Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So lis 22, 2025 15:12



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 67 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5
 Reforma edukacji a rzeczywistość w polskich szkołach 
Autor Wiadomość
Post Re: Reforma edukacji a rzeczywistość w polskich szkołach
SweetChild napisał(a):
Moim zdaniem tylko ten kto nic nie pisze, nie popełnia żadnych błędów ("pełna poprawność"), może za wyjątkiem nielicznych jednostek. Reszta to cała gama poprawności, przykładowo od dramatycznych 90% błędów do 0,9% błędów. Z tego co wiem, obecnie też dopuszczamy jakiś procent błędów, czy to na szkolnych sprawdzianach czy na maturach (przynajmniej za moich czasów tak było, zdaje się że jakieś trzy ortografy były dozwolone).

No to już wiem, w którym miejscu się rozminęliśmy. Ty rozpatrujesz poprawność pod kątem oceniania, ja pod kątem celu kształcenia. Wiadomo, że dziecko w pierwszej klasie podstawówki nie dostaje od razu do opanowania wszystkich reguł ortograficznych. Wiadomo też, że nie wszyscy osiągną pełną poprawność ortograficzną, kończąc gimnazjum, ale to nie zmienia samego celu. Dla potrzeby ocenienia pracy ucznia, owszem, wyróżnia się „progi poprawności”. Za niewłaściwe podejście do sprawy uważam natomiast myślenie już na starcie, że wszystkich uczymy (dla przykładu), iż na końcu wyrazu zawsze piszemy „ch”, a dla chętnych (rozumiem, że wg Twojej koncepcji byliby to uczniowie uczęszczający na dodatkowe zajęcia z języka polskiego jako przedmiotu, który ich szczególnie interesuje) dodajemy, że istnieją wyjątki od tej reguły typu wyraz „druh”.

SweetChild napisał(a):
I to co najistotniejsze, jako uzasadnienie piszesz teraz "mój polonistyczny umysł nie dopuszcza przyzwolenia na istnienie". I ja tak też uważam: to nie sprawność komunikacyjna jest tu najistotniejsza, ale kryteria natury powiedzmy estetycznej. A co by było, gdyby mój umysł nie dopuszczał np. istnienia otyłości? Moim zdaniem mam prawo starać się zachować sylwetkę, ale nie mam prawa katować dietą innych.

Jasne, bo Twoje ciało jest Twoją „własnością” i innym nic do tego, bo raczej im krzywdy (nie licząc tej estetycznej) swą otyłością nie zrobisz. Język natomiast nie jest „własnością” jednostki. Jest narzędziem komunikacji, nad którego ochroną czuwają językoznawcy, kodyfikując normy nie na podstawie swojego estetycznego widzimisię, ale na podstawie badań, jak dane słowo jest używane przez tzw. inteligencję. Na poziomie normy językowej nie ma czegoś takiego jak „półpoprawność”.

[a tak na marginesie, proponuję zakończyć ortograficzny offtop ;)]

SweetChild napisał(a):
Dlatego zadziwiają mnie postulaty, że rodzice powinni siedzieć cicho, a broń Boże coś skrytykować.

Nie, nie powinni siedzieć cicho, ale nie powinni też wywierać presji. Może podam przykład z mojego „podwórka”. W mojej miejscowości jest tylko jedna podstawówka i jedno gimnazjum (ale nie jako zespół szkół). Odwiecznym problemem jest mieszanie klas na początku gimnazjum (tj. w klasach są różni uczniowie, i lepsi, i gorsi, a po wymieszaniu ten stan ma być utrzymany; zresztą, nikt nie postuluje tworzenia klas „geniuszy” i „słabeuszów”). Rodzice tworzą listy protestacyjne, argumentują w stylu: „to są przecież najlepsze przyjaciółki, od pierwszej klasy siedzą w jednej ławce i nie można ich rozdzielać”, a nawet „szturmują” szkołę po apelu rozpoczynającym rok szkolny (na zebrania przychodzi zwykle garstka rodziców, ale w takich sytuacjach pojawiają się tłumnie). I nie wytłumaczysz im, że dla ich dzieci nie jest dobre „kiszenie się” w jednej społeczności klasowej przez 9 lat…

SweetChild napisał(a):
Przede wszystkim uważam, że podwyższony rygor jest pewną formą kary.

A ja uważam, że kara może pomóc nam jedynie w ograniczeniu pewnych złych zachowań. Natomiast na pewno nie nauczy pozytywnych zachowań, jak np. pomoc innym ludziom.

