Czy wierzycie w czas ? O co pytam ?

O to czy religie korzystają z wynalazku zegara ?

Dlaczego straszy się ludzi sformułowaniami "że przyjdzie czas sądu..."

Sądzę że chrześcijaństwo ma ścisły związek z czasem i wykorzystywanie zjawiska czasu do
piętnowania ludzi ....

A tym czasem świat mógłby się obejść bez czasu, ponieważ pierwotnie ludzie postrzegali świat
nie wymiarem czasu a tym co widzieli natura, zjawiska przyrodnicze itd.

Nie lepiej cieszyć się chwilą niż piętnować się pędem czasu i zmianami świata ?

Jakie macie spostrzeżenia odnośnie wpływu czasu na spokój ludzi ?
Dla mnie czas jest wyznacznikiem tak strachu jaki nadziei, masz czas ale ten czas powoli się kończy, czas aby się nawrócić np.

Ciekawi mnie na ile czas zakorzeniony jest w religii chrześcijańskiej i co byłoby gdyby nie było tych nieszczęśliwych zegarów...podobno jest teoria mówiąca że czas nie istnieje

Mylisz się, zjawiska przyrodnicze regulowały rytm życia, nie można się obejść bez czasu, czy to realnego bytu, czy abstrakcyjnego pojęcia.

Najlepiej niech chrześcijanie pozapominają że Jezus ma powrócić, zapomną o niebie, zbawieniu bo dla kogoś to jest straszenie. Najbardziej boją się końca jak widać niewierzący, wierzący jakoś nie mają z tym problemu.

A kto powiedział że nie cieszę się chwilą? Ale raczej zakładam już dziś dla porządku co będę robić jutro.

Rozmyślacz przekombinowałeś Ale muszę Ci częściowo przyznać racje bo tyrania zegarka nie jest mi obca. Miałem taki okres że zawsze zerkałem na zegarek czy już, czy jeszcze mam pięć minut czasu żeby to czy tamto zrobić. I tak bez przerwy. Ale się odciąłem kiedyś i teraz olewam zegarek. Jak zdążę to zdążę jak nie to nie i spoko. Nawet nie mam takiego na rękę. I lepiej się z tym czuję.
Coś w tym jest.

Sądzę że czy mamy, czy nie mamy zegarka, czas nas obowiązuje, rozumiany jako przemianie. Doba ma tylko 24 h i mamy ograniczoną ich ilość w życiu. Nie istotna jednostka i sposób liczenia, wszystko przemija. To czym dysponujemy należny sobie zorganizować, co jest dla nas nieraz trudne. Jeśli Kościół naucza że dziś mamy czas nawrócenia, szczególny czas aby się nawracać, to nikogo nie straszy, tylko zgodnie z rzeczywistością informuje i ostrzega. Możesz Rozmyślaczu udawać, że będziesz żył wiecznie, a po śmierci jakoś to będzie, ale Kościół takiego lekkomyślnego ryzyka nie podejmie. Nie ma tu żadnej tyranii, jest realistyczne myślenie o tym co mamy i co z tym możemy zrobić, propozycja jak wykorzystać to owocnie. Ty np zamiast wyszukiwać sobie kolejnych średnio udanych haków na Kościół zrób coś pożytecznego.

A moja doba ma tyle godzin ile ja chcę. Trudno jest to zrobić ale da się. Jak ostatnio miałem kaprycho to dzień sobie zrobiłem również w nocy i tak z czterdzieści osiem godzin miałem dzień. A potem spałem prawie dwa dni. Wszystko w naszych rękach.

Jak sam napisałeś, jedynie jakoś sobie to zorganizowałeś, zdecydowałeś tylko o wykorzystaniu czasu, nie zyskałeś go. To czy warto było balować w nocy i odsypiać to już należy Tobie oceniać.

To nie była balanga, gra jedna mnie pochłonęła po nocy. Balanga...hehe, ładnie to tak po pozorach oceniać Ostatnio na balandze to byłem ze dwa lata temu (no dobra może pół roku). Za stary juz jestem

Do 40-stki jesteśmy młodzi, potem dopiero zaczyna się kroczenie ku sędziwemu wiekowi. Nie jesteś stary, tylko dojrzalszy.
A co do tematu to niezależnie od powodów, wykorzystałeś dany Ci czas tak jak chciałeś i do tego miałeś prawo. Ale jest górna granica tego co możemy w życiu zrobić. Czy wykorzystamy 50%, czy 80% to już nasza decyzja oraz to jak sobie wszystko zorganizujemy, co samo w sobie jest już szerokim polem do dyskusji.

Gdy człowiek się nawraca, gdy znów coś więcej zaczyna trafiać do niego (tak jest ze mną obecnie), to nagle okazuje się że obchodzenie świąt i chodzenie na 3 godzinna Rezurekcje to fajna sprawa. Ja dobrze spożytkowałem ten czas, choć ktoś może powiedzieć że mogłem coś prze te 3 godz. poczytać.

I to naprawdę nie Kościół coś miesza. Wystarczy popatrzeć ile my czasu marnujemy na narzekanie, kłótnie, spory, wyszukiwanie haków, takie krucjaty przeciw wierze, na bezproduktywne siedzenie w internecie... Wszystko to przed czym Jezus przestrzegał, a Kościół naucza. Czy zatem to Kościół straszy czasem, czy raczej ludzie wbrew nauce Jezusa marnują ten czas i czynią go zmarnowanym?

WIST z tobą to naprawdę miałbym wielka przyjemność usiąść z dobrze nasyconym miodem albo solidnie leżakowanym wieloletnim winem z piwniczki i podyskutować o życiu, śmierci i tym co potem.

Masz u mnie plusa, ale trzymaj dyscyplinę wypowiadania się na temat, wtedy będzie drugi plus.

Człowiek po prostu zamienił nieśmiertelność w życiu wiecznym na nieśmiertelność tu i teraz - ciągłe przyspieszacze czasu takie jak samochód, komputer, telefon, kuchenka mikrofalowa - wyobrazcie sobie przepływ informacji i stosunek do czasu przed tymi wynalazkami.
By dotrzeć z jednego miasta do drugiego nie kilka(dziesiąt) minut(godzin) a kilka dni czy tygodni.
Listy też jakoś podróżowały.
Obiad nie była to papka wrzucana do garnka i po 15 minutach podgrzewania jedzona w pospiechu, albo zestaw z fastfoodów.

Człowiek zamienił niesmiertelnosc i czas wieczny gdzies tam daleko na niesmiertelnosc i czas wieczny tu i teraz. Pytanie tylko, czy jest tu miejsce na coś poza coraz szybszym i efektywniejszym działaniem, poza oszczędzaniem czasu samym w sobie. Coś co uczniłoby ten zaoszczędzony czas niezmarnowanym

Widze, ze jak mowa o gorzalce to WIST plusy zaczyna rozdawac.

Skąd zdziwienie? O Kanie Galilejskiej nie słyszałeś ?
-Wyślijcie kogoś po wodę.
-Tylko nie Jezusa...

No już, starczy offtopów.