Witam!

Chciałem poruszyć taki problem jak wczuwanie się w pozycję bliźniego.

Mam na myśli dość powiedzmy ekstremalne i kłopotliwe przykłady:
a) Alkoholik w upalny dzień śpiący na ławce, narażony a dostanie udaru.
b) Dysfunkcyjni patologiczni sąsiedzi którzy nie są w stanie zawieść do szpitala swej chorej matki.
c) Świadomość niehigienicznego przygotowywanie posiłków w restauracji przez jej obsługę.
d) Dawanie przez nauczycieli, ściągać uczniom na egzaminach typu matura.
e) Przemoc w domu sąsiadów.

Oczywiście podobnych przykładów można mnożyć wiele... ale generalnie jaką pozycję powinien zająć chrześcijanin, spotykający się z takim sytuacjami??

1) Czy zajmować się tylko sobą i zwracać przede wszystkim uwagę na własne działanie??
1.1) Czy zajmować się tylko sobą i odcinać od problemów od które go "nie dotyczą"??
2) Czy chorobliwie wczuwać się (nawet nie proszony) z pomocą /interwencją??
3) Czy znaleźć jakiś kompromis?? jaki??
4) A może znaleźć jakiś inny punkt widzenia, ulokowany na innej płaszczyźnie pozwalający 'Salomonowo' rozstrzygnąć problem??

------------------------------------------------------------------------
Jak na razie dostrzegam też, że ludzi spostrzegają (lub nie) takie problemy etyczne, i odpowiadają na podane sytuację w zależności od wychowania, a raczej sytuacji w jakiej się wychowali:

Ludzie z tzw. "dobrych domów", nie specjalne się wczuwają w podobne problemy, nie dla tego że są zgorzkniali czy też egoistyczni, a porostu nie dostrzegają tego z czym się na co dzień w swych domach się nie spotkali. Zaś ludzie z tzw. "złych domów" to wiadomo jakie mogą mieć nastawianie, i czym można je tłumaczyć.

//Oczywiście nie chcę upraszczać ze jak ktoś pochodzi ze "złego" czy "dobrego" domu to sam beðzie "zły" czy "dobry". Tym bardziej ze nie można zapomnieć ze każdy ma własną wolę.
------------------------------------------------------------------------

A jakie są wasze odpowiedzi i spostrzeżenia na ten temat??
A raczej jakie być w duchowości chrześcijanina powinny??

zadzwonilabym po karetke

telefon do opieki spolecznej..anonimowo, z sasiadami nie ma zartow;)
)
zjadam...ale wiecej juz tam nie pojde

mamy taki spoleczenstwo,jakie mamy
sama sciagalam na maturze...

anonimowo..opieke spoleczna...chociaz w sumie jak nikt nie wola pomocy, to mozna bardziej zaszkodzic...

trzea sie troszczyc o innych..w miare rozsadku
nic na sile, jak ktos nie chce pomocy to nie mozesz jej udzielic
i tu chyba nie chodzi kto z dobrego a kto ze zlego domu
raczej sprawa sumienia

Co to znaczy "dobry" czy "zły" dom??
Znam wielu z tzw. "dobrych domów" przesiąknięci prostactwem i egoizmem. Ale znam i takich z tych "patologicznych", od których szczerości serca można by się uczyć. Oczywiście nie uogólniam.
Każdy ma rozum i sumienie. Tylko nie każdy chce tego używać.
Ale faktycznie - nie uszczęśliwiać na siłę.