Co do reszty problemów, które poruszyłeś w swoim poście: muszę przyznać, że coraz trudniej mi się dyskutuje, bo nie mam wystarczającego doświadczenia życiowego, aby móc się wypowiadać, czy to z perspektywy nauczyciela, czy rodzica. A tworzenie kolejnych wpisów na zasadzie „idea ideę ideą pogania” wydaje mi się niepotrzebne.


Pt kwi 16, 2010 16:42

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: Reforma edukacji a rzeczywistość w polskich szkołach
Liam napisał(a):
SweetChild napisał(a):
Szczegółów też nie znam, z tego co pamiętam miało to być coś między obecną szkołą a poprawczakiem, takie placówki o podwyższonym rygorze, z odpowiednio wykwalifikowaną kadrą. Moim zdaniem krok w dobrym kierunku, mimo że Giertychem nie przepadam, a pomysł "amnestii maturalnej" też uważam za fatalny.

Hm... Dziękuję za informację. :)


Udało mi się odszukać wątek z dyskusją na temat pomysłu Giertycha.

Liam napisał(a):
Chyba nie masz świadomości tego, że żadne formy izolacji nie przynoszą efektów w postaci resocjalizacji? Inaczej z więzień i poprawczaków wychodziłyby same aniołki, tymczasem większość ludzi wraca tam prędzej czy później. Zrozum, to naprawdę jest rozwiązanie które satysfakcjonuje wyłącznie tych "dobrych" (że już nie powiem w czyim mniemaniu), czyli zwyczajne pozbycie się problemu.


Zdaję sobie z tego sprawę, traktuję to (zresztą podobnie jak więzienia) jako mniejsze zło. Zgadzam się też, że takie rozwiązanie satysfakcjonuje głównie tych "dobrych", ale nie widzę powodów, dla których miałbym popierać rozwiązania satysfakcjonuje głównie tych "złych".


Pt kwi 16, 2010 16:50
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: Reforma edukacji a rzeczywistość w polskich szkołach
domi_que napisał(a):
No to już wiem, w którym miejscu się rozminęliśmy. Ty rozpatrujesz poprawność pod kątem oceniania, ja pod kątem celu kształcenia. Wiadomo, że dziecko w pierwszej klasie podstawówki nie dostaje od razu do opanowania wszystkich reguł ortograficznych. Wiadomo też, że nie wszyscy osiągną pełną poprawność ortograficzną, kończąc gimnazjum, ale to nie zmienia samego celu. Dla potrzeby ocenienia pracy ucznia, owszem, wyróżnia się „progi poprawności”. Za niewłaściwe podejście do sprawy uważam natomiast myślenie już na starcie, że wszystkich uczymy (dla przykładu), iż na końcu wyrazu zawsze piszemy „ch”, a dla chętnych (rozumiem, że wg Twojej koncepcji byliby to uczniowie uczęszczający na dodatkowe zajęcia z języka polskiego jako przedmiotu, który ich szczególnie interesuje) dodajemy, że istnieją wyjątki od tej reguły typu wyraz „druh”.


Od biedy mogło by być, ale pozwolę sobie uściślić ;) Załóżmy, że mamy 100 reguł ortograficznych (kompletnych, z wyjątkami). Załóżmy dalej, że przeciętny obywatel używa średnio 10.000 słów, przy czym do poprawnego zapisu 90% z nich wystarczy 20 reguł. Wówczas w ramach zajęć obowiązkowych nauczamy tych 20 reguł, a pozostałe 80 na zajęciach dodatkowych.
Oczywiście konkretne liczby podałem przykładowo, ogólnie kierowałbym się zasadą "im mniej przymusu a więcej dobrowolności tym lepiej".

domi_que napisał(a):
Jasne, bo Twoje ciało jest Twoją „własnością” i innym nic do tego, bo raczej im krzywdy (nie licząc tej estetycznej) swą otyłością nie zrobisz. Język natomiast nie jest „własnością” jednostki. Jest narzędziem komunikacji, nad którego ochroną czuwają językoznawcy, kodyfikując normy nie na podstawie swojego estetycznego widzimisię, ale na podstawie badań, jak dane słowo jest używane przez tzw. inteligencję. Na poziomie normy językowej nie ma czegoś takiego jak „półpoprawność”.


Absolutnie nie sugeruję, aby masy miały ustalać reguły poprawności. Chociaż mam wrażenie, że język jednak "żyje" i czasami językoznawcy muszą skapitulować pod naporem mas (np. uznac za poprawną formę, która wcześniej była uznawana za niepoprawną). Ale mogę się mylić, a nie znam żadnego przykładu.

domi_que napisał(a):
[a tak na marginesie, proponuję zakończyć ortograficzny offtop ;)]


Jestem za, chociaż traktuję go jako dobre odniesienie praktyczne dla ogólnego teoretyzowania.

domi_que napisał(a):
A ja uważam, że kara może pomóc nam jedynie w ograniczeniu pewnych złych zachowań.


Zgadza się, ale ograniczanie złych zachowań uważam za istotne.

domi_que napisał(a):
Co do reszty problemów, które poruszyłeś w swoim poście: muszę przyznać, że coraz trudniej mi się dyskutuje, bo nie mam wystarczającego doświadczenia życiowego, aby móc się wypowiadać, czy to z perspektywy nauczyciela, czy rodzica. A tworzenie kolejnych wpisów na zasadzie „idea ideę ideą pogania” wydaje mi się niepotrzebne.


Mi z kolei brak wykształcenia pedagogicznego. Jako rodzic mogę już coś napisać, ale przyznaję, że dzieci szczęśliwie wykazują się zrównoważonym rozwojem i nie pałają szczególnie wielką niechęcią do żadnych przedmiotów. Dlatego opieram się głównie na własnych doświadczeniach z czasów szkolnych i ocenie przydatności zdobytej wiedzy w dalszym życiu (a tu też mam już trochę danych ). Obawiam się też, czy "młodszaki" nie wdadzą się we mnie ;)


Pt kwi 16, 2010 17:25
Zobacz profil
Post Re: Reforma edukacji a rzeczywistość w polskich szkołach
SweetChild napisał(a):
Absolutnie nie sugeruję, aby masy miały ustalać reguły poprawności. Chociaż mam wrażenie, że język jednak "żyje" i czasami językoznawcy muszą skapitulować pod naporem mas (np. uznac za poprawną formę, która wcześniej była uznawana za niepoprawną). Ale mogę się mylić, a nie znam żadnego przykładu.

Język żyje i językoznawcy kapitulują, ale ta kapitulacja jest rozłożona na lata, a nie jest wynikiem „sezonowej mody” na słowo. A najlepszym przykładem wpływu mas na język wydaje mi się być to, że raczej nie narzuca się odgórnie mieszkańcom danej miejscowości, jak mają odmieniać jej nazwę.

SweetChild napisał(a):
Mi z kolei brak wykształcenia pedagogicznego.

Mi też (jeszcze) brak ;)


So kwi 17, 2010 9:49
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 27, 2005 11:37
Posty: 382
Post Przedszkola
Z forum PO - cytat Gazety Prawnej:
Cytuj:
Wbrew przepisom w niektórych przedszkolach sześciolatki uczą się czytać i pisać. Rodzice sami proponują nauczycielom zakup podręczników i proszą o prowadzenie zajęć. Kuratoria będą sprawdzać, czy przedszkola realizują nową podstawę programową. (....)
Zgodnie z nowymi przepisami niedozwolone jest prowadzenie w zerówkach zajęć z czytania i pisania dla wszystkich dzieci oraz korzystanie z podręczników. Dlatego przedszkola, które wprowadzają takie rozwiązania, starają się ukrywać ten fakt, aby nie narazić się na kontrolę kuratorium oświaty. Przepisy można jednak też omijać.
Zaraz, to po co są obowiązkowe klasy zero? Czy wszyscy rzeczywiście potrzebują wychowania przedszkolnego? Coraz więcej szkół organizuje zerówki, a to tylko stracony rok. Może powinna być nieobowiązkowa? Wtedy mógłbym zgodzić się z programem "sześciolatki do szkół". Być może nie wszystkie obiekty są w stanie przyjąć pierwszaków - nie jest tajemnicą, że nauka w klasach 1-3 nie może odbywać się wyłącznie na zasadzie wkuwania i robienia sprawdzianów. Szkoła ma być przyjazna.

_________________
.:: KTO RANO WSTAJE, TEN PODPIS DOSTAJE ::.


Pn kwi 26, 2010 18:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 27, 2005 11:37
Posty: 382
Post Nowe informacje o reformie
Znalazłem inny dokument na temat reformy: http://www.reformaprogramowa.men.gov.pl/im...ies/reforma.pdf

Cytuj:
Pierwszy język obcy jest nauczany od początku szkoły podstawowej. W gimnazjum uczeń kontynuuje naukę tego języka oraz rozpoczyna naukę drugiego języka obcego. Przyjmuje się, że jednym z tych dwóch języków powinien być angielski ? jeśli uczeń nie uczył się go w szkole podstawowej, powinien zacząć naukę tego języka w gimnazjum.
A nie lepiej uczyć angielskiego już od IV klasy podstawówki? Obowiązkowy drugi język obcy w gimnazjum to też przegięcie - powinien być dla chętnych. Lepiej postawić na ilość niż jakość.

Dla wyjaśnienia - obowiązkowym językiem powinien być międzynarodowy, czyli angielski.

Cytuj:
Materiał obejmujący dzieje po I wojnie światowej aż po czasy współczesne został przeniesiony do pierwszej klasy szkoły ponadgimnazjalnej.

potem czytamy:

Uczniowie decydujący się na inny profil realizować będą obowiązkowy przedmiot historia i społeczeństwo. Dziedzictwo epok.
Czy historia i społeczeństwo to taki rozszerzony WOS, czy powtórka z historii? Chyba nie, bo:
Cytuj:
Przedmiot wiedza o społeczeństwie ma wyposażyć uczniów w wiedzę, umiejętności i postawy obywatelskie, które umożliwiają im odpowiedzialne i skuteczne uczestnictwo w życiu publicznym. Ma skłaniać uczniów do zainteresowania się sprawami publicznymi i angażowania w debaty i dyskusje, uczyć wyrażania własnych poglądów oraz wysłuchiwania, rozumienia i uwzględniania opinii odmiennych niż własne. Ma rozwijać szacunek do innych ludzi, grup społecznych, kultur i narodów. Ma przygotować uczniów do samodzielnego i niezależnego myślenia o wydarzeniach i procesach zachodzących w lokalnej społeczności, w kraju i na świecie.

Kolejny akapit dotyczy przedmiotu przyroda. O tym już pisałem. Kto wybierze geografię na poziomie rozszerzonym, będzie musiał tłuc przedmiot ogólny (wszystko i nic) albo w ogóle go mieć nie będzie. Jak już wyżej napisałem, 1 nauczyciel nie poprowadzi wzorowo zajęć z 4 dziedzin na wysokim poziomie, chyba że jest wszechstronnie uzdolniony.

Zmiana nazwy PO na EDB to chyba tylko po to, aby uniknąć kolizji skrótowców?

Nie mam czasu na szukanie i czytanie szczegółowej podstawy programowej. Zadanie dla chętnych :)

Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Za bardzo kombinują. Powstanie większy bałagan - przeciwnie do założeń.

Rządowa strona: http://www.reformaprogramowa.men.gov.pl

Chyba niedługo przygotuję własną wizję podstawy programowej, gdy znajdę więcej czasu.

_________________
.:: KTO RANO WSTAJE, TEN PODPIS DOSTAJE ::.


Śr kwi 28, 2010 21:03
Zobacz profil
Post Re: Reforma edukacji a rzeczywistość w polskich szkołach
.
Założenia teoretyczne tej globalizacji i przemieszania przedmiotów to ja niby rozumiem. Mamy przechodzić od nauczania scholastycznego, zapamiętywania dat i faktów, do rozumienia związków przyczynowo-skutkowych. W rezultacie młodzież ma mieć mniej suchej wiedzy, a za to lepszą orientację w procesach historycznych, zjawiskach geograficznych, itd. W myśl zasady, że datę można zawsze sprawdzić w źródłach, ale przede wszystkim należy umieć wyciągać wnioski.

Z takim kierunkiem edukacji na poziomie ogólnym i podstawowym można by się było zgodzić. Ale, jak słusznie podnoszą krytycy, skonstruowanie takiego planu nauczania, żeby był przejrzysty i kompletny, to zadanie niemal niewykonalne.

Nauczycieli niekompetentnych tu bym się akurat nie bał bardziej niż normalnie. Mając dobrze opracowany konspekt i wiedzę ogólną z własnej szkoły wyniesioną byłbym w stanie spokojnie poprowadzić na poziomie podstawowym lekcję przyrody, czy historii - sam będąc anglistą z wykształcenia. Nie mówimy tu wszak o szkolnictwie wyższym. Większym problemem jest przygotowanie tegoż konspektu jednak...


Śr kwi 28, 2010 21:31
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 67 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL