Codzienne życie katolika a radość życia
| Autor |
Wiadomość |
|
menthe
Dołączył(a): N kwi 12, 2009 14:30 Posty: 9
|
 Codzienne życie katolika a radość życia
Ostatnio nurtuje mnie pewien problem - otóż często słyszę, że jako katoliczka powinnam przyjąć swój krzyż i nieść go w codzienności. Przyjmować wolę Boga, starać się wypełnić Jego plan wobec mnie. Oczywiście jestem tego w pełni świadoma.
Jestem osobą, która z natury jest melancholikiem. Melancholicy mają to do siebie, że bardzo łatwo popadają w stany smutku, wręcz depresji. Ja także - wiele razy miewałam stany, kiedy to nie widziałam sensu wstać z łóżka, wyjsć z domu, do ludzi - po prostu leżałam, i czułam soę jak drewno, zupełnie odrętwiała.
Wpadła mi w ręce książka o optymizmie. Do tej pory broniłam się pesymizmem defensywnym - zakładam najgorsze; jak się nie spełni, mam radochę, a jak tak - jestem już przygotowana. Ale to nie sprzyja radości z życia.
Książka to "Moc pozytywnego myślenia". W zasadzie cała "terapia" polega na tym, by uświadomić sobie, że Bóg wciąż jest przy mnie, a z Jego pomocą nic złego nie moze mi się stać. Metodą "kuracji" było, np. powtarzanie "Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam?" i uświadomienie sobie tego całym sobą.
Muszę przyznać, że pomogło mi to. Uwierzyłam, że nawet z największymi przeciwnosciami losu mogę dać sobie radę - rzecz jasna, z Bożą pomocą. Odrodziła się we mnie cząstka radości.
Ale tutaj nachodzą mnie wątpliwości. Gdy słyszę "katolik", mimowolnie widzę człowieka umęczonego życiem, zatroskanego codziennością, wszelkimi problemami. Jednym słowem - człowiek "idź po wino i nie wracaj".
Jak to ma się do radosci z życia? Czy ja coś źle pojmuję? Nie chcę całego życia przeżyć z myślą w głowie "Masz furę problemów, wciąż musisz walczyć, nie wolno Ci myśleć o wygodzie życia, bo ważniejsze jest to, czego Bóg chce dla Ciebie!".
Chcę się cieszyć, spełniać marzenia, doskonalić jako człowiek pod względem intelektualnym, duchowym, fizycznym poprzez naukę, sport, modlitwę, chwilę relaksu z przyjemną wizualizacją typu "Leżę na plaży pod palmą i jest mi z tym dobrze czy "Zdaję egzamin, jestem radosna".
Gryzie mnie to. Bo czytając wypowiedzi niektórych z Was, będąc niewierzącą, wiałabym z kościoła, gdzie pieprz rośnie. Dlaczego? Bo często widzę ludzi narzucających sobie jakąś ascezę.
Czy ja nie rozumiem i nie potrafię odróżnić optymizmu i radości życia od szarych stron ludzkiej egzystencji? Czy po prostu jestem okropną egoistką, która chce radości po tych wszystkich okropnych chwilach bezsensownych łez?
|
| Wt wrz 08, 2009 21:20 |
|
|
|
 |
|
kastor
Dołączył(a): Cz sty 31, 2008 22:30 Posty: 1191
|
Chyba nie o to chodzi w 'braniu krzyża', żeby chodzić ze spuszczoną głową i rozpaczać nad swoją niedolą.
Wierzymy, że Niebo jest stanem radości - czy człowiek, który przez całe życie smęci może się tam odnaleźć? Nie sądzę...
pozdrawiam
_________________ O Tobie mówi serce moje;
szukaj Jego oblicza...
|
| Wt wrz 08, 2009 22:32 |
|
 |
|
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
Chrześcijanie nie mają być jakimiś cierpiętnikami. Sam Jezus mówił że:
Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości. (J 10, 10)
To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.
(J 15, 11)
oraz
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. 30 Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie». Mt 11, 28-30
Zaś św. Paweł pisał:
Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was. 1 Tes 5, 16 - 17
i
Bo królestwo Boże [...] to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym. Rz 14, 17
Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność Ga 5, 22
To tylko parę cytatów z Nowego Testamentu, a ile ich jeszcze jest i w Starym. Ile jest na przykład w księdze Psalmów wezwań żeby się radować...
No więc raduj się ile wlezie
Chrześcijaństwo jest religią miłości i pokoju, a czy ktoś kto kocha może ciągle chodzić i smęcić? Nie sądzę... Raczej przeciwnie. Więc jak będziesz radosna to będziesz tylko dawać lepsze świadectwo, bo ludzie będą patrzeć na ciebie i myśleć "co takiego jest w tym chrześcijaństwie, że ona się tak cieszy?".
No więc... Zakończę moją wypowiedź cytatem z Psalmu 4:
Wielu powiada: «Któż nam ukaże szczęście?» Wznieś ponad nami, o Panie, światłość Twojego oblicza!3 Wlałeś w moje serce więcej radości niż w czasie obfitego plonu pszenicy i młodego wina

_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
| Śr wrz 09, 2009 9:50 |
|
|
|
 |
|
*Julka*
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05 Posty: 1111
|
Silva napisał(a): No więc raduj się ile wlezie 
ja również jestem melancholikiem z nieudanym życiem.
ciężko mi się cieszyć z byle czego.
można mówić ,że nie kocham, albo kocham za mało.
ale nie potrafię się cieszyć i uśmiechać sztucznie, na pokaz.
to wbrew mej naturze.
a powodów do radości mam skrajnie mało.
|
| Śr wrz 09, 2009 13:10 |
|
 |
|
menthe
Dołączył(a): N kwi 12, 2009 14:30 Posty: 9
|
A co z taką sytuacją, o jakiej mówi *Julka* - usilne nastawienie w stronę optymizmu może zaowocować jakąś cząstką radości. Chociażby powiedzenie sobie "To będzie wspaniały dzień!". Jeśli powtórzę to 20 razy, nie ma rady - podświadomie coś się zmieni.
Tymczasem na stronie Roberta Tekieli w zagrożeniach duchowych wymienione jest... pozytywne myślenie. [/b]
|
| Śr wrz 09, 2009 13:20 |
|
|
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
menthe napisał(a): Tymczasem na stronie Roberta Tekieli w zagrożeniach duchowych wymienione jest... pozytywne myślenie.
Też widziałem na jednej karteczce z wypisanymi zagrożeniami duchowymi "pozytywne myślenie". Myślę, że wystarczy odrobina dobrej woli i chęci i łatwo zrozumieć o co chodzi.
_________________ Piotr Milewski
|
| Śr wrz 09, 2009 13:59 |
|
 |
|
menthe
Dołączył(a): N kwi 12, 2009 14:30 Posty: 9
|
Widocznie nie mam aż tylu dobrych chęci i woli, by zrozumieć.
Nie rozumiem, dlaczego czymś złym jest sytuacja [hipotetyczna]:
mam egzamin i wyobrażam sobie, ze wychodzę z niego zadowolona. Że go zdaję.
Wszystko, co sobie wyobrażam, głupie bujanie w obłokach na temat przyszłosci i wiara, ze mogę osiagnąć sukces jest zagrożeniem duchowym?
Pozytywne myślenie nie przekreśla istnienia porażek w życiu człowieka ani nie czyni z niego cudotwórcy.
Lepiej zebym się połozyła i "Jakim mnie Panie stworzyłeś takim mnie masz..."?
|
| Śr wrz 09, 2009 14:50 |
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Droga menthe, w takich listach dotyczących zagrożeń duchowych zagrożenia są wypisane hasłami. To są hasła, a nie precyzyjny, szeroki opis i trzeba to wziąć pod uwagę. Samo pozytywne myślenie (wynikające z ufności do Boga) nie jest złe.
Chodzi o to, że samo wmawianie sobie, że jest lepiej niż jest niczego nie zmienia, a może nawet pogorszyć nasz stan. Jakieś wewnętrzne afirmacje (niektórzy powtarzają codziennie po ileś razy jakieś pozytywne słowa), programowanie NLP, mogą mieć na celu zamiast wyleczenia chorej sytuacji wmówienie sobie, że jest lepiej, czyli nie tylko oszustwo, ale samo likwidowanie objawów, a nie choroby. A tymczasem powinniśmy leczyć przyczyny. Złe jest też, gdy zastępuje nam rzeczywistość - niektórym jest tak źle w życiu, że żyją głównie marzeniami. Złe jest, gdy zastępuje nam ufność do Boga.
No ale może zamiast samemu wypisywać oddam głos ks. Aleksandrowi Posackiemu SJ:
http://www.jp2w.pl/index.html?id=35648&site_id=45600
_________________ Piotr Milewski
|
| Śr wrz 09, 2009 15:59 |
|
 |
|
oredaktor
Dołączył(a): Cz kwi 09, 2009 14:43 Posty: 184
|
jako katolik praktykujący chodzenie tak samo do kościoła jako i programowanie neurolingwistcyzne (NLP) muszę tu rozwiać wątpliwości rozsiewane przez ignorantów
jumik napisał(a): Chodzi o to, że samo wmawianie sobie, że jest lepiej niż jest niczego nie zmienia, Wręcz przeciwnie, zmienia bardzo dużo  Cytuj: Jakieś wewnętrzne afirmacje (niektórzy powtarzają codziennie po ileś razy jakieś pozytywne słowa), programowanie NLP, mogą mieć na celu zamiast wyleczenia chorej sytuacji wmówienie sobie, że jest lepiej, czyli nie tylko oszustwo, ale samo likwidowanie objawów, a nie choroby
Jak ktoś myśli, że jest gruby, brzydki, beznadziejny, a potem ktoś mu powie, żeby się zafirmował i mu przejdzie syf to to jest źle?
Słuchałem swego czasu wywiadu z jednym z trenerów rozwoju osobistego (NLP i takie tam okultystyczne rytuały). Ten gość jeszcze na studiach miał straszną fobię społeczną. Wyksoztałcona pani psycholog powiedziała mu, żeby jak najwięcej występował publicznie, a może ewentualnie łaskawie fobia pójdzie sobie precz. Potem dostał się w ręce szarlatana z NLP i ten na szkoleniu w ciągu kilkunastu minut wybił fobie ze łba.
Wynika to z fajnej rzeczy która opisał w swojej Książce Witold Wójtowicz. Chodziło mniej więcej o to, że istnieją dwa światy. Jeden to ten stworzony przez Boga dla nas wszystkich, drugi świat to nasz świat wewnętrzny który jest niejako interpretacją tego pierwszego świata tylko przepuszczony przez różne filtry w naszym umyśle.
Ogólnie rzecz biorąc - dużo fobii i innych chorób które NLPerzy rozwalają bez problemu jest wynikiem idiotycznych filtrów zamontowanych przez otoczenie. Jako tako pojmowanej rzeczywistości (czyli tego pierwszego świata) nikt nie zmienia bo to nie w nim tkwi problem, a w nas samych.
Natomiast autor przytoczonej strony zdaje się ma niejako monopol na prawdę i w pełni obiektywną percepcję rzeczywistości. Dla mnie to dopiero jest pycha!
Bóg piszemy z dużej litery. jumik
|
| Śr wrz 09, 2009 16:39 |
|
 |
|
Żžz
Dołączył(a): Śr lip 29, 2009 17:59 Posty: 430
|
menthe napisał(a): Wszystko, co sobie wyobrażam, głupie bujanie w obłokach na temat przyszłosci i wiara, ze mogę osiagnąć sukces jest zagrożeniem duchowym?
Czasem się zdarza, że powtarzanie sobie „to będzie wspaniały dzień” prowadzi do rozdźwięku między tym, co sobie mówimy, a tym, jakie emocje wywołują w nas zdarzenia tego dnia. Jeśli nam się nie wiedzie, to nam się nie wiedzie; jeśli jednak do tego mówimy sobie „to będzie wspaniały dzień” (a na każdym kroku odczuwamy fiasko i klęskę), możemy sobie wyhodować depresję… Dla niektórych to poważne zagrożenie.
_________________ Homo iudicio certo conscientiae suae semper debet oboedire. Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swego sumienia. — Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 1800
|
| Śr wrz 09, 2009 17:28 |
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Na onecie raz o tym pisali:
"Badania przeprowadzone przez kanadyjskich psychologów wykazały, że wbrew popularnej teorii Normana Peale o potędze pozytywnego myślenia, powtarzanie pozytywnych i pochlebnych twierdzeń na swój temat przynosi odwrotny skutek w przypadku osób, które mają na swój temat niezbyt dobre zdanie."
http://zdrowie.onet.pl/1567521,2056,,,, ... ostki.html
Więcej:
http://facet.interia.pl/forma/news/pozy ... 34540,2631
_________________ Piotr Milewski
|
| Śr wrz 09, 2009 17:42 |
|
 |
|
oredaktor
Dołączył(a): Cz kwi 09, 2009 14:43 Posty: 184
|
Żžz napisał(a): Czasem się zdarza, że powtarzanie sobie „to będzie wspaniały dzień” prowadzi do rozdźwięku między tym, co sobie mówimy, a tym, jakie emocje wywołują w nas zdarzenia tego dnia. Jeśli nam się nie wiedzie, to nam się nie wiedzie; jeśli jednak do tego mówimy sobie „to będzie wspaniały dzień” (a na każdym kroku odczuwamy fiasko i klęskę), możemy sobie wyhodować depresję… Dla niektórych to poważne zagrożenie.
Z całym szacunkiem, ale pracę doktorancką z psychologii powinieneś chyba napisać jeszcze raz
Dla każdego wiedzie czy nie wiedzie bedzie zupełnie inne. Żul uzna dzień za super bo ktoś dął mu 2 złote na bułke bo mu się pić chciało, a inny będzie się martwił bo nie wie czy spędzić weekend w Barcelonie czy Neapolu. Cała satysfakcja życiowa i długofalowe poczucie szczęscia jest zalezne od naszego wnętrza a nie czynników zewnętrznych.
A wy już deprecha, samobójstwo, oddawanie czci demonom
|
| Śr wrz 09, 2009 17:45 |
|
 |
|
Żžz
Dołączył(a): Śr lip 29, 2009 17:59 Posty: 430
|
oredaktor napisał(a): Cała satysfakcja życiowa i długofalowe poczucie szczęscia jest zalezne od naszego wnętrza a nie czynników zewnętrznych. A wy już deprecha, samobójstwo, oddawanie czci demonom
Czyżbyś zamierzał stwierdzić, że wszyscy ludzie mają takie same predyspozycje, w związku z tym do każdej osoby należy podchodzić w ten sam sposób? Akurat urawniłowki w ubiegłym stuleciu-śmy trochę doświadczyli. 
_________________ Homo iudicio certo conscientiae suae semper debet oboedire. Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swego sumienia. — Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 1800
|
| Śr wrz 09, 2009 17:57 |
|
 |
|
menthe
Dołączył(a): N kwi 12, 2009 14:30 Posty: 9
|
jumik napisał(a): Droga menthe, w takich listach dotyczących zagrożeń duchowych zagrożenia są wypisane hasłami. To są hasła, a nie precyzyjny, szeroki opis i trzeba to wziąć pod uwagę. Samo pozytywne myślenie (wynikające z ufności do Boga) nie jest złe. Chodzi o to, że samo wmawianie sobie, że jest lepiej niż jest niczego nie zmienia, a może nawet pogorszyć nasz stan. Jakieś wewnętrzne afirmacje (niektórzy powtarzają codziennie po ileś razy jakieś pozytywne słowa), programowanie NLP, mogą mieć na celu zamiast wyleczenia chorej sytuacji wmówienie sobie, że jest lepiej, czyli nie tylko oszustwo, ale samo likwidowanie objawów, a nie choroby. A tymczasem powinniśmy leczyć przyczyny. Złe jest też, gdy zastępuje nam rzeczywistość - niektórym jest tak źle w życiu, że żyją głównie marzeniami. Złe jest, gdy zastępuje nam ufność do Boga. No ale może zamiast samemu wypisywać oddam głos ks. Aleksandrowi Posackiemu SJ: http://www.jp2w.pl/index.html?id=35648&site_id=45600
Bardzo dziękuję
Oczywiscie zgadzam się w zupełności, ze należy leczyć przyczynę i doszukiwać się źródła problemów - np. poczucia niższosci. Co do artykułu - czytałam książkę Normana Peale'a (to właśnie o niej pisałam w pierwszym poscie) i skupiłam się na takich wątkach jak zaufanie Bogu, uświadomienie sobie, ze nigdy nie jest tak źle, ze nie wydobędę się z tego.
Teraz zrozumiałam też, o jakie zagrożenia chodzi - ze hurraoptymizm i postawa "Nic mi się nie stanie, bo nic złego mnie nie dosięgnie" i wynikający z tego brak refleksji nad życiem, samym sobą, może doprowadzić do stanów zgoła odmiennych. Czyli słynne obudzenie się z ręką w nocniku.
Piszesz, ze dla niektórych marzenia stają się rzeczywistoscią - cóż, we wszystkim należy zachować umiar, prawda? Dla mnie marzenia są chwilą, kiedy ładuję akumulatory. Ale nie zapominam o Bogu...
Nie chcę żywić się iluzją i nierealnymi mrzonkami, ale "nastawić się" na pozytywne fale.  Nie zgadzam się też z tym, że człowiek jest samowystarczalny itd. Dziękuję za wyjaśnienie i naświetlenie istoty problemu.
Po prostu dla mnie pozytywne myślenie i NLP to środki do uzmysłowienia sobie celu w życiu - dla mnie nie jest to bogactwo, a ... wiedza  . Nie wiem, dlaczego, ale silnie wiążę to z "Mową o godności człowieka" Mirandoli - wykorzystać mózg dany przez Stwórcę...
|
| Śr wrz 09, 2009 18:22 |
|
 |
|
oredaktor
Dołączył(a): Cz kwi 09, 2009 14:43 Posty: 184
|
Żžz napisał(a): oredaktor napisał(a): Cała satysfakcja życiowa i długofalowe poczucie szczęscia jest zalezne od naszego wnętrza a nie czynników zewnętrznych. A wy już deprecha, samobójstwo, oddawanie czci demonom Czyżbyś zamierzał stwierdzić, że wszyscy ludzie mają takie same predyspozycje, w związku z tym do każdej osoby należy podchodzić w ten sam sposób? Akurat urawniłowki w ubiegłym stuleciu-śmy trochę doświadczyli.  Znaczy w sensie, że wszystko siedzi u cżłowieka we wnętrzu to akurat pasuje do każdego  Cytuj: Nie zgadzam się też z tym, że człowiek jest samowystarczalny itd. A co przez to rozumiesz? Bo można wpaść w pułapkę, że całe zło na mnie spada niewiadomo skąd. Wiadomo, zmienić siebie jest trudno. A zgonić wszystko na czynniki zewnętrzne - bardzo łatwo Cytuj: Po prostu dla mnie pozytywne myślenie i NLP to środki do uzmysłowienia sobie celu w życiu
Bardziej narzędzia do tych celów osiagania. Oczywiście do różnych celów narzedzia są inne. By wbić gwoździa użyjemy młotka, ale żeby wkręcić śrubkę to przyda się śrubokręt. Dla mnie NLP to przeogromna skrzynia z narzędziami które używam w zależności któe akurat ejst mi potrzebne 
|
| Śr wrz 09, 2009 18:30 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|