Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn lis 24, 2025 0:52



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1320 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13 ... 88  Następna strona
 Jaka religia jest najlepsza? Którą wybrać? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr wrz 16, 2009 8:43
Posty: 424
Post 
reinkanacja - na jakiej zasadzie mamy doznac różnych doświadczeń, skoro w każdym teoretycznym wcieleniu nic nie mielibyśmy pamietać? po co by one nam były?

każdy ma swoje wsłasne zycie i może nim "rozgrywać" wg własnego uznania. jeżeli byłoby więcej wcieleń, by wszystkiego doznać (co zreszta jest sprzeczne z rozumieniem reinkarnacji i metapsychozy hindusów i buddystów) cóż właściwie powstrzymywałoby mnie od np wandalizmu? przecież w następnych życiach będę doznawał czegoś innego, tak by w sumie owa pula sprawiedliwości się wyrównała (to musisz mi lilka albo johny wytłumaczyć)

Poza tym jaka tu sprawiedliwość skoro wszyscy muszą przechodzić przez to samo? Juz samo to jest nierealne, jak to, że "nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki". A dodatkowo ogranicza moja wolność skoro muszę przechodzić przez coś co z góry zostało zaplanowane.

eutanazja - gdyby był dobrze traktowany, czuł by sie wazny, luz że ktoś, jacys ludzie naprawde się nim interesują, nie jak kims niedołężnym, ale rzeczywistą czujaca osobą, nie chciałby odchodzić. Czy człowiek dobrze się czujący, szczęśliwy pragnie się zabić? najlepszy przykład - Kazimierz Świtoń. Jakze rozdmuchany był jego list o eutanazji. Ale jakos nikt nie mówi, nie pisze, że gdy dostał pracę, może się spełniać ani mysli o smierci. I jest przeciwko eutanazji.

ów chłopak - ktos go zmuszał? to brutalne i oczywiscie współczuł bym mu. Książ, może nie rozeznał sytuacji, może powiedział nim pomyslał. A moze lepiej wiedział co mówi do danej osoby niz kto inny. To co dla jednego odbiertane negatywnie, dla innego moze być właśnie zbawienne. Jeżeli jest to rzeczywista sytuacja, uważam że kontekst był nieco dłuższy.
Poza tym cierpienie ma jakis sens. Może właśnie dla niego? Może dla jego rodziców albo wujostwa? może wnuków jego siostry? My myślimy po ludzku. Bóg po Bożemu. Nie zawsze widzimy wprost przesłanie.

Święci o wielkim sercu - prości, tak ale otrzymali dar Ducha Świętego. Moze mądrości? Rozumu? Na pewno Bojaźni Bożej

Dużo racji jest w tym, że znając biblię, mozna nie poznać Boga. Tak samo jak mając mapę mozna nie dojechac do celu. Ale bez mapy jest to znacznie trudniejsze.

Trochę się rozpisuje ale czy na pewno "piekła nie ma" czy wszyscy będa zbawieni? A co ze wspomniana juz przeze mnie wolnością/ Jeżeli ktos przez całe życie odrzucał boga, dlaczego zmuszać go do nieba? Zostaliśmy stwoarzeni przez Boga wolnymi. Jedynie w wolnosci możemy kochać.


Pt paź 23, 2009 19:31
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 19, 2009 8:06
Posty: 75
Post 
Reinkarnacj to temat długi. Dużo by o nim mówić. Nawet się nie podejmuję, bo nie jest moją intencją byś wierzył w to, co nijak do Ciebie nie przemawia.Gdyby jednak takie pytania jak zadałeś pozostały bez logicznej odpowiedzi dla mnie, to już dawno dałabym sobie spokój.

Co do eutanazji, to owszem naszym świętym obowiązkiem jest za wszelką cenę nie dopuścić do niej. Znam jednak przypadek autentyczny, gdzie mężczyzna, otoczony całą chmarą przyjaciół(miał nawet kobietę, która go szalenie pokochała w tym stanie(o całkowitym paraliżu mówię)) błagał ze łzami w oczach o eutanazję.Przyjaciele po długich, długich rozważaniach spelnili jego prośbę.

Jeśli chodzi o prostych Świętych, to oni raczej rozumu , czy mądrości nie potrzebują, bo wynika ona z ich wrodzonej nadwrażliwości.Na pewno potrzebują odwagi.
Z tą Bojaźnią Bożą , to też dałabym spokój.Dla mnie bojąźń to strach. Po co straszyć Bogiem? Relacja z Bogiem to raczej rodzaj przyjaźni.

Z tego , co widze to o Dar rozumu bardziej powinni modlić się ludzie wykształceni, którym wiedza do glowy uderzyła. Nie mało jest takich.

Gdyby w efekcie końcowym nie każdemu dane było szczęście, to gdzie tu mówić o równości.W mojej opini to Bóg "pakuje" nas w różne sytuacje, które prowadzą nas do dobrych, bądź złych uczynków.I myślę, że On świetnie wie jak się zachowamy w danej sytuacji, bo jest Wszechwiedzący i nas stworzył.
Jesteśmy poddawani różnym doświadczeniom, którym niejednokrotnie towarzyszy cierpienie, a co w rezultacie ma na celu rozwój duszy(osiąganie wewn. mądrości=dobroci).
Co do wolności, to rozumiem ją nieco inaczej. I dobrze będzie jak każdy z nas pozostanie przy własnym jej pojmowaniu.


Pn paź 26, 2009 10:04
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr wrz 16, 2009 8:43
Posty: 424
Post 
Współczuję w związku z przypadkiem osoby o której pisała Lilka (dot zabójstwa vel eutanazji) Sam nie wiem do końca jak czułbym się w takim momencie, co bym zrobił. Mogę się wypowiadać jedynie na chwile obecną, opierając o sumienie i prawdę, którą wyznaję.

Czy święci potrzebowali ... co? Ja pisałem o Darach Ducha Świętego, Mądrości, Rozumu. Oni posiadali. Każdy z nich. Niestety pojęcia się dewaluują. Nie chodzi bowiem tak o inteligencję "kumanie" czy "jażenie" albo nauczenie się. Prawdziwy rozum nakazuje właściwe działanie. Modrość, czynienie rzeczy właściwych i podobających się Bogu.
To coś na zasadzie proroków w Starym Testamencie. Mało który rzeczywisty prorok nazywany jest tak wprost. To samo tyczy się powyższych 2 darów

Bojaźń Boża - jeżeli Bóg kazałby wyłącznie bać się siebie, ciężko byłoby w niego wierzyć. byłoby to niemożliwe. Uważam że przez owo niezrozumienie tak wiele osób odchodzi (dygresja)
Dar bojaźni Bożej - "Należy rozróżnić bojaźń jako strach, uczucie lęku, które pojawia się i mija, od bojaźni Bożej - trwałej postawy serca ludzkiego wobec swego Stwórcy." Strach zamienia się w pełną szacunku i ufna wdzięczność.
W tym wypadku myślę że mówimy jednym głosem, że z Bogiem powinna nas łączyć przyjaźń, zamieniająca się z czasem w miłość(?)

Nie rozumiem definicji równości, w której wszyscy muszą być zbawieni? Może masz rację, wg chrześcijan Chrystus zbawił wszystkich. Ale nie znaczy to że zlikwidował piekło. Owszem, wszyscy zostaliśmy powołani do świętości, ale czy wszyscy jej chcemy? Czy wszyscy do niej zmierzamy? W efekcie czy wszyscy dostąpią ostatecznego zbawienia. (Zbawienie w tym sensie ma dwa znaczenia)

Co do wcześniejszych wątków - będąc chrześcijaninem, nie można być innowiercą (Jak Jest napisane w Piśmie Świętym i pismach Kościoła). O ile wiem jest to również jasno powiedziane w księgach Islamu). Hindusi zabijają i wyrzucają chrześcijan, mimo że że sami mają wielu bogów.

dialog nie koniecznie musi prowadzić do zmiany swego punktu widzenia. Dobrze jednak, jeżeli rozświetla nam światopogląd.


Pn paź 26, 2009 15:55
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 19, 2009 8:06
Posty: 75
Post 
„Święci o wielkim sercu - prości, tak ale otrzymali dar Ducha Świętego. Moze mądrości? Rozumu?”-zrozumiałam, że otrzymali od Boga już w trakcie życia(za sprawą np. modlitw), a zmierzam do tego że oni się z tym po prostu rodzą. I również mam na myśli mądrość(nie książkową), a nie inteligencję.


„Bojaźń Boża - jeżeli Bóg kazałby wyłącznie bać się siebie, ciężko byłoby w niego wierzyć. byłoby to niemożliwe. Uważam że przez owo niezrozumienie tak wiele osób odchodzi (dygresja)”-a ja sobie myślę, że nie tylko przez owo „niezrozumienie” , ale przede wszystkim przez postawę duchownych. Oczywiście nie twierdzę, że wszyscy są źli, ale tych z autentycznym powołaniem jest garstka. Nie wystarczy nauczać o „życiu w Chrystusie”, trzeba jeszcze dawać własnym życiem przykład.Ludzie są wyczuleni na fałsz.
Innym powodem dla którego ludzie oddalają się od kościola jest brak logicznych i wiarygodnych odpowiedzi na podstawowe pytania.
Ksiądz na religii naucza:”Chrystus umarł na krzyżu dla naszego zbawienia”
Po co (dobry?, sprawiedliwy?) Bóg skazuje własnego („Bogu ducha winnego”)Syna na śmierć na krzyżu(okrutniej się nie dało) i to jeszcze za cudze grzechy ?
Napisaleś:” wg chrześcijan Chrystus zbawił wszystkich”-po to umierać, żeby kogoś zbawić?Jaki sens tego? Bóg jest Wszechmocny, więc powinien sobie poradzić w mniej drastyczny sposób.
Nie wiem jak inni, ale ja poszukuję logicznych odpowiedzi.


O niebie i piekle:
„Nasze szczęście to niebo, zaś nieszczęście jest piekłem. Niebo i piekło nie są oddzielone, są one w naszym umyśle.
Co jest przyczyną nieszczęścia? Nasze własne działania. Należy złapać złodzieja. Kim jest ten złodziej? Jest nim umysł. Umysł jest główną przyczyną wszelkiego cierpienia. Jeżeli zapanujesz nad swym umysłem, nigdy nie będziesz cierpiał.”I to jest WOLNOŚĆ.

„Owszem, wszyscy zostaliśmy powołani do świętości, ale czy wszyscy jej chcemy?”-nasza świadomość- nie koniecznie, ale dusza(każdego bez wyjątku) wie że od Boga pochodzi i do Boga zmierza.
Bóg jest Wszechwiedzący(jedna z Boskich cech),więc zna nas „na wylot” i naszą przyszłość. Jeśli stworzył duszę i miałaby ona skończyć w „piekle”, to On pierwszy by o tym wiedział.Po cóż więc stwarzać taką duszę?

Chrześcijanką jestem formalnie.Wierzę w Boga-bardzo, ale nie czuję konieczności przynależności do którejkolwiek religii.
Może to nieskromnie zabrzmi, ale jestem nadwrażliwcem, a to w zupełności pozwala mi odróżnić to co właściwe od tego co złe.Na tej podstawie też uważam, że:
"Jest tylko jedna rasa - ludzkość
Jest tylko jedna religia - religia miłości
Jest tylko jeden język - język serca
Jest tylko jeden Bóg - i jest On wszechobecny."


Wt paź 27, 2009 10:00
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr wrz 16, 2009 8:43
Posty: 424
Post Lilka
Brak jasnych odpowiedzi u księży. Ale ile osób rzeczywiście takich odpowiedzi żąda? Ile próbuje podjąć rzeczową rozmowę z księdzem czy katechetą? Nie ironizuje, nie przeszkadza, ale podejmuje realny dialog? (jak chociażby na niniejszym forum). Gdy przypominam sobie czasy szkolne, rzeczowa rozmowa była niemożliwa. Ale jakoś mało komu chciało się na te tematy pogadać po lekcji, na przerwie, czy umówić się na spotkanie. Są wyjątki, przyznaję.

Polecam „KATECHIZM PORECZNY” księdza Piotra. W różnych rozgłośniach radiowych w całej Polsce. Można też posłuchać przez Internet. Prawdziwe, czasem bardziej błahe, czasem bardziej poważne pytania. Ale zawsze rzeczowa odpowiedź.


Wt paź 27, 2009 21:17
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr wrz 16, 2009 8:43
Posty: 424
Post 
cd

Trudno w ogóle pojąć dary Ducha Świętego. Kiedy, w jaki sposób się je otrzymuje. Może przez modlitwę, może wraz z urodzeniem, a może jest to nieoczekiwana (lub oczekiwana) łaska Boga. Nie zaprzeczysz, że niemal wszyscy święci nie "zapowiadali się na świętych" (choćby ci bardziej znani jak Paweł, Augustyn, Franciszek, pierwsi polscy święci Wojciech i Stanisław)

Co do odchodzenia, śmiem twierdzić iz to nie tyle przez kapłanów co przez samych siebie ludzie odchodzą. A kapłanów wina obardzają, bo na kogoś zrzucić odpowiadzialność trzeba. Gdyby komuś zależało, zwróciłby księdzu uwag. Sam, albo w jakiejś grupie. Ale to również rozpoznawanie w sobie charyzmatów i darów (np. dar męstwa).
Trzeba tez zadać sobie pytanie, wierzę w Boga, który powołał uczniów i apostołów (niedoskonałych) czy w kapłanów. I wówczas, gdy ten w kogo sie wierzy zawiedzie, można odejść. Zawodzi Bóg? Zawodzi kapłan? w Którego wierzę?
Co do samego przykładu jaki powinni dawać kapłani. Mało znam takich, którzy rzeczywiście sprzeciwiają się swemu powołaniu. Ludzie tez różnie interpretują powinności i wykroczenia księdza.

Po co Jezus umarł na Krzyżu?
"Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich." (J 15, 13)

Piekło i niebo. Jest mowa, że mamy je w swym umyśle.
Wolę odpowiedź świętego Pawła: ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (1 Kor 2,9).
Osobiście śmiem twierdzić, że nie chodzi o tzw Ziemski Padół.

Bóg wie o nas wszystko. jasne, ale katolicy nie wierzą w teorie predestynacji lecz samostanowienia. Każdy jest więc od początku do końca wolny. To jak rodzic, który wie co może spotkac jego dziecko, ale w zauafaniu pozwala mu robic to czy tamto. Tylko bardziej.
To sie nazywa miłość i pozwalanie czynienia tak, jak się chce. Ze wskazaniami, z nauczycielni, drogowskazami, ale bez przymusu

Poza tym skąd wiemy, ze czas Boga to czas linearny? Może jest czasem punktowym i wszystko dzieje się w jednej chwili? Nasze stworzenie, nasza śmierć, paruzja?


Wt paź 27, 2009 21:18
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 19, 2009 8:06
Posty: 75
Post 
Czy można mieć pretensje o to, że dana osoba nie próbuje zgłębiać Boga? To tak, jakby mieć żal do uczestnika pogrzebu, że nie płacze za zmarłym.
Żeby o Boga pytać, trzeba CZUĆ potrzebę w sobie.Ja sama z siebie takiej potrzeby wykrzesać nie potrafię.Gdybym próbowała „nakręcać się sztucznie”(no bo nie wypada) byłabym DEWOTĄ.

Napisalam poprzednio że”poszukuję logicznych odpowiedzi”. Zapomniałam dodać, że :”JEŻELI poszukuję, to poszukuję... itd.” Na chwilę obecną nie poszukuję, bo już znalazłam.

Co do Świętych: z Twojego punktu widzenia Ty masz rację, z mojego-ja mam.Należałoby jeszcze zapytać, czy aby na pewno osoby uznane przez Kościól za Święte, były za życia wewn. nieskazitelne?Mam na myśli już okres po rzekomym nawróceniu.

Sprawę odchodzenia od Kościoła pominę.Powiem tylko,że prawda leży pośrodku.I dodam jeszcze, że jeśli ktoś odchodzi z Kościoła, to nie znaczy,że odchodzi od Boga. Katolik pomyśli inaczej.

Z tego co wiem, to Chrystus nie umarl za swoich przyjaciół.Został skazany za swój„niewyparzony język”.Głosil Prawdę o Bogu, a Prawda nie była wygodna dla władz.
Było tam coś o Barabaszu i tym drugim, ale to nie Chrystus zgłosił się na ochotnika, że odda za nich życie, tylko tłum zdecydowal za Niego.
O oddaniu życia za przyjaciól można mówić w przypadku Maksymiliana Kolbego, który wyszedl przed szereg i powiedzial „Ja pójdę na śmierć za tego czlowieka”(Gajowniczka).

Napisałeś:” Każdy jest więc od początku do końca wolny”albo”To sie nazywa miłość i pozwalanie czynienia tak, jak się chce”
Jak więc mieć pretensje do psychopaty za to, że morduje z zimną krwią, nie odczuwając żadnych wyrzutów ,skoro przychodzi na świat z poważnym uszkodzeniem mózgu(brak połączeń nerwowych).Wg. Kościoła pójdzie do „piekła”, bo mózg się sam nie naprawi, a w związku z tym i jakaś skrucha przed śmiercią nie wchodzi w rachubę.

Paruzja wg NT:
powrót Chrystusa na świat w chwale pod koniec dziejów, jako triumfatora nad złem, wskrzesiciela umarłych i sędziego świata.
A tu Paruzja wg ST:
ma być dniem przerażającego "Gniewu Pańskiego", któremu mają towarzyszyć wielkie plagi i nieszczęścia - obejmujące jednak wyłącznie grzeszników(czyli m.in.” naszego””biednego” psychopatę)
Weźmy pierwszą wersję pod uwagę(na marginesie dodam: dlaczego są 2 wersje? Biblia, to w calości Pismo „natchnione przez Boga”.Czyżby w NT Bóg się rozmyślił?):
Przychodzi Chrystus na ziemię i wskrzesza zmarłych. Jeżeli taka sytuacja będzie trwać 1 dzień albo 1 miesiąc, dojdzie do szybkiego sądu no i Końca Świata, to w porządku. Jeżeli jednak po przyjściu Chrystusa ma nadejść czas szczęścia i raj ma trwać kilkadziesiąt lat, to ja SE tego nie wyobrażam.Powstaną z martwych najpierw Neandertalczycy, jaskiniowcy, później inne ludy zamierzchłe i MY w końcu.Podejdzie współczesny człowiek do Neandertalczyka czy jaskniowca, żeby nawiązać niewinną rozmowę np. o najnowszym modelu Audii.Gdybym ja była tym jaskiniowcem to z pewnością przywaliłabym rozmówcy maczugą.
Druga sprawa: gdybym była np. Haliną spod Kutna zmarłą w 1854. Miałabym garba na plecach i za krótką nogę(nie wyśmiewam się, takie przypadki są i nie czarujmy się- są dla posiadacza przykre ).Gdyby mnie Chrystus wskrzesił w tym nieszczęsnym ciele -chyba bym Mu tego nie wybaczyła.
Jakie będzie zagęszczenie na km kw.?
I co będziemy porabiać w tej ciasnocie? Nie mam więcej pytań...


Cz paź 29, 2009 10:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 19, 2009 8:06
Posty: 75
Post 
Czy można mieć pretensje o to, że dana osoba nie próbuje zgłębiać Boga? To tak, jakby mieć żal do uczestnika pogrzebu, że nie płacze za zmarłym.
Żeby o Boga pytać, trzeba CZUĆ potrzebę w sobie.Ja sama z siebie takiej potrzeby wykrzesać nie potrafię.Gdybym próbowała „nakręcać się sztucznie”(no bo nie wypada) byłabym DEWOTĄ.

Napisalam poprzednio że”poszukuję logicznych odpowiedzi”. Zapomniałam dodać, że :”JEŻELI poszukuję, to poszukuję... itd.” Na chwilę obecną nie poszukuję, bo już znalazłam.

Co do Świętych: z Twojego punktu widzenia Ty masz rację, z mojego-ja mam.Należałoby jeszcze zapytać, czy aby na pewno osoby uznane przez Kościól za Święte, były za życia wewn. nieskazitelne?Mam na myśli już okres po rzekomym nawróceniu.

Sprawę odchodzenia od Kościoła pominę.Powiem tylko,że prawda leży pośrodku.I dodam jeszcze, że jeśli ktoś odchodzi z Kościoła, to nie znaczy,że odchodzi od Boga. Katolik pomyśli inaczej.

Z tego co wiem, to Chrystus nie umarl za swoich przyjaciół.Został skazany za swój„niewyparzony język”.Głosil Prawdę o Bogu, a Prawda nie była wygodna dla władz.
Było tam coś o Barabaszu i tym drugim, ale to nie Chrystus zgłosił się na ochotnika, że odda za nich życie, tylko tłum zdecydowal za Niego.
O oddaniu życia za przyjaciól można mówić w przypadku Maksymiliana Kolbego, który wyszedl przed szereg i powiedzial „Ja pójdę na śmierć za tego czlowieka”(Gajowniczka).

Napisałeś:” Każdy jest więc od początku do końca wolny”albo”To sie nazywa miłość i pozwalanie czynienia tak, jak się chce”
Jak więc mieć pretensje do psychopaty za to, że morduje z zimną krwią, nie odczuwając żadnych wyrzutów ,skoro przychodzi na świat z poważnym uszkodzeniem mózgu(brak połączeń nerwowych).Wg. Kościoła pójdzie do „piekła”, bo mózg się sam nie naprawi, a w związku z tym i jakaś skrucha przed śmiercią nie wchodzi w rachubę.

Paruzja wg NT:
powrót Chrystusa na świat w chwale pod koniec dziejów, jako triumfatora nad złem, wskrzesiciela umarłych i sędziego świata.
A tu Paruzja wg ST:
ma być dniem przerażającego "Gniewu Pańskiego", któremu mają towarzyszyć wielkie plagi i nieszczęścia - obejmujące jednak wyłącznie grzeszników(czyli m.in.” naszego””biednego” psychopatę)
Weźmy pierwszą wersję pod uwagę(na marginesie dodam: dlaczego są 2 wersje? Biblia, to w calości Pismo „natchnione przez Boga”.Czyżby w NT Bóg się rozmyślił?):
Przychodzi Chrystus na ziemię i wskrzesza zmarłych. Jeżeli taka sytuacja będzie trwać 1 dzień albo 1 miesiąc, dojdzie do szybkiego sądu no i Końca Świata, to w porządku. Jeżeli jednak po przyjściu Chrystusa ma nadejść czas szczęścia i raj ma trwać kilkadziesiąt lat, to ja SE tego nie wyobrażam.Powstaną z martwych najpierw Neandertalczycy, jaskiniowcy, później inne ludy zamierzchłe i MY w końcu.Podejdzie współczesny człowiek do Neandertalczyka czy jaskniowca, żeby nawiązać niewinną rozmowę np. o najnowszym modelu Audii.Gdybym ja była tym jaskiniowcem to z pewnością przywaliłabym rozmówcy maczugą.
Druga sprawa: gdybym była np. Haliną spod Kutna zmarłą w 1854. Miałabym garba na plecach i za krótką nogę(nie wyśmiewam się, takie przypadki są i nie czarujmy się- są dla posiadacza przykre ).Gdyby mnie Chrystus wskrzesił w tym nieszczęsnym ciele -chyba bym Mu tego nie wybaczyła.
Jakie będzie zagęszczenie na km kw.?
I co będziemy porabiać w tej ciasnocie? Nie mam więcej pytań...


Cz paź 29, 2009 10:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 19, 2009 8:06
Posty: 75
Post 
Czy można mieć pretensje o to, że dana osoba nie próbuje zgłębiać Boga? To tak, jakby mieć żal do uczestnika pogrzebu, że nie płacze za zmarłym.
Żeby o Boga pytać, trzeba CZUĆ potrzebę w sobie.Ja sama z sebie takiej potrzeby wykrzesać nie potrafię.Gdybym próbowała „nakręcać się sztucznie”(no bo nie wypada) byłabym DEWOTĄ.

Napisalam poprzednio że”poszukuję logicznych odpowiedzi”. Zapomniałam dodać, że :”JEŻELI poszukuję, to poszukuję... itd.”Na chwilę obecną nie poszukuję, bo już znalazłam.

Co do Świętych: z Twojego punktu widzenia Ty masz rację, z mojego-ja mam.Należałoby jeszcze zapytać, czy aby na pewno osoby uznane przez Kościól za Święte, były za życia wewn. nieskazitelne?Mam na myśli już okres po rzekomym nawróceniu.

Sprawę odchodzenia od Kościoła pominę.Powiem tylko,że prawda leży pośrodku.I dodam jeszcze, że jeśli ktoś odchodzi z Kościoła, to nie znaczy,że odchodzi od Boga. Katolik pomyśli inaczej.

Z tego co wiem, to Chrystus nie umarl za swoich przyjaciół.Został skazany za swój„niewyparzony język”.Głosil Prawdę o Bogu, a Prawda nie była wygodna dla władz.
Było tam coś o Barabaszu i tym drugim, ale to nie Chrystus zgłosił się na ochotnika, że odda za nich życie, tylko tłum zdecydowal za Niego.
O oddaniu życia za przyjaciól można mówić w przypadku Maksymiliana Kolbego, który wyszedl przed szereg i powiedzial „Ja pójdę na śmierć za tego czlowieka”(Gajowniczka).

Napisałeś:” Każdy jest więc od początku do końca wolny”abo”To sie nazywa miłość i pozwalanie czynienia tak, jak się chce”
Jak więc mieć pretensje do psychopaty za to, że morduje z zimną krwią, nie odczuwając żadnych wyrzutów ,skoro przychodzi na świat z poważnym uszkodzeniem mózgu(brak połączeń nerwowych).Wg. Kościoła pójdzie do „piekła”, bo mózg się sam nie naprawi, a w związku z tym i jakaś skrucha przed śmiercią nie wchodzi w rachubę.

A teraz najlepsze, czyli Paruzja czyli Ostateczne Rozwiązanie Kwestii Ludzkiej:
Paruzja wg NT:
powrót Chrystusa na świat w chwale pod koniec dziejów, jako triumfatora nad złem, wskrzesiciela umarłych i sędziego świata.
A tu Paruzja wg ST:
ma być dniem przerażającego "Gniewu Pańskiego", któremu mają towarzyszyć wielkie plagi i nieszczęścia - obejmujące jednak wyłącznie grzeszników(czyli m.in.” naszego””biednego” psychopatę)
Weźmy pierwszą wersję pod uwagę(na marginesie dodam: dlaczego są 2 wersje? Biblia, to w calości Pismo „natchnione przez Boga”.Czyżby w NT Bóg się rozmyślił?):
Przychodzi Chrystus na ziemię i wskrzesza zmarłych. Jeżeli taka sytuacja będzie trwać 1 dzień albo 1 miesiąc, dojdzie do szybkiego sądu no i Końca Świata, to w porządku. Jeżeli jednak po przyjściu Chrystusa ma nadejść czas szczęścia i raj ma trwać kilkadziesiąt lat, to ja SE tego nie wyobrażam.Powstaną z martwych najpierw Neandertalczycy, jaskiniowcy, później inne ludy zamierzchłe i MY w końcu.Podejdzie współczesny człowiek do Neandertalczyka czy jaskniowca, żeby nawiązać niewinną rozmowę np. o najnowszym modelu Audii.Gdybym ja była tym jaskiniowcem to z pewnością przywaliłabym rozmówcy maczugą.
Druga sprawa: gdybym była np. Haliną spod Kutna zmarłą w 1854. Miałabym garba na plecach i za krótką nogę(nie wyśmiewam się, takie przypadki są i nie czarujmy się- są dla posiadacza przykre ).Gdyby mnie Chrystus wskrzesił w tym nieszczęsnym ciele -chyba bym Mu tego nie wybaczyła.
Jakie będzie zagęszczenie na km kw.?
I co będziemy porabiać w tej ciasnocie?Nie mam więcej pytań...


Cz paź 29, 2009 10:58
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 19, 2009 8:06
Posty: 75
Post 
Przepraszam trochę mi się powieliło.


Cz paź 29, 2009 11:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn paź 26, 2009 20:20
Posty: 17
Post 
Lilka2009 napisał(a):
Ksiądz na religii naucza:”Chrystus umarł na krzyżu dla naszego zbawienia”
Po co (dobry?, sprawiedliwy?) Bóg skazuje własnego („Bogu ducha winnego”)Syna na śmierć na krzyżu(okrutniej się nie dało) i to jeszcze za cudze grzechy ?
Napisaleś:” wg chrześcijan Chrystus zbawił wszystkich”-po to umierać, żeby kogoś zbawić?Jaki sens tego? Bóg jest Wszechmocny, więc powinien sobie poradzić w mniej drastyczny sposób.
Nie wiem jak inni, ale ja poszukuję logicznych odpowiedzi.

to może jak przysłowiowej "krowie na rowie":
wielokrotnie Bog próbował pokazać ludzkości że mu na niej zalerzy. Niestety, madrzy ludzie zapominali o tym dość szybko i paradoksalnie wtedy kiedy Bóg spełniał swoje obietnice lub gdy kazał na spełnienie czekać zbyt długo... manna z nieba i inne cudeńka działały przekonywującą do puki się nie kończyły.
potrzeba było pokazać ciemniakom (człowiekom) że ta miłość co to o niej tak lubią zapominac to nie bajeczka i że rzeczywiście chce się ich dobra.
gdyby Bóg nie oddał swego syna i On (Syn) nie zechciałby stać sie ofiaratą nie tylko miłości tej byśmy nie zrozumieli ale nawet byśmy jej nie zauwarzyli!!!

historia pierwsza:jest sobie dziewczyna. przypałentał się do niej jakiś chłopaczek. zaproponował: bede cie codzień ze szkoły do domu odprowadzał. ona sie zgodziła.
dzień w dzień chłopak nie tylko ją odprowadzał ale tez przestrzegał przed niebezpieczeństwami na drodze i złymi ludzmi.... na ostatnim roku studiów chłopak wpadł pod samochód i zginął. dziewczyna pamiętała go jeszcze przez 3 czy 4 lata...dobry człowiek był...ehhh zginął ale żyć trzeba i zapomniała....

historia druga: jest sobie dziewczyna. przypałentał się do niej jakiś chłopaczek. zaproponował: bede cie codzień ze szkoły do domu odprowadzał. ona sie zgodziła.
dzień w dzień chłopak nie tylko ją odprowadzał ale tez przestrzegał przed niebezpieczeństwami na drodze i złymi ludzmi.... na ostatnim roku studiów chłopak odprowadzajac ją z uczelni do domu, nispodziewanie, na przejściu dla pieszych, w trakcie całkiem miłej pogawendki, pchnoł dzieczyne z całych sił... chyba z trzy metry przeleciała (zanim wyladowała zdażyła wiele złego o nim pomyśleć) On wpadł pod koła samochodu. całe życie dziewczyna będzie pamietac...

Bóg nie dał nam tylko opiekunów którzy kiedys odejdą.
dał swego syna który tak czy siak pozostaje. zostawił nam naukę, może nawet rozkochał ale jego smierc ma dla nas sens.


Lilka2009 napisał(a):
Bóg jest Wszechwiedzący(jedna z Boskich cech),więc zna nas „na wylot” i naszą przyszłość. Jeśli stworzył duszę i miałaby ona skończyć w „piekle”, to On pierwszy by o tym wiedział.Po cóż więc stwarzać taką duszę?


duszę taka trzeba stworzyć by mogła wybrać. Bóg zna na wylot każdą opcję w twoim życiu ale to ty wybierasz które z tych opcji będą twoim życiem (trudne bo opcji jest nieskończenie wiele)...

_________________
myśleć, myśleć, myśleć !!!!


Cz paź 29, 2009 18:58
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn paź 26, 2009 20:20
Posty: 17
Post 
co do psychopaty... jeżeli naprawdę jest chory i jego mózg nie funkcjonuje we właściwy sposób przez co nie odróżnia dobra i zła to nawet jesli przez ludzkie sady zostanie skazany (odseparowany) [co jak wiemy powinno sie zdażyć] to wiem że mój Bóg (katolem jestem) go nie skaże na potępienie.

_________________
myśleć, myśleć, myśleć !!!!


Cz paź 29, 2009 19:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr wrz 16, 2009 8:43
Posty: 424
Post 
Zgłębienie Boga: nie do końca rozumiem. Z moich subiektywnych spostrzeżeń, uważam, iż nie da się nie próbować choćby zrozumieć swego Boga. Niezależnie czy byłby nim Bóg – Jezus, Bóg innych religii, bóg – nauka, technika. Po prawdzie nie znam człowieka nie w ogóle próbującego zgłębić jakiegoś swego Boga.
Kolejny subiektów, to osoba wtedy wszystko pojmie, gdy umrze. Wcześniej uczy się, poszukuje. Każdy rzeczowy dialog prowadzi do odpowiedzi (potwierdzenia bądź podważenia nieco swych wartości).

Święci uznani przez Kościół są takowymi „z bardzo dużym prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością” – (Ks. Adam Boniecki, tyg. powszechny 29 X 2009)
Odpowiednie procedury potwierdzające, to np. rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego min. 5 lat po śmierci, cud za wstawiennictwem. Dopiero później rozpoczyna się proces kanonizacyjny przez sąd Kościelny. Czy problemem byłoby uznać np. dziś JPII za świętego? Ale chodzi o wyeliminowanie ewentualnych pomyłek, by nie można było właśnie później zarzucić niedopatrzenia czy pomyłki. Można wymyślić łatwiejszy cel ataków protestantów w czasie wojen religijnych? A jednak żadnego świętego nie podważyli w ten sposób.

Odchodząc z Kościoła, nie zawsze odchodzimy od Boga. Ale Jezus zostawił Kościół jako drogowskaz, wcześniej wspominana już mapę. Można do celu dojść i bez niej. Jest to jednak bardzo trudne. Zbytnia wiara w swe umiejętności często prowadzi do egoizmu. (choć może często nie koniecznie znaczy zawsze.)

Śmierć Chrystusa. Racja, źle napisałem. Chrystus umarł nie tylko za swych przyjaciół, ale i nieprzyjaciół. Również swych zabójców. Przecież mógł uniknąć śmierci. Wystarczyło nie wjeżdżać do Jerozolimy, uciec w ogrójcu, bronić się przed Piłatem albo i kr. Herodem. Ew jak sam mówił poprosić ojca o pomoc. Postanowił jednak wypić ten kielich dla zbawienia. Dla nieśmiertelności ludzi. Ale szczerze – sadzę że to pytanie było prowokacyjne, bo o zbawieniu co nieco pisaliśmy i raczej masz wiedzę w temacie.
M. Kolbe był naśladowcą i zrobił podobnie, tylko w aspekcie doczesnym.

Co da wolności (i pewnego niepełnosprawnego na umyśle) – myślę że djr już to określił.

Wreszcie Paruzja.
To co opisujesz jako paruzja w ST jest jedynie jej zapowiedzią. Podobnie zresztą jest o tym mowa w NT (apokalipsa). Sens jednak zarówno staro jak nowotestamentalny polega na przyjściu (ponownym przyjściu) mesjasza dla dobra swego ludu.
Ludzie piszący ST nie do końca wiedzieli, o czym piszą. Jezus wypełnił słowo. Dlatego czasem może się wydawać, że ST i NT nie zawsze się pokrywają. Ale wypełniają się. Jezus nie przeczył, „gdy przyjdzie wybraniec, a osoby nie zostaną wpuszczone i pozostaną na zewnątrz, tam będzie strach i zgrzytanie zębów”

Wskrzeszenie. Nie żartuj, że poważnie uważasz, iż zostaniemy wskrzeszeni w tych ciałach, w jakich jesteśmy teraz. Bo niby, w jakim wieku? 20 lat? 40 lat? A co z rozkładem ciała?
Czytałaś Małego księcia? „Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu” To właśnie wewnętrzne piękno będzie budulcem naszych ciał po zmartwychwstaniu. Wg Kościoła zostaniemy wskrzeszenia w ciałach „cudownych”. Najlepszym przykładem jest przemiana Jezusa na górze Tabor. Gdzie zostało przemienione i jaśniało jaż nic innego. Zaraz po zmartwychwstaniu uczniowie tez nie poznawali swego Mistrza. Dopiero po jego czynach lub słowach go rozpoznawali.

Czy ktoś jeszcze zauważył, że wypowiedzi staja się coraz dłuższe na tym forum?

:-)


Pt paź 30, 2009 8:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 18:28
Posty: 384
Lokalizacja: Szczecin
Post 
ysuk-san napisał(a):
reinkanacja - na jakiej zasadzie mamy doznac różnych doświadczeń, skoro w każdym teoretycznym wcieleniu nic nie mielibyśmy pamietać? po co by one nam były?


Ja uważam, że dusza pamięta to czego się nauczyła poprzez przeszłe wcielenia (do pewnego stopnia możliwe jest "wyciągnięcie z niej" informacji o poprzednim wcieleniu poprzez hipnozę regresyjną), choć człowiek który ją posiada nie może tego pamietać - z tej prostej przyczyny, że gdyby pamiętał tyle wydarzeń, emocji, tyle tożsamości itd. to mózg nie wytrzymałby takiego przeciążenia i człowiek by zwariował i nie wiedziałby w końcu kim jest, czy żyje teraz, czy może jest jedną z tych postaci z przeszłych wcieleń jego duszy itd. itp.

_________________
Kto podnosi broń ten walczy w świętym kręgu bogów - albo zwycięstwo, albo śmierć.


Pt paź 30, 2009 15:32
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 19, 2009 8:06
Posty: 75
Post 
Dla mnie różnica jest taka: gdy żyję sobie beztrosko jak „rozpuszczony bachor”to zadaję sobie „jakieś” pytania i uzyskuję „jakieś” odpowiedzi(wiarygodne?); w momencie gdy następuje trauma i przestaje sobie radzić- błagam „zaświaty” o pomoc, jeżeli prośba płynie z serca, to odpowiedź nadchodzi. Mam wtedy 100%pewność, że nie modlę się do ściany.I wtedy zaczynam zgłębiać...

„osoba wtedy wszystko pojmie, gdy umrze”-Twój punkt widzenia

Święci:
Należe do takich osób co to nie potrafią wierzyć na „słowo honoru”.Sama musialabym zbadać sprawę albo poznać ludzi, którzy się tym zajmują.

„Odchodząc z Kościoła,...itd.”-dużo racji

Smierć Chrystusa-nie uzyskałam satysfakcjonującej odpwiedzi, bo nie zrozumiałeś mojego toku myślenia, bo może źle wyjaśniłam. Nie będę kontynuować tego wątku, bo mogę narobić więcej szkody niż pożytku.

Psychopata:
Tutaj nie chodzi tylko o banalną odpowiedź czy pójdzie do nieba czy piekła.Tutaj pojawia się mnóstwo innych pytań.
Załóżmy, że pójdzie do nieba, to jakie nauki wyniesie z życia?
Jak będzie Paruzja (kocham to słowo), nasz wielokrotny morderca spotka się ze swoim kumplem z podstawówki i powie tak: Wiesz co stary żyłem jak chciałem, z pasją. Owszem odsiedziałem swoje, ale muszę Ci powiedzieć, że na prawde warto było.
Poza tym uważam, że znalazł by się w sytuacji uprzywilejowanej, bo poszedl do nieba, a nie został poddany próbie tak jak wszyscy śmiertelnicy.

I jeszcze jedno mi chodzi po głowie:dlaczego psychopata od dziecka aż po śmierć skazany jest na obcowanie z brzydotą :własnych myśli , czynow?
Gdy przyjmiemy, że żyje się raz, to te pytania pozostają bez odpowiedzi.

Napisałeś:”Ludzie piszący ST nie do końca wiedzieli, o czym piszą”-przecież ST jest natchniony przez Boga

Wskrzeszenie.
Napisz jasno, czy to będzie ciało materialne czy niematerialne(żeby móc o tym rozmawiać-muszę wiedzieć).


So paź 31, 2009 14:36
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1320 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13 ... 88  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL