Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 18, 2025 13:05



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 424 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24 ... 29  Następna strona
 Dobrze było by wspomóc Gościa Niedzielnego 
Autor Wiadomość
Post 
Klarcia napisał(a):
Cytuj:
Póki co propagujesz tylko to, aby 9.letnia dziewczynka dowiedziala sie znowu od swoich kolezanek i kolegow w klasie, ze jej matka chciala dokonac zbrodni na niej.

Nie chrzań (censored)ół.
Córka p.Alicji o tym co chciała zrobić jej mamusia - spokojnie by się dowiedziała, nawet gdyby GN nie opublikował żadnego artykułu na ten temat.
P.Tysiąc dość głośno propagowała swoją historią w innych (liberalnych) mediach.
Gdyby wystąpiła anonimowo, pozostała by incognito - podobnie jak (swego czasu) "Agata".


Kolegę sobie znalazłaś, smarkulo, żeby w ten sposób do mnie mówić?

Napisałem Ci jak jest.
Kilka lat temu była sprawa przez europejskim Trybunałem, Trybunał podjął decyzję że p. Tysiąc wygrywa z polskim państwem. Nie za to, że nie mogła dokonać aborcji, ale za to, że nie było instancji odwoławczej ponad decyzję lekarza.
Mijają lata, a GN nie może sobie podarować tego tematu i oskarża - już mniejsza czy ją czy sędziów - o to że są na poziomie zbrodniarzy hitlerowskich. Robi to w momencie gdy córka p. Tysiąc ma 9 lat. Ja nie widzę istotnego powodu, żeby tak postępować. GN po pierwsze nie powinien czynić innym krzywdy. Ty też. A robicie to.

P. Tysiąc teraz, w sądzie, nie tyle powoduje, że córka się dowie znowu o temacie. Ja myślę, że po tekście Gościa Niedzielnego należy się spodziewać, że córka mogła mieć nieprzyjemności.

Poza tym to jest sprawa 'z pogranica', gdzie się ścierają różne światopoglądy. Naprawdę nie wiele intelektualngo kunsztu i obycia mieć trzeba, by zrozumieć, że są ludzie, którzy inaczej na sprawę patrzą niż ja i wyrażać się słowami, które nie są dla nich obelżywe.


Pt wrz 25, 2009 5:34

Dołączył(a): Pt lip 17, 2009 4:41
Posty: 225
Post 
Klarcia napisał(a):
Ile razy trzeba Ci, baranku, powtarzać, że nikt nie nazwał p.Alicji "morderczynią", "dzieciobójczyną", nie przyrównywano też owej pani do nazistów.
Stosujesz retorykę rodem z NIE, Urbana. Kłam, kłam - zawsze coś przylgnie.

Jeszcze jeden taki post i tym razem ty spotkasz się w sądzie , ale ze mną.
Dobrze że się przedstawiłaś....

_________________
Brian: Nie musicie iść za mną, nie musicie iść za kimkolwiek! Musicie myśleć! Jesteście indywidualistami! Tłum: Jesteśmy indywidualistami! Brian: Wszyscy jesteście różni! Tłum: Wszyscy jesteśmy różni! Człowiek w tłumie: Ja nie jestem… Tłum: Ćśśś!


Pt wrz 25, 2009 6:15
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Prawda jest też taka, że katolicy obecnie uważają w duchu, że czyn p. Tysiąc jest na poziomie zbrodni holocaustu, tylko wstydzą się to obecnie otwarcie przyznać.

Byli katolicy są znawcami dusz innych katolików :o ....wystarczy porzucic Kościół, aby posiąść wszechwiedzę :diabel:
Ale niestety znawco muszę sprostować Twoją opinię.
Dziecku p. Tysiąc nie musi nikt nigdy przypominać, że jest dzieckiem odrzuconym.
Tego nigdy się nie zapomina, od momentu zrozumienia.
A mówię Ci znawco to, bo znam z autopsji.


