Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So lis 22, 2025 15:41



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 29 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
 Mam problem! Pomózcie! 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
grzesiek96
Twoje słowa: Naprawdę zrobiłem to 1 ( upadłem bo juz nie mogłem jakos tak ) a ,,uraja" mi że 34 i tyle.
Skoro wiesz że zrobiłeś to jeden raz, to idziesz do spowiedzi i mówisz raz. Z urojeniem należy walczyć, uświadamiać sobie jak jest, a co mi się uraja. Jak mam urojenie że nie zamknąłem drzwi to sobie przypominam że przecież zamykałem, mam klucze jeszcze w ręce i sprawdzałem czy drzwi da się otworzyć i nie udało się. Tak samo tutaj, jak trzeba to po każdym razie wstawiaj sobie w kalendarzyku kreskę obok dnia i potem sobie policzysz. Ufaj temu co jest, a nie temu co ci gdzieś się tam uraja. I raz jeszcze, warto mieć własnego spowiednika.
A tak na zakończenie czy jeden raz czy 34, to nie kwestii siary ale grzechu i szczerego żalu. Jak się wstydzisz to dobrze, ale to nie może przesłaniać Ci spraw ważniejszych.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Cz lip 02, 2009 17:51
Zobacz profil
Post 
Czyli co mam zrobić? Nie mogę z tymi myślami chyba powiem to 34. A jak powiem że się tylko masturbowałem to ks bedzie pytał? Przyjmijmy taką strategię że już powiem że się masturbowałem 34, tylko wtedy jak to powiedzieć? Może bez tej liczby? Pozdro :))


Pt lip 03, 2009 9:42

Dołączył(a): Pt lip 03, 2009 10:06
Posty: 3
Post 
Grzesiek,
Szczerze Ci współczuję i chciałbym Ci pomóc jak najlepiej.
Według mojego rozeznania, przy tego typu objawach natręctw najszybciej powinna Ci pomóc: modlitwa wstawiennicza indywidualna.
Jest to modlitwa z nałożeniem rąk na głowę.

Tu podaje stronę, są w niej adresy gdzie odbywa się posługa modlitwy wstawienniczej (Warszawa), a także znajdziesz informację o samej modlitwie:
http://odnowa.mariamagdalena.pl/modlitwa.html
Sądzę, że możesz także zadzwonić i umówić się indywidualnie.

Ponadto, oprócz takich modlitw jak: Różaniec, koronka do Miłosierdzia Bożego, do których także gorąco zachęcam, mogę Ci polecić również modlitwy do osobistego odmawiania, które z mojego osobistego duchowego doświadczenia uważam również za bardzo skuteczne:

Modlitwa do Św. Michała Archanioła (najlepiej codzienna) -
w przypadku potrzeby oczyszczenia lub stałej ochrony - :

Święty Michale Archaniele, broń nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź nam obroną. Niech go Bóg poskromić raczy, pokornie prosimy, a Ty, Książę wojska niebieskiego, szatana i inne złe duchy, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, Mocą Bożą strąć do piekła. Amen.

Natomiast, w przypadku gdyby pojawiły się u Ciebie myśli zachęty do nieczystości, z którymi nie możesz sobie sam dać rady, proponuję wzywać wtedy Św. Archanioła Rafała. Możesz to zrobić np. tak:

Święty Archaniele Rafale wzywam Ciebie na pomoc. Przybądź mi z pomącą, bo sam nie mogę sobie dać rady, uwolnij mnie od tych myśli nieczystych. Ja ich nie chcę. Pomóż mi bo jestem zbyt słaby. Jeśli to możliwe przyślij mi do obrony anioła z Twoich zastępów. Pomóż mi. Bo sam nie daję rady.
- 3 razy, z wiarą i pokorą. Jeżeli tak będziesz czynić mimo tych myśli, zaobserwujesz, że po pewnej chwili od wymówienia takich wezwań, Twoje myśli odwróciły się ku innym sprawom. To będzie dla Ciebie znak, czy wezwanie jest skuteczne.
Św. Archanioł Rafał jest m.in. patronem chorych, a jego imię oznacza: Bóg uleczył.

Do pełnego wyzwolenia trzeba jeszcze jednego. Często grzech, pojawia się od przyzwalania. Co to znaczy? Myślę, że w Twoim przypadku znaczy to, że kiedy oglądasz film, telewizję, czasopisma, to:

za wszelką cenę musisz unikać jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego z tym, co Ciebie zniewala do grzechu, a także rozwijania myśli w tym kierunku.

Czasem to trudne. Ale uparte mówienie sobie: Nie, nie chcę o tym myśleć, tylko nie to!, to prosta droga do pełnego wyzwolenia.

Z grzechem jest trochę tak, jak z nałogiem palenia, jak się rzuca lub rzuci, to już nie wolno się zaciągać, i lepiej nawet starać się nie wdychać dymu - bo jak się wdycha, to mimowolnie pojawiają się myśli: jak to było, jak się paliło.

Z Bogiem! Życzę Ci powodzenia.
http://www.swiadectwowiary.zafriko.pl/


Pt lip 03, 2009 12:30
Zobacz profil
Post 
To wiecie co zrobie? Powiem tylko że się masturbowałem i tyle. Moze nie zapyta ile razy, pozdro :) A jeszcze jedno jutro mam spowiedź.

mam kilka pytan :

1. Czy moge sie bac jezeli powiem ze zrobiłem to 34?

2. Czy jezeli powiem ,,przechodziłem masturbacje " to spowiednik o nic wiecej nie zapyta ? Pozdro


Pt lip 03, 2009 22:02
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Kolego grześku96, ale Ty chociaż czytasz co my tu piszemy, bo już któryś raz pytasz: "Czyli co mam zrobić?". Kombinujesz jak koń pod górę. Twoim problemem nie jest to natręctwo, ale podchodzenie do spowiedzi jako do zła koniecznego. Pisałem Ci jasno i wyraźnie, wiesz że zrobiłeś to raz to mówisz że zrobiłeś to raz, a nie 34. I biorę pod uwagę problem który masz, ale z tym się naprawdę walczy, np. poprzez uświadomienie sobie co jest naprawdę, a co jest kłamliwą myślą. Uświadom sobie że nie masz co żałować kłamliwej myśli, bo jest kłamliwa. Potrzeba na to czasu, ale efekty można dostrzec. Podałem Ci również konkretne rozwiązania, czytałeś to chociaż? Pomyśl trochę logicznie, skąd my mamy wiedzieć co spowiednik zrobi? Może zapytać, a może nie zapytać, powinien podejść z cierpliwością i pewnie tak zrobi. Co się tak tego boisz, naprawdę wątpliwe abyś zdziwił spowiednika swoim grzechem, więc po prostu go wyznaj.

Za jakubem1 oczywiście popieram modlitwę, nawet wstawienniczą w klwestii problemu masturbacji. Co do zaburzenia, po to Bóg dał nam mądrych psychiatrów i psychologów, aby oni zajmowali się również problemami ludzi. I to polecam koledze, bo to jest problem właśnie u tego lekarza rozwiązywany. Nie jestem ekspertem, ale książkę o tej tematyce czytałem i zdziwić się można jakie ludzie mają zaburzenia, jakie dziwaczne rzeczy potrafią robić, jak czasem mają problem z upewnieniem się że coś leży dobrze na stole i nie trzeba tego poprawiać. Nie przypisuje tego Szatanowi, lecz ułomności umysłu, zupełnie jak złamanie, czy próchnice (tutaj oczywiście ułomność ciała).

_________________
Pozdrawiam
WIST


So lip 04, 2009 0:33
Zobacz profil
Post 
Powiem, że przechodziłem masturbację i tyle :)) A jak zapyta to że 3 razy po tyle razy przeszłem i tyle :)) Mysle ze tak bedize, pozdro


So lip 04, 2009 10:46
Post 
grzesiek96 napisał(a):
Powiem, że przechodziłem masturbację i tyle :)) A jak zapyta to że 3 razy po tyle razy przeszłem i tyle :)) Mysle ze tak bedize, pozdro
Odpiszcie co myslicie na ten temat bo za potora godziny jade na spowiedz, ( u nas w parafii sa wyjazdy na takie czuwania ) . Pozdro!


