Kryzys rodzinny i małżeństwa
Autor |
Wiadomość |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
No i ? Przecież mówię tu o ludziach już religijnych, więc nie dotyczy to wybierania czy niewybierania tego "klosza".
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Wt kwi 06, 2010 13:35 |
|
|
|
 |
Roy Batty
Dołączył(a): Śr lis 25, 2009 18:29 Posty: 265
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
W takim razie nie rozumiem Ciebie. W takim razie rzeczywistość decyduje zarówno za wierzących jak i nie wierzących, jednych uzdalniając do trwania w związku a innych nie.
_________________ >>>>>>>>>> link <<<<<<<<<<<
|
Wt kwi 06, 2010 13:38 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
To ja teraz nie rozumiem - bo to Ty wprowadziłeś rozróżnienie między "religiantami" a resztą świata na tej podstawie, że ci drudzy "dostrzegają rzeczywistość" ( w domyśle: a ci pierwsi nie ): nie jest prawdą że religanci i pozbawieni wiary religijnej tak samo żyją. Ci drudzy rzeczywistość dostrzegają. Do tego się odnosiłem.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Wt kwi 06, 2010 13:42 |
|
|
|
 |
Roy Batty
Dołączył(a): Śr lis 25, 2009 18:29 Posty: 265
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Johnny99 napisał(a): To ja teraz nie rozumiem - bo to Ty wprowadziłeś rozróżnienie między "religiantami" a resztą świata na tej podstawie, że ci drudzy "dostrzegają rzeczywistość" ( w domyśle: a ci pierwsi nie ): nie jest prawdą że religanci i pozbawieni wiary religijnej tak samo żyją. Ci drudzy rzeczywistość dostrzegają. Do tego się odnosiłem. bo dostrzegają, koncentrują się nad realistycznym odzwierciedleniu otaczającego bytu w ich umysłach. Jak ktoś im umiera na czynniki pierwsze rozkładają co się w jego organizmie działo, patrzą na konającego jak na zamykający oczy pomiot ewolucji, nie łudzą się nadzieją na życie po śmierci, zamykają wieko i egzystencjalną depresją idą dalej przez życie. Wierzący zaś ich życia zacni towarzysze odmawiają w tym samym momencie odmawiają którąś z religijnych recytacji, płaczą szczerze lecz dużo mniejszy uszczerbek na psychice ponoszą. Nie koncentrują się wyłącznie nad realistycznym odzwierciedleniem biochemicznych procesów w organizmie zmarłego, lecz w swej wyobraźni widzą go kroczącego paranormalnym szlakiem w kierunku jaśniejącego w oddali Boga Ojca, polecając równocześnie duszę zmarłego opiece Chrystusa i Matce Najświętszej. Proszą zmarłych z rodziny o wstawiennictwo do Boga za zbawienie zmarłego i przez wiele następnych wieczorów przed snem odmawiają w jego intencji Wieczny odpoczynek. Niechby i te wszystkie postacie świata religijnego istniały to i tak na poziomie poznawczym ludzie religijni myśląc w ten sposób, w danym momencie podczas modlitwy nie kierują się realizmem lecz czymś na kształt mistycyzmu, przed ich wewnętrznym trzecim okiem, czy też zwykłą wyobraźnią widnieje Inny Świat, które nie zobaczyliby operując tylko wzrokiem i słuchem; na który są skazani niewierzący. Którzy faktycznie tylko tak poznając, widzą cały czas surową rzeczywistość, nawet gdyby ją źle interpretowali, to rzeczywistość taką jaką się przedstawia widzą właśnie oni.
_________________ >>>>>>>>>> link <<<<<<<<<<<
|
Wt kwi 06, 2010 13:57 |
|
 |
maly_kwiatek
zbanowany na stałe
Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02 Posty: 3507
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Przeczytałem 3 razy bardzo uważnie, używając wszystkich swych mocy umysłowych. Mądre. Tylko nie na temat.
_________________ Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji. Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.
|
Wt kwi 06, 2010 18:00 |
|
|
|
 |
Daniel86
Dołączył(a): Cz wrz 17, 2009 10:45 Posty: 836
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Johnny99 napisał(a): A co to jest "prawdziwe małżeństwo" ? Sorry, że odpowiem pytaniem na pytanie. Czy można nazwać małżeństwem parę, która się nie rozwodzi tylko dlatego, że tak nie wypada lub z powodu innych przeszkód?
_________________ Pomóż klikając w serduszko! - Pajacyk, Okruszek, Polskie Serce i Pusta Miska
 Mi ne mortigas, mi ne ŝtelas, mi ne kredas...
|
Pt kwi 09, 2010 9:18 |
|
 |
evoleth
Dołączył(a): Śr sty 13, 2010 21:23 Posty: 569
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Daniel86 napisał(a): Piszecie, że rosnąca liczba rozwodów jest też spowodowana tym, że ludziom nie chce się walczyć o rozpadający się związek. Ale czy to nie jest tak, że ta walka polega tylko na tym, że małżonkowie uczą się znosić i tolerować na wzajem, a tak naprawdę nadal nie są prawdziwym małżeństwem? Nie koniecznie. Są oczywiście małżeństwa, w których dzieje się bardzo źle, zawarte przez ludzi nieodpowiedzialnych, nie kochających się, nękane nałogami i patologiami. Takie związki nie powinny w ogóle być zawarte i w wielu przypadkach rzeczywiście najlepiej byłoby, gdyby ludzie się rozeszli. Ale należy je odróżnić od wielu innych małżeństw, którym po prostu przydarza się kryzys. Różnie w życiu bywa. Czasem powodem jest jakieś nieszczęście, z którym para nie może sobie poradzić, choroba, utrata pracy, trudna sytuacja finansowa, odległość, zdrada, a czasem po prostu ścieranie się charakterów. W wielu takich przypadkach o małżeństwo warto jednak walczyć, bo zbudowane jest na miłości. Tylko że to wymaga wysiłku, wyrzeczeń, pokonania swojego egoizmu, czasem zwrócenia się o pomoc do specjalisty. W dzisiejszych czasach ludzie chętnie idą na łatwiznę, w tym zgadzam się z Johnnym i Alus. A powszechne przyzwolenie na rozwody przyczynia się do takiego stanu rzeczy. Roy Batty napisał(a): Niechby i te wszystkie postacie świata religijnego istniały to i tak na poziomie poznawczym ludzie religijni myśląc w ten sposób, w danym momencie podczas modlitwy nie kierują się realizmem lecz czymś na kształt mistycyzmu, przed ich wewnętrznym trzecim okiem, czy też zwykłą wyobraźnią widnieje Inny Świat, które nie zobaczyliby operując tylko wzrokiem i słuchem; na który są skazani niewierzący. Którzy faktycznie tylko tak poznając, widzą cały czas surową rzeczywistość, nawet gdyby ją źle interpretowali, to rzeczywistość taką jaką się przedstawia widzą właśnie oni. Religia nie odrywa ludzi od rzeczywistości. A jeśli tak, to jakiś wypaczony jej odłam. Ludzie religijni powinni widzieć rzeczywistość właśnie dokładnie taką jak ona jest. A ponadto dostrzegać duchowy i mistyczny wymiar niektórych wydarzeń. Ponadto, a nie zamiast. Dlatego nie rezerwuj przywileju postrzegania rzeczywistości "taką, jak się przedstawia" jedynie dla ludzi niewierzących.
_________________ ...spotykam ludzi którzy myślą że jestem kim nie jestem widzę ich jak nie tych którymi są słyszymy się pogrążeni we własnych światach...
|
Pt kwi 09, 2010 17:07 |
|
 |
Daniel86
Dołączył(a): Cz wrz 17, 2009 10:45 Posty: 836
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
A może to jest tak, że ludzie częściej kiedyś walczyli o to, by ich małżeństwo się nie rozpadło nie dlatego, że byli bardziej odpowiedzialni i religijni niż teraz, lecz dlatego, że kiedyś było więcej przeszkód do wzięcia rozwodu? Można to porównać do zaprzestania sprzedaży np. papierosów. Wtedy by spadła liczba palaczy, ale nie dlatego, że ludzie postanowiliby rzucić palenie, lecz dlatego, że by nie mogli kupić papierosów.
_________________ Pomóż klikając w serduszko! - Pajacyk, Okruszek, Polskie Serce i Pusta Miska
 Mi ne mortigas, mi ne ŝtelas, mi ne kredas...
|
Pn maja 03, 2010 10:41 |
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Zgadzam się z Danielem, że ludzie "częściej kiedyś walczyli o to, by ich małżeństwo się nie rozpadło", zaś argumentacja już do mnie mniej przemawia.
Myślę, że tu należy widzieć także zmiany psychologiczne. Jak zaznaczają psychologowie współczesny człowiek jest nastawiony na zysk i to zysk zdobyty niewielkim kosztem. To co wymaga wysiłku jest po prostu odkładane. Tak samo ludzie nie chcą walczyć o związek, bo przecież po co się w nim męczyć, lepiej się rozejść, zwłaszcza, że rozwodzik tak łatwo dostać...
Społeczeństwo niestety leniwieje. Leniwy i wygodny człowiek nie jest w stanie stworzyć małżeństwa, bo to jest szkoła kompromisów i wielu poświęceń.
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
Pn maja 03, 2010 12:23 |
|
 |
evoleth
Dołączył(a): Śr sty 13, 2010 21:23 Posty: 569
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Pytanie tylko czy jest to kryzys małżeństwa i rodziny, czy raczej kryzys człowieka.
_________________ ...spotykam ludzi którzy myślą że jestem kim nie jestem widzę ich jak nie tych którymi są słyszymy się pogrążeni we własnych światach...
|
Pn maja 03, 2010 13:16 |
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Owszem, z kryzysu człowieczeństwa, wypływa kryzys rodziny, którą tworzą ludzie.
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
Pn maja 03, 2010 13:26 |
|
 |
Ukyo
Dołączył(a): Śr kwi 12, 2006 11:04 Posty: 911
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
A ja bym powiedziała, ze kiedys panowała większa obłuda a jednoczesnie tolerancja na "grzeszki" małzonka. Przeciez zdrady zdarzały się tak wtedy jak i teraz, we wsiach i miastach, wśród bogatych i biednych. Po prostu o tym się mniej mówiło a zakonczenie małżeństwa - bardzo trudne do przeprowadzenia. Dlatego ludzie trwali przy sobie, ale czasem obok siebie.
Czy kryzys człowieczeństwa? Nieeee. Żyjemy w bardzo dobrych czasach, naprawdę. Zabójstwa sa powszechnie potępiane (zaczynają być anwet potępiana aborcja, czym nikt wczesniej się nie przejmował), ludzie mają (ogólnie) większy szacunek dla osób starszych, w naszych czasach dzieci zostały otoczone opieka, możliwością rozwoju, pobierania nauk. Ludzie sa delikatniejsi, bardziej wyczuleni na krzywdę ludzi czy anwet zwierząt. Oczywiscie, zdarzają sie wyjątki, ale ogólnie w porównaniu do tego, co było jeszcze 150 lat temu ludzkośc zrobiła wielkie postępy.
|
Pn maja 03, 2010 14:21 |
|
 |
evoleth
Dołączył(a): Śr sty 13, 2010 21:23 Posty: 569
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Można i tak na to spojrzeć. Ale to, że pewne prawa i wartości oficjalnie obowiązują, nie oznacza że ludzie dorośli do ich respektowania. Dzisiaj po prostu wiele rzeczy nazywa się po imieniu, coraz mniej jest tematów tabu. Dużo mówimy o tym, jak powinno być, wypracowaliśmy powszechnie uznane standardy. Jadnak na świecie wciąż pełno jest okrucieństwa i cierpienia, bo słaby i zagubiony człowiek wciąż dokonuje złych wyborów. A czy ludzie są delikatniejsi, wrażliwsi... nie, wątpię. Obecnie jest po prostu większy i szybszy dostęp do szokujących informacji i danych o różnych wydarzeniach na świecie.
A co do większej liczby rozwodów, to myślę że jest to wypadkowa rożnych zjawisk.
_________________ ...spotykam ludzi którzy myślą że jestem kim nie jestem widzę ich jak nie tych którymi są słyszymy się pogrążeni we własnych światach...
|
Pn maja 03, 2010 16:50 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
evoleth napisał(a): A co do większej liczby rozwodów, to myślę że jest to wypadkowa rożnych zjawisk. Do wymienionych dodałbym jeszcze, że kiedyś małżonkowie byli sobie bardziej niezbędni w codziennych obowiązkach. Niezwykle trudno było samej kobiecie czy samemu mężczyźnie prowadzić gospodarstwo. Nie było pralek, lodówek, mikrofalówek, chińskich zupek czy fast-foodów. Nie było kombajnów, centralnego ogrzewania, wodociągów i kanalizacji. Nie było tak wielu możliwości samorealizacji poza rodziną, w szczególności robienia kariery zawodowej. Nie było też ZUSu czy opieki zdrowotnej na stare lata.
|
Pn maja 03, 2010 20:54 |
|
 |
Daniel86
Dołączył(a): Cz wrz 17, 2009 10:45 Posty: 836
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Ale* przyznacie, że kiedyś było więcej przeszkód do wzięcia rozwodu niż dzisiaj. Np. wstyd przed środowiskiem, w którym się żyje, większa wzajemna zależność małżonków od siebie, religijność na pokaz itp. To wszytko sprawiało, że co najmniej część potencjalnych rozwodników rezygnowała z rozwodu.
* wiem, że zdania nie zaczyna się od "ale".
_________________ Pomóż klikając w serduszko! - Pajacyk, Okruszek, Polskie Serce i Pusta Miska
 Mi ne mortigas, mi ne ŝtelas, mi ne kredas...
|
Cz maja 06, 2010 9:10 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|