Pt wrz 25, 2009 7:21
Post 
Cytuj:
ewolucja
1. «proces zachodzący w przyrodzie na przestrzeni wielu pokoleń, polegający na zmianach budowy organizmów i powstawaniu nowych»
2. «proces przeobrażeń, przechodzenia do stanów bardziej złożonych

Tak, rozwijanie i wzrost to ewolucja.

Kończe offtopa.

Ewolucja to rozwój prowadzący do zmian cech gatunku.
Wiec nie pasuje do Twojej koncepcji.
Ja tez kończę :)


Pt wrz 25, 2009 7:25
Post 
Alus napisał(a):
Cytuj:
Prawda jest też taka, że katolicy obecnie uważają w duchu, że czyn p. Tysiąc jest na poziomie zbrodni holocaustu, tylko wstydzą się to obecnie otwarcie przyznać.

Byli katolicy są znawcami dusz innych katolików :o ....wystarczy porzucic Kościół, aby posiąść wszechwiedzę :diabel:
Ale niestety znawco muszę sprostować Twoją opinię.
Dziecku p. Tysiąc nie musi nikt nigdy przypominać, że jest dzieckiem odrzuconym.
Tego nigdy się nie zapomina, od momentu zrozumienia.
A mówię Ci znawco to, bo znam z autopsji.


Ironizujesz. A ja tylko wyrażam swoje całkiem realne podejrzenie.

A co do dziecka p. Tysiąc. Ono wie, że jest odrzucone, z pewnością.
Ale czy to usprawiedliwia ciągłe wywlekanie jej osoby, kiedy tylko jakiś zwolennik pro life poczuje pasję ewangeliczną? Taki worek treningowy?

Ja naprawdę rozumiem dążenie sądu, który rozumie, że oprócz wolności słowa, oprócz swobód światopoglądowych, w społeczeństwie muszą być swobody, by te osoby mogły w miarę normalnie funkcjonować.


Pt wrz 25, 2009 7:46
Post 
Cytuj:
A co do dziecka p. Tysiąc. Ono wie, że jest odrzucone, z pewnością.
Ale czy to usprawiedliwia ciągłe wywlekanie jej osoby, kiedy tylko jakiś .

A wiemy obydwoje, że gdyby matce zależało na nie ujawnianiu swoich danych występowałaby incognito - pani A. T. i nikt nie miałby prawa ujawnić jej nazwiska.
Adekwatnie jak w przypadku dziewczyny i jej rodziny mianowanej "Agata".
A p. Tysiąc świadomie lub zmanipulowana, wystąpiła oficjalnie, przez co stała się osobą publiczną.
Ofarami całej sprawy są i będą jej córki.
Owszem, trochę ironizuję o znajomości dusz innych ludzi, bo pamiętam Twoje posty pisane z pasją z pozycji katolika, teraz z równą niemal pasją odrzucasz, punktujesz katolicyzm.
Wiec sam nie wiesz dokładnie co Ci w duszy gra....i czy za jakiś czas nie zaczniesz pisać z pozycji buddysty lub wyznawcy Nev Age.


Pt wrz 25, 2009 7:59

Dołączył(a): Pt lip 17, 2009 4:41
Posty: 225
Post 
Alus napisał(a):
Owszem, trochę ironizuję o znajomości dusz innych ludzi, bo pamiętam Twoje posty pisane z pasją z pozycji katolika, teraz z równą niemal pasją odrzucasz, punktujesz katolicyzm.
Wiec sam nie wiesz dokładnie co Ci w duszy gra....i czy za jakiś czas nie zaczniesz pisać z pozycji buddysty lub wyznawcy Nev Age.

Jeśli dla ciebie katolicyzm=nagonka na "wroga" to moje gratulacje. A wystarczyło w GN napisać to samo bez nienawiści. Z pewnością by się dało. Ale co poniektórzy katolicy bez wroga do nienawidzenia żyć nie mogą. I dalej , żadne sady nie przekonają WROGÓW pani tysiąc , że błądzą.

_________________
Brian: Nie musicie iść za mną, nie musicie iść za kimkolwiek! Musicie myśleć! Jesteście indywidualistami! Tłum: Jesteśmy indywidualistami! Brian: Wszyscy jesteście różni! Tłum: Wszyscy jesteśmy różni! Człowiek w tłumie: Ja nie jestem… Tłum: Ćśśś!


Pt wrz 25, 2009 8:26
Zobacz profil
Post 
Alus,

moje posty w tym wątku nie są niekatolickie.
One są pisane z pozycji osoby, która uważa, że trzeba znać miarę w wyrażaniu swych poglądów. Nawet mając rację, można wyrażać ją stosując umiar.
To jest uważam wartościowe podejście. Trzeba się uczyć, wszystkie opcje światopoglądowe muszą się uczyć. Bo raz my jesteśmy przy władzy, innym razem inni są przy władzy. Czy naprawdę chcielibyśmy być tak traktowani, jak ją traktujemy? Przecież i katolik może znaleźć się w sytuacji, gdzie większość uważa, że jest zwyrodnialcem, który posyłając dziecko do spowiedzi wystawia je na molestowanie psychiczne. Oprócz takich spraw jak pro life, jest jeszcze to jak traktujemy mniejszości. Dobrze je potraktowano w tym przypadku?


Pt wrz 25, 2009 9:17
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
Gdyby Alicja Tysiąc mogła odwołać się od decyzji lekarza, to niezależnie od wyroku w drugiej instancji, odszkodowania by nie dostała.


Po pierwsze - może tak, może nie. Prawdopodobnie od orzeczenia drugiej instancji też by się odwołała. A ETPC mógłby również orzec różnie. Biorąc pod uwagę choćby zacytowany fragment orzeczenia, zapewne na jej korzyść. Ale to już dywagacje. Istotne jest co innego - wyprowadzanie generalnej zasady ze szczególnej sytuacji. W interesującej nas sytuacji fakty są takie, że p. Tysiąc chciała dokonać aborcji, a brak regulacji prawnych jej to uniemożliwił - i za ten właśnie, konkretny fakt dostała odszkodowanie. Autora artykułu, jak już parę razy wspomniano, nie interesowały prawne dywagacje. Patrzył na problem z punktu widzenia moralnego.

Cytuj:
Nie chodzi o ograniczenia konkretnego prawa (np. ograniczenia prawa do aborcji tylko do przypadku gwałtu), ale o ograniczenie rzeczywistej możliwości wyegzekwowanie tegoż prawa. Nie może być tak, że na papierze masz prawa, z których w rzeczywistości nie możesz skorzystać.


Taka sytuacja nie zachodziła. Nikt nie odebrał p. Tysiąc możliwości wyegzekwowania swojego prawa, i z tej możliwości p. Tysiąc korzystała co najmniej kilka razy. Niestety, ustawa wymagała dla wyegzekwowania prawa dokumentu wystawionego przez lekarza. Ustawa nie nakładała na lekarza obowiązku wydania takiego dokumentu, pozostawiając to jego decyzji. Wszystko się zgadza. Prawo niejednokrotnie uzależnia możliwość realizacji jakiegoś prawa od decyzji właściwego organu, czy jakiejś konkretnej osoby. W konkretnych przypadkach można podnosić tu zarzuty, ale nie istnieje generalna zasada zabraniająca ustawodawcy tak właśnie uregulować jakąś kwestię ( no, chyba, że chodzi o prawa człowieka - zresztą jest to jeden z powodów, dla których żąda się dla prawa do aborcji takiego właśnie statusu ). Czy ta konkretna sprawa uzasadnia taką regulację ? Jak piszą M. Gałązka i K. Wiak w swojej glosie ( http://www.sejm.gov.pl/wydarzenia/przeg ... y/ps80.pdf ) do wyroku ETPC: " Proponowany w glosowanym orzeczeniu system kontroli decyzji odmawiającej przeprowadzenia aborcji bliski jest modelowi aborcji ze względów społecznych czy wręcz aborcji „na żądanie”. Wskazuje na to przeciwstawianie diagnozie lekarskiej
subiektywnego przekonania kobiety ciężarnej o swoim stanie zdrowia i uznawanie takiej sytuacji za konflikt, do rozstrzygnięcia którego konieczna jest specjalna procedura, a nadto postawienie wymogu, aby zdanie kobiety zostało wzięte pod uwagę. Nie wiadomo, na czym by owo uwzględnienie zdania pacjentki miało polegać, jak daleko idący powinno mieć wpływ na rozstrzygnięcie organu odwoławczego. Trudno wyobrazić sobie, aby mogło być uznane za „konkurencyjną diagnozę” w stosunku do postawionej przez lekarza. Uruchomienie tej procedury Trybunał przewiduje nie tylko w sytuacji wystąpienia sprzeczności między opiniami lekarskimi, ale — niezależnie od tego — za wystarczającą podstawę uznaje sprzeczność między diagnozą lekarską a „opinią” pacjentki.
" ( 7 ). W punkcie poprzedzającym zauważają, iż " Dla sytuacji, w których pojawiają się wątpliwości diagnostyczne lub rozbieżności między diagnozami lekarskimi, polski system prawa przewiduje mechanizm ich rozstrzygania, określony w art. 37 u.z.l.(...) w razie wątpliwości diagnostycznych lub terapeutycznych lekarz z własnej inicjatywy bądź na wniosek pacjenta lub jego przedstawiciela ustawowego, jeżeli uzna to za uzasadnione w świetle wymagań wiedzy medycznej, powinien zasięgnąć opinii właściwego lekarza specjalisty lub zorganizować konsylium lekarskie ". Jak widać, ostateczna decyzja tak czy inaczej należy do lekarza.

Cytuj:
Bo trudno zakładać, że pan X dostał odszkodowanie za brak procedury odwoławczej, a pan Y w identycznej sytuacji by takiego odszkodowania nie dostał. To byłoby bezprawie.


Ale my nie mówimy o panie " X ", tylko o panie konkretnym. A w każdym razie nie dajemy podstaw do zakładania, że mówimy o panie " X ", ponieważ nie wchodzimy w abstrakcyjne prawnicze meandry, tylko wyrażamy opinię z punktu widzenia moralności. Na podobnej zasadzie można pozywać za nazwanie " złodziejem " na tej podstawie, że osoba tak nazwana nie została skazana za kradzież, tylko za przywłaszczenie. Z punktu widzenia prawa - różnica. Z punktu widzenia moralności - niekoniecznie.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pt wrz 25, 2009 9:57
Zobacz profil
Post 
Johnny, w Twoim poście są jednak nieścisłości:

Cytuj:
Taka sytuacja nie zachodziła. Nikt nie odebrał p. Tysiąc możliwości wyegzekwowania swojego prawa, i z tej możliwości p. Tysiąc korzystała co najmniej kilka razy. Niestety, ustawa wymagała dla wyegzekwowania prawa dokumentu wystawionego przez lekarza. Ustawa nie nakładała na lekarza obowiązku wydania takiego dokumentu, pozostawiając to jego decyzji. Wszystko się zgadza.


AT została odebrana możliwość wyegzekwowania zabiegu. AT miała wydaną przez lekarza decyzję o konieczności przeprowadzenia aborcji. Z tą decyzją udała się do lekarza, który nie tylko odmówił przeprowadzenia zabiegu (do tego miał pełne prawo), ale też na wspomnianym zaświadczeniu napisał, że nie zgadza się z decyzją lekarza, który zaświadczenie wystawił.

To własnie to zachowanie lekarza d facto uniemożliwiło AT kontynuowanie starania się o przeprowadzenie zabiegu, ponieważ od tej decyzji nie miała możliwości odwołania, a zaświadczenie stało się nieważne.

Właśnie za ten brak procedury odwoławczej dostała odszkodowanie.

W tej sytuacji Twoje kolejne zdanie:
Cytuj:
W interesującej nas sytuacji fakty są takie, że p. Tysiąc chciała dokonać aborcji, a brak regulacji prawnych jej to uniemożliwił - i za ten właśnie, konkretny fakt dostała odszkodowanie.


Nie jest prawdziwe. Fakt jest taki, że Pani T. chciała dokonać aborcji i miała już w tej sprawie decyzję lekarza (lekarz numer 1). Decyzję zanegował inny lekarz (lekarz numer 2). Odszkodowanie dostała za to, że nie miała możliwości odwołania się od decyzji lekarza numer dwa, a taką zgodnie z prawem powinna mieć.

Nie możesz zakładać, że odwołanie zakończyłoby się przyznaniem racji AT czy też lekarzowi nr 2.

Tak więc stwierdzenie, że AT dostała odszkodowanie za to, że nie mogła dokonać aborcji [b]jest kłamstwem[/red] i tak też uznał sąd.


Cytuj:
Autora artykułu, jak już parę razy wspomniano, nie interesowały prawne dywagacje. Patrzył na problem z punktu widzenia moralnego.


Autor artykułu, każdego - musi się liczyć z prawdą. Poczucie własnego obowiązku w postaci umoralniania społeczeństwa nie zwalnia z przepisów prawa oraz z obowiązku pisania prawdy.

Wystarczyłoby, że napisałby prawdę odnośnie odszkodowania, a nie uderzał w żarliwe, ale kłamliwe tony.


Crosis


Pt wrz 25, 2009 10:14
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 22, 2008 10:34
Posty: 3243
Post 
Cytuj:
Gość Niedtielny ma pełne prawo do głoszenia swojej linii programowej,

Ma, ale nie kazdej. Czy wiesz, ze w Niemczech prokurator postanowil wszczac dochodzenie w sprawie wypowiedzi biskupa Williamsona dotyczacej zaglady zydow? Gdybys zechciala podjac kampanie o wolnosc slowa, ale w Niemczech, poprzec biskupa, latwiej bedzie polec na oltarzu obroncow wiary. Bo mi sie cos wydaje, ze te ostentacyjne "listy" to pajacowanie.
Klarciu, zgodnie z Twoim podejsciem do spraw mediow, osoby publicznej itd., mam rozumiec, ze teraz mozna zmieszac Cie z blotem, bo przeciez SAMA postaralas sie o zaprezentowanie Renaty?

_________________
Lecz początki, potem i leki nie pomogą. Owidiusz


Pt wrz 25, 2009 10:15
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
One są pisane z pozycji osoby, która uważa, że trzeba znać miarę w wyrażaniu swych poglądów. Nawet mając rację, można wyrażać ją stosując umiar.
To jest uważam wartościowe podejście. Trzeba się uczyć, wszystkie opcje światopoglądowe muszą się uczyć. Bo raz my jesteśmy przy władzy, innym razem inni są przy władzy. Czy naprawdę chcielibyśmy być tak traktowani, jak ją traktujemy? Przecież i katolik może znaleźć się w sytuacji, gdzie większość uważa, że jest zwyrodnialcem, który posyłając dziecko do spowiedzi wystawia je na molestowanie psychiczne. Oprócz takich spraw jak pro life, jest jeszcze to jak traktujemy mniejszości. Dobrze je potraktowano w tym przypadku?

Może się znaleźć...wszyscy ponosimy konsekwencję swoich czynów.
Czy mam po raz enty powtarzać się, że dla uniknięcia owych niewatpliwie nieprzyjemnych konsekwencji p. Tysiąc miała inny wybór - anonimowość.
Miała do dyspozycji ten przywilej.
A wszyscy "obrońcy" z uporem godnym podziwu "nie dostrzegają" tej możliwości.
Bo lepiej ustawić się w pozycji męczenników i obrońców uciśnionych??


Pt wrz 25, 2009 11:32
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Crosis:

1) pisałem już, że w świetle prawa można mieć wątpliwości co do prawomocności tego zaświadczenia;
2) co do braku możliwości odwołania - właśnie na ten temat napisałem. Jeżeli p. Tysiąc nie zgadzała się z decyzją lekarza, mogła się do niego zwrócić, jednak w świetle prawa i tak mógł on jej prośby nie uwzględnić; na temat stosowności takiej regulacji patrz przytoczona glosa;

Cytuj:
Odszkodowanie dostała za to, że nie miała możliwości odwołania się od decyzji lekarza numer dwa, a taką zgodnie z prawem powinna mieć.


To akurat jest bardzo podobne uogólnienie. Nie ma żadnego wyraźnego prawa, zgodnie z którym p. Tysiąć powinna mieć taką możliwość. W przytoczonej glosie podano nawet przykład polskiej regulacji z ustawy o zawodzie lekarza, która takiej możliwości nie przewiduje ani w tym, ani w żadnym innym przypadku. Po prostu - pacjent jest pacjentem, a lekarz jest lekarzem. Ustawodawca założył, iż lekarz jako specjalista ma odpowiednie kompetencje do decydowania o konieczności dokonania jakiegoś zabiegu. Ew. niekiedy ma obowiązek zapytać się pacjenta o zgodę ( co ciekawe, lekarzowi nie przysługuje odwołanie od odmownej decyzji pacjenta.. ). Gdyby wprowadzić możliwość dowolnego odwoływania się od każdej decyzji lekarza, spowodowałoby to chaos i sparaliżowałoby pracę służby zdrowia.

Cytuj:
Nie możesz zakładać, że odwołanie zakończyłoby się przyznaniem racji AT czy też lekarzowi nr 2.


Nie zakładam, i nie mam zamiaru zakładać. Jestem nawet pewien, że skończyłoby się przyznaniem racji lekarzowi - było pięciu lekarzy-specjalistów przeciw, i jeden lekarz nie-specjalista za. Mogłoby jednak być inaczej, a p. Tysiąc składałaby odwołanie z intencją uzyskania zgody na aborcję. Tak więc, jak mówiłem, z prawnego punktu widzenia to zdanie jest nieprawdziwe ( tak samo, jak z prawnego punktu widzenia byłoby nieścisłe krzyknąć na kogoś, kto przywłaszczył sobie naszą rzecz: " okradłeś mnie ! ", bo w kodeksowym rozumieniu nie okradł, tylko przywłaszczył ), natomiast z moralnego punktu widzenia jest prawdziwe, ponieważ p. Tysiąc chciała dokonać aborcji, chciała uzyskać odszkodowanie za to, że nie mogła tego zrobić ( nie z innych powodów przecież ), i odszkodowanie dostała. W ostatecznym orzeczeniu Trybunał oparł się wprawdzie tylko na przesłance prawnej, ale w uzasadnieniu poruszył także wiele innych kwestii. Cytowane już zdanie: " W sytuacji, kiedy ustawodawca decyduje się zezwolić na aborcję, nie wolno mu ukształtować ram prawnych w taki sposób, aby ograniczyć rzeczywistą możliwość jej przeprowadzenia " - innymi słowy Trybunał uznaje wprost, że prawo nie powinno ograniczać p. Tysiąc możliwości dokonania aborcji, w ostatecznym orzeczeniu jedynie doprecyzowują czysto formalnie stanowisko. Zatem można zasadnie twierdzić, iż brak możliwości dokonania przez p. Tysiąc aborcji był jednym z powodów uwzględnienia jej wniosku, a co za tym idzie nie można zarzucać GN kłamstwa - co najwyżej uogólnienie.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pt wrz 25, 2009 12:13
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lut 03, 2006 18:03
Posty: 680
Post 
Crosis napisał(a):
Tak więc stwierdzenie, że AT dostała odszkodowanie za to, że nie mogła dokonać aborcji [b]jest kłamstwem[/red] i tak też uznał sąd.


a co ze zdaniem: "dostała odszkodowanie, ponieważ nie doszło do aborcji"?

Crosis w tych wszystkich analizach nie widzę zwrócenia uwagi na to, że to były teksty publicystyczne, a nie prawne.
Natomiast rozważania popierające wyrok żądają, aby pisać:
1. językiem prawniczym
2. przedstawiać kolejne etapy rozumowania (ciąg wszystkich przesłanek).

I jakoś pomija się przy tym, że tak się nie da. (Chociażby dlatego, że lekarze w Polsce nie wydają decyzji administracyjnych, a zatem żądanie możliwości wniesienia odwołania od czegoś czego nie ma jest idiotyczne).

I wracając do mojego pytania z początku.

Gdyby A Tysiąc miała możliwość odwołania się od decyzji lekarza (przy czym zaznaczam, że zgadzam się ze wszystkimi twierdzącymi, że ta "możliwość odwołania" to absurd) jej dziecko nie żyłoby i nie dostałaby odszkodowania.

Ponieważ nie miała takiej możliwosci, dziecko żyje i dostała odszkodowanie.

A zatem dostała odszkodowanie, bo dziecko żyje. IMHO taki skrót myślowy do dopuszczalny publicystyczny zabieg.


Pt wrz 25, 2009 12:14
Zobacz profil ICQ WWW

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Johnny99 napisał(a):
Nie ma żadnego wyraźnego prawa, zgodnie z którym p. Tysiąć powinna mieć taką możliwość. W przytoczonej glosie podano nawet przykład polskiej regulacji z ustawy o zawodzie lekarza, która takiej możliwości nie przewiduje ani w tym, ani w żadnym innym przypadku. Po prostu - pacjent jest pacjentem, a lekarz jest lekarzem. Ustawodawca założył, iż lekarz jako specjalista ma odpowiednie kompetencje do decydowania o konieczności dokonania jakiegoś zabiegu. Ew. niekiedy ma obowiązek zapytać się pacjenta o zgodę ( co ciekawe, lekarzowi nie przysługuje odwołanie od odmownej decyzji pacjenta.. ). Gdyby wprowadzić możliwość dowolnego odwoływania się od każdej decyzji lekarza, spowodowałoby to chaos i sparaliżowałoby pracę służby zdrowia.


Oczywiście, że można znaleźć również argumenty przeciw, a nie tylko za. Tylko że po to w demokratycznych państwach wymyślono sądy, aby o ostatecznych wyrokach przesądzały kompetentne osoby. Ja np. nie mam żadnych kwalifikacji, aby orzekać o prawnych zawiłościach tej sprawy. ETS locuta causa finita ;)

Johnny99 napisał(a):
W ostatecznym orzeczeniu Trybunał oparł się wprawdzie tylko na przesłance prawnej, ale w uzasadnieniu poruszył także wiele innych kwestii. Cytowane już zdanie: " W sytuacji, kiedy ustawodawca decyduje się zezwolić na aborcję, nie wolno mu ukształtować ram prawnych w taki sposób, aby ograniczyć rzeczywistą możliwość jej przeprowadzenia " - innymi słowy Trybunał uznaje wprost, że prawo nie powinno ograniczać p. Tysiąc możliwości dokonania aborcji, w ostatecznym orzeczeniu jedynie doprecyzowują czysto formalnie stanowisko.


Po raz kolejny napiszę, że zdanie wyrwałeś z kontekstu i źle je rozumiesz.

Johnny99 napisał(a):
Zatem można zasadnie twierdzić, iż brak możliwości dokonania przez p. Tysiąc aborcji był jednym z powodów uwzględnienia jej wniosku, a co za tym idzie nie można zarzucać GN kłamstwa - co najwyżej uogólnienie.


Można jedynie założyć, że gdyby Alicja Tysiąc dokonała aborcji, to wniosku by nie było i odszkodowania by nie dostała. Co nie zmienia faktu, że gdyby pani X znalazła się w analogicznej sytuacji, to i wyrok byłby podobny. Bo polskie procedury, w ocenie Trybunału, nie spełniają/ nie spełniały wymaganych standardów.


Pt wrz 25, 2009 12:40
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 424 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24 ... 29  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL