No i właśnie coś na ten temat.
Przecież liczy się co one wyrażają.
Np.jeżeli słucham piosenki hip-hop, w myślach sobie mówie słowa, a jak jest fajna piosenka i to i wulgaryzmy wpadają do głowy.
Mi się wydaje, że jest tak: Jeżeli np. z radości ze złości, jakiś powiem, a nie np. żeby kogoś obrazić, aby zaimponować, to chyba nie są grzechem. Wyrażają nasze emocje.
Więc takie które nikogo nie obrażają nie są chyba złe?
Jakie opinie na ten temat?

1. Owszem, wyrażają emocje. Ale jako wulgaryzmy niszczą kulturę naszego języka. Można nazwać to grzechem powszednim.

2. Przeklinanie czy wyklinanie innego człowieka bardziej już podchodzi pod grzech śmiertelny.

3. Wniosek - nie słuchać hip-hopu ani innego niechrześcijańskiego chłamu.

Hmmm... Moim zdaniem wulgaryzmy są złe. Oczywiście inna jest materia gdy obrażasz nimi drugą osobę, a co innego jeśli wypowiadasz je sobie w myślach, nie mając na celu nikogo tym urazić. Ale myślę, że własne emocje można wyrazić w bardziej kulturalny sposób, nie używając przekleństw.

Również lubię słuchać HH, ponieważ teksty są bardzo głębokie i życiowe, ale osobiście nie lubię gdy nadużywane są przekleństwa w piosenkach, bo po co to? Pokazówka czy co?

Jak z radości można używać wulgaryzmów? Nie kumam ;P
Mnie się zdarza brzydko powiedzieć, ale tylko wtedy gdy jestem zła na siebie. Przeważnie w myślach. Ze szczęścia to jeszcze nie klnełam. ;P

Tak czy siak, ja z tego się spowiadam.

Lubię czytać Twoje wypowiedzi, bo są mądre, i przeważnie się z nimi zgadzam, ale co do powyższej Twojej wypowiedzi, to nie popieram.
Nie wiem czemu uważasz, że HH to niechrześcijański chłam. Fakt, są wykonawcy, którzy zdeczka przesadzaja, ale są i tacy, którzy mają piękne teksty, głębokie, dotyczące życia.

Nie wszystko jest takie jak o tym piszą, Są wyjątki.

Co do ciężkości materi zgadzam się, że to bardziej grzech powszedni.

Odróżnijmy przede wszystkim używanie wulgaryzmów, od przeklinania.
Często się to utożsamia i mówi, że ktoś 'przeklina'.
Przekleństwo owszem jest grzechem ciężkim, bo jest to złorzeczenie drugiej osobie i wykracza poza przykazanie miłości (i konkretnie w interpretacji Jezusa jest przekroczeniem piątego przykazania Bożego).
Ale używanie wulgaryzmów jest przejawem zubożenia języka i całej osobowości człowieka. Zaś samo ich używanie nie oznacza przekleństwa. Ktoś po prostu - jak to mówią - używa ich jako 'przecinka' w zdaniu. Ale nie jest to żadną miarą próba wyrządzenia tym słowem komukolwiek krzywdy. I wówczas samo używanie takich słów, można naciągnąć na grzech powszedni, choć ja i tu miałbym wątpliwości. Ale nawet biskupi polscy ostatnio uraczyli nas pięknym listem pasterskim, w którym zwracają uwagę na język polski także w aspekcie jego degeneracji, w tym na używanie coraz częściej słów wulgarnych.

Można SŁUCHAĆ piosenek z wulgaryzmami, chociaż w piosenkach HH występują BARDZO często wulgaryzmy to często tekst jest głęboki??? tak jak powiedział/a BłoądzącyAniołek

Bo dzisiaj słuchałem HH i do głowy wpadały mi wulgaryzmy z piosenek, najpierw pomyślałem sobie ze to złe(robiłem to dobrowolnie więc chciałem przestać aby nie mieć grzechu śmiertelnego), ale pozniej pomyślałem ze nikogo nie wyzywam, więc nie przestałem słuchać, mam grzech?

"Grzechem śmiertelnym jest ten, który dotyczy materii poważnej i który nadto został popełniony z pełną świadomością i całkowitą zgodą".

Czy to była poważna materia, i co to wogóle jest?
Dodam, że nie słuchałem tej muzyki u siebie w domu, tylko u kolegi, dziwnie by tak było wyłączyć piosenki

Niszczenie kultury języka... to prawda. Jeśli jesteśmy często narażeni na wulgaryzmy to po jakimś czasie przyjdą nam one łatwiej. Kościół mówi jasno i wyraźnie, kilka tygodni temu słuchaliśmy listu o poszanowaniu języka. Hip-Hopu nie lubię ale tu masz dowód że nie zawsze jest antychrześcijanski. Ba, jest nawet czasem pro chrześcijański
http://www.youtube.com/watch?v=TdzNDaxYZhs

Aniołku, nie odnosiłem się do całej muzyki, tylko do tych a-chrześcijańskich tekstów. Bo przecież są teksty hiphopowe bez wyrazów wulgarnych. Ogólnie uważam, że powinniśmy odrzucać teksty wulgarne czy pełne nienawiści, niezależnie, czy śpiewa się je na modłę hip-hopu, metalu, rocka, popu czy disco-polo (jakoś przy muzyce klasycznej czy tym czymś, czego ja słucham, wulgarnych tekstów nie ma, dziwne). Dla mnie nafaszerowanie tekstu wulgaryzmami jest przejawem niskiej kultury autora i brakiem szacunku dla mnie - słuchającego. A ponadto te teksty mogą zgorszyć - tj. przywodzić ludzi do złego (przecież nie ma nic złego w przeklinaniu, piosenkarze tak robią publicznie). A uczenie ludzi, zwłaszcza dzieci i młodzieży, zła, to grzech śmiertelny.

Już nie przesadzaj. Jak już wcześniej napisałem nie można mylić pojęć przeklinanie i używanie wulgaryzmów. A Ty ewidentnie to robisz. W potocznym języku i luźnej rozmowie można sobie na to pozwolić, ale tutaj dokładne rozstrzygnięcie jest bardzo ważne.

A wulgaryzmy same w sobie złe nie są, świadczą jedynie o niskiej kulturze mówiącego (jak mlaskanie podczas jedzenia), ale nie znaczy, że te sytuację są od razu grzechem.

Wulgaryzmów można a nawet trzeba czasem użyć. Ale im mniej tym mają większą moc. Nie wiem czy to potrafię wytłumaczyć ale spróbuję. Jak ktoś na co dzień przeklina, to czy powie na ka, na ha, czy na pe, to i tak wszyscy to oleją i pójdą dalej. Drugi przeważnie bez wulgaryzmów i nagle się wyrazi to wtedy wszyscy staną w szoku z zastanowieniem co się stało.
No i druga rzecz to kultura łosobista.

wulgaryzmy zubożają język. choc trzeba przyznać, ze w niektórych wierszach tez sa stosowane, jako jakis tam srodek wyrazu emocji, czy zabarwienia.
hyh, czasem po prostu sie tez czlowiekowi wymsknie
ale lepiej ich nie stosować, ze względów kultury osobistej.

Odróżniam - choć może tego nie widać w postach, nie zaprzeczam.

Ja widzę trzy sytuacje: używania wulgaryzmu jako przecinka - to jest znak niskiej kultury, określania innych ludzi za pośrednictwem wulgaryzmu - to już uważam za złe (na poziomie grzechu powszedniego), oraz życzenie komuś zła, czyli przeklinanie go.

Natomiast czynienie tego publicznie, przez osoby będące idolami, czyli wzorcami, jest uczeniem ich. Uczy się bowiem przez przykład. A tu trwać będę w swoim zdaniu, że uczenie ludzi zła jest grzechem ciężkim.

Okej, dobre rozróżnienie jeszcze tylko należy dodać, że przeklinanie (to właściwe, czyli życzenie komuś czegoś złego) nie musi się wyrażać poprzez wulgaryzmy.


Zaś, co do kwestii zgorszenia... Pytam: "czynienie tego publicznie, przez osoby będące idolami, czyli wzorcami, jest uczeniem ich" - co przez to rozumiesz? Uczenie czego? Używania wulgaryzmów?
Tak pytam, bo przedstawiłeś wcześniej dwie sytuację i nie wiem, do której to dopasować