Cóż... niektórym chrzest ciąży... ale jeżeli ktoś jest niewierzący, to powinno mu to być obojętne zupełnie. Cóż... łaska sakramentalna i tak działa, więc liczyć można na nawrócenie takiego człowieka, że przestanie bluźnić łasce Bożej.

A podobno "prawdziwa cnota krytyk się boi"... No cóż... tylko pytanie gdzie jest wolność słowa. Czy zostaje za bramą katolicyzmu? Ja nie napisałem nic obraźliwego, nie zaatakowałem w żaden sposób - wyraziłem jedynie swoje zdanie, a wszystko to w kontekście niedorzecznej wypowiedzi, w której jest zawarta sugestia jakobym był niewierzący i potrzebował nawrócenia, bo zgadzam się z problemem (autentycznym!), który został poruszony w liście. A ja jestem w Kościele Chrystusowym - znalazłem się tam na skutek nawrócenia, w związku z którym musiałem opuścić Kościół katolicki, gdzie nie znajdowałem prawdy... Piszę tu o konkretnych problemach i o praktykach katolickich, które wpędzają ludzi w niewolę. czy tego nie wolno?

Wolno, ale w odpowiedni sposób i nie w wątku nie do tego przeznaczonym