po co? niewierzący doszliby do podobnych wniosków ,co ja.
może nawet bardziej kontrowersyjnych.

poza tym,co ma do tego Liturgia?
jeśli Bóg na siłę w Twojej duchowości robi czas,że nie chce za wszelką cenę pokazać,że jest przy Tobie ,by Cię sprawdzić to i tak Ci się nie "pokaże" , nie ważne jaka by Liturgia była.

wy myślicie ,że jak się starałam to nie jechałam na łasce Bożej???
bo gdyby nie wiara w to,że mimo iż wiem,że Bóg jest ,choć od roku kompletnie tego nie odczuwam to by tej pracy nie było.A ta wiara pewnie była łaską... skoro wszystko jest łaską...jak mówią Święci.

arzahel- ale można przesadzić w drugą stronę: czyli nie robić nic i czekać aż Bóg swoją łaską zrobi wszystko za mnie. Wtedy nie będzie pychy,ale tym bardziej efektów ,jeśli Ty sam siądziesz i nic robić nie będziesz . Wtedy Bóg powie" sługo nieużyteczny"

My chyba myślimy że Ty niewiele rozumiesz. A teraz co, paliwo się skończyło?

Słuchaj, dostałaś tu cały wachlarz odpowiedzi. Każdy z nas jest inny, każdy na swój sposób starał się pomóc i doradzić. Jak widać nikt Ci nie pasuje... Pozwól że powtórzę, bo nie odpowiedziałaś na moje pytanie z wcześniejszego postu? Skoro jesteś przekonana, że masz rację, to po co marnujesz czas na katolickim forum zamiast spożytkować go efektywniej?

Jeszcze raz w skrócie: chrześcijaństwo to nie konkurs moralności, to nie dobrze działający ekspres do kawy ani nie automat z napojami. Chrześcijaństwo to nie jest jakiś efektywny plan skutecznego spożytkowania energii, to nie tworzenie raju na Ziemi. Chrześcijaństwo to relacja niedoskonałego człowieka z doskonałym Bogiem. Doskonałym i wielkim na tyle, że ten pierwszy nie zawsze obejmuje Go (i Jego plan dla nas) umysłem, bo "Drogi moje nie są waszymi drogami, a myśli moje nie waszymi myślami". Pokora, zaufanie i cierpliwość.

Myślę, że w chwilach buntu potrzeba po prostu dużo czasu, bo żadne wyjaśnienia nic nie dadzą, jeśli człowiek się zamyka na nie, jeśli się przeciw nim buntuje. Być może dotrą za jakiś czas...

Rozważ, przemedytuj te słowa: (na pewno wiesz czyje one są)
"Aby dojść do smakowania wszystkiego, nie chciej smakować czegoś w niczym. Aby dojść do poznania wszystkiego, nie chciej poznawać czegoś w niczym. Aby dojść do posiadania wszystkiego, nie chciej posiadać czegoś w niczym. Aby dojść do tego, by być wszystkim, nie chciej być czymś w niczym."

Julko moja droga.

Masz 20 lat, ja mam 17... Nie wiem czy to tak spora różnica. Nie rozumiem dlaczego masz takie podejście do wiary? To trochę przykre.
Nikt na świecie nie jest doskonały, każdy popełnia grzechy poważne i te mniej poważne. Skoro mocno wierzysz w Boga to dlaczego próbujesz się od niego odwrócić będąc przekonana, że więź z nim i tak Ci nic nie przyniesie? Myślę, że jest on jeszcze bardziej rozczarowany niż ja. Zaufaj mu, przecież on Ci da to, czego większość nie będzie miała, czyli życie wieczne! Czy to niewystarczająca nagroda?! Nawet jeśli będziesz popełniała grzechy codziennie (oczywiście nienaumyślnie), okażesz skruchę, wyspowiadasz się i będziesz kochała Boga to myślisz, że nic w zamian nie dostaniesz? Mylisz się. On widzi każdy Twój ruch, zna każdą Twoją myśl, to przecież Twój Ojciec, który Cię kocha i wie, jakim uczuciem go darzysz.
Nie oglądaj się za innymi, którzy ciągle popełniają błędy i Bóg ich nie obchodzi, bo w niego nie wierzą... Teraz jest moda na ''ateizm''. Wierzysz w Boga - to tak jakbyś wierzył w UFO, Nie wierzysz - jesteś fajny. Bóg czuje tak jak my i pewnie kraja mu się serce, gdy widzi co się tutaj dzieje... I gdy takie osoby jak Ty wykazują taką postawę.
Bóg widzi wszelkie Twoje starania i na pewno to doceni. Nie sugeruj się innymi i ich opiniami(chodzi o tych w Twoim otoczeniu), kieruj się sercem.

http://www.youtube.com/watch?v=mdA496WyL9s&feature=fvst

to powinno Ci dodać otuchy.

Liam,ale ja od nikogo nie oczekuję żadnych pocieszeń ani doradców ,którzy robią łaskę
naprawdę!! wystarczy,że w kościele tacy są.
a dlaczego siedzę na forum i piszę o tym?
żeby obalić stereotypy bo wkurza mnie już to piękne gadanie ,które nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Ja bym chciała ,żeby chrześcijaństwo było RZECZYWISTE, a nie tylko ubrane w słowa. A takie niestety jest. W każdym razie tak je doświadczam,więc stąd moje zdanie,że coś nie gra.
jumik , lubię ten cytat św.Jana od + jednak większość jego tekstów wydaje mi się często przelukrowana ( w sensie,że doszukiwanie się na siłę w wielu zjawiskach tego, czego tam nie ma), choć kiedyś się nim zachwycałam.Było , minęło...

Madeline- znam te teksty, kiedyś też gadałam i pisałam tak jak Ty... wierz mi.. jak mówią
" pantha rei" i wszystko się zmienia... ( co do Twojego pytania tu nie chodzi tylko o ciągle nawracanie się)

ps. ateizm jako epatowanie " fajnością" jest naprawdę głupim pomysłem z tym akurat się zgadzam. ale u mnie to raczej ,co innego,bo ateizm to nie wiara ,że Bóg istnieje, a ja niestety mam 100% pewność ,że jest tylko się dogadać nie możemy ( i tak tak, wiem o tym,że nie ja tu mam stawiać warunki... )

Sądzę, że ja wierzę, a Ty się poddajesz i tyle w tym temacie.

Popełniasz, aż tyle grzechów, że masz problem z ciągłym nawracaniem się?

.
Nie zauważyłem, żeby Ci ktoś tu robił łaskę? Po prostu, zgodnie z Twoimi poglądami - pisanie na forum nie jest efektywne.

A jak Ci powiem, że ja też znam Twoje teksty i też kiedyś tak gadałem... ignorujesz to. To po co tracisz czas?

wyrażam swoje zdanie . nie musi mieć efektywności

niczego na siłę.

Dziennikarz zapytał Matkę Teresę z Kalkuty co nalezy czynic, aby naprawić świat.
- "Zacząć od siebie"
usłyszał.

I dobrze powiedziane.

Alus chyba nie przeczytał wszystkich poprzednich postów.

Ale dobrze zakończył ten temat. Chyba nie będziemy dalej tego drążyć, skoro brak pozytywnych skutków, prawda?

nie,zwłaszcza,że sama znalazłam odpowiedni cytat.