Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So sie 23, 2025 23:55



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 23 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Mam dość. 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): N mar 29, 2009 19:23
Posty: 3
Post Mam dość.
Witam. Jestem 17 letnią dziewczyną. Piszę ponieważ moje życie się rozpada. Mam nadzieje, że może tu dostane jakąś pomoc. Otóż nie radze sobie. Odkąd skończyłam gimnazjum zaczeły się moje kłopoty, nowa szkoła, nowi znajomi... a właściwie ich brak. Nie chodzi mi o to, że jestem odrzucana przez rówieśników po prostu czuje do nich niechęć jak widzę czym się w życiu kierują. Moge powiedziec ze patrze na nich z góry. Szukam przyjaciół ale nie dostrzegam wokoło nikogo kto mógłby nim zostać. Ciężko mi nawiązywać kontakty z nieznanymi ludzmi. Mam kłopoty w domu, z ojcem nie żyje w zgodzie od kilku lat... mam dosyć jego wzroku, który zawsze mnie potępia. Mam ochote zwinąć manatki i uciec stad jak najdalej.

Moje życie to szkoła (do której chodze bo MUSZĘ) dom, komputer, sen i tak wkółko.
Ogólnie jestem sama. Nie mam sie komu wyżalić ani z kim porozmawiac szczerze, nie potraafie sie otworzyc na ludzi, ciezko zdobyc moje zaufanie. Nic mi sie nie chce. Najchetniej schowalabym sie pod kołdra i nic nie robiła. I te moje myśli, że jestem do niczego, że zadnego pożytku ze mnie nie ma, nic nie jestem warta... chce sie podniesc z tej doliny lecz nie potrafię. Ten stan powraca nawet po kilku miesiącach gdy już myśle, że udało mi się z tego wyjść... powraca ze zdwojoną siła i niszczy mnie. nie widzę sensu życia. czy to moze nie są początki depresji?


N mar 29, 2009 21:25
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 12, 2008 18:56
Posty: 1927
Post 
To są początki depresji. Radzę wizytę u psychologa (nawet szkolnego). I nie wierzę, że nie masz absolutnie nikogo, z kim możesz porozmawiać. Rozejrzyj się, poszukaj, a ktoś napewno się znajdzie :)

_________________
...lecz kiedy Jedyny opuścił swych czcicieli, jego Słowo pozostało...

...i nadejdzie dzień, kiedy powróci Jedyny. I znów rozlegnie się dźwięk Sarenetha...


N mar 29, 2009 21:31
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 29, 2009 19:23
Posty: 3
Post 
hmm nie ma szans bym sama sobie jeszcze jakos pomogła?


N mar 29, 2009 21:42
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 28, 2008 19:21
Posty: 64
Post 
Mroweczko!

Jasne, ze sa zawsze, poniewaz nigdy nie jestes sama, z Toba jest i bedzie zawsz Bog, te prawde trzeba tylko przyjac, nie trzeba jej rozumiec....
I chociaz nie widzisz Go wzrokiem fizycznym, On jest Twoim najwierniejszym przyjacielem, ktory zawsze bedzie Cie kochac.
Ja wiem , ze to nie jse takie proste, dnie mijaja, ja tak samo tez kiedys( chcialam jakby przespac ten okres cierpienia, bo kolejny nie przynosil nic innego jak kolejny bol i beznadzieje, wiesz zaczynalam czasami pytac Pana Jezusa Chrystusa jak dlugo jeszcze, a On tak jakby mi odpowiadal, nawet w najgorszej sytuacji nie opuszcze Cie, zaufaj mi tylko, wiesz ze lzami w oczach mowilam sobie i Jemu tak Jezu ufam Ci, nigdy mnie nie porzuciles, wiec Tobie Boze zaufalem nie zawiode sie na wieki....
Wiesz to wszystko przychodzi powoli, nie tak jak my bysmy tego oczekiwali, odpowiedzi Boga maja zawsze swoj osobny, odrebny rytm...
Zrozum Mroweczko, jesli spojrzysz na to wlasnie z takiej perspektywy, czyli Kochanego Dziecka Bozego, bo jedyna i prawdziwa Milosc pochodzi tylko od Boga, kiedy dojdziesz, ze nie jest bezwarunkowo konieczna milosc i akceptacja tego swiata, kiedy u podstaw znajdziesz zrodlo milosci czyli Boga, to wtedy bedzie latwiej( wiesz doskonale Cie rozumiem, bo borykalam sie z tym problemem prawie do dzis, tzw. moje szczescie uzaleznialam od akceptacji innych, w nich szukalam potwierdzenia, nigdy go tez nie otrzymalam, bo tego niestety ludzie nie moga da, jestesmy po prostu ulomni :) ) wtedy docnisz sibie, po prostu zaakceptujesz sama siebie, tak jak bezwarunkowo kocha Cie Bog, widzac nie tak jak Ty same wady, nie wlasnie Te piekne zalet, Godnosc Czlowieka...
Ten proces niestety jest dlugi, trzeba tylko Wiary, potem bedzie latwiej, inaczej spojrzysz na ludzi bo bedziesz ich rozumiec, ich problemy, bo nie bedziesz ich oceniac, nabierzesz zaufania, przebaczysz im , szczegolnie Twemu Tacie, pamietaj tylko, ze nigdy nie jestes sama...
Coz jesli myslisz, ze to jest depresja, nie lekcewaz rady moich poprzednikow, ale to nie jest wedlug mnie rozwiazanie( subiektywnie)
Moze zajrzyj na koniec tu podaje Ci linka



"Oto stoję u drzwi i kołaczę..." (Ap 3,20)
To prawda, stoję u drzwi Twego serca dniem i nocą. Jestem tam, nawet kiedy nie słuchasz, nawet kiedy wątpisz, że to mógłbym być JA. Oczekuję na najmniejszy znak Twojej odpowiedzi, przynajmniej na wyszeptane zaproszenie, które pozwoli abym wszedł.

Chcę abyś wiedział, że kiedykolwiek mnie zapraszasz, przychodzę - zawsze i niezawodnie. Przychodzę cichy i niewidzialny ale z nieskończoną mocą i miłością, przynosząc wiele darów MOJEGO DUCHA. Przychodzę z Moim miłosierdziem, z Moim pragnieniem przebaczenia i uzdrowienia Cię, z miłością do Ciebie ponad Twoje zrozumienie - miłością tak samo wielką jak ta, którą sam otrzymałem od OJCA ("Jak Mnie umiłował Ojciec tak i JA was umiłowałem..." J 15,9). Przychodzę - pragnąc pocieszyć Cię i dodać Ci siły, podnieść Cię i opatrzyć wszystkie Twoje rany. Przynoszę Ci Moje światło, aby rozproszyć Twoje ciemności i wszystkie Twoje wątpliwości. Przychodzę z Moją mocą, abym mógł nieść Ciebie i wszystkie Twoje problemy; z Moją łaską, by dotknąć Twego serca i przemienić Twoje życie, z Moim pokojem, by uspokoić Twoją duszę.

Znam Cię na wskroś - wiem wszystko o Tobie. Policzyłem każdy włos na Twej głowie. Nie ma nic w Twoim życiu co by nie było dla Mnie ważne. Przez lata podążałem za Tobą, zawsze kochając Cię, nawet w Twojej tułaczce. Znam wszystkie Twoje problemy. Znam Twoje potrzeby i zmartwienia. Znane MI są również wszystkie Twoje grzechy. Jednak powtarzam, że Cię KOCHAM nie za to co zrobiłeś, lub czego nie zrobiłeś - kocham Cię dla Ciebie samego, za piękno i godność, które Mój Ojciec Ci dał stwarzając Cię na swój własny obraz. To jest ta godność, o której często zapominałeś, to piękno, które zacierałeś grzechem. JA Cię jednak kocham takim jaki jesteś i przelałem nawet Moją Krew, aby Cię odzyskać. Jeżeli tylko poprosisz Mnie z wiarą, Moja łaska dotknie wszystkiego co potrzebuje przemiany w Twoim życiu; dam Ci również siłę byś uwolnił się od grzechu i wszelkiej niszczącej jego mocy.

Wiem, co kryje się w Twoim sercu - znam Twą samotność i wszystkie Twe zranienia - odrzucenia, osądy, upokorzenia. JA zniosłem to wszystko przed Tobą i zniosłem to wszystko dla Ciebie, abyś również i Ty mógł dzielić Moją moc i zwycięstwo. W szczególny sposób znam Twą potrzebę miłości - jak bardzo pragniesz być kochany i pielęgnowany. Jakże często pragnąłeś nadaremnie, szukając tej miłości egoistycznie, starając się wypełnić wewnętrzną pustkę przemijającymi przyjemnościami bądź grzechem, który tylko pogłębiał tę pustkę. Czy pragniesz miłości? "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy spragnieni jesteście..." (J 7,37). JA Cię zaspokoję i wypełnię. Pragniesz być otoczony czułością? Kocham Cię bardziej niż możesz to sobie wyobrazić - aż do śmierci na krzyżu - dla Ciebie.

PRAGNĘ CIĘ. Tak, to jedyny sposób, w jaki mogę rozpocząć opisywanie Mojej miłości do Ciebie; PRAGNĘ CIĘ. Pragnę Cię kochać i być przez Ciebie kochanym - oto jak drogim Mi jesteś. PRAGNĘ CIĘ. Przyjdź do Mnie, a wypełnię Twoje serce i uzdrowię Twoje rany. Uczynię Cię na nowo i dam Ci pokój, nawet we wszystkich Twych trudnościach. PRAGNĘ CIĘ. Nie wolno Ci nigdy zwątpić w Moje miłosierdzie, moją akceptację Ciebie, Moje pragnienie przebaczenia, pragnienie błogosławienia Ci i życia Moim życiem w Tobie. PRAGNĘ CIĘ, jeżeli czujesz się nieważnym w oczach świata - to wiedz, że jest to w ogóle bez znaczenia. Dla Mnie, w całym świecie nie ma nikogo ważniejszego od Ciebie. PRAGNĘ CIĘ. Otwórz Mi, przyjdź do Mnie, pragnij Mnie, daj Mi swoje życie - a udowodnię Ci jak bardzo ważnym jesteś dla Mojego serca.

Czy nie zdajesz sobie sprawy z tego, że Mój Ojciec już posiada doskonały plan przemiany Twojego życia, poczynając od chwili obecnej? Ufaj Mi. Proś Mnie każdego dnia, abym wszedł i pokierował Twoim życiem - a uczynię to. Obiecuję Ci przed Moim Ojcem w niebie, że będę czynił cuda w Twoim życiu. Dlaczego miałbym to robić? - ponieważ PRAGNĘ CIĘ. Wszystko o co Cię proszę to to, byś całkowicie powierzył Mi siebie. Sam natomiast zajmę się resztą.

Już teraz troszczę się o miejsce, które Ojciec Mój przygotował dla Ciebie w Moim Królestwie. Pamiętaj, że jesteś pielgrzymem w tym życiu zdążającym do domu. Grzech nigdy nie jest w stanie Cię zadowolić, lub przynieść Ci pokój którego poszukujesz. To wszystko czego szukałeś poza Mną, uczyniło Cię jedynie bardziej pustym, tak więc nie trzymaj się kurczowo rzeczy tego świata. Nade wszystko jednak nie uciekaj przede Mną, kiedy upadasz. Nie zwlekając - przyjdź do Mnie. Dając Mi zaś Twoje grzechy, dajesz Mi radość bycia Twoim Zbawicielem. Nie ma niczego, czego nie mógłbym przebaczyć lub uzdrowić więc przyjdź i ulżyj swojej duszy.

Nie ma znaczenia jak bardzo się oddaliłeś, nie ma znaczenia jak często zapominasz o Mnie, nie ma znaczenia ile krzyży nosisz w tym życiu. Jest tylko jedna rzecz, o której chcę, abyś zawsze pamiętał, jedna rzecz, która nigdy się nie zmieni: PRAGNĘ CIĘ - takim jaki jesteś. Nie potrzebujesz się zmieniać, by uwierzyć w Moją miłość, bo to będzie Twoja wiara w Moją miłość, która Cię przemieni. Zapominasz o Mnie. JA jednak szukam Cię w każdej chwili dnia i nocy. Stoję u drzwi Twego serca i kołaczę. Czy trudno Ci w to uwierzyć? Popatrz więc na Krzyż, popatrz na Moje Serce przebite dla Ciebie. Czyż nie zrozumiałeś Mojego Krzyża? Wsłuchaj się ponownie w wypowiedziane tam słowa, ponieważ one mówią Ci wyraźnie dlaczego zniosłem to wszystko dla Ciebie: "PRAGNĘ . . ." (J 19,28). Tak, PRAGNĘ CIĘ - jak werset psalmu, którym się modliłem mówi o Mnie: "...na współczującego czekałem, ale go nie było, i na pocieszających, lecz ich nie znalazłem" (Ps 69,21). Całe Twoje życie czekałem na Twoją miłość. Nigdy nie przestałem Cię kochać i pragnąć, aby być kochanym przez Ciebie. W poszukiwaniu szczęścia próbowałeś wielu różnych rzeczy. Dlaczego więc nie spróbujesz otworzyć dla Mnie swego serca, właśnie teraz, o wiele bardziej niż kiedykolwiek przedtem?

Gdy tylko otworzysz drzwi Twego serca, gdy tylko podejdziesz wystarczająco blisko wówczas usłyszysz Mnie, powtarzającego ciągle nie w zwykłych ludzkich słowach, lecz w duchu: "Nie ma znaczenia to, co uczyniłeś, kocham Cię dla Ciebie samego. Przyjdź do Mnie z Twoją nędzą i Twoimi grzechami, z Twoimi kłopotami i potrzebami, z całym Twoim pragnieniem bycia kochanym. JA stoję u drzwi Twego serca i kołaczę... Otwórz Mi, ponieważ CIĘ PRAGNĘ..."



http://www.adonai.pl/perelki/jezus/?id=1

_________________
Kasia


Jezu ufam Tobie!


N mar 29, 2009 22:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 28, 2008 19:21
Posty: 64
Post 
Ach i na koniec moze to wszystko nie bedzie Ci potrzebne, lecz jesli wyrazisz zgode obiecuje pamiec w modlitwie.... :)

_________________
Kasia


Jezu ufam Tobie!


N mar 29, 2009 22:27
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Ja tylko dodam kilka rzeczy do tego co napisała caterina78, trochę z innej strony. Jako, że mam umysł ścisły, to podzielę to w punkty.

1. Pójdź do psychologa. Mówię na poważnie. Nie bagatelizuj tego. Być może psycholog mógłby Ci pomóc. Poszukaj w szkole/okolicy/internecie/kościele. Jezeli chcesz, to mogę Ci spróbować pomóc szukać, choć moje możliwości, w porównaniu do Twoich są nikłe (z racji różnic w zamieszkaniu - chyba, że mieszkasz w Warszawie).

2. Mówisz, że nie masz znajomych. Może poszukaj znajomych, którzy kierowaliby się naprawdę dobrymi wartościami. Może jakaś katolicka wspólnota? Ruch Światło Życie, Odnowa w Duchu Świętym, Neokatechumenat, i wiele wiele innych jest w naszej rzeczywistości. Tam ludzie (w większości) kierują się dobrymi wartościami - Bóg, miłość, dobro. Może tam byś znalazła znajomych, a może nawet przyjaciół? Rozumiem, że ciężko nawiązywać kontakty z nieznajomymi, ale tam by na pewno było dużo łatwiej.

3. Piszesz o niechęci do innych. Zdecydowanie niechęć do złych czynów i zła jest dobra, pomyśl jednak czy tacy ludzie nie stają się dla Ciebie trędowaci. Jak to ktoś powiedział: "Nie trzeba wszystkich lubić, ale trzeba wszystkich kochać."

4. Zwróć swój wzrok na Tego, który cały czas jest Twoim Przyjacielem, który może Ci pomóc, uzdrowić tę sytuację. Bardzo polecam książkę "To Jezus leczy złamanych na duchu." - ks. Jan Reczek. jest ona dogłębnym przemodleniem i oddaniem życia, próbą uzdrowienia go. Myślę, że może pomóc. Jeśli na tyle przekonany o tym, że jest bardzo dobra, ze jakbyś nie miała na nią kasy, to daj znać, a za swoje pieniądze kupię Ci. Bardzo polecam.
http://www.tolle.pl/pozycja/to-jezus-le ... h-na-duchu

5. Piszesz o problemach w domu i niezgodzie z ojcem. Co do niego czujesz? Myślę, że często tym, co nas blokuje jest, mówiąc delikatnie, niechęć, złość, w skajnych sytuacjach nienawiść, potępienie kogoś, skreślenie. Może postaraj się zrobić na kartce listę osób, które Cię w życiu zraniły, nie spełniły Twoich oczekiwać, były niemiłe, zniechęcające, których niecierpisz, które wzbudzają złość, które niewystarczająco kochały lub były nieszczere. I pomódl się za nie, wybacz im w myślach/modlitwie i poproś w myślach/modlitwie o wybaczenie win im wyrządzonych. Takie "ćwiczenie" może bardzo pomóc w oczywszczeniu i uzdrowieniu.

6. Często innym elementem wiążącym nas jest nasz grzech, nawet jeśli go nie widzimy. Grzech to nie tylko jakieś pojęcie religijne - to zło wyrzadzone komuś i/lub nam samym, wybór zła, odrzucenie woli Bożej (która jest zawsze dla nas najlepsza). Często takie coś nas wiąże. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak to jest powszechne i niezauważalne. Bardzo gorąco zachęcam do takiej prawdziwej, poważnej spowiedzi - razem z wszystkimi warunkami dobrej spowiedzi (które zawsze powinny być brane pod uwagę) - rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, szczera spowiedź, zadośćuczynienie. I porzadny rachunek sumienia - mogą tu pomóc (poza zastanowieniem się) serwisy w internecie - internetowe rachuneki sumienia.

7. Może jakiś ksiądz mógłby pomóc? Rozmowa z nim...

8. Myślę, że warto się też zastanowić nad tym, czy nie zrobiło się jakiegoś negatywnego postanowienia, które nas wiąże. Czasami człowiek (nawet nieświadomie) potrafi zrobić złe postanowienie typu: "nie jestem ładna/piękna", "nikt mnie nie chce", "nikt mnie nie (po)lubi/(po)kocha", "nic nie umiem, nic mi się nie uda(je), nie będzie lepiej" , "nigdy nie będę ...", "nie potrafię ...", "nie jestem ...", "nigdy ...". Zdaj sobie sprawę z tego jaka jesteś oczami Boga - wyjątkowa, piękna, stworzona do miłości, dobra i szczęścia. Z Nim będzie lepiej - On prowadzi do pełni szczęścia! Trzeba więc odrzucić takie złe postanowienia.

Trwaj w Panu!


Pomodlę się za Ciebie.
Bóg z Tobą!

_________________
Piotr Milewski


Pn mar 30, 2009 9:53
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 06, 2007 20:29
Posty: 261
Post 
Mrówko mysle ze jesteś w nieciekawym stanie duchowym jak to nazywają profesjonaliści w depresji. Myślę że sednem twojego problemu są głębokie zranenia i nie przebaczenie które ten "czarny" wykorzystuje przeciwko Tobie zabijając twoja radośc do której każdy człowiek jest stworzony. Bóg pragnie abyśmy byli szczęśliwi ,cieszyli się wszystkim co dla nas stworzył, a kiedy w człowieka sercu zakrada się nieprzebaczenie wtedy niszy człowieka. Wybaczenie jest odpowiedzią na wszystkie nasze problemy. Zmierz sie z tym i wybacz Ojcu i tym którzy cie poranili. Oni tęż z pewnościa so "ofiarami ofiar" - nikt nie rodzi sie zły.Spróbuj otworzyć się na ludzi wokolo ciebie, nie wiadomo co czują , jacy są, często ludzie stwarzją sobie pancerze aby nie pokazywac innym jacy są naprawdę bo mylą wrażliwośc ze słabościa. Rzeczywistość jest taka jaką ja widzimy. Ja wiem ze jedyną drogą do wyjscia z tego jest Jezus ale i on stworzył psychologow więc może od nich zacznij. Pamiętaj i myśl jak najczęsciej o tym że Bóg kocha cię miłością nie do opisania - bezgranicznie. Idzie z tobą i czeka abyś otworzyła mu dzrzwi swojego serca a On sam zacznie działać i uzdrawiać cie.
Pozdrawiam cię serdecznie, mozesz liczyć na moją modlitwe.
ania.

_________________
"Panie, wskaż mi drogi Swoje
ścieżek swoich naucz mnie !"
Psalm 25,4


Pn mar 30, 2009 21:18
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 22, 2009 20:06
Posty: 99
Post 
Pomodlę się za Ciebie.

Nie zazdroszczę stanu ducha, ale dobrze cię rozumiem, serio. A już masz ochotę ciskać w niebo tym co masz pod ręką? :) Jeżeli nie to nieco jeszcze przed Tobą.

Jak wspomniałem pomodlę się
Pozdrawiam ciepło

_________________
Nie wiem jak jest w Niebie, mam tylko nadzieję tam dotrzeć


Pn mar 30, 2009 21:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 03, 2008 23:04
Posty: 47
Post 
U mnie było tak: od urodzenia byłam melancholijnym dzieckiem. w domu byłoswietnie - sczesliwy bobas, po za domem - katastrofa, miaąłm wszystko oprócz prawdziwych relacji rodzinnych... z kazdym rokeim wchłaniałam świat. oczami dziadków i rodziców. Nieumiejętnie pzrekazywali mi miłośc. Osądzam,lecz tak mi to utkwiło w głowie.

Trzeba dodać ze jestem jedynym dzieckiem moich rodziców.

Zerówka , Szkoła podstawowa. pzreprowazka - kolejna podstawówka .
Również maiałm imam problemy z nawiazywaniem kontaktow, równiez nie potrafie zaufać ludziom
Gimnazjum - Silne przywiązanie do matki - wielkei poczucie winy, niska samoocena i katastrofa.
Liceum - oddech pzreprowadzka do innego miasta - potem katastrofa., zmieniłam sie lecz minimalnie.

Koniec liceum to zamkniecie pewnego rozdziału w moim zyciu - dosłownie i w pzreności.

Ze mna jest o tyle niedobrze ze ja lubie ten stan. Smutku bezradnosci. pzrynajmniej tak ostatnio mam . lubie rozpacz.
Lubie siebie niszczyć , bo jestem nic nei wartą istotą. i marze o smierci.
Powyższe słowa brzmia grozą swojego tonu. Przerażające.
prawda jest taka ze przywykłąm do tego smutku, braku sensu, do niskiej samooceny. lecz czasem marze o wielkich małych rzeczach. Nagle budzac sie powracając do rzeczywistości.


Ja mogę powiedzieć tyle ,że bez leczenia - to jest wegetacja. i czekanie na śmierc.

_________________
Nie znajdzie radości ktoś kto ucieka od trudnej rzeczywistości.
Ten kto kocha stawia przed sobą trudne wyzwania!


Wt kwi 07, 2009 11:36
Zobacz profil

Dołączył(a): So sie 18, 2007 13:38
Posty: 1656
Post 
Co prawda jestem starszy, w Twoim wieku byłem w latach 80-tych i wtedy inna była trochę młodzież ,inne zainteresowania i żyło się trudniej.Ale czemu patrzysz na koleżanki i kolegów z góry?Jeśli nie możesz znależć przyjaciół w szkole,to czemu nie poszukasz poza szkołą?Może masz jakieś hobby i zainteresowania?Poszukaj takich osób,które maja podobne pasje.


Wt kwi 07, 2009 12:34
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz kwi 16, 2009 15:50
Posty: 6
Post 
szukaj znajomych...może właśnie podobnych do Ciebie...sama musisz zadecydować gdzie szukać- może w szkole, w parku ;)... a może w Kościele... nie możesz być sama! Jesli jednak tak będzie to wiedz, ze sama nie jesteś- jest z Tobą Bóg...do Niego się uciekaj!

_________________
Światło każdy mrok rozjaśni...


Cz kwi 16, 2009 18:50
Zobacz profil

Dołączył(a): So lis 24, 2007 21:37
Posty: 22
Post Jasne , że możesz
Od 17 roku życia, do dzisiejszej 50-ki mam takie odczucia jak Ty.
Najpierw mnie nie rozumiał mój Staruszek, teraz moje Dzieci ( najstarszy 17-letni). Permanentne niezrozumienie!
Co mnie się wydaje? Siła spokoju, (medytacja nakierowana na Chrystusa bardzo pomaga!), pozwól rzeczywistości nadpływać samej, a Ty rób swoje. Myślę, że nie mamy się czego lękać, bo 6 mld ludzi ma ten sam problem- tylko się dranie do tego nie przyznają. A Bozia nie dał nam zadania zbyt trudnego do wykonania. Przepraszam za ten mentorski ton. Pozdrowienia.

_________________
markiiza


Pn cze 01, 2009 9:44
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 29, 2009 19:23
Posty: 3
Post 
Dziekuje za wszystkie odpowiedzi.
Obeszło sie bez wizytu u psychologa. ;)
Zadziałał Pan Jezus i działa do teraz.
uwierzyłam a wszytsko sie zmieniło momentalnie.

Bogu chwała!


Pt wrz 04, 2009 20:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Mrówkao
Jeśli pytasz co możesz sama dla siebie zrobić, to obawiam się że niewiele możesz. Jeśli pytasz co my możemy zrobić, to odpowiem że również niewiele, bo możemy tylko doradzić. Padła tu porada o wizycie u psychologa. W Twoim stanie napewno potrzeba Ci dowartościowania, a to jest związane z poznaniem jakichś ludzi którzy okażą się i godni zaufania i chętni do pomocy. Może warto rozejrzeć się za jakąś wspólnotą, gdzie jest młodzież w Twoim wieku. Za jednym zamachem wejdziesz do środowiska w którym Bóg jest najważniejszy, co wiele może Ci pomóc, a przy okazji moźliwe że nawiązesz dobre i trwałe znajomości. Psycholog też nie powinien czekać. Polecam Ci również, jeśli to moźliwe poczytania jakiejśpozycji nt. depresji. Będziesz mogła na samym początku sama określić czy to co czujesz pokrywa się z treścią objawów podaną w książce, ponadto zobaczysz że z tego można wyjść, oraz co trzeba uczynić aby ten sukces osiągnąć.

Podejrzewam że to co czujesz nie sprawia że jesteś chętna do działania, poza tym boisz się wyśmiania, oraz tego że sama nie za bardzo sobie możesz poradzić. W każdym razie skorzystaj z tych rad, nie musisz już teraz lecieć się rejestrować, ale uwierz mi na słowo, bo coraz więcej pojawia się tutaj osób z podobnymi problemami i nic innego wam zaoferować nie możemy. A to co oferujemy to jest szansa, jeśli z niej nie skorzystasz to (przepraszam za szczerość) lepiej nie będzie, a tylko się pogorszy.

Mam nadzieje że obecny stan to nie efekt chwilowej euforii. Życzę Ci abyś nie musiała się znów martwić, ale pamiętaj, że jeśli to powróci, to nie ma się co łudzić. Jeśli okaże się to chwilowym stanem poprawy, to takowe nie są niczym nadzwyczajnym u ludzi z podobvnymi co Ty przeżyciami. Dziś jest super, jutro kaplica, i znów super i znów kaplica. Obserwuj siebie i staraj się lepiej poznać swoje reakcje.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Pt wrz 04, 2009 21:57
Zobacz profil
zbanowana na stałe

Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05
Posty: 1111
Post 
WIST napisał(a):
jakąś wspólnotą, gdzie jest młodzież w Twoim wieku. Za jednym zamachem wejdziesz do środowiska w którym Bóg jest najważniejszy


nie byłabym tego taka pewna


Pt wrz 04, 2009 23:37
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 23 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL