Dlaczego niektórzy umierają w wieku 16 lat, a niektórzy dożywają setki? Czy to nie jest pewna niesprawiedliwość ze strony Boga?

Jakże niezadowoleni bylibyśmy, gdybyśmy mieli pewność, że zawsze umieramy mając np. sto lat. 99 lat hulaj dusza, a potem szybciutkie nawrócenie! Jednak mamy być coraz lepsi tu i teraz nie znając dnia ani godziny. Gdybyśmy znali praca nad sobą straciłaby sens.

Nie. Niesprawiedliwa byłby stacja, gdyby Bóg nas o niczym nie poinformował. A wszyscy wiemy jednak, iż nie znamy dnia ani godziny, a Syn Człowieczy przyjdzie niespodziewanie jak złodziej.

życie jest niesprawiedliwe i nie ma sensu nikogo za to winić a zwłaszcza Boga, bogów, chińczyków, komunistów, żydów czy masonów.

Też się wiele razy nad tym zastanawiałam i ciągle zastanawiam. Jednak, my chrześcijanie, powinnismy mieć inny obraz śmierci. Nie jest ona karą i koncem zycia, ale wręcz przciwnie - nagrodą i początkiem, zapewne, czegoś bardzo wyjątkowego. Fakt, to jest bardzo przykre kiedy młodzi ludzi, pełni energii i wielkich planów, tracą życie, a jeszcze niektórzy nie mieli tyle szczęscia, by wymówić pierwsze słowa, czy nawet ujrzeć świat. Lecz trzeba też pamiętać, ze wiele przypadków śmierci wynika z glupoty, nieuwagi ludzi. A wtedy, gdy człowiek nie zawinił, trzeba ufać i wierzyć, że gdy np. zsyłając na kogoś chorobę, ból i cierpienie, Bóg ma wobec nich swój boski plan. On wie najlepiej, co jest dla nas dobre.
Nigdy nie zapomne słów jednego z Ojców ode mnie z parafii. Mówił, że dlatego jest tyle cierpienia, bólu i smierci na świecie, by ludzie nie stali się egoistami sami w sobie. Uważam, że jest to prawda. Bóg poprzez kazde, zwłaszcza przykre wydarzenia, chce nam coś pokazać, powiedzieć.. Wystarczy zobaczyć, co się dzieje ostatnio w Naszej Polsce. A w życiu każdego człowieka nie brakuje nieszczęść.
I nie boję się stwierdzic, że Bóg jest niesprawiedliwy. Nie każdy jest wysoki, czy niski, jest dobry w sporcie, dobrze się uczy. Każdy jest inny! Ma inne talenty, wady, zalety i to jest własnie piekno społeczństwa. Są ludzi zdrowi jak ryba i ludzie, którym zdrowie nie dopisuje. Wyobrażasz sobie, by Bóg sprawiedliwie obdarzył wszytskich ludzi ? Bo ja nie..
A choroba jest wg mnie wielką łaską i w niej można bardzo zbliżyć się do Boga, bo przecież Jezus wiele wycierpiał... dla nas.


Nie wiem czy to coś Ci pomogło.
Pozdrawiam!

Dlaczego więc wyrok odbierający życie jest nazywany karą śmierci?
Chrześcijanie powinni mówić o nagrodzie śmierci i nie potępiać jej.
Nie rozumiem tego.

To raczej życie jest największym i pierwszym darem Boga, jest też główną wartością. Oczekiwanie na koniec życia jako na nagrodę, jest dla mnie nieludzkie.... w naturę człowieka wpisana jest chęć życia...

A odpowie mi ktoś na pytanie.
Skoro wszystko co ma początek ma też swój i koniec, to jak dusza człowieka w świetle tych słów ma być nieśmiertelna, skoro ponoć rodzi się ona wraz z narodzeniem/poczęciem człowieka? Zawsze mnie to zastanawiało i póki co nikt jakoś mi na to sensownej odpowiedzi nie udzielił.

Znaczna część to się nawet nie ma szans urodzić, dzieci umierają w wieku kilku miesięcy, kilku lat czasami w wielkich mękach. Tak wygląda najlepszy ze światów a wszystko ponoć dlatego że jeden gałgan pod wpływem swej niezbyt rozgarniętej małżonki zjadł nie to jabłko co trzeba.

No jasne sprawiedliwy i miłosierny nie mógł pozwolić aby za łatwo było, a nie. Mamy trząść portkami wtedy może na niebo zasłużymy - cóż to za mentalność ?? ja myślałem że ludzie są dobrzy, sprawiedliwi itp bo chcą tacy być ewentualnie kochają swojego Boga a nie dlatego że się boją wykopyrtnąć przedwcześnie ale widać się myliłem.

No w sumie ciężko było by nie zauważyć iż niektórzy z nas umierają trochę wcześniej.

Jak słyszałem takich " genialnych " księży którzy perorowali takie idiotyzmy to się zawsze modliłem aby dobry Bóg nie wybrał mnie na swojego eksponata na którym by chciał cos pokazać, powiedzieć.

Kurcze w takim razie szczepienia, higiena, zdrowy tryb zycia to wynalazki diabła który chce nas pozbawić tej wielkiej łaski. kurcze zaraz chwytam za faje.
A wracajac do pytania - może sie mylę ale życiem rządzi przypadek. Czyli rachunek prawdopodobieństwa - np. jesli dziecko ulegnie wypadkowi to wiemy że w mieście gdzie auta jeżdzą wolniej statystycznie więcej dzieci przeżyje niż w wypadkach poza miastem gdzie auta jeżdżą szybciej i nie ma tu miejsca na wolę boską choc rodzice dziecka które przezyło będą to składac na karb Boga - co w samej rzeczy jest potwornym oskarżeniem tegoż bo skoro mógł uratowac ich to mógł i innych ale nie zrobił tego - dlaczego ??? Tu słyszymy kompletne idiotyzmy że widocznie lepiej dla tego dziecka że nie przezyło - skoro tak to w takim razie każde dziecko które przezyło wypadek własciwie ma juz zagwarantowane zbawienie bo gdyby miało zostać w przyszłości potepione to Bóg by nie pozwolił przeżyć - to sa kompletne bzdury - ja rozumiem rodziców bo sa w szoku ale że księża opowiadaja takie banialuki ??

Jeżeli myślisz, że para dwóch ludzi w ogrodzie zadecydowała o wszystkim jesteś w błędzie. Proponuję sprawdzić czym, na jakich podstawach i kiedy powstała Księga Rodzaju.


Jeśli traktowanie innego człowieka jak siebie samego nazywasz wyłącznie trzęsieniem portkami... Strach nie działa - pewnego dnia mówię sobie, że nie ma Boga - więc nie ma i piekła - niczego się nie boję!


Ale jednak powiedział nam abyśmy byli jak roztropne panny.


A powiedział kiedyś, że ratuje wszystkich? Gliniane naczynie pyta swojego stwórcę dlaczego tak a nie inaczej?


Nie podjąłbym się takiego sądu. Wiem jednak, iż "błogosławieni którzy się smucą albowiem oni będą pocieszeni". Tylko tyle i aż tyle.

Zdaje się, że takie postępowanie byłoby grzechem przeciw Duchowi Świętemu bo planowanie nawrócenia w ostatniej chwili jest dla kościoła problemem także w naszej rzeczywistości skoro ludzie wiedzą, że umrą np. w wyniku choroby czasem ze sporym wyprzedzeniem nawet jeśli nie znają dokładnej długości swojego życia. Różnica jest jednak taka, że w naszej rzeczywistości niektórzy mają znacznie więcej czasu na ewentualne nawrócenie, choć oczywiście można na to patrzeć w inny sposób bo mają też więcej czasu by zasłużyć na potępienie czy czyściec ale patrząc w ten sposób to najlepiej byłoby się w ogóle nie urodzić.

A dlaczego umierają 5-letnie dzieci, które niczym nie zawiniły? Dlaczego często skazane są na długą mękę, np. za sprawą białaczki?

dlaczego żyją 100-letni staruszkowie którzy mają sporo na sumieniu? Dlaczego mają kupę kasy i cieszą się dobrym zdrowiem?

Jeśli spojrzeć na to w ten sposób, że każdy z nas ma na ziemi do spełnienia jakieś zadania, to możnaby powiedzieć, że osoby które umierają, swoje role na tym świecie już wypełniły i Bóg potrzebuje ich tam, blisko siebie.
Bóg patrzy z innej perspektywy. Ziemska egzystencja jest tylko niewielkim wycinkiem życia - "preludium" do życia wiecznego, które tak naprawdę dopiero ma wielką wartość...
Tutaj jest tylko "padół łez i płaczu", a tam, w raju - wieczne szczęście.
Nam wydaje się, że ktoś kto umarł młodo jest nieszczęśliwy, a (jesli to raj) to jest dokładnie odwrotnie: "Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2,9) ...

Czyli jeśli ktoś umiera w wieku 2 miesięcy, to nie był potrzebny na ziemi?
Po co w takim razie Bóg pozwolił, żeby się urodził i był przyczyną cierpień swoich rodziców
(a czasem i jego samego, jeśli śmierć nie była szybka)?

To na jakiego grzyba te ziemskie życie w ogóle jest ??? nie można tak od razu do nieba ?? Jesli dziecko zmarło w wieku 3 misięcy z tzw nagłą śmierć łużeczkową to przepraszam jakie spełniło zadanie, a poroniony w trzecim misiącu zarodek - chyba tylko to że przysporzyło cierpień rodzicom. Skoro i te trzymiesięczne i zarodek dostaną się do nieba to i reszta mogła by bez życia pełnego cierpień.

Nie widzisz ironi - ja sądze że cała ta historia to wymysł mitologów. Ale kościół z całą powagą twierdzi w KKK że grzech pierworodny to fakt realny z bardzo poważnymi konsekwencjami.

Człowieku - lepszym motywatorem jest miłość niż strach - wiesz skąd cytat

nie wiem czy stwórca istnieje ale jeśli tak to się pewnie teraz zeźlił żeś jego największe dzieło porównał do glinianego naczynia.