So lip 04, 2009 13:44
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Po Twoich dwóch tematach widzę że totalnie nie radzisz sobie ze spowiedzią. W dodatku jak widzę olałeś moje zapytanie, ale to już jest Twoja sprawa. Nie ma sensu abyś tu pisał, jak za każdym razem będziesz tu wypisywał kolejne pomysły jak by się tu wyspowiadać. Wpierw dowiedz się jakie są warunki dobrej spowiedzi itd. tego na religii uczono zapewne i tyle powinieneś wiedzieć, skoro do tej spowiedzi przystępujesz. Poszukaj na necie na portalach katolickich, tam znajdziesz odpowiedzi bo widać tutaj sam nie wiesz czego chcesz.

_________________
Pozdrawiam
WIST


So lip 04, 2009 13:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Grzesiek - to TY się spowiadasz, nie my. Nikt nie zdejmie z Ciebie odpowiedzialności za to, co powiesz. Radzić można tylko powiedzenie prawdy.

Ścianka - od takich rad jest wyłącznie spowiednik/ kierownik duchowy.

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


N lip 05, 2009 22:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10
Posty: 179
Post 
To powiedz to też WISTOWI, będziesz wtedy konsekwentna.
Jestem upoważniony do dawania takich rad, na jakie mam ochotę, szczególnie, że ja przechodziłem przez bardzo podobne problemy, a księża mi wcale nie pomagali, nawet jeśli chcieli. Oni się nie znają na takich przypadkach, to jest bardzo, bardzo delikatna, subtelna sprawa. Tu potrzeba duchownego, która zna się na psychologii, czy terapii.
Nie dyktuj mi warunków, jo_tka. Ja mam swoje sumienie, ty masz swoje, nie narzucaj swojego widzenia rzeczywistości na mnie. tylko na siebie. Jak uważasz, że robię coś złego, to zachowaj to dla siebie. "Nie osądzajcie, a nie będzie osądzeni, nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni".


Pn lip 06, 2009 0:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Nie chciałem się wtrącać, ale jednak napisze. Ścianka, niepotrzebnie oburzasz się na Jo_tkę. Dobrze napisała, bo Ty mówisz autorowi że jak nie jest pewny to w imię zaokrąglenia w dół, grzechu nie ma. Ale to niech już ocenie spowiednik, czy jest czy nie ma. Nic to nie kosztuje, a może pozwolić uniknąć zatajenia czegoś. Fajnie że masz doświadczenie, ale nie odradzaj komuś spowiadania się z czegoś, bo on nie jest pewny, to nie jest powód aby nie wyznać kwestii, tylko wyznać i upewnić się. Nerwy są tu niewskazane.

Inna sprawa że możecie zobaczyć wszystkie tematy Autora (dotyczą tego samego, ten sam styl pisania) i sami ocenić to co ja już wcześniej dobitnie napisałem - sam nie wie czego chce i tak naprawdę my mu niewiele doradzimy. Za Jot_ką - Autor sam musi sobie z tym poradzić, ocenić, a nade wszystko zacząć traktować spowiedź poważnie, nie wedle tego "o co mnie ksiądz dopyta", ale wedle tego że oto jest okazja odzyskania wolności po poważnym grzechu.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Pn lip 06, 2009 0:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Ścianka

Zgodnie z nauczaniem Kościoła zasada "zwyczajna" brzmi: w wątpliwościach nie działać. To znaczy, że w razie braku pewności, czy grzech był ciężki czy lekki, należy iść do spowiedzi.

Spowiednik może - po rozeznaniu - zalecić komuś inny tryb postępowania, uwzględniający jego stan duchowy i psychiczny, ale wtedy on bierze za to odpowiedzialność.

