Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 18, 2025 0:03



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 70 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Gdzie jest dla mnie miejsce? 
Autor Wiadomość
Post 
abrakadabra napisał(a):
WIST, powtórzę: jeśli opieramy się ściśle na Biblii, to chyba nie zaprowadzi nas ona do ciężkiego grzechu, ani do piekła. Zaprzeczysz?

Biblia zaprzecza. Jeśli czyta się Biblię "wg własnego pomysłu" to mówi ona że może to doprowadzić do zguby (czyt.Piekła):
(...) a cierpliwość Pana naszego uważajcie za zbawienną, jak to również umiłowany nasz brat Paweł według danej mu mądrości napisał do was, jak również we wszystkich listach, w których mówi o tym. Są w nich trudne do zrozumienia pewne sprawy, które ludzie niedouczeni i mało utwierdzeni opacznie tłumaczą, tak samo jak i inne Pisma, na własną swoją zgubę.
Jeśli opierasz się ściśle na Biblii to nie czytasz jej prywatnie lecz w Kościele i razem z Kościołem.

Ale nawet gdybyśmy odrzucili konieczność czytania Biblii w Kościele ze względów pneumatologicznych, to szczerze watpie czy dysponujesz odpowiednim aparatem badawczym, dajmy na to znajomoscia greki i hebrajskiego aby z pewnoscia interpretowac Biblie pod wzgledem Prawd Wiary.
Malo kto dysponuje potrzebna wiedza. Inni sa skazani na zaufanie do autorytetu. I zalezy, ktory sobie wybiorą.

AMON napisał(a):
słowa "komu grzechy odpuścicie..." były skierowane do apostołów a nie do KK
Mamy wiele przykładów, że słowa które Jezus wypowiada do apostołów skierowane są w Jego zamyśle także do następnych pokoleń. Trzy przykłady:
• Jezus, ustanawiając Eucharystię, mówi do apostołów „to czyńcie na moją pamiątkę”/Łk 22,19/ - a przecież w Pierwszym Liście do Koryntian czytamy iż ma ona być sprawowana aż do Powtórnego Przyjścia Jezusa (1 Kor 11,26)
• Paweł obiecuje Koryntianom umocnienie przez Ducha Świętego „aż do końca, abyście byli bez zarzutu w dzień Pana naszego Jezusa Chrystusa”/1 Kor 1,8b/ - a przecież żaden z nich nie dożyje Paruzji
• Jezus powierzył apostołom misję nauczania i chrzczenia, dodając jednocześnie „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.” (patrz Mt 28,19-20). Jasne jest więc, że miał na myśli także ich następców
AMON napisał(a):
(między tymi dwoma grupami jest przepaść i nie słyszałem by człowiek mógł przekazać błogosławieństwo które dostał od Boga innemu człowiekowi (zresztą apostołowie nikomu tego prawa nie przekazali).

Nie słyszałeś ? A słyszałeś o słowach "Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie."/Mt 16,19/

Co więcej, wiemy nawet w jaki sposób owa sukcesja była przekazywana – podobnie jak dziś - przez nałożenie rąk. Św Paweł tak pisał do Tymoteusza:
„przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie przez włożenie moich rąk./ 2 Tm 1,6/
„Nie zaniedbuj w sobie charyzmatu, który został ci dany za sprawą proroctwa i przez nałożenie rąk kolegium prezbiterów./ 1 Tym 4,14/
(patrz też 2 Tm 5,22)
Tym napomnieniom towarzyszy polecenie: „co usłyszałeś ode mnie za pośrednictwem wielu świadków, przekaż zasługującym na wiarę ludziom, którzy też będą zdolni nauczać i innych" (2Tm 2,2).
I nic dziwnego, skoro misja była powierzona nie tylko apostołom, ale ma trwać do końca dziejów:
"Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata." /Mt 28,20/
Kaznodzieje głosząc Ewangelię szli od miasta do miasta. Powstałe z nawróconych gminy nie były autonomiczne, lecz podlegali starszym, ustanawianym przez apostołów:
„Kiedy w każdym Kościele wśród modlitw i postów ustanowili im starszych, polecili ich Panu, w którego uwierzyli” /Dz 14,23/
Nie była to bynajmniej funkcja tytularna – wiązała się zarówno z uprawnieniami jak i odpowiedzialnością:
„Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, ponieważ oni czuwają nad duszami waszymi i muszą zdać sprawę z tego.” /Hbr 13,17a/

