Czy korzystanie z NPR-u może być grzechem?
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 Czy korzystanie z NPR-u może być grzechem?
Na początek dwa cytaty z Humanae Vitae:
"Jeżeli zaś z kolei uwzględnimy warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne, należy uznać, że ci małżonkowie realizują odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też, dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony, unikać zrodzenia dalszego dziecka." (HV 10)
"Jeśli więc istnieją słuszne powody dla wprowadzenia przerw między kolejnymi urodzeniami dzieci, wynikające bądź z warunków fizycznych czy psychicznych małżonków, bądź z okoliczności zewnętrznych, Kościół naucza, że wolno wówczas małżonkom uwzględniać naturalną cykliczność właściwą funkcjom rozrodczym i podejmować stosunki małżeńskie tylko w okresach niepłodności, regulując w ten sposób ilość poczęć, bez łamania zasad moralnych (...)". (HV 14)
Wynika z nich, że odpowiedź na pytanie zawarte w tytule brzmi "tak", jeśli nie są spełnione warunki dopuszczające korzystanie tylko z okresów niepłodnych.
1. Czy w takim przypadku, pożycie będzie skutkowało grzechem ciężkim, uniemożliwiającym przystępowanie do Komunii św.?
2. Jeśli tak, to czy małżonkowie powinni zaprzestać pożycia do czasu zmiany podejścia do otwartości na nowe życie?
A może problem jest wydumany?
|
Pn wrz 07, 2009 12:30 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Widzę, że w poprzednim wątku spóźniłem się z radą  , ale przyznaję. że to nieco inne spojrzenie na problem. Do Twoich dwóch pytań dodałbym trzecie:
3. Czy jeśli małżonkowie zaprzestaną pożycia do czasu zmiany podejścia do otwartości na nowe życie, to nie prezentują postawy skrajnie antykoncepcyjnej? Skoro współżycie wyłącznie w niepłodnej fazie cyklu jest zamknięciem się na nowe życie, to jak nazwać zaprzestanie pożycia?
|
Pn wrz 07, 2009 12:51 |
|
 |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Wg mnie problem jest wydumany
Uważam, że samo korzystanie z NPR nie jest grzechem, grzechem może być motywacja - zła motywacja. Tak skrótowo napiszę - współżyję tylko w dni niepłodnie bo mam takie widzimisię, że nie chce mieć dzieci.
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Wt wrz 08, 2009 12:52 |
|
|
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
Spoonman napisał(a): Uważam, że samo korzystanie z NPR nie jest grzechem, grzechem może być motywacja - zła motywacja. Tak skrótowo napiszę - współżyję tylko w dni niepłodnie bo mam takie widzimisię, że nie chce mieć dzieci.
Ale pytanie 1 i 2 pozostało bez odpowiedzi...
Oczywiście, że NPR jako taki nie jest moralnie zły - podobnie jak prezerwatywa (nie jest, gdy używa się jej jako balonika  ).
Widzimisię jako powód jest rzeczywiście bardzo dużym skrótem.
Każdy (no może prawie) ma powód i jest w stanie go zdefiniować. Pytanie, czy ów powód jest naprawdę poważny.
No i jak mantrę powtórzę: nie rozróżniam odkładania na czas nieokreślony od mentalności antykoncepcyjnej.
|
Wt wrz 08, 2009 13:17 |
|
 |
sartrowicz
Dołączył(a): Śr sty 28, 2009 11:35 Posty: 66
|
Albo czegoś nie zrozumiałem, albo jest tu zawarty jakiś absurd. Jak można nazywać NPR grzechem. Metoda ta służy rozpoznaniu cyklu i psotępowaniu zgodnego z jego wymogami jak i z wyborami życiowymi dwojga małżonków. Nikt nie może nakazać małżonkom kiedy mają mieć dzieci i ile ich mają mieć. Małżeństwo to nie fabryka dzieci a związek oparty na miłości. Problem zdecydowanie wydumany, aczkolwiek nie do końca, bo znalazłem już w sieci wiele takich wypowiedzi. Są nawet fora rodzin wielodzietnych, gdzie NPR uchodzi za grzech i według osób tam piszących należy sie zdać na przypadek i to czy Pan zechce dac dziecko, czy nie. Człowiek ma po to rozum, aby z niego korzystał.
_________________ http://feminista007.bloog.pl/
|
Wt wrz 08, 2009 13:35 |
|
|
|
 |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Krzysztof, wyobraź sobie taką sytuację, że małżonkowie chcą mieć trójkę dzieci, no nie wiem bo tak rozeznali w modlitwie, wykoncypowali, nieważne... I teraz mają w ciągu wszystkich lat pożycia małżeńskiego kochać się trzy razy?
Przecież to absurd
Kościół nie demonizuje seksu, jak się niektórym ludziom wydaje. I problem jest komplikowany i rozdmuchiwany ponad miarę, a przecież tak naprawdę nie ma tu żadnego problemu.
Miłość eros jest integralną częścią wspólnoty małżonków i bez sensu jest wg mnie rozdzielanie włosa na czworo pytaniami jw.
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Wt wrz 08, 2009 13:42 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Spoonman napisał(a): Krzysztof, wyobraź sobie taką sytuację, że małżonkowie chcą mieć trójkę dzieci, no nie wiem bo tak rozeznali w modlitwie, wykoncypowali, nieważne... I teraz mają w ciągu wszystkich lat pożycia małżeńskiego kochać się trzy razy? Przecież to absurd 
Nie, chodzi o to, co mają robić, jeśli już mają tę trójkę dzieci, i więcej nie chcą. Bo do tego momentu, nie ma żadnego problemu z warunkami dopuszczającymi korzystanie z okresów niepłodnych.
|
Wt wrz 08, 2009 15:06 |
|
 |
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
Spoonman napisał(a): samo korzystanie z NPR nie jest grzechem, grzechem może być motywacja - zła motywacja. Tak skrótowo napiszę - współżyję tylko w dni niepłodnie bo mam takie widzimisię, że nie chce mieć dzieci.
Samo korzystanie z prezerwatywy tez nie jest grzechem, grzechem jest motywacja, zla motywacja.
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
Wt wrz 08, 2009 18:45 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Zamieszczam dwa fragmenty z książki Karola Wojtyły "Miłość i odpowiedzialność"
Rozdział: Wstrzemięźliwość okresowa - Metoda i interpretacje.
"Z dotychczasowych rozważań wynika, że współżycie płciowe mężczyzny i kobiety w małżeństwie ma wartość miłości, czyli prawdziwie osobowego zjednoczenia tylko wówczas, kiedy oboje nie wykluczają pozytywnie możliwości prokreacji, kiedy w ich świadomości i woli towarzyszy temu współżyciu owo "mogę być ojcem", "mogę być matką". Jeśli tego brak, to mężczyzna i kobieta powinni zrezygnować ze współżycia. Tak, więc należy zrezygnować z niego, gdy "nie mogą" czy też "nie chcą", gdy "nie powinni" być ojcem i matką."
"Owo bowiem "mogę być ojcem", "mogę być matką" usprawiedliwia fakt współżycia małżeńskiego, stawia go na wysokości prawdziwego zjednoczenia osób. I dlatego nie można mówić o wstrzemięźliwości jako cnocie wówczas, gdy małżonkowie wykorzystują okresy biologicznej bezpłodności jedynie w tym celu, aby w ogóle nie mieć dzieci, gdy dla swej wygody współżyją tylko i wyłącznie w tych okresach. Byłoby to stosowanie "metody naturalnej" wbrew naturze - zarówno obiektywny porządek natury, jak i sama istota miłości sprzeciwiają się takiemu postawieniu sprawy. Dlatego też o ile można wstrzemięźliwość okresową traktować, jaka "metodę" w tej dziedzinie, to tylko i wyłącznie jako metodę regulacji poczęć, a nie jako metodę unikania rodziny."
