Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Autor |
Wiadomość |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
 Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Elbrus..
Tak się zastanawiam, czy Twoim zdaniem powinnam "się wypisać" z KK? Przecież nie ma sensu moja tam obecność, bo uznaje własne prawdy i nie wierzę w nieomylność KK.
|
Pn maja 31, 2010 19:18 |
|
|
|
 |
Elbrus
Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07 Posty: 8229
|
 Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Szarotka napisał(a): Tak się zastanawiam, czy Twoim zdaniem powinnam "się wypisać" z KK? Nie wiem. Po prostu nie rozumiem chęci pozostania człowieka w Kościele którego poglądów nie podziela. //sprawa którą opisał użytkownik Bond Bóg jest wszędzie, chodzenie do kościoła nie zbawia, poradzić się księdza można po mszy... Przynależność do Kościoła Rzymskiego nie uchroni przed ewentualnym potępieniem. Tak tylko się zastanawiam, a każdy zrobi tak, jak uważa za właściwe.
_________________ The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him. (Proverbs 18:17)
Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna. (Weatherby Swann)
Ciemny lut to skupi. (Bardzo Wielki Elektronik)
|
Pn maja 31, 2010 19:31 |
|
 |
Wojtek37
Dołączył(a): Pt lip 11, 2003 18:46 Posty: 677
|
 Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Ja powiem tak..... Kościół może nie popiera związków niesakramentalnych, ale poszczególni księża, i owszem - zapytacie na jakiej podstawie to stwierdzam, ano na takiej, iż pewien proboszcz, udzielił dwukrotnie pozwolenia na bycie "matką chrzestną" , osobie żyjącej w związku cywilnym, lecz cały czas mającą ważny "sakrament małżeństwa" - i co, nie łamie On w ten sposób dyscypliny KRzK ?. Znam wiele - niestety takich kwiatków ..... i wielka szkoda że tak się dzieje .... 
_________________ Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan
|
Pn maja 31, 2010 19:46 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Szkoda? Dlaczego? Czy to nie jest najlepszy przykład tego jak Kościół naucza: żeby potępiać grzech a nie człowieka?
|
Pn maja 31, 2010 19:57 |
|
 |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
 Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Elbrus napisał(a): Szarotka napisał(a): Tak się zastanawiam, czy Twoim zdaniem powinnam "się wypisać" z KK? Nie wiem. Po prostu nie rozumiem chęci pozostania człowieka w Kościele którego poglądów nie podziela. //sprawa którą opisał użytkownik Bond Bóg jest wszędzie, chodzenie do kościoła nie zbawia, poradzić się księdza można po mszy... Przynależność do Kościoła Rzymskiego nie uchroni przed ewentualnym potępieniem. Tak tylko się zastanawiam, a każdy zrobi tak, jak uważa za właściwe. Zrozum, że KK dla człowieka wychowanego w katolickiej rodzinie, jest czymś pośredniczącym między Bogiem a człowiekiem. Gdzie ma się podziać człowiek wierzący w Boga i pragnący Jego obecności, a nie zgadzający się z pewną częścią nauki KKK? Nie wierze, że chodzenie do kościoła mnie zbawi. Dlatego nie chodzę do kościoła. A jednocześnie apostazji nie mogę podpisać, bo nie zgadzam się z żadnym zawartym w niej zdaniem. Zastanawiałam się nad przejściem do innego Kościoła. Ale nie bardzo widzę w tym sens. Po pierwsze zapewne nie istnieje żaden Kościół, z którym zgadzałabym się w 100%, a zmiana za każdym razem, gdy mnie coś zacznie uwierać jest niepoważna. Po drugie wierzę, że jest ten sam Bóg w każdym z Kościołów, w każdym z wyznań. Wierzę, że może mieć różne oblicza i różne imiona, ale jest jeden. Dlatego też przeskakiwanie z dróżki na dróżkę.. podczas gdy wszystkie prowadzą do jednego celu jest dla mnie bezsensowne. Dlatego krocze poboczem drogi, na której mnie postawiono jako dziecko. Może kiedys wrócę na drogę, a może dojdę poboczem aż do celu. Nie wiem. Nie podoba mi się, gdy mnie ktoś (Ahawa?) przegania i mówi, że nie ma tu dla mnie miejsca.
|
Pn maja 31, 2010 20:08 |
|
|
|
 |
Elbrus
Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07 Posty: 8229
|
 Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Szarotka napisał(a): Zrozum, że KK dla człowieka wychowanego w katolickiej rodzinie, jest czymś pośredniczącym między Bogiem a człowiekiem. I to jest myślenie pogańskie - nie chrześcijańskie. Dla chrześcijanina jedynym pośrednikiem jest Chrystus Jezus, który zasiada po prawicy Boga i który udziela swego Ducha tym, którzy tego potrzebują. Funkcje kapłańskie (większość z nich) wymyślili ludzie (wg mnie oczywiście). Szarotka napisał(a): Gdzie ma się podziać człowiek wierzący w Boga i pragnący Jego obecności, a nie zgadzający się z pewną częścią nauki KKK? Jeśli ktoś ma kontakt z bogiem, to po odejściu z Kościoła go nie utraci. A jeśli utraci, to ten kontakt był nic nie wart. Szarotka napisał(a): A jednocześnie apostazji nie mogę podpisać, bo nie zgadzam się z żadnym zawartym w niej zdaniem. Nie ma czegoś takiego jak 1 wzór aktu apostazji. Można stworzyć swój własny, praktycznie podając dowolny powód odejścia (tylko księdzu się będziesz tłumaczyć, ale pewnie i tak cię to nie ominie, nawet gdybyś podała najbardziej przekonujący powód). Najczęstszym zwrotem używanym przy apostazji jest powoływanie się na Konstytucję RP i prawo do wolności sumienia, wyznania/wyznawanego światopoglądu. Szarotka napisał(a): Zastanawiałam się nad przejściem do innego Kościoła. Ale nie bardzo widzę w tym sens. Po pierwsze zapewne nie istnieje żaden Kościół, z którym zgadzałabym się w 100%, W samym nurcie katolickim istnieją kościoły, które by mogły (chociaż po części) odpowiadać twoim poglądom (chyba): http://pl.wikipedia.org/wiki/Katolicki_liberalizm1. Modernizm katolicki: o Catholics for Choice (Katolicy na rzecz Wyboru) o My jesteśmy Kościołem2. Liberalny Kościół katolickiSzarotka napisał(a): a zmiana za każdym razem, gdy mnie coś zacznie uwierać jest niepoważna. A czy członkostwo w jakimś Kościele to jakiś mus? Szarotka napisał(a): Po drugie wierzę, że jest ten sam Bóg w każdym z Kościołów, w każdym z wyznań. Wierzę, że może mieć różne oblicza i różne imiona, ale jest jeden. Dlatego też przeskakiwanie z dróżki na dróżkę.. Czy wierzysz, że ten sam Bóg nakazywał muzułmanom wybijać chrześcijan, a chrześcijanom muzułmanów? Czy wierzysz że ten sam Bóg, który kazał zabijać za naruszenie spoczynku szabatu, jest Bogiem buddystów? Nie mówię o Bogu jako NIEZBADANYM (dosłownie) Absolucie ale o KONKRETNYM Bogu, którego opisują teiści. Szarotka napisał(a): podczas gdy wszystkie prowadzą do jednego celu jest dla mnie bezsensowne. Chyba niezbyt dobrze zapoznałaś się z różnicami, jakie wystepują w głównych religiach. Chrześcijaństwo: jedyną drogą, Prawda i ŻYCIEM jest Chrystus. Nie ma innej ewangelii, a ci którzy mówią, że jest - są Antychrystami. Islam: nie ma Boga prócz Allaha, a boska cześć oddawana Jezusowi jest zaprzeczeniem monoteizmu i grzechem. Judaizm: bałwochwalstwo (oddawanie czci bałwanom) jest jednym z najcięższych grzechów (zwane jest nierządem). itd.Szarotka napisał(a): Dlatego krocze poboczem drogi, na której mnie postawiono jako dziecko. A Dlaczegoby nie kroczyć środkiem drogi, na której postawisz siebie sama? Szarotka napisał(a): Może kiedys wrócę na drogę, a może dojdę poboczem aż do celu. Nie wiem. To jest liczenie na cud. Można wierzyć w cuda, ale bez przesady. Szarotka napisał(a): Nie podoba mi się, gdy mnie ktoś (Ahawa)? To pewnie dlatego, że on jest "purytaninem-tradycjonalistą" i prezentuje tylko postawę taką, jaką miał katolicyzm do czasu SVII. To co cię trzyma w KK to pewnie ten margines synkretyzmu, który został rozluźniony w XX wieku. Nie miej jednak pretensji do Ahawy, ale do Kościoła i do Chrystusa ("obyś był gorący..."). Szarotka napisał(a): przegania i mówi, że nie ma tu dla mnie miejsca. Nawet i w PIS znalazłoby się miejsce dla jakiegoś antyklerykała, ale pytam się: po co?
_________________ The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him. (Proverbs 18:17)
Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna. (Weatherby Swann)
Ciemny lut to skupi. (Bardzo Wielki Elektronik)
|
Pn maja 31, 2010 21:41 |
|
 |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
 Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Wydaje mi się, że dyskusja z Tobą nie ma sensu. Nie rozumiesz mnie. A ja nie mam wiedzy, by z Tobą rozmawiać na Twoim poziomie. Tak, myślę po pogańsku. I co z tego? Jest gdzieś przymus czegoś innego? Cieszę się, że w ogóle myślę, a nie przyjmuje wszystkiego jak cielę, bo tak trzeba. Aktu apostazji nie podpiszę, bo nie chcę formalnie opuszczać KK. Więc żaden powód nie wchodzi w grę. Cytuj: A czy członkostwo w jakimś Kościele to jakiś mus? Członkostwo w żadnym Kościele nie jest musem, jest MOIM wyborem, do którego mam prawo i to wykorzystuję. Cytuj: Czy wierzysz, że ten sam Bóg nakazywał muzułmanom wybijać chrześcijan, a chrześcijanom muzułmanów? Czy wierzysz że ten sam Bóg, który kazał zabijać za naruszenie spoczynku szabatu może być Bogiem buddystów? Nie wierzę, że Bóg jednym czy drugim to kazał. Myślę, że to kompletny brak zrozumienia prawdziwej idei wiary.. że to właśnie przykład durnego paplania, które kapłani jedni czy inni sami wymyślają i nie ma to nic wspólnego z wolą Boga. Cytuj: Nie mówię o Bogu jako NIEZBADANYM (dosłownie) Absolucie ale o KONKRETNYM Bogu, którego opisują teiści. To nie Bóg. To Jego odbicie w ludzkich umysłach. Konkretne odbicie. Realnie wyglądające, ale jedynie odbicie.. zupełnie nie tożsame z Bogiem. Cytuj: Chyba niezbyt dobrze zapoznałaś się z różnicami, jakie wystepują w głównych religiach. W ogóle się nie zapoznawałam. Cytuj: Chrześcijaństwo: jedyną drogą, Prawda i ŻYCIEM jest Chrystus. Nie ma innej ewangelii, a ci którzy mówią, że jest - są Antychrystami. Islam: nie ma Boga prócz Allaha, a boska cześć oddawana Jezusowi jest bałwochwalstwem. Judaizm: bałwochwalstwo jest jednym z najcięższych grzechów (zwane jest nierządem). itd. To są słowa ludzi. Nie Boga. Tak samo jak słowa w naszym KKK. Nie wierzę, że są wolą i słowami Boga. Cytuj: A Dlaczegoby nie kroczyć środkiem drogi, na której postawisz siebie sama? Ponieważ nie mam aż tyle pewności siebie, by budować własna drogę i ponieważ nie widzę takiej potrzeby. Po co miałabym to robić? Dlaczego?! Cytuj: To jest liczenie na cud. W cuda akurat wierzę. Nawet bardzo mocno w nie wierzę. Cytuj: To co cię trzyma w KK to pewnie ten margines synkretyzmu, który został rozluźniony w XX wieku. Nie rozumiem tego zdania.. Późno jest. Cytuj: Nie miej jednak pretensji do Ahawy, ale do Kościoła i do Chrystusa ("obyś był gorący..."). Do KK mam przeogromną ilość pretensji. Do Chrystusa mniejszą, ale również. Dlatego do Ahawy też mogę. Cytuj: Nawet i w PIS znalazłoby się miejsce dla jakiegoś antyklerykała, ale pytam się: po co? A czemu nie? Bo Ciebie to razi? Brzydzisz się być w tym samym Kościele, co ja? Jeśli nie, to w czym problem?
|
Pn maja 31, 2010 22:04 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Elbrus napisał(a): Już nie przesadzaj, że pasterze KK szukają zagubionych owiec, a resztę (większość) zostawiają. Praktyka temu przeczy. Nie wiem, jak postępuje statystyczny pasterz KK. Pisałem, że nie widzę podstaw, na których ja miałbym się domagać od pasterza poświęcenia jednej owieczki dla ochrony stada. Elbrus napisał(a): :arrow: Bierność proboszcza/biskupa/papieża ma być regulatorem ("bezpiecznikiem") twojego sumienia? Byłby ostrożny z takim postępowaniem. Ty zakładasz, że to bierność. Dla mnie to postawa typu "przede wszystkim nie szkodzić". Natomiast logicznym wydaje mi się, że dla wiernego KK autorytetem w sprawach wiary jest kapłan tego Kościoła. Dziwi mnie właśnie, gdy ktoś podpiera się autorytetem czy wręcz nieomylnością Kościoła przy wykładni przykazania "nie cudzołóż", a ignoruje zdanie tego Kościoła w sprawie apostazji. A ostrożność zawsze jest wskazana, z tym się zgadzam  Elbrus napisał(a): Nie chodzi o lubienie/nielubienie, ale o ucznia, który prezentuje nauczycielowi własną "wyszszom nałóke", jego wyniki nie są zgodne z programem, ale dostaje na koniec ocenę dostateczną (albo dopuszczającą, dawniej - mierną) i jest "przepychany" do następnej klasy, z różnych powodów (albo rodzice interweniowali albo też szkoła chce utrzymać dobre wyniki, chociaż wiadomo że uczeń nie powinien zdać). Jest to jawne (chociaż niektórzy wolą tego nie zauważać) oszustwo. Tyle że w programie jest napisane, że uczeń powinien zawsze prezentować własne rozwiązanie, co do którego poprawności jest pewny. Nie można więc twierdzić, że uczeń, który otrzymał błędne wyniki, nie spełnia podstawowych wymogów programowych. Wręcz można się zastanawiać, czy gdyby ten uczeń skopiował rozwiązanie wzorcowe wbrew swojemu przekonaniu, to czy właśnie wówczas nie popełniłby oszustwa i czy spełniałby minimalną podstawę programową wymagającą samodzielnego myślenia. Z punktu widzenia wizerunku szkoły czy jej wyników również dyskusyjne jest trzymanie słabych uczniów. Nie wygodniej byłoby zrezygnować z powszechności (katolickości  ), a postawić na elitarność? W moim odczuciu hasło "stawiamy nie na ilość, a na jakość" trafia dziś na podatny grunt, ludzie wręcz tego oczekują. Dlatego nie uważam, że w interesie szkoły jest zatrzymywanie słabeuszy. Elbrus napisał(a): Uznajmy, że tą wspólnotą x jest pseudo-kościół liberałów (sekta, całkiem odseparowana i nieliczna grupa) odrzucający i Pismo i Tradycję, a opierający się na rzekomo Boskiej interpretacji. Jezus ze swoimi uczniami też stanowił nieliczną, odseparowaną grupę. I zdaniem uczonych w Piśmie bluźnił nazywając się Synem Bożym. Oczywiście nie twierdzę, że wspólnota X ma rację, ale wskazuję na trudności, jakie taki laik jak ja napotyka w ocenie, kto ma rację. Elbrus napisał(a): W kwestii świętości i nierozerwalnościcmałżeństwa wszystkie Kościoły chrześcijańskie są zgodne. Różni się jedynie zakres rozumienia tych pojęć, ale nie o tym (teraz) mówię. Ale diabeł  tkwi w szczegółach, czyli tu właśnie w zakresie rozumienia pojęć. Elbrus napisał(a): Mówię nie o prezerwatywach czy wątpliwościach kanonicznych, ale o osobach które uznają małżeństwo za związek erotyczny/ekonomiczny (nie tylko dwojga) ludzi, który może zostać zawarty i zerwany w każdym momencie i niepotrzebna jest do tego (nie tylko błogosławieństwo/sakrament w Kościele, ale nawet) przysięga przed Bogiem. Niby podobną definicję małżeństwa ma KEA, ale Piotr1 chyba się boi poprzeć to cytatami z PŚ i zasłania się tylko reformatorami. Zresztą jak sam widzisz - osoba wyznaje poglądy sprzeczne z KK a bardzo bliskie KEA. Dlaczego więc ma pozostawać w KK? Dla własnej wygody, czy wygody księdza? Ja jestem z natury konserwatystą, więc jak nie widzę wystarczających powodów do zmiany, to trwam przy stanie obecnym. Nie tyle dla własnej wygody, a jeszcze mniej dla wygody księdza, a bardziej dlatego, że uważam tę strategię za lepszą. Podobnie gdy jestem w trasie, to z reguły trzymam się określonej drogi, nawet jeśli miejscami nie podobają mi się ograniczenia prędkości i łamię przepisy. Dopiero gdy stwierdzam, że nie prowadzi ona do celu, albo dochodzę do przekonania, że droga alternatywna jest lepsza (tzn. prowadzi do celu pewniej, szybciej, z mniejszym ryzykiem wypadku), to zmieniam trasę. Elbrus napisał(a): Mówimy o osobie, która jest tzw. niepraktykującym pseudo-wierzącym, nie obchodzą ją specjalnie prawdy wiary i praktycznie nie ma REALNYCH szans, by zmieniła zdanie "Gdy uczniowie to usłyszeli, przerazili się bardzo i pytali: Któż więc może się zbawić? Jezus spojrzał na nich i rzekł: U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe" (Mt 19, 25-26).Elbrus napisał(a): Patrz wyżej. Mówimy o szkole, w której nauczyciele nie bardzo troszczą się o wiedzę uczniów, a dyrektor nagina NAJBARDZIEJ PODSTAWOWE nawet przepisy dla kilku osób (żeby mieć lepszą średnią, a przez to otrzymać większe dofinansowanie). Jeśli faktycznie tak by było, to masz rację. Ja jednak uważam, że jedną z najbardziej podstawowych zasad jest 1790 KKK: Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swojego sumienia. Gdyby dobrowolnie działał przeciw takiemu sumieniu, potępiałby sam siebie. A dyrektor naginałby ją, żądając od uczniów posłuszeństwa wbrew sobie. Oczywiście każdy ma prawo do własnej oceny. Mnie akurat przekonuje położenie akcentu na samodzielne rozwiązania uczniów, a nie automatyczne kopiowanie podawanych za prawidłowe wzorców. Dlatego uważam, że szkoła która w regulaminie czy programie nauczania podkreśla wagę samodzielności uczniów, to dobra szkoła. SweetChild napisał(a): Nie o to chodzi. Ciągle tłumaczysz bierność hierarchów w tej kwestii tym, że: "nimi na pewno kieruje Duch Święty, więc nie ma co być świętszym od papieża". Ciągle powtarzasz: "nie ma co się kierować opinią kogoś z forum, jakiegoś kolegi z ławki" itd. Bo uważam, że to przejaw pewnej konsekwencji w zaufaniu. Jeśli ufam Kościołowi w kwestii A (np. wykładnia VI przykazania), to dlaczego miałbym nie ufać w kwestii B (zasadności apostazji)? A skoro nie ufam w kwestii apostazji, to dlaczego tak kurczowo trzymam się słuszności/ nieomylności wykładni VI przykazania? SweetChild napisał(a): Nikogo nie namawiam do apostazji, bo wiem, że część z tzw. katolików mimo heretyckich (a wręcz pogańskich czy ateistycznych) poglądów nadal pozostanie w Kościele. Jest to sprawa sumienia i szczerości - do tego nikogo namówić nie można. Zgadza się, chodzi jedynie o to, aby każdy mógł podjąć decyzję w swoim sumieniu na podstawie możliwie pełnej wiedzy.
|
Wt cze 01, 2010 10:29 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Elbrus napisał(a): I to jest myślenie pogańskie - nie chrześcijańskie. Dla chrześcijanina jedynym pośrednikiem jest Chrystus Jezus, który zasiada po prawicy Boga i który udziela swego Ducha tym, którzy tego potrzebują. Funkcje kapłańskie (większość z nich) wymyślili ludzie (wg mnie oczywiście). Ale to właśnie Chrystus powołał apostołów, im powiedział "weźmijcie Ducha Świętego", "On wam wszystko wyjaśni" oraz "komu odpuścicie grzechy są im odpuszczone, a komu zatrzymacie są im zatrzymane". Dlatego obawiam się, że uznawanie pozytywnej roli Kościoła w doprowadzaniu człowieka do zbawienia nie jest aż tak bardzo pogańskie  Elbrus napisał(a): Jeśli ktoś ma kontakt z bogiem, to po odejściu z Kościoła go nie utraci. A jeśli utraci, to ten kontakt był nic nie wart. Z pierwszym zdaniem mógłbym się zgodzić. Dlatego zdrowi nie potrzebują lekarza. Ale jest cała masa przypadków, kiedy to właśnie dzięki lekarzowi chory wraca do zdrowia. Dlatego nie przesądzałbym, że zdrowie podtrzymywane dzięki lekom nie jest nic warte. Na marginesie, nie czytałem wcześniej postu Szarotki, stąd ten "plagiat" metafory drogowej. Ale myślę, że i tak każde porównanie jest inne, Szarotki bardziej poetyckie, a moje zwyczajowo przyziemne 
|
Wt cze 01, 2010 10:49 |
|
 |
lady_zgaga
Dołączył(a): N lip 04, 2010 18:54 Posty: 65 Lokalizacja: Katowice
|
 Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Czytam tak sobie czytam. Drodzy Państwo - jak łatwo ocenić drugiego człowieka. JAk trudno go zrozumieć. Można być dobrą matką chrzestną, będąc po rozwodzie. Tak jak można być dobrą matką, ojcem, żoną i mężem. Można wierzyć w Boga i żyć po chrześcijańsku. Jak łatwo przychodzi ocenianie, osądzanie. Bóg nie jest głupi i wszystko widzi. Ale nie ludzie. Proponuję spalić ludzi żyjących w związkach niesakamentalnych na stosie. Napisać książkę "Młot na rozwodników". Nikt nie jest z tego powodu gorszy. A tak się ci ludzie czują. Nie życzę nikomu rozwodu, kiedy w niczym się nie zawinił. To jest największy dramat człowieka, a ludzie żyjący w KK jeszcze go pogłebiają. Nic nie jest w życiu czarne i białe. Widocznie każdy musiałby coś przeżyć, żeby zoruzmieć. Nie ma nic złego w życiu w Miłości, wierności i szacunku dla drugiego człowieka, jeśli poprzedni zawiódł i zawinił w sposób obrzydliwy. Ileż można przebaczać zdrady, poniżania, bicia. Za jaką cene? Tyle się mówi o Miłości i szacunku dla bliźniego. Niestety nikt się tym nie kieruje. I nie wmawiajmy sobie, że ludzie żyjący w niesakramentalnych związkach po rozwodzie są w Kościele mile widziani. Bo jeśli nie mogą przyjmować sakramentów, to prawda taka, że nic nie mogą. Już kiedyś w jakimś wątku ktoś napisał, że on nie nie ma nic przeciwko, by obok niego w Kościele stał "upadły" katolik (mniej więcej tak to zabrzmialo). Że to go nie gorszy. Czyli zaistniała sugestia, że ten ktoś jest gorszy a on lepszy. Pogarda dla innych jest obrzydliwa. Ja wierzę w miłosierdzie Boże. Bóg jest Miłością, KK niekoniecznie...
|
Śr lip 21, 2010 20:03 |
|
 |
Bond
Dołączył(a): N maja 09, 2010 8:10 Posty: 15
|
 Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Lady_zgago - rozumiem twoje rozgoryczenie. Jestem osobą żyjąca w związku niesakramentalnym. Nie odczułem jednak jakiegoś szczególnego potępienia ze strony osób, często głęboko wierzących, z którymi się spotykam. Nie czuję się też jako ktoś gorszy stojąc w kościele obok kogoś kto przystępuje do Komunii św. Jest we mnie ból, że moje sakramentalne małżeństwo się rozpadło. Że rodzina o która tak zabiegałem nie istnieje. Ale mam też świadomość, że to nie ja dążyłem do jej rozwalenia, że zrobiłem wiele by ją scalić. Z perspektywy czasu oceniam 20 lat małżeństwa jako porażkę. Nie można kogoś "zmusić", nawet przekonać do wierności i uczciwości małżeńskiej, jeżeli jemu to dynda i powiewa. Jeżeli ta druga strona kieruje się swoją "moralnością" lub zasadami Kalego. Żałuję, że dawałem się tak długo oszukiwać. Nieudane małżeństwo nie przesłoniło mi świata. Dalej wierzę, że są ludzie, którzy nie kierują się w życiu jedynie egoizmem, że liczy się dla nich ten, z którym dzielą życie. Raz jeden spotkałem się (na katolickim forum XYZ) z określeniem: "że powinienem znać swoje miejsce w kościele" wypowiedziane w kontekście - schowaj się w najciemniejszym kącie. Czyjaś nieodpowiedzialność nie może być powodem bym na tej podstawie oceniał cały Kościół. Głowa do góry.
|
Śr lip 21, 2010 21:56 |
|
 |
lady_zgaga
Dołączył(a): N lip 04, 2010 18:54 Posty: 65 Lokalizacja: Katowice
|
 Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Nigdyy nie chciałam wrzucać wszystkiego do jednoego worka. Ale za setną taką opinią człowiek zaczyna się zastanwiać, że coś jest nie tak. Może to ja mam pecha i spotykam nieodpowiednich ludzi. Niedawna wizyta w kurii potwietwierdziła (niestety) owe fakty. I niektóre wypowiedzi na tym forum również o tym świadczą. POzdrawiam.
|
Śr lip 21, 2010 22:12 |
|
 |
lady_zgaga
Dołączył(a): N lip 04, 2010 18:54 Posty: 65 Lokalizacja: Katowice
|
 Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
PRzepraszam za błedy - pośpiech...
|
Śr lip 21, 2010 22:13 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Jestem w podobnej sytuacji jak wy. I też czuję się zepchnięty do kąta. Ale wiecie co? Jezus miał taki śmieszny zwyczaj łażenia po takich kątach. Nie szukał swoich uczniów wśród praworządnej elity, ówczesnej czołówki teologów, czy przykładnych ojców rodzin. Włóczył się po kółkach rybackich prostych chłopaków, domach celników słynących ze złodziejstwa, nie unikał panienek lekkich obyczajów... To oni stanowili pierwsze grono Jego wyznawców. Ci pogardzani przez porządnych ludzi stali się właśnie początkiem Kościoła.
Dlatego siedzę sobie spokojnie w tym wyznaczonym mi kątku, w ostatniej ławce. I wierzę, że On mnie tam dostrzeże i będzie wiedział co mam w sercu. I oceni sprawiedliwie. I tych co się pchają codziennie w kolejce do komunii i tych co pochylają wtedy głowy w zawstydzonej modlitwie. Wierzę, że On widzi inaczej niż my, że z obu tych grup znajdzie tych, którzy będą Mu bliscy.
|
Śr lip 21, 2010 22:27 |
|
 |
lady_zgaga
Dołączył(a): N lip 04, 2010 18:54 Posty: 65 Lokalizacja: Katowice
|
 Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Laim bardzo dziękuję za Twoją odpowiedź, pięknię to napisałeś. Mój kąt, dla innych kąt grzechu śmiertelnego; dla mnie przepełnionego Miłością... Ehh szkoda, że niewiele ludzi na świecie tak na to patrzy. No ale zasady KK są jasne. Inaczej nie będzie...
|
Cz lip 22, 2010 15:56 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|