Autor |
Wiadomość |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Cytuj: Nie po raz pierwszy i pewnie nie po raz ostatni retoryka katolicka jest relatywna, kiedy tylko jest to dla niej korzystne.
Co za bzdury ? Czy tu chodzi o korzyść dla retoryki, czy korzyść w postaci uratowania człowieka ?
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Cz paź 29, 2009 12:55 |
|
|
|
 |
Sheeta
Dołączył(a): Cz wrz 03, 2009 18:35 Posty: 645
|
Tylko że usunięcie ciąży pozamacicznej nie jest próbą ratowania obojga do końca. Jest prawie koniecznością i lepiej to zrobić wcześniej niż później, niemniej było kilka przypadków w których udało się uratować zarówno matkę jak i dziecko. Kościół jednak zezwala na zapobiegawcze usunięcie ciąży ponieważ ryzyko jest zbyt duże. I tak naprawdę wszystko o to ryzyko się rozbija. Bo jeżeli powiedzmy szanse są 99% że kobieta umrze, to się usuwa, ale jeżeli zagrożenie to tylko 1% to już nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie zezwalał na aborcję. Tylko że to jest nic innego jak relatywizm moralny.
|
Cz paź 29, 2009 12:56 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Sheeta, podawaj źródła swoich twierdzeń.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Cz paź 29, 2009 13:25 |
|
|
|
 |
Sheeta
Dołączył(a): Cz wrz 03, 2009 18:35 Posty: 645
|
Ale źródło czego? Przecież nie napisałam nic co by wymagało potwierdzenia w jakiejś fachowej literaturze.
|
Cz paź 29, 2009 13:50 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Tego, że Kościół na coś zezwala. Oficjalny dokument z oficjalną nauką Kościoła zezwalającą na to coś.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Cz paź 29, 2009 13:53 |
|
|
|
 |
Sheeta
Dołączył(a): Cz wrz 03, 2009 18:35 Posty: 645
|
E tam zaraz dokumenty byś chciał. O tym przeczytałam na portalu. A ja mam zaufanie do GN!
tutaj:
http://kosciol.wiara.pl/wydruk.php?grupa=6&art=1164560972&dzi=1157649853
|
Cz paź 29, 2009 14:19 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Ja chcę tylko tyle, żebyś nie wprowadzała w błąd twierdząc, że opinia jednego teologa moralisty jest równoznaczna z nauczaniem Kościoła.
W tym przypadku nie widzę żadnego relatywizmu moralnego. To taki sam przypadek jak klasyczny prawniczy kazus z ratownikiem, który ma dwóch tonących, a może uratować tylko jednego. Wtedy po prostu ratuje się człowieka, a nie relatywizuje moralność. Czynienie takich zarzutów jest nieuczciwe.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Cz paź 29, 2009 14:22 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Crosis napisał(a): Jakoś nie znam medycznego przypadku, w którym życie matki byłoby nierozerwalnie połączone z życiem trzylatka. Ja też nie. Dlatego trzeba sobie wyobrazić przypadek niemedyczny, np. (jak pisze Johnny99) "klasyczny prawniczy kazus z ratownikiem, który ma dwóch tonących, a może uratować tylko jednego.". Crosis napisał(a): Co nie zmienia faktu, że właśnie w sytuacji beznadziejnej dopuszczacie możliwość aborcji. Bo sam fakt zabiegu pozostaje tutaj faktem: dochodzi do aborcji. Możecie to nazywać "zabiegiem ratującym życie matki" czy czymkolwiek innym, ale tak naprawdę jest to aborcja. I nie mówimy tutaj o niepożądanym skutku, jak napisałeś, ale o celowym doprowadzeniu do śmierci jednego życia, aby uratować drugie. Bo właśnie na tym polega aborcja mająca na celu uratowanie życia matki. A Ty dopuszczasz zabójstwo i godzisz się na samoobronę za cenę śmierci napastnika? Czy też nie podejmiesz działań prowadzących do śmierci agresora nawet za cenę życia swojego czy swoich bliskich? Crosis napisał(a): Nie po raz pierwszy i pewnie nie po raz ostatni retoryka katolicka jest relatywna, kiedy tylko jest to dla niej korzystne.
Nie wydaje mi się. Raczej nie chcesz jej zrozumieć, tylko z góry zakładasz, że jest niespójna.
|
Cz paź 29, 2009 14:40 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Sheeta napisał(a): Bo jeżeli powiedzmy szanse są 99% że kobieta umrze, to się usuwa, ale jeżeli zagrożenie to tylko 1% to już nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie zezwalał na aborcję. Tylko że to jest nic innego jak relatywizm moralny.
Jeśli tak, to całe życie jest jednym wielkim relatywizmem moralnym. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie bowiem twierdził, że zna przyszłość ze 100% pewnością. Nie mógłbym np. pojechać z dziećmi na wakacje, bo przecież jest jakieś ryzyko, że ulegniemy wypadkowi ze skutkiem śmiertelnym. Tymczasem jeśli szacuję szanse dojazdu na miejsce na bliskie 100%, to jadę, a jeśli na bliskie 1%, to nie jadę.
Dla mnie zdrowy rozsądek. Dla Ciebie relatywizm moralny?
|
Cz paź 29, 2009 15:05 |
|
 |
Sheeta
Dołączył(a): Cz wrz 03, 2009 18:35 Posty: 645
|
Cytuj: W tym przypadku nie widzę żadnego relatywizmu moralnego. To taki sam przypadek jak klasyczny prawniczy kazus z ratownikiem, który ma dwóch tonących, a może uratować tylko jednego. Wtedy po prostu ratuje się człowieka, a nie relatywizuje moralność. Czynienie takich zarzutów jest nieuczciwe Wiesz, to raczej nieadekwatny przykład. Przykład adekwatny byłby wtedy, gdyby dla uratowania jednego trzeba było najpierw utopić drugiego. W takim wypadku chyba nie powiesz, że moralne jest zamordowanie kogoś w celu uratowania drugiej osoby? Cytuj: Jeśli tak, to całe życie jest jednym wielkim relatywizmem moralnym. Bingo, cieszę się że sam do tego doszedłeś  Cytuj: Nie mógłbym np. pojechać z dziećmi na wakacje, bo przecież jest jakieś ryzyko, że ulegniemy wypadkowi ze skutkiem śmiertelnym. Tymczasem jeśli szacuję szanse dojazdu na miejsce na bliskie 100%, to jadę, a jeśli na bliskie 1%, to nie jadę.
My nie mówimy tu o wycieczce, tylko o mordowaniu dzieci. I w takim wypadku wybranie wyjścia zdroworozsądkowego wiąże się z uśmierceniem niewinnej istoty.
|
Cz paź 29, 2009 15:40 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Sheeta napisał(a): Cytuj: W tym przypadku nie widzę żadnego relatywizmu moralnego. To taki sam przypadek jak klasyczny prawniczy kazus z ratownikiem, który ma dwóch tonących, a może uratować tylko jednego. Wtedy po prostu ratuje się człowieka, a nie relatywizuje moralność. Czynienie takich zarzutów jest nieuczciwe Wiesz, to raczej nieadekwatny przykład. Przykład adekwatny byłby wtedy, gdyby dla uratowania jednego trzeba było najpierw utopić drugiego. W takim wypadku chyba nie powiesz, że moralne jest zamordowanie kogoś w celu uratowania drugiej osoby? W przypadku aborcji moim zdaniem trudno mówić o utopieniu. Gdyby trzymać się tego porównania, to mamy raczej do czynienia z osobą płynącą, na plecach której siedzi dziecko. Tak długo, jak istnieje szansa uratowania obojga, nie wolno siłą zrzucać dziecka z pleców dorosłego, bo samo nie jest w stanie utrzymać się na wodzie i utonie. Nie można np. zrzucić dziecka, bo pływakowi osłabnie wzrok czy nawet zupełnie oślepnie. Natomiast jeśli pływak sam tonie i nie ma realnych szans na uratowanie obojga, to siłowe zdjęcie mu obciążenia w postaci dziecka jest dramatycznym, ale dopuszczalnym wyborem. Przynajmniej tak ja to widzę. Sheeta napisał(a): Cytuj: Jeśli tak, to całe życie jest jednym wielkim relatywizmem moralnym. Bingo, cieszę się że sam do tego doszedłeś  Tylko w takim razie nie rozumiem Twojego zarzutu... Zarzucasz nauczaniu KK coś, co uważasz za zupełnie normalne? Sheeta napisał(a): My nie mówimy tu o wycieczce, tylko o mordowaniu dzieci. I w takim wypadku wybranie wyjścia zdroworozsądkowego wiąże się z uśmierceniem niewinnej istoty.
To był jedynie przykład na absurdalność Twoich zarzutów 
|
Cz paź 29, 2009 16:16 |
|
 |
Sheeta
Dołączył(a): Cz wrz 03, 2009 18:35 Posty: 645
|
Cytuj: Tylko w takim razie nie rozumiem Twojego zarzutu... Zarzucasz nauczaniu KK coś, co uważasz za zupełnie normalne?
Cóż, gdyby Krk w końcu to przyznał, to bym nie zarzucała.
Twój przykład z pływakiem nie do końca jest adekwatny, bo nikt dziecka nie zabija, ono się po prostu topi, nie ma więc wyraźnej ingerencji w jego ciało. Bardziej adekwatna sytuacja to: dziecko i dorosły są zamknięci w szczelnej komorze otwieranej automatycznie. Drzwi otworzą się za godzinę, jednak po otwarciu trzeba wpisać szyfr. Dziecko nie może tego zrobić, bo jest za małe. Tlenu starczy jednak tylko dla jednego, albo dorosłego albo dziecka. Czy dorosły ma moralne prawo poderżnąć dziecku gardło, aby uratować siebie? O takiej mniej więcej ingerencji w ciało dziecka mówimy.
|
Cz paź 29, 2009 17:18 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
W Twoim przykładzie z kolei brakuje mi podkreślenia, że dziecko (jeszcze) żyje tylko i wyłącznie dzięki organizmowi dorosłego. Moim zdaniem jest to istotna okoliczność.
Poza tym wcale nie twierdzę, że to prosty przypadek i mogę podać jednoznaczne odpowiedzi. Chodzi mi jedynie o to, że nie dowodzi on jakiejś niespójności w nauczaniu KK, bo dylemat jest podobny w przypadku zarodka, dziecka czy dorosłych.
|
Cz paź 29, 2009 18:42 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Cytuj: Wiesz, to raczej nieadekwatny przykład. Przykład odwoływał się do intencji, a nie do konkretnych czynności. Poza tym kolejny raz podkreślam różnicę między poświęcaniem czyjegoś życia w celu uratowania drugiego, a poświęcaniem czyjegoś życia w celu uratowania WŁASNEGO. To nie są sytuacje identyczne, i powinny być inaczej oceniane. Nie widzę żadnego relatywizmu w ratowaniu człowieka. Tak długo, jak jest to możliwe, należy ratować każdego. Kiedy przestaje to być możliwe, należy ratować tylu, ilu się da - a nie załamywać ręce, że zachodzi "relatywizm moralny", i nic nie możemy zrobić. Cytuj: Cóż, gdyby Krk w końcu to przyznał, to bym nie zarzucała.
Co niby ma przyznać ? Że zachodzą nierozstrzygalne dylematy etyczne ? Oczywiście że zachodzą, Kościół nie ma tu nic do przyznawania.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Cz paź 29, 2009 19:47 |
|
 |
Sheeta
Dołączył(a): Cz wrz 03, 2009 18:35 Posty: 645
|
Cytuj: Poza tym kolejny raz podkreślam różnicę między poświęcaniem czyjegoś życia w celu uratowania drugiego, a poświęcaniem czyjegoś życia w celu uratowania WŁASNEGO. No wiesz Johnny, kobieta ratuje swoje życie. Lekarz jest tylko narzędziem. Kobieta może się na zabieg zgodzić bądź nie, to jest jej wybór. Cytuj: Nie widzę żadnego relatywizmu w ratowaniu człowieka. Tak długo, jak jest to możliwe, należy ratować każdego. Kiedy przestaje to być możliwe, należy ratować tylu, ilu się da - a nie załamywać ręce, że zachodzi "relatywizm moralny", i nic nie możemy zrobić.
Nie, nie wolno w ten sposób robić. Człowiek nie może być traktowany przedmiotowo. A w takiej sytuacji niestety jest. Życie płodu jest mniej ważne. A przecież ten płód mógłby pożyć kilka tygodni dłużej. Kto jest moralnie upoważniony by zabierać mu ten czas? I co jest cenniejsze: życie matki przez x czasu, czy życie płodu przez y czasu? Jeżeli już, to moralnie dopuszczalne byłoby pozostawienie sprawy i poczekanie, aż rzeczywiście ktoś zacznie umierać. Wcześniej aborcja jest metodą zapobiegawczą (aby nie doszło do zagrożenia życia matki w przyszłości bliżej nie określonej). Coś jak usunięcie ciąży u ciężarnej 9-latki swoją drogą.
|
Cz paź 29, 2009 20:31 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|