Nauka to tworzenie takiej wielkiej i szczegółowej "instrukcji obsługi świata". Nauka opisuje świat tak jak można opisywać automat do napojów: jeśli naciśniesz ten guzik to wyskoczy butelka coli, a jeśli ten - herbata itp. Oczywiście nauka nie mówi, które guziki warto naciskać itp. Po prostu rejestruje zależności i pozwala wyliczyć/przewidzieć następstwa rozmaitych "naciskań".

Sama tego nie wymyśliłam, ale się z tym zgadzam.

niektorzy z was nie macie pokory , moze kiedys ja otrzymacie.

A jeśli jest wysokie prawdopodobieństwo przeżycia, a chory nagle umiera to też jest cud?

A jeśli nie, to dlaczego?

Sylwio,
z twojej-nietwojej definicji nauki przebija tworzenie modelów świata. "jeśli naciśniesz to, to coś się stanie, a jeśli coś innego naciśniesz, to coś innego będzie miało miejsce...". Ta teoria wymaga powtarzalności zdarzeń (bo inaczej cola nie wyleci tak jak tebo można oczekiwać) oraz niezelżności obserwatora od obiektu badania (niezależnie od tego kto naciśnie, cola zawsze lub prawie zawsze wyleci z maszynki). Niestety oba te aksjomaty są tracą na znaczeniu (tak samo jak założenie o racjonalności działań człowieka też traci na swym wyrazie w naukach socjologicznych - to tak na marginesie). Nauka, w moim osobistym - choć nie jestem tu osamotniony, odczuciu - w jej aktualnym wyznaniu chyli się ku Wielkiej Transformacji. Tak jak czarnobiały film, ciągle oddaje rzeczywistość, lecz przy kolorowym filmie jest mniej adekwatny. Jak kolorowy film, który przy obrazie hologramowym, jest zaledwie marnym odzwierciedleniem rzeczywistości.

Dzięki zastosowaniu nauki możemy teraz se sobą rozmawiać, chociaż się nie widzimy i nie znamy przecież. Ja jej nie przekreślam. Po prostu twierdzę, że nauka, jak i wszystko co żywe, zmienia się, przekształca i rozwija. a to co już znane i pewne za jakiś czas staje się stare i nieadekwatne. Newton i wielki krok dzięki teorii einsteina to świetny przykład na to. Kopernik i przedkopernikańskie naukowe teorie to przykład chyba jeszcze lepszy.

Zwykle transformacja wyrzuca za burtę tych, którzy nie chcą jej przyjąć. A ci którzy ją wieszczą, z reguły nie wzbudzają szacunku wśród ortodoxów tego co już poznane i uznane za pewne. dlatego wiem, że nic nie wiem, to jedno z najlepszych zdań jakie w życiu słyszałem, ale to też już na marginesie.

Apropos cudów, ponoć w Medżugorie z blisko 10 tysięcy zgłoszonych przypadków uzdrowień około 90 jest niewyjaśnialnych naukowo, przez co kwalifikowanych jest jako cud. kilka dni temu zrobiłem post z linkiem do Rzeczpospolitej opisującej ten wątek. te przypadki być może są znakiem, by kierować się szerszą perspektywą w odkrywaniu i opisywaniu postrzeganej i niewidocznej dla nas rzeczywistości. Ta szersza perspektywa też pchnęła mnie ku temu wątkowi na tym forum.

Wybacz, ale piszesz nonsensy i chyba nie rozumiesz, czym jest kwestia obserwatora i pomiaru w fizyce.

Dalej doświadczenie przeprowadzone w, dajmy na to, Berkeley musi być możliwe do powtórzenia w Berlinie czy Petersburgu. I dalej nie jest ważne, kto włączy aparaturę pomiarową.

Jeśli te warunki nie są spełnione, to po prostu nie jest to doświadczenie naukowe. W ten sposób wykrywa się cudze błędy lub oszustwa (np. słynna sprawa zimnej fuzji). A taka weryfikacja to fundament nauki, bo nauka nie polega na opowiadaniu historyjek.



Jak już się przechyli - to pogadamy. Na razie są to fantazje i pobożne życzenia.



Nie znam nikogo, kto by się z tym nie zgodził. Oczywiście - ta "instrukcja obsługi świata" staje się coraz bogatsza i precyzyjniejsza. Ale dalej jest to tylko instrukcja obsługi świata



To nie całkiem prawda. Twórcy ostatniej wielkiej "transformacji" w fizyce tj. Einstein i Planck raczej nie byli niedopieszczeni przez współczesnych. Einstein na długo przed śmiercią był chyba najlepiej rozpoznawalnym naukowcem na świecie.

To samo było z odkrywcami struktury DNA - która to odkrycie zapoczątkowało "transformację" w obszarze biologii



Tylko przy założeniu, że wyjściowa diagnoza była bezbłędna. Ale ja w aż taką potęgę ludzkiego rozumu nie wierzę

Zauważ, że tam, gdzie diagnoza jest oczywista i dostępna nawet postronnemu obserwatorowi, cuda nigdy się nie zdarzają.

Czy komuś w Medjugorie odrosła na przykład ucięta noga? Znasz taki udokumentowany przypadek? Czemu Pan Bóg nie robi takich cudów, w przypadku których pomyłka co do wyjściowego stanu jest niemożliwa?

o to cud jak serce samo sie uzdrowilo, oczywiscie Sylwia wie lepiej wszystko niz światowej slawi lekarze i ma lekarza w rodzinie ktory wie wszysko

http://niewiarygodne.pl/kat,1017181,pag ... omosc.html

A JPII po zamachu kazal wiesc sie do szpitala czy szczatkow o.Pio?
Malo na tym swiecie wierzacych tak mocno jak lapcio albo lapcio madrzejszy od papieza.

Oj przepraszam LABCIO! Skojarzylem z "Lapal kozak tatarzyna..."

Chyba żartujesz! Opisują tam - i to zapewne w wielkim skrócie - ile lekarze się napracowali nad tą dziewczynką, a ty piszesz "samo".

Jak sama nazwa wskazuje samochody też same jeżdżą, więc cudów mamy bez liku.

"Lekarze nie mają wątpliwości. To co przytrafiło się 16-letniej dziś Hannie Clark trzeba określić mianem cudu."


"Aby zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby, konieczne było odstawienie leków immunosupresyjnych, a co za tym idzie, także usunięcie z jej organizmu serca pochodzącego od dawcy. Stało się to możliwe, ponieważ jej własne serce samo się „uzdrowiło”."


"W tej chwili lekarze nie wiedzą, w jaki sposób doszło do regeneracji serca Hanny. Niektórzy z nich podejrzewają, że może o tym decydować niewielka liczba komórek macierzystych, które znajdują się w sercu."


Sylwia widze ze tylko czytasz i dociera do ciebie to co chcesz widziec, zobaczyc, uslyszec.

Zacznijmy od tego, że nie ma tam żadnej oficjalnej wypowiedzi lekarza, z medycznym uzasadnieniem itp. - są WYŁĄCZNIE dziennikarskie ploteczki.

Takich "cudów" to zdolny dziennikarz 10 dziennie napisze. Szczególnie w sezonie ogórkowym.

"Lancet" to raczej powazne czasopismo, no i fachowe.
Tekst

A widzisz tam jakieś sformułowanie w rodzaju "trzeba określić mianem cudu"? Albo choćby sugestię w tym kierunku?

Dziennikarz wziąl to na warsztat i zaraz z ciekawego przypadku, który poszerza wiedzę (provides new insights) zrobił się "cud".

Jeszcze kilka słów odnośnie cytatu z tytułu wątku ("Węże będziecie brać do rąk") - jakiś czas temu pojawiła się informacja o upublicznieniu najstarszej z odnalezionych dotychczas Biblii. Pochodzi ona z czwartego wieku, i jak się okazało, w pewnych miejscach jej treść różni się od Biblii znanej nam współcześnie.

Źródło:
http://www.telegraph.co.uk/news/newstop ... nline.html

Do najbardziej imponujących różnic należy brak ostatnich 12 wersów Ewangelii wg św. Marka. Przytoczmy sobie te wersy:



Może to jest odpowiedź na nasze wątpliwości?

Co w tym takiego imponującego?

Nie zdarzyło Ci się nigdy kupić książki z błędem drukarskim?