Diagnozowanie problemów psychicznych czy duchowych innych użytkowników forum na podstawie postów bywa omylne. Ani nerwica/zespół natręctw, ani tym bardziej skrupulanctwo nie wydaje mi się tutaj oczywiste, choć pewnie jakiś problem psychologiczny istnieje. I mówię to jako lekarz z pewnym doświadczeniem psychologicznym...

Owszem, uważam że tego typu rady na forum mogą zaszkodzić. Jeśli nie temu, do którego są skierowane, to innym, którzy to czytają i potraktują jako wygodną wskazówkę dla siebie, choć nie powinni. Jeśli już próbuje się dawać rady duchowe, to trzeba sobie zdawać sprawę z odpowiedzialności za słowo.

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pn lip 06, 2009 0:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10
Posty: 179
Post 
Dobra, trochę za nerwowo się posunąłem w rozmowie. To nic dobrego nie przynosi.

Cytuj:
Dobrze napisała, bo Ty mówisz autorowi że jak nie jest pewny to w imię zaokrąglenia w dół, grzechu nie ma. Ale to niech już ocenie spowiednik, czy jest czy nie ma. Nic to nie kosztuje, a może pozwolić uniknąć zatajenia czegoś. Fajnie że masz doświadczenie, ale nie odradzaj komuś spowiadania się z czegoś, bo on nie jest pewny, to nie jest powód aby nie wyznać kwestii, tylko wyznać i upewnić się.


Facet jest w kompletnej rozsypce, Został pozbawiony swojego, samodzielnego sumienia. Zamiast tego musi pytać, i zadręczać się, czy nawet to, co mu się tylko kojarzy z grzechem, nie jest nim przypadkiem. Wiecie, kto mu odebrał samodzielne sumienie? Kto mu nie pozwolił, by się samo ukształtowało? Tacy ludzie jak wy, z takim sposobem myślenia i rozumienia pojęcia grzechu.
Z czym wam się kojarzą słowa "świadomie" i "dobrowolnie"? Świadomy popełnienia grzechu. "Wiem, że był to grzech. Mam wyrzuty sumienia. Moje sumienie mówi mi, że to był/jest grzech." Wyrzuty sumienia. Świadomość. "Teraz popełniam grzech", "Przed chwilą popełniłem grzech". "A skąd to wiesz?" -"Bo czuję wyrzuty sumienia. Tylko tak mogę to rozpoznać.".
Nie wiem, czy mogę to opisać słowami, ale zachodzi tu jakaś tragiczna pomyłka w rozumieniu. Myślę, że wy nigdy nie byliście w takiej sytuacji, a jeśli nawet, to nie wyciągnęliście z tego nauki. Nieważne. WIST, uważasz, że jak ktoś nie jest pewny czy popełnił grzech, to po przedstawieniu okoliczności księdzu on go upewni, że to był jednak grzech ciężki? W jaki sposób? Myślisz, że można to wiedzieć przez "suchą" wiedzę znania okoliczności, działania? Myślisz, że penitent powie w tym momencie"faktycznie, proszę księdza, teraz to rozumiem. To był grzech ciężki."? Wiesz, co by to oznaczało? Że zapominamy o czymś takim jak podłoże psychologiczne człowieka, jego świadomość, i wreszcie sumienie. Jeżeli ksiądz powie takiemu człowiekowi, że to był jednak ciężki grzech, to będzie strasznym obłudnikiem i będzie ciągnął dalej ten koszmar. Grzech jest nierozerwalnie związany z sumieniem. Jak możesz popełniać grzech (ciężki), jeśli sumienie ci nie mówi, że to jest złe? Pytam, jak? Taki biedny penitent nie będzie czuł w sumieniu, że zrobił coś złego, będzie raczej czuł, że miał pecha, głupi zbieg okoliczności, urojenie, i już nie wie, co nazywać grzechem, a co nie. Ksiądz w tym momencie pozbawia go możliwości kształtowania samodzielnego sumienia. Natomiast upewnia go w przekonaniu, że to spowiednicy są od tego, co jest grzechem ciężkim a co nie, i że to do nich trzeba biegać co tydzień z kolejną garścią wątpliwości, niepewności, urojeń.
Boicie się, że coś przez to można zataić. Zataja się wtedy, gdy się wie, że się zrobiło coś złego. Jedyne co można powiedzieć o naszym facecie, to to,że wszędzie widzi grzech i nawet najmniejszy, nieuświadomiony ruch przyprawia go po jakimś czasie o wątpliwości. Jeżeli nawet zrobił coś, co możemy nazwać grzechem ciężkim z naszej perspektywy, to dla jego osoby to ciężkim wykroczeniem nie było, a dlaczego? Bo jeżeli ktoś jest niepewny, to znaczy, że w momencie wykonywania tego niby złego czynu jego świadomość była jakby wyłączona, on robił to bezwiednie, bez ŚWIADOMOŚCI, że to jest złe, bez wyrzutów sumienia. Ale po jakimś czasie sobie przypomniał, że przecież ten a ten czyn miał ZEWNĘTRZNE znamiona grzechu. WEWNĘTRZNYCH nie było, ale on tego nie rozumie, nie rozróżnia zewnętrznych przesłanek od wewnętrznych. Jego skrupulanckie sumienie zlewa je w jedno.
Nie wiem, jak jeszcze mogę to opisać. Chcecie pozbawić sumienia człowieka, bo boicie się, że w swoim sumieniu pewnych czynów nie będzie uznawał za złe. Dlatego też wolicie mu odebrać rozeznanie w tym temacie, i oddać pałeczkę księdzu, które zna absolutnie wszystkie czyny wykraczające poza przykazania, i on się nie pomyli. Tylko że czegoś tu brakuje. Wewnętrznego przekonania penitenta, że zrobił źle. Uważacie, że on tego nie musi wiedzieć, wystarczy, że ksiądz "wie". Tak więc człowiek taki w przyszłości ze wszystkim będzie musiał biegać do księdza, bo nie będzie mógł podejmować żadnej decyzji samodzielnie. "Czy mogę jechać na tę wycieczkę, jeśli w niedzielę nie będę miał okazji iść na Mszę?" -"Czy jeśli wziąłem z torebki żony kilka złotych, bo w swoim portfelu już nie miałem, a potrzebowałem kupić coś sobie na śniadanie, to czy to jest kradzież?", itd, itp. Wszystko na tym świecie przypomina grzech, dlatego nie można tak potraktować człowieka z takim problemem, bo nigdy nie zazna on życia.