Czyli wg powyższego, całkowite zamknięcie na życie, skutkuje koniecznością rezygnacji ze współżycia. Co jest w sumie oczywiste, bo tylko całkowita wstrzemięźliwość da pewność, że dziecko nie pocznie się.
Ale dalej brak odpowiedzi na pytania 1-3. Może coś będzie na ten temat w innych rozdziałach.
|
Wt wrz 08, 2009 22:55 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
sartrowicz napisał(a): Jak można nazywać NPR grzechem. Metoda ta służy rozpoznaniu cyklu i psotępowaniu zgodnego z jego wymogami jak i z wyborami życiowymi dwojga małżonków. Nikt nie może nakazać małżonkom kiedy mają mieć dzieci i ile ich mają mieć. Małżeństwo to nie fabryka dzieci a związek oparty na miłości. ...Człowiek ma po to rozum, aby z niego korzystał.
Oczywiście, że masz rację.
1. NPR opiera się na wiedzy, że nowe życie nie pocznie się gdy plemniki nie dotrą do jajeczka w czasie okołoowulacyjnym.
2. Używanie prezerwatywy opiera się na wiedzy, że nowe życie nie pocznie się gdy plemniki nie dotrą do jajeczka w czasie okołoowulacyjnym.
Człowiek ma rozum, posiada wiedzę. W 1. przypadku może ją wykorzystać, w 2. - nie.
Może jednak jest tu zawarty jakiś absurd...
Bo skoro 2. jest grzechem, to może jednak 1. również? 
|
Śr wrz 09, 2009 6:32 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
MiO napisał(a): ...współżycie płciowe mężczyzny i kobiety w małżeństwie ma wartość miłości, czyli prawdziwie osobowego zjednoczenia tylko wówczas, kiedy oboje nie wykluczają pozytywnie możliwości prokreacji, kiedy w ich świadomości i woli towarzyszy temu współżyciu owo "mogę być ojcem", "mogę być matką". Jeśli tego brak, to mężczyzna i kobieta powinni zrezygnować ze współżycia. Tak, więc należy zrezygnować z niego, gdy "nie mogą" czy też "nie chcą", gdy "nie powinni" być ojcem i matką." No i jesteśmy ugotowani. Mając czwórkę (na przykład  )dzieci i nie planując obecnie następnych winienem zrezygnować ze współżycia. MiO napisał(a): "Owo bowiem "mogę być ojcem", "mogę być matką" usprawiedliwia fakt współżycia małżeńskiego, stawia go na wysokości prawdziwego zjednoczenia osób.
A tu mamy jasny dowód na to, że współżycie małżeńskie w swojej naturze jest czymś występnym i niemoralnym. Usprawiedliwić go może jedynie chęć posiadania dzieci.
Cóż - jak się zdaje są to pozostałości wiecznie żywe po św Augustynie i Ojcach Kościoła.
Powiem więcej: zakładając, że z jakichś przyczyn nie planuję więcej poczęć - nie doznaję prawdziwego zjednoczenia osób.
No to się dowiedziałem.
Gdy czytałem MiO - jakoś mi to umknęło.
|
Śr wrz 09, 2009 6:48 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Krzysztof_J napisał(a): No i jesteśmy ugotowani. Mając czwórkę (na przykład  )dzieci i nie planując obecnie następnych winienem zrezygnować ze współżycia.
Krzysztofie, mam nadzieję, że nie, i wspólnie dojdziemy do właściwego rozumienia. Coś mi się wydaje, że szukając odpowiedzi, po pierwsze - stawiamy niewłaściwe pytania, po drugie - zagłębiamy się za bardzo w podejściu moralnym i formalnym. Może trzeba spojrzeć głębiej, ale poprzez stronę duchową? W końcu św. Paweł pisze "litera zabija ale duch ożywia".
|
Śr wrz 09, 2009 9:37 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Krzysztof_J napisał(a): MiO napisał(a): ...współżycie płciowe mężczyzny i kobiety w małżeństwie ma wartość miłości, czyli prawdziwie osobowego zjednoczenia tylko wówczas, kiedy oboje nie wykluczają pozytywnie możliwości prokreacji, kiedy w ich świadomości i woli towarzyszy temu współżyciu owo "mogę być ojcem", "mogę być matką". Jeśli tego brak, to mężczyzna i kobieta powinni zrezygnować ze współżycia. Tak, więc należy zrezygnować z niego, gdy "nie mogą" czy też "nie chcą", gdy "nie powinni" być ojcem i matką." No i jesteśmy ugotowani. Mając czwórkę (na przykład  )dzieci i nie planując obecnie następnych winienem zrezygnować ze współżycia. Moim zdaniem jest subtelna różnica między "nie planuję" a "nie mogę"/ "nie chcę"/ "nie powinien". Różnica subtelna, ale istotna. Krzysztof_J napisał(a): Powiem więcej: zakładając, że z jakichś przyczyn nie planuję więcej poczęć - nie doznaję prawdziwego zjednoczenia osób.
Jak wyżej, nie planujesz, ale... możesz być ojcem  Jeśli zdajesz sobie z tego sprawę i jesteś przekonany, że kolejne dziecko (niezależnie od planów) i tak przyjmiesz z miłością, to nie można mówić o mentalności antykoncepcyjnej.
Przynajmniej ja tak to rozumiem.
|
Śr wrz 09, 2009 10:07 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
SweetChild napisał(a): Moim zdaniem jest subtelna różnica między "nie planuję" a "nie mogę"/ "nie chcę"/ "nie powinien". Różnica subtelna, ale istotna. Bardzo subtelna, której czytając to nie widzę. Ale dobra, mogę napisać: Mając czwórkę (na przykład )dzieci i z powodów mi znanych nie chcąc mieć więcej dzieci winienem zrezygnować ze współżycia.Czy to ma sens w duchu MiO? SweetChild napisał(a): Krzysztof_J napisał(a): Powiem więcej: zakładając, że z jakichś przyczyn nie planuję więcej poczęć - nie doznaję prawdziwego zjednoczenia osób. Jak wyżej, nie planujesz, ale... możesz być ojcem  Jeśli zdajesz sobie z tego sprawę i jesteś przekonany, że kolejne dziecko (niezależnie od planów) i tak przyjmiesz z miłością, to nie można mówić o mentalności antykoncepcyjnej.
Ale można o niej mówić, jeżeli zdam sprawę i będę przekonany, że kolejne dziecko... "ubrany" w prezerwatywę?
|
Śr wrz 09, 2009 10:54 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
arzachel napisał(a): Coś mi się wydaje, że szukając odpowiedzi, po pierwsze - stawiamy niewłaściwe pytania, po drugie - zagłębiamy się za bardzo w podejściu moralnym i formalnym. Może trzeba spojrzeć głębiej, ale poprzez stronę duchową? W końcu św. Paweł pisze "litera zabija ale duch ożywia".
Te dylematy nie są moimi dylematami. Reprezentuję dość liberalny nurt  . Ale niejednokrotnie na tym forum padało, że powody do "odkładania" (a co za tym idzie uzasadnionego stosowania NPR) muszą być poważne (bardzo poważne). Który mi to pogląd nie bardzo odpowiada, bo z tego tworzą się zastępy wiecznie niezadowolonych z siebie katolików, niosących ciężary prawie ponad siły.
Nie uważam, że tylko z tego powodu, że nie popadłem w ubóstwo i jestem zdrowy winienem decydować się już na piąte dziecko, bo tego wymaga ode mnie moralność katolicka.
Ponadto próbuję zgłębić różnicę (jeśli jest) pomiędzy uzasadnionym "odkładaniem" nawet na zawsze od mentalności antykoncepcyjnej.
|
Śr wrz 09, 2009 11:12 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|