Autor |
Wiadomość |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
 Re: hmm
Anna1952 napisał(a): a co myślisz o sytuacji ...
Chętnie odpowiem ale chyba nie w tym wątku - bo jest to zupełnie obok tematu.
|
Pt sie 21, 2009 10:41 |
|
|
|
 |
madness
Dołączył(a): Śr kwi 20, 2005 14:22 Posty: 158
|
annao,
sytuacje ktore przedstawiasz sa jak najbardziej normalne i kazdy kto dzis jest mezem lub zona musial przez nie przejsc i nie sa to rzeczy nie do pokonania.
*niepelnoletniosc- nie trwa wiecznie, minie kilka lat i beda mogli waznie zawrzec zwiazek malzenski
*brak srodkow finansowych- ta sytuacja tez kiedys sie zmieni. czy to po studiach, czy jeszcze w trakcie ich trwania. kazdy kiedys musi znalezc prace i sie usamodzielnic, chocby na tyle zeby mieszkajac z rodzicami nie musial byc na ich utrzymaniu. a jesli chodzi o sam slub to nie potrzeba fortuny zeby zawrzec sakrament. wystarczy szczerze porozmawiac z ksiedzem o trudnej sytuacji finansowej, sukeinke pozyczyc od kolezanki, zamiast wesela udac sie na skromny obiad do restauracji lub wlasnego domu. i tyle.
*studia- tez nie trwaja wiecznie. ba, perspektywa zawarcia w przyszlosci malzenstwa moze byc nawet niezla mobilizacja do tego aby sie nie obijac tylko szybko je skonczyc.zreszta wiele par pobiera sie bedac jeszcze na studiach. jedno nie przeszkadza drugiemu.
jesli ludzie chca byc malzenstwem ,nie bedzie dla nich przeszkod. poradza sobie z problemami finansowymi, wytrwaja w czystosci tyle ile bedzie trzeba.
pozatym, ta niepisana i nieskladana w Kosciele przysiega dwojga kochajacych sie ludzi tez jest ogromnie wazna. to dzieki niej ludzie planuja swoja przyszlosc pod katem tej jednej osoby. mysle ze odpowiedniejsza nazwa bedzie DECYZJA, aby byc razem i w przyszlosci wziac slub. nalezy ja jednak odroznic od przysiegi skladanej sobie przed Bogiem podczas slubu bo odpiero to przysiega ma moc wiążąca dla katolikow i otwiera im droge do poznawania dalszych "tajnikow" malzenskiego pozycia.
przypominam ze tytul watku dotyczy wstrzemiezliwosci w malzenstwie. trzymajmy sie tego i udzielny autorowi odpowiedzi na zadane przez niego pytanie bo zaczyna nam sie tworzyc kolejny rozwlekly watek o seksie, omylnosci Kosciola w tej sprawie i biednosci katolikow uwiklanych w nieludzki npr
|
Pt sie 21, 2009 10:41 |
|
 |
Old Piernik
Dołączył(a): Pt lip 03, 2009 12:01 Posty: 164
|
 Re: hmm
Anna1952 napisał(a): no dobrze... a co myślisz o sytuacji gdzie oboje się kochają a nie mogą pobrać się z danych warunkó *niepełnoletność np. dziewczyny *brak środków finansowych *chęć nauki jedenj ze stron - studia...
Może i oni sobie ufają i czują że taka obietnica już zapadła... mimo że nie w Kościele...
może i nie do końca jestem za mieszkaniem przed ślubem... ale to że nie przyrzekali przed ołtarzem nie oznacza że przysięgli to sobie i nic t5ego nie zmieni...
znowu skrupulanctwo.
Przecież żaden z wyżej wymienionych przykładów nie jest prawdziwą przeszkodą do zawarcia małżeństwa. W przypadku 2 ostatnich wiem to dokładnie ze swojego przykładu. Braliśmy ślub jako studenci a ja zarabiałem takie grosze ze śmiech pisać.
Co do pełnoletności - to znowu bez dokładnych danych to samo będzie grzechem lub bohaterstwem. Ale zakładając, ze nie chodzi o jakieś ekstrema to jest coś takiego, ze mąż może podpisać jakiś tam dokument stwierdzający że bierze odpowiedzialność za niepełnoletnią żonę. Trzeba tylko poszukać.
Co do przysięgi przed ołtarzem, to ja bym sprawę nawet uprościł dla osób, które na prawdę nie wierzą w Boga.
Jeżeli ten chłopak przysięgnie wierność przy świadkach to jest to całkiem inna jakość niż obietnice do uszka przed wskoczeniem do łóżka,.. ale mi się zrymowało
A dla wierzących, jest jeszcze jeden aspekt, który się często zapomina. Małżeństwo jest sakramentem i nie jest tylko narzuconym przez religię węzłem, po to wzywa się Ducha Świętego w czasie ślubu aby pomagał i chronił w czasie gdy nasza słabość bierze górę nad naszą wola i dobrymi chęciami. I ja jestem świadkiem tego, że jest to realna pomoc.
_________________ .........................................................................
simplex et idiota
|
Pt sie 21, 2009 10:58 |
|
|
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
arzachel napisał(a): Polecam ciekawy  artykuł z najnowszego LIST-u,
Po prostu bomba.
A dwa cytaty są powalające.
Św. Hieronima: Kto nadmiernie miłuje swoją żonę, pogrąża się w cudzołóstwie, a z żony swej czyni ladacznicę
i Tertuliana: Podstawą małżeństwa i podstawą rozpusty jest ten sam akt. Dlatego mężczyzna postępuje najlepiej, jeżeli nie tyka kobiety.
|
Pt sie 21, 2009 11:03 |
|
 |
Old Piernik
Dołączył(a): Pt lip 03, 2009 12:01 Posty: 164
|
Mroczny Pasażer napisał(a): Old Piernik:
Pięknie piszesz, ale podobne myśli można przedstawić o parze mieszkającej, a nawet żyjącej non stop bez ślubu. I wychowującej dzieci w dodatku.
Jeżeli sa niewierzacy to wg mnie powinni wziąć ślub cywilny. Bo to jak napisalem wyżej jest to wtedy przysięga przy świadkach. I jest to honorowe i dojrzałe podejście.
Co do pytań z których się śmiejesz, to śmieszne jest to, ze są one zadawane na form. Bo fakt, że ludzie zastanawiają się nad swoim zachowaniem już śmieszny nie jest. Nawet jeżeli są to takie naiwne pytania.
Co wszystko nie zmienia faktu, że z korzystania z naturalnej metody planowania wynika trudność w wyważeniu sposobu okazywania bliskości w czasie płodnym, gdy para nie chce mieć w tym momencie dziecka.
Informacje o tym, że zdarzają się rożnego rodzaju wpadki ( słynny orgazm bez penetracji) albo oziębłość dowodzi JEDYNIE tego, że nie jesteśmy idealni i zdarza nam się upaść.
Czy na zasadzie demokracji mamy teraz przegłosować, że te upadki nie będziemy od teraz nazywać grzechem i wszystko będzie ok?
Kto i kiedy powiedział, że Chrześcijanin jest człowiekiem doskonałym?
Odpowiadając na pytanie z tematu.
Jest dla mnie bardzo trudne dobrze wyważyć moje zachowanie w czasie płodnym. Efektem tej trudności są przegięcia w obie strony ze wszystkimi konsekwencjami. Jest to mój grzech i słabość. Jednak, kiedy się udaje daje nam to poczucie wielkiego szczęścia i jedności. Jednocześnie nie potrafię podać recepty na odpowiednie gesty i zachowanie, bo w rożnym kontekście te same zachowania inaczej działają.
_________________ .........................................................................
simplex et idiota
|
Pt sie 21, 2009 11:27 |
|
|
|
 |
obywatel2008
Dołączył(a): Śr lis 19, 2008 9:08 Posty: 42
|
A nie lepiej użyć prezerwatywy niż unikać zbliżenia z małżonkiem? Ciągle tak samo działa na mnie drażniąco ta cała filozofia z związana z NPR:) Nie mogłem sobie i tutaj odpuścić.
|
So sie 29, 2009 23:23 |
|
 |
obywatel2008
Dołączył(a): Śr lis 19, 2008 9:08 Posty: 42
|
Dobre w tej ciągłej dyskusji jest to, że zwolennicy npr uważają je coś tak naturalnego i bożego a przeciwnicy za oczywiście niezrozumiałe i sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Troche poza tematem więc daje pokój dalszym komentarzom.
|
So sie 29, 2009 23:28 |
|
 |
Old Piernik
Dołączył(a): Pt lip 03, 2009 12:01 Posty: 164
|
obywatel2008 napisał(a): A nie lepiej użyć prezerwatywy niż unikać zbliżenia z małżonkiem? Ciągle tak samo działa na mnie drażniąco ta cała filozofia z związana z NPR:) Nie mogłem sobie i tutaj odpuścić.
Co do prezerwatywy to uważam, że problem polega na tym, że wchodzimy w sferę już naprawdę delikatnych niuansów. Dowodem na to są na przykład rożne reakcje spowiedników na te kwestię.
Zakładając jednak, że nie rozmawiamy z osobami, które w ogóle nie biorą pod uwagę nauczania KK, ale starają się żyć w zgodzie z wiarą można pokusić się o stwierdzenie, że stosowanie lub nie prezerwatyw jest jakby papierkiem lakmusowym związku. Jeżeli małżeństwo uważa, że konieczne jest ich stosowanie to może znaczyć, że jest jakiś problem ( W najprostszym przypadku na przykład z czasem. Powiedzmy, że mąż często przebywa na delegacjach i często po prostu nie ma go w domu w czasie niepłodnym).
Może to być również ogromny lek przed poczęciem ze względu na to, że kobieta boi się, ze pozostanie sama z wychowaniem dziecka. Nie koniecznie dlatego że mąż opuści ja fizycznie ale duchowo. Bo na przykład wtedy bardziej zaangażuje się w prace zawodową używając argumentu o większej potrzebie pieniędzy i zwali wszelkie trudy na nią itp.
Wydaje mi się, ze warto starać się dążyć do ideału wyznaczonego w nauczaniu KK. Upadki na tej drodze są nieuniknione i często zdarzają się właśnie po to aby wybić nas z samouwielbienia i pobudzić do dalszej pracy. Byle nie osiąść na laurach i nie znaleźć sobie łatwego wytłumaczenia.
_________________ .........................................................................
simplex et idiota
|
Pn sie 31, 2009 9:53 |
|
 |
obywatel2008
Dołączył(a): Śr lis 19, 2008 9:08 Posty: 42
|
A czemu NPR ma być wzorem?Tu jest u mnie pies pogrzebany. Dla mnie nauczanie KK o NPR przypomina zakaz jazdy zielonym punto pod groźbą grzechu ciężkiego. Jest dla mnie po prostu bez sensu. Wiec jeżdzę dalej punciakiem. Sam nie wpadłbym że to może być traktowanego jak grzech.
W innych wypadkach sumienie podpowiada, ale tu...
|
Pn sie 31, 2009 13:06 |
|
 |
Old Piernik
Dołączył(a): Pt lip 03, 2009 12:01 Posty: 164
|
obywatel2008 napisał(a): A czemu NPR ma być wzorem?Tu jest u mnie pies pogrzebany. Dla mnie nauczanie KK o NPR przypomina zakaz jazdy zielonym punto pod groźbą grzechu ciężkiego. Jest dla mnie po prostu bez sensu. Wiec jeżdzę dalej punciakiem. Sam nie wpadłbym że to może być traktowanego jak grzech. W innych wypadkach sumienie podpowiada, ale tu...
No ja właśnie to chciałem napisać w poprzednim poście. Że jak mówisz sumienie nie krzyczy tak jak w przypadku aborcji, czy jakiś poronnych środków antykoncepcyjnych. I tak jak napisałem wiem, ze nawet księża rożnie na to patrzą w spowiedzi.
Ale też próbowałem napisać, ze na sprawę trzeba popatrzyć jakby z innej strony. Że chęć stosowania sztucznych środków, zamiast zaufania metodzie polegającej na wsłuchaniu się w organizm kobiety jest jakimś sygnałem. Najczęściej sygnałem jakiegoś braku w więzi pomiędzy małżonkami.
Kościół twierdzi, że NPR jest dobre dla małżeństwa. Dobre z punktu widzenia biologii, psychologii i życia duchowego. Jest to coś o co warto zabiegać i do czego dążyć bo po prostu służy rodzinie.
Jest kilka powodów dla których NPR może byc wzorem - jak napisałeś.
Ze względu na biologię:
Kobieta znająca dokladnie swój cykl, prawdziwe momenty owulacji ma duzo lepsze wyniki w przypadku jakichkolwiek problemów ginekologicznych. (Chociażby w momencie wyliczania prawdziego terminu porodu, stosowania leków w odpowiednim terminie, czy przeprowadzania zabiegów).
O skutkach ubocznych stosowania antykoncepcji hormonalnej nie piszę.
Ze względów psychologicznych.
Kobieta czuje się akceptowana ze swoją płodnością i jej zmianami. Dotyczy to również mężczyzny. To, że nie jest postrzegany jako potencjalny powód kłopotów, a mówiąc bezpośrednio - wytrysk to nie zamach an wolność kobiety, który trzeba "przechwycić" poprzez jakieś gumki albo tympodobne.
Ze względów duchowych.
To droga do zaufania Bogu.
To tylko takie, które ja sam uważam za ważne, pewnie jest więcej.
Spodziewam się, ze może do Ciebie w tym momencie nie przemawiać taka argumentacja. Ale powiedz, czy masz jakieś złe doświadczenia, spotkałeś jakieś duże trudności ze stosowaniem NPR? Czy próbowaliście?
_________________ .........................................................................
simplex et idiota
|
Pn sie 31, 2009 14:11 |
|
 |
rafal19_74
Dołączył(a): Śr kwi 09, 2008 19:41 Posty: 37
|
Old Piernik napisał(a): Kościół twierdzi, że NPR jest dobre dla małżeństwa. Dobre z punktu widzenia biologii, psychologii i życia duchowego. Jest to coś o co warto zabiegać i do czego dążyć bo po prostu służy rodzinie. Z tym nauczaniem kościoła w kwestii regulacji poczęć to jest trochę tak jak z socjalizmem. Wszystko takie fajne i piękne, wszystko dla ludzi, ich dobra, ale się nie sprawdziło po prostu. A że nauczanie jest jakie jest i nie bardzo ktoś ma odwagę to zmienić, to się probuje to nauczanie wyidealizować i wszystkie inne niezgodne metody i zachowania wytragizować. Tak Ty, Old Piernik próbujesz wyidealizować NPR. Old Piernik napisał(a): Jest kilka powodów dla których NPR może byc wzorem - jak napisałeś.
Ze względu na biologię:
Kobieta znająca dokladnie swój cykl, prawdziwe momenty owulacji ma duzo lepsze wyniki w przypadku jakichkolwiek problemów ginekologicznych. (Chociażby w momencie wyliczania prawdziego terminu porodu, stosowania leków w odpowiednim terminie, czy przeprowadzania zabiegów). O skutkach ubocznych stosowania antykoncepcji hormonalnej nie piszę. Tych prawdziwych momentów owulacji i tak naprawdę nie zna bo by nie stosowano dwu tygodniowego "marginesu bezpieczeństwa". A tak wogule to np. moja żona 8 lat po ślubie z takich obserwacji to by żadnego pożytku i tak nie miała. ( a regularne badania robi i zdrowe dzieci mamy) Old Piernik napisał(a): Ze względów psychologicznych.
Kobieta czuje się akceptowana ze swoją płodnością i jej zmianami. Dotyczy to również mężczyzny. To, że nie jest postrzegany jako potencjalny powód kłopotów, a mówiąc bezpośrednio - wytrysk to nie zamach an wolność kobiety, który trzeba "przechwycić" poprzez jakieś gumki albo tympodobne. Znowu teoria, jak socjalizm. Kobieta czując wytrysk w pochwie napewno odleci z szczęścia. Gdzieś to czytałem. Szczególnie jak będzie się zastanawiać czy z tego wytrysku nie będzie 5 dziecko. A jak wytrysk będzie poza pochwą to już napewno nerwicy dostanie. Old Piernik napisał(a): Ze względów duchowych.
To droga do zaufania Bogu.
Stosując inne metody też można zaufać Bogu.
|
Pn sie 31, 2009 23:13 |
|
 |
Old Piernik
Dołączył(a): Pt lip 03, 2009 12:01 Posty: 164
|
rafal19_74 napisał(a): Znowu teoria, jak socjalizm. Kobieta czując wytrysk w pochwie napewno odleci z szczęścia. Gdzieś to czytałem. Szczególnie jak będzie się zastanawiać czy z tego wytrysku nie będzie 5 dziecko. A jak wytrysk będzie poza pochwą to już napewno nerwicy dostanie.
Słuchaj, od początku tego topicu piszę ,że wchodzimy w sprawę niuansów i spraw delikatnych. Jeżeli tak chcesz stawiać sprawę, to nie mam nic do dodania i zwijam manatki. Zohydzić i wyśmiać można wszystko a już seks to najłatwiej.
Na szczęście KK nie ma nic wspólnego z demokracją i nie da się przegłosować, że od dzisiaj nie nazywamy czegoś grzechem.
Temat w którym piszemy, to jak sobie dobrze radzić w ciągłym próbowaniu życia wg. przykazań i nauki Kościoła. Jeżeli Twój głos ma znaczyć "nie radzę sobie", to ok, jak chcesz możemy Cię wesprzeć modlitwą. Jeśli nie to wmawianie sobie, że wszystko jest ok - nic nie zmienia.
Chyba, że w ogóle nie należysz do KK - wtedy też, sorki za szczerość ten topic Cię po prostu nie dotyczy.
_________________ .........................................................................
simplex et idiota
|
Pn wrz 07, 2009 11:40 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Czas wstrzemięźliwości
sartrowicz napisał(a): Czy okres płodny, jeśli małżonkowie nie planują dziecka, to czas, gdy mają być od siebie oddaleni. O. Ksawery Knotz pisze, że małżonkowie nie mają się w tym czasie unikać, tylko okazywać sobie czułość i bliskość. Co wolno w okresie wstrzemięźliwości seksualnej. Jakie sa wasze doświadczenia.
Moim zdaniem temat jest trywialny. Odpowiedź jest prosta - po prostu na to odpowiedzi nie ma.
Kościół nie ma żadnej kompleksowej teorii człowieka, są tylko w ogółach zarysowane żądania kościoła w stosunku do rzeczywistości, że ma być taka jaką by oni chcieli.
Ale rzeczywistość się nie zmieni.
Po prostu nie należy stosować do swojego życia koncepcyj które są marne. Choć ludziom ustawicznie molestowanym naukom o istnieniu piekła łatwo to nie przyjdzie.
|
Wt wrz 15, 2009 20:27 |
|
 |
Old Piernik
Dołączył(a): Pt lip 03, 2009 12:01 Posty: 164
|
 Re: Czas wstrzemięźliwości
PTRqwerty napisał(a): Po prostu nie należy stosować do swojego życia koncepcyj które są marne. Choć ludziom ustawicznie molestowanym naukom o istnieniu piekła łatwo to nie przyjdzie.
Ale świadomie piszesz w dziale: "Rodzina chrześcijańska", czy po prostu nie zauważyłeś tego przymiotnika?
_________________ .........................................................................
simplex et idiota
|
Cz wrz 17, 2009 15:11 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Old Piernik napisał(a): (...) czy masz jakieś złe doświadczenia, spotkałeś jakieś duże trudności ze stosowaniem NPR?
Złe doświadczenia to może określenie na wyrost. Natomiast NPR niewątpliwie ma pewne minusy, z którymi - chcąc być uczciwym katolikiem - trzeba chyba nauczyć się żyć, skoro nie ma innego wyjścia.
Osobiście dla mnie niedogodnością jest możliwość współżycia tylko w III fazie. Po pierwsze jak wiele kobiet, mam wtedy mniejszą ochotę; po drugie gdy dochodzą "nieprzewidziane okoliczności" np. zmęczenie, choroba, to ten czas nie jest w pełni "wykorzystany".
No i wreszcie wykorzystywanie czasu niepłodnego "na maksa", aby się "nie zmarnował", co robi zresztą wiele małżeństw, też jest dla mnie sprawą co najmniej dyskusyjną.
|
Cz lis 19, 2009 16:16 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|