Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 22, 2025 22:30



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 225 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 ... 15  Następna strona
 "Nie Zabijaj!" 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
nie, jotko - mylisz sie...."wypływający z rozsądku strach"
strach jest ludzkim uczuciem, tak samo jak gniew, złość, niechęć i inne - negatywne - ale sama wiesz, ze mamy sie nie kierowac uczuciami, tylko własnie rozumem, rozsądkiem
z rozsądku strach nie wypływa - rozsądek, to myslenie, to intelekt, strach to uczucie....

odpowiem ci przykładme - teraz rozwazamy kare śmierci - mam nadzieje, ze kierujemy sie wiarą, rozumem [przynajmniej ja sie staram tym kierowac] i dlatego, ze tak a nie inaczej pojmuje wiare w Jedynego Stwórce, pisze to, co pisze
ale - nie doswiadczylam w zyciu niczego tak zlego, jak np krzywda wyrzadzona mojemu dziecku - dlatego zdaje sobie sprawe, ze gdyby cos takiego mnie spotkalo, to bedą we mnie te uczucia - złość, nienawiść, starch - bo one sa wpisane w człowieka

ale - czy mam sie nimi kierowac wtedy? czyz nie wtedy wlasnie powinno sie prosic Boga, by dał sile wierzyc - jak Maryja pod krzyzem swego Syna.... czy Ona chciala kary smierci dla tych, którzy zabili niewinnego Jej Syna?
i nie piszcie - ze byla świeta - my tez mamy sie takimi stawac, a wiec kroczyc dogą, którą m.in. Ona nam ukazala - drogą wiary, a nie strachu


Pt wrz 12, 2003 19:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 19:39
Posty: 182
Post co mnie tu niepokoi...
Szanowny Teofilu, pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą. Twoja ostatnia wypowiedź zaniepokoiła mnie, bo w kilku zdaniach posunąłeś się za daleko, chyba dalej, niż sam byś sobie tego życzył...

Pierwsza sprawa jest stosunkowo błaha. Piszesz, że
Cytuj:
"nauka Pana Jezusa, spisana w Ewangelii, nie jest nauką o społeczeństwie ani też nie odnosi się do postępowania jakiejkolwiek społeczności; jest to natomiast nauka kierowana do pojedynczego człowieka"
co ma zdaje się odnosić się do kary śmierci w ten sposób, że rzekomo nie jest to problem pojedynczego człowieka, tylko właśnie społeczeństwa. Ale sam zwracasz uwagę, że na społeczeństwo składają się pojedynczy ludzie, więc jeżeli żaden pojedynczy człowiek nie może się zgodzić na zabicie drugiego człowieka, to siłą rzeczy również społeczeństwo (jako ogół tychże jednostek) nie może się godzić na zabicie kogokolwiek. Czyli nauka Jezusa jest również nauką społeczną, choć pośrednio, poprzez ekstrapolację.

Ale kolejne dwie sprawy są już poważne. Chodzi o zdanie Jezusa, na które się powołujesz: "Jeśli chcesz być doskonały..." To tutaj posuwasz się za daleko, jak mi się zdaje. Mówisz:
Cytuj:
"Jeśli chcemy być doskonali, ale przecież nie powinno nam chodzić o zbudowanie jakiegoś doskonałego społeczeństwa, bo jak dotąd historia takiego nie zna, choć zarejestrowała wiele prób zbudowania takiego".
Dlaczego nie powinno nam chodzić o zbudowanie doskonałego społeczeństwa? A o jakie społeczeństwo powinniśmy zabiegać? O złe? Zdegenerowane? Ja wiem, o co Ci chodzi - chodzi Ci o to, że ideały z istoty swojej są nieosiągalne. Ale dlatego właśnie są ideałami, że powinniśmy do nich dążyć, przybliżać się do ideału. Dotyczy to również społeczeństwa: święte (doskonałe) jednostki tworzą właśnie idealne społeczeństwo. Cóż, że to się pewnie nigdy nie uda? Ale do tego właśnie, moim zdaniem, powinniśmy dążyć, wbrew temu, co mówisz.

Trzecia sprawa niepokoi mnie najbardziej. Piszesz, że fragmenty, które przytoczyłem wcześniej, należałoby rozumieć tak, jakby przed nimi były jeszcze słowa: "jeśli chcesz być doskonały", które Jezus wypowiedział do bogatego młodzieńca. Otóż tak, myślę, że wszystkie (dokładnie wszystkie!) zalecenia Jezusa należałoby rozumieć tak, jakby przed nimi było napisane: "jeśli chcesz być doskonały". "Jeśli chcesz", ponieważ Bóg do niczego nas nie zmusza, daje nam całkowitą wolność, choć przecież jednocześnie wzywa. Wzywa, jak przyjaciel, a nie przymusza, jak pan niewolników. To wezawnie Chrystusa do doskonałości ("Bądźcie więc wy doskonali...") odnosi się, moim zdaniem, do wszystkich Jego uczniów, czyli do wszystkich chrześcijan, a szczególnie do wszystkich katolików. To, co mnie tak bardzo niepokoi w Twojej wypowiedzi to to, że zdajesz się sugerować, że istnieją dwa rodzaje moralności chrześcijańskiej (trochę podobnie, jak to pokazywał kiedyś Bergson w swoich "Dwóch źródłach"): moralność "wysoka" (jeśli chcesz być doskonały, pójdź za mną) i "niska" (jeśli nie chcesz być doskonały to też dobrze, też przecież będziesz zbawiony, ale przynajmniej choć trochę się staraj). Z jednej strony moralność świętych-doskonałych, którzy chcą i zdecydowali się, a z drugiej strony moralność katolika-szaraka, którego nie stać na taki wysiłek (tak, jak ten młodzieniec, który odszedł zasmucony). Moim zdaniem jest jedna prawda i jedna moralność, która odnosi się do wszystkich ludzi (nawet tych niewierzących, tyle że oni o tym nie wiedzą). Dlatego nie potrafię zrozumieć Twoich słów, w których stwierdzasz, że osoba, która postępuje wbrew zaleceniom Jezusa, i tak będzie zbawiona (skądinąd tak może być, bo zależy to wyłącznie od Łaski Bożej, ale Ty przecież nie możesz o tym wiedzieć):
Cytuj:
"Tak więc Szanowny Alipiuszu, przytoczone przez Ciebie perykopy należą do tego samego rodzaju, co perykopa o rozmowie Pana Jezusa z bogatym młodzieńcem. Przed każdą, przez Ciebie przytoczoną nauką Pana Jezusa należałoby dodać te cztery słowa: Jeśli chcesz być doskonały, to Nie stawiaj oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące!" Mt 5, 39-41.
Ale to wcale nie znaczy, że jeśli będziesz ów opór stawiał, nie będziesz miał życia wiecznego; będziesz potępiony."
Czy w tym momencie, Teofilu, nie podważasz czasem w ogóle sensowności moralności chrześcijańskiej? Bo okazuje się przecież, że nie musimy iść za Jezusem, żeby być zbawionymi...

Nie zrozum mnie źle, Teofilu. Ja nie twierdzę, że opowiadasz jakieś herezje. Być może po prostu Cię źle zrozumiałem?

Pozdrawiam serdecznie! :D

_________________
Wino i muzyka rozweselają serce,
ale wyżej od tych obu rzeczy stoi umiłowanie mądrości.


Pt wrz 12, 2003 20:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post rozwazania o KS
Bardzo łatwo odebrać komuś życie tym bardziej, jak się o tym dyskutuje. Jeśli jest to “uzasadnione” to tym bardziej [zwyrodniały morderca. ludobójca, czy terrorysta] jest to uzasadnione. Padały tu różne uzasadnienia popierające KS
Jeśli ktokolwiek wypowiada się jako zwolennik takiej kary, to nie sądzę, by brał pod uwagę nauki płynącej z Ewangelii. Jestem niezmiernie ciekawy czy taki zdecydowany zwolennik opowiadający się za KS byłby zdolny własnymi rękami uruchomić [przycisk] zabijający człowieka. Zakładając emocje [o jakich mówił saxon na czacie] które towarzyszą oburzeniu w reakcji na “zło” [skutki zła popełnionego np. przez mordercę] i co za tym idzie domagają się kary świadczą o tym, że ta sama osoba również nie jest zdolna do wykonania takiej kary -KS. Oburzenie zbrodnią osoby wrażliwej nie pozwoliłoby jej samej na dokonanie “podobnego” zabójstwa jedynie z tą różnica, że byłoby ono zgodne z obowiązującym prawem. Jaki z tego wniosek. Ktoś musiałby wykonać taki wyrok, czyli zlikwidować przestępcę. Tym kimś mógłby być:

1. Psychopata, który pozbawiony uczuć wyższych dokona tego, bez wyrzutów sumienia , na chłodno. Wprawdzie uwolni społeczeństwo od dewianta, jednak dokona tego samego z tą tylko różnicą, że w imię prawa. [może z czasem polubiłby swoją pracę i rządny “krwi” szukałby przestępców na własna rękę]

2. Zatrudniony kat, który dla zarobku lub na rozkaz dokonałby tego - ale czy nie przeżywałby wewnętrznego konfliktu? [zabicie człowieka musi rodzić wewnętrzny sprzeciw i wyrzuty sumienia]

Powrócę jeszcze do samej kary, którą można rozumieć jako:
1. Kara jako odwet - zemsta za popełnienie zbrodni przez przestępcę /taką jest właśnie kara śmierci/
2. Kara mająca na uwadze prewencje i resocjalizacje

ad. 1. Odwet i zemsta jest zacieśnieniem i jako taki nie powinien stanowić celu kary. Przysporzenie bólu, wywołanie strachu etc. jest jedynie “satysfakcją” dla tych, którzy w jakiś sposób zostali dotknięci zbrodnią. [co w nich się rodzi? - nie wiadomo] Kara taka nic nie wnosi pozytywnego, ani dla ofiar ani dla społeczeństwa. Jak pokazują statystyki przestępstwa nie zmniejszają swojej liczby a wręcz odwrotnie - a zatem nie jest prawdą, że KS odstrasza przestępców. Może jedynie zmusić ich, do perfekcyjnego przygotowania się lub likwidacji wszystkich świadków. W tej kwestii poza likwidacją “zbrodniarza” [też ofiary - zła] dodajemy jeszcze jedna śmierć do liczby jego ofiar. Reasumując likwidacja skutków nie leczy przyczyn choroby.

ad. 2. Daje zbrodniarzowi nadzieję [sądzącym go - czyste sumienie] i możliwość zrozumienia w odosobnieniu - więzieniu, zła jakiego dokonał jak i ewentualnego zadośćuczynienia [bo tego wykluczyć nie możemy]. Może nawet nawrócenia.

Patrząc z perspektywy nauki Ewangelii na KS powinniśmy wziąć pod uwagę Przykazanie które Jezus uważał za najważniejsze, czyli “Miłość Boga i bliźniego” jak i przebaczenie.
Przebaczenie:
Zadam tu pytanie.......czy powinniśmy w imię miłości Boga i bliźniego stawiać granicę przebaczeniu? [przebacz nie 7 a 77 razy] Czy bez naszych przebaczeń bliźnim zasługujemy na przebaczenie jakiego udzielił nam Jezus mówiąc “Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą co czynią”....?

Miłość Boga i bliźniego:

Miłość idącą w kierunku miłości nieprzyjaciół -[Łk 6, 27] “Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą;”......
Ewangelia[ Mr, 1-12] - ukazuje sytuację uzdrowienia paralityka [odpuszczenie mu grzechów], którego przyniesiono.
///wszystkie uzdrowienia opisane w Ewangeliach są oparte na wierze tych którzy sami przychodzili do Jezusa tj.- ślepiec, trędowaty, kobieta cierpiąca na krwotok, lub pośredników wstawiających się za chorymi tj.- setnik z Kafarnaum, ojciec epileptyka, czterech którzy przynieśli paralityka///
Chrystus widząc wiarę tych, którzy go przynieśli rzekł do paralityka.....
[Mk, 2,5] Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy».
Wiara „bliźnich” jest więc motorem czynu Jezusa i uzasadnia przebieg wydarzeń.
KS w opinii publicznej a szczególnie jej zwolenników pewnie i wielu specjalistów prawa usprawiedliwia nasze rozważanie co do bezzasadności jej stosowania. Uzasadnia bo pozornie broni społeczeństwo przed zwyrodnialcami i mordercami, likwidując „wyrzuty sumienia” tych, którzy poprzez rządzenie nie zapewniają prewencyjnych możliwości nie zaistnienia takich zjawisk. Poprzez pozbycie się „problemu” - likwidując go na krześle elektrycznym czy szubienicy nie osiągnie się ich powstawania a jedynie uruchomi lawinę dążenia do pozbywania się wszelkich problemów na zasadzie „eliminacji”
Można zatem brutalnie uznać, że zasadne jest:
1. Kara śmierci - przestępca nie ma Boga w sercu, - należy go zlikwidować
2. Eutanazja - „żyjąca roślina” z uszkodzonym mózgiem angażuje wokół swojej osoby wielu ludzi, pieniędzy, sprzętu jak i sprawia dyskomfort psychiczny, wzbudza lęk i obawy , jednym słowem jest problemem, więc - należy ją zlikwidować.
3. Aborcja - poczęte bez miłości dziecko jest nieoczekiwane i niechciane, nie będzie kochane i samo też nie będzie w stanie kochać, [może zostać przestępca] - zlikwidować
4. Niedorozwinięci psychicznie - Są pasożytami wymagającymi ustawicznej opieki, nic nie wnoszą, nie maja świadomości - zlikwidować.
Prawda , jak to brutalnie brzmi?
Jedynie patrzenie z perspektywy teologicznej i personalistycznej /godności ludzkiej/ nadaje sens życiu w całej rozciągłości.
Pozbawianie kogokolwiek życia jest nieetyczne a świadome i dobrowolne, ustanowione „prawem” daje nam poczucie - niewinności gdyż szukamy jedynie uzasadnień dla swego ludzkiego punktu widzenia. Co do grzeszników [jakimi wszyscy jesteśmy] -
[Ez, 18, 23] Czyż tak bardzo mi zależy na śmierci występnego - wyrocznia Pana Boga - a nie raczej na tym, by się nawrócił i żył?
Pozdrawiam
Szczęść Boze

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Śr wrz 17, 2003 16:09
Zobacz profil
Post 
echhhhh :)
Witam :)

.....ciagle to samo od poczatku do konca :)
Cos mi zie zdaje ze nie ma sensu dalej ciagnac watku KS.
Ciagle (posrednio lub bezposrednio) zarzuca sie zwolennikom KS , ze dzialaja wbrew Ewangelii.
No coz byc moze tak jest :shock: Tylko jakos nikt nie potrafi wyjasnic mi pewnej malej niejasnosci. Nikt mi nie odpowiedzial na proste pytanie, ktore moze nie bezposrednio, ale wciaz przewija sie w moich postach.
Postawie je wiec jasno :)
Dlaczego nikt nie powie wyraznie ze KKK jest sprzeczne z Ewangelia (w kwestii kary smierci)?.
Do tej pory nikt nie odpowiedzial na moje watpliwosci co do przepisow KKK. Ciagle wszyscy je omijaja. Dlaczego?
Dlaczego nie ma WYRAZNIE napisane, ze KS jest ZABRONIONA?
Nie chce mi sie juz cytowac tych watpliwych miejsc (mozecie je znalezc sami w Katechizmie, lub w moich poprzednich postach).

No i kolejne pytanie, ktore mnie nurtuje i na ktore takze nikt mi nie odpowiedzial.
Obrona konieczna (mam tu na mysli glownie wojsko).
Zabicie zbrodzniarza jest Bee........dlaczego w takim razie zolnierz ma prawo zabic innego zolnierza?

re elka
Twoj przyklad zalamanego zolnierza...hmm. No coz to juz jest kwestia odpornosci psychicznej. Jezeli ktos ma slaba psychike to wybacz, ale nie nadaje sie do sluzby w wojsku, policji i zadnej w ktorej trzeba nosic bron.
Ten zolnierz o ktorym mowisz pojechal tam bo wyrazil na to zgode. Mial bron, wiedzial ze bron zabija, zdawal sobie chyba sprawe z tego ze moze dojsc do takiej chwili ze bedzie jej musial uzyc. Nie pojechal na oboz harcerski tylko na wojne!
W tamtym rejonie zdarzyl sie takze odwrotny przypadek..........Pod "okiem" wojsk ONZ (holenderskich), Serbowie wyprowadzili kilka tysiecy (bodajze 8 ) mezczyzn z obozu dla uchodzcow. Zolnierze ONZ nie reagowali...........mezczyzni zostali WYMORDOWANI.
Ciekaw jestem jak sie czuja zolnierze, ktorzy byli niemymi swiadkami tej zbrodni i mimo ze mieli bron nie uzyli jej. Tym samym poprzez swoja obojetnosc, stali sie posrednimi sprawcami smierci kilku tysiecy osob.

re Lars

Prosilem juz kilka razy by nie mieszac do tej dyskusji ludzi chorych psychicznie, ani tymbardziej nie zrownywac KS z eutanazja czy tez aborcja!
Dlaczego o to prosilem to takze mozna wyczytac z moich postow. Nie chce mi sie powtarzac.

pozdrowka :)


Ostatnio edytowano Pn wrz 22, 2003 19:36 przez Anonim (konto usunięte), łącznie edytowano 1 raz



Śr wrz 17, 2003 20:11
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post wojna i zabijanie
Witaj Beli........
Sprawa. eutanazji i aborcji........została przeze mnie poruszona nie jako argument, ale jako przykład pójścia drogą po najmniejszej linii oporu. Starałem się ukazać możliwość pewnej drogi rozwoju tzw. likwidacji “problemu” idąc w kierunku usuwania skutków; Ok tu już dość w tym temacie.
w drugiej sprawie czyli o KS, nie starałem się polemizować z wypowiedziami, a uzasadnić mój pogląd na tą kwestię od strony teologicznej i wyjaśnić czym dla mnie w rozumieniu jest kara. Beli, przyjmij to moje pisanie jako podzielenie się i będzie ok.
Kwestia wojny i zabijania.
Życie jest darem i łaską należy go szanować i bronić. Obowiązkiem każdego człowieka jest obrona życia jak i życia bliskich “bliźnich” osób też - jeśli zachodzi taka konieczność i istnieją takie możliwości [chodzi o czysto techniczne sprawy ]
Podaję 2 przypadki, jeden to wojna, która stanowi zagrożenie życia i drugi - napaść przestępczą. W obydwu przypadkach bronimy się od napastnika, który zagraża naszemu życiu. W przypadku obrony osobistej [w tym obrony rodziny] musimy zdawać sobie sprawę, że nie można przekroczyć obrony własnej i założyć z góry zabijanie. [chodzi o intencję] Jeśli jednak napastnik został w trakcie napadu zabity [bez intencji zabijania] to trudno mówić o grzechu.
W czasie wojny zachodzi podobna sytuacja czyli obowiązku obrony życia, przed napastnikiem - agresorem. Trudno na wojnie wykluczyć intencję zabijania, bo na wojnę idzie się właśnie po to by zabijać. Tutaj trzeba wziąć pod uwagę nie tylko obronę życia ale i wartości - gdyż to nie ono jest najistotniejsze , a wartości. Wartości rozumie jako Najwyższe Dobro . Bez tych wartości, życie nie miałoby sensu. Tak więc w hierarchii wartości życie jest na 2 miejscu bo jak napisałem istotą i sensem życia, jest Bóg.
Pozdrawiam
szczęść Boże

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Cz wrz 18, 2003 16:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
KKK w artykułach dotyczących obrony koniecznej odnosi sie bezpośrednio do Sumy Teologicznej Tomasza z Akwinu... To wyjątek znaleziony w necie:
Cytuj:
Ta sama czynność może mieć dwa skutki, w tym jeden zamierzony [in intetione], a drugi nie zamierzony [praeter intetionem]. < O przynależności do czynu etycznego do określonego gatunku stanowi wszakże to, co się w tym samym jest dla niego czymś przygodnym>.
Z samoobrony zaś może wyniknąć dwojaki skutek: zachowanie własnego życia, nie są wzbronione, gdyż dla każdego jestestwa jest rzeczą naturalną, by w miarę możności broniło swego życia.
Może się jednak zdarzyć, że czyn pochodzący z dobrego zamiaru będzie nie dozwolony, a mianowicie gdy będzie niewspółmierny z celem.
Jeśli więc ktoś w obronie własnego życia używa większego gwałtu, niż trzeba, będzie to nie dozwolone. Dozwolona jest natomiast samoobrona, w której ktoś w sposób umiarkowany odpiera gwałt, gdyż wolno siłę odeprzeć siłą (...)
Ponieważ jednak zabijać człowieka wolno tylko tym, którzy sprawują władze państwową, i to dla dobra społeczeństwa, dlatego nie wolno zmierzać do tego, by podczas samoobrony zabić drugiego, chyba że chodzi o przedstawiciela władzy, który zmierzając do zabicia jakiegoś człowieka we własnej obronie, odnosi to do dobra społeczności ,np. gdy chodzi o żołnierzy walczących z łotrami. Ale nawet ci grzeszą, jeśli się kieruje odpowiednią namiętnością.


No tak... Czyli trzy rzeczy:
1. Człowiek prywatny nie może postępować z intencją zabicia, nawet w obronie własnej (czy chodzi o to, żeby nie kierował się emocjami i subiektywną oceną?), natomiast ma prawo się bronić i jeśli zabije nie zamierzając tego, nie jest winny (czyli, jak rozumiem, może np walnąć kogoś w głowę ciężkim przedmiotem, żeby go unieszkodliwić, nawet jeśli może się zdarzyć, że go zabije, ale nie może planować tego zabicia)
2. Przedstawiciel władzy ma prawo zabić (jako wykonawca prawa, rozumiem?) ale dla dobra społeczeństwa i nie kierując się własną chęcią, emocją itd.
3. Za każdym razem działanie to musi byc uzasadnione obroną i skala działań obronnych nie może przekraczać skali działań napastnika.

Czyli policjant, żołnierz - moga zabić. Dla dobra społeczeństwa i nie kierując się emocją. Mogą zamierzać zabić ale nie "dla siebie", nie mogą tego "chcieć" (idiotycznie brzmi to rozróżnienie, ale brak mi słów :( )
Tamten człowiek, w Serbii... Cóż, emocje ludzkie w sytuacjach ekstremalnych są również ekstremalne... Potwornością jest patrzeć na śmierć niewinnych, byc powołanym do obrony i nie móc nic zrobić... Ale straszna jest również myśl, że stało się mordercą...
I nie mów, Beli, że to słabość psychiczna, bo nie jest łatwo żyć z myślą, że się zabiło człowieka, w tym najbardziej dosłownym sensie. Bo w tym momencie silny psychicznie byłby chyba tylko ów "zwyrodniały morderca".

W tym świetle kara śmierci spełnia warunki uprawnionego zabójstwa, jeśli nie stanowi "przesady" w obronie...
Nie wiem, na czym opierał się Św Tomasz, nie mam jego tekstu :) Ale w końcu Chrystus nie przyszedł znieść Prawa, ale wypełnić, zasady ST obowiązują nadal. Nie możemy się odnosić tylko do Ewangelii. A myślę, że duch tej wypowiedzi brzmi podobnie, jak zasad z Ks Powtórzonego Prawa - obrona tak, ale adekwatna...
Tak myslę... czy to nie jest tak, że Pwt to spis zasad praktycznych? W sumie coś podobnego do ludzkiego prawa, opartego na prawie Bożym, ale niezdolnego do sądzenia intencji tylko czynów, bo przecież człowiek nie zna intencji drugiego człowieka. A Kazanie na Górze i "nie zabijaj" dotyczy serca człowieka, pragnienia śmierci drugiej osoby? Czy nawet zamiaru zranienia? Natomiast w imię obrony drugiego człowieka, niejako "na chłodno", bez chęci zabicia, ale uznając, że to jest jedyna możliwa droga obrony, społeczeństwo może podjąć zamiar zabicia i go wykonać?
Namotałam?
No to tylko jeszcze fragment z Evangelium vitae...
Cytuj:

55 (...) Jednakże wobec licznych i często dramatycznych przypadków, jakie zdarzają się w życiu indywidualnym i społecznym, refleksja ludzi wierzących zmierzała zawsze do pełniejszego i głębszego zrozumienia tego, czego przykazanie Boże zabrania i co nakazuje. Zdarzają się bowiem sytuacje, w których wartości zawarte w Prawie Bożym przybierają formę prawdziwego paradoksu. Na przykład jest tak w przypadku uprawnionej obrony, kiedy prawo do ochrony własnego życia oraz obowiązek nieszkodzenia życiu drugiego człowieka okazują się w konkretnych okolicznościach trudne do pogodzenia. Nie ulega wątpliwości, że wewnętrzna wartość życia oraz obowiązek miłości samego siebie w takiej samej mierze jak innych są podstawą autentycznego prawa do obrony własnej. Nawet wymagające przykazanie miłości bliźniego, ogłoszone w Starym Testamencie i potwierdzone przez Jezusa, przyjmuje za punkt odniesienia miłość samego siebie: "Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego" (Mk 12,31). Nikt zatem nie może wyrzec się prawa do obrony własnej tylko dlatego, że nie dość miłuje życie lub samego siebie, ale jedynie na mocy heroicznej miłości, która pogłębia i przemienia miłość samego siebie, zgodnie z duchem ewangelicznych błogosławieństw (por. Mt 5,38-48), w radykalną gotowość do ofiary, której najwyższym wzorem jest Chrystus Pan.

Z drugiej strony, "uprawniona obrona może być nie tylko prawem, ale poważnym obowiązkiem tego, kto jest odpowiedzialny za życie drugiej osoby, za wspólne dobro rodziny lub państwa". Zdarza się niestety, że konieczność odebrania napastnikowi możliwości szkodzenia prowadzi czasem do pozbawienia go życia. W takim przypadku spowodowanie śmierci należy przypisać samemu napastnikowi, który naraził się na nią swoim działaniem, także w sytuacji, kiedy nie ponosi moralnej odpowiedzialności ze względu na brak posługiwania się rozumem.

56. W tej perspektywie należy też rozpatrywać problem kary śmierci. Zarówno w Kościele, jak i w społeczności cywilnej oraz powszechnej zgłasza się postulat jak najbardziej ograniczonego jej stosowania albo wręcz całkowitego zniesienia. (...)
W każdym razie pozostaje w mocy zasada wskazana przez nowy Katechizm Kościoła Katolickiego: "Jeśli środki bezkrwawe wystarczają do obrony życia ludzkiego przed napastnikiem i do ochrony porządku publicznego oraz bezpieczeństwa osób, władza powinna stosować te środki, gdyż są bardziej zgodne z konkretnymi uwarunkowaniami dobra wspólnego i bardziej odpowiadają godności osoby ludzkiej".

Elka, więcej uzasadnień znaleźć nie potrafię :)
Pozdrawiam :)

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Cz wrz 18, 2003 19:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 21, 2003 8:21
Posty: 69
Post Nie zabijaj
Witam!!

Korzystając z chwilowej przerwy w dyskusji o karze śmierci pragnę podać kilka argumentów przeciw niej, mam nadzieję znaczących. Z góry przepraszam jeśli powtórzę jakieś sformułowania, które już padły w dyskusji ( czytałem co prawda cały wątek, ale to było kilkanaście dni temu i wiele już zapomniałem ).

1) Z Ew. Mat. 5,21-22 wynika, że skoro przez Pana Boga będą osądzeni, nawet Ci którzy gniewają się na bliźnich czy osądzają ich, to również On będzie sądził różnych zbrodniarzy. W przekonaniu Pana Jezusa jedyną osobą uprawnioną do ferowania wyroków śmierci jest Pan Bóg.

2) Z słów Pana Jezusa zawartych w Ew. Mat. 5,38-39a ( tłumaczenie ekumeniczne ewentualnie Biblia Warszawsko-Praska ) wynika konieczność całkowitego wyrzeczenia się prawa odwetu.

3) Potwierdza to Apostoł Paweł w Rz. 12, 19-21, a nawet więcej, bowiem nie udziela on prawa do odwetu również władzy ustanowionej przez Boga, jak wynika z Rz. 13,4c. Jeśli władza bowiem karze przestepcę ze względu na gniew ( w oryginale greckim eis orgen ), to jest to gniew Pana Boga, a nie jej gniew.

Kara śmierci nie może być więc motywowana prawem odwetu.

4) Pan Jezus Chrystus umierając na krzyżu zadośćuczynił Bożej sprawiedliwości także za morderstwa, ludobójstwo i inne straszliwe czyny, zarówno te popełnione przed jego śmiercią, jak i te popełnione w przyszłości, aż do końca świata. Przebaczenie, jakie dokonało się na skutek wyroku śmierci wykonanego na Golgocie, obejmuje wszystkich przestępców i morderców. Nie muszą oni umierać, aby zadośćuczynić za czyny, które popełnili, bo dokonał tego Pan Jezus.

Kara śmierci nie może być także motywowana koniecznością zadośćuczynienia

Jeśli więc, nie odwet i nie zadośćuczynienie, to co pozostaje?? Przecież ukaranie przestępcy, odizolowanie go od społeczeństwa oraz w miarę możliwości ( niestety bardzo rzadkich ) przywrócenie go temu społeczeństwu zapewniają dożywotnie i długoletnie kary więzienia.

I jeszcze na koniec...

Zapewne wszyscy oglądaliście flm pt. "Dead Man Walking". Jak pamiętacie na końcu filmu zostało jednocześnie pokazane zabijanie bezprawne ( gdy bohater filmu wraz z kumplem mordował dwoje młodych ludzi ) i zabijanie zgodne z prawem ( wykonanie wyroku śmierci na bohaterze filmu ). Dla mnie obydwie formy zabijania były jednakowo obrzydliwe i nieludzkie.

Pozdrawiam

_________________
Pokój i dobro :)


Pn wrz 22, 2003 9:53
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
amos :) mysle, ze problem lezy głownie w niewierze ludzi bedących za karą smierci w mozliwosc skutecznego odizolowania przestepców

moj mąz nie jest jakos wybitnie zainteresowany rozważaniami moralno-chrzescijanskimi :) pozostawił to mnie ;) gdy rozmawialam z nim na temat kary smierci i przedstawilam stanowisko KK stwierdzil, ze w takim razie kara smierci jest dopuszczalna tylko wtedy, gdy np grupa osób znajduje sie na wyspie, a wsrod nich jest morderca kogos - udowodniono mu to - niemalze złapano za reke - a na tej wyspie nie ma mozliwosci odizolowania takiej osoby - wtedy - dla dobra pozostalych osob - mozna morderce zabic - by nie zabijal dalej.... tylko -a co, jesli on naprawde szczerze zaluje i zyjąc nigdy wiecej nikogo by nie zabil?? ktoz z ludzi zna serce drugiego człowieka???

a jeszcze jedno - czy Bóg zabił Kaina??? NIE i nie pozwolil zadnemu człowiekowi go zabic "piętno Kaina" umieszczając na jego czole - jak myslicie - dlaczego???


Pn wrz 22, 2003 12:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr cze 04, 2003 15:49
Posty: 236
Post Nie lękajcie się...
Takie tematy jak ten siłą rzeczy prowadzą do zajęcia określonego stanowiska przez dyskutantów. To dobrze, bo wtedy dyskusja staje się dość konkretna.
Nietrudno zauważyć, że wypowiedzi można podzielić na dwie grypy: mniejszych lub większych zwolenników "kary śmierci" (tutaj prym zdaje się wieść Belizariusz) oraz kary tej przeciwników (i tu w sposób - uważam - bardzo czytelny stanowisko Kościoła przedstawił saxon).
Swoją dalszą wypowiedź kieruję głównie pod adresem Belizariusza, który to, w moim odczuciu, trochę pobłądził.

Już w temacie: "Strefa mroku." mogłeś się niejednemu dać poznać jako zwolennik rozwiązań siłowych, a to, co napisałeś w niniejszym jest chyba tego potwierdzeniem. Odnoszę wrażenie, że zamieszczonymi tu przez Ciebie wypowiedziami chcesz może nie tyle przekonać innych do swoich racji, co usprawiedliwić swój błędny pogląd na "karę śmierci". Otóż, jak zaznaczył saxon i z czym się zgadzam, "kara śmierci" jest w zasadzie nie do zaakceptowania przez ucznia Chrystusa w cywilizowanych krajach (a tym bardziej o chrześcijańskich korzeniach), choćby takich jak Polska, czy Stany Zjednoczone (co pośrednio zostało nadmienione w cytowanej tu encyklice). Argumenty "przemawiające" za "karą śmierci" w rodzaju: "więźniowie uciekają z więzień, więc dla bezpieczeństwa trzeba ich zlikwidować" są po prostu niehumanitarne i niegodne wypowiadania nawet przez ateistów. Wszak brzmi to trochę tak, jakby zatrzymanych zbrodniarzy więziono gdzieś po wiejskich stodołach, w których posiedzą tydzień, może dwa, a potem dadzą drapaka. Nawet jeśli zdarzają się ucieczki z zakładów karnych, to są one na tyle rzadkie, że przynajmniej w tej dyskusji nie warto się nimi zbytnio zajmować (a już zwłaszcza w powyższym kontekście), bo może to spowodować nieobiektywne spojrzenie na całość omawianego tu problemu. "Troska o życie" potencjalnej przyszłej ofiary potencjalnego przyszłego więźnia-uciekiniera, o jakiej pisali choćby Belizariusz czy jo_tka jest raczej fobią, której należy się wyzbyć w imię słów Chrystusa: "nie lękajcie się", albo którą po prostu należy leczyć.
Poza tym, Belizariusz, to nie Polska jest tak zacofana, że dopiero może za jakieś 200 lat zostanie wybudowane odpowiednie więzienie, ale raczej Ty w swoim rozumowaniu. Pominę większym komentarzem poruszoną tu kwestię finansowego "utrzymywania" więźniów, bo to dopiero wygląda na cios poniżej pasa. Napisałeś jednak wprost: "wiem , ze to nie po chrzescijansku, ale jakos nie moge zauwazyc czlowieka w takich "Baraninach" i innych szefach polskich mafii", no i późniejsze Twoje wypowiedzi w pewnym sensie chyba potwierdzały te słowa. Ale czy zdajesz sobie sprawę z tego, że wielu czytających te słowa być może w Tobie nie potrafi dostrzec jeśli nie Człowieka, to przynajmniej Chrześcijanina? Zastanów się, ile razy w swym życiu zamordowałeś Chrystusa... Jesteś notorycznym mordercą, czy nie?... A pomimo to On pozwala Ci żyć...
Napisałeś również: "Saxon, elka........juz kolejny raz powtarzam , ze nauczanie JPII, wyprzedza dzisiejsze czasy o wiele. Zyjemy w takich czasach w jakich zyjemy!". Podobnych słów, sugerujących niedzisiejszość nauki Papieża nie powstydziłby się chyba pierwszy z brzegu ateista (takie słowa na "potem"). A może i powstydził by się?...
Cóż, Twoje wypowiedzi, którymi niejako "usprawiedliwiasz" tę karę (albo ściślej: okoliczności jej stosowania) wymiernymi, ale bardzo subiektywnymi korzyściami niech mi będzie wolno skomentować krótko: wstyd, bracie! Wstyd! Po prostu wstyd...
W ostatnim zamieszczonym tu przez Ciebie poście zadałeś kilka pytań: "Dlaczego nikt nie powie wyraznie ze KKK jest sprzeczne z Ewangelia (w kwestii kary smierci)?. Do tej pory nikt nie odpowiedzial na moje watpliwosci co do przepisow KKK. Ciagle wszyscy je omijaja. Dlaczego? Dlaczego nie ma WYRAZNIE napisane, ze KS jest ZABRONIONA?". Dziwne, że w ogóle postawiłeś takie pytania, bo z zamieszczonych tu wypowiedzi sam sobie powinieneś dać na nie odpowiedź. Twój "pogląd" na "karę śmierci" jaki zechciałeś ukazać, w sposób wyraźny zdaje się odbiegać od nauki Kościoła dotyczącej tego problemu.
Cytat z Katechizmu Kościoła Katolickiego: "2267 Kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni udowodnione, tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza zastosowania kary śmierci, jeśli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem.
Jeżeli jednak środki bezkrwawe wystarczą do obrony i zachowania bezpieczeństwa osób przed napastnikiem, władza powinna ograniczyć się do tych środków, ponieważ są bardziej zgodne z konkretnymi uwarunkowaniami dobra wspólnego i bardziej odpowiadają godności osoby ludzkiej.
Istotnie dzisiaj, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi dysponuje państwo, aby skutecznie ukarać zbrodnię i unieszkodliwić tego, kto ją popełnił, nie odbierając mu ostatecznie możliwości skruchy, przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy "są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale".".
Ważne, specjalnie tu podkreślone słowo: "jedynym"! Tymczasem można odnieść wrażenie, że Ty swoimi postami próbujesz znaleźć "furtkę", dzięki której z czystym sumieniem (tylko czy rzeczywiście z czystym?...) i ze spokojem będzie można zlikwidować niektórych spośród, co prawda niegrzecznych, ale jednak naszych braci.

Z tego co mi wiadomo jesteś jeszcze dość młodym człowiekiem, ale powinieneś pamiętać zamach na Jana Pawła II. Gdy niedoszły zabójca został ujęty - iluż to ludzi wydało na niego wyrok: "kara śmierci"?... Szybko się jednak okazało, że najwyższą karą, jaką może otrzymać od włoskiego wymiaru sprawiedliwości jest dożywocie. Otrzymał dożywocie. Ale Papież mu wybaczył... Zobaczył w nim swego brata i dziecko Boga i... wybaczył... Agca nawrócił się. Może nie na chrześcijaństwo, ale nawrócił się do Boga. Po dziewiętnastu latach wyszedł na wolność... Albo może: będąc na wolności - opuścił więzienie. Czy obecnie zagraża ludziom? A zwłaszcza czy zagraża Papieżowi? Przecież ktoś, kto zamierzył popełnić, albo popełnił jeden z najcięższych grzechów, jakie może człowiek popełnić - przebywa na wolności...
"Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą." [Mt 7, 1.2].
"Papierkiem lakmusowym" do zbadania tego, czy aby rzeczywiście nie kierują Tobą emocje, chęć zemsty, nienawiść może być pytanie: czy modlisz się za takiego "wielokrotnego i zwyrodnialego morderce", za takich Twoich braci jak Osama, Saddam, czy innych niegrzecznych? Bo trudno określić przepojonymi miłością słowa: "Wedlug mnie to nalezy mu sie jedno - CZAPA", czy też: "Jak na razie to ja widze tylko jedna alternatywe dla takiego osobnika! KAZAMATY , ciezki wiezienie, lochy , zycie o chlebie i wodzie...do samego konca. Brak jakiegokolwiek kontaktu ze swiatem zewnetrznym!".

Za zakończenie - krótkie opowiadanie...
Pewien człowiek był katem. Miał on brata, który w przeciwieństwie do niego często łamał prawo. Pomimo tego obydwoje żyli w przyjaźni. Któregoś dnia ów brat popełnił zbrodnię i został skazany na karę śmierci. Wyrok miał wykonać jego brat...
A teraz Ty spróbuj się postawić w roli tegoż kata...
Czyż przecież nie każdy bliźni jest Twoim bratem, lub siostrą (nawet jeśli jest zdegenerowany)?...

Odnośnie wojny sprawiedliwej - zachęcam do przeczytania pewnego artykułu zamieszczonego w dziale "Różności" ("Sam wymyśl temat"/"Wojna częściowo sprawiedliwa?").

Możesz oczywiście stwierdzić, że Cię nie zrozumiałem, albo w czymś przesadziłem. Nie sądzę jednak aby rzeczywiście tak było, bo Twoje wypowiedzi "mówią" same za siebie...


Pn lis 03, 2003 16:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
Więzienie jest drogie, demoralizuje, niszczy życie rodzinne. Dlatego coraz więcej krajów szuka dla niego alternatywy
Będą o tym rozmawiać w czwartek uczestnicy seminarium organizowanego przez Fundację Batorego - wśród nich ksiądz Jim Consedine, jeden z liderów światowego ruchu sprawiedliwości naprawczej.

red.: Uważa Ksiądz, że prawdziwa sprawiedliwość polega na naprawieniu szkody. Czy kara jako reakcja na przestępstwo całkowicie się przeżyła?

Ks. Jim Consedine*: Kara może być elementem wymierzania sprawiedliwości. Ale odwet jest ciemną stroną ludzkiej natury i skupianie się na nim wzmacnia tę stronę. Sprawiedliwość naprawcza koncentruje się na tym, co w człowieku dobre: na zdolności do wybaczania, na budzeniu sumienia i współczucia. Wymiar sprawiedliwości, który ją stosuje, pomaga odbudowywać zaburzone przestępstwem relacje między ludźmi.

red:Zwolennicy surowego karania mówią: sprawca gwiżdże na przebaczenie ofiary. Chodzi mu o łagodniejszą karę.

- Bywa i tak. Ale system koncentrujący się na karze odbiera sprawcy szansę wzięcia odpowiedzialności za to, co zrobił. Przestępca wychodzi z więzienia i mówi: "Odcierpiałem swoje, nie jestem nic nikomu winien". Albo gorzej - wychodzi z pragnieniem zemsty.

Rozmawiałem z recydywistą, który zrobił chyba kilka tysięcy włamań. Powiedziałem mu: "Jesteś najbardziej agresywnym przestępcą, jakiego poznałem". Zdumiał się: "Ja tylko zabierałem ludziom rzeczy!". Wtedy spytałem: "Jak myślisz, co czuli ci ludzie? Czy nie cierpieli? Nie przeżywali lęku? Może do dziś boją się zasnąć albo wyjść z domu, bo ktoś ich ograbi? Może zabrałeś rzeczy, które były dla nich bezcenną pamiątką?".

Ten człowiek był w więzieniu nasty raz, ale nikt do tej pory nie próbował go skłonić do rozważenia skutków moralnych tego, co zrobił.

red: W Polsce znamy mediację między ofiarą a sprawcą. Prowadzi ją bezstronny mediator. Czy podobnie wygląda to w Nowej Zelandii?

- Nie całkiem. To, co robimy, nazywamy konferencją. Bierze w niej udział nie tylko ofiara i sprawca, ale i bliscy czy sąsiedzi, którzy w różny sposób mogą odczuwać skutki przestępstwa. Osoba prowadząca konferencję proponuje rozwiązania, dąży do rozstrzygnięcia konfliktu i uzyskania poczucia sprawiedliwości u jej uczestników. Chodzi nie tylko o dogadanie się w sprawie zadośćuczynienia, ale także o pojednanie.

W efekcie sprawca może nie trafić do więzienia albo trafi tam na krócej, ale będzie rozumiał, co złego zrobił. Ofierze też łatwiej będzie żyć.

red: No dobrze, dochodzi do pojednania i między sprawcą a ofiarą jest OK. Ale to nie zmienia społecznego poczucia zagrożenia. Ludzie mówią: "Wykpił się tanim kosztem, szybko wyjdzie i będzie nam wszystkim zagrażał".

- Rzeczywiście, współcześnie traktuje się przestępstwo jako wykroczenie przeciw społeczeństwu, a nie przeciw konkretnej jednostce czy grupie. W tym ujęciu koncepcja odwetu wydaje się użyteczna. Ale trzeba uwzględnić destrukcyjne skutki odwetu: dla sprawców, którzy tracą wszystko, co mieli na wolności, dla ofiar - bo zemsta na niewiele im się przyda, dla społeczeństwa, które utrzymuje przestępców w więzieniach i "produkuje" recydywistów.

W dodatku ten system jest niesprawiedliwy. W więzieniach siedzą najczęściej ludzie biedni, z patologicznych rodzin. Przestępcy "w białych kołnierzykach": urzędnicy, biznesmeni, ludzie ustosunkowani, jakoś do więzień nie trafiają.

Gdy jedyną reakcją na przemoc jest eskalacja przemocy, to dla nikogo nic dobrego z tego nie wyniknie.

* Jim Consedine - Nowozelandzki ksiądz działający na całym świecie na rzecz zmiany systemy wymiaru sprawiedliwości i filozofii karania. Przez 20 lat był kapelanem więziennym, zakładał domy opieki m.in. dla byłych więźniów. Jest koordynatorem Sieci Sprawiedliwości Wyrównawczej w Nowej Zelandii. Przyjechał do Polski na zaproszenie Fundacji im. Stefana Batorego i Polskiego Stowarzyszenia Edukacji Prawnej

W polskich więzieniach jest 81 tys. więźniów, blisko o 10 tys. więcej niż miejsc. Na wykonanie kary czeka 27 tys. skazanych. Więziennictwu brak pieniędzy na etaty (funkcjonariusze muszą brać bezpłatne nadgodziny, na remonty (65 proc. więzień pochodzi sprzed I wojny światowej), na nowoczesne zabezpieczenie więzień i programy resocjalizacyjne. Nie można dobrze odizolować więźniów bardziej zdemoralizowanych od mniej zdemoralizowanych. Zagęszczenie sprzyja przenoszeniu się gruźlicy, HIV i żółtaczki, wzrostowi agresji i samoagresji wśród więźniów. Panuje bezrobocie, przez co więźniowie nie mogą m.in. płacić alimentów i ponownie trafiają za to do więzienia.

Z zeszłorocznego raportu o stanie więziennictwa przygotowanego przez Centralny Zarząd Służby Więziennej



- to moze nie na temat konkretny odnosnie kary smierci, ale pod zastanowienie sie, jak praktyk widzi więzienia i karanie w ogóle :)


Cz lut 12, 2004 8:43
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 27, 2003 22:40
Posty: 1707
Post 
Elka napisała
Cytuj:
W polskich więzieniach jest 81 tys. więźniów, blisko o 10 tys. więcej niż miejsc. Na wykonanie kary czeka 27 tys. skazanych. Więziennictwu brak pieniędzy na etaty


Polskie więzienia są za łagodne.!!
Po odbyciu 1/2 kary może się skazany ubiegać o przedterminowe zwolnienie..
Niejednokrotnie morderca z premedytacją po odsiedzeniu części kary wychodzi na wolność..!
Jak dostanie 25 lat to niech siedzi te 25 co do godziny..
Warunki w więzieniach to nie wczasy z wichtem i opierunkiem . nikt tam nikogo nie zaprasza świadomie przestępcy wybierają sobie takowe lokum..

Przeciętny skazany ma dach nad głową trzy razy dziennie posiłek dostęp do prasy ,TV ,Internetu pływalnie przepustki etc. . Warunki dużo lepsze niż niejeden obywatel przebywający na wolności?.

Co może Im pięciogwiazdkowy hotel wystawić i liczyć, ze się poprawia.
Kara ma być skuteczna nie koniecznie kara śmierci.. Kara ma też odstraszać innych.
Przyjrzyjmy się więziennictwu w ostoi demokracji jakim jest USA.. W Polsce to przedszkole nie więzienie..
POzdrawiam


Cz lut 12, 2004 10:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
no proszę - "pokutna wartość śmierci"... przeczytajcie poniższy artykuł - co wy na to?

http://www.wiara.pl/tematcaly.php?idenart=1085049588


Cz maja 20, 2004 14:24
Zobacz profil
Post 
"Kara Smierci II - Reaktywacja" ;)

Na ten temat zostalo juz tutaj napisane wiele slow. Moj stosunek do tej kary , rowniez zostal juz wyjasniony. Jezeli chcecie jednak to kontynuowac to zapraszam wszystkich. Moze wyplynie cos nowego :D

Teraz jednak chcialbym odniesc sie do tematu "karania" w ogole. Mysle, ze jest to zgodne z tematem "Nie Zabijaj". Zabic przeciez mozna nie tylko fizycznie :D

Jakos niechcacy "umknely" mi posty elki i godunowa , dotyczace wieziennictwa. Troche sie spoznilem, ale pociagne ten watek.

Zgadzam sie tutaj z tym co napisal godunow. Polskie wieziennictwo jest za lagodne i nie spelniajace swojej funkcji. Resocjalizacja w wielu przypadkach sie nie sprawdza i jest wrecz marnotrawieniem pieniedzy.
Zgadzam sie rowniez z elka......nie mamy kasy na wiezienia. Nie mamy bo wydajemy ja na rzeczy zbedne.

Pierwszym wymiarem sprawiedliwosci na swiecie, ktory zachlystnal sie resocjalizacja, byl wymiar sprawiedliwosci USA. Co jednak ciekawe to wlasnie USA - po niemal stu latach jego obowiazywania - jako pierwsze obalilo "mit resocjalizacyjny"
Mala statystyka:
Kryminolodzy z uniwersytetu chicagowskiego, dowiedli, ze wzrost populacji wiezniow o 10 %, skutkuje zmniejszeniem liczby rozbojow (o 7 %), wlaman (o 4 proc) i zabojstw o (1,5 %) - badania z roku 1996.
Wedlug Rady Europy, w krajach w ktorych czesto sie karze wiezieniem (Dania, Irlandia, Wlochy), udaje sie powstrzymac fale przestepczosci.
To dowod na to, ze jesli karanie ma funkcje nie resocjalizacyjna, lecz retrybutywna (kara stosowna do winy), przestepczosc maleje.

Jeden z bylych zwolennikow resocjalizacji, byly francuski minister sprawiedliwosci, powiedzial : " Przestepcy okazali sie po prostu racjonalni: przestali sie bac kary, bo wiedzieli, ze wymiar sprawiedliwosci i system penitencjarny bedzie ich przede wszystkim wychowywal, a nie karal. Doszlo do swoistej paranoi: krnabrny przestepca skladal swoj los w rece spoleczenstwa mowiac: >> wprawdzie zgrzeszylem, ale wierze, ze teraz pomozecie mi wrocic na droge cnoty <<. To parodia sprawiedliwosci " mowi Peyrefitte.
Jakze to pasuje do naszego systemu. Sady zamiast karac z odpowiednia surowoscia, notorycznie lagodza kare, motywujac to tym, ze za przestepstwo odpowiada takze spoleczenstwo, ktore uksztaltowalo przestepce.
Malo ktory sad, stosuje wobec przestepcy kare z gornego przedzialu. Co wiecej, notorycznie jest stosowane "warunkowe zawieszenie". Co nie jest zadna kara! Bardzo rzadko w Polskim sadownictwie jest stosowane "nadzwyczajne zaostrzenie kary" dla niebezpiecznych przestepcow. Takie postepowanie rzeczywiscie nosi znamiona paranoi. Czymze bowiem ryzykuje przestepca, wiedzac, ze sad i tak mu kare zalagodzi, skoro tylko zrobi slodka minke i powola sie na "trudne dziecinstwo".
Skutkiem nastawienia wymiaru sprawiedliwosci glownie na resocjalizacje. Jest stale powiekszajaca sie liczba recydywistow. Sady daja przestepcom szanse "powrotu do spoleczenstwa". W rzeczywistosci jednak to szansa na popelnianie kolejnych przestepstw, po odbyciu lagodnej kary i nieudolnych prob wychowywania. Wedlug oficjalnych danych, recydywisci stanowia prawie polowe osadzonych. Jednak prof Siemaszko, dyrektor Instytutu Wymiaru Sprawiedliwosci, twierdzi, ze statystyki sa zanizone i w wiezieniach mamy 70 - 80 % recydywistow.

Czyz nie lepiej byloby surowiej karac recydywe?

Natomiast wobec drobnych przestepcow zastosowac scisly nadzor wolnosciowy? Zakaz opuszczania miejsca zamieszkania, codzienne meldowanie sie na Policji. Kary te moznaby kontrolowac za pomoca specjalnych elektronicznych bramsoletek. Takie sposoby wykorzystuje sie m.inn. w Szwecji. Ponadto skazany musi udowodnic, ze w czasie odbywania kary nie pije alkoholu i nie zazywa narkotykow.
Kolejnym sposobem jest wykorzystywany w Wielkiej Brytanii, obowiazek wykonywania prac uzytecznych dla spoleczenstwa.
Najlepszy jednak wedlug mnie, jest model stosowany w USA. Wiezniowie skazani po raz pierwszy (za lzejsze przestepstwa), sa osadzani w tzw. campach. Osadzeni maja tam niezbyt przyjemne warunki i dodatkowo musza ciezko pracowac, liczac w zamian na skrocenie odsiadki. System ten jest oparty na zasadzie kupowania sobie przywilejow w zamian za pewne wyrzeczenia ze strony skazanego. Uczy to jednej waznej sprawy : " Na lepsze traktowanie, nalezy sobie ciezko zapracowac".

Niestety w naszym karju, wydaje sie ogromne srodki na nieskuteczna resocjalizacje, zamiast walczyc z przestepczoscia odpowiednio surowymi wyrokami i rygorystycznym ich wykonywaniem.


pozdrowka


Pt maja 21, 2004 8:46
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 14:31
Posty: 930
Post 
Cytuj:
Zgadzam sie tutaj z tym co napisal godunow. Polskie wieziennictwo jest za lagodne i nie spelniajace swojej funkcji. Resocjalizacja w wielu przypadkach sie nie sprawdza i jest wrecz marnotrawieniem pieniedzy.


Ja nie to do konca sie zgadzam... Nie w lagodnosci tkwi problem ale wlasnie w realizowaniu zadan resocjalizacyjnych.
Watpliwosci co do kary pozbawienia wolnosci jako srodka pozwalajacego powstrzymac jednostki, wobec ktorych go zastosowano, oraz inne osoby od popelniania przestepstw, podnoszono od dawna. Podstawowa watpliwosc co do resocjalizacyjnego oddziaywania tego srodka, streszcza sie w pytaniu jak mozna przygotowac kogos do zycia na wolno[ci w warunkach jej pozbawienia. Spowodowana pozbawieniem wolnosci deprywacja potrzeb dziala destruktywnie na psychike wieznia i przeszkadza w wytwarzaniu nawykow potrzebnych do jego przyszlej adaptacji spolecznej. Dodatkowym czynnikiem utrudniajacym resocjalizacje jest stereotypowe, negatywne wyobrazenie o pensjonariuszach, wymagajacych jakby z racji swych ujemnych cech "silnej reki", "stanowczego traktowania". Obecna jest tez niestety czesciowa dehumanizacja wiezniow, ulatwiajaca przedmitowe trkatowanie. Przygotowanie skazanego( ktory niewatpliwie odsiedzial juz kare za swoje przewinienia) do zycia na wolnosci to nie tylko praca z nim w zakladzie karnym, ale takze wspolpraca z instytucjami, podmiotami pomocy, ktore winny byc zaangazowanie w zaspokajanie potrzeb psychospolecznych osoby opuszczajcej zaklad karny.

W praktyce wyglada to nastepujaco: zaklad karny zawiadamia instytucje pomocowe o opuszczeniu przez skazanego zakladu karnego na 2-3 miesiace przed wyznaczonym terminem, uwzgledniajac potrzeby skazanego. Pomoc instytucji to udzielanie wsparcia finansowego, skierowanie do schroniska w przypadku braku rodziny i wlasnego mieszkania. Pomoc ta choc niezbedna, konieczna, nie daje mozliwosci usamodzielnienia sie skazanego. Jest to pomoc dorazna, ktora wlasciwie nie jest kontynuuowania w dluzszym okresie czasu. A co potem? Ano wlasnie powrot do zrodel, chciazby z powodu braku perspektyw :(
Ufam jednak ze zostana wypracowane takie rozwiazania, ktore stymulujac wlasna aktywnosc jednostki, doprowadza do niewracania do przestepstwa.

Nie problem wiec tkwi w bardzo surowym wymiarze sprawiedliwosci ale w systemie ktory zintegrowalby dzialanie zakladu karnego, kuratorow, instytucjipomocowych, oraganizacji dzialajacych na rzecz skazanego i jego srodowiska. W przeciwnym razie rozproszenie dzialan tych instyucji, nawet pzy najbardziej rygorystycznym z mozliwych wymiarze sprawiedliwosci, bedzie uniemozliwialo skuteczna pomoc skazanemu.


Pt maja 21, 2004 11:38
Zobacz profil
Post 
Witam

Dzika, czesciowo masz racje, ale tylko czesciowo.
Co innego dzialania majace wspomoc bylego wieznia, a co innego skuteczna i surowa kara, jaka on najpierw powinien odbyc.
W wiezieniach nie siedza niewinni. To ludzie, ktorzy popelnili przestepstwo przeciwko prawu. Pewna resocjalizacja, owszem powinna istniec.....ale nie przesadzajmy.
Wszyscy chyba slyszeli o strajku glodowym pensjonariuszy kilku zakladow karnych. Strajkowali przeciwko przeludnieniu (sic!). No coz , ja rozumiem, ze oni by chcieli przebywac w dwu- trzyosobowych celach. Wychodzic na spacery (najlepiej po miescie), zywic sie w najdrozszych restauracjach. Oni by w ogole ZA DUZO chcieli. Tam siedza dluznicy......ludzie , ktorzy swoim przestepstwem zaciagneli dlug wobec spoleczenstwa. Niechze go wiec splacaja w calosci.
W dodatku to za nasze podatki sa utrzymywani. Dlaczego mamy im zapewniac luksusowe warunki, kosztem naszych dzieci??
Widzieliscie chyba w TV co oni robili? Wyrzucali jedzenie oknem!!!
Widzieliscie te walajace sie po ziemi chleby? Chleby, ktore poratowalyby niejednego.

Jestem sceptycznie nastawiony do tak zle pojetego humanizmu, ktory wywyzsza przestepcow, kosztem ludzi niewinnych.

pozdrowka


Cz maja 27, 2004 13:15
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 225 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 ... 15  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL