Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 15, 2025 5:15



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 237 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13 ... 16  Następna strona
 Czy możliwe jest znalezienie wierzącego chłopaka? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
strumyk napisał(a):
Akacjo..Ty nie wybrałaś świadomie samotności..
Ty jesteś zmuszona do niej..

A wiesz o tym, że wzrasta liczba samotnych nie z wyboru? Więc nie jestem w tym osamotniona. Singli jest w Polsce ponad 5 milionów i będzie wzrastała ta liczba. Kościół wychodzi im naprzeciwko organizując rekolekcje, duszpasterstwo, sesje, ale dużo z tej formy zmierza ku akceptacji takiego życia.
A i na serwisach randkowych widać że dużo jest osób po 30 które wciąż szukają.
Widzisz więc że można mówić o jakieś niemożności znalezienia partnera życiowego.


strumyk napisał(a):
Świadomie byś wybrała samotność, gdybyś nie szukała drugiej połówki..
A jednak szukasz...

Jeszcze szukam, aby wypróbować tą opcję. Jeśli jednak wszystkie poszukiwania spełzną na niczym wtedy zrezygnuję z dalszych i wtedy w sposób świadomy już ostatecznie wybiorę samotność z Jezusem.


N lip 26, 2009 12:55
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt paź 21, 2008 19:35
Posty: 23
Post 
Strumyk, podpisuję się pod tym co napisałeś obiema rękami. Mam dokładnie taką samą refleksję po przeczytaniu wszystkich wypowiedzi akacji. A jej odpowiedź na moje pytania jeszcze mnie w tym utwierdziła. Pójdę może tylko odrobinę dalej: akacjo Ty chyba szukasz tak, by nie znaleźć i by móc potem pogrążać się w swoim poczuciu krzywdy i niespełnienia. Każda rada jest przez Ciebie torpedowana, wyszukujesz problemy jeszcze zanim się realnie pojawią, nie mówiąc już o tym, że ich znaczna część jest po prostu sztuczna. Otaczasz się szczelnym kokonem swoich uprzedzeń i myślisz stereotypami. A co do wyboru drogi życiowej - to myślę, że jeżeli wybieramy zgodnie z wolą Boga, próbujemy ją rozeznać i realizować - to towarzyszy temu poczucie szczęścia. Może się mylę, ale u Ciebie tego nie widzę. Z Twoich postów wyłania się obraz osoby samotnej, dogłębnie nieszczęśliwej. Więc może jeszcze raz zastanów się nad tym co rzeczywiście jest Twoim powołaniem - jeżeli jest to życie w samotności, to może czas zacząć to powołanie na serio realizować odnajdując w tym stanie swoje miejsce w Kościele i świecie. Natomiast jeżeli jest to powołanie do stworzenia rodziny - to chyba też czas wziąć się za to na serio, a nie stwarzać milion problemów, których nie ma. Mam wrażenie, że stoisz w tej chwili w przedpokoju i nie bardzo samam wiesz, gdzie masz dalej iść. Dopóki sama nie zdecydujesz, w tym przedpokoju będziesz stać. A nikt stojąc na stałe w przedpokoju dobrze się nie czuje. Idź i próbuj - albo żyć na serio w samotności albo na serio zacznij szukać kogoś z kim możesz stworzyć szczęśliwy dom. I może spróbuj przeczytać na spokojnie jeszcze raz cały wątek, z założeniem, że rady dawali Ci tu życzliwi ludzie. Pozdrawiam


N lip 26, 2009 12:59
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sty 11, 2009 9:15
Posty: 327
Post 
akacja napisał(a):
Jeszcze szukam, aby wypróbować tą opcję. Jeśli jednak wszystkie poszukiwania spełzną na niczym wtedy zrezygnuję z dalszych i wtedy w sposób świadomy już ostatecznie wybiorę samotność z Jezusem.


Brzydko nazwę sprawę po imieniu '' z braku laku kit jest dobry ''?
Nie znajdę chłopa to pozostanę przy Jezusie?
dobre...
I Ty piszesz, że masz powołanie by być samotną, i żyć tylko dla Jezusa?

Ha..oby Ci starczyło tego czasu..
Obyś chociaż na moment poczuła się szczęśliwą, zanim stąd odejdziesz...
Nas, userów nie zamęczysz swoimi wywodami, chociaż nie ukrywam, ze czasami czytając Twoje posty podnosisz mi ciśnienie...
Zamęczysz siebie....Już to robisz....

I nie wiem ilu jest Singli ..
Nie prowadzę statystyk...
Mam ważniejsze sprawy w życiu, niż sledzenie tabel, i liczenie ilu ludzi jest samotnych..
Znam sporo ludzi którzy obrali drogę życia w pojedynkę...
Ale to była ich świadoma decyzja...Realizują się w życiu..
Postawili sprawę jasno..wybieram samotność..i trzymam się tego..
Nie biegają po serwisach randkowych. nie stawiają poprzeczek ludziom, przyszłym...niedoszłym partnerom..bo ich nie posiadają...
I co najważniejsze chyba..To jaki styl zycia obrali, nie powoduje u Nich zniechęcenia, i ganienia czegoś, co dla innych jest czymś naturalnym, pięknym.. Mam na myśli życie w związku z drugim człowiekiem..
Akacjo pisz co chcesz, zakładaj jeszcze x nowych wątków...
To i tak niczego w Tobie nie zmieni..prawda jest taka..Ty się boisz kontaktu z drugim człowiekiem..I zasłaniasz ten strach ..niby powołaniem ..życiem tylko dla Jezusa...

_________________
Trudno jest dżwigać świadomość własnych porażek.Jeszcze trudniej dżwigać kamienie sumienia.A już najtrudniej dostrzec i dżwignąć człowieka.


N lip 26, 2009 13:57
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post 
akacjo, odpowiadając na Twoje pytanie: tak, możliwe jest znalezienie wierzącego chłopaka. Wierzysz mi? Co więcej bycie z nim szczęśliwym też jest możliwe.
Nie ma na świecie drugiego człowieka takiego samego, jak ja. Wszyscy się różnimy i w tym jest cała frajda, bo każdy wnosi w relacje coś nowego :) Co gorsze, różnice między ludźmi nie wynikają tylko z płci :)
Najpiękniejszy w tym wszystkim jest moment Spotkania czyli odkrywanie swojego serca, dzielenie się sobą, chęć poznania. To naturalna potrzeba człowieka - bycie z drugim. I Ty też ją masz. Póki co, bardziej wirtualnie, ale to może być początek wychodzenia ze skorupy i jasno pokazuje, że nawet siedząc w domu potrzebujesz z kimś "pogadać". Oczywiście, że łatwiej na odległość. W realu pewnie byś tego wszystkiego nie powiedziała ;)

Tyle ludzi mówi Ci, że Twoje myślenie jest niewłaściwe, a Ty tego nie dostrzegasz. Jest w Tobie jakakolwiek refleksja na temat tego, co mówią inni? Przemyśliwujesz to chociaż? Przemadlasz? Zakładam, że skoro zadajesz na forum pytania, to zależy Ci na poznaniu odpowiedzi...

Jeśli widzisz w sobie jakąś przeszkodę do zawarcia związku z mężczyzną, to na Twoim miejscu, próbowałabym dotrzeć do jej przyczyn. W tym pomocna jest psychoterapia. W Twoim przypadku nie żaden psycholog, ale porządny psychoterapeuta. Jeśli chcesz być szczęśliwa, to zrób coś ze swoimi problemami, zamiast zasłaniać się Panem Bogiem.

I jeszcze jedno, zastanów się, czego Ty właściwie chcesz, czego tak naprawdę pragniesz. Nie, do czego jesteś zmuszona, co narzucają Ci inni, ale co Ty sama chcesz. Jak wyobrażasz sobie swoje szczęście? A może już jesteś szczęśliwa i nic Ci więcej nie trzeba?
Oczywiście nie musisz odpowiadać tu na forum. Odpowiedz sama sobie.

Pozdrawiam.

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


N lip 26, 2009 19:56
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sty 11, 2009 9:15
Posty: 327
Post 
Wiem, że to Forum, a nie mój prywatny blog.
Ale chciałabym coś pokazać, coś co Tobie Akacjo wydaje się nierealne...
Żyję z człowiekiem od 18 lat, jest ateistą. Na początku naszej znajomości, ja wielka ''działaczka'' oazowiczka, diakonia Miłosierdzia, itd...i On człowiek który żył bez Boga, i nie chciał powrotu. Próbowalam Go zmienić, podciągnąć, dopasować.. ..Ale po jakimś czasie, zrezygnowałam z tego. Uszanowałam to jaki jest, nie zmuszałam by zaczął czytać książki religijne, by szedł na Msze, itd..On znów nie wymagał , nie oczekiwał bym zmieniła swoje podejście do życia .Czy to znaczy, że nie było między nami prawdziwej miłosci ? Czy to , że nie lubię fantastyki, śledzi, i spania do oporu, a On tak, to nasz związek nie miał szansy na przetrwanie ? Tak jak pisałam kiedyś, małżeństwo to sztuka kompromisu. Owszem, mąż nie chodzi ze mną do kościoła, ale są sytuacje , że jest w Nim więcej samego Boga, niż w niejednym deklarującym się Katoliku. Gdy zmarło Nam dziecko, mnie nie wypuszczono ze szpitala, mąż był gdy chowano Je..Gdy leżę w szpitalu, to On wyciera mi pot z gorączki, podaje nerkę , i to On siedzi i trzyma mnie za rękę..Czy w Takim człowieku nie ma Boga, nawet jeśli sam deklaruje się , że tak jest ?
Nie wstydzę się przyjąć Komunii, gdy siedzi przy moim łóżku...
Jeśli nadejdzie kiedyś taki dzień, że mąż nawróci się, będę bardzo ucieszona. Jeśli do końca pozostanie taki jaki jest, trudno...
Może moje Modlitwy , za nawrócenie męża, przyniosą owoc.
Jeśli jest taka Wola samego Boga....

_________________
Trudno jest dżwigać świadomość własnych porażek.Jeszcze trudniej dżwigać kamienie sumienia.A już najtrudniej dostrzec i dżwignąć człowieka.


N lip 26, 2009 21:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
akacja napisał(a):
Współżycie jest zarezerwowane dla malżeństwa według nauczania KK, ale w środkach masowego przekazu jest wiele erotyki, a i pary współżyją przed ślubem.
Współżycie pełni wyjątkową rolę w małżeństwie bo ma charakter jednoczący małżonków i cel prokreacyjny.
Jednak powiedziałabym że najistotniejsze jest w małzeństwie stworzenie wspólnoty całego życia. Współżycie zawiera się w tej wspólnocie życia, ale jest środkiem do osiągnięcia celu, a nie że kopulacja jest celem samym w sobie, bo jesteśmy ludźmi inteligentymi.


Bingo :) Plan uważam całkiem niezły, pozostaje go wykonać ;) Poza tym zgadzam się z Przedmówczyniami, więc nie będę pisał jeszcze raz tego samego.


Pn lip 27, 2009 9:52
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 06, 2009 17:56
Posty: 9
Post 
Akacjo, jestem pewna, że jeżeli Pan Bóg chce, byś założyła rodzinę, ma dla Ciebie odpowiedniego kandydata. Ideałów nie ma i na to nie licz, ale wierzę, że Bóg może Ci dać męża idealnie dopasowanego do Ciebie, tzn. takiego, z którym, dzięki pomocy łaski Bożej, stworzysz szczęśliwą rodzinę. Zachęcam Cię do tego, żebyś się o to gorąco modliła, a już Pan Bóg zatroszczy się o to, byście się spotkali. Nie powiem Ci, gdzie masz iść, żeby go odnaleźć. O to pytaj Pana Boga. Czasami trzeba zrezygnować z własnej wizji swojej przyszłości i Jemu zaufać. Nie warto na siłę szukać wierzącego chłopaka, bo wśród niewierzących czy poszukujących też są wspaniali mężczyźni. Patrz wypowiedź strumyk.

Mój Narzeczony jest wierzący, choć różnimy się trochę w sposobie przeżywania wiary. I co z tego? Najważniejsze, że się kochamy, jesteśmy wobec siebie szczerzy i nie zmuszamy drugiej strony do niczego.

Jestem przekonana, że jeżeli Pan Bóg chce dla Ciebie innej drogi niż małżeństwo, to będzie się o to upominał. Nie tylko poprzez to, że nie możesz znaleźć chlopaka...

Poza tym pamiętaj, ze nawet, jeżeli Tobie coś wydaje się niemożliwe, to niekoniecznie jest takie dla Boga. "Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego" Łk 1,37.

Za tydzień idę na pielgrzymkę. Obiecuję, że część drogi będzie w Twojej intencji :)[/b]

_________________
...a bez miłości wszystko niczym.


Pn lip 27, 2009 14:18
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
strumyk napisał(a):
Znam sporo ludzi którzy obrali drogę życia w pojedynkę...
Ale to była ich świadoma decyzja...Realizują się w życiu..
Postawili sprawę jasno..wybieram samotność..i trzymam się tego..
Nie biegają po serwisach randkowych. nie stawiają poprzeczek ludziom, przyszłym...niedoszłym partnerom..bo ich nie posiadają...
I co najważniejsze chyba..To jaki styl zycia obrali, nie powoduje u Nich zniechęcenia, i ganienia czegoś, co dla innych jest czymś naturalnym, pięknym..


A widzisz że sporo ludzi wybrało życie w pojedynkę i mają się całkiem dobrze.

rozalka napisał(a):
To naturalna potrzeba człowieka - bycie z drugim. I Ty też ją masz. Póki co, bardziej wirtualnie, ale to może być początek wychodzenia ze skorupy i jasno pokazuje, że nawet siedząc w domu potrzebujesz z kimś "pogadać".

Ale jeśli potrzebuje się z kimś pogadać, być z drugim czy to koniecznie musi być mężczyzna? Przecież to mogą być koleżanki, wspólnota, gdzie jest wspólna płaszczyzna wartości.
rozalka napisał(a):
Jest w Tobie jakakolwiek refleksja na temat tego, co mówią inni? Przemyśliwujesz to chociaż? Przemadlasz? Zakładam, że skoro zadajesz na forum pytania, to zależy Ci na poznaniu odpowiedzi...
Tak , staram sie przemyśleć co tu piszą. Już rozmawiałam o tym temacie z ksiedzem i psychologiem.
rozalka napisał(a):
I jeszcze jedno, zastanów się, czego Ty właściwie chcesz, czego tak naprawdę pragniesz. Nie, do czego jesteś zmuszona, co narzucają Ci inni, ale co Ty sama chcesz.

Gdyby to ode mnie zależało to nastawiałabym się na konsekrację lub zażyłą więź z Bogiem. A że koleżanki mają chłopaków, to aby się do nich upodobnić muszę robić to samo.
strumyk napisał(a):
Żyję z człowiekiem od 18 lat, jest ateistą. Na początku naszej znajomości, ja wielka ''działaczka'' oazowiczka, diakonia Miłosierdzia, itd...i On człowiek który żył bez Boga, i nie chciał powrotu. Próbowalam Go zmienić, podciągnąć, dopasować.. ..Ale po jakimś czasie, zrezygnowałam z tego. Uszanowałam to jaki jest, nie zmuszałam by zaczął czytać książki religijne, by szedł na Msze, itd..On znów nie wymagał , nie oczekiwał bym zmieniła swoje podejście do życia .Czy to znaczy, że nie było między nami prawdziwej miłosci ?

Ale ja mam większe potrzeby religijne niż potrzebę miłości. Z chłopakiem ateistą nie dojdę do porozumienia, bo nie będę mogła dzielić się tym co przeżywam, co dla mnie istotne.
awokado napisał(a):
Nie warto na siłę szukać wierzącego chłopaka, bo wśród niewierzących czy poszukujących też są wspaniali mężczyźni. Patrz wypowiedź strumyk.


Dla mnie wiara to sprawa fundamentalna. Nie zwracam uwagi na wygląd, lecz wspólna płaszczyzna wartości, na której się buduje przyszłość jest sprawą istotną. Wykluczam kontakt z antyklerykałam bo i tak odejdą sami, gdy poznają mój stosunek do wiary. Nie doszłabym z nimi do porozumienia i nie wytworzyłoby się nic szczególnego.

awokado napisał(a):
Mój Narzeczony jest wierzący, choć różnimy się trochę w sposobie przeżywania wiary. I co z tego? Najważniejsze, że się kochamy, jesteśmy wobec siebie szczerzy i nie zmuszamy drugiej strony do niczego.

Nie oczekuję wcale by mnie kochał, ale ważna by była wspólna płaszczyzna porozumienia i wartości.


Pn lip 27, 2009 18:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 02, 2003 21:21
Posty: 228
Post 
Nie istnieje wspólna płaszczyzna porozumienia z tobą, co dobitnie pokazuje ten temat (w którym przecież sami katolicy...)

_________________
Brewiarz na WP Brewiarz na Androida
Duszpasterstwo Akademickie Xaverianum Opole


Pn lip 27, 2009 20:22
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 06, 2009 17:56
Posty: 9
Post 
akacja napisał(a):
Gdyby to ode mnie zależało to nastawiałabym się na konsekrację lub zażyłą więź z Bogiem. A że koleżanki mają chłopaków, to aby się do nich upodobnić muszę robić to samo.


Po pierwsze można mieć zażyłą więź z Bogiem będąc w małżeństwie. Po drugie - po co masz się do kogoś upodabniać? Sama sobie przeczysz.

akacja napisał(a):
Nie oczekuję wcale by mnie kochał, ale ważna by była wspólna płaszczyzna porozumienia i wartości.


Słucham? A znasz tekst przysięgi małżeńskiej? "Ja ...(imię Panny Młodej) biorę Ciebie...(imię Pana Młodego) za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci." Jeśli nie zależy Ci na miłości w małżeństwie, to czy będziesz w stanie przyrzec, że będziesz kogoś kochać ze wszystkich sił? Przed Bogiem, który jest dla Ciebie taki ważny?

_________________
...a bez miłości wszystko niczym.


Pn lip 27, 2009 20:40
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sty 11, 2009 9:15
Posty: 327
Post 
akacja napisał(a):
Gdyby to ode mnie zależało to nastawiałabym się na konsekrację lub zażyłą więź z Bogiem. A że koleżanki mają chłopaków, to aby się do nich upodobnić muszę robić to samo.



Akacjo... proszę nie pogrążaj się już bardziej...
Przepraszam, ale teraz to już pieprzysz..

Myślałam, że jesteś dorosłą kobietą, ale odnoszę coraz większe wrażenie, że byłam - jestem w błedzie..

_________________
Trudno jest dżwigać świadomość własnych porażek.Jeszcze trudniej dżwigać kamienie sumienia.A już najtrudniej dostrzec i dżwignąć człowieka.


Pn lip 27, 2009 21:45
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
awokado napisał(a):
Po pierwsze można mieć zażyłą więź z Bogiem będąc w małżeństwie. .

Przy tym randkowaniu (poszukiwaniu partnera) traci się jakąś energię którą można było poświęcać na pogłebienia zażyłej więzi z Bogiem.

awokado napisał(a):
Jeśli nie zależy Ci na miłości w małżeństwie,

Zależy mi na tym by małzeństwo było wspólną drogą do Boga.
Oczekuję więc by żył wartościami chrzescijańskimi i kochał Boga bardziej niż mnie.
Nie życzyłabym sobie takiego emocjonalnego zaangażowania, żeby na mój widok wzdychał, ochał i achał.
strumyk napisał(a):
Cytuj:
Gdyby to ode mnie zależało to nastawiałabym się na konsekrację lub zażyłą więź z Bogiem. A że koleżanki mają chłopaków, to aby się do nich upodobnić muszę robić to samo.

Akacjo... proszę nie pogrążaj się już bardziej...

Strumyku, to jest motywem szukania chłopaka, bo inne dziewczyny mają chłopaków, a ja nigdy nie miałam, bo tak to wcale bym o tym nie myślała i dałabym sobie z tym spokój.


Wt lip 28, 2009 4:43
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sty 11, 2009 9:15
Posty: 327
Post 
Akacjo...równie dobrze pisząc pozbawione sensu i logiki posty - tracisz cenną energię. Mogłabyś śmiało spotrzebować ją w szlachetniejszym celu - wziełaś to pod uwagę ?

Randkując - nie szukasz już partnera..Chyba , że Ci zależy na więcej niż na jednym. Nie życzysz sobie, by Twój ukochany wzdychał przy Tobie..
To co ma uciekać na drugi koniec ulicy ?
Wolałabyś , by wzdychał do innej kobiety, będąc z Tobą ?

Małżeństwo jest wspólną drogą do Boga.
Niezależnie od tego jak bardzo druga połówka, jest wierząca.

Rozbroił mnie Twój motyw szukania męża.
''Bo inne koleżanki mają, to ja też muszę''
Wcale nie musisz, nie brałaś tego pod uwagę?

Wiesz, wpadł mi pewien pomysł do głowy..
Skoro tak bardzo wzorujesz się na innych kobietach, zatracając przy tym siebie...
Zamień się z kobietą która jest poniżana w małżenstwie..
Inne tak mają, to Ty pewnie też musisz tak mieć
Zamień się z kobietą któta jest zdradzana w małżeństwie....
Dla Ciebie pewnie to nic by nie znaczyło..
Seks sam w sobie jest dla Ciebie czymś odrażającym, więc jeden problem w związku by Ci odpadł...ba..mogłabyś podziękować wtedy Bogu, że zyjesz w ''czystości'' i dla NIEGO...
Zamień się z kobietą, która utraciła męża..Nie musiłabyś słuchać nudnych relacji , jak Mu minął dzień....
Wtedy to dopiero byś miała ''pole do popisu''....
Męża miałaś....teraz żyjesz dla samego Boga...

i coś jeszcze...
''Inne mają , to ja też muszę ''
A co powiesz o kobietach które pracują w agencjach towarzyskich..
Czy teraz też napiszesz..''.bo inne mają, to ja też muszę'' ?

_________________
Trudno jest dżwigać świadomość własnych porażek.Jeszcze trudniej dżwigać kamienie sumienia.A już najtrudniej dostrzec i dżwignąć człowieka.


Wt lip 28, 2009 6:45
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
strumyk napisał(a):

Nie życzysz sobie, by Twój ukochany wzdychał przy Tobie..
To co ma uciekać na drugi koniec ulicy ?
Wolałabyś , by wzdychał do innej kobiety, będąc z Tobą ?

Chciałabym by zachowywał się normalnie bez zbędnych emocji

strumyk napisał(a):
Małżeństwo jest wspólną drogą do Boga.
Niezależnie od tego jak bardzo druga połówka, jest wierząca.

Niekoniecznie, można być w małżenstwie osamotnionym w drodze do Boga, bo druga strona tego tak nie pojmuje.

strumyk napisał(a):
Rozbroił mnie Twój motyw szukania męża.
''Bo inne koleżanki mają, to ja też muszę''
Wcale nie musisz, nie brałaś tego pod uwagę?

Koleżanki uważają że jestem inna. Bo przyszłość swą upatruje w więzi z Bogiem i w zyciu dla Niego a nie posiadaniu chłopaka. Pytaja kiedy wreszcie znajdziesz chlopaka. Jesli sie wejdzie miedzy wrony trzeba krakać jak one. Dlatego też muszę szukać chlopaka, by być taka sama jak one.


Wt lip 28, 2009 7:14
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sty 11, 2009 9:15
Posty: 327
Post 
akacja napisał(a):
Koleżanki uważają że jestem inna. Bo przyszłość swą upatruje w więzi z Bogiem i w zyciu dla Niego a nie posiadaniu chłopaka. Pytaja kiedy wreszcie znajdziesz chlopaka. Jesli sie wejdzie miedzy wrony trzeba krakać jak one. Dlatego też muszę szukać chlopaka, by być taka sama jak one.




Ne tylko Twoje koleżanki, ta uważają.
Ja też niestety tak uważam...

Już kilka postów do tyłu, napisałam Ci, że powinnaś zacząć jakieś leczenie, bo Twoje podejście do życia, nie jest zdrowe.

Akacjo..proszę ..ile Ty masz lat ?
''Jeśli się wejdzie między wrony trzeba krakać tak jak one ''

Poszukaj lepiej jakiegoś fachowca, który Cię wyleczy z Twego chorego podejścia do zycia..


Jeśli znalazłabyś się w towarzystwie ludzi niewierzących...
Również byś twierdziła, że Boga nie ma ?
Pewnie tak, przecież byłabyś wśród wron...

_________________
Trudno jest dżwigać świadomość własnych porażek.Jeszcze trudniej dżwigać kamienie sumienia.A już najtrudniej dostrzec i dżwignąć człowieka.


Wt lip 28, 2009 7:23
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 237 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13 ... 16  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL