.
No to można mówić o prawdziwym pechu. Ja znalazłem się w tych 2% a moja dziewczyna w promilach... A żeby było śmieszniej znam jeszcze jedno... nie, dwa takie małżeństwa z promila co się rozpadły. Widać towarzystwo czegoś nieciekawe...

A ja myślę, że małżeństwa cywilne rozpadają się, bo zazwyczaj sa brane tylko ze względu na dziecko w drodze.
Kochający się ludzie - nawet niewierzący - chcą wziąć ślub kościelny, bo taka jest tradycja.
Naprawdę mało jest par, które biorą sam ślub cywilny ze względu na przekonania i na niechęć do KK. Zdecydowana większość ta niechęć przełamuje, kłamie na spowiedziach przedslubnych i biegnie do ołtarza w białej kiecce.

Znam jedno małżeństwo, które już w pół roku po ślubie cywilnym (dziecko w drodze - na kościelny nie było czasu - na szczęście!) mówiło o rozwodzie.

Znam też małżeństwo kościelne. Oboje dochowali czystości do ślubu.
Rozwodzą się po 5 latach małżeństwa.
Razem chodzili do kościoła. Ona jest teologiem z wykształcenia.

I niestety znam również małżeństwo kościelne, gdzie mąż pije i znęca się nad rodziną.
W proteście jeden z synów się powiesił na oczach matki, chcąc wymusić odejście od ojca i ratowanie rodziny.
Matka opłakała syna (ojciec łzy nie uronił), ale od ojca nie odejdzie, bo mu ślubowała przed Bogiem, że nie opuści aż do śmierci (i nie chodziło o śmierć syna!), więc nie zrobi tego choćby nie wiem, co... bo to przysięga, bo ślub, bo sakrament...
Rozumiem, że w statystykach to małżeństwo jest przykładem tego trwałego?

seks jest juz chyba koncowym etapem dochodzenia do rozwodu, chodzi mi o to, ze problemy uwidaczniaja sie w lozku najbardziej.to nie chodzi o to ze seks jest problemem i powodem rozwodow, powodem rozwodow jest to, co popchnelo kogos do zdrady, a powodow moze byc wiele.i sadze ze glownie to brak rozmow, kontaktu, zaufania, i nastawienie na siebie, nie na partnera czy partnerke.

Zaczynam mieć poważne wątpliwości czy ślub kościelny ma jakikolwiek wpływ na trwałość związku małżeńskiego. Rozwodzą się zarówno katolicy jak i osoby tylko po ślubie cywilnym i chyba ci ostatni nie robią tego częściej.
A więc co daje sakrament małżeństwa?
Na innym forum przeczytałam o porzuconej kobiecie, która nie miała ślubu kościelnego. I większość forumowiczów napisała w tym stylu:..."....ciesz się, że nie byliście małżeństwem sakramentalnym..., możesz odkreślić przeszłość grubą kreską i zacząć wszystko od nowa...., ...Bóg ci daje nową szansę..."

Wnioski nasuwają się same.
Po ślubie kościelnym i odejściu małżonka Bóg nie daje żadnej nowej szansy porzuconej stronie

Powiedziałabym raczej, ze to ludzie nie dają drugiej szansy, a nie Bóg.I to ludzie siebie nie szanuja i nie znaja, dlatego po jakimś czasie stwierdzaja ze ten związek dalej istnieć nie możne.

arola

i tutaj mozna przeczytac co sie chce. ty wyczytałas sprzecznośc, ja że jezeli ktos przed slubem z soba sypiał, to nie jest powiedziane że na pewno rozwód. Moze bedą bardziej sie kochac niz niejedno małżeństwo ze ślubem kościelnym. Niemniej te drugie, pozostajace z sobą w miłości sa czestrze.
Tak samo jak w szkole, bywa nie raz ze osoba która się nie przygotowała dostała lepszy stopień od przygotowanej. ale oznacza to ze nie nalezy sie uczyć?

Co do zdrady po ślubie - ma ona niebagatelny związek z czystoscia przed slubem. To silna wola. jeżeli przed ślubem można było spać z "nie poślubiona sobie kobietą" lub "nie poślubionym sobie mężczyzną" w czym będzie problem po ślubie. oczywiście nie koniecznie od razu, ale później.

Zdradzić może teoretycznie każdy. Tyle ze w watku nie mówimy kto to zrobi a kto nie, tylko komu łatwiej.
Na to natomiast zostały jak na mój gust dobrze dobrane przykłady Jumika.

pytanie o wartośc małżeństwa sakramentalnego... jak na mój gust ktos kto nie rozumie czym on jest (sakrament) nie powinien go przyjmować. a robienie tego dla rodziny oznacza słabość tej osoby i hipokryzje.
Sakrament o cos wspaniałego. ale jedynie dla kogoś kto potrafi to docenić. cos jak rzucanie pereł przed wieprze. Przepraszam, ale wyrażam się tak, bo sam niejednokrotnie nie potrafie docenić tego co otrzymuje od Boga i bywam świnią.

W myśl tej zasady osoby uprawiające seks przed ślubem powinny zdradzać swoich partnerów, bo jeśli są razem np. 5 lat, to w czym problem? Mogli już się sobą znudzić, a skoro ślubu nie mają, to czemu być wiernym?

Jak już dorośniecie i będziecie mieli za sobą chociaż z dziesięć lat małżeństwa i nawet mgliste pojęcie na temat zdradzania i wybaczania pewnych spraw partnerowi/partnerce czyli tzw. samo życie to pogadamy.

Szarotka, poniekat masz rację.
Pomijajac fakt, że czytasz tylko to co chcesz przeczytac, to faktem jest, że zdrady żeczywiście wystepują częsciejtam, gdzie przed slubem byłgrzech (niewazne uznawany jako grzech czynie).

Pozwole sobie jednak powtóżyc swe słowa:

Pokaż mi parę, w życiu której nie było żadnego grzechu.
Pokaż mi ją choćby w historii, bo obawiam się, że nawet św. Józef nie był bezgrzesznym.
Nie masz pojęcia, co czytam. Fakt, że nie na wszystko odpowiadam o niczym nie świadczy.

Ja żyję w grzechu i nie chcę tego zmieniać póki co.
Wiem, że jestem w stanie zdradzić.
Nie planuję tego i tego nie chcę, ale umiem. Nie wykluczam takiej możliwości.

Zdecydowanie łatwiej jest zdardzić osobie niezadowolonej z życia małżeńskiego niż tej zadowolonej. A to z seksem przedślubnym raczej ma niewiele wspólnego

ma wiele wspólnego.
ktos kto potrafi sie powstrzymać przed slubem ma silniejszą wolę równiez po ślubie. akt małżeński jest dla niego cenny ale nie najwazniejszy.
Nie wiem co robic z dziewczyna/narzeczonba przed ślubem-sex. boto łatwe. O wiele trudniej wymyśleć inne rzeczy. Bądźmy szczerzy sex jest fajny. Ale równie szybko uzależnia. Na druga osobę można wkrótce patrzecjedynie przez aspekt seksualny.
Współżycie więc nie tyle powoduje wzajemne poznanie co cos wręcz przeciwnego.

Częściej osoby niezadowolone z zycia małżeńskiego to te, które zbytnio małżeństwo koncentrują na współżyciu (choć sam twierdzę że bez tego małżeństwo nie jest pełne).
Jeżeli przekraczamy bariery sypiając z sobą przed slubem, łatwiej będzie łamać bariery moralne we współżyciu poslubie. A gdy druga osoba niebedzie sie chciała zgodzic nastapi jak to oredaktor ujął "niezadowolenie z zycia małżeńskiego"

Szarotka jasne ze nie wiem co czytasz, nie jestem przecież twymioczyma. I nie chodzi mi o to na co odpowiadasz. Ale ze wyciągasz rzeczy z kontekstu (jak np Jehowi cytaty z biblii) i je same interpretujesz. Przepraszam, oczywiście nie zazwyczaj ale choćby w tym przypadku.
Oczywiście i ja i ty wiemy o jaki grzech chodzi. Gdyby sie jednak zdarzyłoże nie wiesz, to przepraszam, szłoo grzech cudzołustwa.

Nie wiem na ile jest to prawdziwe, jeżeli jednak tak, to słowa:
jak na mój gust swietnie potwierdzaja hasło tego wątku, że seks przedmałżeński wprost przekłada się na mozliwość zdrady. Co za tym idzie rozwodu.

ysuk-san a pozatym wszyscy w domu zdrowi ?
Szczególnie jak to czytałem




Daj spokój skąd Ty te "mądrości" żeś wydłubał ? Ze średniowiecznej książki znalezionej w fundamentach kamienicy pamiętającej czasy Królowej Bony ? Toż to są bajki dla tych którzy w życiu nie widzieli kobiety poza gazetką z golasami, nie mówiąc o czymś więcej. Aż wstyd takie herezje rozpowszechniać.

ysuk-san
to, co piszesz to piękna teoria, ale niestety nie do końca prawdziwa.
Zdrady są i tam gdzie nie było żadnego seksu przed ślubem.

Bardziej prawdziwe jest stwierdzenie oredaktora:
"Zdecydowanie łatwiej jest zdardzić osobie niezadowolonej z życia małżeńskiego niż tej zadowolonej..."

A poza tym myślę, że zdradzają osoby raczej niedojrzałe, które nie traktują poważnie tego, co ślubują. Często są to egoiści, którzy nie potrafią kochać i nie myślą jaką krzywdę robią swojemu małżonkowi, małżeństwu i dzieciom.

Eh, zawsze mi się wydawało że nie jedna osoba decyduje tylko dwie wspólnie. Znaczy że jak jedna jest egoistą to po jakie licho druga się wiąże z nią ? Odpowiedzialność się po połowie rozkłada i nie ma przebacz. Jak jedno jest egoistą i chamem to drugie jest głupie ze się wiązało z egoistą i chamem. Pasuje ?