Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt lis 21, 2025 16:59



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 17 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Uporczywa dobroć? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): So lip 03, 2010 17:49
Posty: 6
Post Uporczywa dobroć?
Witam.Mam pewien problem,mam nadzieję,że pomożecie. Otóż mam taką jedną ,,pseudo-przyjaciółkę", która tylko korzysta z naszej znajomości, i tak naprawdę dobrze wiem,że mnie nie lubi i zazdrości mi dosłownie wszystkiego.Nazwałabym to nawet ,,zawiścią". Jest takim człowiekiem,który nie znosi sprzeciwu i odkąd pamiętam zawsze taka była. Jeżeli się jej nie uległo (nawet w zabawie) to od razu się obrażała i przestawała bawić. Ja nie lubię być z kimś w niezgodzie i bardzo często jestem uległa. Często zgadzam się na różne rzeczy (na które nie mam ochoty), żeby tylko ona się nie zaczęła kłócić. Sama jestem na siebie za to zła. Próbowałam (i próbuję nadal) tą cechę jakoś przezwyciężyć,jednak z marnym skutkiem. Jak tylko się pokłócimy (oczywiście ona zacznie i znów chce żebym robiła tak jak ona sobie życzy), a ja odmówię, to potem mam niespokojne sumienie, ciągle o tym myślę i czuję się okropnie. I znów za wszelką cenę chcę się pogodzić,często przez upokorzenie.
Ktoś proponował mi z nią o tym porozmawiać,ale delikatnie mówiąc to prosty człowiek i nie zna kulturalnej dyskusji, tylko od razu kłótnia z nieuzasadnionymi i nieprawdziwymi argumentami,które jeszcze chce mi wmówić dosłownie na siłę. Mam tego dość. Co mam zrobić? Ona wciąż szuka zaczepki (dziś nawet), a potem odwraca kota ogonem tak,że to ja zawsze jestem ta zła, najgorsza,chociaż jej argumenty są naprawdę idiotyczne. Dodam,że nie jest możliwe takie po prostu skończenie znajomości (niestety),bo to moja sąsiadka.
Czy mam za wszelką cenę utrzymywać z nią zgodę? Pomóżcie!


So lip 03, 2010 21:15
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post Re: Uporczywa dobroć?
Zgoda nie może polegać na robieniu z siebie ofiary i popychadła. Masz swoją godność i prawo do własnego zdania. Jeśli ta przyjaciółka tego nie szanuje, to z czystym sumieniem możesz jej to powiedzieć, a jak to nie poskutkuje to zerwać z nią znajomość. I to, że to twoja sąsiadka moim zdaniem nie stanowi tu problemu. Przecież nie ma nakazu przyjaźnienia się z sąsiadami, prawda? Po prostu traktuj ją uprzejmie ale chłodno.

Może warto by się zainteresować jakimś treningiem asertywności?

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


So lip 03, 2010 21:52
Zobacz profil

Dołączył(a): So lip 03, 2010 17:49
Posty: 6
Post Re: Uporczywa dobroć?
Dzięki. Ale co zrobić jak ona szuka zaczepki, a potem (jak już to wcześniej określiłam) odwraca kota ogonem? To mnie strasznie denerwuje. Nie reagować? A może jest jakiś skuteczny sposób?


So lip 03, 2010 22:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: Uporczywa dobroć?
Nie pytaj nas co masz zrobić z tego powodu że to nie kwestia jedynego dobrego sposobu, ale specyfiki sytuacji i Twoich możliwości. Tutaj zatem mogą paść jedynie porady. Znam osobę w dość podobnej sytuacji. I dla mnie sprawa wydaje się jasna, natomiast wiem że dla Ciebie taką nie jest, bo dręczą Cie wyrzuty sumienia. Myślę że powinnaś dać sobie trochę czasu i uświadomić pewne rzeczy: jeśli ta relacja sprawia Ci ból, jeśli ta osoba nie umie rozmawiać, to nie warto. Jak ajest róznica między formalną przyjażnią, a realną nieprzyjaźnią? A że sąsiadka? Nie widzę poprostu róznicy w udawaniu, a postawieniu sprawy jasno. Powoli staraj się przekonywać siebie, oraz działać tak aby zakończyć ta relację.

_________________
Pozdrawiam
WIST


So lip 03, 2010 23:35
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 31, 2010 21:01
Posty: 25
Post Re: Uporczywa dobroć?
Ciekawe że mam identyczny problem. Nie z jedną osobą a z dwiema. Można powiedzieć że 'jedna zaczepia' a druga gryzie, lub razem gryzą potem już "naprzemiennie". I powiem Ci że nie ma na to rady, bo kiedy tylko "pomodlisz się" gdzieś na osobności sama i poczujesz wielkie wsparcie to zauważ że to wtedy kiedy jesteś "szczęśliwa Bogiem" to coś właśnie się dzieje, jakby "dokładnie wiedzieli" o co im chodzi. I czy nie czujesz się po tym jak "poraniona"? Wiem jak to boli, pali jak kwas, jak ogień, te rany bolą, ale tylko ludzi "bardzo wrażliwych". To jest opisane w psalmie "oskarżali mnie o miłość moją a ja się modliłem", bo to ma miejsce "po każdej modlitwie". Ja mam uważam że oni nie wiedzą co czynią. Ale czynią to bo im to sprawia przyjemnosć, czują sie po tym lepiej, aż dochodza w tym do perfekcji. Kiedy masz owoce modlitwy - atakują, kiedy nie masz nic - zdziwienie, obojetność i brak ataków. Sprawdź sama. Co jeszcze? Szczerze "współczuję" wiem co to znaczy. Czy jest skuteczny sposób. Jest, ale hm, to nie jest to co można tak pisać żeby wszyscy czytali. Potrzeba do tego trochę "wprowadzenia w duchowe sprawy" a każdy potrzebuje innego rodzaju pomocy, nie ma identycznych ludzi na ziemi.


N lip 04, 2010 0:29
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post Re: Uporczywa dobroć?
Zabrzmiało to trochę jak zniechęcenie do modlitwy "nie módl się to będziesz mieć spokój".

Zresztą myślę, że twój wywód jest trochę na wyrost. Turkusowa nie wspominała nic o tym, że ataki nasilają się po modlitwie i myślę, że wcale tak nie jest. Niektóre osoby są po prostu nieznośne cały czas i nie ma tu co "wprowadzać w duchowe sprawy" i doszukiwać się wielkiej duchowości, bo to po prostu zwyczajna ludzka złośliwość. Być może u ciebie jest inaczej, ale na moje oko zdecydowana większość takich przypadków dotyczy właśnie zwyczajnej złośliwości.

Turkusowa - myślę, że najlepiej będzie jak jej po prostu szczerze ale spokojnie powiesz, że masz dosyć jej zachowania i że skoro nie zamierza go zmienić to ty kończysz znajomość z nią. A potem po prostu nie rozmawiaj z nią, nie spotykaj się i nie daj się sprowokować.

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


N lip 04, 2010 8:58
Zobacz profil

Dołączył(a): So lip 03, 2010 17:49
Posty: 6
Post Re: Uporczywa dobroć?
Dziękuję za słowa wsparcia i rady. Teraz widzę,że lepiej być sama niż męczyć się na siłę utrzymując zgodę. Czasem to nie takie trudne - słowa jednej z pieśni brzmią ,,Twoja samotność jest błogosławieństwem". Muszę jednak jeszcze wiele popracować nad sumieniem,które chyba czasem ,,niesłusznie" mnie gryzie. Proszę o kolejne rady i z góry dzięki.


N lip 04, 2010 11:47
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 31, 2010 21:01
Posty: 25
Post Re: Uporczywa dobroć?
Dzięki Silva za te słowa, oczywiście zgadzam się z tym co mówisz. Ale to nie ja mówię "nie módl się to będziesz mieć spokój" ale taka jest wymowa takich sytuacji. Nie wkładaj dłoni w słodki syrop, a owady nie będą Cię ganiać. Nie miej owocu pośród liści, a zwierze nie będzie się 'modlić by spadł' lub by coś sprawiło że będzie poniżony na tyle żeby go ugryźć. Mówisz że to złośliwość, a jeśli "bezczelność" może sięgać tak wysoko, jak znajduje sie to po co usiłuje sięgnąć? A czy złośliwość można uznać za "normalną" czy ludzką, czy to nie jest błąd skoro ta "złośliwość boli". Jeden powie: Ciebie to boli, bo mnie nie - dwie różne osoby, wrażliwsza i mniej wrażliwa. I cała Biblia mówi zawsze o dwóch frontach jak pomiędzy Kainem i Ablem. Bóg wejrzał na Abla i to wszystko zmieniło. Bóg zmienia ludzi, uwrażliwia, czyni czułymi i bardzo czułymi, ci najczulsi są jak "specjalistyczne Boże narzędzia" np takie jak Jezus zasługujące na 'specjalną ochronę'. Potrafią rzeczy wielkie, ale może nie wiedzą tego jeszcze, może wołając o pomoc proszą o wskazanie "Drogi Życia" (no właśnie). Ktoś otworzył dyskusję o zagrożeniach dla młodych ludzi, może właśnie dla ludzi wrażliwych i bardzo wrażliwych "zawód , czy profesja Jezusa" jest właśnie tym właściwym. Wiadomo, że im bliżej Boga tym "bliżej Edenu" mniej zranień więcej Bożej ochrony, regeneracji, bliżej Pełni. Dlaczego niby ktoś ma mieć prawo z powodu uznania złośliwości za "normalną" do "zaczepiania chodzących pod wpływem modlitwy". Czy wolno zaczepiać kierowcę autobusu gdy prowadzi, albo przeszkadzać innym w kabinie pilota? Skupienie na Bogu jest jak "prowadzenie i ciągła kontrola jakiegoś pulpitu". Tolerowanie "ludzkich zachcianek" bywa niebezpieczne dla zdrowia i życia, ale bolesne zaczepki to już raczej "nieludzkie", ja tak właśnie uważam. Ktoś wymyślił kiedyś mandaty. Chcesz mnie zaczepiać sprawia ci to przyjemność, to może za to zapłać. Czy Jezusowi wypłacono odszkodowanie za poniesione krzywdy? Nie, bo zrobiono to całkowicie celowo, pomimo że jak stwierdził Jezus ci ludzie nie wiedzieli "co czynią". Wg mnie jeśli jeden drugiemu czyni coś co jest mu nie miłe i ten zwraca na to uwagę, lub "zwraca się do innych o pomoc" to w Angli np to już jest karalne nawet jeśli nie dochodzi do uszkodzenia ciała a dlaczego? Dlatego że Ona mówiła "nie, próbowała wzywać pomocy" a Ty mimo to robiłeś swoje. Cóż z tego że wg ciebie to nic zdrożnego, skoro ofiara czuła że jej wolna wola jest "naruszana". Chcę przejść, a nie mogę, bo ktoś czeka na mojej drodze żeby mi dokuczyć, myślą, słowem, gestem, uczynkiem, czy zaniedbaniem [wyświadczenia pomocy]. Taka formuła grzechu, czyż nie?


N lip 04, 2010 12:08
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 31, 2010 21:01
Posty: 25
Post Re: Uporczywa dobroć?
turkusowa, myślę że cała przyjemność po naszej stronie:) Ale jeśli możesz napisz coś więcej o tym sumieniu i jego zachowaniach.


N lip 04, 2010 12:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post Re: Uporczywa dobroć?
turkusowa napisał(a):
Jeżeli się jej nie uległo (nawet w zabawie) to od razu się obrażała i przestawała bawić. Ja nie lubię być z kimś w niezgodzie i bardzo często jestem uległa. Często zgadzam się na różne rzeczy (na które nie mam ochoty), żeby tylko ona się nie zaczęła kłócić


Ja chciałem tylko zauważyć pewną rzecz, która mam nadzieję będzie kolejnym argumentem za rozwiązaniem tego problemu - jeśli ulegasz jej presji, jej obrażaniu się, to sama wzmacniasz w niej ten chory sposób reakcji. Ona podświadomie widzi, że to jest skuteczne, że działa więc tak samo zachowuje się w przyszłości. To tak jak z wychowywaniem dzieci - nie wolno nigdy nagradzać za złe zachowanie, bo będzie to zachęcenie do takiego zachowania w przyszłości, wzmocnienie takiego sposobu rozwiązywania problemów przez tę osobę. A Ty de facto nagradzasz jej obrażalstwo. Dojrzała osoba to jest taka, która potrafi poradzić sobie z wewnętrznymi emocjami (szczególnie tymi negatywnymi) - czy to jest uczucie porażki, czy odmowy. Ona musi się nauczyć w dojrzały sposób radzić z tymi emocjami. Ale żeby się tego nauczyć, musi tego odczuć. Dopóki będzie się robiło wszystko, żeby ta osoba się nie obrażała, to nie tylko nie będzie doświadczała emocji, z którymi musi się nauczyć radzić, ale będzie się uczyła złego i niedojrzałego sposobu radzenia z nimi.

_________________
Piotr Milewski


N lip 04, 2010 13:44
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Pn maja 31, 2010 21:01
Posty: 25
Post Re: Uporczywa dobroć?
Czy to nie zawsze tak jest że: Dominować!, albo żegnam. Być podziwianą, albo żegnam! Aż w końcu przez uporczywość mądrzejszy osioł się zgodzi i poniesie na swoim grzbiecie, to coś co temu komuś nakazuje tak postępować, czy to nie jak z ujeżdzaniem? Wskocz na krótko, potem będzie dłużej, aż się zmęczy i 'odpuści wierzganie'. To jak rodeo:) tak pasuje? To wstęp do przyszłości, potem to coś każde zgadzać się na większe ustepstwa, aż ustepujący w ustepstwach posunie się za daleko, ale wtedy to bedzie juz jego bląd, bo się okaze ze pasterz zeskoczyl tuz przed urwiskiem i uciekl.
Ktos powiedzial ze Jezus wrocil na ziemię dla towarzystwa, bo kto by z Bozego Edenu wychodzil. A skoro to uczynil, to ktos inny powie ze sam sobie jest winien tego co Go spotkalo. Na wszystkich ludzi czekaja mniejsze lub wieksze katastrofy, problemy wzloty i upadki. Jezus pokazal jak to dziala zebysmy my wiedzieli wczesniej, i przed czasem. Bo kto kogo powinien Sluchac. Oni Jezusa czy Jezus ich. Nie sluchali tylko uporczywie nasylali zgraje z kijami, albo tak, albo wcale. To zstepowanie niżej i nizej, az do wejscia na sciezke ustepstw z ktorej nie ma odwrotu, tylko sciana placzu.


N lip 04, 2010 17:34
Zobacz profil

Dołączył(a): So lip 03, 2010 17:49
Posty: 6
Post Re: Uporczywa dobroć?
jumik, jestem tego świadoma,że ona nie będzie w przyszłości potrafiła poradzić sobie z wewnętrznymi emocjami (szczególnie tymi negatywnymi) i nie potrafi tego teraz i to jest jej minus. Oduczenie ją tego jest (lub będzie) bardzo ciężkie, jeśli w ogóle możliwe. Ona wciąż uważa,że tylko to co ona myśli, mówi i robi jest prawidłowe, a zwracanie uwagi odbiera tylko jako moja (lub czyjaś) złośliwość. Wiele wiele razy tłumaczyłam,że jak mówię jej,że jakieś jej twierdzenie jest błędne, to robię to dla jej dobra. Mówiłam,że lepiej,żeby usłyszała to ode mnie niż potem żyła w błędzie. Ale to nie dociera do niej, a mnie przy okazji doprowadza to do zdenerwowania. Wtedy najczęściej mówi mi, że ,,ty jak zwykle wszystko wiesz lepiej". Ale tak nie jest! Ja jej nie pouczam,tylko chcę pomóc.Jednak powoli tego zaprzestaję, bo widzę jakie to ma skutki.

AMT,prosiłeś,żebym opowiedziała o tym sumieniu. Więc,gdy się z nią pokłócę (i oczywiście ona wtedy ona ,,odwróci kota ogonem",jak już mówiłam) to mam wyrzuty sumienia,że to przeze mnie. Ale to nie wszystko. Wtedy jestem sama na siebie zła,że mam te wyrzuty,choć to nie moja wina. Można powiedzieć,że jestem zła na moje sumienie. I wtedy mam kolejne wyrzuty, ale tym razem z powodu tamtych wyrzutów (że je mam, a przecież nie powinnam). Sumienie jest głównie po to, by rozróżniać dobro od zła. Ale skoro kłótnia nie jest z mojej winy,to dlaczego je mam? No już je mam to nie daje mi to normalnie funkcjonować,bo wiem,że jestem z kimś w niezgodzie. Nie mogę się normalnie cieszyć życiem,dniem,itd. To wszystko już jest jakieś chore..

AMT, nie wiem czy w pełni zrozumiałam Twój ostatni post. W skrócie: czy chciałeś mi powiedzieć,że powoli zmierzam do drogi, z której potem może nie być odwrotu?


N lip 04, 2010 22:13
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 31, 2010 21:01
Posty: 25
Post Re: Uporczywa dobroć?
Miałem na myśli że "stopniowe ustepowanie" do tego prowadzi.


N lip 04, 2010 23:02
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post Re: Uporczywa dobroć?
Turkusowa
No to musisz powoli "prostować" swoje sumienie w tym względzie. To nie jest łatwe, ale myślę, że wykonalne. Spróbuj jeśli będziesz znowu w takiej sytuacji przeanalizować to wszystko na spokojnie. Jak ta "przyjaciółka" (albo ktokolwiek inny) wywoła u ciebie poczucie winy to pomyśl nad tym kto miał wtedy rację, jakie były argumenty twoje i jej, kto jak i się zachował itd. a potem to wszystko sobie wypisz w punktach. Będziesz miała wszystko "na papierze" a to ci pozwoli popatrzeć trochę z dystansem na całą sytuację. A kiedy znowu będziesz miała wyrzuty sumienia że to twoja wina to przeczytaj sobie tą kartkę.
Myślę, że to powinno chociaż trochę pomóc :)

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


Pn lip 05, 2010 9:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post Re: Uporczywa dobroć?
turkusowa napisał(a):
jumik, jestem tego świadoma,że ona nie będzie w przyszłości potrafiła poradzić sobie z wewnętrznymi emocjami (szczególnie tymi negatywnymi) i nie potrafi tego teraz i to jest jej minus. Oduczenie ją tego jest (lub będzie) bardzo ciężkie, jeśli w ogóle możliwe. Ona wciąż uważa,że tylko to co ona myśli, mówi i robi jest prawidłowe, a zwracanie uwagi odbiera tylko jako moja (lub czyjaś) złośliwość. Wiele wiele razy tłumaczyłam,że jak mówię jej,że jakieś jej twierdzenie jest błędne, to robię to dla jej dobra. Mówiłam,że lepiej,żeby usłyszała to ode mnie niż potem żyła w błędzie. Ale to nie dociera do niej, a mnie przy okazji doprowadza to do zdenerwowania. Wtedy najczęściej mówi mi, że ,,ty jak zwykle wszystko wiesz lepiej". Ale tak nie jest! Ja jej nie pouczam,tylko chcę pomóc.Jednak powoli tego zaprzestaję, bo widzę jakie to ma skutki.


To musisz też widzieć jakie ma skutki to ustępowanie - a o tym pisałem. Tu nie chodzi o to, że nagle przez brak tego niepotrzebnego ustępowania sprawisz, że będzie dojrzała. Ale chodzi o brak popychania jej w stronę niedojrzałości, brak utwierdzania jej w tym. Ja bym proponował, żebyś po prostu nie ustępowała gdy widzisz, że to wynika jedynie ze sztucznej uległości, z obrażalstwa.

_________________
Piotr Milewski


Pn lip 05, 2010 11:48
Zobacz profil WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 17 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL