Jeżeli oczekujesz konkretnych liczb - nie podam. Co nie oznacza, że jeżeli nie wiem dokładnie, jakie jest prawdopodobieństwo śmierci na przejściu dla pieszych i od uderzenia meteoru to nie moge powiedzieć, że bardziej należy obawiać sie tego pierwszego.

Nie mamy dowodu na istnienie choć jednego, małego boga. Wiemy natomiast, że życie (inteligentne) powstało przynajmniej na jednej planecie. Daje to jakąś przewagę, prawda?

A jeżeli powstało na jednej planecie, to mogłoby powstać także gdzie indziej.

Nieprawda. po pierwsze nie są to "ufoludki" (czyli zielone szaraki z plejad wibrujace w siedemnastym nieliniowym wymiarze czasoprzestrzeni).

A po drugie, nawet jeżeli potraktować "ufoludki" jako synonim innych niż ludzie istot inteligentnych, to i tak powstanie inteligencji na jednej planecie nic nam nie daje. Potrzebne jest powstanie inteligencji co najmniej na dwóch planetach

ateista 1993



a to dlaczego niby?

O! Po dokładnym opisie wnioskuję, ze ciebie też odwiedzają?

toteż nie pisałem o dowodzie, a jedynie o przesłance. Lepsza jedna przesłanka od braku przesłanki, prawda?

Chyba jednak dyskusja o ufoludkach z amerykańskich filmów s-f, a o hipotetycznym inteligentnym życiu pozaziemskim, to dwie zupełnie różne sprawy.




Nie bardzo rozumiem. Dlaczego akurat na dwóch?

na dwóch. Jeżeli mają istnieć Obcy, to muszą byc oni Obcy w stosunku do kogoś (np do nas) czyli muszą istnieć we Wszechświecie co najmniej dwie cywilizacje

A dlaczego nasze istnienie nie jest dowodem na istnienie Obcych?

Załóżmy, że we Wszechświecie jest n miejsc (planet, księżyców, etc) gdzie taka cywilizacja mogłaby powstać. To n jest bardzo duże, z bardzo wieloma zerami.

Natomiast nie wiemy ile wynosi prawdopodobieństwo powstania takiej cywilizacji. Jeżeli jest rzędu 1/n, to owszem, wartość oczekiwana ilości cywilizacji wynosi 1 (jest to nasza cywilizacja), ale odchylenie standardowe też jest rzedu 1 (dla 1/n <<< 1). Zatem z prawdopodobieństwem 99,7% liczba cywilizacji będzie się mieścić w przedziale [0,4], czyli będzie wynosić 0,1,2,3 lub 4

Wystarczy jednak zmniejszyć prawdpodobieństwo ok 10 razy, czyli np z 1/10^20 na 1/10^21 co w tych zakresach liczbowych jest bardzo małą zmianą, aby, liczba cywilizacji we Wszechświecie musiała się zmieścić w przedziale [0,1], czyli wynosić albo 0, albo 1 (nasza cywilizacja).

Czyli z istnienia naszej cywilizacji nie można wnosić o istnieniu innych pozaziemskich cywlizacji.

Z istnienia naszej cywilizacji nie można też wnosić o nieistnieniu innych pozaziemskich cywilizacji. Są to zdarzenia kompletnie niezależne. Ja wierzę, że inne cywilizacje istnieją, wydaje mi się nieprawdopodobne by w tak olbrzymim Kosmosie powstało tylko jedno jedyne miejsce zdolne do wytworzenia i podtrzymania życia.
Moim zdainem nasza sytuacja jest analogiczna do sytuacji dzikusów z wyspy na Pacyfiku. Jak okiem sięgnąć nie widać innej wysepki, tylko nieprzebyty ocean. I część dzikusów twierdzi - jesteśmy jedynymi ludźmi na Świecie, a część uważa, że nie. My już wiemy kto ma rację.

Wszechświat jest bardzo wielki, są w nim miliardy galaktyk, w każdej miliardy gwiazd, a wokół przynajmniej połowy z nich krążą z pewnością jakieś planety. Czy wśród nich nie mogłaby powstać planeta z warunkami odpowiednimi do powstania życia. Niekoniecznie muszą to być warunki takie, jakie są odpowiednie dla nas - ludzi. Obce formy życia mogą równie dobrze oddychać metanem albo jakimś innym gazem i żyć w świecie, gdzie średnia temperatura to 100°C.

Ciekawe jak takie obce formy życia dzadza nawrócić się na chrześcijaństwo
A może one nas będą nawracać?
Tak czy siak, jak spotkamy wreszcie jakąś inteligentną rasę, to teologowie będą mieli niezły problem. Który Bóg jest prawdziwszy, czy ofiara Chrystusa zbawiła tylko hominidy z gatunku homo sapiens? Szkoda, że najprawdopodobniej tego nie dożyję.

Znając niektórych ludzi, to prędzej czy później doszłoby z Obcymi do jakiejś wojny.

Coś takiego?

Nigdy bym się nie spodziewał.



Pewnie mogłaby

Co to jednak ma wspólnego z zagadnieniem, czyli z ilością potencjalnych obcych cywilizacji?

Życie we Wszechświecie może być bardzo powszechne, ale cywilizacje już nie. Wcale bym się nie zdziwił, gdybyśmy byli najbardziej rozwiniętą cywilizacją we Wszechświecie, albo przynajmniej w Galaktyce

Znając niektórych ludzi, to prędzej czy później doszłoby z Obcymi do jakiejś wojny.




O co? I jak? Przez radio?

Zalozy sie forum i ich zbanuje.

Może to coś wniesie do dyskusji. Przypadkiem przeczytałem stanowisko w tym temacie Dyrektora obserwatorium astronomicznego Watykanu

"Dyrektor obserwatorium astronomicznego Watykanu, znanego jako "Specola Vaticana", argentyński jezuita, ks. Jose Gabriel Funes, uważa, że Bóg mógł stworzyć istoty inteligentne także na innych planetach niż Ziemia. - Tak jak istnieją różne stworzenia na Ziemi, mogłyby również istnieć inne istoty inteligentne, stworzone przez Boga.

Według Funesa istnienie życia na odległych planetach wcale nie podważa chrześcijańskiej wiary, ponieważ „nie możemy ograniczać stwórczej wolności Boga”.
„Jak możemy wykluczyć, że życie mogło rozwinąć się również w innym miejscu?”, Dla niego badanie wszechświata nie tyle, że nie odsuwa nikogo od Boga, ale wprost przeciwnie, przybliża do Boga.
Ks. Funes uważa, że również takie teorie jak Big Bang czy ewolucjonizm Darwina wcale nie wchodzą w zderzenie z nauką Kościoła. Tłumaczy, że jako astronom wierzy, iż to Bóg jest stwórcą wszechświata i my wcale nie jesteśmy produktem przypadku, ale dziećmi dobrego Ojca."

Więcej na

Do postu powyżej.
W ogóle mnie nie dziwi taka wypowiedź z resztą "jezuity". Krk wszędzie znajdzie sposób aby asymilować nowe teorie i inne brednie. Jak w IV wcielił mitraizm w chrześcijaństwo tak teraz powiada że Darwin miał racę, naukowcy mają rację, wszyscy mają rację i właśnie o to chodzi a Bóg jest z nami wszystkimi. No i jeszcze się upomną o kasę do skarbony. Bo bez tego nie urosną biskupie brzuchy, nie będzie najnowszych samochodów w garażu przykościelnym oraz wielkiej kolegiaty czy katedry.
Osoby które jednak mają szansę przeczytania Pisma Świętego mogą bez najmniejszego problemu odrzucić przynajmniej część tych teorii np. ufo. Chociaż może nie tędy droga. Wszak Pismo przede wszystkim jest napisane dla naszego zbawienia. I szczerze, myślenie o innych formach we wszechświecie jest dla nas raczej zbyteczne i niepotrzebne.

Faktycznie, lepiej chyba byłoby skończyć z tym dostosowywaniem chrześcijaństwa do nauki i skończyć z chrześcijaństwem, skoro nauka (tj. obserwowalna rzeczywistość) mu przeczy. Nie śmiem się kłócić z tym stwierdzeniem.

Choć oczywiście obcych cywilizacji nie zaobserwowaliśmy (swoją drogą nadal nie wiem w którym miejscu Biblia rzekomo zaprzecza ich istnieniu, zresztą to bez znaczenia) to wiadomo że maraskin nie tylko to ma na myśli.