
Uleczyć pamięć... i co dalej?
Wczoraj na warsztatach biblijnych omawialiśmy Hymn o miłości. Podkreśliłam "nie pamięta złego". A dlaczego? Bo chciałabym się tego nauczyć. Co robić, by uleczyć swoją pamięć i na myśl o krzywdzącym zdarzeniu nie truchleć znowu, nie mieć ściśniętego gardła? Co robić, by mimo bólu czynić tak jak chciałby Jezus? 2 lata temu odnalazłam się po 22 latach z moją siostrą. Były łzy, radość, szczęście, jakbyśmy się nie widziały może z miesiąc. Dałam siostrze dużo ciepła, miłości, zaintersowania, moja cała rodzina przyjęła ją w mig; pomoglismy też finansowo, bo siostra była na skraju. Żyliśmy jak w innym, lepszym świecie, podobno nic już miało nas nie rozdzielić. Po kilku miesiącach zaczęło pryskać to co było. Siostra bardzo spoufalała się do mojego męża, starała się mnie utwierdzić w przekonaniu w trakcie nocnych rozmów, że nie pasujemy do siebie, ze ja nie powinnam tkwić w tym małzeństwie, bo mam w oczach ogien do innego zycia, a nie bycie w tym domu. Lama z Tybetu powiedział jej, że to ona ma na tym swiecie coś ważnego do zrobienia z moim mężem, a dzieci które mam są tak naprawdę jej, bo czuje z nimi moc i więź, a ja je tylko urodziłam. Napewno jak uciekną z domu, to od razu do niej.
Wtedy we mnie coś pękło, resztki więzi jakie miałam z Bogiem zerwałam całkowicie, jak małe dziecko obraża się na koleżanke, tak ja obraziłam się na Boga, odeszłam, umierałam w środku, bo nie mogłam zrozumieć jak ktoś kto otrzymał tyle dobra może się tak zachować. Wspominałam wszystko, zadręczałam się, oczywiście pojawiły się też kłótnie z mężem. Jak już osiągnęłam psychiczne dno, to zrozumiałam, ze bez Boga nic nie zrobię. Zaprowadzając syna do spowiedzi przed I Komunią Świętą usiadłam z nim przy konfesjonale i zamiast się przysuwać, oddalałąm się od kratek. Ale jakoś dotarłam

. Po 1,5 roku znowu byłam u Niego. Od tego czasu jest o niebo lepiej, dzieje się dużo dobrych rzeczy, słyszę słowa jakie do mnie mówi Jezus, obecność na Mszy Sw. jest prawdziwą Ucztą. Pamięć jakoś powoli chyba się ulecza, choć czasu sporo minęło, ale co dalej? Przecież Bóg przebaczał, jadł z celnikami. Ja przebaczyłam siostrze, nie czuję urazy, ale też nie staram się o kontakt, o rozmowę, o spotkanie. Czyli nie postepuję tak jak powinnam, jak prawdziwy uczeń Jezusa. A jednak chciałabym zbliżać się do Niego coraz bardziej.