Pn lip 06, 2009 10:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Ścianka
My (nie wiem zresztą kto to "my") nic mu nie odbieramy, zachowujesz się w sposób nielogiczny. Widzisz przecież że ta osoba ma taki problem i jakoś nie widzę związku między tym co my piszemy a jego stanem zastanym, a nie nabytym dopiero na tym forum. Więc proszę, uspokój się i nie pisz takich rzeczy.
Zakładam że Autor rozumie że masturbacja to grzech ciężki. Więc nie wiem po co ten wywód, dalej jak widzę w tonie oskarżającym. A ja cały czas mówię, że to mogą być zaburzenia obsesyjne, ale wskazuje że należy iść po poradę do lekarza.
A co do księdza, to odwoływałem jedynie naszego Autora, do konfesjonału, aby tam przedstawił sytuację. Najlepiej aby miał stałego spowiednika. Napisałem też że nasz Autor sam nie wie czego chce, aby jeśli to przeczyta podjął nad sobą jakąś refleksje. Więcej nie umiem doradzić, a z drugiej strony uważam że to właśnie kapłan lepiej niż my tu w dużej grupie poradzi coś, ale nie na zasadzie rozwiązania problemu za spowiednika, ale raczej pomocy w jego rozwiązaniu.

Jeśli uważasz że są to złe rady, jeśli to moja wina że nasz Autor znajduje się w sytuacji trudnej, to co mogę więcej napisać? Zawsze odwoływałem ludzi do konfesjonału, aby tam pytali, aby się nie bali, bo jak nie tam to gdzie? O to masz pretensje? Nic jednak na to nie poradzę, jetem tylko Katolikiem który zna wartość spowiedzi i innym ją polecą.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Pn lip 06, 2009 12:07
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 29 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL