Moja ścieżka życia... - Czy będę kiedyś normalny?
| Autor |
Wiadomość |
|
Donnie Brasco
Dołączył(a): Pt lis 20, 2009 6:21 Posty: 44
|
dirk7, błagam Cie opamiętaj się, jak słusznie zauważasz masz podobny PROBLEM, podejrzewałem to po przeczytaniu Twojego pierwszego postu, teraz się tylko w tym upewniam. Twoje rady nic Ci nie pomogą, zadręczasz sam siebie, idź od razu do egzorcysty on Ci pomoże rozwiązać problem - najpewniej odsyłając do psychologa.
|
| So lis 21, 2009 1:36 |
|
|
|
 |
|
ronaldinho
Dołączył(a): Śr lis 18, 2009 14:11 Posty: 6
|
Dzięki Wam za odpowiedzi. Czuję się dużo lepiej! Nie, nigdy nie zajmowałem się okultyzmem. Tylko na wakacjach interesowałem się tym m.in oglądałem ,, Egzorcyzmy Anelise Michael " czy jakoś tak. I tyle. Ale czy to by wpłynęło? Myślę, że to jednak ta nerwica, no bo kiedyś jakoś bałem się chodzić do kościoła i też miałem taki problem, a teraz przeszło. Myślę o pójściu jutro do spowiedzi. Nie wiem jak to bedzie. Skrupuły mnie dręczą, że zataiłem, źle odprawiłem itd. Pomysle jeszcze nad tym, a teraz nie moge pisac bo ktos mnie woła i musze gdzies jechac  Wiecej potem napisze, jak przyjade. Pa
|
| So lis 21, 2009 10:17 |
|
 |
|
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
No to w takim razie opory psychiczne a nie zły duch, chwała Bogu
Idziesz do spowiedzi? To bardzo dobrze. Pomodlę się za ciebie
Trzymaj się 
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
| So lis 21, 2009 14:27 |
|
|
|
 |
|
ronaldinho
Dołączył(a): Śr lis 18, 2009 14:11 Posty: 6
|
Wiecie, nie wiem co sie ze mna stało. Ostatnio miałem takiego dołka, a teraz jakby uzdrowienie. Nie wiem jak to opisać  . Jakby się skrupuły wyzbyły itd. Ja nie wiem czym jest to spowodowane. Jeden skrupuł mam bo mam, ale wyobraźcie sobie tylko jeden a chodzi o to że źle odprawiłem spowiedz źle : tając. Powiem to żeby mieć z głowy. Jednak Bój jest miłosierny. Dużo lepiej się czuję! Może te wasze modlitwy tak pomogly  Dzięki Wam i módlcie się za mnie a ja za Was! Pozdrawiam!
|
| So lis 21, 2009 22:37 |
|
 |
|
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
Chwała Bogu! 
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
| N lis 22, 2009 10:04 |
|
|
|
 |
|
dziubas
Dołączył(a): Pn kwi 05, 2010 18:36 Posty: 1
|
 Re: Moja ścieżka życia... - Czy będę kiedyś normalny?
Natręctwa...
Jest sporo psychologicznego podejścia.
Zastanawiam się jak długo, tj, od jak dawna cała ta, bądź co bądź dobra, psychologia istnieje. Kiedyś było więcej chrześcijan. Więcej prawdziwie wierzących. Mnie też dotykają natręctwa...
Zastanawiam się więc jak tu znaleźć prawdę i naukę. Bo wiecie, gdy Jezus żył w Ciele, nie było psychoterapeutów a ludzie byli ci sami, również się modlili i również przeżywali wewnętrzne burze a co za tym idzie, także natręctwa. Z całą pewnością Pismo Święte i Słowo Chrystusa stanowi dla mnie olbrzymią tajemnicę i nie pamiętam by Bóg mówił: idź do terapeuty! przez co rozumiałbym: Bóg tu nic nie zdziała. Może źle to odbieram, być może Bóg ma wolę ratować ludzi właśnie przez terapeutów. Albo to my uproszczamy problem do wyłącznie rzeczywistości psychicznej.
Być może sprawa jest złożona. Ale może jest tak, iż jest prosta. Może życie człowieka, to walka między grzechem(pychą) a niegrzechem(pokorą)? Może natręctwa mogą mieć źródło w naszej zmysłowości, która właśnie zostaje podnoszona do właściwości ducha. Gdy człowiek się nawraca, to nawraca się jego duch. Wówczas wola człowieka, jego duch, szuka Boga, natomiast jego niższa część, zmysłowa szuka człowieka. Ma to wartość. Dokonuje się oczyszczenie i podporządkowywanie zmysłowości duchowi... Mamy czas Zmartwychwstania. Powstania z grzechu, którym stał się Jezus. Krok po kroku widzimy jak działa Bóg. Ja doświadczam początku tej drogi i żywię nadzieję na przejście reszty. W końcu Pascha(przejście) zobowiązuje do tej nadziei. Zanim jednak człowiek staje się wolny, doświadcza udręki. Jezus z własnej woli poszedł na śmierć. Potem był biczowany, ukrzyżowany, umarł...leżał w grobie i dopiero powstał. Tak jest z chrześcijanami. Dziś niemodny też jest szatan, jak mówi, Jan od krzyża, drugie źródło nieczystości. A przecież ma duży wpływ na człowieka... Jezus, gdy tylko wyszedł pościć(zbliżać się do Ojca?) był kuszony. Tzn co był? No ktoś Go natrętnie męczył, proponując to czy tamto. Nie dość tego, Jezus powiedział Piotrowi: zejdź mi z oczu szatanie! Masakra... przecież Piotrek powiedział tylko jedno słowo i to jeszcze w trosce o Jezusa... czy aby rzeczywiście ten szatan, to taka marginalna sprawa? Wątpię.
Na co mogą mieć wpływ psychologowie? Na szatana? - no nie wydaje mi się. Na umysł? Pewnie mogą pomóc z tą częścią o której św. Jan od krzyża mówi jako o zmysłowej. Zmysły są nieczyste, produkują takie czy inne skojarzenia w wyniku pewnie wcześniejszego grzechu - nie wiem, to już nie Jan tylko ja:D. Ten grzech, dla psychologa, będzie pewnie przyczyną, supłem do rozwiązania. Ale św Jan mówi też o...tym, że Bóg w nocy ciemnej może wszystko wygasić. Wszystko...
Właśnie to jest dla mnie sedno. Bóg nazywa się mówiąc: Jestem, który jestem, Ja jestem. I jest...wszechmogący. Bóg jest. To znaczy, że jest wszędzie i ciągle. Idziemy z nim pod prysznic i nie zostawiamy przed wejściem do pokoju. Jest wszechogarniający. Jest tutaj. Mówimy: Boże wszechmogący! Ale z natręctwami to już sobie nie poradzi? Może mają dla mnie pożytek?
I jest też wszechmogący:
Zerwała się wtedy gwałtowna wichura i fale wlewały się do łodzi, tak że łódź już się napełniała. 38 On tymczasem spał na rufie, oparty na wezgłowiu. Budzą Go więc i wołają do Niego: "Nauczycielu, obojętne Ci to, że giniemy?" 39 Wtedy On wstał, skarcił wicher, a jezioru rozkazał: "Zamilknij, bądź cicho". Uspokoił się wicher. Zrobiło się bardzo cicho. 40 Do nich natomiast powiedział: "Dlaczego tak bojaźliwi jesteście? Nadal brakuje wam wiary?" 41 Bo przerazili się bardzo i mówili jeden do drugiego: "Kimże On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne!?"
On może uciszyć każdą burzę. Ma nad nią władzę. Tylko, że sztorm zwykle jest dobry...
|
| Pn kwi 05, 2010 19:18 |
|
 |
|
absurdalna
Dołączył(a): Śr mar 10, 2010 8:20 Posty: 94
|
 Re: Moja ścieżka życia... - Czy będę kiedyś normalny?
Ronaldinho ja choruję na agorafobię, depresję, a jeszcze kiedyś zdiagnozowano u mnie nerwicę lękową. Leczę się terapeutycznie, co naprawdę dużo mi daje, ale powiem Ci z własnego doświadczenia, że psycholog to nie to samo co Jezus. On daje mi najwięcej. Myślę, że bez Niego dawno popełniłabym samobójstwo... Wiem, że jest Ci ciężko. Na pewno będę pamiętać o Tobie w modlitwie. Ale kiedy po raz kolejny poczujesz się sfrustrowany chorobą, wściekły na Boga za to, że obarczył Cię takim cierpieniem, to proszę... patrz w Jego rany. Tylko tyle. Zrób to, pamiętaj. I przypomnij sobie o takiej jednej absurdalnej, której z całego serca zależy na przyjmowaniu Chrystusa w Komunii Świętej, która pragnie spokojnie uczestniczyć we Mszy i innych nabożeństwach, a nie może... Zazwyczaj mdleję, kilka razy muszę wychodzić, bo nie wyrabiam fizycznie, do ołtarza nie podejdę, nie ma szans! więc ciężko z przyjmowaniem Komunii Świętej... To samo ze spowiedzią, gdybyś widział jak wyglądam tuż przed, istny horror. I nie wynika to z lęku przed wyznaniem grzechów, lecz wyłącznie z choroby, ciągnącej się już latami... Nie będę Ci dodatkowo opisywać mojego koszmaru przeżywanego w dzieciństwie, bo to Twój wątek, nie mój. Ale pamiętaj, cierpienie uszlachetnia. Przy okazji więc proszę o modlitwę w mojej intencji. Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem. 
|
| Wt kwi 06, 2010 9:56 |
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
 Re: Moja ścieżka życia... - Czy będę kiedyś normalny?
absurdalna napisał(a): I przypomnij sobie o takiej jednej absurdalnej, której z całego serca zależy na przyjmowaniu Chrystusa w Komunii Świętej, która pragnie spokojnie uczestniczyć we Mszy i innych nabożeństwach, a nie może... Zazwyczaj mdleję, kilka razy muszę wychodzić, bo nie wyrabiam fizycznie, do ołtarza nie podejdę, nie ma szans! więc ciężko z przyjmowaniem Komunii Świętej... To samo ze spowiedzią, gdybyś widział jak wyglądam tuż przed, istny horror. I nie wynika to z lęku przed wyznaniem grzechów, lecz wyłącznie z choroby, ciągnącej się już latami... Myślę, że w takim przypadku można jak najbardziej poprosić o przyniesienie komunii do domu, tak jak do innych chorych się przynosi (przecież choroba psychiki to też choroba), i spowiedź w domu. A przynajmniej czasowo - dopóki będzie się w stanie samodzielnie pójść do komunii i spowiedzi w kościele. Lub, jeśli nie jest się w stanie podejść do ołtarza, to porozmawiać z kapłanem o tym i poprosić o przyniesienie Pana Jezusa dalej niż pod ołtarzem.
_________________ Piotr Milewski
|
| Wt kwi 06, 2010 11:19 |
|
 |
|
absurdalna
Dołączył(a): Śr mar 10, 2010 8:20 Posty: 94
|
 Re: Moja ścieżka życia... - Czy będę kiedyś normalny?
Jumik to nie choroba psychiczna, lekarze nazywają to chorobą duszy. Dla mnie brzmi to lepiej, bo wariatką się nie czuję.  Znalazłam takie małe wyjście. Jest nim kaplica. Tam czuję się w miarę dobrze i jestem w stanie podejść po Komunię. Dlatego w niedzielę z tego korzystam, szkoda tylko, że w tygodniu kaplica jest zamknięta, bo chciałabym móc częściej przyjmować Pana Jezusa. Jeśli chodzi o spowiedź, to zazwyczaj proszę o rozmowę kapłana bądź idę do parafii, gdzie przyjmują za osobnymi drzwiami i też jest nieźle. Oczywiście nie są to wyjścia idealne, wciąż zdarzają się chwile, kiedy nawet tam jest nie do wytrzymania. Proszę o modlitwę w mojej intencji. Aha... to nie będzie to czasu. Wydaje mi się, że muszę nauczyć się z tym żyć, bo póki co nie zapowiada się, by kiedykolwiek to miało ustąpić. Może tak MUSI być?
|
| Wt kwi 06, 2010 15:46 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Moja ścieżka życia... - Czy będę kiedyś normalny?
. Absurdalna, rozumiem Cię. Sam jestem chory i czasem to dla mnie dramat. Będę się za Ciebie modlił.
|
| Wt kwi 06, 2010 15:52 |
|
 |
|
absurdalna
Dołączył(a): Śr mar 10, 2010 8:20 Posty: 94
|
 Re: Moja ścieżka życia... - Czy będę kiedyś normalny?
Dziękuję Ci Liam. A na co chorujesz jeśli mogę wiedzieć?
|
| Wt kwi 06, 2010 17:29 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Moja ścieżka życia... - Czy będę kiedyś normalny?
. Ostrą niewydolność serca. Niby fizyczna choroba, ale też na gębie nie mam wypisane. A że facet i w dodatku niestary, to nie tylko nikt mi miejsca nie ustąpi ale i krzywo patrzą często na siedzącego. Jak nie ma miejsca w ławkach to nici z mszy, a są takie dni, kiedy nie mam siły nawet dojść do kościoła.
|
| Wt kwi 06, 2010 18:36 |
|
 |
|
maraskin
zbanowany na stałe
Dołączył(a): Pt sie 21, 2009 5:16 Posty: 637 Lokalizacja: Toruń
|
 Re:
/.../
A do autora wątku. Psychologia próbuje nazywać wiele chorób przypadłościami, lecz nie zna przyczyn ich pojawiania. Ktoś słusznie na forum stwierdził że usłyszał od pewnego kaznodziei, że psychologia powinna się nazywać demonologią. Walka ze złem jest ciężka, nie bagatelizuj potęgi zła. Oczywiście w pierwszej kolejności poleciłbym psychologa, lecz gdy te metody zawiodą, a nawet teraz proś Boga przez Chrystusa aby odpędził to co cię męczy. Pamiętaj że On jest w stanie Ci pomóc jeżeli jesteś w Nim. Wiara jest największym lekarstwem na wszystko:) Z Bogiem.
_________________ Nicea 325, początek końca...
Ostatnio edytowano Wt kwi 06, 2010 23:16 przez jumik, łącznie edytowano 1 raz
Przypominam o zasadach działu 'Żyć wiarą'. Proszę o ich przestrzeganie. Usunąłem fragment łamiący te zasady.
|
| Wt kwi 06, 2010 22:12 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|