Co jakiś czas powracają do mnie apokaliptyczne myśli. Już kilka razy śnił mi się koniec świata. Nie twierdzę, że są to sny prorocze, właściwie nawet w to nie wierzę. Myślę raczej, że są wytworem mojego umysłu, bo gdzieś podświadomie ogromnie się tego boję. Mam poczucie, że marnowałam dotąd swoje życie, nie zdążyłam jeszcze być dobrym człowiekiem i dlatego spotka mnie zasłużona kara. Dwa, lub trzy lata temu, gdy występowały anomalie pogodowe, gdy w zimie szalała burza i gradobicie, wystraszyłam się tak bardzo, że ciągle chodziłam roztrzęsiona jak galareta, nie mogłam pozbierać myśli, a nawet wykonywać normalnie podstawowych czynności życiowych. Miałam nawet myśli, żeby odejść do jakiegoś zakonu o surowej regule, abym mogła zadręczać się jak asceta i odkupić przez to winy swoje i innych. Potem ten stan lękowy powoli minął. Zdarzało się, że odchodziłam od Boga, a potem znowu wracałam. Ostatnio zauważyłam, że moja wiara zaczęła prawdziwie dojrzewać. Wiem, że Bogu chcę oddać wszystko co moje i wszystko co robię, chcę robić na Jego chwałę. Zadziwia mnie jednak to, że obraz Boga w przepowiedniach jest tak bardzo inny niż ten, którym przedstawia się Go na co dzień. Bóg jest miłością, kocha wszystkich, wybacza grzechy i lituje się nad grzesznikami, czeka z otwartymi ramionami na tych, którzy chcą do Niego wrócić. Trudno więc sobie uzmysłowić, że ten Miłosierny Bóg ześle na ludzkość tak straszliwe kary i krzywdy. Z resztą to już raz się stało – wojny światowe. Ale to co teraz nastąpi ma być dużo gorsze...
Jedno jest pewne, Bóg jest ogromnie zagniewany tym co się dzieje na świecie. Osobiście mam wrażenie, że nie doczekam starości, bo koniec jest już bliski. Na Zachodzie wiara została już dawno wypleniona, a na tronie króla posadzono liberalizm. Na Wschodzie Europy wiara została wzięta szturmem i pochowana żywcem przez chory ustrój i opętanych ludzi. Przez ostatnie katolickie kraje przetacza się obecnie fala laicyzacji. W Polsce zaczynają odchodzić do wieczności ostatni ludzie z najlepszego pokolenia, ostatni, którzy hołdowali szlachetnym wartościom. Muzułmanie zalewają Europę, wyznawanie religii Wschodu jest modne, a deklarowanie wiary w Jezusa i Matkę Boską wiąże się z wystawieniem siebie na pośmiewisko. Jezus powiedział, że na końcu czasów nie będzie już wiary na świecie. Chrześcijanie będą prześladowani, nastąpi kryzys w Kościele, a ludzie będą ginąć w kataklizmach. To wszystko już się dzieje. Nawet Papież jest prześladowany i wyśmiewany.
Mam do Was zatem pytanie, jako do ludzi wiary. Czy Wy również to czujecie? Czy czujecie, że Bóg daje znaki, że powinniśmy zacząć się przygotowywać, bo koniec czasów jest bliski?... I to jest realne.

Zatem spokojnie możesz spać, koniec jest daleko...

'Koniec świata', czy też poprawniej powtórne przyjście Chrystusa, nie będzie narzędziem kary,a manifestacją miłości Boga.
Jedna z teorii mówi, że to my opóźniamy Jego przyjście, bo jak On sam mówił, nie chce utracić ani jednego z tych, których otrzymał. On też nie przyjdzie aby nas karać, ale aby nas zbawić.
Jeśli dzieje się źle, Bóg 'zrobi wszystko co w Jego mocy', by koniec teraz nie nastąpił.

Słuchaj, ta katastrofa może mieć zupełnie inny skutek. Być moze jest zaczątkiem skruchy wielu osób z Rosji z dawnego ustroju komunistycznego. I tak oczekiwanym początkiem nawrócenia Rosji. Trudno by nad tym nie myslał i sam Putin. W czasie Święta Miłosierdzia...
Czemu od razu koniec świata? Może to początek światłej przyszłosći w pokoju między ludźmi róznych krajów, narodowości. Wspólne plany lotów w kosmos, kolonizacji planet, oczyszczania ziemi z odpadów szkodliwych, pomoc humanitarna organizowana przez większa liczbe krajów współdziałających razem. Czemu koniec?
Jednoczenie sie w bólu jest jednym z najmocniejszych więzi które powstają miedzy ludźmi. Zobacz ile osób składa na ręce narodu Polskiego kondolencje. Jak wiele osób jest poruszonych tą tragedią. Czy tak od razu po przyuęciu miłości bliźniego do serc można złapać broń do reki i zabijać , planować zbrodnie? Myślę, że nie. Jeszcze wiele lat lepszej współpracy nas czeka. I to w końcu lody sie roztopiły między Rosją a Polską. Tego nam trzeba było na tym szczeblu elit. Jeżeli doczekamy sie końca czasów to mam nadzieję że z nawróconą Rosja razem.

Musze przyznać, że ostatnimi czasy czuję się podobnie jak chryzantema. Niepokoi mnie to dzieje się na świecie, ale także to, co dzieje się ze mną i strasznie się boje, że gdyby jednak ten dzień nadszedł nie będę w należyty sposób przygotowany. Nie boje się śmierci w sensie, że starce swe dotychczasowe życie, ale że to jak żyłem nie wystarczy na wejście do nieba. W ciągu ostatniego roku z moją wiara było bardzo różnie, ponieważ dostałem poważną szkołę życia. Na początku pokładałem w niej całą swoją nadzieje, potem zacząłem wątpić, na szczęście od niedawna znowu do niej powoli wracam.

Wracając do tematu, rok, bądź dwa, bądź trzy lata temu na religii poruszyliśmy temat końca świata. Nie pamiętam do końca słów księdza, ale postaram się zachować sens jego wypowiedzi. Powiedział, że Bóg nie po to stworzył świat, aby go zniszczyć, zwłaszcza po tak "krótkim" życiu człowieka.

Dobrze, że wszedłem na to forum, bo przez ostatnie dni byłem przytłoczony tymi myślami, a Wy daliście mi nadzieje.

Powiem tak: jestem właśnie w trakcie czytania katechez przedchrzcielnych Cyryla Jerozolimskiego. Żył on w IV wieku i już w swoich katechezach podawał że wszystkie znaki jakie Nowy Testament podaje nt. końca świata właśnie się spełniają: wojny, trzęsienia ziemi, prześladowania chrześcijan, głód, herezje itd. I chociaż wszystko bardzo mocno trzymało się kupy, naprawdę w tamtych czasach to wszystko występowało... A nawet więcej! Cyryl napisał do cesarza Konstantyna list informujący o ukazaniu się na kilka godzin nad Jerozolimą świetlistego krzyża który był tak jasny że przyćmił słońce, a który widzieli wszyscy mieszkańcy miasta. A więc pojawił się również "znak syna człowieczego".

A mimo to świat się nie skończył.

Chrześcijanie od czasów Jezusa żyją w czasach ostatecznych - śmierć Pana na krzyżu to była "pełnia czasów" a od tamtej pory tylko oczekujemy na paruzję. I tak oczekujemy od prawie 2000 lat... w międzyczasie były potworne prześladowania, bluźniercze herezje, zarazy i głód które powodowały śmierć większości ludności Europy, wieele wojen w tym 2 światowe, drastyczne zmiany klimatu i trzęsienia ziemi. Nawet świetlisty krzyż na niebie już był. A świat biegnie dalej swoim torem.

Krótko mówiąc nic nie wskazuje na to, żebyśmy żyli w czasach ostatecznie ostatecznych i mieli doczekać paruzji
Niemniej zawsze trzeba być na to przygotowanym bo "dzień pański przyjdzie jak złodziej w nocy, gdy się nie spodziewacie".

Jeśli martwicie się o swoje zbawienie to gorąco polecam zdobywanie odpustów i modlitwę, post i jałmużnę (która, jak mówi Pismo Święte "zakrywa wiele grzechów").

zazwyczaj jak cos zlego dzieje sie na swiecie ludzie mysla o koncu swiata.ale jest zle, pozniej znow jest lepiej i jakos nic sie jeszcze nie stalo i mysle ze sie nie stanie. bo jednak Bóg jest bardziej skomplikowany.i z koncem swiata to nie jest tak hop-siup.

Oczywiście sporo znaków można uznać za te z końca świata, ale ja słyszałem, że podobno koniec świata ma być, kiedy do każdego człowieka na ziemi dotrze Ewangelia, a datuje się to podobno na około 2020 roku. Zobaczymy

Przecież Apostołowie myśleli, że to jeszcze za ich czasów nastąpi Paruzja i że nastąpi koniec.
To, co teraz obserwujemy, te wszystkie zjawiska, zdarzenia, są tylko takimi znakami. które oznaczają postęp w czasie, to znaczy ten koniec jest trochę bliżej niż dalej, ale to i tak zapewne musi przejść przejść przez ziemię setki, tysiące ludzkich pokoleń, a i tak dla nas to wielka niewiadoma, kiedy nastąpi ten koniec wszystkich czasów.

To nie Bóg zniszczy ten świat, lecz my sami. Człowiek człowieka zniszczy. Sami siebie wyeliminujemy.

A co do końca świata, to się teraz mówi, że będzie to w 2012 Zobaczycie, ile samobójstw nastąpi przed tą datą.
Polecam gorąco film pt. 2012. Wizja końca świata przedstawiona strasznie.

.
Faktycznie, efekty specjalne niezłe. Ale reszta to typowy hollywoodzki schemat - od pierwszych scen wiadomo co się wydarzy. Nawet piesek jest, jak w każdym katastroficznym filmie.

Osobiście po pół godzinie byłem znudzony, ale co kto woli. Mój 14-letni syn był zachwycony. Ja w jego wieku pewnie też byłbym... Ale co to ma wspólnego z paruzją?

To że sporo osób przypuszcza że właśnie w tym roku nastąpi

Swoją drogą ciekawa jestem co się będzie działo na świecie za 2 lata ;P

Jak to co?
Rozpoczną się mistrzostwa na stadionie im. Lecha Kaczyńskiego, a Polska zostanie mistrzem Europy po zaciętym meczu z Estonią.

Koniec świata - nie wiem, ale kara bardzo prawdopodobna.

Nie wiem czy słyszałaś o Rozalii Celakównie- mnie przekonuje jej osoba. Ona żyła duchowością św. Tereski jako osoba świecka, pielęgniarka.

(..)Od września 1937 roku Rozalia otrzymuje szereg proroczych wizji, w których żądania Jezusa wobec Polski i świata zostały bardzo wyraźnie sprecyzowane. Od spełnienia tych żądań Bóg uzależniał los naszej Ojczyzny i innych narodów. Istotę tych objawień można sprowadzić do warunku: jeśli Polska chce ocalić siebie, musi uznać Jezusa swym Królem w całym tego słowa znaczeniu poprzez Akt Intronizacji. Ma być on dokonany przez cały Naród, a w szczególności przez władze państwowe i kościelne, które w imieniu Narodu mają wspólnie dokonać w sposób uroczysty tego Aktu. W następstwie za przykładem Polski pójdą inne narody i także one dokonają Aktu Intronizacji Jezusa na swego Króla. Wszystkie narody, które nie uznają Jezusa swym Królem, zginą.
(..)

Dalej mówił z najgłębszym przekonaniem: Trzeba wszystko czynić, by intronizacja była przeprowadzona. Jest to ostatni wysiłek miłości Jezusowej na te ostatnie czasy! Pytam z bojaźnią tę osobę, czy Polska się ostoi? Odpowiada mi: Polska nie zginie, o ile przyjmie Chrystusa za Króla w całym tego słowa znaczeniu, jeśli się podporządkuje pod Prawo Boże, pod prawo Jego miłości. Inaczej, moje dziecko, nie ostoi się. I jeszcze na ostatek mówi do mnie przekonywująco: Oświadczam ci to, moje dziecko, jeszcze raz, że tylko te państwa nie zginą, które będą oddane Jezusowemu Sercu przez intronizację, które Go uznają swym Królem i Panem. Przyjdzie straszna katastrofa na świat - mówił - jak zaraz zobaczysz.

W tej chwili powstał straszliwy huk. Owa kula pękła. Z jej wnętrza wybuchnął ogromny ogień, za nim polała się obrzydliwa lawa jak z wulkanu, niszcząc doszczętnie wszystkie państwa, które nie uznały Chrystusa. Widziałam zniszczone Niemcy i inne zachodnie państwa Europy. Z przerażeniem zwróciłam się o ratunek do tego Pana, a on mi mówił: Nie bój się, dziecko, i trzymał mnie za ramiona. Pytam go: Czy to jest koniec świata, a ten ogień i lawa, czy to jest piekło? Otrzymuję odpowiedź: Nie jest to koniec świata ani piekło, tylko straszna wojna, która ma dopełnić dzieła zniszczenia. Granice Polski były nienaruszone - Polska ocalała. Ta osoba nieznana mówi jeszcze do mnie: Państwa oddane pod panowanie Chrystusa i Jego Boskiemu Sercu, dojdą do szczytu potęgi i będzie już jedna Owczarnia i jeden Pasterz.(..)

http://www.rozalia.krakow.pl/rc/-poslannictwo.htm

Czy Kościół wypowiedział się oficjalnie na temat prawdziwości (lub przynajmniej niesprzeczności z nauką Kościoła) tych objawień?

mesjanizm Polski.tylko tak to widze.takie dziwne mieszanie państwowości z religia.
zreszta ilu to ludzi mowi i gdera o koncu swiata, i jka na razie jts to tylko potok slow na szczescie bez pokrycia.bo juz pare tych koncow byc mialo, a tu nic sie nie konczy i nie konczy na szczescie.