwent musi sobie na to zasłużyć w jakiś konkretny sposób np. nie podporządkować się regulaminowi takiej uczelni, nie osiągać wyników, które są niezbędne, aby otrzymać promocje na rok następny. Chyba nie może o tym przesądzać czyjaś sytuacja rodzinna.


Oczywiście że tak, i zapewne tak właśnie było, a resztę sobie dopowiedzieli ludzie ;)

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Cz cze 18, 2009 13:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Johny, chłopaka nie wyrzucono, sam odszedł.

Jeśli ktoś dyskredytował go publicznie z powodu sposobu śmierci ojca, to jest to obrzydliwe. Jeśli z powodu jego zachowań w tej sytuacji, to i tak nie powinny wiedzieć osoby postronne.

Co zupełnie nie zmienia faktu, że nie "wianuszek", czyli ludzki szacunek jest celem kapłaństwa. Ktoś, kto tego oczekuje, lepiej niech od razu zrezygnuje. Jeśli problemem jest utrata tego szacunku, może faktycznie lepiej, że odszedł...

Dywaguję. Ale czym innym jest potencjalne publiczne poniżenie człowieka w trudnej sytuacji życiowej, a czym innym "wianuszek", cokolwiek by się pod tym określeniem nie kryło. I nie warto tych dwóch rzeczy łączyć, bo zaciemnia sprawę...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


So cze 20, 2009 7:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
Johny, chłopaka nie wyrzucono, sam odszedł.


Przepraszam, po prostu się pogubiłem w sprzecznych relacjach.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


So cze 20, 2009 7:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 11, 2009 18:13
Posty: 150
Post 
Ok. Widzę, że niektórzy dalej mnie nie rozumieją, nie chcą rozumieć, a może ich uczucie do tej instytucji jaką jest Kościół Katolicki, a nie do Boga jest tak silne, że przesłoniło im wszelki obiektywny sposób spojrzenia na sprawę. Przepraszam musiałem to napisać. Dlaczego tak ślepo bronicie instytucji Kościoła, nie widzicie jak ta instytucja jest zawirusowana i gnije coraz bardziej. To był tylko przykład z mojego podwórka. Takich jest wiele. Rejestrując się na tym forum chciałem znaleźć kilka odpowiedzi na nurtujące mnie w pewnych sprawach pytania. Ludzie docencie w końcu człowieka, a nie tylko Wasz Kościół - on też jest nieomylny, to są ludzie, często przeżarci różnym kwasem ludzie. Weźcie pod uwagę nauki Jezusa, który przecież jak dobrze pamiętacie pogonił pewnych ludzi ze świątyni. Nie starajcie się na wszelki sposób rozjaśniać imienia kościoła w społeczeństwie, zrozumcie w końcu, że Kowalski nie będąc duchownym swój rozum ma i widzi co się tam wyprawia. Przecież jak tak dalej będzie to za 50 lat tej instytucji nie będzie. Spójrzcie co tam należy zmienić, a nie ślepo jej bronicie.

Dla tych, którzy nadal nie zrozumieli - CHŁOPAK ODSZEDŁ Z SEMINARIUM SAM, JEDNAK UCZYNIŁ TO POD NACISKIEM WŁADZ UCZELNI, PONIEWAŻ NIE BYŁ GODNY WIELKIEGO KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO BO BYŁ SKALANY TYM, ŻE JEGO OJCIEC POPEŁNIŁ SAMOBÓJSTWO. JEDNAK TEN SAM KOŚCIÓŁ JUŻ ZAPOMNIAŁ JAK TO WYMORDOWAŁ SETKI TYSIĘCY LUDZI W IMIĘ ZŁOTA... JAK PŁONĘŁY STOSY...


So cze 20, 2009 11:25
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
CHŁOPAK ODSZEDŁ Z SEMINARIUM SAM, JEDNAK UCZYNIŁ TO POD NACISKIEM WŁADZ UCZELNI, PONIEWAŻ NIE BYŁ GODNY WIELKIEGO KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO BO BYŁ SKALANY TYM, ŻE JEGO OJCIEC POPEŁNIŁ SAMOBÓJSTWO.


No ale jak ja to mam zrozumieć, skoro w Kościele katolickim nie ma czegoś takiego jak " skalanie czyimś samobójstwem " ??

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


So cze 20, 2009 15:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 14, 2008 14:00
Posty: 1909
Post 
Johnny99 napisał(a):
Cytuj:
CHŁOPAK ODSZEDŁ Z SEMINARIUM SAM, JEDNAK UCZYNIŁ TO POD NACISKIEM WŁADZ UCZELNI, PONIEWAŻ NIE BYŁ GODNY WIELKIEGO KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO BO BYŁ SKALANY TYM, ŻE JEGO OJCIEC POPEŁNIŁ SAMOBÓJSTWO.


No ale jak ja to mam zrozumieć, skoro w Kościele katolickim nie ma czegoś takiego jak " skalanie czyimś samobójstwem " ??

Ale jest w (katolickim) społeczenstwie - i nazywa sie to 'naznaczeniem' - żona samobójcy, syn samobójcy. Znam przypadki rodzin samobójców spotykających się z ostracyzmem społecznym zwłaszcza jeśli zamieszkują na wsi.
A jeśli chłopad został zmuszony do odejścia przez władzę instytucji to znaczy że sama instytucaj powiela schemat naznaczenia i jest to dyskryminacja.

_________________
[b]Galatów 3:20 " Pośrednika jednak nie potrzeba, gdy chodzi o jedną osobę, a Bóg właśnie jest sam jeden"[/b]
"Gdy mądry spiera się z głupim, ten krzyczy i śmieje się; nie ma pojednania"


So cze 20, 2009 22:34
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 263 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 18  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL