WALENTYNKI- dzień Miłości czy złudny teatr gestów
Autor |
Wiadomość |
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
szklany... napisalas to, pod czym moge sie podpisal wszystkimi swoimi lapkami...
naprawde to wyglada tak jak by to bylo niemal obowiazkiem manifestowanie publicznie swoich uczuc... czyli tak jakby normalnie wypadalo (albo wresz stawalo sie obowizakiem0 pokazywanie sie tego dnia i bycie z kims... mnie to dobija...
wcale nie bawi mnie widok slimaczacych sie par... a w tym dniu szczegolnie to widac ... eh... a ze z hameryki to przyszlo, to musi byc dobre ... bleeeeee...
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
So lut 12, 2005 21:46 |
|
|
|
 |
Zoe
Dołączył(a): So gru 11, 2004 17:35 Posty: 1082
|
ja tez swoja lapke odcisne pod tym co napisala Julia i Szklany ... tego dnia (jezeli ktos jest sam) to nawet wyjsc na miasto dziwnie ... wszedzie zwarte w dzikim uscisku pary.
Wlasnie moja kolezanka miala dylemat ostatnio ... bardzo chciala isc do kina na jakis tam film ... okazalo sie ze leci akurat dzien przed walentynkami ... no i zaczela sie zastanawiac (mimo ze BARDZO jej na nim zalezalo) czy pojdzie ... bo nie ma ochoty siedziec otoczona sliniacymi sie parami. Zakrawa z leksza na paranoje, jak normalni ludzie zastanawiaja sie czy moga isc do kina 
_________________ Życie jest walką, z której nie możemy się wycofać, ale w której musimy odnieść zwycięstwo.
|
So lut 12, 2005 21:51 |
|
 |
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
no tak... dlatego tego dnia wole nie wychodzic z domu zeby oszczedzic sobie tych widokow... ostatnio siedzialam sama w pokoju w akademiku... ale nie widzialam slimakow... wiec bylo ok. 
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
So lut 12, 2005 21:58 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Jeszcze trochę i ktoś was nazwie marudami i sfrustrowanymi zazdrośnikami, a co najgorsze, będzie to prawdą.
|
So lut 12, 2005 22:14 |
|
 |
szklany_czlowiek
Dołączył(a): Pt gru 03, 2004 11:16 Posty: 192
|
Wanda - ktos czyli Ty........
Nie uważam sie za zazdrośnika - wyrażam swoja opinie na temat kretynizmu zwanego walentynki, z którego radoche mają gimnazjalistki mogące pokazać sie ze swoimimi fagasami przed koleżankami....
Żałosne i obleśne...
Wiesz - jak sie kogos kocha albo po prostu spotyka to nie potrzeba do tego żadnych idiotycznych dni specjalnej troski...
Nie potrzeba demonstracyjnych zachowań na środku ulicy, sklepy czy innego publicznego miejsca.
Uczucia wyraża sie w intymnej atmosferze - bo sa przeznaczone TYLKO dla tej jednej jedynej osoby.
W innych okolicznosciach to zwykly EKSHIBICJONIZM...
A żeby bylo bardziej cool miesza sie do tego Świętego Walentego...
Szkoda, że nie ma Świetego Haloowena - bo i ten idiotyczny zwyczja zostałby "uświecony".
Możesz nazywac mnie frustratem - jak Ci to poprawi humor.
Ja nazywam to dojrzalościa emocjonalną - bo NORMALNEMU czlwiekowi do wyrażania uczuć nie potrzeba extra dnia i całej komercjalnej otoczki.
_________________ Bo ja kocham koty
|
N lut 13, 2005 0:01 |
|
|
|
 |
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
zgadzam sie z toba szklany... dla uczennic (szczegolnie gimnazjalistek czy licealistek) ilosc otrzymanych walentynek jest dowodem atrakcyjnosci i powodzenia....
dla mnie to zawsze bylo powodem do dolka... bo jakos tak sie skladalo ze jak bylam jeszcze w szkole to... nigdy nie dostalam zadnej walentynki... bleee...
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
N lut 13, 2005 0:24 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
Cytuj: Nie potrzeba demonstracyjnych zachowań na środku ulicy, sklepy czy innego publicznego miejsca.
problem w tym, ze w ten sposob uczucia okazuje sie nie tylko z powodu Walntynek - to stalo sie normą zachowania w ogole i nie sądzę, by akurat to swieto sie do tego przyczynilo
za moich licealnych dni tego swieta nie bylo, a juz powoli mlodzi okazywali sobie publicznie jak bardzo sie kochają
Julio, prawda jest taka, ze rózni ludzie dołują sie naprawdę z powodu roznych rzeczy... wg mnie ten dolek moze im pokazac problem, z ktorym sobie nie radzą... a poradzic sobie nie zdołają za pomocą tego, że zniknie zewnętrzna przyczyna ich dołka [okazywanie sobie uczuc przez pary, bogactwo niektorych itp]
nie sądzicie, ze jako chrzescijanki powinnyscie radować sie czyjąś radością?  jak pisał Paweł  Jezus powiedzial, ze jaka miarą mierzymy... czemu od razu podejrzewac, ze wszystko to na pokaz, bez zadnej wartości?
osobiscie jesli idzie o okazywanie sobie publiczne uczuc.... lubie sie do męża przytulic na ulicy, lubie go cmoknąc w sklepie... to źle?
a skąd wiecie, czy dana para nie jest juz po ślubie? [brak obrączki o niczym nie świadczy  ]
co do małolatów... cóz, szwankująca rodzina, brak przekazywania wymagan, nauczania kultury zachowania w miejscu publicznym.... cóz, róbta, co chceta.... niestety
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
N lut 13, 2005 8:27 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Wydaje mi się, ze byłoby dobrze byłoby się przyjrzeć w jaki sposób udało się anglosasom "skomercjalizować" i "upowszechnić" to święto.
Nasze, typowo słowiańskie obchody "dnia zakochanych" w noc świętojańską niestety "padło w naturalny sposób"
Jednak - sądzę, że wartoby próbować wrócić do tej tradycji ...
Ostatecznie - to fragment naszej tożsamości, naszej narodowej kultury ...
Wydaje mi się, że wartoby "odgrzać" to święto (św. Jana) w dawnej formie i odpowiednio rozpropagować ...
Tymczasem - pozostają "Walentynki" ...
|
N lut 13, 2005 8:42 |
|
 |
saxon
Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00 Posty: 5103
|
Takie sobie luźne dywagacje:
Strywializować i skomercjalizować można wszystko - vide św. Mikołaj lub to co się dzieje przed Świętami Bożego Narodzenia  Czy w związku z tym zlikwidować tę tradycję?
Po co Boże Narodzenie? Przecież Bóg powinien codziennie rodzić się w naszych sercach.
Po co Wielkanoc? Przecież świętować Zmartwychwstanie powinniśmy codziennie na Mszy Św.
Po co obchodzić imieniny, urodziny, dawać prezenty pod choinkę?
I nie chodzi mi tutaj akurat o obronę Walentynek - ale o to, aby spojrzeć na to we właściwych proporcjach.
A to że chrześcijanie na przestrzeni wieków adaptowali święta i zwyczaje pogańskie jest faktem. Tyle tylko, że potrafili im nadać niepowtarzalny i specyficzny charakter.
|
N lut 13, 2005 8:56 |
|
 |
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
Ddv, może i noc swietojańska byłaby lepszym Dniem zakochanych od dnia świetego Walentego. Jak jednack chciałbyś zrealizować swój pomysł odnośnie powrotu do tej tradycji?
Pamietam, kilka lat temu, gdy byłam jeszcze w szkole średniej, znalazlam się na jednej wiejskiej imprezie świetojańskiej. Stałam i patrzyłam na te panny i za nic nie chciałam wrzucać żadnych wianków  Wydawało mi się to takie beznadzijne, czekanie na męża, jakby to miało zadecydować o ich wartości jako kobiety. Moze dlatego nie ma tego swięta? W życiu młodej dziewczyny nie jest już największym osiągnięciem wyjście za mąz.
_________________ Oszukać diabła nie grzech...
|
N lut 13, 2005 9:19 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
A ja tylko powiem - poczucie obowiązku to jest coś, co siedzi w nas - nie na zewnątrz... We mnie też - tylko może z innych okazji...
|
N lut 13, 2005 9:23 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Jotko, nie bardzo rozumiem Twojego postu w tym temacie. Co ma poczucie obowiązku do walentynek?
|
N lut 13, 2005 9:29 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Julia napisał(a): naprawde to wyglada tak jak by to bylo niemal obowiazkiem manifestowanie publicznie swoich uczuc... czyli tak jakby normalnie wypadalo (albo wresz stawalo sie obowizakiem pokazywanie sie tego dnia i bycie z kims...
Odnośnie do tego stwierdzenia - obowiązku świętowania... albo świętowania zgodnie ze zwyczajem. Czegokolwiek zresztą.
|
N lut 13, 2005 10:11 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Wando !
Samo wyjście za mąż - na pewno nie.
Jednak - widzę, że należałoby z powrotem rozpropagować samo "zdroworosądkowe" podejście do spraw związanych z odpowiedzialnym małżeństwem i rodzicielstwem ... 
|
N lut 13, 2005 10:14 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Jak? I dlaczego uwazasz, że teraz podejście do małzeństwa nie jest "zdroworozsądkowe", oraz jak wyglada zdroworozsadkowe podejście do małżeństwa, bo tak w gruncie rzeczy, to nie bardzo rozumiem...
|
N lut 13, 2005 10:27 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|