@Julka
Tylko najpierw wypadałoby zapoznać się z nauczaniem danego zboru, pochodzić parę miesięcy zanim się do nich wstąpi itd.

z nauczaniem się zapoznałam już dawno temu, byłam na kilku ich rekolekcjach, słuchałam chyba z setki kazań różnych pastorów danych zborów,mniej więcej mówili mi o działaniu tego Kościoła , nabożeństw, obrządków, znam wielu Zielonoświątkowców więc to środowisko nie jest mi obce

Madeline - Na obraz Kościoła ma wpływ przede wszystkim moja osobista postawa, jak ja traktuję Kościół, czy nie czasami tylko jak instytucję świadczącą usługi religijne.... Gdzie jest moja obecność w Kościele, czy jestem w autentycznej wspólnocie ludzi żyjących w parafii życiem chrześcijańskim, czy kroczę drogą ustawicznego nawracania się... Czy jako duchowny lub odpowiedzialny za parafię rezygnuję ze skostniałych schematów określanych mianem duszpasterstwa sakramentów na rzecz tak potrzebnego duszpasterstwa ewangelizacyjnego (misyjnego)... Dzisiaj ja osobiście dostrzegam, podobnie jak i Ty, że potrzebna jest na co dzień ewangelizacja ludzi już ochrzczonych będących od zawsze w Kościele...

Piszesz: "Od jakiegoś czasu chodzę do kościoła, msze bardzo mi się podobają, lecz IRYTUJĄ mnie ludzie tam uczęszczający."

Warto więc z Twojej strony podjąć trochę wysiłku i posłuchać katechez - ja proponuję Ci katechezy (neo)katechumenalne głoszone w niektórych parafiach. Katechezy przybliżą Ci problem życia chrześcijańskiego, które zawsze winno opierać się na czytaniu i reflektowaniu Słowa Bożego, uczestniczeniu w żywej liturgii we wspólnocie braci chcących na nowo odkryć wartości chrztu św. Sam tak rozpocząłem moje spotkanie z Bogiem i w żywej, autentycznej wspólnocie spotykającej się w parafii, zrozumiałem, co znaczy żyć Jego Duchem, Duchem Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego...

Bo samo tylko przychodzenie do kościoła (świątyni), patrzenie się z upodobaniem na "msze" i innych anonimowych (irytujących Cię) ludzi nie jest istotą życia chrześcijańskiego. Jest to obraz Kościoła (ciała Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego) trochę przesłonięty "chmurami". Tymi chmurami mogą być właśnie grzechy chrześcijan, pewne formy tradycji (przestarzałe i niepoprawne) przeszkadzające na prawdziwe życie chrześcijańskie we wspólnocie Kościoła a także pewne koncepcje teologiczne zbyt abstrakcyjne i racjonalistyczne...

Dlatego, jeśli myślisz bardzo poważnie spotykać Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego w braciach, w Słowie Bożym, w Eucharystii oraz w posługującym wspólnocie braci prezbiterze, zachęcam Cię do podjęcia wysiłku wysłuchania katechez prowadzących do bardzo poważnego wtajemniczenia chrześcijańskiego...

Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź na mój post.
Otóż, moja więź z kościołem rzymskokatolickim nie jest mocna, jeśli chodzi o zakres mojej wiedzy na jego temat. Jak już wspominałam, wychowałam się w rodzinie ŚJ, nie uczęszczałam na lekcje religii, nie chodziłam do kościoła. Od pewnego czasu czytam Pismo Święte w przekładzie Tysiąclecia, które jest bardziej wiarygodne niż Nowego Świata i pragnę z całych sił szukać Boga oraz Jezusa Chrystusa, którego uważałam za mniej ważnego od Boga, jak nauczali mnie ŚJ.
Obecnie uczęszczam w mszach niedzielnych oraz w dniach powszednich, jeśli mam czas i muszę zaznaczyć, że nie znam wielu modlitw i zwyczajów KK. Przychodzę tam, klękam i modlę się po swojemu, czując bliskość Boga i Jezusa Chrystusa. Z uwagą słucham słów księdza, przeżywam chwile refleksji. Jako dziesięciolatka wzięłam chrzest w KK bez wiedzy mojego ojca, lecz potem nie pozwolono mi na przyjęcie I Komunii Świętej i na tym moja przygoda z kościołem się zakończyła...
Dopiero w tym roku, w liceum, po jedenastu latach przerwy od katechez szkolnych, znów zaczęłam uczęszczać na lekcje religii, ale tylko po to, by mieć wpisywane obecności, bo zakres mojej wiedzy jeśli chodzi o katechezę jest skromny. Więc o jakie katechezy Panu chodzi? Ja z wielką chęcią chciałabym coś w tym kierunku zrobić.
Jestem załamana ludźmi, ich poziomem wiedzy na temat Pisma Świętego i poziomem moralności.
Na lekcji religii w szkole rozmawiamy na całkiem inne tematy, uczniowie nie znają nawet dziesięciu przykazać, chociaż nasz ksiądz się stara.
Kiedy moje koleżanki zobaczyły, że czytam Pismo albo książki na temat wiary, głupio się na mnie patrzyły, jakbym spadła z księżyca, bo teraz liczy się tylko ''alkohol, imprezy, towarzystwo, zabawa''. Gdybym mogła zarządzać to wpuściłabym do kościoła tylko starsze osoby, które trzymają się jeszcze jakichś wartości.
a co do Zielonoświątkowców.... na czym polega ich wiara?
Pozdrawiam.

tylko nie idź do neokatechumenatu !
co do wiedzy chrześcijan, a właściwie jej braku to nic nowego.
a koleżankami się nie przejmuj. Dziś pójście pod prąd jest nie
na czasie i dlatego tak reagują. A co do wpuszczania do Kościoła:
każdy jest w nim mile widziany, w końcu to Dom Boży.
Co do Zielonoświątkowców to jest to odłam protestancki, nauka
owego kościoła opiera się na Piśmie Świętym.



Kościół ten praktykuje chrzest oraz Wieczerzę Pańską.
Szczególnie podkreslany jest chrzest w Duchu Świętym,

ogólnie to od kościoła katolickiego różni się chyba tym,że tam zamiast
Księdza jest pastor, nie ma Eucharystii, a są nabożeństwa,
kościół jest podzielony na zbory i każdy ma swojego pastora.
Nie mają celibatu i nie uznają Maryi.

ogólnie polecam strony:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Ko%C5%9Bci ... tkowy_w_RP

http://kz.pl/

ale nic nie daje takiego poznania jak osobiste doświadczenie , spotkanie z tymi ludźmi,
uczestnictwo w nabożeństwie czy rekolekcjach.
Od nikogo nie doznałam takiej życzliwości,serdeczności, dobra i pomocy w przeciwieństwie
do KK. Także polecam.

w jakim sensie nie uznają Maryi? Jako dziewicy?

Madeline
Dzisiaj w Kościele katolickim, moim zdaniem, trzeba wracać do pierwszych wieków po zainicjowaniu Kościoła przez Jezusa Chrystusa... Początek to Zesłanie Ducha św.... Kościół rozszerzał się dzięki "głupstwu przepowiadania" tych, którzy byli wtajemniczeni w życie chrześcijańskie... Przepowiadany był kerygmat i kto go usłyszał sercem, zapragnął wejść do Kościoła (wspólnoty wiernych) i żyć życiem chrześcijańskim...

Ale do życia chrześcijańskiego prowadził tzw. katechumenat (czas życia we wspólnocie na pewnych zasadach, przechodzenia pewnych skrutyniów itp.) Katechumenat przygotowywał do podstawowego sakramentu chrześcijańskiego jakim jest chrzest św. Dzisiaj z różnych powodów katechumenat w Kościele katolickim w pierwotnej formie prawie zanikł ale istnieje pilna potrzeba wtajemniczania w życie chrześcijańskie osób już ochrzczonych. Istnieje dzisiaj w Kościele tzw. neokatechumenat, w którym mogą uczestniczyć wszyscy pragnący wiary żywej. Rozpoczyna się go przez wysłuchanie katechez głoszonych przez katolicką ekipę świeckich zapraszanych przez proboszczów poszczególnych parafii. W skład ekipy wchodzi również prezbiter jako gwarant eklezjalności głoszonego Słowa Bożego. Chcąc uczestniczyć w katechezach, trzeba szukać parafii, gdzie są takie katechezy... Można próbować dowiedzieć się u miejscowego proboszcza... Są dwa szczególne okresy, w których są głoszone takie katechezy: okres Wielkiego Postu i Adwentu ale nie jest to zasadą... Warto jednak poszukiwać, pytać... i wbrew temu co inni sugerują - spróbować...i doświadczyć spotkania z Panem !

Dobrze, popytam.

@Madeline.
Pytania o zielonoświątkowców

Tak. Tym większy wymiar zadania, jakie spoczywa na tych bardziej świadomych. Może jednak zechcesz w tym pomóc ? Tacy jak Ty -traktujący wiarę poważnie - są Kościołowi niesłychanie potrzebni !

Dzięki Elbrus. Poczytam trochę na temat tej wiary.


Johnny99
Szukam prawdy i sądzę, że w końcu ją znajdę. Może właśnie w kościele rzymskokatolickim.
Przede mną długa droga.

Zalogowałam się na tym forum w poszukiwaniu ludzi wartościowych, o podobnych aspiracjach i jestem troszkę zawiedziona, bo mam wrażenie, że jest tu więcej ludzi niewierzących, którzy chcą toczyć spór z wierzącymi. Piękne jest jednak to, że człowieka kochającego Boga nikt nie odciągnie od tej miłości.

Bardzo wiele zastrzeżeń pada, co do KK... Moim zdaniem powinno się wycofać celibat i zmienić kilka rzeczy.
a jakie jest wasze zdanie na ten temat?

Madeline - wiele rzeczy po ludzku można zmieniać w KK lecz czy wszystkie są dobre i przyniosą dobro. Wiele razy, wydaje mi się po ludzku (bez asystencji Ducha św.), zmieniano już w KK nie biorąc pod uwagę dobra np. ograniczając (praktycznie likwidując) katechumenat w KK, nawracając siłowo (mieczem) na wiarę w Boga... Myślę, że trzeba poddawać się temu, co Bóg poprzez powołanych przez Niego braci do posługi w KK mocą Ducha św. chce zachowywać a co udoskonalać....Niezbadane są wyroki Boże...

Nie uważacie, że KK dostosowuje się do potrzeb obecnych katolików, do ich poziomu? Skoro tak, to wstyd mi za ludzi reprezentujących wspólnotę KK. Oczywiście zawsze znajdą się wyjątki, których jest zbyt mało.

Uważam, że Kościół jest żywym organizmem, może to i dobrze, że do końca nie skostniałym ale tętniącym życiem...
Na przestrzeni wieków patrząc wstecz na historię Kościoła były Jego i wzloty, i upadki...Podobnie ja jako chrześcijanin nigdy nie będę się uważał za kogoś lepszego ale zawsze za potencjalnego grzesznika tak samo wspólnota (Kościół) nie jest wolny od ludzkich słabości... Mając tego świadomość wiem, że postrzeganie Kościoła zależy także od tego jak mnie inni z poza Kościoła postrzegają... To na razie tyle... Pokój z Tobą!

w jakim sensie on tętni życiem??