Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So sie 23, 2025 19:49



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 13 ] 
 strach 
Autor Wiadomość
Post strach
Zastanawiam się nad mechanizmami działania strachu.

Strach jest uczuciem, które zawsze towarzyszy człowiekowi.

Boimy się róznych wydarzeń w życiu, ale czy strach jest zły?

Powiedzmy w wymiarze absolutnym mamy STRACH przed Bogiem i ten
strach zawsze będziemy mieć bo Boga NIE ROZUMIEMY ale mamy też strach przed diabłem - czemu? Bo też go nie rozumiemy.

Boimy się Boga bo boimy się kary za grzechy , która najczęściej jest w postaci wydarzeń w życiu doczesnym - pokuta doczesna, a jak ktoś jest sprytny i np. ma pełno odpustów na których żeruje to odbywa pokutę w czyśćcu a czemu boimy się diabła? Czyżby nas mógł on ukarać? Za co?

W Ewangelii Bóg nakazał nam się bać diabła - gdy nie jesteśmy idealni, a mamy o sobie wygórowane mniemanie wtedy może nas zaatakować i upokorzyć STRACHEM - może się nam wydać, że ten strach jest równy strachowi przed Bogiem nawet.

A jak odróżnić, że strach pochodzi od strachu przed Bogiem - czyli poprawnego JAKBY od strachu złego - czyli przed diabłem.

Czy należy sie pozbywać strachu przed Bogiem?

ps. myśląc sobie o strachu przychodzi mi na myśl tylko takie stwierdzenie, że diabeł naprawdę BOGIEM NIE BYŁ i to wszystko co można o diable napisać. Bogiem nie był , a tak to jak Bóg - wszystkie chwyty dozwolone byleby przeciągnąć na swoją stronę. Tak sobie dumam. :(


Śr wrz 30, 2009 23:01
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 08, 2005 7:39
Posty: 2702
Lokalizacja: Paragwaj
Post 
No właśnie widzę, że dumasz. A jeden polityk z Dumy powiedział kiedyś "Chcieliśmy dobrze, ale wyszło tak jak zwykle".

Jeśli mam być szczery- to nie do końca załapałem idee tematu. Chodzi Ci o strach ogółem? Czy o strach względem diabła/Boga?

Czemu mamy strach przed diabłem? No ja nie wiem, bo ja takiego strachu nie mam. Pamiętam była kiedyś taka historyjka o diable jeżdżącym czarnym Mercedesem (tak wiem, oryginalnie to była Wołga, ale ja młodszy rocznik jestem) i pytającym o godzinę. Opowiedział mi to jakiś starszy kolega, żeby nastraszyć młodych. No cóż, po tym jak odpowiedzieliśmy mu, żeby diabeł nam nie podskakiwał bo udusimy go różańcem, to jakoś nie mogę się przekonać do strachu przed diabłem.

Boga też w sumie się nie boję- chyba niestety nie mam wrodzonego strachu przed nieznanym, a raczej chęć poznania... Czy należy się pozbywać strachu przed Bogiem? Moim zdaniem tak, tak samo jak strachu w ogóle. To stan paraliżujący, często przed działaniem bardzo pożądanym i właściwym. Oczywiście czasami działa jako bodziec, ostrzeżenie przed popełnieniem głupoty... Ale z drugiej strony, chyba jako ludzie czasami powinniśmy popełniać głupoty w imię wyższej idei...

Cytuj:
myśląc sobie o strachu przychodzi mi na myśl tylko takie stwierdzenie, że diabeł naprawdę BOGIEM NIE BYŁ i to wszystko co można o diable napisać. Bogiem nie był

Tak jest kapitanie Oczywistość!

_________________
Shame on the night
for places I've been and what I've seen
for giving me the strangest dreams
But you never let me know just what they mean
so oh oh so shame on the night alright
And shame on you


Śr wrz 30, 2009 23:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06
Posty: 4608
Post 
Co innego strach, a co innego bojaźń Boża - Boga boją się istoty złego ducha, bojaźń Bożą odczuwają ci, których duch jest odrodzony dla życia wiecznego w Jezusie.
Strach to obawa przed niechcianym, bojaźń to świadomość własnej małości wobec wielkości Boga - pierwsze jest negatywne, drugie pozytywne.

_________________
"Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
Obrazek
"Inter faeces et urinam nascimur".


Śr wrz 30, 2009 23:42
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22
Posty: 5619
Post 
Dodam tylko, że są dwa rodzaje bojaźni - służebna i synowska.
Ta pierwsza bojaźnią odczuwaną ze względu na karę jaka czeka człowieka za popełnione zło, synowska to bojaźń przed 'urażeniem' Boga, Jego miłości moim grzechem. Pierwsza jest niewłaściwa (choć nie jest zła moralnie), druga jest postawą jaką powinien wykazywać chrześcijanin (gdyż nie jesteśmy już sługami, ale synami Bożymi).

_________________
Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)


Cz paź 01, 2009 7:44
Zobacz profil
Post 
Polecam słowa Tego który zna nasze ludzkie lęki i strach ...
Tylko Bóg jest prawdziwym lekarstwem i ukojeniem;


..."Pytasz, dlaczego was przerażam? Ja ukazuję wam prawdę o waszym świecie. Uczestniczycie w źle i jest w nim również wasz udział. Nie tylko przez uczynione zło, lecz przez każde zaniedbanie dobra. Daję wam tysiączne możliwości każdego dnia, lecz tak trudno wam - samym - przychodzi zdobycie się na najmniejszy akt bezinteresownej miłości.

A trzeba, dzieci, ratować świat. Tylko miłość ugasić może ognie nienawiści, okrucieństwa, zbrodniczej obojętności, którymi rozpalona jest ziemia. Lecz jakże wy, z trudem zdobywając się na kilka kropel letniej i zatęchłej wody waszego współczucia, możecie sami ugasić pożar świata?...

Dlatego Ja ofiarowuję wam Siebie - źródło tryskające żywą wodą, niewyczerpane i cudownej mocy. Oddaję się wam, abyście zechcieli używać Mocy Mojej, bo tylko Ona może uratować was. Przyjaźń ze Mną daje wam niewyczerpane możliwości, którymi dysponuje Miłość Moja, a Ja Sam jestem z przyjaciółmi Mymi. Ze Mną nie tylko macie pewność własnego zbawienia, lecz możecie używać Miłości Mojej w każdym momencie życia, dając Ją bliźnim waszym. Ja pragnę tego, gdyż taką samą nieskończoną Miłością, którą was obejmuję, kocham i pragnę uratować, oczyścić i uświęcić każdego z tych, z którymi spotykacie się codziennie. Każdego człowieka ziemi. A najwięcej troszczę się o tych, których osądzacie jako „złych", bo oni ratunku potrzebują najbardziej.

Czy moglibyście być szczęśliwi w Moim Królestwie, wiedząc jak straszliwie cierpią ci, którzy przez was nie mogą cieszyć się życiem, gdyż nie uczyniliście dla nich tego wszystkiego, co było w waszej mocy.

Mówisz, córko, że „na pewno tak będzie!" Przede Mną odpowiadacie tylko za to, co wasze sumienie wam wyrzuca. Lecz Ja pragnę uczynić sumienia wasze bardziej wrażliwymi; poszerzyć chcę Serca wasze, a wy bronicie się przede Mną. Boicie się nadmiaru trudu, wciąż myśląc tylko o swoich słabych siłach, podczas gdy posiadacie - Moje.

Prawdą jest lęk waszej miłości własnej przed ograniczeniem i krępowaniem jej wolności i ukochania - siebie.

Najbardziej ono Mi się sprzeciwia.

....Oczy wasze nie widzą, uszy nie słyszą, a serce stało się kamieniem i już miłować nie umie. Umysły wasze spowija całun błędów. Wola słucha gorliwie rad nieprzyjaciela dusz waszych i chętnie jego planom służy. Gdyby teraz spoczęła na was Sprawiedliwość Moja, nikt by nie wyżył. Lecz Ja jestem lekarzem waszym, Ojcem i Matką waszą. Dlatego nie z naganą nadchodzę, lecz z lekarstwem. Podaję wam rękę i wołam: „Synowie i córki! Nie lękajcie się Mnie! Oto Mój ratunek, lek ożywiający i uzdrawiający -Przyjaźń Moja!"

Dlatego, człowieku, żeś jest bezwładny i słaby, że sam powstać nie możesz ani iść!... Dlatego właśnie Ja sam do ciebie podchodzę. Oto masz Przyjaźń Moją. Na Mnie oprzyj się całym ciężarem swoim. Na Mnie przełóż to wszystko, co cię do ziemi przygniata. Złóż głowę na Moim ramieniu i otwórz swoje serce przede Mną.

Mnie nic nie zdziwi, nie zgorszy, nie odwróci od ciebie. Wszystkie objawy choroby, która cię toczy, odsłoń Mi, abym wiedział, iż chcesz zdrowia ode Mnie i dał ci leki przydatne. Ja pragnę twojego wyzdrowienia, bo kocham cię, jak nikt cię nie kocha. Mogę zerwać twoje kajdany, odegnać twych wrogów, wyprowadzić cię z ciemnicy na światło. Chcę, abyś był wolny, zdrowy i szczęśliwy.

Uwierz Mi! Zaufaj Mi!

Ja jestem przy tobie, a więc nic nie jest stracone. Jeszcze nie jest za późno! A Ja sam od ciebie nie odejdę, nie odwrócę się, nie odrzucę dziecka Mego. Nie wydam na pożarcie nieprzyjacielowi tego, kto sam się obronić nie umie.

Jestem tarczą waszą i murem obronnym. Chciejcie przyjść do Mnie, ukryć się w Moim bezpieczeństwie i przy Mnie żyć!

Wzywam was, wszyscy ludzie ziemi!

Jeśli nic o Mnie nie wiecie, chciejcie uwierzyć tylko w to, że kocham was i walczę w waszej obronie, abyście osiągnęli szczęście nieskończone, bo po to istnienie wam dałem, by było szczęśliwe. Znam każdego z was i wzywam po imieniu!

Dzieci ukochane, wracajcie do Ojca, Który was oczekuje, ażeby z radością do serca przycisnąć.

Wiedzcie -- jesteście nieskończenie kochani!......"


Cytat z "Pozwólcie ogarnąć się Miłości"
www.annapisze.republika.pl


Cz paź 01, 2009 13:14
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 11, 2009 12:34
Posty: 837
Lokalizacja: mazowsze
Post 
Do autora tematu: strach ontycznie jest dobry. Ale moralnie jest źle gdy człowiek jest naraźony na mocny strach. Przeznaczeniem człowieka jest szczęście nie zagrożenie. Moralnie uczucia są dobre nawet nienawiść i pogarda.
Strach przed Bogiem jest grzechem i Go obraża i smuci. Ze strony Boga nam nic nie grozi. Bóg jest niezwykle delikatny i subtelny. Słowo Boże mówi że Bóg nie dał nam ducha bojaźni lecz męstwa. Diabła nie należy się obawiać ponieważ nie jest w stanie nas zranić fizycznie lub zabić. Diabeł ma moc kuszenia . Ma też moc zniewolenia i opętania ludzi którzy praktykują okultyzm i świadomie z nim paktują. Lecz Bóg nad wszystkim ma piecze i nic się nie dzieje bez obecności, wiedzy i woli Boga w każdej sytuacji. Bóg panuje i nieustanie ze zła wyprowadza dobro jak również na końcu czasów rozwiąże sprawe zła i szatana bez przemocy i naruszania wolnej woli ludzi i aniołów. Na sądzie/uporządkowaniu ostatecznym Bóg wytłumaczy ludziom i aniołom sens dziejów nieba i ziemii.
W scenie kuszenia Jezusa jest pokazane jak należy rozmawiać z pokusą. Nie wystarczy w danej sytuacji nie robić zła lecz należy zrobić konkretne dobro.

_________________
1 KOR 13


Pt paź 09, 2009 17:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 11, 2009 12:34
Posty: 837
Lokalizacja: mazowsze
Post 
Moim zdaniem straszenie Bogiem jako sędzią surowym i zagniewanym, który skazuje na piekło nie dość że jest wielką herezją to jest niemoralne i obraża poważnie Boga miłosiernego. Niestety wielu kapłanów idzie tym fatalnym i grzesznym torem kaznodziejstwa.

Bojaźn Boża to inaczej szacunek i święta obawa dzieci Bożych aby nie urazić Ojca grzechem i Go nie zasmucać z powodu Jego troski i empati do nas. Grzechy zasmucają Ducha Świętego obecnego w ludzie Bożym/ Kościele .

_________________
1 KOR 13


Pt paź 09, 2009 17:36
Zobacz profil
Post ...
Cytuj:
Diabła nie należy się obawiać ponieważ nie jest w stanie nas zranić fizycznie lub zabić. Diabeł ma moc kuszenia . Ma też moc zniewolenia i opętania ludzi którzy praktykują okultyzm i świadomie z nim paktują.


A nie uważasz, że diabeł ma moc kuszenia i owszem ale jak ulegniesz tej pokusie to problem robi sie poważniejszy? Uważasz, że musi cię zniewolić i opętać fizycznie by cię Bóg potępił? A jeśli umierasz w stanie grzechu ciężkiego bez spowiedzi i komuni na przykład to co wtedy się dzieje?
No bo jeśli jesteś zniewolony przez jakiś grzech ciężki to tylko taka sytuacja cię ratuje, a jeśli umrzesz nagle?

Zniewolenie nie musi zaraz być opętaniem.

A ja np. znam historię osób, które po prostu spotkały diabła. To było coś więcej niż kuszenie. A ja np. zostałam jakby porwana przez diabła. Co ty piszesz? To było kuszenie twoim zdaniem? Ale czym? Piekłem?

Moim zdaniem nie doceniasz diabła i to jest twój błąd. A jakby cię porwał do piekła to coś byś powiedział? Że cię kusił?


Pn lis 16, 2009 22:54
Post 
Cytuj:
A ja np. znam historię osób, które po prostu spotkały diabła. To było coś więcej niż kuszenie.[b] A ja np. zostałam jakby porwana przez diabła.[\b] Co ty piszesz? To było kuszenie twoim zdaniem? Ale czym? Piekłem?

Moim zdaniem nie doceniasz diabła i to jest twój błąd. A jakby cię porwał do piekła to coś byś powiedział? Że cię kusił?


Diabeł nie ma takiej mocy by sobie kogoś wyrywać i ciągnąć do piekła.
Może powiedz coś dokładniej, wyrwał cię z ciała? Czy razem z nim znalazłaś się w piekle? No i jak udało się ci z stamtąd wydostać... nie to co piszesz jest troszkę niewiarygodne...

Cytuj:
W Ewangelii Bóg nakazał nam się bać diabła.


??????????????????

A gdzie? :o


Pn lis 16, 2009 23:07
Post ...
Cytuj:
Diabeł nie ma takiej mocy by sobie kogoś wyrywać i ciągnąć do piekła.
Może powiedz coś dokładniej, wyrwał cię z ciała? Czy razem z nim znalazłaś się w piekle?


No może jest to niewiarygodne, ale to prawda. Pewnego dnia po prostu coś mi zamknęło oczy i mnie porwało może nie do piekła , ale wiem , że gość jeden miał sen czy coś i spędził 23 minuty w piekle. No to już bym umarła, ale mnie tak wyrwało w pewne miejsce w Polsce i mi się nie że diabeł ukazał, ale widziałam to miejsce (kościół) zniszczone, powyrywane wszystko, tak jakby wojna nastąpiła i ten diabeł mnie wyrwał z miejsca gdzie siedziałam ONIEMIAŁA i mnie skopał, a następnie mnie uniósł w powietrze, zaczęłam frunąć i jak zaczęłam się modlić "Boże ulituj się nade mną" to mnie puścił, otwarłam oczy i znowu byłam w domu. I od tamtego dnia zaczęłam się diabła ...bać :(

Może niewiarygodne, ale tak sie stało i to W BIAŁY DZIEŃ!!! nawet nie w nocy. :(

PS. Diabeł był niewidzialny, ale reszta była widzialna. A krzyż to wyrwał , wszystko wyrwał. Ja się tam modliłam ze strachu i nic nie działało, nic, tylko ULITUJ SIĘ. :( Bez tych 2 słów nic nie działało. Już mnie to przeraża.
Później zaczęłam rozmyślać nad tym czym jest litość Boga oczywiście i tak dalej... no na niego nic nie działa (na tego diabła) tylko wzywanie litości Boga :( MOJE ZDANIE.


Pn lis 16, 2009 23:13
Post 
Ok, załóżmy że ci wierzę, nie wiem także po co miała byś sama siebie oszukiwać ...

A wiec tak popatrz na podobną historię z Kwiatków Św Franciszka:

Cytuj:
Jak diabeł w postaci Ukrzyżowanego zjawił się kilkakrotnie bratu Rufinowi, mówiąc mu, że dobro, które czyni, na próżno czyni, bowiem nie jest z wybranych do żywota wiecznego. Jak światy Franciszek dowiedział się o tym z natchnienia Bożego i dał poznać bratu Rufinowi błąd jego, w który wierzył

Brat Rufin, jeden z najszlachetniej urodzonych miasta Asyżu i towarzysz świętego Franciszka, człowiek wielkiej świętości, był czasu pewnego silnie zachwiany i kuszony w duszy co do przeznaczenia. Przeto był wielce posępny i smutny, jako że diabeł wszepnął mu w serce, iż jest potępiony i nie przeznaczony do żywota wiecznego i że stracone jest to, co czyni w Zakonie. A chociaż pokusa ta trwała coraz dłużej, ze wstydu nie wyznał jej świętemu Franciszkowi, mimo to jednak nie zaniedbywał modłów i zwykłych umartwień.
Przeto począł mu nieprzyjaciel przysparzać smutku za smutkiem, nękając go poza walką wewnętrzną jeszcze kłamnymi zjawami. Więc zjawił mu się raz w postaci Ukrzyżowanego i rzekł: „O bracie Rufinie, czemu umartwiasz się pokutą i modłami, acz nie jesteś z przeznaczonych do żywota wiecznego? A wierzaj mi, że wiem, kogo wybrałem i przeznaczyłem, i nie wierz synowi Piotra Bernardone, gdyby ci rzekł przeciwnie, a nawet nie pytaj go o tę sprawę, bowiem ani on, ani nikt inny tego nie wie, prócz mnie, który jestem Synem Bożym. Przeto wierzaj mi na pewne, żeś z liczby potępionych. A syn Piotra Bernardone, który jest ojcem twoim, i ojciec jego są potępieni, a każdy, kto idzie za nimi, jest oszukany”.

Po tych słowach brat Rufin tak został omroczony przez księcia ciemności, że stracił wszelką wiarę i miłość, którą darzył świętego Franciszka, i postanowił nic nie rzec mu o tym. Atoli czego brat Rufin świętemu ojcu nie wyznał, to mu Duch Święty objawił.

Tedy święty Franciszek, widząc w duchu niebezpieczeństwo owego brata, posłał poń brata Macieja, któremu brat Rufin odrzekł opryskliwie: „Cóż mnie i bratu Franciszkowi?”.

Wówczas brat Maciej, pełen mądrości Boskiej, poznawszy obłudę czarta, rzekł: „O bracie Rufinie, azali nie wiesz, że brat Franciszek jest niby anioł Boży, on, który tyle dusz oświecił na ziemi i od którego łaskę otrzymaliśmy Bożą? Przeto pragnę, byś mimo wszystko poszedł doń ze mną, widzę bowiem jasno, że czart cię oszukał”. Tak rzekł, a brat Rufin ruszył i poszedł do świętego Franciszka.
Kiedy go święty Franciszek ujrzał z dala idącego, zaczął krzyczeć: „O bracie Rufinie, niedobry, komuż to wierzyłeś?”

A kiedy brat Rufin się zbliżył, opowiedział mu po kolei całą pokusę wewnętrzną i zewnętrzną, której doznał od czarta, i wykazał mu jasno, że ten, który mu się zjawił, był czartem, nie Chrystusem, i że żadną miarą nie należało ulegać jego podszeptom: „Lecz gdyby czart mówił ci dalej, żeś potępiony, tak mu odpowiedz: »Otwórz pysk, bo chcę ci weń narobić«, a to będzie ci znakiem, że to diabeł, nie Chrystus. Bo kiedy mu taką dasz odpowiedź, ucieknie natychmiast. A również po tym winieneś był go poznać, że serce twe zatwardzał na dobro wszelkie, co jest jego właściwym urzędem. Chrystus zaś błogosławiony nie zatwardza nigdy serca człowieka wierzącego, raczej rozmiękcza je, jak mówi przez usta proroka: »Odbiorę wam serce z kamienia, a dam wam serce z ciała«“.

Wówczas brat Rufin, widząc, że święty Franciszek opowiada mu po kolei cały przebieg pokusy, skruszony słowy jego, zaczął płakać ogromnie i wielbić świętego Franciszka i wyznał pokornie winę swą, iż ukrywał przed nim pokusę.

I był do głębi pocieszon i umocnion napomnieniami świętego ojca, i do dna zmieniony na lepsze.

W końcu rzekł mu święty Franciszek: „Idź, synu, i wyspowiadaj się, i nie zaniedbuj ćwiczeń zwykłej modlitwy. I wiedz na pewne, że pokusa ta będzie ci wielkim pożytkiem i pociechą i doświadczysz tego niedługo”.

Wraca brat Rufin do celi swej w lesie. I kiedy modli się wśród mnogich łez, oto przychodzi nieprzyjaciel w postaci Chrystusa, z pozoru zewnętrznego, i rzecze: „O bracie Rufinie, nie mówiłżem ci, byś nie wierzył synowi Piotra Bernardone i byś nie trudził się łzami i modłami, gdyż jesteś potępiony? Cóż ci pomoże
umartwiać się, kiedyś żyw, skoro potępiony będziesz, gdy umrzesz?” Natychmiast odrzekł diabłu brat Rufin: „Otwórz pysk, bo chcę ci weń narobić”. Tedy diabeł rozgniewany czmychnął wśród takiej burzy i wstrząśnienia głazów stojącej opodal góry
Subasio, że zwaliska kamieni, które runęły, wielką pokryły przestrzeń. A uderzenie, które staczając się sprawiły społem, było tak silne, że skrzesały ogień straszliwy w dolinie.

Na łoskot, który wywołały, święty Franciszek z towarzyszami swymi wyszedł w zdziwieniu wielkim z klasztoru, by zobaczyć, co niebywałego się dzieje. I dziś jeszcze widać tam zwał ogromny kamieni.

Wówczas przekonał się brat Rufin dobitnie, że był to czart, który go oszukał.

I wróciwszy do świętego Franciszka, na nowo rzucił się na ziemię i wyznał winę swoją. Święty Franciszek umocnił go słowy słodkimi i pocieszonego do głębi odesłał do celi.


http://kwiatki-sw-franciszka.klp.pl/a-7490.html

NIe ma co się bać. Jeśli Diabeł postraszy, to widać chce ci narobić zamentu, nie trać ducha, tylko raduj się w Panu :-)


Pn lis 16, 2009 23:39

Dołączył(a): N mar 25, 2007 18:09
Posty: 3852
Post 
Odczuwamy lęk przed nieznanym , boimy się tego czego nie znamy , jeżeli boimy się Boga i diabła to dlatego , że ich nie znamy .


Śr lis 18, 2009 23:27
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:47
Posty: 1170
Post 
Inny_punkt_widzenia napisał(a):
Odczuwamy lęk przed nieznanym , boimy się tego czego nie znamy , jeżeli boimy się Boga i diabła to dlatego , że ich nie znamy .

Ja myślę, że strach w odniesieniu do Boga nie charakteryzuje się nerwowym obgryzaniem paznokci itp. Bardziej chodzi o świadomość swoich grzechów - zdawania sobie sprawy, iż postępując wbrew przykazaniom postępujemy również niewłaściwie w stosunku do Stwórcy. Świadomość tego, że będziemy rozliczeni za zło, które wyrządzamy.


Cz lis 19, 2009 0:08
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 13 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL