Czy cieszy Was perspektywa prania mózgu w Niebie?
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Tak, takich cytatów jest dużo. Nie przytoczę tu dosłownie rozumowania księdza Hryniewicza w oparciu o teologie starszych wyznawców tej nadziei, ale rzecz sprowadza się do interpretacji słowa gehenna - które rozumiemy jako potworne cierpienie (odłączenie od Boga czy ogień piekielny). Otóż było to miejsce wypalania śmieci - i właściwie na sporym obszarze cały czas się coś tliło. Ale w którymś momencie przestawało. Ksiądz Hryniewicz tłumaczy również, że słowo "wieczny" niekoniecznie oznacza nieskończony, a jedynie długie wieki. Dalej wywodzi, że z naszego punktu widzenia, kara piekła może być "wieczna" ale kiedyś się skończy a człowiek tak oczyszczony będzie miał szansę powrócić do Boga. "Oto czynię wszystko nowe (Ap 21,5) powiedziano i na tym "wszystko" opiera się duża część nadziei. A także: „Z wywyższenia przyciągnie wszystkich do siebie” (J 12, 32). To co zostało tu powiedziane o utracie bliskich, którzy odejdą do piekła na zawsze również mnie nie przekonuje - bo nie umiałbym i nie chciał być szczęśliwy wiedząc, że na przykład moja mama, mój syn czy żona cierpią potwornie i na zawsze. To ja takie niebo mam... nisko na liście priorytetów. O wiele bardziej imponuje mi Bóg tak potężny, że zdoła całe swoje stworzenie uchronić i przygotować nam sprawiedliwą karę i miłosierną łaskę. Takie dwa w jednym, chociaż bez frytek do tego  Ja zresztą od dziecka takie marzenia miałem. Jak mi ktoś podpadł to owszem, w ucho dałem bo zapalczywy byłem, ale potem nie chciałem go ukarać - marzyłem żeby mu ktoś mądry wytłumaczył że źle postępuje żeby zrozumiał swój błąd, odpokutował za niego i zadośćuczynił tak, byśmy dalej mogli być przyjaciółmi. I tak. Największym marzeniem mojego życia jest spotkać w Niebie wszystkich tych, którzy mnie kiedyś skrzywdzili i móc im powiedzieć, że to minęło, zapomnijmy o ym i kochajmy się jak bracia. I bardzo chciałbym usiąść Tam przy jednym stole ze Staliem, Hitlerem i wieloma innymi zbrodniarzami, Wszyscy razem, w obecności Boga Najwyższego moglibyśmy sobie wyjaśnić gdzie i dlaczego w pewnym momencie dobro ulotniło się z naszego życia i zapomnieliśmy, czy też świadomie odrzuciliśmy Boga. I chciałbym także spotkać ludzi, którym ja uczyniłem coś złego wyjaśnić i błagać o przebaczenie. I otrzymać je. Gwałcone dzieci, młodzi chłopcy ginący w bójkach gangów, okradani biedacy - zdolni do przebaczenia tym co im źle czynili - czyż nie tacy są godni wejść do nieba? A złoczyńcy, którzy dostąpili odpuszczenia win? Jezus mói przecież w tym tak chętnie cytowanym (choć w innym kontekście) fragmencie: "Nikt cię nie potępił? A ona odpowiedziała: Nikt, Panie! Wtedy rzekł Jezus: I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz." (Jan 8,10-11) W takiego Boga wierzę i cieszy mnie fakt, że choć nie jest o głównym nurtem naucznia Kościoła, przez wieki ten prąd trwa - zarówno w prawosławiu jak i katolicyzmie. Nikt nie zabania głosić takich polądów, byle cicho i gdzieś na marginesie. Zastanawiałem się nawet, dlaczego hierarchia kościelna tak tłumi ten nurt. I myślę, że to ze strachu. Bo w końcu podstawowe zadanie Kościoła jest nauczycielskie. Trudno zatem głosić dobro bez straszenia karą - to klasyczna metoda kija i marchewki. Tyle że z mojego pedagogicznego doświadczenia wiem, że ona skutkuje wyłącznie na bardzo słabe i bardzo młode osobniki. Człowiek dojrzały zaczyna myśleć w innych kategoriach. Uważam, że Boga należy kochać i czcić, ale bez strachu. Zaufać Mu że to, co pobłądziło On w końu rozkocha w sobie i będą mogli wrócić zatwardziali grzesznicy. Ktoś powie może, że to też pranie mózgu, A ja sobie myślę, że Bóg jest tak cudowny i wspaniały, że kiedy już zobaczymy Go twarzą w twarz, nikt z nas nie będzie mu się mógł oprzeć. Zakochamy się w Nim tak bardzo, że z chęcią przez to piekło przejdziemy w nadziei, że na końcu On nas wszystkich przygarnie, a my siebie nawzajem. Ale nie nazwałbym tego praniem mózgu. O ile praniem mózgu jest sytuacjia, w której zakochujesz się od pierwszego wejrzenia i chcesz zrobić absolutnie wszystko, aby być z tą osobą. Kto kochał prawdziwie, ten zrozumie. 
|
N maja 23, 2010 22:10 |
|
|
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
 Re:
Liam napisał(a): Otóż było to miejsce wypalania śmieci - i właściwie na sporym obszarze cały czas się coś tliło. Ale w którymś momencie przestawało.
Ksiądz Hryniewicz tłumaczy również, że słowo "wieczny" niekoniecznie oznacza nieskończony, a jedynie długie wieki. Dalej wywodzi, że z naszego punktu widzenia, kara piekła może być "wieczna" ale kiedyś się skończy a człowiek tak oczyszczony będzie miał szansę powrócić do Boga. O ile mi wiadomo, jest to (tzn. przemijalność piekła) sprzeczne z nauczaniem Kościoła i to dogmatycznym o wiecznej karze piekła. KKK 1035 Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki, "ogień wieczny" (Por. Symbol Quicumque: DS 76; Synod Konstantynopolitański: DS 409. 411; Sobór Laterański IV: DS 801; Sobór Lyoński II: DS 858; Benedykt XII, konst. Benedictus Deus: DS 1002; Sobór Florencki (1442): DS 1351; Sobór Trydencki: DS 1575; Paweł VI, Wyznanie wiary Ludu Bożego, 12). Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wyłącznie w Bogu człowiek może mieć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie.Liam napisał(a): Zastanawiałem się nawet, dlaczego hierarchia kościelna tak tłumi ten nurt. I myślę, że to ze strachu. Bo w końcu podstawowe zadanie Kościoła jest nauczycielskie. Trudno zatem głosić dobro bez straszenia karą - to klasyczna metoda kija i marchewki. Tyle że z mojego pedagogicznego doświadczenia wiem, że ona skutkuje wyłącznie na bardzo słabe i bardzo młode osobniki. Człowiek dojrzały zaczyna myśleć w innych kategoriach. Mówienie o piekle nie jest po to, żeby straszyć. Jest prawdą, a więc trzeba ją głosić. Jest częścią nauczania, jakie przekazał nam Bóg. I Jezus też o niej nie raz mówił - czyżby po to, żeby straszyć? Nie -tak samo jak Kościół, z miłości, żeby ostrzegać. Liam napisał(a): Zaufać Mu że to, co pobłądziło On w końu rozkocha w sobie i będą mogli wrócić zatwardziali grzesznicy. Ufać Bogu trzeba, ale należy uważać, żeby to zaufanie w stosunku do zbawienia siebie nie przerodziło się w grzech przeciwko Duchowi Świętemu: "Grzeszyć licząc zuchwale na miłosierdzie Boże".
_________________ Piotr Milewski
|
Pn maja 24, 2010 12:52 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Re:
jumik napisał(a): Ufać Bogu trzeba, ale należy uważać, żeby to zaufanie w stosunku do zbawienia siebie nie przerodziło się w grzech przeciwko Duchowi Świętemu: "Grzeszyć licząc zuchwale na miłosierdzie Boże". To właśnie kocham u katolików, jumiku. Niby zwykła wypowiedź w dyskusji, a od razu zawiera ocenę... A skąd niby wiesz, czy ja jestem zuchwały? Tak, to tylko przestroga, jasne. Uwielbiacie tak przestrzegać a z zewnątrz odbierane to jest jako buta, zarozumiałość i pycha. I odpycha. 
|
Pn maja 24, 2010 13:15 |
|
|
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
 Re: Re:
Liam napisał(a): jumik napisał(a): Ufać Bogu trzeba, ale należy uważać, żeby to zaufanie w stosunku do zbawienia siebie nie przerodziło się w grzech przeciwko Duchowi Świętemu: "Grzeszyć licząc zuchwale na miłosierdzie Boże". To właśnie kocham u katolików, jumiku. Niby zwykła wypowiedź w dyskusji, a od razu zawiera ocenę... A skąd niby wiesz, czy ja jestem zuchwały? Tak, to tylko przestroga, jasne. Uwielbiacie tak przestrzegać a z zewnątrz odbierane to jest jako buta, zarozumiałość i pycha. I odpycha.  Liam, a czy ja mówię o Tobie? Czy ja w ogóle kogoś tu oceniam? Nie wkładaj w mój tekst czegoś, czego tam nie napisałem! Nie doszukuj się oceny, osądu Ciebie tam, gdzie tego nie ma! Temat nie krąży wokół Twojego przypadku, ale wokół zbawienia i koncepcji z tym związanych oraz ewentualnych implikacji takich poglądów.
_________________ Piotr Milewski
|
Pn maja 24, 2010 14:34 |
|
 |
Elbrus
Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07 Posty: 8229
|
 Re: Re:
Liam napisał(a): To właśnie kocham u katolików, jumiku. Niby zwykła wypowiedź w dyskusji, a od razu zawiera ocenę... A skąd niby wiesz, czy ja jestem zuchwały? Tak, to tylko przestroga, jasne. Uwielbiacie tak przestrzegać a z zewnątrz odbierane to jest jako buta, zarozumiałość i pycha. I odpycha.  Mogło chodzić o te zdania: "Zastanawiałem się nawet, dlaczego hierarchia kościelna tak tłumi ten nurt. I myślę, że to ze strachu. " Hierarchia nie może rozwijać lub tłumić jakichś nurtów wedle własnego uznania (bo to jet dobre dla ludzi). Ma przekazywać prawdę katolicką i tyle. Można się zgadzać lub nie zgadzać, ale nie wymagać od Magisterium czegoś, czego zrobić nie może.
_________________ The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him. (Proverbs 18:17)
Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna. (Weatherby Swann)
Ciemny lut to skupi. (Bardzo Wielki Elektronik)
|
Pn maja 24, 2010 14:35 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Re:
jumik napisał(a): Liam, a czy ja mówię o Tobie? Czy ja w ogóle kogoś tu oceniam? Nie wkładaj w mój tekst czegoś, czego tam nie napisałem! Nie doszukuj się oceny, osądu Ciebie tam, gdzie tego nie ma! Temat nie krąży wokół Twojego przypadku, ale wokół zbawienia i koncepcji z tym związanych oraz ewentualnych implikacji takich poglądów.
O mnie osobiście czy nie o mnie, nie ma znaczenia. Faktem jest, że ocena w takich wypowiedziach jest i ludzie spoza KK są na nią wrażliwi a Wy macie to w nosie. Elbrus napisał(a): Liam napisał(a): "Zastanawiałem się nawet, dlaczego hierarchia kościelna tak tłumi ten nurt. I myślę, że to ze strachu. " Hierarchia nie może rozwijać lub tłumić jakichś nurtów wedle własnego uznania (bo to jet dobre dla ludzi). Ma przekazywać prawdę katolicką i tyle. Można się zgadzać lub nie zgadzać, ale nie wymagać od Magisterium czegoś, czego zrobić nie może. Może lub nie, ale to czyni. Poczytaj sobie o księdzu Hryniewiczu, choćby w wikipedii, (zakładka Kontrowersje) to będziesz wiedział o czym mówię. Powinna przekazywać prawdę, tyle że nawet "prawda katolicka" (czymkolwiek by to nie było) nie jest jednolita. W chrześcijaństwie zawsze były różne nurty, tylko nie wszystkie są równie wygodne do głoszenia...
|
Pn maja 24, 2010 14:47 |
|
 |
klops
zbanowany na stałe
Dołączył(a): N maja 23, 2010 21:38 Posty: 159
|
 Re: Czy cieszy Was perspektywa prania mózgu w Niebie?
Nawiązując do tematu. Jak można mieć pranie mózgu w niebie jak w ogóle nie będziemy mieli tam mózgu, przynajmniej do czasu otwarcia ostatniej pieczęci....?
_________________ Trzymajcie się imienia Jego
|
Pn maja 24, 2010 20:22 |
|
 |
Elbrus
Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07 Posty: 8229
|
 Re: Czy cieszy Was perspektywa prania mózgu w Niebie?
klops napisał(a): Nawiązując do tematu. Jak można mieć pranie mózgu w niebie jak w ogóle nie będziemy mieli tam mózgu, przynajmniej do czasu otwarcia ostatniej pieczęci....? W niebie, czyli już na ostatnim etapie zdarzeń ostatecznych. Chrześcijanie wierzą w ciała zmartwychwstanie - KOMPLETNEGO  ciała ludzkiego.
_________________ The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him. (Proverbs 18:17)
Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna. (Weatherby Swann)
Ciemny lut to skupi. (Bardzo Wielki Elektronik)
|
Pn maja 24, 2010 20:26 |
|
 |
klops
zbanowany na stałe
Dołączył(a): N maja 23, 2010 21:38 Posty: 159
|
 Re: Czy cieszy Was perspektywa prania mózgu w Niebie?
Cytuj: Chrześcijanie wierzą w ciała zmartwychwstanie - KOMPLETNEGO ciała ludzkiego. No tak to oczywista oczywistość, ale do momentu otrzymania tego ciała będziemy jedynie w postaci duchowej  i będziemy pływać sobie w szeolu-hadesie-abissysonie.
_________________ Trzymajcie się imienia Jego
|
Pn maja 24, 2010 21:18 |
|
 |
Elbrus
Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07 Posty: 8229
|
 Re: Czy cieszy Was perspektywa prania mózgu w Niebie?
klops napisał(a): do momentu otrzymania tego ciała będziemy jedynie w postaci duchowej Dlatego kolega napisał o praniu mózgu w niebie, a nie tuż po śmierci. 
_________________ The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him. (Proverbs 18:17)
Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna. (Weatherby Swann)
Ciemny lut to skupi. (Bardzo Wielki Elektronik)
|
Pn maja 24, 2010 21:47 |
|
 |
klops
zbanowany na stałe
Dołączył(a): N maja 23, 2010 21:38 Posty: 159
|
 Re: Czy cieszy Was perspektywa prania mózgu w Niebie?
Będzie jak będzie, a będzie tak jak odgórnie Bóg ustalił, na pewno będzie sprawiedliwie. 
_________________ Trzymajcie się imienia Jego
|
Pn maja 24, 2010 22:27 |
|
 |
ReKa
Dołączył(a): Pn maja 24, 2010 21:00 Posty: 56
|
 Re: Czy cieszy Was perspektywa prania mózgu w Niebie?
Odpowiedź na temat nieba (i prania w nim mózgów) czy piekła, kryje się w pytaniu - po co tu jesteśmy? Jeśli uznać, że jesteśmy tu po to, żeby Bóg mógł nas sobie poobserwować, a potem osądzić i nagrodzić lub ukarać, to istnienie nieba i piekła ma sens, ale Bóg w takim przypadku jest jak Cezar - wielbiciel igrzysk. Jeśli natomiast założyć, że Bóg jest Miłością Doskonałą, to odpada teoria, że jesteśmy tu dla Jego zabawy, ale wtedy pozostaje pytanie - to w takim razie po co tu jesteśmy? Jeśli przyjąć, że jesteśmy częściami (dziećmi) Boga (a chyba tak jest skoro Bóg jest Wszystkim), to po co Bóg miałby się "podzielić", dać nam fizyczność i przysłać nas do świata fizycznego? Może po to, żeby fizycznie doświadczyć siebie samego? Żeby poznać siebie w doświadczeniu, bo zna siebie "tylko" koncepcyjnie? Jeśli tak jest, to naszym celem jest stworzenie się w tym świecie jako miłość (bo tym jesteśmy w istocie). Skoro Bóg chce, żebyśmy ten cel osiągnęli (a przez to i On osiągnie swój cel), to będziemy to robić tak długo, aż to nam się uda (jedno wcielenie to z pewnością za mało). I w tym momencie teoria o niebie i piekle, jako nagrodzie i karze - upada. I prać mózgu też nie trzeba będzie, bo wszyscy wrócimy do domu, z którego tu przyszliśmy i będziemy tu jeszcze wpadać nie raz.
|
Wt maja 25, 2010 20:49 |
|
 |
Peter
Dołączył(a): So mar 07, 2009 15:57 Posty: 122
|
 Re: Czy cieszy Was perspektywa prania mózgu w Niebie?
Elbrus napisał(a): Dlatego kolega napisał o praniu mózgu w niebie, a nie tuż po śmierci. Ściślej: napisałem o mózgu lub jakimś jego ekwiwalencie służącym do myślenia w chwili, w której będzie dokonywany wybór naszego pośmiertnego losu. Oczywiście możliwe, że wtedy już nie będziemy mogli myśleć, dlatego właśnie spytałem Was jak czujecie się TERAZ ze świadomością, że nawet jeśli Wam się uda, to ktoś z Waszej rodziny będzie cierpiał wieczne męki. klops napisał(a): Będzie jak będzie, a będzie tak jak odgórnie Bóg ustalił, na pewno będzie sprawiedliwie. Jeśli masz na myśli "sprawiedliwość" Boga wielokrotnie opisywaną w Biblii, to nie wiem czy jest z czego się cieszyć 
|
Cz maja 27, 2010 15:56 |
|
 |
Wątpiący
Dołączył(a): Wt mar 30, 2010 12:01 Posty: 172
|
 Re: Czy cieszy Was perspektywa prania mózgu w Niebie?
Choć to może sie wydawać nierawdopodobne, ale w średniowieczu istniało przeświadczenie iż największą radością w niebie będzie oglądanie mąk dusz potępionych. Idea piekła jako miejsca WIECZNYCH mąk jest głęboko niemoralna - tylko chory umysł mógł wymyślić iz istota doskonale kochająca i miłosierna jąką jest Bóg stworzył piekło w którym istoty przez niego stworzone miałby sie tam męczyć w nieskończoność. Jestem ciekawy kwalifikacji moralnych osób które z uporem twierdzą że piekło istnieje i że ludzie będą się tam męczyć przez całą wieczność ( część ludzi oczywiście ). A rozwijając pytanie czy Bóg może być szczęśliwy wiedząc iż ludzie cierpią takie męki ( zaznaczam iż miłość Boga ma być o wiele większa niż miłość matki do dziecka ).
|
Cz maja 27, 2010 17:30 |
|
 |
maly_kwiatek
zbanowany na stałe
Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02 Posty: 3507
|
 Re: Czy cieszy Was perspektywa prania mózgu w Niebie?
Widzę, że niektórych wciąż męczy to "pranie mózgów" w Niebie, przewidywane przez Petera. Coś w tym jest, że ludzie tak o tym Niebie myślą. Ja kiedyś dawno uległem pewnej wizji w której ludzie w Niebie, odziani w białe szaty nic nie robią tylko się nudzą i graja na harfach lub cytrach. To była dość przygnębiająca wizja jak na wieczność. Jestem pewny, że Peter podał swoją wizję, by rozmieszać dyskusję intensywnie. Jest w tym, co podał, pewne nieprawdziwe założenie. Mianowicie, ludzie w Niebie nie będą na kształt Adama i Ewy z pierwotnego stworzenia, gdyż zjedli oni z Drzewa Wiadomości Dobrego i Złego a my wszyscy wraz z nimi, przez to, posiedliśmy wiedzę o stanie rzeczy. Myślę, że dzięki temu jesteśmy bliżsi Boga, niż przed grzechem pierworodnym ( jak twierdził Szatan zachęcając do grzechu). Ta bliskość Boga sprawia, że widzimy więcej niż pierwsi rodzice, że możemy zobaczyć wszystko, co jest. Cokolwiek to znaczy. Cała historia ludzkości to oduczanie się strachu patrzenia na Boga i stworzenia oczami podobnymi do oczu Boga. Patrzenia i widzenia. Patrzenia bez strachu i z miłością. Człowiek podobny do Boga, który jest świadom tego podobieństwa i który to akceptuje z miłością - nie ponudzi się przez całą wieczność. Bo to podobieństwo to ciągły udział w dziele stwarzania. Udział rozumiany tak, jak kto uważa. To może być wspieranie dzieła Boga modlitwą, albo pomaganie mu swoją świadomą aktywnością. Niebo to miejsce pełne twórczej pracy, napełnionej nieskończoną miłością. Pozdrawiam 
_________________ Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji. Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.
|
Pt maja 28, 2010 9:25 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|