Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 25, 2025 13:16



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 124 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna strona
 Czy Bóg się pomylił? Czy ja się pomyliłam....? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Cz wrz 24, 2009 9:46
Posty: 25
Post 
Rad i porad fratera pozwolę sobie nie komentować; jeżeli jego zdaniem jestem opętana to w ogóle nie mamy o czym rozmawiać. Nie gadajcie z opętaną bo wszystko co piszę ma tego znamiona :D

abrakadabra-w wolnej chwili porozmawiamy prywatnie; dziękuję za słowa wsparcia i ciepło

Czy człowiekowi w życiu tak po prostu nie może przydarzyć się miłość?Wiele razy prosiłam Boga-niech zadecyduje, rozłączy mnie z tym mężczyzną, ale każda sytuacja nas wprost umacnia, łączy, pogłębia jakby ktoś lub coś na to zezwalało, a wręcz do tego ciągnęło.
Ja wierzę, że jak coś ma wisieć to nie utonie i przeznaczenie i tak złączy ludzi, ale może się mylę.
Zapewniam, że nie mam klapek na oczach, pożądania w sercu i logicznie myślę, staram się by miłość do mężczyzny nie przysłaniała mi jasności umysłu, a jednak wniosek wciąż jest ten sam-to miłość mojego życia (ten mężczyzna).

Ja mam do Was inne pytanie, typowe w kwestii wiary, jeżeli modlę się na różańcu, głęboko proszę o to by ten facet nie znikał z mojego życia, jeżeli proszę o miłosierdzie, trwanie, wybaczenie mi sytuacji z mężem i modlitwy zostają ewidentnie wysłuchiwane (bo dzieje się wiele rzeczy o tym świdczących i to rzeczy szczegółowych), to czy to oznacza że Bóg na to zezwala, rozumie mnie i mi to daje, czy też to przypadek że tak się dzieje i Wola Boża nie ma tutaj nic do rzeczy?


Wt wrz 29, 2009 19:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Karussssela napisał(a):
Ja mam do Was inne pytanie, typowe w kwestii wiary, jeżeli modlę się na różańcu, głęboko proszę o to by ten facet nie znikał z mojego życia, jeżeli proszę o miłosierdzie, trwanie, wybaczenie mi sytuacji z mężem i modlitwy zostają ewidentnie wysłuchiwane (bo dzieje się wiele rzeczy o tym świdczących i to rzeczy szczegółowych), to czy to oznacza że Bóg na to zezwala, rozumie mnie i mi to daje, czy też to przypadek że tak się dzieje i Wola Boża nie ma tutaj nic do rzeczy?


Diabli wiedzą :evil:

A poważniej, skoro piszesz, że Twoje modlitwy zostają ewidentnie wysłuchiwane, to o czym tu dyskutować?


Śr wrz 30, 2009 8:08
Zobacz profil
zbanowana na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 15, 2007 21:52
Posty: 2219
Lokalizacja: GG 304230
Post 
Nic nie wskazuje na to, że jesteś opętana.


Pokusy tego typu dotykają prawie każdego Pielgrzyma po ziemi. I tylko trzeba umieć je odeprzeć, przezwyciężyć.

Wola BOŻA na ziemi spełnia się tylko na Ołtarzu. Wszędzie indziej jest Wolna Wola człowieka.

Natomiast my możemy prosić BOGA, czy naszego Anioła Stróża o pomoc i zostaniemy wysłuchani, jeżeli robimy to z Wiarą i staramy się dążyć do Świętości. Możemy też prosić o wstawiennictwo za nami Świętych.

Ja tylko proponuję Ci wielokrotne przesłuchanie pliku, do którego linka Ci wkleiłem i poproszenie Kapłana lub grupy Charyzmatycznej o Pomoc, jeżeli sama nie możesz sobie dać z tym rady.
Oni maja bezpośredni kontakt z PANEM JEZUSEM i są wstanie Ci pomóc.

http://w903.wrzuta.pl/audio/9I8Wfu5UEEx ... 27.07.2008


Znasz Dekalog, masz Wolna Wolę. Ja także to szanuję.
PAN BÓG jest samą Czystością i na pewno nie pochwala spraw nieczystych.

@Kamala
Pismo Święte jest naszym Orężem w walce przeciw szatanowi, i tylko głupiec GO nie czyta i nie rozważa. Czy ma moc żołnierz bez broni?
Ale najwięcej Mocy daje Uczestnictwo we Mszy Świętej połączonej z EUCHARYSTIĄ.


Śr wrz 30, 2009 11:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Karussssela napisał(a):
Czy człowiekowi w życiu tak po prostu nie może przydarzyć się miłość?Wiele razy prosiłam Boga-niech zadecyduje, rozłączy mnie z tym mężczyzną, ale każda sytuacja nas wprost umacnia, łączy, pogłębia jakby ktoś lub coś na to zezwalało, a wręcz do tego ciągnęło.

(...) to czy to oznacza że Bóg na to zezwala, rozumie mnie i mi to daje, czy też to przypadek że tak się dzieje i Wola Boża nie ma tutaj nic do rzeczy?


Nie. To jest sprzeczne z wolą Bożą - masz ją zapisaną w Biblii i jest nauczana przez Kościół.

Mk 10:11-12
"Powiedział im: Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo."

Lk 16:18
"Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo."

1Kor 6:9
"Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą,"


To proste (choć niełatwe) - zakochałaś się i nie zrobiłaś ani nie robisz zdecydowanego kroku, żeby to zakończyć (a powinnaś), więc pogrążasz się w tym. To pogrążanie się z tym jest konsekwencją Twoich czynów, a nie "danej od Boga" cudzołożnej miłości zamężnej kobiety do żonatego mężczyzny, który jest ojcem. Czy to jest aż tak trudne do zrozumienia? No chyba, że zarzucasz Bogu hipokryzję i dwulicowość.

Jeżeli będziesz dążyła (nawet brakiem reakcji, czekaniem) do bycia z tamtym mężczyzną, to nie tylko będziesz popełniała cudzołóstwo względem męża z tamtym mężczyzną, będziesz takze popełniała cudzołóstwo względem żony tamtego mężczyzny, będziesz brała współudział w jego cudzołóstwie, będziesz raniła męża, żonę tamtego meżczyzny i jego dzieci. Aż trudno sobie wyobrazić grzech bardziej śmiertelny. A Ty jeszcze pytasz, czy może on jest wolą Bożą. Nie, nie jest. Nie może być. Powtarzam: No chyba, że zarzucasz Bogu hipokryzję i dwulicowość, że co innego naucza przez Biblię i Kościół, a co innego czyni Tobie.

Powtarzam: jak dalej będziesz nic nie robiła, to szatan znajdzie sposób, żeby Ci wytłumaczyć, że "to nie jest takie złe", a może nawet wmówi Ci, że to okropieństwo i ten bezbożny, okrutny i śmiertelnie grzeszny czyn "jest zgodny z wolą Bożą". Jeżeli nic nie zrobisz, to przegrasz z szatanem, przegrasz swoje własne życie wieczne i życie innych.

_________________
Piotr Milewski


Śr wrz 30, 2009 11:27
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Cz wrz 24, 2009 9:46
Posty: 25
Post 
Macie rację, to chyba wszystko nie ma sensu. Po Bożemu zerwać z tamtym facetem i żyć dalej w niezadowoleniu, ułudzie szczęścia-ale za to być pokornym barankiem bożym, co z tego że załamanym, nieszczęścliwym ,w depresji, zamkniętym wtedy na Boga i ludzi (bo to jest tego konsekwencją).
Czasami czuję, że będąc w innym związku byłabym pełnowartościowym człowiekiem, a tak to jestem zwykłym nikim, miotam się szukając tylko najzwyklejszej ludzkiej rzeczy-miłości.

Zerwanie z tamtym mężczyzną-w moim przypadku nie będzie się równać ani z poprawą relacji z mężem, ani też zerwaniem z nim na zawsze, bo po prostu nie stać mnie na taki krok.

Chyba więc ta rozmowa nie ma dalej sensu, po prostu-niech życie podpowie co dalej, a ja już zaczynam rowijać w sobie "tumiwisizm".
Pójdę pewnie i tak do piekła.
I myślcie o mnie jak chcecie, jako o grzesznicy, tchórzu, dwulicowcu czy cudzołożnicy.
Widocznie tak miało być. Ani z jednym, ani z drugim, ani z nikim.
Nawet Bóg mnie opuścił-może jestem zbyt słaba i maluczka ale bez miłości ludzkiej tu na ziemi, nie potrafię żyć i kochać Boga całą sobą, bo Bóg który zabiera mi szczęście chyba nie kocha mnie tak naprawdę....


Śr wrz 30, 2009 11:53
Zobacz profil
Post 
frater napisał(a):
@Kamala
Pismo Święte jest naszym Orężem w walce przeciw szatanowi, i tylko głupiec GO nie czyta i nie rozważa. Czy ma moc żołnierz bez broni?
Ale najwięcej Mocy daje Uczestnictwo we Mszy Świętej połączonej z EUCHARYSTIĄ.


Bardzo mnie to cieszy, ze jednak Pismo sw. tez jest ci znane. Dlaczego w takim razie cytujesz glownie objawienia prywatne, ktore przeciez tak wiarygodne jak Biblia nie sa?


@Karussssela do piekla pojdziesz, jak sama bedziesz tego chciala. Dopoki zyjesz nigdy nie jest za pozno uznac swoj blad, jezeli go dostrzerzesz.
Na razie widac, ze nie wiesz czego chcesz.
Jezeli uwazasz, ze zajscie w ciaze z zonatym mezczyzna, ktory (byc moze) potem ciebie zostawi, bo ...jednak nie bedzie chcial rozstac sie z zona, zona tez zajdzie w ciaze, albo nie wiadomo co jeszcze, rozwiaze wszystkie twoje problemy, to ... zachodz w ciaze.

Osobiscie uwazam, ze to skomplikuje nie tylko twoje zycie (zamiast je uproscic), zepsuje definitywnie twoje relacje z mezem (chyba tego wlasnie chcesz), no i z rodzina, a byc moze i z ojcem dziecka. A dziecku powiesz potem, ze bylo ci potrzebne, zeby wziac rozwod z bylym mezem.

Wyobraz sobie teraz twojego meza i twoja rodzine, kiedy stajesz przed nimi i oznajmiasz, ze jestes w ciazy z zonatym kolega z pracy. Jak myslisz, jak pomoze ci to rozwiazac obecna sytuacje?
A teraz wariant drugi: stajesz przed twoim mezem i mowisz mu, ze obecna sytuacja nie moze trwac dluzej, dowiadywalas sie w Sadzie Biskupim, (zakladam, ze to zrobilas) macie szanse na uniewaznienie malzenstwa i zamierzasz poczynic kroki w tym kierunku. Rodzinie powiecie to pozniej.

Co ci sie bardziej podoba? Efekt moze byc taki sam - rozstanie z mezem, ale tu zostawiasz spprawe czysta, a w drugim przypadku wlecze sie przez reszte twojego zycia (i twojego dziecka).

Moim zdaniem Bog nie jest Bogiem lubiacym chaos i zniszczenia. Jedoczesnie stara sie nam pokazywac dobre drogi, ktore nie niszcza, ale pozwalaja sie rozwijac. Dlatego zastanow sie, jakie to ewidentne znaki kaza ci zwiazac sie z zonatym mezczyzna. I czy na pewno innych znakow nie ma.


Śr wrz 30, 2009 13:27
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Widzę kolejne podpowiedzi szatana - zrzucanie winy na los, na brak możliwości, na brak sił, na bezradność, a nawet na Boga. I użalanie się nad sobą.

Najbardziej ironiczne i tragiczne jest to zrzucanie winy na Boga, na to, że nie daje Ci szczęścia. A tymczasem daje - ale Ty wybierasz co innego. To konsekwencją Twoich wyborów jest to nieszczęście i ból. On chce dla Ciebie szczęścia, nawet jeśli dojście do niego miałoby być trudne. A Ty całkowicie odrzucasz jego wolę, wybierając to nieszczęście. To takie: "Boże spraw, żebym była szczęśliwa, ale nie myśl, że będę Ciebie słuchała. Nie będę.". To jak pytanie Boga co ma się robić, żeby być szczęśliwym, podczas gdy i tak będzie się robić na odwrót. A potem człowiek użala się nad sobą, że Bóg taki zły i nie daje szczęścia. On Ci mówi co masz zrobić, żeby dojść do szczęścia, żeby dojść do Niego, ale daje też prawo odrzucenia Jego i wybrania nieszczęścia. Jeżeli sama wybierasz nieszczęście i odrzucasz Boga, to chociaż nie zwalaj na Niego winy. Pytasz Boga o to co masz zrobić, żeby być szczęśliwa, On Ci mówi, a Ty wybierasz coś przeciwnego, coś, co wg Boga przynosi nieszczęście, a później masz jeszcze do Niego pretensje, że faktycznie przyniosło to nieszczęście, masz pretensje do Boga, że jest prawdomówny, że mówi Ci co przyniesie nieszczęście.

Nikt tu Ciebie nie potępia, nie ma nawet znaczenia co my o Tobie sądzimy, a jestem przekonany, że chrześcijanom tutaj obecnym zależy na Twoim zbawieniu, na Tobie, a nie na oskarżeniach. Tu chodzi o Twoje dobro. Ale do osiagnięcia tego dobra konieczne jest zauważenie zła i grzechu i odrzucenie go oraz wybranie woli Bożej. To Ty decydujesz. Nikt ani Ciebie ani nikogo na siłę nie wepchnie do piekła - każdy swoim życiem, swoją wolną wolą, swoją odpowiedzialnością wybiera.

Nie odrzuć Boga. Nawet jeśli musiałabyś walczyć z sobą. Nawet jeśli teraz nie potrafisz tego robić, to próbuj, pokonaj siebie i wybierz wolę Bożą, szczęście. Jeżeli teraz wygląda to na niemożliwe to trwaj w gorącym pragnieniu pokonania tego i w próbach (a nie w bezczynności i czekaniu na to co pokaże los) oraz módl się do Boga. Na pewno się uda.

Trzymam kciuki i ręce złożone do modlitwy!

_________________
Piotr Milewski


Śr wrz 30, 2009 13:46
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Karussssela napisał(a):
Nawet Bóg mnie opuścił-może jestem zbyt słaba i maluczka ale bez miłości ludzkiej tu na ziemi, nie potrafię żyć i kochać Boga całą sobą, bo Bóg który zabiera mi szczęście chyba nie kocha mnie tak naprawdę....


Zamiast zwalać winę na męża, Boga i wszystkich dookoła, może najpierw spójrz choć odrobinę samokrytycznie na siebie... Dobrowolnie wstąpiłaś w związek małżeński i dobrowolnie przysięgałaś miłość, wierność i uczciwość małżeńską aż do śmierci. Uważasz, że Twoje własne słowa do niczego Cię nie zobowiązują?


Śr wrz 30, 2009 14:09
Zobacz profil
zbanowana na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 15, 2007 21:52
Posty: 2219
Lokalizacja: GG 304230
Post 
Cytuj:
Bardzo mnie to cieszy, ze jednak Pismo sw. tez jest ci znane. Dlaczego w takim razie cytujesz glownie objawienia prywatne, ktore przeciez tak wiarygodne jak Biblia nie sa?


Cytuję wydaje mi się często także PŚ, natomiast Objawienia są przez wielu Chrześcijan bardzo zaniedbywane i trzeba kłaść mocny nacisk na Nie, gdyż w nich mamy informacje dotyczące naszych czasów.

Głoszą je głównie Charyzmatycy. Duży wkład ma tutaj Papież Jan Paweł II (sam miał Objawienia Prywatne) wprowadzając Charyzmatyków do Watykanu.


Śr wrz 30, 2009 14:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41
Posty: 1728
Post 
Karussssela napisał(a):
Macie rację, to chyba wszystko nie ma sensu. Po Bożemu zerwać z tamtym facetem i żyć dalej w niezadowoleniu, ułudzie szczęścia-ale za to być pokornym barankiem bożym, co z tego że załamanym, nieszczęścliwym ,w depresji, zamkniętym wtedy na Boga i ludzi (bo to jest tego konsekwencją).
Czasami czuję, że będąc w innym związku byłabym pełnowartościowym człowiekiem, a tak to jestem zwykłym nikim, miotam się szukając tylko najzwyklejszej ludzkiej rzeczy-miłości.


Pełnowartościowym człowiekiem jesteś zawsze, obojętnie czy ktoś Cię kocha czy nie. Naucz się kochać samą siebie, bo czesto jest tak, że ludzie odbierają nas takimi jak się im pokazujemy, a jak ty sie pokazujesz? Jako biedne, bezradne stworzenie, jako "nikt"-jak sama piszesz o sobie?

Cytuj:
Zerwanie z tamtym mężczyzną-w moim przypadku nie będzie się równać ani z poprawą relacji z mężem, ani też zerwaniem z nim na zawsze, bo po prostu nie stać mnie na taki krok.

Chyba więc ta rozmowa nie ma dalej sensu, po prostu-niech życie podpowie co dalej, a ja już zaczynam rowijać w sobie "tumiwisizm".
Pójdę pewnie i tak do piekła.
I myślcie o mnie jak chcecie, jako o grzesznicy, tchórzu, dwulicowcu czy cudzołożnicy.
Widocznie tak miało być. Ani z jednym, ani z drugim, ani z nikim.
Nawet Bóg mnie opuścił-może jestem zbyt słaba i maluczka ale bez miłości ludzkiej tu na ziemi, nie potrafię żyć i kochać Boga całą sobą, bo Bóg który zabiera mi szczęście chyba nie kocha mnie tak naprawdę....


A ja tu całkiem ominę Boga. Jestes człowiekiem. Nie chcesz ranic innych. A nie przeszkadza Ci to, że taką sytuacją oszukujesz i tym samym ranisz ich wszystkich?
Nie twierdzę, że zdradzasz fizycznie, bo to już wyjasniłaś, że tak nie jest, ale spotykasz sie z innym facetem, oszukujesz swojego męża. Jesli ten facet zechce być z Tobą to co? Będzie musiał znosić to, że od męza nie odejdziesz? Bedziesz rozstawiać się z nim i wracać do domu, do męża? Który facet to zniesie i na ile wystarczy mu tej miłości, by to rozumiec?
Myślisz, że to nie wyjdzie kiedyś na jaw? Zranisz wtedy swoją rodzinę, męża i tamtego faceta.
Lepiej zdecydować się na coś konkretnie, powiedzieć, zrobić i miec jasną sytuację - jasną dla wszystkich.
Nie można mieć wszystkiego, nie mozesz zatrzymać ich obu, no chyba, że /wiem, to szalone i niemoralne/byłby to jasny układ między Wami, na który zgodziłabyś się Ty, mąż i tamten facet. Tak czy siak coś musi być zdecydowane i powiedziane.
Nie unikniesz tego, a jesli będziesz unikać... kiedyś inni zdecydują za Ciebie i nie koniecznie bedzie to po Twojej myśli.

Teraz jesli chodzi o Boga. Jesli wierzysz, to nie biadol, że On Cie nie kocha itp. A Ty jak Go kochasz? Słowami? Daj coś z siebie! Pokaz, że Ci na nim zależy, bo patrząc na to co robisz, to sam Bóg może teraz siedzi i biadoli, że Karusssela go nie kocha, że nie potrafi wybrać, że nie ufa itp. Chce tylko miłosci w zamian nie dając nic. A jesli rzeczywiscie nie kochasz Boga, a wierzysz w Niego, to powiedz Mu - Boże nie kocham Cię, wiem , że powinnam ale nie potrafię, pomóż mi. Najważniejsza jest prawda, choćby ta najgorsza, przynajmniej pozwala ocalić zaufanie. Tak samo w stosunku do ludzi.

_________________
Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/


Śr wrz 30, 2009 15:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz wrz 24, 2009 9:46
Posty: 25
Post 
Nie wiem,jaki jest plan Boży dla mnie,nigdy nie ściągałam tego mężczyzny do siebie,prosiłam o miłość i myślałam, że ta miłośc to będzie zacieśnienie więzów z mężem, że Bóg zadziała na nasze małżeństwo, bo on wszystko może, że je uzdrowi, tymczasem poznałam nagle,niespodziewanie kogoś innego, kogo pokochałam i uwierzcie,przeraża mnie że on ma rodzinę ale miłość jest tak silna, że gdyby mi zniknął-załamałabym się, zabiła, połknęla tabletki,nie mogła oddychać, żyć. To jedyna osoba, która tak mnie rozumie, kocha, i naprawdę nie chodzi tutaj o fizykę ciał, to byłoby prote. Najgorsze, że to siedzi w głowie, w psychice i to boli. Nawet gdybym się jakoś przemogła-chociaż nie wiem jak, bo nigdy nie chcę się z nim rozstać, nie mogłabym żyć, oddychać! Gdyby nawet, to wyszłabym z tego jako kaleka psychiczna do końca życia, byłoby to może i według woli Bożej, której my możemy nie rozumieć, ale ja wyszłabym z tego jako zero psychiczne, pokiereszowana tak mocno, że nie byłabym w stanie żyć, budować żadnych relacji, nie mówiąc o małżeństwie, byłabym niezdolna by kochać, by się modlić, by żyć....Czy Bóg taką chciałby mnie widzieć?


Śr wrz 30, 2009 19:27
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sie 14, 2009 7:14
Posty: 144
Post 
Karussssela, tutaj nie ma co siedzieć, bo wszyscy Cię wyślą tylko do chrześcijańskiej poradni psychologicznej (a postawa psychologicznie konstruktywna zazwyczaj się z chrześcijańską kłócą :D). Takie coś nie ma moim zdaniem sensu, skoro ideą chrześcijaństwa jest cierpienie, a ideą ogółu poradni psychologicznych jest wybawienie z cierpienia :D Psychologia kłóci się z postawą chrześcijańską bardzo często ;)

Ale z Owieczką naszą się zgadzam. Trzeba wybrać jedną z opcji. Bierność wynika ze strachu przed pójściem w którąkolwiek stronę, ale nie jest najlepszym wyjściem. Moim zdaniem, powinnaś pomału zmierzać do rozstania się z mężem. Najpierw wdrażać w to powoli rodziców, opowiadać im o sytuacji w domu, rozmawiać z nimi o Twoim stanie psychicznym i na końcu zwierzyć im się z tego, co zamierzasz zrobić.. Potem możesz przygotować na to resztę otoczenia, znajomych. I wtedy, gdy już będziesz miała pewny grunt pod nogami, możesz przejść do rozmów z mężem, bo rozstanie nikogo z otoczenia już nie zszokuje, a tego się przecież najbardziej obawiałaś. Boisz się podjęcia zbyt radykalnego kroku, ale zrozum, że nic nie musisz podejmować w jednym momencie, możesz swój plan realizować krok po kroku, pomalutku. Tak jest najbezpieczniej.

A z tego, co widzę po kilku Twoich ostatnich postach, to o rozstaniu z tym facetem nie masz co nawet myśleć. Jeżeli jesteś z nim zżyta do tego stopnia, że stał się częścią Ciebie, to takie rozstanie byłoby głupotą. Nie na tym etapie znajomości. Od człowieka nie można wymagać rzeczy niemożliwych, a w Twoim przypadku przejście do porządku dziennego po takim nagłym rozstaniu z miłością Twojego życia byłoby właśnie rzeczą niemożliwą. Doskonale rozumiem to, co czujesz, a przynajmniej tak mi się zdaje. Poznałaś po prostu osobę, która stała się częścią Ciebie, w związku z tym Twoje dobrowolne odcięcie się od niego można by porównać z odcięciem sobie ręki. Naprawdę wiem, o co chodzi.

Pytasz, czy skoro po modlitwach o miłość spotkałaś tego faceta, to czy to świadczy o tym, iż Bóg tak chciał, czy też to jakaś pomyłka? Powiem tak - bez względu na to, jak jest naprawdę, i tak masz prawo w tej sytuacji myśleć, że to Bóg zesłał Ci tę miłość. Nawet jeżeli tak nie jest, to w końcu przecież właśnie po modlitwach otrzymałaś miłość Twojego życia - masz niekwestionowane prawo przypuszczać, że to za sprawą modlitw. Skąd możesz się domyślać, że to nie Bóg? Bóg nie może od Ciebie wymagać rozszyfrowywania takich intryg :) Pomodliłaś się, dostałaś - skąd masz wiedzieć, że to tylko zbieg okoliczności? Bóg nie może od Ciebie tego wymagać i na pewno nie wymaga!


Śr wrz 30, 2009 21:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Karussssela napisał(a):
Nie wiem,jaki jest plan Boży dla mnie


Ale wiesz, co jest sprzeczne z wolą Bożą - tamten facet.

Karussssela napisał(a):
Nawet gdybym się jakoś przemogła-chociaż nie wiem jak, bo nigdy nie chcę się z nim rozstać, nie mogłabym żyć, oddychać! Gdyby nawet, to wyszłabym z tego jako kaleka psychiczna do końca życia, byłoby to może i według woli Bożej, której my możemy nie rozumieć, ale ja wyszłabym z tego jako zero psychiczne, pokiereszowana tak mocno, że nie byłabym w stanie żyć, budować żadnych relacji, nie mówiąc o małżeństwie, byłabym niezdolna by kochać, by się modlić, by żyć....Czy Bóg taką chciałby mnie widzieć?


Przesadzasz. Jesteś tak zniewolona tym uczuciem, że przesadzasz. Potrzebujesz czasu, żeby to zrozumieć.

Polecam książkę: "Psychologia a formacja" - Amedeo Cencini, może pomoże Ci zrozumieć.

_________________
Piotr Milewski


Śr wrz 30, 2009 22:09
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Karussssela napisał(a):
Nawet gdybym się jakoś przemogła-chociaż nie wiem jak, bo nigdy nie chcę się z nim rozstać, nie mogłabym żyć, oddychać! Gdyby nawet, to wyszłabym z tego jako kaleka psychiczna do końca życia, byłoby to może i według woli Bożej, której my możemy nie rozumieć, ale ja wyszłabym z tego jako zero psychiczne, pokiereszowana tak mocno, że nie byłabym w stanie żyć, budować żadnych relacji, nie mówiąc o małżeństwie, byłabym niezdolna by kochać, by się modlić, by żyć....Czy Bóg taką chciałby mnie widzieć?


A myślisz, że Bóg chce Cię widzieć taką jak teraz? Takie wyrośnięte emo-kid? Myślisz, żona i dzieci Twojego ukochanego będą jakoś specjalnie szczęśliwi, gdy mąż/tatuś ich opuści? Albo gdy się dowiedzą, że ma romans? A może myślisz, że oni nie są dla Boga ważni, bo cała Jego uwaga koncentruje się na Tobie?

I na koniec - myślisz, że to co opisujesz to Wielka Szalona Miłość (tak to się kiedyś pisało na ścianach w szkole, teraz to może Big Aj Lawia czy jeszcze inaczej)? Moim skromnym zdaniem to tylko emocjonalne uzależnienie, nadające się do leczenia.


Cz paź 01, 2009 8:18
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sie 14, 2009 7:14
Posty: 144
Post 
SweetChild napisał(a):
Takie wyrośnięte emo-kid?

A moim zdaniem, nie należy mylić ludzkiej wrażliwości z niewynikającymi z niczego konkretnego żalami emo-dzieci.
SweetChild napisał(a):
Myślisz, żona i dzieci Twojego ukochanego będą jakoś specjalnie szczęśliwi, gdy mąż/tatuś ich opuści?

To ten facet w końcu ma dzieci, czy nie?


Cz paź 01, 2009 9:58
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 124 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL