Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 17, 2025 17:47



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 70 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Gdzie jest dla mnie miejsce? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54
Posty: 707
Post Gdzie jest dla mnie miejsce?
Witam,

Zarejestrowałam się na forum w sumie przypadkowo...
Ale skoro już tu trafiłam, to przedstawię swój problem.

Jestem osobą wierzącą (taką się czuję)...
Wychowana w katolickiej rodzinie (neokatechumenat od 20 lat itd).
Skończyłam nawet katolickie liceum.

A teraz czuję się zagubiona.
Wierzę w Boga.
Wierzę w Swojego Anioła Stróża, z którym rozmawiam od dziecka.
Czy wierzę Im? Nie wiem. W pewnym stopniu na pewno.
Niestety nie do końca wierzę Kościołowi.
Nie zgadzam się z masą rzeczy.

Sypiałam ze swoim chłopakiem z pożądania, nie z miłości.
Czułam się winna.
Ale odkąd go pokochałam (nie mylić z zakochaniem/zauroczeniem, bo nie o to mi chodzi), przestałam czuć się winna. Czuję się szczęśliwa.
Skoro nie żałuję i nie obiecuje poprawy, nie chodzę do spowiedzi, bo to się mija z celem.
Myślałam, że może po ślubie będzie lepiej, ale nie... Nie będzie.
Moje sumienie nie widzi jako grzechu np. seksu oralnego między małżonkami itd.
Mimo tego, że starałam się zrozumieć podejście Kościoła, to jednak nie rozumiem, nie wierzę... Po prostu nie wierze Kościołowi.
Wręcz wydaje mi się, że Bóg może miec na ten temat inne zdanie niż KKK.

Ale tęsknię za Bogiem...
Myślałam, że mogę uczestniczyć w mszach świętych nie przyjmując sakramentów i będzie dobrze.
Jednak po kilku miesiącach to przestało się sprawdzać.
Czuję się obco w Kościele, a jednocześnie bardzo brakuje mi realnego kontaktu z Bogiem.
Modlę się - Nie codziennie, ale kilka razy w tygodniu na pewno.
Od czasu do czasu 'gadam' ze swoim Aniołem.

Co mam ze sobą zrobić?

Marzyłam o ślubie kościelnym, ale jakby się głębiej zastanowić, to dziś sądzę, że to będzie tylko szopka w białej sukni... Bo przecież Kościół mnie takiej nie akceptuje, jeśli ja nie chcę nic zmieniać.
A nie chcę, bo nie czuję takiej wewnętrznej potrzeby.
Całkiem serio, moje sumienie widzi świat inaczej.

Spotkałam genialnego człowieka, który pomógł podnieść mi się na nogi.
Z wielką miłością i wyrozumiałością poprowadził mnie do Boga...
O. Marcin [nazwisko zostało usunięte - nie ma potrzeby podawania tu dokładnych danych - Monika75]
Jednak postanowił "wziąć urlop" od zakonu...
I tym samym poczułam się znów pozostawiona samej sobie.
Szatan mówi mi, że o.Marcin nawet jeśli i miał rację, to niezgodną z nauką Kościoła, dlatego odszedł... I ja tak powinnam postąpić. Nie ma dla mnie miejsca...
Wierzę w szatana. Słyszę jego słowa w mojej głowie. Wiem, kiedy do mnie mówi. A mówi cholernie mądrze, niesamowicie logicznie...
Boję się go.
Boję się, że mu wierzę.

Co robić?
I czy robić cokolwiek?

Wierzę, że bez Kościoła można osiągnąć zbawienie, gdyż Miłosierdzie Boga jest stokroć większe od Jego sprawiedliwości.
Dlatego w pewnym sensie czuję się bezpieczna.
Czuję się kochana przez Boga.
Widzę Jego obecność w moim życiu.
Widzę Jego miłość do mnie.
Widzę Jego wybaczenie.

A jednocześnie to jak z lizaniem lizaka przez szybę.
Czasem aż mnie skręca z tęsknoty za komunią, za takim namacalnym dotknięciem....
Wyć mi się chce z tęsknoty!
Ale nie umiem wmówić sumieniu, że Kościół ma rację i że nie wolno mi postępować tak i tak. No nie umiem.
Nie będę kłamać, że żałuję.
Nie będę przemilczać niczego.
Nie o to chodzi.


Pozdrawiam...


Cz wrz 10, 2009 9:53
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54
Posty: 707
Post 
Czemu nazwisko kogoś (znanego), kto mi pomógł nie może się tu znaleźć?
Ja widziałam taką potrzebę (nawet bardzo silną), by o nim wspomnieć.
A nie jest to ani zniesławienie ani reklama...

Poza tym chyba mój temat tu nie ma sensu.
Nikt mi nie odpowie, co dalej mam zrobić z własnym życiem.

:(
[/b]


Cz wrz 10, 2009 10:28
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Szarotka napisał(a):
Poza tym chyba mój temat tu nie ma sensu.
Nikt mi nie odpowie, co dalej mam zrobić z własnym życiem.


Zgadza się. Jest wiele tematów na Forum, które poruszają problemy mocno zbliżone do Twoich, a ostatecznej odpowiedzi i tak powinnaś sama sobie udzielić.


Cz wrz 10, 2009 11:53
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 31, 2009 6:49
Posty: 110
Post 
SweetChild napisał(a):
Szarotka napisał(a):
Poza tym chyba mój temat tu nie ma sensu.
Nikt mi nie odpowie, co dalej mam zrobić z własnym życiem.


Zgadza się. Jest wiele tematów na Forum, które poruszają problemy mocno zbliżone do Twoich, a ostatecznej odpowiedzi i tak powinnaś sama sobie udzielić.


też racja bo i co z tego, że ci napiszę, że powinnaś zmienić swoje życie, zerwać z grzechem nieczystości i tak zrobisz jak zechcesz.
z resztą widze sprzeczność w twoim życiu z jedej strony chcesz być blisko Boga a z drugej nie chcesz zerwać z tym grzechem.


Cz wrz 10, 2009 12:12
Zobacz profil
Post 
Szarotka, nie zazdroszczę takiej sytuacji... ale masz rację, nikt nie może za Ciebie zadecydować, co dalej zrobisz z własną wiarą i przekonaniami.

Sama przechodziłam przez etap "chcę wierzyć, chcę być katoliczką, chcę czcić Boga zgodnie z założeniami Kościoła" - ale jednocześnie pojawiał się też rozdźwięk. Były sprawy, których po prostu nie umiałam i nie chciałam zaakceptować, bo nie potrafiłam i już.

Słowo Kościoła zaczęło stawać w sprzeczności z tym, w co wierzyłam i co uznawałam za słuszne. Paradoksalnie, kiedy zaczęłam pogłębiać swoją wiedzę w pewnych tematach - sądząc, że znajdę przemawiające do mnie wyjaśnienie niektórych spraw - znalazłam jeszcze więcej sprzeczności na linii zdanie Kościoła / moje przekonania.

Z doświadczenia napiszę, że wtedy człowiek ma zasadniczo dwa wyjścia. Pierwsze: stara się przełamać i przekonać do tego, że Kościół ma rację - ale trzeba wtedy zmienić sposób myślenia z "ufam moim odczuciom oraz sumieniu" w kierunku "ufam najpierw Kościołowi i jego zdaniu". To raczej trudne, jeśli obok nie ma nikogo, kto będzie pełnił rolę przewodnika.

Drugie: człowiek uznaje, że skoro rozdźwięk jest taki spory, to naprawdę nie ma sensu dalej tkwić w Kościele. I albo odchodzi i żyje po swojemu, albo nie odchodzi i dalej miota się między "chcę być dobrym katolikiem" a "nie potrafię być dobrym katolikiem, bo nie umiem zaufać Kościołowi".

Szarotka, może w Twoim przypadku sprawdzi się zasada, że dobrze jest pogłębić swoją wiedzę. Na forum jest mnóstwo linków i dyskusji na temat, który dla Ciebie jest kwestią sporną. Dowiedz się, jaką argumentację ma tutaj Kościół i dlaczego taką, a nie inną - może to Cię przekona, pomoże odzyskać spokój i zaufanie do Kościoła? Może znajdziesz jeszcze dobrego przewodnika duchowego, który podyskutuje z Tobą na te tematy?

Mnie to, niestety, nie pomogło - nie odzyskałam tego dawnego zaufania dla Kościoła i odeszłam - ale może Tobie się uda. Wiara to piękna sprawa i jeśli była przez lata pielęgnowana, ciężko to przekreślać. Powodzenia!


Cz wrz 10, 2009 13:08
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Obawiam się że SweetChild udzielił Ci jedynej odpowiedzi. Oczywiście możemy zacząc doradzać i pocieszać,ale to będzie takie mądre gadanie do beczki. Czujesz się dobrze, a zarazem czujesz się źle. Niby wszystko robisz dobrze i Ty wiesz że Bóg nie ma pretensji a nawet popiera Cie, a z drugiej strony tracisz z nim kontakt. Modlisz się zadziej, na Msze też jak rozumiem już nie za bardzo uczęszczasz. Zdecyduj raz, czy czujesz się dobrze i nie masz cobie nic do zarzucenia, czy skoro masz tyle wątpliwości to wcale nie czujesz się dobrze. Cóż z tego że dziś kochasz tego człowieka, skoro popełniłaś grzech na początku z porządliwości? Ciągnie się to za Tobą teraz a Ty sobie jedynie wmawisz że wszystko jest ok, bo Ty nie czujesz się źle, a wiesz lepiej od Kościoła, jakie Bóg ma zdanie. Co chwila tu pojawia się ktoś kto myśli że wie lepiej od Boga i od Kościoła. A ja sobie siedzię i myślę - czy ci wszyscy ludzie pomyśleli kiedyś że oddzielając się od kościoła skazują się na samotność i na zrozumienie jedynie innych podobnych im, ale głoszącym inne swoje (jedyne prawdziwe) prawdy. Kościół miwi jedną prawdę, ci którzy są pozanim mają ich wiele, każdy wierzy w swoje, ale wierzy samotnie. Jak jest szansa że akurat Ty jedyna wiesz lepiej i faktycznie potępujesz dobrze? Narazie źle się czujesz i wątpie czy naprawde możesz powiedzieć że nie czujesz że coś jest nie tak.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Cz wrz 10, 2009 13:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 27, 2008 16:47
Posty: 291
Post 
Zapadając się w grzech kontakt z Bogiem staje się coraz bardziej trudny aż w końcu okazuje się nie możliwy i koniec (najciekawsze jest to co jest w Biblii tam Bóg szuka ludzi Adama i Ewę a to oni przed Nim się ukrywają [bo zgrzeszyli] , uciekają - tak jest również obecnie). Trudno taplając się w grzechach szukać tam Boga.
co do demonów :
Cytuj:
Te istoty odrzuciły Boga i od tej pory prowadzą niszczycielską walkę z ludźmi. Chcą zdobyć nasze dusze na wieczność pod swoje okrutne panowanie w piekle. Demony robią wszystko, by prowadzić nas do zatracania. Do moralnej i fizycznej degradacji.

Cytuj:
Jak przejawiało się jej opętanie?
Problemy zaczęły się, gdy chciała wrócić do Boga. Nie mogła uczestniczyć w nabożeństwach, modlić się. Traciła wtedy kontakt z rzeczywistością, wpadała w otępienie. Obecność w kościele napawała ją lękiem. Nie była nawet w stanie spojrzeć na obraz z wizerunkiem Chrystusa. Po kilku latach, gdy już mogła się modlić i spokojnie rozmawiać o swojej sytuacji, powiedziała ciekawą rzecz: proszę księdza, ten diabeł jest taki konkretny… I urwała. Dodałem wtedy: a Pan Bóg taki nieuchwytny. Potwierdziła: tak, właśnie tak. Ta dziewczyna działała na zasadzie: zamawiam coś u diabła i to się realizuje. Szatanie, chcę tego i tego: mocy, zdolności, wiedzy. I to otrzymywała. A do Pana Boga możemy się zwracać i nie dostać nic. Bóg bowiem mówi do nas: nie będę spełniał twoich wszystkich zachcianek, bo to ty masz iść za mną. Bóg prowadzi nas drogą wiary i wie najlepiej, co dla nas jest dobre.
Czego szatan żąda w zamian za spełnianie życzeń i zachcianek?
Uzależnia człowieka od siebie. Ma niewolnika, którym zaczyna posługiwać się do wciągania innych w swoje sidła.

- ks. Andrzejem Grefkowiczem – egzorcystą w diecezji warszawsko-praskiej

_________________
http://www.youtube.com/user/kanaplook
In hoc signo vinces


Cz wrz 10, 2009 15:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46
Posty: 2030
Post 
Skoro masz potrzebę religijności ale nie odpowiadają ci zasady moralne KK, to może inne wyznanie bardziej będzie ci odpowiadać?

_________________
Jestem panteistką.
"Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną."
(Carl Sagan)


Cz wrz 10, 2009 23:31
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 22, 2009 20:06
Posty: 99
Post 
Wiesz co? Tak czytam te twoje słowa i troszkę mam wrażenie, że wcale i nie chodzi o pomoc, a raczej się chwalisz swoim sprzeciwem wobec KK i tym, że jesteś "mądrzejsza" niż wciąż mylący się Kościół.

Zgłębiając historię KK odkrywamy wiele ludzkich błędów, a mimo to On trwa. Na myśl przychodzą mi słowa Jezusa: "słuchacie wszystko co Wam powiedzą, ale nie naśladujcie tego co robią" (to oczywiście parafraza).

Nie usprawiedliwiam twojego grzechu, czy raczej grzechów, w tym także tego przeciw Duchowi Świętemu - bo czymże jest grzeszenie w zuchwałej ufności wobec Bożego miłosierdzia lub też twarde trwanie w swoich grzechach.

To właśnie twoja postawa na dziś oddziela cie od Boga, od poczucia Jego obecności. Nie "błędy" w KK.

Co do "szopki w białej sukni", może to jest właśnie rozwiązanie twoich wątpliwości, małżonkom naprawdę wolno więcej. Serio :)

Pozdrawiam

_________________
Nie wiem jak jest w Niebie, mam tylko nadzieję tam dotrzeć


So wrz 12, 2009 9:52
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sie 14, 2009 7:14
Posty: 144
Post 
Cytuj:
Kościół mówi jedną prawdę, ci którzy są pozanim mają ich wiele, każdy wierzy w swoje, ale wierzy samotnie. Jaka jest szansa że akurat Ty jedyna wiesz lepiej i faktycznie potępujesz dobrze?

Myślę, że ściśle opierając się na Biblii, nie da się tak strasznie odejść od woli Bożej. Ktoś musi być naprawdę niezłym przychlastem, żeby Biblia poprowadziła go do jakiegoś ciężkiego grzechu, a co dopiero do piekła. Jakieś tam niewielkie różnice interpretacyjne nie mają chyba aż tak wielkiego znaczenia w drodze do zbawienia. Co innego, jeśli ktoś ma inne zdanie od Kościoła, bo po prostu tak mu wygodnie.


So wrz 12, 2009 16:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Tak abrakadabra :D te drobnostki to np. transfuzja krwi :)

_________________
Pozdrawiam
WIST


So wrz 12, 2009 19:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So wrz 12, 2009 7:42
Posty: 22
Post 
Nigdy nie zrozumię kto dał KK prawo odpuszczania grzechów i podawania nam komuni po tymże odpuszczeniu - no bo słowa "komu grzechy odpuścicie..." były skierowane do apostołów a nie do KK (między tymi dwoma grupami jest przepaść i nie słyszałem by człowiek mógł przekazać błogosławieństwo które dostał od Boga innemu człowiekowi (zresztą apostołowie nikomu tego prawa nie przekazali). Więc pytam się gdzie w bibli (napisanej przez ludzi przedsiębiorczych) jest ta kwestia przekazania władzy opisana???


So wrz 12, 2009 20:30
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sie 14, 2009 7:14
Posty: 144
Post 
WIST, powtórzę: jeśli opieramy się ściśle na Biblii, to chyba nie zaprowadzi nas ona do ciężkiego grzechu, ani do piekła. Zaprzeczysz?
Bo jeżeli Biblia może człowieka poprowadzić do jakiegoś większego zła, to moc tej religii chyba nie jest tak wielka, jak by się mogło wydawać ^^


So wrz 12, 2009 21:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
abrakadabra, ale co to znaczy opierac się na Biblii? Samemu ją całą przewertować i stworzyć sobie system przekonań i zasad etyki? Czy skorzystać z już istniejących systemów? Jeśli faktycznie i obiektywnie opierałbyś się na Biblii to zapewne nie może ona zwieść. Ale wpierw ją trzeba zrozumieć, a niektórzy niestety "opierając się na Biblii" stwierdzili że lepiej umrzeć, niż ratować życie. Wszyscy opieramy się na Biblii, a są miedzy nami duże różnice. Nawet jeśli mowa jest o różnicach doktrynalnych to pozostają one ważne, bo wciąż dotyczą tego jaka jest prawda. A jak pokazuje użyty przeze mnie przykład, nieraz mogą to być różnice bardzo ważne.

_________________
Pozdrawiam
WIST


So wrz 12, 2009 23:57
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 22, 2008 10:34
Posty: 3243
Post 
Cytuj:
, a niektórzy niestety "opierając się na Biblii" stwierdzili że lepiej umrzeć,

Bardzo logiczne wyjscie. Nie znam sie dokladnie na technice zagadnienia ale zaznaczyc w testamencie koniecznosc zamowienia potrzebnej ilosci mszy za dusze i czemu nie?
Porownanie 80-90, czesto niewygodnych, lat ze wspaniala wiecznoscia jest smieszne.
Nie wiem czy Bogu podoba sie taka kalkulacja ale ja o Bogu malo wiem. Wy wiecie duzo, zastanowcie sie! :D

_________________
Lecz początki, potem i leki nie pomogą. Owidiusz


N wrz 13, 2009 10:05
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 70 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL