czy wojna jest czymś dobrym czy złym z gruntu rzeczy?
Autor |
Wiadomość |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
ziele_force
Myślę że troche mylisz pojęcia. Wymieszanie nastepuje po podboju określonych obszarów, nie po każdej wojnie. Takie sytuacje miały miejsce podczas wędrówek ludów np. Wandalowie w Italii. Zazwyczaj jest to jednak wchłonięcie kultury wyższej przez niższą, w tym wypadku kultura italska gurowała nad kulturą barbarzyńców. Oczywiście wymieszanie się elementów językowych i kulturowych ma miejsce, nie wszystko ginie, lub dominuje. Jednak ten rozwój nie wynika z zaistnienia wojny, bo rozwój jest od niej niezależny, wojna kieruje go na inne tory, nie generuje go.
Rozwój obiektywny to nie nowe rodzaje broni, to tylko rozwój techniki militarnej. Ale jakie to ma znaczenie dla rozwoju cywilizacji i kultury? Wojny są korzystne bo rozwijają nowe rodzaje broni? No ale z tego truizmu nic nie wynika.
Widzę że się troche nie rozumiemy. Ja nie zaprzeczam że coś się zmienia czy rozwija w jakimś kierunku. Ja mówie że wojna nie jest motorem rozwoju nauki, kultury, jest co najwyżej przyczynkiem aby niekiedy tory rozwoju kultury poszły w innym kierunku, a jeśli chodzi o naukę, to aby dokonano pewnych odkryć. No ale wybacz, boba atomowa to nie jest dla mnie epokowy wynalazek, który zmienił moje życie na lepsze. A elektrownia atomowa, o czym już pisąłem, to inna bajka. To że coś ma w nazwie atomowy nie znaczy że jest to to samo.
Wiec jasne, wojna siłą rzeczy może wpływać na rozwój dziedzin ale tylko tych związanych z jej prowadzeniem. W tym miejsu przyznaje że to ja źle zrozumiałem Twoje intencje, bo dla mnie jest sens rozpatrywać rozwój cywilizacyjny. Wojna to typowy przykład regresu. A jeśli chcesz mówić o rozwoju w sensie że pojawiła się kusza, lub zaczęto budować lepsze zamki... To zwykłe truizmy, nic z nich nie wynika, wojna napędza rozwój narzędzi wojny, które zwnowóż napędzają samą wojnę... Założyłem zatem że nie chodzi nam tu o truizmy, ale o rzeczy wartościowe, rozwój ludzkości. Bo jakby wojna zniknęła to zniknął by i rozwój broni, techniki, taktyki itd. więc to tylko samonapędzające się koło, które służy małym interesom. A to że ktoś komuś ukradnie ziemię i surowce... Zgadzam się, tylko że kiedyś paradoksalnie po to się pobicjało aby miec kasę na większe podboje. "Budzet", oczywiście nie w naszym rozumieniu, krajów nowożytnych to głównie pieniąze na wojnę, taki to jest ten Twój rozwój. Pobijamy, aby mieć kasę, aby więcej podbijać. Dziś nie ma sensu wojować, bo wiecej się zarobi na inwestycjach zagranicznych, ale dziś zarabia się w innym celu, bardziej dla własnych korzyści nie wojennych.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
Pt paź 09, 2009 19:26 |
|
|
|
 |
wieczny_student
Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29 Posty: 2342
|
Nie jestem oczywiście za wojną, ale nie jest prawdą, WIST, że wojna pobudza jedynie technologię militarną. Jak zauwazył Orson Welles:
Cytuj: We Włoszech przez trzydzieści lat rządów Borgiów mieli wojnę, terror, mord i rozlew krwi. Zrodzili Michała Anioła, Leonarda da Vinci i renesans. W Szwajcarii mieli braterską miłość, pięćset lat demokracji i pokoju i co zrodzili? Zegar z kukułką.
Sam tez, kiedyś nad tym myśląc, doszedłem do wniosku, że kultura europejska dlatego wybiła się wśród innych i zdominowała większą część globu, że doświadczyła tylu wojen. Zróżnicowana geografia Europy sprzyjała powstaniu wielu stosunkowo niewielkich państw, które stale uczestniczyły w rywalizacji - nie tylko militarnej, bo wojna jest tylko jednym ze sposobów osiągnięcia pewnych celów. A nawet w przypadku nastawienia militarnego, przecież aby utrzymać znaczne wojsko potrzebna jest wydajna gospodarka.
Można więc powiedzieć, że nawet jeśli to nie wojna napędza wynalazczość, to czyni to rywalizacja, a dla tej wojna była przez wieki nieodzownym skutkiem.
Nie mam wątpliwości, że gdyby nie toczące się w przeszłości wojny, gdyby nie rywalizacja i nacisk wywołane groźba inwazji, to technologia byłaby obecnie na znacznie niższym poziomie. Świat byłby zapewne lepszy, ale technikę mielibyśmy gorszą.
_________________ "Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."
|
Pt paź 09, 2009 19:45 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
wieczny-studencie
Niestety nie dostrzegłeś wielkiej różnicy. Ten tekst nic nie mówi o tym że to wojna zrodziła tych wielkich artystów, ale raczej że pomimo niej w Italii oni żyli i działali, co nie dziwi, gdyż właśnie ten rejon Europy mocno sprzyjał rozwojowi sztuki i nauki. Sądzę że fenomen Italii wykracza daleko poza to ze były tam jakieś wojny. Ten tekst pokazuje jedynie pozorny paradoks, ale nic poza tym.
No tak, silne wojsko to dobra gospodarka, ale co z tego wynika? Dla zwykłego człowieka nic, tylko dla powiązania gospodarka--wojna. Bez wojny gospodarka była by słabsza i gdzie jest tu ten pozytywneny efekt wojny? Nie ma. Równie dobrze możemy sobie wymyśleć plan budowy piramid, który zmusi nas do ulepszenia gospodarki, ale tylko po to aby wydajnie budopwać te piramidy. A ja zadaje pytanie gdzie sa korzyści dla cywilizacji i dla zwykłgo człowieka, nie jakiekolwiek korzyści, wzrost wskażników gospodarczych czy coś innego...
Ja nie wierze że świat mógbym stnieć bez wojen, bo musiałoby na nim zabraknąc człowieka. Natomiast to jaki by był ani ja a ni Ty nie jesteśmy w stanie ocenić.
Ale wątpię aby rozwój nauki w renesansie, czy w okresie oświecenia, potem w XIX wieku był spwodwany wojnami. Chyba że uważasz iż eksperyment takiego Volty był obliczony na korzyści dla wojska, w co ja wątpię. Długo czekaliśmy aż pra elektryczny okaże się sprzymierzeńcem, lub prekleństwem wojskowych.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
Pt paź 09, 2009 20:14 |
|
|
|
 |
wieczny_student
Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29 Posty: 2342
|
WIST napisał(a): Niestety nie dostrzegłeś wielkiej różnicy. Ten tekst nic nie mówi o tym że to wojna zrodziła tych wielkich artystów, ale raczej że pomimo niej w Italii oni żyli i działali, co nie dziwi, gdyż właśnie ten rejon Europy mocno sprzyjał rozwojowi sztuki i nauki. Sądzę że fenomen Italii wykracza daleko poza to ze były tam jakieś wojny. Ten tekst pokazuje jedynie pozorny paradoks, ale nic poza tym. Według mnie wskazuje nie osobliwość, nie wyjątek, ale przykład na korelację. Może i nie związek przyczynowo-skutkowy, ale renesansowa Italia nie jest jedyną sytuacją, gdy następował ogólny rozwój technologiczny w okresie wojen, a Szwajcaria nie jest jedynym przykładem, gdy spokój towarzyszył stagnacji. Wspominałem też, że według mnie istnieje powiązanie pomiędzy ekspansją kultury europejskiej i jej obfitująca w wojny historią. WIST napisał(a): No tak, silne wojsko to dobra gospodarka, ale co z tego wynika? Dla zwykłego człowieka nic, tylko dla powiązania gospodarka--wojna. W tyranii czy despotyźmie może i tak by było, ale w bardziej nowoczesnych systemach rzadów wzrost siły gospodarczej jest ściśle powiązany z poziomem życia obywateli. W przypadku, gdy forsuje się rozwój militarny bez towarzyszącej mu poprawy ogólnego stanu ekonomii w kraju (jak to miało miejsce w ZSRR), prowadzi to do zapaści całego systemu. WIST napisał(a): Ale wątpię aby rozwój nauki w renesansie, czy w okresie oświecenia, potem w XIX wieku był spwodwany wojnami. Chyba że uważasz iż eksperyment takiego Volty był obliczony na korzyści dla wojska, w co ja wątpię. Długo czekaliśmy aż pra elektryczny okaże się sprzymierzeńcem, lub prekleństwem wojskowych. Wojsko i władcy często finansowali naprawdę rozmaite badania, licząc na to, że przynajmniej część z nich doprowadzi do wynalazków dla nich użytecznych. Rewolucja przemysłowa zaczęła się w Anglii w XVIII w. z powodu zwiększonego popytu spowodowanego eksplozją demograficzną. Będąca przyczyna rewolucja rolnicza była spowodowana wzrostem znaczenia wielkich posiadaczy ziemskich (których stać było na szukanie i implementowanie optymalizacji), którzy zawłaszczali ziemie drobnych farmerów. proces ten nie byłby możliwy, gdyby pozbawieni ziemi drobni rolnicy nie mieli opcji w postaci emigracji do zamorskich kolonii, ale sprawiali kłopoty na miejscu. To nie przypadek, że rewolucja rolnicza i przemysłowa rozpoczęły się w państwie, które opanowało wiele zamorskich krain. Podbojem najczęściej.
Rewolucji sprzyjał też korzystny dla niej ustrój angielski, który jednak nie wykształciłby się gdyby nie liczne wojny domowe i walki między stronnictwami.
Zgodzę się jednak, że od kiedy rozwinęła się klasa średnia, z której pochodziło wielu naukowców prowadzących niezależne badania, zależność między rozwojem nauki a finansowaniem rządowym (nastawionym na konkretne zyski, często militarne lub pokrewne) osłabła.
_________________ "Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."
|
Pt paź 09, 2009 22:01 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|