O co chodzi w chrześcijaństwie?
Autor |
Wiadomość |
RichardP
Dołączył(a): Pt sty 15, 2010 17:02 Posty: 81
|
 Re: O co chodzi w chrześcijaństwie?
Epikuros: "wierzyć" mówiłem w sensie poznawczym, a nie religiknym (tzn uznawać boskość czegoś).
Kwestia istnienia np. atomów przez stulecia była problemem wyłącznie filozoficznym, a jednak byli tacy, którzy w nie wierzyli, jak i ci któzy wierzyli że ich nie ma ("nie wierzyli w nie"). To bardziej problem języka, a nie logiki.
A Twoje "mocne uargumentowanie" może być równie "mocne" jak argumenty katoloków. Chyba że mówisz o istnieniu Boga dokłądnie takim jakim go obrazuje kościół,spytam wprost - jesteś zwolennikiem tzw. materializmu dialektycznego?
_________________ "Myślisz tak mało miłości w świecie, a to tak dużo świata w miłości, gdy świat znika zostaje miłość i to jest szczęście"
http://www.youtube.com/watch?v=76xvVxapfEU
|
Pn sty 25, 2010 22:05 |
|
|
|
 |
monikak
Dołączył(a): Śr kwi 01, 2009 4:29 Posty: 36
|
 Re: O co chodzi w chrześcijaństwie?
RichardP - na twoje pytania nie da sie odpowiedziec w jednym zdaniu... wiele ksiazek na ten temat napisano... ale w skrocie na pare zagadnien: 1. przyczyny cierpienia: - moga pochodzic od Boga (bo czesto wlasnie w cierpieniu DOSWIADCZAMY i SPOTYKAMY prawdziwego Boga) - moga pochodzic od szatana ktory probuje zniszczyc relacjie miedzy czlowiekiem a Bogiem - moga byc zupelnie wywolane konsekwencjia pewnych czynow czlowieka i nie koniecznie maja jaki kolwiek zwiazek z zyciem nadprzyrodzonym - reszta jest tajemnica  2. Ten marny pyl (czyli ja) mam byc wieczny dlatego ze Bog tak chce... a dlaczego On tak ustalil? - bo wyplywa to z Jego milosci do czlowieka(musisz przeczytac ksiazke "Bog Jezusa Chrystusa" Ratzingera, to ci to rozswietli temat - nie bede tutaj przepisywac jego ksiazki zeby odpowiedziec na to pytanie) 3. Grzech jest to zaprzeczenie i zranienie milosci Boga ktore moze wyrazac sie w czynie, mysli, slowie, lub zaniedbaniu. Kazdy czlowiek bedzie mial inne poczucie grzechu, mimo ze mamy pewne regulki i wytyczne co do tego tematu. Nasze sumienie jest najlepszym wskaznikiem. W miare twojego doswiadczenia i zblizenia sie do Boga twoje sumienie bedzie stawalo sie bardziej wyczulone i bedzie wiedzialo kiedy Milosc zostala zraniona. 4. Laska to jest naprosciej powiedziane - dar od Boga. Darem jest wszystko... oprocz grzechu. To ze ja teraz pisze, a ty oddychasz i czytasz ten post jest laska. Bo nasze zycie zalezy tylko i wylacznie od Boga. A Bog daje nam to zycie abysmy w calej pokorze uznali Go za ojca i mu zaufali. On stara sie o nas kazdego i kazdego dnia podsuwa nam ludzi i sytuacje i zdarzenia ktore moga Go do nas przyblizyc... szanujac nasza wolnosc nie wejdzie w nasze zycie "na sile" 5. Dlaczego KK a nie inny? wg mnie nie ma az tak wielkiego znaczenia w jakiej religii zostal ktos wychowany jezeli chodzi o mozliwosc zbawienia... zarowno ateista jak i katolik moze byc zbawiony lub nie... jezeli chodzi o to kto "ma racje": przeczytaj dokladnie doktryny kazdej religii i zobaczysz ze wszystkie oprocz kosciola rzymsko katolickiego odrzucaja pewne prawdy lub doktryny. Zapewne zaraz bedziesz mial pytania, jakie to sa roznice  ale tak jak mowilam... na ten temat sa pisane cale tomy ksiazek 6. Poznawanie prawdy o Bogu i o sobie jest jak najbardziej dobre jezeli to wynika z czystego pragnienia doswiadczenia tego ze Bog mnie kocha... jezeli daze tylko do zaspokojenia moje wiedzy intelektualnej ktora wogole nie zmienia mojego serca to jest to pycha. Dobrze ze szukasz odpowiedzi... ale najlepsze odpowiedzi znajdziesz dopiero wtedy jak staniesz przed Bogiem skruszony, w calej pokorze i uznasz ze bez Niego jestes niczym... Musisz mu zaufac mimo ze brzmi to "nienormanlie" a Bog wtedy na pewno Ci odpowie.
|
Pn sty 25, 2010 22:11 |
|
 |
Epikuros
Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57 Posty: 1591
|
 Re: O co chodzi w chrześcijaństwie?
Cytuj: Czy wierzysz, że istnieje lub istniała przyczyna sprawcza wszechświata? czy też istnieje on ot tak, sam z siebie . Jeśli wierzysz w pierwszy wariant to czy nie wydaje Ci się że ta przyczyna sprawcza była co najmniej niezwykła. Niezwykłe byłoby również to gdyby jej nie było, czyli wariant nr 2 Sewerynie te kwestie już swego czasu poruszaliśmy tutaj na forum i dobrze wiesz, że do żadnego wniosku nie dojdziemy (mniejsza już o to dzięki komu  ) Cytuj: Kwestia istnienia np. atomów przez stulecia była problemem wyłącznie filozoficznym, a jednak byli tacy, którzy w nie wierzyli, jak i ci któzy wierzyli że ich nie ma ("nie wierzyli w nie"). To bardziej problem języka, a nie logiki. Nie wydaje mi się żeby elegancko można było mówić o wierze w nieistnienie krasnali. Wiara jest przekonaniem bez dowodów, a jak wiemy dowodów na nieistnienie nie ma. Cytuj: A Twoje "mocne uargumentowanie" może być równie "mocne" jak argumenty katoloków. Chyba że mówisz o istnieniu Boga dokłądnie takim jakim go obrazuje kościół,spytam wprost - jesteś zwolennikiem tzw. materializmu dialektycznego? Zapewniam Cię, że gdyby było równie mocne to nie stałbym się ateistą. Tymczasem potrafię myśleć i potrafię zadawać kłam pewnym rzeczom. Religie mają wiele sprzeczności i niejasności. Dodatkowym mankamentem jest to, że właściwie wszystkie są równie prawdopodobne (przynajmniej te największe). Co do materializmu dialektycznego - nie jestem jego zwolennikiem, chciałbym jednak zapytać czy jakbym odpowiedział na to pytanie twierdząco to spytałbyś mnie następnie, czy jestem komunistą? Akurat poglądy ontologiczne są na tyle abstrakcją w życiu niepotrzebną, że w tej materii jestem jak narazie całkowitym scepytykiem i jako wolnomyśliciel nie zamykam się w żadnym "-iźmie". (Choć nie ukrywam, że obecnie jakaś forma materializmu jest mi bliska - aczkolwiek bliżej niezdefiniowana i na pewno to nie jest materializm dialektyczny)
_________________ MÓJ BLOG
|
Pn sty 25, 2010 23:38 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: O co chodzi w chrześcijaństwie?
Epikuros napisał(a): (...) a jak wiemy dowodów na nieistnienie nie ma. Niby tak, ale... rozważmy taką sytuację: śpimy w ciemnym pokoju i budzi nas jakieś chrobotanie. W naszej głowie pojawia się myśl, że w pokoju jest (istnieje) mysz. Zapalamy światło, rozglądamy się (przyjmijmy, że pokój jest niewielki, bez mebli czy zakamarków) i stwierdzamy, że żadnej myszy nie widać. Nabywamy więc mocnego przeświadczenia, że myszy w pokoju nie ma (nie istnieje). Siła tego przeświadczenia jest podobna do siły ewentualnego przeświadczenia, że mysz w pokoju jest, gdybyśmy ją zobaczyli. Problem pojawia się dopiero, gdy pokój jest słabo oświetlony i ma liczne zakamarki. Wówczas z faktu, że myszy nie widzimy nie wynika jeszcze, że jej nie ma. Załóżmy, że w takim pokoju po zapaleniu światła dostrzegamy chrząszcza, który z powodzeniem mógł być źródłem chrobotu. Możemy wprawdzie przyjąć, że ponieważ myszy nie widać (ani nie zauważamy żadnych śladów mogących świadczyć o jej obecności) oraz potrafimy wytłumaczyć sobie pochodzenie chrobotu, to mamy podstawy do twierdzenia, że myszy w pokoju nie ma. Ale jednak to przeświadczenie nie będzie tak mocne, jak w przypadku powyżej.
|
Wt sty 26, 2010 11:06 |
|
 |
Tutte
Dołączył(a): Cz lis 12, 2009 14:44 Posty: 218
|
 Re: O co chodzi w chrześcijaństwie?
Epikuros,piszesz,że wiara to przekonanie bez dowodów.Ja bym powiedziała,że to raczej łatwowierność.Wg Biblii "Wiara to nacechowane pewnością oczekiwanie rzeczy spodziewanych,oczywisty przejaw rzeczy realnych"-Hebrajczyków 11:1,a to oznacza,że dowody są i to na nich powinniśmy opierać swoją wiarę. A co do tego że religie mają wiele sprzeczności to się zgodzę.Znalazłam tu wiele wypowiedzi,które wskazują na to ,że dla większości KK=chrześcijaństwo.Ale czy chrześcijaństwo=chrystianizm?
|
Wt sty 26, 2010 13:23 |
|
|
|
 |
Epikuros
Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57 Posty: 1591
|
 Re: O co chodzi w chrześcijaństwie?
SweetChild: Dobrze, że zwróciłeś uwagę na ten temat (po cichu na to liczyłem). Po pierwsze trzeba zauważyć, że w skończonej przestrzeni można udowodnić nieistnienie. Jeśli przeszukam cały pokój to mogę stwierdzić, że udowodniłem, że w pokoju nie istnieje żadna mysz. Jednakże jeśli przestrzeń jest nieograniczona niepodobna nie znaleźć w jakiejś jej części myszy i stwierdzić, że mysz nie istnieje w ogóle (chociaż ponoć Bóg jest wszędzie, więc w jego wypadku powinno to się może stosować  ). Całego wszechświata przeszukać się nie da, a tym bardziej ciężko jest tego dokonać gdy wszechświat nie ogranicza pola poszukiwań, a niemożliwym staje się to już wówczas gdy obiekt którego poszukujemy jest z definicji niewykrywalny. Dlatego też udowadnianie bezwzględnego nieistnieina jest bujdą na resorach, a nieistnienia istoty niewykrywalnej jest po prostu żartem. Dalej z przykładu o chrząszczu. Jak czyni wiele osób w stosunku do Boga i jego rzekomych dzieł. Usłyszałeś chrobotanie myszy, widzisz chrząszcza i mówisz "o to Ty chrząszczu jesteś myszą". Tak często usprawiedliwia się działania Boga - ale to już inny temat. Tutte: 1. Tekst biblijny oznacza, że dowody są? I to ma mi wystarczyć? A może mi jakieś wskażesz? Zajmowałem się już kwestią dowodów dość długo i na pewno jakieś bym znalazł. 2. KK=katolicyzm. Chrystianizm=chrześcijaństwo (te pojęcia mają to samo znaczenie). Zatem jakie za tym idą wnioski? (Bo jeśli chrześcijaństwo ogólnie uznaje NT to jest dla mnei sprzeczne z mocy sprzeczności NT).
_________________ MÓJ BLOG
|
Wt sty 26, 2010 15:40 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: O co chodzi w chrześcijaństwie?
Epikuros napisał(a): Dlatego też udowadnianie bezwzględnego nieistnieina jest bujdą na resorach, a nieistnienia istoty niewykrywalnej jest po prostu żartem. Właśnie, uważam, że kluczowa jest tutaj definicja istoty, której nieistnienie chcemy udowodnić. Gdybyśmy np. chcieli wykazać nieistnienie Potwora z Loch Ness, to sprawa nie wygląda beznadziejnie. Z definicji bowiem ten Potwór musi zamieszkiwać jezioro Loch Ness (inaczej nie byłby Potworem z Loch Ness, a innym potworem), wystarczyło by więc wypompować całą wodę z jeziora Loch Ness, aby naocznie przekonać się o jego obecności czy nieobecności. Dlatego uważam, że w ogólnym przypadku nie można twierdzić, iż niemożliwe jest przeprowadzenie dowodu nieistnienia, chociaż jest on z reguły sporo trudniejszy niż wykazanie istnienia.
|
Wt sty 26, 2010 16:06 |
|
 |
RichardP
Dołączył(a): Pt sty 15, 2010 17:02 Posty: 81
|
 Re: O co chodzi w chrześcijaństwie?
monikak napisał(a): 1. przyczyny cierpienia:
pytałem o DEFINICJĘ nie przyczyny:) monikak napisał(a): 2. Ten marny pyl (czyli ja) mam byc ieczny dlatego ze Bog tak chce... a dlaczego On tak ustalil? - bo wyplywa to z Jego milosci do czlowieka(musisz przeczytac ksiazke "Bog Jezusa Chrystusa" Ratzingera, to ci to rozswietli temat - nie bede tutaj przepisywac jego ksiazki zeby odpowiedziec na to pytanie)
Czy to jest książka dla NIEWIERZĄCYCH w słuszność UNK czy WĄTPIĄCYCH? Jak to drugie to niewele mi da. monikak napisał(a): (czyli ja) mam byc wieczny
Czym jest dla Ciebie tutaj "ja"? monikak napisał(a): 3. Grzech jest to zaprzeczenie i zranienie milosci Boga ktore moze wyrazac sie w czynie, mysli, slowie, lub zaniedbaniu. Kazdy czlowiek bedzie mial inne poczucie grzechu, mimo ze mamy pewne regulki i wytyczne co do tego tematu. Nasze sumienie jest najlepszym wskaznikiem. W miare twojego doswiadczenia i zblizenia sie do Boga twoje sumienie bedzie stawalo sie bardziej wyczulone i bedzie wiedzialo kiedy Milosc zostala zraniona.
Ztem: Grzech to przeciwieństw (ewentualnie brak) miłości (jedności z Bogiem). W takim razie jeśli całkowicie nie "roztopisz" się w Bogu tzn, nie odrzucisz swojego "ego" (w sensie poczucia odrębności od reszty bytu, w tym Boga) to tkwisz nadal w grzechu. Zatem "zbawieni" i tak tkwią w grzechu. O potępionych nie wspominam nawet. monikak napisał(a): 4. Laska to jest naprosciej powiedziane - dar od Boga. Darem jest wszystko... oprocz grzechu. To ze ja teraz pisze, a ty odychasz i czytasz ten post jest laska. Bo nasze zycie zalezy tylko i wylacznie od Boga. A Bog daje nam to zycie abysmy w calej pokorze uznali Go za ojca i mu zaufali. On stara sie o nas kazdego i kazdego dnia podsuwa nam ludzi i sytuacje i zdarzenia ktore moga Go do nas przyblizyc... szanujac nasza wolnosc nie wejdzie w nasze zycie "na sile"
"Łaska - dar od Boga". Wiara (w nieomylność UNK) jest darem od KB. Jeśli (choć zostałem ochrzczony, znam naukę kk) świadomie odrzucam poglądy KK to nie mam tej łaski. KB karze ludzi za to że nie dostali łaski którą on sam tylko mógł im dać? Jeśli powiesz "niech Ci sumienie odpowie" etc. Odpowiadam - sumienie (w tej kwesti) mam absolutnie czyste i po prostu nie rozumię tej całej gadaniny o odrzucaniu łaski. - poproszę o definicję "odrzucenia łaski". monikak napisał(a): 5. Dlaczego KK a nie inny? wg mnie nie ma az tak wielkiego znaczenia w jakiej religii zostal ktos wychowany jezeli chodzi o mozliwosc zbawienia... zarowno ateista jak i katolik moze byc zbawiony lub nie...
Zatem: 1. Po co wam misjonarze? 2. Człowiek świadomie zrezygnował z religii w której został wychowany - cowtedy? Nawet w tym pierwszym przypadku Twoje poglądy są sprzeczne z UINK. Jeśli masz POGLĄDY inne niż UNK, to moim zdaniem nie jesteś KATOLICZKĄ. Chyba że jak ktoś pisał w tym wątku "gorszą uczennicą", "formalnie tak, ale jakościowo niekoniecznie". Dlaczego więc zachęcasz do organizacji któej poglądy są sprzeczne z Twoim własnymi. Czy katolicyzm polega na tym aby mówić "Panie, Panie"("Tylko UNK ma rację"), a myśleć i robić co się komu podoba, byle tylko nie "przegiąć"? monikak napisał(a): jezeli chodzi o to kto "ma racje": przeczytaj dokladnie doktryny kazdej religii i zobaczysz ze wszystkie oprocz kosciola rzymsko katolickiego odrzucaja pewne prawdy lub doktryny. Zapewne zaraz bedziesz mial pytania, jakie to sa roznice  ale tak jak mowilam... na ten temat sa pisane cale tomy ksiazek Nie co to za doktryny, tylko co to za argument? Nie ma znaczenia czy doktryny są prawdziwe (czy chociaż logiczne), a jedynie o to aby ich nie odrzucać? Kompletnie nie rozumię. KK też odrzuca doktrynynp. - doktynę o reinkarnacji - doktrynę ŚJ o "raju na ziemi", - doktrynę że tylko Mahomet jest prawdziwym prorokiem. itd... monikak napisał(a): 6. Poznawanie prawdy o Bogu i o sobie jest jak najbardziej dobre jezeli to wynika z czystego pragnienia doswiadczenia tego ze Bog mnie kocha... jezeli daze tylko do zaspokojenia moje wiedzy intelektualnej ktora wogole nie zmienia mojego serca to jest to pycha.
a/ Czyli musisz przyjąć założenie że: - Bóg istnieje - Bóg cię kocha Zatem np. ateista, agnostyk czy deista, lepiej by nie "szukali Prawdy"? Przecież nie mogą spełnić tych założeń. b/ skąd mam wiedzieć jak wpłynie na moje emocje to co "odkryję"? Przecież to będę wiedzieć dopiero po fakcie, o ile w ogóle dojdę do jakiegoś "odkrycia". Pomińmy sytuację kiedy ktoś myśli "Jestem lepszy od stwórcy, będę nad nim panował" etc. Tak to chyba tylko satanista-debil może pomyśleć. monikak napisał(a): Dobrze ze szukasz odpowiedzi... ale najlepsze odpowiedzi znajdziesz dopiero wtedy jak staniesz przed Bogiem skruszony, w calej pokorze i uznasz ze bez Niego jestes niczym... Musisz mu zaufac mimo ze brzmi to "nienormanlie" a Bog wtedy na pewno Ci odpowie.
Stwierdzam fakt : moje ciało, emocje, umysł, moje"dobre i złe" czyny, oraz ja sam w sensie EGO jestem niczym wobec Boga. Tylko sprzeczności które występują w nauczaniu kk widzę nadal. Moniko: Czy "pokora" to wnioseklogiczny, czy wymagasz EMOCJI. Mam wrażenie że chcesz mnie namówić do WIARY EMOCJONALNEJ, tymczasem jestem przekonany że sprowadzanie wiary do emocji, jest tak naprawdę oddalaniem się od Boga, a przy tym skupianiu się na swoim ciele (bo to ciało jest źródłem emocji). Choć chrześcijańscy myśliciele odmawiali "świadomości" zwierzętom (Kartezjusz) to jednak trudno zanegować że zwierzęta posiadają emocje. Emocje takie jak miłość (w potocznym znaczeniu), nienawiść, strach, żadza, POKORA, pycha etc, odziedziczyliśmy po zwierzętach. Czym się taka religia oparta na "kulcie" własnych emocji (->fizjologii->ciała->materii) różni od tego co określacie "kultem drewnianego bożka"? Dlaczego POKORĘ (jako postawę a nie emocję) hinduisty, buddysty, czy ateisty któzy stwierdzają "to ciało, mózg i jaźń" są tylko nietrwałymi wytworami Boga, które zostaną całkowicie unicestwione i wrócą do swojej przyczyny tak jak do ziemi wracają owoce spadające z drzewa. (Oczywiście ateista nie odnosi się tu do Boga ale i tak jest "bardziej pokorny" od katolika bo nie wierzy że dołączy do jakiegoś "panteonu" zbawionych ale po prostu zamieni się w martwa materię)? Epikuros napisał(a): Nie wydaje mi się żeby elegancko można było mówić o wierze w nieistnienie krasnali. Mi chodzi o logikę nie elegancję. Ja wierzę w nieistnienie krasnoludków, ufo-a, etc. nawet jeśli to "nieeleganckie" Epikuros napisał(a): Wiara jest przekonaniem bez dowodów, a jak wiemy dowodów na nieistnienie nie ma.
logika sprowadza się do 2 wartości "TAK" i "NIE", 1 i 0 etc. (wszystko można rozłożyć na czynnki pierwsze). To naprawdę kwestia języka. Nieistnienie czegoś samo w sobie jest jakąś rzeczywistością. Jakimś ISTNIENIEM. Dowód na istnienie w probówce azotu jest dowodem na nieistnienie w probówce próżni, Przykazania zydowskie brzmią: "nie zabijaj", "nie kradnij" etc. Hinduistyczne jamy mówią: "praktykuj niekrzywdzenie" "Praktykuj prawdę" etc, Czy przykazania zostana sformułowane w formie negatywnej (zakazów) czy ozytywnej (nakazów) jest tylko kwestią umwności pojęć. Każdą rzeczywistość, czy to materialną np istnienie jakiejś siły można rozpisać w 2 kategoriach (prawda/fałśz). Jeśli wierzysz że w punkcie x albo gdzieś w kosmosie) jest próżnia ("wierzysz że nie ma tam żadnej materi"), lub "nie ma grawitacji" to znaczy że wierzysz w istnienie "próżni" i "braku grawitacji". Wiara w "nieistnienie krasnoludków" brzmi dziwnie, ale wiara w istnienie "próźni" już "elegancka". A to tylko dlatego że z pojęciem próźni jestęśmy "osłuchani", natomiast z innymi sformułowaniami mniej, lub nawet nie zostały one stworzone(w sensie językowym) co nie znaczy że nie istnieją, albo że nie można ich stworzyć jako pojęcia i w nie wierzyć lub nie. To że przez stulecia nie znano słowa "kwazar" znaczy że obiekty takie w kosmosie nie istniały? Ale ty słyszałeś definicją słowa Bóg zatem musisz mieć jakiś stosunek (przekonanie) co ja właśnie nazywam wiarą. Jesteś "osłuchany" z "ateizm jako zaprzeczeniem wiary"(w Boga)" i trudno Ci to zaakceptować, tak jak trudno skojarzyć że np, lekarz może być pacjentem, albo katolikowi to że ich KB postępijke niezgodnie z ich"deginicją miłości", albo jakiejś pani że to "jej dziecko bierze narkotyki" etc. Ateizm jest wiarą, w przeciwieństwie do agnostycyzmu. Epikuros napisał(a): Zapewniam Cię, że gdyby było równie mocne to nie stałbym się ateistą.
chodziło o subiektywne poczucie "siły własnych wiar". Jasne że Twoja wiara w ateizm, jest nieporównywalnie większa niż Twoja wiara w Boga. Ale czy Twoja wiara w ateizm jest silniejsza niż wiara SweetChild w Boga - nie wiem. Jeśli chodzi o wielu polskich "ateistów" ("bo tatuś był w KC", albo "bo proboszcz jeździ mercedesem") to ich wiara jest dla mnie porównywalna z wiara większości polskich "katolików" ("równie silna"). I tak jak większośc "katolików" zapomina o "swoim Bogu" kiedy w codzienności górę biorą emocje (narkotyki endogenne), tzn żadza, gniew etc tak też ci "ateiści" zapominają o swoim ateiźmie w momencie agoni kiedy to mózg ich zalewa mikstura endogenych narkotyków przygotowana na taką okazję, w połączeniu z mechanizmami synaps wytworzonych w dzieciństwie kiedy to ksiądz straszył ich piekłem i ... z płaczem po prosboszcza, gromnicę, spowiedź etc. Chodziło mi o to że siła wiary zależy od jej umotywowania, a nie "doraźnego subiektywnego poczucia" znam Twoich motywów to nie oceniam Cię. [/quote] Epikuros napisał(a): Dodatkowym mankamentem jest to, że właściwie wszystkie są równie prawdopodobne (przynajmniej te największe).
jeśli jedna zawiera dużo sprzeczności a inna wcale lub mało to też? "a jak wiemy dowodów na nieistnienie nie ma." Jeśłi dostajesz wynik badania np krwi i masz np. "HIV-negatywny" to jest dowód na nieistnienie wirusa HIV w Twoim organiźmie. Oczywiście jakieś tam ryzyko zawsze jest (pomyłka próbek etc) ale w ten sposob mozna by podwazac jakiejkolwiek dowody naukowe, podobnie każdy katolik ma jakies momenty zwątpienia, ale mimo to czy poesz o nim że nie wierzy w Boga? Nie uważam że każdy ateista musi być komunistą, to tak samo jak nie każdy polak musi byc katolikiem Epikur teraz przeczytałem ten post o "ograniczeniu przestrzeni" więc wiem co powiesz na "nieistnienie HIV. To nie ma nic do rzeczy. Sam pisałeś: Epikuros napisał(a): Wiara jest przekonaniem bez dowodów, a jak wiemy dowodów na nieistnienie nie ma.
Czy się spóźnisz na pociąg 3 minuty, czy godzinę wychodzi na to samo. Nie chodzi o TEORETYCZNE możliwości sprawdzenia, bo każda teoria jest sama w sobie wymaga WIARY, a zatem argument kalibru "KK jest jedynym słusznym bo tak mówi KKK". Znaczenie ma tu tylko PRAKTYCZNA (na dany moment) możliwość weryfikacji. W tej sekundzie nie możesz wypompować wody z Loch Ness, tak że zarówno to co sądzisz o Bogu, jak i o potworze z Loch Nees jest tylko Twoją WIARĄ (chyba że "nie masz zdania"). "Jestem ateistą - nie wierzę w istnienie Boga" Zdefiniuj pojęcie Boga, bo wiery już zdefiniowałeś. Ja też nie wierzę w "Niemożliwego do poznania Boga". Ale nie jestem ateistą. Wierzę (nieważne jak mocno) w Boga którego da się poznać, co więcej jest to naprawdę jedyny cel istnienia. Tak jak chrześcijanie zakładają np. że Bóg jest miłością (a deiści niekoniecznie), tak Ty zakładasz że Bóg jest niepoznawalny. I to też jest kwestia Twojej WIARY ATEISTYCZNEJ. Tak jak przez stulecia naukowcy twierdzili że obiekt cięższy od powietrza nie może się w nim unosić (choć wątpię aby nie wiedzieli o istnieniu ptaków i nietoperzy, ale sobie to potrafili "wytłumaczyć"). Mógłbyś powiedzieć "nie wierzę w istnienie bomby atomowej" "to co piszą, zdjęcia etc. to mistyfikacja". Są ludzie któzy nie wierzą w to że Gagarin był w kosmosie, a amerykanie na księżycu, inni nie wierzą w śmierć Elwisa. Równie dobrze można powiedzieć że oni WIERZĄ w mistyfikację kosmogrodu, NASA, wierzą że Elwis żyje etc. Wychodzi na to samo. Zdefiniowałeś pokęcie wiary, ale czy swoją "niewiarę" definiujesz tylko jako wątpliwość, czy jako przekonanie że podmiot niewiary nieistnieje?
_________________ "Myślisz tak mało miłości w świecie, a to tak dużo świata w miłości, gdy świat znika zostaje miłość i to jest szczęście"
http://www.youtube.com/watch?v=76xvVxapfEU
|
Wt sty 26, 2010 22:40 |
|
 |
Epikuros
Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57 Posty: 1591
|
 Re: O co chodzi w chrześcijaństwie?
Cytuj: logika sprowadza się do 2 wartości "TAK" i "NIE", 1 i 0 etc. (wszystko można rozłożyć na czynnki pierwsze). To naprawdę kwestia języka. Nieistnienie czegoś samo w sobie jest jakąś rzeczywistością. Jakimś ISTNIENIEM.
Dowód na istnienie w probówce azotu jest dowodem na nieistnienie w probówce próżni, Jednak z tej dualności logiki nie wysnułeś żadnego wniosku. Na temat dowodu nieistnienia pisałem poprzednio. Cytuj: Przykazania zydowskie brzmią: "nie zabijaj", "nie kradnij" etc. Nie zabijaj - innego żyda. Nie kradnij - innemu żydowi, bo wobec ludów okolicznych zachowywali się całkiem inaczej, nieprawdaż? A również nie pożądaj kobiety, ani wołu (na tej samej płaszczyźnie? Dziękuję), lub nie krzywdź niewolnika (niewolnictwo dozwolone przez Boga? Chyba powinien kazać znieść?) Cytuj: Czy przykazania zostana sformułowane w formie negatywnej (zakazów) czy ozytywnej (nakazów) jest tylko kwestią umwności pojęć. Każdą rzeczywistość, czy to materialną np istnienie jakiejś siły można rozpisać w 2 kategoriach (prawda/fałśz). Jeśli wierzysz że w punkcie x albo gdzieś w kosmosie) jest próżnia ("wierzysz że nie ma tam żadnej materi"), lub "nie ma grawitacji" to znaczy że wierzysz w istnienie "próżni" i "braku grawitacji". Wiara w "nieistnienie krasnoludków" brzmi dziwnie, ale wiara w istnienie "próźni" już "elegancka". A to tylko dlatego że z pojęciem próźni jestęśmy "osłuchani", natomiast z innymi sformułowaniami mniej, lub nawet nie zostały one stworzone(w sensie językowym) co nie znaczy że nie istnieją, albo że nie można ich stworzyć jako pojęcia i w nie wierzyć lub nie. To że przez stulecia nie znano słowa "kwazar" znaczy że obiekty takie w kosmosie nie istniały? Ale ty słyszałeś definicją słowa Bóg zatem musisz mieć jakiś stosunek (przekonanie) co ja właśnie nazywam wiarą. Każdy człowiek sam wybiera co dla niego wiarygodne, a co nie. Jednak ok, ja wierzę w nieistnienie Boga. Wypiszę zatem w co Ty wierzysz: - nie ma Latającego potwora spagetti - Nie ma różowego jednorożca - Nie ma krasnali spełniających życzenia - Nie ma trolli - Nie ma hobbitów - Nie ma Jozina z Bazin - Po śmierci nie odrodzisz się jako Marylin Monroe na marsie Można tak w nieskończoność, ale po co? Kwestii języka nie poprawiajmy, dla mnie to właściwie nie istotne, jak Tobie to pasuje, to możesz mówić o mojej wierze w nieistnienie, jednakwypadałoby wypisać więcej obiektów w których nieistnienie wierze, gdyż nie szufladkuję się w Bogu  Cytuj: Ateizm jest wiarą, w przeciwieństwie do agnostycyzmu. Ateizm jest przekonaniem. Ateizm jest niewiarą. Ateizm jest skrajną odmianą agnostycyzmu. Ateista pewien nieistnienia Boga jest fundamentalistą tak jak terrorysta muzułmański. Agnostyk z drugiej strony zajmuje stanowisko tchórzliwe - może jest, a może nie ma - jednak tak naprawdę jeśli chodzi o praktykę przekonań nie różni sie od ateisty. Zaraz pewnie napiszesz, że ateizm to religia. Tak! w takim samym stopniu jak moje hobby - niezbieranie znaczków. Cytuj: chodziło o subiektywne poczucie "siły własnych wiar". Jasne że Twoja wiara w ateizm, jest nieporównywalnie większa niż Twoja wiara w Boga. Ale czy Twoja wiara w ateizm jest silniejsza niż wiara SweetChild w Boga - nie wiem. Jeśli za wykładnik myśli stawiam logikę, to moje stanowisko jest najmocniejsze. I nie ma "wiary w ateizm". To tak jakbyś wierzył w konserwatyzm. Można to jedynie uznawać. Cytuj: Jeśli chodzi o wielu polskich "ateistów" ("bo tatuś był w KC", albo "bo proboszcz jeździ mercedesem") to ich wiara jest dla mnie porównywalna z wiara większości polskich "katolików" ("równie silna"). I tak jak większośc "katolików" zapomina o "swoim Bogu" kiedy w codzienności górę biorą emocje (narkotyki endogenne), tzn żadza, gniew etc tak też ci "ateiści" zapominają o swoim ateiźmie w momencie agoni kiedy to mózg ich zalewa mikstura endogenych narkotyków przygotowana na taką okazję, w połączeniu z mechanizmami synaps wytworzonych w dzieciństwie kiedy to ksiądz straszył ich piekłem i ... z płaczem po prosboszcza, gromnicę, spowiedź etc. Po pierwsze komunistą nie jestem, a nawet nie mógłbym zbytnio być gdzyż czasów. Po drugie ani ksiądz, ani katechetka, ani nikt inny związany z kościołem nigdy nie zaszedł mi za skórę. Mój światopogląd wynika tylko i wyłącznie z rozmyślań. Cytuj: jeśli jedna zawiera dużo sprzeczności a inna wcale lub mało to też? Z globalnego punktu widzenia też. Można zawsze przecież zostać buddystą  Cytuj: Jeśłi dostajesz wynik badania np krwi i masz np. "HIV-negatywny" to jest dowód na nieistnienie wirusa HIV w Twoim organiźmie. Oczywiście jakieś tam ryzyko zawsze jest (pomyłka próbek etc) ale w ten sposob mozna by podwazac jakiejkolwiek dowody naukowe, podobnie każdy katolik ma jakies momenty zwątpienia, ale mimo to czy poesz o nim że nie wierzy w Boga? Jednak nie będzie to dowód na nieistnienie wirusa HIV w ogóle. Prawda? Cytuj: Czy się spóźnisz na pociąg 3 minuty, czy godzinę wychodzi na to samo. Nie chodzi o TEORETYCZNE możliwości sprawdzenia, bo każda teoria jest sama w sobie wymaga WIARY, a zatem argument kalibru "KK jest jedynym słusznym bo tak mówi KKK".[/uote] Wiara w realność ogólnych spostrzeżeń jest chyba czymś innym niż wiara w znikąd wzietego niewykrywalnego superidealnego ducha, czyż nie? Cytuj: Znaczenie ma tu tylko PRAKTYCZNA (na dany moment) możliwość weryfikacji. W tej sekundzie nie możesz wypompować wody z Loch Ness, tak że zarówno to co sądzisz o Bogu, jak i o potworze z Loch Nees jest tylko Twoją WIARĄ (chyba że "nie masz zdania"). Oczywiście, że nie jest, bo dlaczego miałoby być? Bóg to całkiem inny margines z definicji niewykrywalny. Cytuj: Zdefiniuj pojęcie Boga, bo wiery już zdefiniowałeś. Tutaj już po prostu kpisz. Nie ma dokłądnej definicji Boga tak jak i religii. Cytuj: Ja też nie wierzę w "Niemożliwego do poznania Boga". Ale nie jestem ateistą. Powiem jedno - chciałbym abyś się nie mylił. Nigdy nie ukrywałem, że idea Boga jest mi bliska - chciałbym, żeby był. Cytuj: Wierzę (nieważne jak mocno) w Boga którego da się poznać, co więcej jest to naprawdę jedyny cel istnienia. Wskaż mi jak można tego dokonać. Cytuj: Tak jak chrześcijanie zakładają np. że Bóg jest miłością (a deiści niekoniecznie), tak Ty zakładasz że Bóg jest niepoznawalny. I to też jest kwestia Twojej WIARY ATEISTYCZNEJ. Tak jak przez stulecia naukowcy twierdzili że obiekt cięższy od powietrza nie może się w nim unosić (choć wątpię aby nie wiedzieli o istnieniu ptaków i nietoperzy, ale sobie to potrafili "wytłumaczyć"). Gdyby była to tylko wiara, to chyba bym już go poznał? Pierwsze samoloty wbrew wierze uniosły się i brutalnie ową wiarę zgasiły. Czemu ze mna tak nie ma? Cytuj: Mógłbyś powiedzieć "nie wierzę w istnienie bomby atomowej" "to co piszą, zdjęcia etc. to mistyfikacja". Są ludzie któzy nie wierzą w to że Gagarin był w kosmosie, a amerykanie na księżycu, inni nie wierzą w śmierć Elwisa. Równie dobrze można powiedzieć że oni WIERZĄ w mistyfikację kosmogrodu, NASA, wierzą że Elwis żyje etc. Wychodzi na to samo. Zdefiniowałeś pokęcie wiary, ale czy swoją "niewiarę" definiujesz tylko jako wątpliwość, czy jako przekonanie że podmiot niewiary nieistnieje? Jeśli podmiot wiary A definiujemy jako coś pozytywnego, to wtedy po prostu tego nie uznaję. Można powiedzieć też, że wierzę w ~A. Jak wyżej pisałem możesz to tak traktować. Na tej samej mocy mogę powiedzieć, że wierzysz w nieprawdziwość nieistnienia Boga, albo Nie wierzysz w prawdziwość nieprawdziwości istnienia Boga etc. Tylko po co?
_________________ MÓJ BLOG
|
Śr sty 27, 2010 10:43 |
|
 |
Miłujący prawde
Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 18:41 Posty: 90
|
 Re: O co chodzi w chrześcijaństwie?
monikak napisał(a): ale w skrocie na pare zagadnien:
1. przyczyny cierpienia: - moga pochodzic od Boga (bo czesto wlasnie w cierpieniu DOSWIADCZAMY i SPOTYKAMY prawdziwego Boga). Bóg jedynie dopuszcza cierpienia ludzi, nie zaś jakoby je sam sprowadzał na ludzi. Biblia uczy, że Jehowa się o nas troszczy: (1 Piotra 5:7) " zarazem przerzućcie na niego wszelką waszą troskę, gdyż on się o was troszczy". Znacznie bardziej niż jakikolwiek człowiek nienawidzi niegodziwości i spowodowanych nią udręk. (Izajasza 55:8-9) „ Bo wasze myśli nie są moimi myślami ani moje drogi waszymi drogami” — brzmi wypowiedź Jehowy. „Gdyż jak niebiosa przewyższają ziemię, tak moje drogi przewyższają wasze drogi, a moje myśli — wasze myśli". Dlaczego więc na świecie jest tyle cierpień? - to pytanie stawiane jest wielu różnym przewodnikom duchowym różnych religii. Jaką słyszą odpowiedź? Dowiadują się, że taka jest wola Boga, który już dawno temu ustalił bieg wszystkich wydarzeń, również tych tragicznych, że drogi Boże są tajemnicą albo że Bóg sprowadza na ludzi śmierć — także na dzieci — aby mieć ich przy sobie w niebie. Kompletne bzdury. Ale jak już się przekonaliśmy, Jehowa nigdy nie powoduje tego, co złe. Biblia wyjaśnia: „Dalekie niech będzie od prawdziwego Boga, by miał postępować niegodziwie, a Wszechmocny — działać niesprawiedliwie!” (Hioba 34:10). monikak napisał(a): - moga pochodzic od szatana ktory probuje zniszczyc relacjie miedzy czlowiekiem a Bogiem. żyjemy w systemie rzeczy, którego "bogiem" jest Szatan Diabeł. Ten system jest zły, ludzie samolubni i źli, większość popiera tego wroga Boga, Przeciwnika i Oszczercę. Szatan spowodował, że ludzie odrzucili kierownictwo Boga. Sami nie umieją się rządzić, co widać po tym jacy są ludzie i jaki jest świat przez nich rządzony. monikak napisał(a): - moga byc zupelnie wywolane konsekwencjia pewnych czynow czlowieka i nie koniecznie maja jaki kolwiek zwiazek z zyciem nadprzyrodzonym - reszta jest tajemnica. Człowiek utracił doskonałość, czyni to co złe. Sam sobie często winien. Nie ma w tej dziedzinie tajemnicy. monikak napisał(a): 3. Grzech jest to zaprzeczenie i zranienie milosci Boga ktore moze wyrazac sie w czynie, mysli, slowie, lub zaniedbaniu. Kazdy czlowiek bedzie mial inne poczucie grzechu, mimo ze mamy pewne regulki i wytyczne co do tego tematu. Nasze sumienie jest najlepszym wskaznikiem. W miare twojego doswiadczenia i zblizenia sie do Boga twoje sumienie bedzie stawalo sie bardziej wyczulone i bedzie wiedzialo kiedy Milosc zostala zraniona.. Grzech to inaczej "chybianie celu". Grzech to przestępowanie Prawa Bożego. Wszystko, co niezgodne z osobowością, zasadami, sposobem postępowania i wolą Boga; wszystko, co nadweręża więź człowieka z Bogiem. Nasze sumienie właściwie wykształcone i szkolone pozwala nam dostrzec co jest grzechem, a co nie. Grzech niweczy zatem podobieństwo człowieka do Boga, uniemożliwia mu odzwierciedlanie Bożej chwały, pozbawia go świętości i czyni nieczystym, plugawym, zbrukanym w sensie duchowym i moralnym. Kara za grzech jest śmierć. Pojęcie grzechu jest jedno podane przez Boga w Biblii. monikak napisał(a): 5. Dlaczego KK a nie inny? wg mnie nie ma az tak wielkiego znaczenia w jakiej religii zostal ktos wychowany jezeli chodzi o mozliwosc zbawienia... zarowno ateista jak i katolik moze byc zbawiony lub nie.... Tylko wówczas gdy porzuci grzeszne uczynki. Jeśli zaś ateista do śmierci będzie ateistą, a katolik będzie odrzucał Biblijne normy postępowania, to nie zostaną zbawieni. Ale zginą w Gehennie, gdy nadejdzie Armagedon, chyba że umra wcześąniej i trafia do Szeolu. Dlatego tak ważne jest dzisiaj poznanie prawdy i porzucenie fałszywych nauk i religii. monikak napisał(a): jezeli chodzi o to kto "ma racje": przeczytaj dokladnie doktryny kazdej religii i zobaczysz ze wszystkie oprocz kosciola rzymsko katolickiego odrzucaja pewne prawdy lub doktryny. . Kościół jako taki, nie ma nic wspólnego z Bogiem i z Biblią. To zbiór pogańskich wierzeń. Religia na przekór Bogu. Tam nie ma milosci, nie ma prawdy. W żadnej dziedzinie Kościól nie ma racji, bo wystepuje przeciw Bogu. monikak napisał(a): 6. Poznawanie prawdy o Bogu i o sobie jest jak najbardziej dobre jezeli to wynika z czystego pragnienia doswiadczenia tego ze Bog mnie kocha... jezeli daze tylko do zaspokojenia moje wiedzy intelektualnej ktora wogole nie zmienia mojego serca to jest to pycha.. Poznanie prawdy, bez poznania Boga i Biblii jedst niemożliwe. Jezus za poznanie prawdy ofiaruje "życie wieczne". Czytasz: (Jana 17:3): " To znaczy życie wieczne: ich poznawanie ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz tego, któregoś posłał, Jezusa Chrystusa". Modli się do swego Ojca Boga: (Jana 17:17) " Uświęć ich przez prawdę; twoje słowo jest prawdą". Bez poznania prawdy, poznania Boga, pokochania Go, nie ma możliwości by człowiek został wybawiony z niewoli grzechu i żył. Dlatego sprawy te nie można zostawić przepadkowi, albo powierzyć je wątpliwej jakości duchownym. Na to również Jezus zwrócił uwagę w (Mateusza 23:2-4) „ Na miejscu Mojżesza zasiedli uczeni w piśmie i faryzeusze. Dlatego wszystko, co wam mówią, czyńcie i zachowujcie, ale nie postępujcie według ich uczynków, oni bowiem mówią, lecz nie wykonują. Wiążą wielkie ciężary i wkładają je ludziom na barki, sami zaś nie chcą ich ruszyć swoim palcem". Podstawa wiary jest prawdziwa wiedza. monikak napisał(a): Dobrze ze szukasz odpowiedzi... ale najlepsze odpowiedzi znajdziesz dopiero wtedy jak staniesz przed Bogiem skruszony, w calej pokorze i uznasz ze bez Niego jestes niczym... Musisz mu zaufac mimo ze brzmi to "nienormanlie" a Bog wtedy na pewno Ci odpowie. Swoje pragnienia zawsze trzeba poprzeć modlitwa i czynami. Trzeba wzywać imienia Jehowy Boga. Poznawać Biblię. Pozdrawiam
|
Śr sty 27, 2010 12:19 |
|
 |
jatsek
zbanowana na stałe
Dołączył(a): Pn sty 04, 2010 19:58 Posty: 154
|
 Re: O co chodzi w chrześcijaństwie?
Miłujący prawde napisał(a): Dlatego tak ważne jest dzisiaj poznanie prawdy i porzucenie fałszywych nauk i religii.
Plemieńcy z buszu amazońskiego, składający ofiary ze zwierząt (a czasem i ludzi) swoim Bogom, już by ci powiedzieli, co myślą o odrzucaniu "fałszywych nauk i religii". Nie ma czegoś takiego jak fałszywe nauki i religie, podobnie nie istnieją "jedynie słuszne nauki i religie". Cytujesz słowa Boga Jahwe, ale nie masz żadnej pewności, czy wypowiedział je faktycznie Bóg Jahwe czy może jakiś przybysz z "obcej planety" siedzący w swoim latającym spodku. Tego nie wiesz. Tego nikt nie wie.
|
Śr sty 27, 2010 13:05 |
|
 |
nurhia
Dołączył(a): So sty 23, 2010 14:42 Posty: 695
|
 Re: O co chodzi w chrześcijaństwie?
pytanie chyba powinno brzmieć o co chodzi Chrześcijanom... ciagle mowienie o prawdzie, do niczego nie prowadzi bo jednak prawde poznamy dopiero jak umrzemy i wtedy sie co poniektórzy zdziwia  poza tym jezeli chcemy cos uznac za prawde to wymaga to potwierdzenia różnymi metpdami i sposobami, a nie tylko stwierdzeniem, ja w to wierze wiec to prawda.ludzie kiedys mysleli ze Ziemia jest plaska i uważali to za prawade.i co jest plaska? i z takiego mowienia ze Tylko moja jest religia jest religia prawdziwa to obrażanie innych wyznawców.i do konfliktów religijnych, bo najlatwiej jak sie nie ma argumentu uzyc sily, jak w średniowieczu krucjate zorganizowac, zeby komus wytlumaczyc ze Chrześcijanstwo jest prawdziwe.problemy biorą sie ze złych interpretacji, badz rożnych interpretacji i dlatego wciąz mamy jednego Boga a religie na palcach mozna spokojnie liczyc. i niestety Chrześcijanie nie sa tak pokojowo nastawieni do innych jak im sie wydaje ;(
_________________ Lwy pożrą Chrześcijan... a Pogan zadepczą słonie...
|
Śr sty 27, 2010 13:20 |
|
 |
monikak
Dołączył(a): Śr kwi 01, 2009 4:29 Posty: 36
|
 Re: O co chodzi w chrześcijaństwie?
RichardP: Pokora to nie jest emocja... pokora to jest prawda.. prawda o sobie.. ale do prawdy o sobie musisz dojsc sam ... Zanim zaczniesz poznawac Boga, sprobuj poznac siebie - w prawdzie... siegnij do glebi swojego serca, znajdz swoje najskrytsze pragnienia... i odkryjesz ze jedno z tych pragnien - bardzo naturalne- to jest wlasnie pragnienie Boga. Idz na Adoracjie Najswietrzego Sakramentu... nie mysl nic, nie mow nic (o ile dasz rade) tylko wpatrz sie w Hostie i pozwol aby Ona patrzyla sie na ciebie (wcale nie musisz wlanczac w to zadnych emocji) - poprostu badz na takiej adoracji godzine albo pol tak raz w tygodniu - zrob to nawet jezeli jest to wbrew twoim przekonaniom. Zapewniam cie ze nawet jesli jestes najwiekszym niewierzacym, sprzeciwiajcym sie Bogu, jak tak poprostu bez emocji pojdziesz i pozwolisz Bogu aby popatrzyl na twoje serce to On popatrzy i odpowie ci na wiele pytan i watpliwosci o ktorych tu piszesz. Pozatym: Ksiazka Ratzingera "Bog Jezusa Chrystusa" jest dla wszystkich... zwlaszcza dla niewierzacych 
|
Śr sty 27, 2010 15:09 |
|
 |
jatsek
zbanowana na stałe
Dołączył(a): Pn sty 04, 2010 19:58 Posty: 154
|
 Re: O co chodzi w chrześcijaństwie?
monikak napisał(a): Pozatym: Ksiazka Ratzingera "Bog Jezusa Chrystusa" jest dla wszystkich... zwlaszcza dla niewierzacych  Nie wiem akurat, czy czytanie wynurzeń pana, który nie widzi nic zdrożnego w noszeniu wdzianka ze skóry zdartej z gronostaja, a głosi miłość ku wszelkiemu stworzeniu, będzie miało jakiś głębszy sens....
|
Śr sty 27, 2010 15:29 |
|
 |
monikak
Dołączył(a): Śr kwi 01, 2009 4:29 Posty: 36
|
 Re: O co chodzi w chrześcijaństwie?
jatsek napisał(a): monikak napisał(a): Pozatym: Ksiazka Ratzingera "Bog Jezusa Chrystusa" jest dla wszystkich... zwlaszcza dla niewierzacych  Nie wiem akurat, czy czytanie wynurzeń pana, który nie widzi nic zdrożnego w noszeniu wdzianka ze skóry zdartej z gronostaja, a głosi miłość ku wszelkiemu stworzeniu, będzie miało jakiś głębszy sens.... Niby chcecie sie dowiedziec o co chodzi w chrzescijanstwie ale tak aby sie przypadkiem nie wysilic... po co sie tu zastanawiac? czy ten pan cos powie czy nie... Jak chcesz madra, logiczna odpowiedz to skorzystaj z tej "lekturki" 
|
Śr sty 27, 2010 15:42 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|