Bog ustanowil pewne zasady i szanuje te (wlasne) ustanowienia. W Dziejach Apostolskich znajdujemy zdumiewający fragment:
"Gdy odprawili publiczne nabozenstwo i poscili, rzekl Duch Swiety:

Wyznaczcie mi juz Barnabe i Szawla do dziela, do ktorego ich powolalem.
Wtedy po poscie i modlitwie oraz po wlozeniu na nich rak, wyprawili ich.”
/Dz 13,2-3/

Bog - Duch Swiety mowi "wyznaczcie mi" - nie robi tego sam, lecz kaze zrobic to tym, ktorym dal wladze nakladania rak !
W/w poslugi po Apostolach mieli przejac inni, na ktorych nalozono rece - i przekazanie
jakiejkolwiek odpowiedzialnosci wyraznie W TEN WLASNIE SPOSOB sie odbywalo,
a momentem zaistnienia funkcji bylo wlasnie owo nalozenie.

Co więcej, nawet funkcja apostoła była przekazywana:
„I tak się pomodlili: Ty, Panie, znasz serca wszystkich, wskaż z tych dwóch jednego, którego wybrałeś, by zajął miejsce w tym posługiwaniu i w apostolstwie, któremu sprzeniewierzył się Judasz, aby pójść swoją drogą. I dali im losy, a los padł na Macieja. I został dołączony do jedenastu apostołów.” (Dz 1,24-26)

Aby się upewnić, że dobrze rozumiemy Pismo dobrze jest sprawdzić jak rozumieli je Ci, którzy mieli możliwość słuchania nauki apostołów (a niektórzy nawet Jezusa).
Sukcesja (gr. diadoche) pojawia się w najstarszych pismach chrześcijanskich. Oto św.Klemens, czwarty biskup Rzymu pisał w roku 95 (a więc w czasie, gdy św. Jan jeszcze żył i dopiero zabierał się do napisania Apokalipsy):
"Także i nasi Apostołowie wiedzieli przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, że będą spory o godność biskupią. Z tego też powodu, w pełni świadomi, co przyniesie przyszłość wyznaczali biskupów i diakonów, a później dodali jeszcze zasadę, że kiedy oni umrą inni wypróbowani mężowie mają przejąć ich posługę" (List do Kościoła w Koryncie)

Wiemy, że przekonanie to było silne także później. Tertulian (ur. 155r.) w Preskrypcji przeciw heretykom pisał:
"Kościół (...) rzymski powołuje się na ustanowienie Klemensa przez Piotra..."
W tym samym dziele pisze on wprost o niezbędności sukcesji:
"Podajcie początek waszych kościołów i ukażcie nieprzerwalny szereg waszych biskupów, iżby pierwszy biskup jednego z Apostołów lub mężów apostolskich miał za poprzednika, albowiem w ten sposób dopiero apostolskie kościoły mogą wykazać swe pochodzenie i początek (...) każdy kto by chciał nauczać w Kościele i swą naukę podawać za naukę Apostołów, ma najpierw wykazać czyim jest następcą"

Święty Klemens Aleksandryjski (ur.150 - nie mylić z poprzednio cytowanym św.Klemensem Jerozolimskim):
"Ale, na szczescie, owi nauczyciele, ktorzy strzega prawdziwego przekazu blogoslawionej nauki, bezposrednio od swietych Apostolow: Piotra, Jakuba, Jana i Pawla pochodzacej, a ktora syn po ojcu przejmowal (...), przybyli, dzieki Bogu, i do nas, aby w naszych duszach zlozyc nasienie, stanowiace dziedzictwo po przodkach i Apostolach"./Kobierce/

W roku 160 Hegezyp napisał Historię Kościoła, w której zamieścił m.in. takie stwierdzenie: "W każdym mieście, w którym zachowano nieprzerwalne następstwo biskupa, życie kościelne odpowiada nauce Prawa, Proroków i Pana"


N wrz 13, 2009 10:56

Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54
Posty: 707
Post 
Dziękuję Wam za wypowiedzi... zwłaszcza Wierzbie - nie dlatego, że wygodniej mi słuchać takich słów, ale dlatego, że rozumie, o co mi chodzi.

Co do grzechu p/Duchowi to ja tak tego nie widzę.
Nie robię nic celowo wierząc, że i tak mi zostanie odpuszczone.
A w Miłosierdzie wierzę, to inna bajka.
Jakieś 15 lat temu lubiłam czytywać Dzienniczek S.Faustyny i wtedy pojawiła się we mnie wielka ufność w Miłosierdzie.
Teraz owa ufność przygasła, ale tli się cały czas i chcąc nie chcąc, daje poczucie bezpieczeństwa.

Nie umiem zgłębiać nauk KK, żeby rozwiać swoje wątpliwości - z dwóch powodów:
1) mój TŻ stoi w opozycji do KK (zmuszanie go do wielu rzeczy przez mocno wierzącą rodzinę odniosło odwrotny skutek - u mnie w sumie podobnie... Przez wiele lat nienawidziłam neokatechumenatu, bo na siłę chciano mnie zmusić do kroczenia tą drogą). Brak oparcia z jego strony nie ułatwia mi sprawy, wręcz przeciwnie.
2) szatan umie przekonywać o wiele skuteczniej niż Mój Anioł Stróż. Słuchając jego logicznych argumentów, nie mam ochoty z nimi walczyć. Przyznaję mu rację, niestety. Nie mam siły postępować inaczej.

To, że tu napisałam było zasługa Mojego Anioła.
To, że nie chcę nic zmieniać, bo wolę wierzyć, że tak jest lepiej, to sprawka szatana.
Samego Boga widzę niewyraźnie. Czasem wydaje mi się, że widzę tylko ich dwóch - Anioła i szatana.


w_aldek,
W porządku. Rozumiem, że tak to możesz odbierać. Masz do tego pełne prawo. W Twoich oczach mogę się chwalić. Tylko po co miałabym to robić?


N wrz 13, 2009 10:59
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 21, 2009 5:16
Posty: 637
Lokalizacja: Toruń
Post 
Jeden jest Bóg i jeden Jego pośrednik Jezus Chrystus. Wiara w Niego, bycie w Nim jest Ci potrzebna do spełnienia, równowagi. Nie przejmowałbym się brakiem uczestnictwa w obrzędach które nie mają sensu a są jedynie elementem każdej organizacji kościelenej. Jeżeli jesteś osobą wierzącą i ciężko Ci jednak funkcjonować bez wspólnoty i wyuczonych modlitw to możesz chodzic do KK, czy jakiego innego kościoła. Uważałbym natomiast na część elementów które są praktykowane a mogą nie spodobać się Bogu - kłanianie się obrazom, modlitwa do Maryji, itd., wszystkie te elementy podane są w Biblii.

Jednak jeżeli Twoja wiara zanika to jest to bardzo zły sygnał i możesz być mocniej podatna na atak szatana-złych myśli-grzechu.
Aniołowie moga wywierać duży wpływ na nasze życie, natomiast nie proponowałbym modlitwy do nich (Szatan także jest aniołem, najpiękniejszym ze wszystkich, jego podstęp jest niezwykle wyrafinowany). A ważniejszy jest Bóg i Jego Syn. Więc sugerowałbym modlitwe bezpośrednio do Jezusa. Módl się w każdym możliwym momencie, a szatan nie będzie mieć szansy na ingerencję w Twoje myśli:). Pozdawiam

_________________
Nicea 325, początek końca...


Pn wrz 14, 2009 7:48
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz maja 21, 2009 8:36
Posty: 366
Post 
Cytuj:
Jeden jest Bóg i jeden Jego pośrednik Jezus Chrystus

A ja myślałem, że Jezus też jest Bogiem, bluźnierco :-D


Pn wrz 14, 2009 9:26
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54
Posty: 707
Post 
maraskin,

Ja się nie modlę do Swojego Anioła.
Ja z nim rozmawiam jak z Przyjacielem.
Czuję go. Czuję, gdy się śmieje, czuję, gdy jest smutny...
Znam jego poczucie humoru.
Słyszę uszami wyobraźni, gdy się ze mnie śmieje, gdy mnie do czegoś podpuszcza. Czuję w wyobraźni, gdy mi daje kuksańca, gdy mnie szczypie..
Słyszę, gdy parska śmiechem, gdy pytam, czy człowiek dla Anioła jest jak pies dla człowieka....
Gdy jest mi rozpaczliwie źle... i proszę, by mnie przytulił, czuje jak mnie dotyka... To taka niesamowita radość, która w ciągu sekundy promienieje na całe ciało i gaśnie po chwili, ale pozostawia po sobie dużo spokoju i ufności. Takie przytulenie to jedna z najwspanialszych rzeczy, jakich zdarza mi się doświadczać w życiu.


Pn wrz 14, 2009 9:30
Zobacz profil
Post 
maraskin napisał(a):
Jeden jest Bóg i jeden Jego pośrednik Jezus Chrystus.
Czytaj Biblię.Pośrednik ZBAWIENIA. ANi słowa o tym że kto inny nie może być wstawiennikiem.
maraskin napisał(a):
Wiara w Niego, bycie w Nim jest Ci potrzebna do spełnienia, równowagi.
Zgoda.
maraskin napisał(a):
Nie przejmowałbym się brakiem uczestnictwa w obrzędach które nie mają sensu a są jedynie elementem każdej organizacji kościelenej.



Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień.
List św. Pawła Apostoła do Hebrajczyków 10,25

"Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie.
Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym."
/J 6,53-54/


Pn wrz 14, 2009 10:57
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Odpowiedź na post stąd:
viewtopic.php?p=463340#463340

Szarotka napisał(a):
Powiedz mi, jak mam iść do spowiedzi, skoro nie żałuję i nie obiecuję poprawy?


Pytasz po to, bo rzeczywiście chcesz znowu być w pełnej jedności z Kościołem (w tym: przyjmować Eucharystię) czy dla samego pytania? Bo jeżeli rzeczywiście Ci zależy, to rozumiem, że już byłaś u kilku księży i mówiłaś im o tym problemie - że nie widzisz grzechu, że nie potrafisz żałować, że chciałabyś móc przyjmować Eucharysię i prosisz o pomoc. U ilu byłaś? Co powiedzieli?

Jeżeli wierzysz, że Kościół jest tym, który był założony przez Chrystusa, to wierzysz też Biblii - Słowie Bożym i wierzysz:
Łk 10:16
Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał.

Heb 13:17
Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, ponieważ oni czuwają nad duszami waszymi i muszą zdać sprawę z tego. Niech to czynią z radością, a nie ze smutkiem, bo to nie byłoby dla was korzystne.

1 Tes 5:12
Prosimy was, bracia, abyście uznawali tych, którzy wśród was pracują, którzy przewodzą wam i w Panu was napominają.

1 Tym 3:15
Gdybym zaś się opóźniał, [piszę], byś wiedział, jak należy postępować w domu Bożym, który jest Kościołem Boga żywego, filarem i podporą prawdy.


A jeśli tak, to ufasz Kościołowi i choćby dlatego za to żałuj. Jeżeli nie rozumiesz, to żałuj dlatego, że złamałaś prawo Kościoła Bożego. Taki żal wystarczy. Postanów poprawę i pójdź do spowiedzi.

Szarotka napisał(a):
Boję się linczu, potępienia itd... Choć po katolikach należałoby się spodziewać innej postawy.


Nikt Ciebie nie potępia, co najwyżej możemy potępiać same grzeszne czyny - ba! mamy nawet taki obowiązek względem Boga. Chcemy Ci pomóc. Ale prawda nie zawsze jest miła i wygodna. Konsekwencją grzechu śmiertelnego może być wieczne piekło - taka jest prawa niezależnie od tego czy ktoś to neguje czy nie. I nie ma tu mowy o potępianiu Ciebie przez nas, ale o wyrażaniu prawdy Bożej. Co z nią zrobisz zależy od Ciebie.

Miłosierdzie Boże nie polega na tym, że grzesz ile chcesz i i tak Cię Bóg zbawi. Czy pamiętasz co Jezus powiedział do kobiety cudzołożnej po tym jak chcieli ją ukamienować? Nie powiedział: "I ja Ciebie nie potępiam, idź." tylko: "I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!".

Szarotka napisał(a):
Zadaję te pytania, bo chcę wiedzieć, czy jest dla mnie miejsce w KK.


Jest. Dla każego.

_________________
Piotr Milewski


Cz wrz 17, 2009 16:36
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54
Posty: 707
Post 
Jumik...

Jeśli Ty tak reagujesz na tych kilka w sumie błahostek, to boję się pomyśleć, co byś powiedział, gdybym powiedziała o sobie więcej.... Jak bardzo wtedy byś się zgorszył.... :(
Srogości piekła by dla mnie zabrakło na Twojej skali - mówię całkiem szczerze, niestety...
Póki co ów grzech nie jest jeszcze moim bezpośrednim udziałem, ale pragnę go, marzę o nim już lata całe... Powstrzymywanie się jest wielką udręką, a wiem, że niestety będę musiała robić to do śmierci.


To u ilu księży byłam i z iloma prowadzę dyskusje mailową jest moją osobistą sprawą. Jest to liczba mnoga - tak dla jasności.
A pytam nie dla samego pytania.
Ale też nie wiem, czy chcę się znów w pełni jednoczyć z KK (jeszcze nie dojrzałam do tej decyzji - stąd moje poszukiwania, drążenie tematu, rozmowy, obecność na forum itd.).
Chcę się jednoczyć z Bogiem (to tak!).
Kościoła nie jestem pewna.
Nie ufam mu do końca.
Nie obiecuję poprawy.
...na razie
Może za jakiś czas spojrzę na to inaczej.


Cz wrz 17, 2009 18:26
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 21, 2009 5:16
Posty: 637
Lokalizacja: Toruń
Post 
WIST napisał(a):
abrakadabra, ale co to znaczy opierac się na Biblii? Samemu ją całą przewertować i stworzyć sobie system przekonań i zasad etyki? Czy skorzystać z już istniejących systemów? Jeśli faktycznie i obiektywnie opierałbyś się na Biblii to zapewne nie może ona zwieść. Ale wpierw ją trzeba zrozumieć, a niektórzy niestety "opierając się na Biblii" stwierdzili że lepiej umrzeć, niż ratować życie. Wszyscy opieramy się na Biblii, a są miedzy nami duże różnice. Nawet jeśli mowa jest o różnicach doktrynalnych to pozostają one ważne, bo wciąż dotyczą tego jaka jest prawda. A jak pokazuje użyty przeze mnie przykład, nieraz mogą to być różnice bardzo ważne.


hehe pamiętam ten topik o śmierci. Wist przekręciłeś :). To był post na temat kanibalizmu, nieprawdaż?
Pić krwi Bóg zabronił S.T. oraz zabijać człowieka - złamanie 6 Przykazania. Wiec wynioskowałem że lepiej umrzeć z głodu niż zjeść innego człowieka. Bo o tym rozmawialiście przecież? W przypadku jakby nie było innego jedzienia? Jeżeli nie rozumiem Pisma i moja wypowiedź była nie trafna to pewnie sugerowałbyś że należy zjeść człowieka? Innej opcji nie widze:( I tak nadal zostane przy swoim :).

_________________
Nicea 325, początek końca...


Cz wrz 17, 2009 21:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
maraskin, ciekawie kombinujesz, ale mi chodziło o to że ŚJ wolą umrzeć, aby zachować się wedle swojego rozumienia Pisma, niż skorzystać z ratunku czyli transfuzji krwi. Natomiast że była to myśl w mojej głowie, więc nie mogłeś się domyśleć o co mi chodzi. Więc wybacz, mój błąd.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Cz wrz 17, 2009 21:51
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 30, 2007 13:48
Posty: 1268
Post Re: Gdzie jest dla mnie miejsce?
Szarotka napisał(a):
Sypiałam ze swoim chłopakiem z pożądania, nie z miłości.

Współżyjesz seksualnie przed ślubem! :shock:
A wiec w niebie miejsca dla ciebie nie ma raczej. Może w czyszccu coś się znajdzie. A jak nie to zawsze jest jeszcze miejsce w piekle. :)


Pt wrz 18, 2009 1:53
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Szarotka napisał(a):
Jumik...

Jeśli Ty tak reagujesz na tych kilka w sumie błahostek, to boję się pomyśleć, co byś powiedział, gdybym powiedziała o sobie więcej.... Jak bardzo wtedy byś się zgorszył.... :(

Srogości piekła by dla mnie zabrakło na Twojej skali - mówię całkiem szczerze, niestety...


Szarotka... tu nie chodzi o gorszenie się, tu nie chodzi o mówienie "jesteś zła, czeka Cię piekło!". Tu chodzi o Twoje dobro, o Twoje zbawienie. Jeśli grzeszymy, to odrzucamy Boga. Jeśli grzeszymy ciężko to, jeśli umrzemy bez spowiedzi lub żalu doskonałego, czeka nas piekło. To nie jest straszenie, tylko wyrażenie prawdy. Ja piszę o grzechach, które prawdopodobnie są grzechami śmiertelnymi, a Ty piszesz o tym jako o "błahostkach".

Gdy się grzeszy (seks przedmałżeński) i pragnie grzechu (to o czym piszesz), to to oddala od Boga i uniemożliwia racjonalne decyzje. Nie jest możliwe wybranie Boga i Jego dzieła - Kościoła, jeśli jest się w grzechu. Wtedy, przez grzech, człowiek wątpi w Boży Kościół, a wybiera swoje własne, zabrudzone przez grzech, zdanie. Kazdy grzech będzie Cię oddalał i od Boga i od Kościoła. I nie spostrzeżesz się jak przez ten grzech (chociaż nie będziesz sobie zdawała sprawę, że to przez niego) odrzucisz Kościół.

Szarotka napisał(a):
Póki co ów grzech nie jest jeszcze moim bezpośrednim udziałem, ale pragnę go, marzę o nim już lata całe... Powstrzymywanie się jest wielką udręką, a wiem, że niestety będę musiała robić to do śmierci.


Niekoniecznie. Nie wiem co to jest, ale rozumiem, że czujesz pragnienie grzechu lub czegoś grzesznego. Potrzeba jest skrajnego zaufania i oddania Bogu, oddania swojego serca. Kiedyś słyszałem taką historyjkę na kazaniu: dwoje młodych, przed małżeństwem uprawiało seks. W rozmowie z księdzem powiedzieli, że nie da się żyć tak jak Kościół głosi, że nie da się opanować swoich pragnień. Niedługo później się pobrali. Po dwóch latach przychodzi ta kobieta do księdza i mówi, że się pokłócili i od pół roku nie sypiają ze sobą. A więc jednak się da.
To jest (dość skrajny) przykład na to jak Twoje serce decyduje o pragnieniu i możliwościach. Da się nie pragnąć, a nawet nie chcieć grzechu, ale Twoje serce musi należeć do Boga, być jemu oddane. A to oddanie może trwać i wymagać bardzo wiele pracy.

Szarotka napisał(a):
Wierzę w szatana. Słyszę jego słowa w mojej głowie. Wiem, kiedy do mnie mówi. A mówi cholernie mądrze, niesamowicie logicznie...
Boję się go.
Boję się, że mu wierzę.


Bo szatan właśnie taki jest. On wymyśli Ci setkipozornie racjonalnych powodów dlaczego Kościół jest zły, dlaczego powinnaś odrzucić go.

Jednym z takich powodów jest "stań w prawdzie. skoro nie ufasz Kościołowi, to po co do niego należeć?" - słyszysz to? A tymczasem, czy gdy stracisz zaufanie do miłości swojego życia, to czyż nie walczysz o nie? Cyz gdy jesteś raz zraniona przez miłość swojego zycia, to odrzucasz ją na zawsze czy może walczysz o tę miłość? Kościół został założony przez Boga, z Jego woli, dla zbawienia ludzi. Nie słuchaj szatana.

Szarotka napisał(a):
A jednocześnie to jak z lizaniem lizaka przez szybę.
Czasem aż mnie skręca z tęsknoty za komunią, za takim namacalnym dotknięciem....
Wyć mi się chce z tęsknoty!


Idź za tym pragnieniem. Wierzę, że to Bóg Cię przyciąga do siebie.

Ap 3:20
"Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną."

Pomodlę się w Twojej intencji.

_________________
Piotr Milewski


Pt wrz 18, 2009 2:15
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54
Posty: 707
Post 
Chyba jednak wolę ognie piekielne...
KK nie jest dla mnie.
Życie nie jest czarne albo białe...
A skoro za seks przedmałżeński (a także grzeszny seks w małżeństwie - bo taki mamy w planach) czeka mnie wieczne potępienie, to ze swobodą mogę już iść i mordować ludzi (choć nie o tym akurat mówiłam, jako "problemie", o którym marzę, którego pragnę), bo gorzej być nie może, tak?
W takim założeniu, całkiem serio mam ochotę się już nie powstrzymywać dłużej i pewnie bym to zrobiła, gdyby nie miłość i szacunek do mężczyzny, z którym chcę spędzić życie... Przez miłość do niego, a nie przez strach przed potępieniem nie zrobię tego, o czym marzę.

Na dziś wybieram życie z dala od KK.
Może kiedyś znów pojawią się wątpliwości i zmienię zdanie (tak jak rok temu i tak jak tydzień temu).
Bóg wyciągnął mnie z ciężkiej depresji, wyjął mi nóż z ręki, nauczył żyć bez psychotropów i dał mi człowieka, który idzie obok mnie, z którym jest mi łatwiej...
Więc może za rok czy dwa Bóg nauczy mnie ufać Kościołowi.
Gdy chciałam się zabić (spuszczając sobie krew coraz częściej i malując nią po ścianach w geście rozpaczliwej prośby o pomoc), prosiłam o życie... I dostałam je!
Może w przyszłości poproszę o tę ufność.
Dziś jej nie chcę, niestety...


Wątek można zamknąć.


:-(


Pt wrz 18, 2009 8:38
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Szarotka napisał(a):
A skoro za seks przedmałżeński (a także grzeszny seks w małżeństwie - bo taki mamy w planach) czeka mnie wieczne potępienie, to ze swobodą mogę już iść i mordować ludzi (choć nie o tym akurat mówiłam, jako "problemie", o którym marzę, którego pragnę), bo gorzej być nie może, tak?


Nie, nie zrozumiałaś.

_________________
Piotr Milewski


Pt wrz 18, 2009 11:22
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54
Posty: 707
Post 
Być może nie zrozumiałam, a być może nie umiałeś mi tego dobrze przekazać. Może też i jedno, i drugie.

W każdym razie postanowiłam nie wracać do KK (póki co).
Jedyną łącznością będzie Koronka do Miłosierdzia.
Jezus obiecał, że osoba, która ją będzie odmawiać, nie zostanie bez Jego Miłosierdzia w godzinie śmierci.
Będę ją odmawiać codziennie, bo taką mam potrzebę, a raczej bo po przeryczanej wczorajszej nocy to zasugerował mi Mój Anioł... Aniołowi ufam. Cokolwiek powie, wierze mu. Kocham go... Wiem, że chce mojego dobra.
Nigdy się na nim nie zawiodłam... więc i tym razem posłucham jego rady, nad dalszym ciągiem się nie zastanawiając.
Na razie tylko tyle - żadnej spowiedzi, żadnych mszy, żadnego ślubu kościelnego... póki co...


Pt wrz 18, 2009 12:57
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 70 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL