Autor |
Wiadomość |
*Julka*
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05 Posty: 1111
|
 Re: Jak znosić cierpienie?
ja nie wiem czy to jest dobre... przykladowo,ze np widzisz ,ze wali sie budynek , albo,ze jestes o krok od smierci,a Ty masz zachowac stoicki spokoj,to jest takie troche.. niemozliwe,co nie? takie wmawianie sobie ,ze jest inaczej niz jest,albo bagatelizowanie czegos.. czy to nie naiwnosc?
|
Cz sty 14, 2010 0:38 |
|
|
|
 |
evoleth
Dołączył(a): Śr sty 13, 2010 21:23 Posty: 569
|
 Re: Jak znosić cierpienie?
Wydaje mi się że Ty piszesz zupełnie o czym innym a ja zupełnie o czym innym. A jak Ty byś zareagowała na walący się budynek i co to ma wspólnego z trwaniem w cierpieniu?
_________________ ...spotykam ludzi którzy myślą że jestem kim nie jestem widzę ich jak nie tych którymi są słyszymy się pogrążeni we własnych światach...
|
Cz sty 14, 2010 15:02 |
|
 |
*Julka*
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05 Posty: 1111
|
 Re: Jak znosić cierpienie?
to był przykład. czyli np. cierpisz z powodu swojej tragicznej sytuacji, a wg.Boga masz zachowac spokoj i sie nie martwic, robic swoje,ale widzisz,ze to idzie na marne i jestes bezradny. I mimo wszystko masz byc szczesliwy i zachowac spokoj .. ale nie da sie mimo wszystko zachowac niestety spokoju... tak samo bagatelizowac swoja sytuacje w obliczu cierpienia: " to nic,ze cierpie nic sie nie stalo"... to taka troche naiwnosc..chyba nie o to w tym chodzi? bo juz nie wiem
|
Cz sty 14, 2010 15:15 |
|
|
|
 |
evoleth
Dołączył(a): Śr sty 13, 2010 21:23 Posty: 569
|
 Re: Jak znosić cierpienie?
Nie chodzi o to, żeby podchodzić do wszystkiego na luzie. Jestem bardzo daleka od takiej postawy. Chodzi mi o to, żeby w pewnym momencie przyjrzeć się swojemu cierpieniu i zastanowić co ono mówi mi o mnie i mojej sytuacji. Co mogę zmienić. A może to cierpienie z czegoś mnie oczyściło i mogę iśc dalej? Cierpienia trzeba przeżyć, nie da się przed nim uciec. Ale nie wolno się w nim taplać jak w płytkim jeziorku, bo to niszczy człowieka. Trzeba być mądrym i wyciągać wnioski.
_________________ ...spotykam ludzi którzy myślą że jestem kim nie jestem widzę ich jak nie tych którymi są słyszymy się pogrążeni we własnych światach...
|
Cz sty 14, 2010 19:07 |
|
 |
*Julka*
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05 Posty: 1111
|
 Re: Jak znosić cierpienie?
ok, wiec przykladowo: cierpie przez bezrobocie. co mi to mowi o mojej sytuacji: ze jest kiepsko i nie mam z czego sie utrzymac. co moge zmienic? nic, bo wiele zalezy od zmian ekonomiczno-gospodarczych , czy to mnie z czegos oczyscilo? tak ,pozbawilo mnie zludzen,ze wyksztalcenie i umiejetnosci cokolwiek w tym swiecie jeszcze znacza.
|
Cz sty 14, 2010 20:17 |
|
|
|
 |
tanczacy
Dołączył(a): Pt sty 08, 2010 16:26 Posty: 166
|
 Re: Jak znosić cierpienie?
Ale na tą sprawę można spojrzeć z różnych perspektyw np.:
Może szukam pracy nie tam gdzie trzeba, wykształcenie wykształceniem ale trzeba być otwartym na Wole Bożą, może on chce, żebym poszukała sobie pracy gdzie indziej? A może mam założyć coś na własną rękę? Może Bóg mnie chce skłonić do refleksji nad umiejętnościami społecznymi, nad motywacją do działania?
albo spójrz na to z perspektywy co Ci to bezrobocie daje, materialnie, niematerialnie
Mogę uczestniczyć w jakiś kursach, mogę rozmawiać z ludźmi na temat, na który nigdy wcześniej bym nie rozmawiała, a rozmowa zawsze coś przynosi, mogę poznać nowych ludzi, a może któryś z nich będzie miał pracę dla mnie? A może za bardzo polegałam tylko na sobie? Może czas oddać te swoje trudności Bogu, tak zupełnie?
A teraz coś ode mnie. Wykształcenie ma ogromne znaczenie, ale nie można go oceniać po przydatności w bieżącej sytuacji, to tak jak by nie doceniać tego że wiesz jak rozwiązać proste zadanie z matematyki albo przetłumaczyć piosenkę - może i nie czujesz teraz tego, że to jest cenne, ale jak Ci dziecko powie "wooow Mamo aleś ty mądra, że takie trudne zadania rozwiązujesz, a jak fajnie wiedzieć co śpiewają Ci ludzie w tym innym śmiesznym języku" to się poczujesz fajnie:) Więc wyobraź sobie, że to co masz już w sobie, ta wiedza i umiejętności, to jest cenne i znaczy dużo, tylko trzeba poczekać aż ktoś wyrazi Ci to bezpośrednio tak, że to poczujesz mocno.
_________________ To już nie polowanie, nie obława, nie łów! To planowe niszczenie gatunku!
|
Cz sty 14, 2010 20:54 |
|
 |
*Julka*
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05 Posty: 1111
|
 Re: Jak znosić cierpienie?
dziś nie ma gdzie szukać,bo niestety pracy nie ma NIGDZIE  chyba,że jesteś 45 letnia urzedniczka albo lekarzem medycyny( bo ludzie zawsze chorować będa). zeby cos zalozyc samemu trzeba miec pieniadze,kredyty dzis sie nie oplacaja( bo co jak nie wypali?), a dotacje to za malo.trzeba tez miec predyspozycje ,wiedze i umiejetnosci,zeby zalozyc cos wlasnego no i byc przedsiebiorczym i miec wzgednie zdrowa sfere psychiczno-emocjonalna. ja odpadam:) jak dalej? no pewnie,ze moge poznawac drugich ludzi- oni pociesza mnie,ze oni tez pracy nie maja i jednak nie jestem w tym wszystkim sama. pocieszajace. Bóg nie jest kartą kredytową, ani sam za mnie nie zmieni sytuacji bezrobocia w 21 wieku. ja nie zaluje,ze mam wyksztalcenie. ja zaluje,ze nie moge przez nie zarabiac na chleb. pozdrawiam
|
Cz sty 14, 2010 22:39 |
|
 |
julita
Dołączył(a): Cz lis 26, 2009 12:53 Posty: 121
|
 Re: Jak znosić cierpienie?
" Kiedy cierpienie jest nieszczęściem? Wtedy, kiedy nie wierzymy w Boga, kiedy myślimy tylko o samym nieszczęściu i stajemy się nieznośni. Jeżeli ktoś cierpi tylko dlatego, żeby cierpieć, jest cierpiętnikiem. Jego cierpienie jest puste. Cierpienie może być darem, nałożonym na ramiona krzyżem przez samego Pana Boga." ks. Jan Twardowski
|
Cz sty 21, 2010 22:37 |
|
 |
TheJoker
Dołączył(a): Wt sty 26, 2010 20:13 Posty: 26
|
 Re: Jak znosić cierpienie?
Przeczytałem cały temat w sumie chciałbym tak wiele napisać, a za razem nie wiem co i jak..
Może zacznę od ego, że bardzo mnie umocnił, a wręcz (uświadomiłem sobie to w momencie pisania tego zdania), że był właśnie pomocą, którą dał mi Bóg w chwili kiedy jej właśnie potrzebowałem, kiedy pytałem go "dlaczego ja?!". Czytałem temat ze łzami w oczach, ale umocnił mnie. Domyślam się, że za parę chwil, może za parę minut lub godzin znowu będę pytał "dlaczego?", ale zapytam już tylko 2 razy, a nie tak jak poprzednio 3. Bo za 3cim razem przypomnę sobie o tym co tu napisane.
Cierpienie zwłaszcza długotrwałe jest rzeczą okropną. Nikt nigdy nie chce go dostąpić. Jedni cierpią bardziej, jedni mniej. Jedni widzą nadzieje, drudzy nie. Ale pomyślcie w o ile lepszej sytuacji są ludzie wierzący od ludzi, którzy w Boga nie wierzą. Dla nich jest to coś złego, dla Nas dar (chociaż z własnego doświadczenia wiem, że ciężej jest chyba w to uwierzyć niż w to, że cierpienie minie). Zastanawiam się co teraz napisać. Może napiszę trochę o sobie. Mam 20 lat. Do tej pory zmagałem się z mniejszymi i większymi problemami, aż w końcu nadszedł mój czas próby. Przepraszam Was za chaotyczny opis sprawy, ale na prawdę ciężko mi pisać to jakoś składnie, bo ostatnio mam 1500 myśli i ciężko to poukładać. Przez lata mojej młodości bardzo mi przeszkadzało, że nie mam dziewczyny. Wynikało to w większości z tego, że jestem osobą nieśmiała, ale też dużo czasu poświęcam nauce, jak się chyba większość z Was domyśla jest to związane z tym, że raczej pozycja takiej osoby w kontaktach towarzyskich w tym wieku nie jest za dobra (chociaż w moim przypadku porównując do innych i tak jest dobrze). Wiele czasu modliłem się o tą jedyną, próbowałem, doznawałem kolejnych porażek. W końcu przyszedł ten dzień i ją znalazłem. Wydawało mi się, że jest wszystko okej. Dziewczyna w miare dobrze się uczyła, co więcej była wierząca na czym mi zależało. Aż w końcu popełniliśmy pewien błąd przez, który teraz chyba cierpimy (nie chodzi tu o dziecko). Nie będe się zagłębiał w to o co chodziło, bo to nie jest ważne. Moja dziewczyna zachorowała. rzez pierwsze miesiące nie wiedzieliśmy co jest, chodziliśmy po lekarzach i nic. Potem zaczęliśmy powoli dochodzić do rozwiązania (o ile to jest rozwiązanie - Bóg pokaże). Depresja - bądź nerwica. No i zaczęło się od nowa. Jeżeli ktoś z as chorował to wie jak to jest. Z początku strach przed lekarzem, byliśmy z tym sami (w sumie nadal jesteśmy), ja nie wtajemniczałem rodziców, ona też, bo uważała, że to nic nie pomoże. W końcu się udało załatwiłem lekarza (przez kilka miesięcy nie mogłem podjąć tego kroku, bo sam się wstydziłem, bałem, że tego nie załatwię, ale byłem i nadal jestem w takim stanie, że już praktycznie.. nawet nie wiem jak to określić, że chyba potrafiłbym już zrobić wszystko, wszystko przestało mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie). Zaczęło się leczenie - trochę lepiej potem gorzej i teraz doszło do tego, że znowu jesteśmy w dołku, bo wystąpiły skutki uboczne leków, lekarz dopiero za półtorej tygodnia, chociaż staram się załatwić wcześniej. Nie wiem, czy te szczegóły były potrzebne, ale czułem potrzebę ich napisania. Jestem teraz w stanie zupełnego wyczerpania, a rok przed mną ciężki (matura i wybór studiów). Podczas tego okresu życie rzucało mi co chwila nowe kłody. Starłem się pomagać jak tylko potrafię mojej dziewczynie, ale teraz już wiem, że może nie zawsze robiłem to dobrze, bo sam chyba teraz na to cierpię i rozumiem co czuła. Najgorsze jest to, ze ona potrzebuje pomocy, a ja jej ostatnio nie potrafię dać, bo sam także jej potrzebuje, a jej nie mogę tego powiedzieć, bo jeszcze bardziej by się podłamała. Już nie raz miałem ochotę to wszystko rzucić, wyjechać, nie wiem zachorować, umrzeć, ale dalej w tym trwam, bo nie potrafiłbym jej zostawić z tym wszystkim samej, bo ją Kocham, chociaż już teraz nie wiem, co to za uczucie.
Przez ten cały okres szukałem oparcia w Bogu, bardzo się do Niego zbliżyłem, ale i wiele razy upadałem. Wydaje mi się, że widziałem jego pomoc, chociażby w tym przypadku, ale ostatnio zaczynam wątpić, chociaż zaraz staram się wracać. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Kiedyś słyszałem, że jeżeli Bóg zsyła nam cierpienie to ma dla nas coś lepszego. Oby tak było. W sumei domyślam się teraz, że ten post nie wiele wniósł do tematu, w sumie to juz sam nie wiem. Mam teraz w głowie taki mętlik, że nie wiem co jest dobre, a co złe. Boję się, że Bóg pokazuje mi drogę, a ja tego nie widzę i ide swoją. Chce mu się zawierzyć, ale nie wiem co mam robić, czy czekać i nic nie robić, czy starać się coś robić, bo być może zrobię to źle, nie tak jak chciał Bóg.
Troche się rozpisałem, czuje, że powinienem jeszcze cos napisać, ale nie wiem co, jak mi się przypomni to napiszę.
Jedyne co mogę Wam napisać to, żebyście się trzymali i wierzyli w Boga i żeby Wam pomógł. Ja będę się za Was modlił.
|
Wt sty 26, 2010 20:42 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
 Re: Jak znosić cierpienie?
Dzięki, że napisałeś o sobie!
Też się trzymaj - szczególnie mocno trzymaj się Boga!
_________________ Piotr Milewski
|
Wt sty 26, 2010 22:26 |
|
 |
*Julka*
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05 Posty: 1111
|
 Re: Jak znosić cierpienie?
Joker- a ja myślę ,że jest w Tobie dużo dobra i myślę,że dla tej dziewczyny jesteś jakby aniołem,którego ona teraz potrzebuje. a co możesz jej dać? kiedyś usłyszałam coś takiego: " nie jesteśmy winni drugim ludziom nic prócz miłości.." myślę,że właśnie to jest ważne. dawanie miłości,czułości,zaufania ,ciepła... a takim osobom jak ona jest to szczególnie potrzebne bardziej niż cokolwiek innego.. a przecież to nie jest takie proste choć zdaję sobie sprawę,jak życie z taką osobą wygląda.. i jak dla tej osoby to ciężkie( wiem z doświadczenia)... życzę dużo wiary i siły . Pan czuwa na pewno:)
|
Wt sty 26, 2010 22:44 |
|
 |
TheJoker
Dołączył(a): Wt sty 26, 2010 20:13 Posty: 26
|
 Re: Jak znosić cierpienie?
Dziękuje bardzo za miłe słowa ; )
Nie chce owijać w bawełnę. Nie jest łatwo. Co gorsza, mimo, że nie mam do niej o to pretensji, bo domyślam się, że to przez chorobę to czasami mi przykro, bo nie odczuwam wdzięczności, ale to tylko czasami, bo często mi dziękuje, ale często jest tez tak, że wydaje mi się, jakby ona niektóre moje działania odczytywała jakbym.. nie wiem.. robił jej na złość, albo coś w tym rodzaju. Najgorsze jest to, że ona już dawno chyba straciła w to wszystko wiarę, że może być lepiej. Już raz przestała się modlić, ale jakoś udało mi się ją przekonać, że powinna zaufać Bogu.
Troche to przykre, że pomocy musze szukać w internecie na forum, ale z drugiej strony bardzo się ciesze, że taka pomoc jest, że jakoś takim osobą jak ja można pomóc i je wesprzeć.
Bardzo boli mnie to, że czasami jestem bezsilny, mimo, że bym chciał i że ona tego potrzebuje to nie potrafię jej pomóc, wszystko staje mi się wtedy obojętne, nie potrafię tego przemóc, mam dziwne myśli.. ja już sam nie wiem co mam mówić, co mam tu pisać, co mam robić.. już dawno sie w tym wszystkim pogubiłem, chce to zostawić, a zarazem wiem, że nie mogę, chce uciec, ale wiem, że nie powinienem, chcę żyć normalnie, ale przyszło mi cierpieć i muszę się z tym pogodzić i w ufności w Bogu postarać się z Jego pomocą, bez której chyba nie dam rady to wszystko przejść.
A Wam wszystkim chce życzyć, abyście jak najmniej cierpieli, abyście rozwiązali swoje problemy i tak jak ja chciałem i chce żyć zgodnie z wolą Bożą, także Wy żyli.
|
Wt sty 26, 2010 23:03 |
|
 |
evoleth
Dołączył(a): Śr sty 13, 2010 21:23 Posty: 569
|
 Re: Jak znosić cierpienie?
Joker, dlaczego musicie być z tym wszystkim sami? Jesteście tacy młodzi, czemu nie bierzecie pod uwagę pomocy i wparcia rodziców? Choroba nie jest niczyją winą, można i trzeba ją leczyć. Czasem mają więcej możliwości no i przede wszystkim są dużym wsparciem.
_________________ ...spotykam ludzi którzy myślą że jestem kim nie jestem widzę ich jak nie tych którymi są słyszymy się pogrążeni we własnych światach...
|
Wt sty 26, 2010 23:24 |
|
 |
TheJoker
Dołączył(a): Wt sty 26, 2010 20:13 Posty: 26
|
 Re: Jak znosić cierpienie?
Próbowałem ją do tego namówić, żeby powiedziała mamie, ale ona uważa, że to i tak nic nie da (jest to trochę bardziej skomplikowane, ale uważam, że nie muszę tego wszystkiego tu opisywać, bo to chyba nie ma sensu).
Smutne jest to, że czuje, że przez to wszystko się oddalamy.. ja często boje się do niej zadzwonić, bo nie wiem co będzie tym razem, czy znowu nie będzie smutna.. wiem, że dla Was może to być dziwne, ale mi się wydaje, że to objaw depresji, bądź nerwicy.. czuje ogromny strach.. nie wiem co się ze mną dzieje, nie wiem, czy to dobrze, że tu napisałem.. nic już nie wiem.. boje się, że w końcu zwariuje.. mam nadzieje, że Bóg mi i mojej dziewczynie w tym jak najszybciej pomoże.. chociaż wiem, że nie mogę od niego tego wymagać.. może ma wobec nas inne plany.. nie wiem.. żyje z dnia na dzień i już nie chce myśleć o przyszłości.. co będzie to będzie..
|
Wt sty 26, 2010 23:34 |
|
 |
evoleth
Dołączył(a): Śr sty 13, 2010 21:23 Posty: 569
|
 Re: Jak znosić cierpienie?
Są takie mądre słowa: "Nawet jeśli pociechy udziela niebo, to pomocy oczekuje się od ludzi."
Na moje oko nie tylko Twoja dziewczyna potrzebuje pomocy, ale Ty sam również potrzebujesz wsparcia. Nie tylko online. Myślę że robicie sobie krzywdę zamykając się ze swoimi problemami. Z depresją ciężko sobie poradzić nawet dorosłym i dojrzałym ludziom. To ciężka choroba. A ukrywanie jej pogarsza jeszcze sprawę. Rodzi się wstyd i poczucie winy. Dobrze że macie fachową pomoc lekarza, ale jak widzisz to nie wystarczy. Przemyśl to sobie, proszę. Bóg pomaga na przeróżne sposoby.
_________________ ...spotykam ludzi którzy myślą że jestem kim nie jestem widzę ich jak nie tych którymi są słyszymy się pogrążeni we własnych światach...
|
Wt sty 26, 2010 23:45 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|