Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz sie 14, 2025 9:02



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 59 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
 Mieszkanie razem przed slubem- jak to w koncu jest - cd 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
PTRqwerty napisał(a):
ja uważam, że ich grzechem jest tu ocenianie innych bez solidnej wiedzy


Nikt nie mówi, że nie jest. Kwestia jest jeszcze inna - czy wystąpi zło i grzech czy nie. O ile na ocenianie bez wiedzy nie mamy wpływu, to na to, czy przez to nastąpi zgorszenie, tak.


PTRqwerty napisał(a):
Właśnie w tym konkretnym przypadku zgorszenia można b. łatwo uniknąć. Zgorszenie bowiem zasadza się na niewiedzy ludzkiej i ludzkim wścibstwie. Wścibskie osoby postronne, które pospiesznie oceniają, mogą dojść do wniosków pospiesznych. Ja uważam, że ich grzechem jest tu ocenianie innych bez solidnej wiedzy, Ty i kościół uważacie, że grzech ów spada na ocenianych (co moim zdaniem pokazuje jałowość Waszej refleksji).
Natomiast co do rodziny i przyjaciół wystarczy być odważnym świadkiem wiary, jasno tłumaczyć swoje postępowanie, że jesteśmy razem ze względów ekonomicznych ale z seksem czekamy do dnia ślubu i wtedy wszystko jest ok. Chyba, że znowu rodzina i przyjaciele zaczną bez solidnej wiedzy oceniać. I znowu - ja uważam, że ich grzechem jest tu ocenianie innych bez solidnej wiedzy, Ty i kościół uważacie, że grzech ów spada na ocenianych (co moim zdaniem pokazuje jałowość Waszej refleksji).


Nie trzeba nawet oceniać bez wiedzy, żeby było zgorszenie. Wystarczy, że "oceniają", że tamci mieszkają przed ślubem (prawda), a więc wystawiają się na poważną pokusę oraz na to o czym pisze Żžz (a co ja nazwałbym niezdrową dla nich sytuacją). To też już jest zgorszenie.

Żžz napisał(a):
Jumiku, jeśli znajomi, rodzina itd. są częścią tej specyficznej, wielkomiejskiej społeczności, to o zgorszeniu (w aspekcie seksu przedmałżeńskiego) mowy być nie może — jako członkowie tej społeczności będą świadomi, że zamieszkiwanie pod jednym adresem wiązać np. ze zwykłym mieszkaniem studenckim, co żadną miarą nie implikuje uprawiania seksu);

Warszawa (czy inne duże miasto) nie jest miejscem monokulturowym, tzn. takim, w którym wszyscy by tak uważali jak piszesz. Więc nawet w aspekcie seksu przedmałżeńskiego może wystąpić zgorszenie.

_________________
Piotr Milewski


Pn sie 10, 2009 11:43
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 29, 2009 17:59
Posty: 430
Post 
Żžz napisał(a):
Jumiku, jeśli znajomi, rodzina itd. są częścią tej specyficznej, wielkomiejskiej społeczności, to o zgorszeniu (w aspekcie seksu przedmałżeńskiego) mowy być nie może — jako członkowie tej społeczności będą świadomi, że zamieszkiwanie pod jednym adresem wiązać np. ze zwykłym mieszkaniem studenckim, co żadną miarą nie implikuje uprawiania seksu);

Warszawa (czy inne duże miasto) nie jest miejscem monokulturowym, tzn. takim, w którym wszyscy by tak uważali jak piszesz. Więc nawet w aspekcie seksu przedmałżeńskiego może wystąpić zgorszenie.[/quote]
Ależ nie wszyscy w danym mieście muszą tak uważać — wystarczy, że środowisko, z którego oboje pochodzą, będzie patrzyło na to bez grzesznych domysłów, że w środowisku tym uznaną wartością będzie szacunek dla wyborów innych ludzi. Nie bez znaczenia jest też charakterystyczna dla wielkich miast anonimowość.


Pn sie 10, 2009 13:04
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Żžz napisał(a):
jumik napisał(a):
Żžz napisał(a):
Jumiku, jeśli znajomi, rodzina itd. są częścią tej specyficznej, wielkomiejskiej społeczności, to o zgorszeniu (w aspekcie seksu przedmałżeńskiego) mowy być nie może — jako członkowie tej społeczności będą świadomi, że zamieszkiwanie pod jednym adresem wiązać np. ze zwykłym mieszkaniem studenckim, co żadną miarą nie implikuje uprawiania seksu);

Warszawa (czy inne duże miasto) nie jest miejscem monokulturowym, tzn. takim, w którym wszyscy by tak uważali jak piszesz. Więc nawet w aspekcie seksu przedmałżeńskiego może wystąpić zgorszenie.

Ależ nie wszyscy w danym mieście muszą tak uważać — wystarczy, że środowisko, z którego oboje pochodzą, będzie patrzyło na to bez grzesznych domysłów

Nie tylko środowisko, z którego pochodzą musiałoby tak patrzeć, ale też środowisko, w którym przebywają. Bo to nie tylko "środowiskoz którego pochodzą" może ulec zgorszeniu, ale przede wszystkim to, w którym przebywają.

_________________
Piotr Milewski


Pn sie 10, 2009 13:27
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 29, 2008 1:36
Posty: 845
Post 
@jumik

Nie tylko środowisko, z którego pochodzą musiałoby tak patrzeć, ale też środowisko, w którym przebywają.

A dlaczego ktoś miałby się przejmować co sądzi o tym „środowisko”? Osoby żyjące razem przed ślubem nikogo nie krzywdzą swoim zachowaniem. Może zaistnieć natomiast przypadek, że są „solą w oku” dla osobników zdewociałych. Nie warto się takimi przejmować. A życie nie polega na tym aby ulegać nieuzasadnionej presji „środowiska” i żyć wedle niektórych zasad innych osób. Na przykład moje życie jest moim życiem a nie życiem „środowiska”. Mam czasami nieodparte wrażenie, że niektórzy pragnęliby powrotu stosów i narzucania swojej prawdy innym. Na siłę.

_________________
Radio Italia, solo musica italiana


Pn sie 10, 2009 14:50
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 29, 2009 17:59
Posty: 430
Post 
jumik napisał(a):
Nie tylko środowisko, z którego pochodzą musiałoby tak patrzeć, ale też środowisko, w którym przebywają. Bo to nie tylko "środowisko, z którego pochodzą" może ulec zgorszeniu, ale przede wszystkim to, w którym przebywają.

Generalnie tak, ale w tutaj rozmawialiśmy przecież o sytuacji odmiennej:
jumik napisał(a):
PTRqwerty napisał(a):
Zgorszenie bowiem występuje tylko tam, gdzie społeczność jest monokulturowa i mała, tak że się wszyscy znają. Jeżeli choć jeden z tych dwóch składników nie jest cechą społeczności, zgorszenie nie następuje.
Zgorszenie może wystąpić także w kręgu znajomych (a każdy takich posiada), którzy dowiedzieliby się o wspólnym mieszkaniu.


I jeszcze drobne uzupełnienie:
żem napisał(a):
Myślę, że można tutaj mówić o zgorszeniu. I jest ono niezależne od tego, w jakim środowisku ci ludzie się znajdują, i z jakich środowisk pochodzą.

Wyjątkiem byłaby dość mocno zatomizowana społeczność, w której jak okiem sięgnąć, żadnych innych katolików, poza tymi dwojgiem, nie widać. Sytuacja raczej hipotetyczna.


Pn sie 10, 2009 14:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 29, 2009 17:59
Posty: 430
Post 
greg(R) napisał(a):
A dlaczego ktoś miałby się przejmować co sądzi o tym „środowisko”? Osoby żyjące razem przed ślubem nikogo nie krzywdzą swoim zachowaniem.

Mogą gorszyć (w ścisłym znaczeniu przywołanym wcześniej w wątku: nie „bulwersować” a właśnie „gorszyć”). Jeśli w małej społeczności 100% to katolicy, to katolicka para zamieszkująca razem powinna być świadoma, że może dawać niewłaściwy (niekatolicki) przykład.

greg(R) napisał(a):
Może zaistnieć natomiast przypadek, że są „solą w oku” dla osobników zdewociałych. Nie warto się takimi przejmować.

Hmm… niektórym pewnie można jakoś pomóc… Osobniki zdewociałe cierpią często z powodu własnej naiwności. Czasem można ją przezwyciężyć.

greg(R) napisał(a):
A życie nie polega na tym aby ulegać nieuzasadnionej presji „środowiska” i żyć wedle niektórych zasad innych osób. Na przykład moje życie jest moim życiem a nie życiem „środowiska”.

Nikt jednak nie żyje w próżni. Każdy jest częścią jakiegoś środowiska. I są środowiska, których członkowie chcą kontrolować zupełnie, a są środowiska, w których kontrola ogranicza się do wąskich ograniczeń. Takim środowiskiem może być np. miejsce pracy, w którym mimo nie zdefiniowanego dress code, pracownicy raczej nie mają wątpliwości, jaki ubiór jest właściwy, choć każdy przecież mógłby powiedzieć: „moje ciuchy, moja sprawa, ja pracuję wydajnie, a nikomu nic do tego, jak się ubieram”.


So sie 15, 2009 9:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 05, 2009 12:57
Posty: 61
Post 
Nie zezwala sie na wspolne zamieszkanie narzeczonych z obawy przed zgorszeniem jakie z tego wynika. W tym przypadku lepiej cierlpliwie zaczekac do momentu zawarcia zwiazku sakramentalnego, aby wszystko mialo legalny charakter zgodny z prawem kanonicznym.


So sie 15, 2009 16:50
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 29, 2009 17:59
Posty: 430
Post 
Paul napisał(a):
Nie zezwala sie na wspolne zamieszkanie narzeczonych z obawy przed zgorszeniem jakie z tego wynika. W tym przypadku lepiej cierlpliwie zaczekac do momentu zawarcia zwiazku sakramentalnego, aby wszystko mialo legalny charakter zgodny z prawem kanonicznym.


A konkretnie to które kanony masz na myśli?


So sie 15, 2009 17:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 05, 2009 12:57
Posty: 61
Post 
Po prostu chodzi o unikniecie grzechu zgorszenia w tym przypadku. Tylko tyle.


So sie 15, 2009 17:18
Zobacz profil

Dołączył(a): N sie 16, 2009 17:58
Posty: 2
Post 
Czyli grzech zgorszenia. Czyli opinia innych ludzi musi być ważniejsza od mojego sumienia.


Czuję się zagubiona. Wierzę w Boga, ale wychodzi na to, że wierzę źle? Rzecz w tym, że nie widzę nic złego w mieszkaniu razem przed ślubem. Mam chłopaka, od początku postanowiliśmy, że ze współżyciem czekamy do ślubu i nie mamy z tym problemów. Mruga 2 Ale planujemy zamieszkać razem przed ślubem. Kłóci si e to z zasadami panującymi w Kościele, ale ani trochę nie kłóci się to z moim własnym sumieniem. Nie widzę sensu w stwierdzeniu, że mieszkanie przed ślubem prowadzi do narażania si e na pokusę seksu. Pokusa jest cały czas, można uprawiać seks niemieszkając razem, okazji jest sporo. Jesli partnerzy nie mają w sobie woli czekania z tym do ślubu to zrobią to obojętnie czy mieszkając razem,czy widując si e raz na tydzień.
Gubie się, bo, albo będę żyć w niezgodzie z "własnym ja",albo w niezgodzie z zasadami Kościoła.Wychodzi na to, że nie mogę być Katoliczką.


N sie 16, 2009 21:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10
Posty: 179
Post 
Tak więc uwolnij się od bycia etykietką, Katoliczką, i stań się sobą. Chcesz słuchać swojego sumienia, czy sumienia innych ludzi? Czy nie byłoby to paranoją? Twoje sumienie, twój Bóg.


Pn sie 17, 2009 12:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 18, 2009 12:20
Posty: 20
Post 
Statystyki mówia wyraźnie, że pary małżeńskie, które mieszkały ze sobą przed ślubem najczęściej się rozwodza (tak pisało w którymś Gościu Niedzielnym)


Wt sie 18, 2009 14:28
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 9:04
Posty: 106
Post 
Dodaj, że statystyki katolickie więc dla mnie mało wiarygodne. Podaj źródło.

Statystyki mają to do siebie, że łatwo je nagiąć. Zakładam: 9 na 10 par mieszka ze sobą przed ślubem to chyba logiczne, że jest większe prawdopodobieństwo że się rozwiodą.


Wt sie 18, 2009 14:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lis 26, 2008 21:59
Posty: 39
Post 
Chyba o to chodzi ("Było słuchać mądrych"):
http://goscniedzielny.wiara.pl/index.ph ... 8052&katg=


Wt sie 18, 2009 15:06
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lis 26, 2008 21:59
Posty: 39
Post 
Wyniuchałem też oryginalne, bezpośrednie źródło:
http://www.du.edu/today/stories/2009/04 ... child.html


Wt sie 18, 2009 15:16
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 59 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL