Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt lis 21, 2025 23:17



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 16 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 akceptacja drugiej połówki... 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 22, 2009 19:04
Posty: 8
Post akceptacja drugiej połówki...
Cześć,
piszę na forum, bo nie potrafię porozmawiać szczerze z żadnym człowiekiem - w prost. Boli mnie dusza. Mój narzeczony wyjawił mi, że jego poprzednia dziewczyna była w ciąży, którą usunęła. Dodam, iż nie chciała dać się przekonać na poród. Świadomość tego, doprowadza mnie do rozpaczy. Nie jestem w stanie zrozumieć: jak można wyskrobać z siebie dziecko?! Mniejsza o to, nie znam tamtej dziewczyny. Boli mnie to, że mój narzeczony spłodził dziecko, sam fakt, nie wiem czy ktoś to rozumie. Oto moja ciąża, w którą być może kiedyś zajdę nie będzie pierwszą jego. Ta duszyczka przecież istnieje, to nie jest nic. Poza tym nie będę jego pierwszą kobietą, zaś on moim mężczyzną tak. Jest mi się ciężko z tym pogodzić, myśli wciąż wracają zadają cios w samo serce. Wiem: modlitwa, spowiedź, ale co robić, gdy rana mimo to nie chce się zagoić. Czy kroś może mi doradzić, albo choć powiedzieć, że nie mam jakiejś obsesji?
Pozdrawiam serdecznie.


Cz paź 22, 2009 21:23
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr cze 17, 2009 14:46
Posty: 64
Post 
Cacharel, rozumiem Cię bardzo dobrze...
Taka sytuacja może bardzo boleć...
Chyba najlepszym rozwiązaniem jest rozmawiać. Rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać... Z narzeczonym. Opowiedz mu o tym jak się czujesz, co Cię boli...

I modlitwa też jest tutaj bardzo ważna. Modlitwa o uleczenie skutków grzechu, modlitwa o wybaczenie... Żebyś potrafiła wybaczyć narzeczonemu to, co było dawniej...
I co do modlitwy - stań przed Panem, Jemu też opowiedz o tym jak się czujesz, co Cię boli... i proś o uleczenie tego. I proś Go o siłę.

Niestety - przeszłości nie da się cofnąć, chociaż często bardzo byśmy chcieli... :(
Teraz pozostaje pogodzić się z tym co było i żyć dalej...
Być może Twój narzeczony też tutaj potrzebuje wsparcia... Nie wiem jakie on ma do tego podejście, ale jednak aborcja jest ciężkim przeżyciem...

Będę się za Ciebie modlić.
Trzymaj się!


Cz paź 22, 2009 23:12
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post 
Cacharel, z pewnością nie masz obsesji. Zupełnie normalne, że się źle czujesz po otrzymaniu takiej okropnej informacji.

Co zrobić? Nie do końca wiem... jednak nie jestem przekonana, żeby "rozmawiać, rozmawiać i rozmawiać" było najlepszym pomysłem. Czasem w takiej rozmowie mogą wyjść rzeczy które wyjść nie powinny (przykład już mamy), a które mogą bardzo ranić. Mi jakiś czas temu ktoś z rodziny powiedział pewną rzecz "bo może powinnam wiedzieć", ale ta informacja nie była mi do niczego potrzebna! A raczej przeciwnie, jedyne co to sprawiła mi dużą przykrość.

Więc sądzę, że nadmierna szczerość w związku nie jest dobra (jak zresztą nic w nadmiarze). Trzeba rozmawiać o tym, co ma znaczenie dla "tu i teraz" związku a nie wygrzebywać coś z przeszłości swojej czy partnera. Zbyt dużo zupełnie nieistotnych dla związku a przykrych informacji może mieć - jak widać - bolesne skutki.

Zatem - jeśli myślisz, że rozmowa z narzeczonym ci pomoże a nie sprawi jeszcze więcej przykrości i chciałabyś z nim o tym porozmawiać to spróbuj. Ale jeśli nie chcesz z nim o tym rozmawiać to się nie zmuszaj, bo może to przynieść tylko szkody.

Co poza tym... Jeśli mogę napisać swoje ewentualne rady (nie jestem psychologiem, więc napiszę tylko co myślę):

Spróbuj spojrzeć na nich oczami Jezusa. Pięknie się czyta przypowieść o jawnogrzesznicy, którą do Niego przyprowadzili (J 8, 1-11), ale trudniej postawić się w tej sytuacji i popatrzeć tak na bliźnich jak On na nich patrzył.
Wyobraź sobie tę sytuację: do Jezusa przyprowadzają twojego narzeczonego i oskarżają Go o cudzołóstwo a ty stoisz w tłumie wkoło Niego. Co Jezus myśli wg ciebie? Co mówi? Co czuje? Co ty czujesz, co robisz? Dla ułatwienia przypomnę końcówkę tej sytuacji z jawnogrzesznicą:

A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień». I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!».

A potem wyobraź sobie tę samą sytuację z tą dziewczyną, która usunęła ciążę.
Może wtedy, kiedy uświadomisz sobie że Jezus im obojgu wybacza, że ich kocha i że nikt nie jest bez grzechu będzie ci łatwiej pogodzić się z tym, że twój chłopak grzeszył i że ta dziewczyna też zgrzeszyła.

I módl się za nich i za siebie (o uzdrowienie wewnętrzne).

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


Pt paź 23, 2009 10:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 22, 2009 19:04
Posty: 8
Post 
Nie próbowałam patrzeć na to oczami Jezusa, to tak potwornie trudne, jednak pomyślałam teraz, że przecież Jego siła drzemała także w tym, że miał wielkie serca dla każdego. Potrafił wybaczać. Muszę jakoś przerwać błędne koło, w którym się znajduję, a jestem w nim sama, poniewż boje się rozmów. Odbyliśmy już kilka takich i niby przebiegały we wzajemnym zrozumieniu i spokoju, skończyły się jednak dla mnie przepłakanymi nocami. On się juz z tym pogodził, tzn przyjął, iż coś takiego miało miejsce, przebaczył sobie i jej, a także wyspowiadał się. Ja natomiast mam wrażenie, że to w jakiś sposób ciąży nade mną. Wciąż wracam, jak bym mogła coś zmienić i ranię tym mojego narzeczonego, bo jego wyrzuty sumienia wciąż wracają. Z tego, co wiem ta dziewczyna tego nie żałuje i jest z siebie dumna, a mnie wciąż nurtuje ta mała niechciana duszyczka. Proszę Was o modlitwę, potrzebna jest mi Boska siła, bo ten ciężar jest ponad moje siły.
Bardzo dziękuję za odpowiedzi, szczególnie za tę, która mówi o przebaczaniu Jezuza.
Pozdrawiam.


Pt paź 23, 2009 12:26
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post 
Ta mała duszyczka nie jest niechciana :) Przeciwnie, jest chciana, kochana i jako w pełni świadomy człowiek stoi przed obliczem Boga. I on czy ona też już wybaczył/a swojej matce, ojcu "lekarzowi" i wszystkim, którzy przyczynili się do jego/jej śmierci, bo teraz żyje w niepojętym szczęściu, jakiego my, żyjący na tym świecie możemy mu/jej tylko zazdrościć :)

I pewnie ta osoba też modli się za ciebie widząc twoją troskę o nią. Kiedyś się poznacie ;-) A teraz już się nie martw, bo nie trzeba.

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


Pt paź 23, 2009 18:42
Zobacz profil

Dołączył(a): N paź 25, 2009 20:06
Posty: 66
Post 
Musisz popatrzeć na to odrzucając wszelkie emocję. Jesteś katoliczką, więc zastanów się czy Twój chłopak choć w połowie podziela Twoje poglądy na życie? Zakochanie to piękny, ale i głupi stan, w którym jesteśmy skłonni wszystko idealizować. Młodzi (choć ja też jestem młody) są buntowniczy, wszystko wiedzą najlepiej, ale samo to, że ta sytuacja jest dla Ciebie problemem - pokazuje, że jesteś wartościową dziewczyną. Pomyśl czy nie warto wielkiego daru dziewictwa, oddać komuś kto patrzy na życie tak jak ty, też w sprawach seksu.

_________________
"Jeśli nie wierzysz w piekło, uwierzysz kiedy się w nim znajdziesz" - św. Ojciec Pio.
"Twoje serce jest wolne. Musisz tylko znaleźć siłę, by podążać za nim" Braveheart

John Eldredge - Dzikie serce...


N paź 25, 2009 21:13
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 22, 2009 19:04
Posty: 8
Post 
Dziękuję za wręcz skrajną idealizację mojej osoby, jednak nikt nie jest doskonały. Ja także, tym bardziej chcę się doskonalić i pomagać w tym innym. Mam potępić kogoś tylko dlatego, bo zrobił tak, a nie inaczej? Plus dla mnie, że uważam to za złe, ale czy po chrześcijańsku - katolicku nie jest wspierać innych, tych, którzy chcą poprawy i zmiany swojego życia? W Radiu Józef, ks. Piotr Pawlukiewicz mówił, że planując z kimś sakramentalny związek, należy być wobec przyszłego współmałżonka szczerym. Nie mogę zatem skreślić mojego narzeczonego, bo idąc tym tropem, że wychodzę za wręcz idealną osobę, która w 100% podziela wszelkie moje idee i teorie, musiałabym skreślić wiele innych osób i związać się z kimś z Oazy czy innej wspólnoty. Dzisiejszy świat nie jest łatwy, to wiemy wszyscy, a ludzki gatunek od wieków naznaczony jest grzechem.

Pozdrawiam :)


Pn paź 26, 2009 14:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 22, 2009 19:04
Posty: 8
Post 
Przy czym oczywiście nie chciałam obrazić osób ze wspólnot.


Pn paź 26, 2009 14:52
Zobacz profil

Dołączył(a): N paź 25, 2009 20:06
Posty: 66
Post 
Ksiądz Pawlukiewicz, którego naukę znam bardzo dobrze mówi, że w tych sprawach bardzo ważny jest realizm, a nie emocje. Czyli to co robi, robiła moja druga połowa - nie jest bez znaczenia, bo coś te błędy spowodowało (np. jakaś żywa rana). Ks. Pawlukiewicz bardzo często mówi, że trzeba się oderwać. Mówi, że stanowczo trzeba zakończyć związek, który prowadzi do nikąd. Ale Twoja sytuacja nie jest beznadziejna... Jest jakieś wyjście. Trzeba rozmowy, modlitwy i refleksji czy ten chłopak jest kimś komu się nie znudzę, który weźmie moje zranienia i dołki i przeprowadzi przez życie.

_________________
"Jeśli nie wierzysz w piekło, uwierzysz kiedy się w nim znajdziesz" - św. Ojciec Pio.
"Twoje serce jest wolne. Musisz tylko znaleźć siłę, by podążać za nim" Braveheart

John Eldredge - Dzikie serce...


Pn paź 26, 2009 15:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 22, 2009 19:04
Posty: 8
Post 
Nie rozumiem, dlaczego wciąż mówisz o emocjach. Mam wrażenie, że wytykasz mi coś, lub traktujesz jak zakochana sikse. Emocje i ogłupienie miłosne trwa na początku znajomości. Znamy się bardzo długo i już od długiego czasu planujemy wspólne życie. Dlatego nie mam zamiaru go potępiać, tym bardziej, że rozumie swój błąd i stara się pomóc sobie i mnie przejść przez to. Napisałm na tym forum, ponieważ chciałam o tym opowiedzieć ludziom wierzącym, wspomniałam jedynie o bólu jaki odczuwam w związku z ową sprawą. Nie pytałam czy mój związek ma sens, bo to jestem w stanie ocenić sama. Jeżeli mówisz mi, że jestem wartościowa, bo mnie to zabolało, to mam chyba na tyle samoświadomości, by ocenić czy człowiek, któremu chcę oddać całe życie jest tego warty.
Mam nadzieję, że Ty nie musisz godzić się z przeszłością swojej drugiej połówki i patrzeć na nią schematycznie. Jeżeli zaś musisz, to również mam nadzieję, że nie zostawiasz jej bezdusznie samej, jako grzesznika i nie idziesz "szukać" dalej.

Pozdrawiam


Pn paź 26, 2009 17:10
Zobacz profil

Dołączył(a): N paź 25, 2009 20:06
Posty: 66
Post 
Twoja wypowiedź i brak spokoju w niej dowodzi tego co napisałem wcześniej.
Uspokój się najpierw, a później jeśli naprawdę bardzo Ci zależy, porozmawiaj o tym z dobrym księdzem. Oni są specjalistami od Boga i od serca.

Pomimo wlasnych odczuc bardzo prosze o powstrzymanie sie od oceniania emocji autorki watku a skoncentrowac sie na rzeczowej dyskusji.
pedziwiatr

_________________
"Jeśli nie wierzysz w piekło, uwierzysz kiedy się w nim znajdziesz" - św. Ojciec Pio.
"Twoje serce jest wolne. Musisz tylko znaleźć siłę, by podążać za nim" Braveheart

John Eldredge - Dzikie serce...


Pn paź 26, 2009 18:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 22, 2009 19:04
Posty: 8
Post 
Wypowiedzi internetowe mają to do siebie, że ciężko wysnuć czy ktoś był zdenerwowany, czy nie. Forum jest od dyskusji, a wymiana zdań ma do siebie to, że jest ożywiona. Ja po prostu jestem zaskoczona, bo uważam, że patrzysz na to nieco schematycznie, ale nie będę Cię do tego przekonywać, bo sprzeciw wobec Twojej teorii odczytujesz jako irytację. Proszę, nie doszukuj się żadnych dowodów na potwierdzenie swojej wypowiedzi, bo nie przyjemnie się to czyta, a ponade wszystko nie ustawiaj się nade mną. Dziękuję Ci za rady z Twojej strony, no i polecam właśnie Tobie trochę dystansu do wirtualnych emocji. :)

Pozdrawiam.


Pn paź 26, 2009 18:26
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn paź 26, 2009 20:20
Posty: 17
Post witam!
1) dziecko, duszyczka.... zgodnie z twoja wiarą jest szcześliwa, tysiące razy szczęsliwasza od ciebie. zrozum gdzie teraz jest i kim jest a przestanie byc problemem.

2) twój chłopak.... pogodził sie z tym, wyspowiadał? z godnie z twoją wiara jest czysty. skoro Bóg go oczyścił to jak ludzie mogą go obrzucać błotem? (nie ty, inni którzy sugeruja ze moze nie jest odpowiedni dla ciebie bo już keidys współżył)

3) twoje obawy... powinnaś pod niebo skakać że je masz!!! stajesz przed jedną z najważniejszych decyzji w życiu - boli? i dobrze musi boleć!
tylko tak rodzą się dobre decyzje.

4)internetowi znawcy dusz... wstyd. nic o dziewczynie nie wiecie, nic nie wiecie o tym chłopaku a opinie jakoby nie był dobrym kandydatem już padły... wstyd! może dlatego że jego dziecko zgineło po jego głupiej decyzji o współżyciu bedzie najlepszym kandydatem pod słońcem? skąd wiecie że nie nauczył się niczego od życia?

5) rozmawiac nie rozmawiać?.... nie da się nie rozmawiać! to z braku komunikacji wynika najwiecej problemów małrzeńskich!!!!
bo jak się nie chce rozmawiać to się po forach wypisuje, to się po psiapsułkach po radę łazi i zamiast rozwiązywac problem z tym którego on dotyczy napycha się głowe bzdurami!!!! rozmowa to podstawa. jezeli jednak nie wiesz jak sobie poradzic i nie potraficie dojs do wniosków (konstruktywnych) to polecam wizyte w poradni (rodzinnej, psychologicznej) lub rozmowę z kapłanem ale wspólną. ty i twój chłopak bo to wasz problem a nie twój czy jego. chcecie przeciez by wszystko było wasze a nie moje czy jego.

6) tak na koniec... hierarchia ważnośći to klucz do decyzji... porozmawiajcie o waszych hierarchiach ważności. nie stety ale one muszą się ze sobą zgadzać przynajmniej w pierwszych trzech pozycjach musza stać te same wartości bp inaczej może byc bardzo ale to bardzo ciężko ze soba zyć. nie przejmujcie się jeżeli na poczatku okaże się że coś nie pasuje.... przepracujcie to! a jek się nie da przepracowac to zrozumieci że nie ma sensu walczyć boście z innych bajek;)

trzymaj się

_________________
myśleć, myśleć, myśleć !!!!


Pn paź 26, 2009 22:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 22, 2009 19:04
Posty: 8
Post 
Dziękuję Ci za Twoją wypowiedź, myślałam, że padać tu będą już tylko oceny partnerskiego dopasowania. Rozmawialiśmy ostatnio o wspólnej wizycie u kapłana, ale ja nie byłam przekonana, może trochę się krępuję. Zależy nam, aby jak najlepiej przygotować nasze wspólne życie. Widzę, że modlitwa mi pomaga, łzy już nie lecą i uśmiecham się. Co do hierarchii wartości jest bardzo zbliżona w tych ważniejszych kwestiach, co pozwala nam iść tą samą ścieżką, mam nadzieję, że to się nie zmieni. Rozmowy są ważne, wszystkie, ja osobiście czasem się wymiguje, bo bywają męczące. Na myśl przychodzi mi jednak małżeństwo moich rodziców, zero poważnych rozmów, a później wychodzi, że to, a tamto nie pasuje. To chyba straszne skopiować życie rodziców. Oni się nie przygotowywali zbytnio do zaślubin, dlatego ja się tak staram. No cóż i tak wszystko zależy ode mnie.

Pozdrawiam.


Pn paź 26, 2009 22:55
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn paź 26, 2009 20:20
Posty: 17
Post hmmmm
od ciebie zalezy wiele od was wiecej od Boga wszystko....

dobry obrałas kurs tak trzymaj....

_________________
myśleć, myśleć, myśleć !!!!


Pn paź 26, 2009 23:15
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 16 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL