Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 26, 2025 14:31



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 24 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Problemy z wiarą. Proszę o pomoc. 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt lip 20, 2010 14:13
Posty: 4
Post Problemy z wiarą. Proszę o pomoc.
Witam serdecznie!

Jestem młodym człowiekiem i 2,5 roku temu ostatecznie straciłem kontakt z wiarą. Paradosalnie stało się to parę miesięcy po tym jak po jezuickich rekolekcjach udało mi się zyskać coś, co nazwać mogę silną więzią (lub czymś na jej podobieństwo) z Bogiem. Nie stało się to na skutek jakiejś osobistej tragedii, pretensji do Boga, strachu przed tym jak inni będą odnosić się do mojej wiary, bulwersujących sensacji na temat kleru, studiów nad historią Kościoła czy innych najczęstszych powodów dla których ludzie odchodzą ze Wspólnoty lub tracą wiarę.

Mój problem jest innej natury. Nazwałem go "pułapką relatywizmu", gdyż chodzi głównie o aspekt intelektualny. Cały duchowy dorobek, który osiągnąłem przeszło 2,5 roku temu rozbił się o to dlaczego w sumię wierzyć w Boga w wersji, którą proponuje Kościół Katolicki? Przecież tak naprawdę o teologii czy Biblii ja nic nie wiem, więc dlaczego mam wierzyć w to co proponują uczeni? Przecież równie dobrze odpowiedzi mogą mi udzielić prawosławni, protestanci, żydzi, muzułmanie, buddyści czy różnego rodzaju sekty. Przecież z mojego laickiego (w sensie jako braku wystarczających umiejętności rozezniania w temacie) punktu widzenia wszystkie te odpowiedzi będą sobie równe. Tak więc wybór KK jako Nauczyciela byłby kwestią tego, że urodziłem się w katolickiej rodzinie i w katolickim kraju. Gdybym urodził się gdzieś indziej wszystko potoczyłoby się inaczej.

To powyższe to tylko wstęp do moich rozważań nad wiarą, gdyż chciałbym zacząć jej poszukiwać na nowo. Niestety jestem dość zapracowanym człowiekiem a ponadto nie chcę zaniedbywać najbliższych, więc na samodzielne rozpoczęcie poszukiwań (które równałoby się wielkiej kwerendzie przeróżnych for internetowych i ksiązek oraz rozmów z wieloma ludźmi) zwyczajnie nie mam czasu. Przpepraszam więc jeśli podobne tematy już się pojawiały. Przez cały ten czasy, który minął od utraty mojej wiary, uciekałem od tego problemu. Jednakże ostatnio zebrałem w sobie odwagę przerażony wizją tego, że na starość (jeśli jej doczekam, wszak nikt nie zna dnia ani godziny...) będzie już za późno by się tym zająć.

Podsumowując ten mój strumień świadomości, kóry próbowałem uporządkować jak najlepiej tylko mogłem - proszę Was wszystkich o to byście podsunęli mi wskazówki gdzie i jak szukać na nowo wiary, by była ona wiarą z wyboru i przypadku oraz jak wyjść z matni którą jest wyżej wymieniona "pułapka relatywizmu". Może jak już będę wiedział gdzie zacząć wszystko potoczy się szybciej. Nie liczę na to, że w przeciągu paru dni znów odzyskam wiarę. Może będzie to trwać rok, dwa, kilka, kilkanaście, całe życie. Może nigdy mi się nie uda odnaleźć odpowiedzi na moje pytania. Ale przynajmniej będę wiedział, że się nie poddałem i szukałem, co samo w sobie chyba wiele znaczy. Bardzo liczę na Waszą pomoc.

Pozdrawiam.

PS: Jeśli temat jest w złym dziale to proszę o przeniesienie i z góry przepraszam.


Wt lip 20, 2010 14:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 18, 2010 11:21
Posty: 428
Post Re: Problemy z wiarą. Proszę o pomoc.
Cytuj:
Niestety jestem dość zapracowanym człowiekiem a ponadto nie chcę zaniedbywać najbliższych, więc na samodzielne rozpoczęcie poszukiwań (które równałoby się wielkiej kwerendzie przeróżnych for internetowych i ksiązek oraz rozmów z wieloma ludźmi) zwyczajnie nie mam czasu.

ale wiara jest najwazniejsza..przeciez Stworca nas stworzyl i czegos od nas wymaga, my niestety zabiegani aby zaspokoic podstawowe potrzeby egzystencji zapominamy o najwazniejszym , o Bogu
..a zatrzymujemy sie na chwile jak cos sie stanie (smierc, choroba, wypadek) a potem biegniemy dalej...
nikt za ciebie drogi do Boga nie znajdzie, kazdy ma inna
ja np. szukam Boga w chrzescijanstwie w islamie i w judaizmie...
pytam, szukam, porownuje...a do jakich wnioskow doszlam..przemilcze, bo kazdy sam musi sie odnalezc ;-)


Wt lip 20, 2010 15:03
Zobacz profil
Post Re: Problemy z wiarą. Proszę o pomoc.
Ja na początek poleciłbym stopniowe poznawanie Boga poprzez lektórę Pisma, najlepiej zacząć od Nowego Testamentu. Poprzez modlitwę można natomiast zacząć budować nową przyjazn, miłość, wiez z Bogiem, on przeceż zawsze jest gotów nas przyjąć z otwartymi rękoma, jest pełen miłosierdzia, kocha nas bo jesteśmy jego dziećmi a On naszym Ojcem. Dla mnie bardzo ważna była spowiedz po latach, taka szczera, prawdziwa i w końcu przyjęcie Pana Jezusa do własnego serca. Co do pułapki relatywizmu. Przecież to że ktoś urodził się na Bliskim Wschodzie i żyje według tamtejszej wiary nie oznacza że jest skazny na piekło a Pan Jezus takich ludzi nie wpuszcza do nieba. Działa to też w drugą stronę. To że ktoś się wychował według wiary w Jezusa nie znaczy że trafi do nieba, a przecież Bogu chodzi o nasze zbawienie. Ja natomiast mogę dziękować Bogu że urodziłem się w kraju który wierzy w Jezusa, jedynego prawdziwego Pana.

Niestety jestem dość zapracowanym człowiekiem a ponadto nie chcę zaniedbywać najbliższych, więc na samodzielne rozpoczęcie poszukiwań (które równałoby się wielkiej kwerendzie przeróżnych for internetowych i ksiązek oraz rozmów z wieloma ludźmi) zwyczajnie nie mam czasu.

Nie możesz podchodzić do wiary w ten sposób że jak dla Boga znajdę trochę czasu to będzie ok, bo przecież jestem taki zapracowany i mam rodzine. Jeżeli szukasz szybkiego poradnika ,,jak wierzyć w Boga'' to mija się to z celem. Mam trochę wrażenie że doszłeś do wniosku: jeżeli Bóg faktycznie istnieje to wiara na starość może być trochę spózniona, więc już teraz wepchnę te pięć minut dla Boga w swoje zpracowane życie. Tak na wszelki wypadek.


Wt lip 20, 2010 15:30

Dołączył(a): Wt lip 20, 2010 14:13
Posty: 4
Post Re: Problemy z wiarą. Proszę o pomoc.
Cytuj:
ale wiara jest najwazniejsza..przeciez Stworca nas stworzyl i czegos od nas wymaga, my niestety zabiegani aby zaspokoic podstawowe potrzeby egzystencji zapominamy o najwazniejszym , o Bogu
..a zatrzymujemy sie na chwile jak cos sie stanie (smierc, choroba, wypadek) a potem biegniemy dalej...

Cytuj:
Nie możesz podchodzić do wiary w ten sposób że jak dla Boga znajdę trochę czasu to będzie ok, bo przecież jestem taki zapracowany i mam rodzine. Jeżeli szukasz szybkiego poradnika ,,jak wierzyć w Boga'' to mija się to z celem. Mam trochę wrażenie że doszłeś do wniosku: jeżeli Bóg faktycznie istnieje to wiara na starość może być trochę spózniona, więc już teraz wepchnę te pięć minut dla Boga w swoje zpracowane życie. Tak na wszelki wypadek.

Nie, nie, nie! Posądzacie mnie o newtonowskie "jeżeli Boga nie ma to trudno, jeżeli jest to do stracenia mamy całą wieczność". Taka postawa zawsze była dla mnie idiotyczna.

Po prostu chciałem zaznaczyć, że mam obowiązki do któych podchodzę. Co prawda Bóg powołał św. Piotra, który zostawił swoją żonę, ale nie sądzę, by ten sam Bóg chciał żebym z dnia na dzień "przywdział mnisi kaptur", zostawił wszystko i poszedł "poszukiwać" co odbyłoby się kosztem wielu osób.

Oczywiście bardzo upraszczam, ale naprawdę nie chcę szukać Boga w strachu przed śmiercią. Prawda - gdy byłęm dzieckiem potrafiłem się zamartwiać jak Bóg mnie osądzi i czy pójdę do Nieba, ale obecnie poza zdroworozsądkową dawką egzystencjalnego lęku przed śmiercią, który zapewne odczuwa większość istot ludzkich, szukanie Stwórcy tylko w tym celu jest mi obce.

Muszę również odeprzeć zarzut przelotności moich zamiarów. Ostatnim wydarzeniem, który w większy sposób mogło wpłynąć na mnie była katastrofa smoleńska od której minęło już 100 dni. Tak więc nie mam zamiar "zatrzymać się i pobiec dalej" tylko konsekwentnie poszukiwać Boga. Mój jedyny problem polega na tym, że nie wiem jak zacząć.

Cytuj:
nikt za ciebie drogi do Boga nie znajdzie, kazdy ma inna

Nie chcę by ktoś znalazł za mnie drogę do Boga. Proszę jedynie o wskazówki o rozwianie moich wątpliwości.

Cytuj:
ja np. szukam Boga w chrzescijanstwie w islamie i w judaizmie...

Ale co przesądza o kryterium tego wyboru? :)


Wt lip 20, 2010 16:16
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 18, 2010 11:21
Posty: 428
Post Re: Problemy z wiarą. Proszę o pomoc.
Cytuj:
Po prostu chciałem zaznaczyć, że mam obowiązki do któych podchodzę. Co prawda Bóg powołał św. Piotra, który zostawił swoją żonę, ale nie sądzę, by ten sam Bóg chciał żebym z dnia na dzień "przywdział mnisi kaptur", zostawił wszystko i poszedł "poszukiwać" co odbyłoby się kosztem wielu osób.

alez nikt ci nie kaze zostawiac rodzine i pojsc szukac Boga
Boga mozna wielbic majac rodzine..np.zydzi i muzulmanie doskonale sobie z tym radza i pewne grupy chrzescijanskie... Bog nalozyl na nas obowiazki i wypelniajac je dobrze (dbamy o rodzine) wielbimy Boga
Cytuj:
ja np. szukam Boga w chrzescijanstwie w islamie i w judaizmie...

Ale co przesądza o kryterium tego wyboru? :)

sa to religie o Jednym Bogu, powiazane ze soba,mowiace o Bogu Stworcy..a poczatek wziely dawno dawno przed starozytnoscia..
w judaizmie i islamie mozna znalezc wskazowki jak zyc, z kazdej dziedzinie zycia
z chrzescijanstwem gorzej... za duzo dogmatow, za malo samego Boga


Wt lip 20, 2010 16:31
Zobacz profil
Post Re: Problemy z wiarą. Proszę o pomoc.
Terenas napisał(a):

Podsumowując ten mój strumień świadomości, kóry próbowałem uporządkować jak najlepiej tylko mogłem - proszę Was wszystkich o to byście podsunęli mi wskazówki gdzie i jak szukać na nowo wiary, by była ona wiarą z wyboru i przypadku oraz jak wyjść z matni którą jest wyżej wymieniona "pułapka relatywizmu". Może jak już będę wiedział gdzie zacząć wszystko potoczy się szybciej. Nie liczę na to, że w przeciągu paru dni znów odzyskam wiarę. Może będzie to trwać rok, dwa, kilka, kilkanaście, całe życie. Może nigdy mi się nie uda odnaleźć odpowiedzi na moje pytania. Ale przynajmniej będę wiedział, że się nie poddałem i szukałem, co samo w sobie chyba wiele znaczy. Bardzo liczę na Waszą pomoc.

Tak mi sie nasunelo po przeczytaniu twojego postu, ze jestes takim typowym czlowiek dzisiaj, szukasz jakiegos szybkiego rozwiazania, takiego duchowego fastfoodu, zeby polepszyc sobie samopoczucie, ze probowales, a nic nie wyszlo, wiec to nie twoja wina.
Przepraszam, jezeli to tak ostro zabrzmialo, ale problem Boga jest problemem dla czlowieka egzystencjalnym. Nie da sie go zalatwic szybko i nawet oczekiwanie, ze znajdziesz Boga za 3 miesiace, albo 3 lata od teraz jest zludne. To Bog nas szuka i znajduje. My jestesmy na drodze do Niego, ale niewiele mozemy sami przyspieszyc. Choc oczywiscie mozemy Go szukac i to juz jest dobry poczatek.

Napisales, ze na rekolekcjach ignacjanskich nawiazales wiez z Bogiem. I to jest dobry poczatek.
Jak by to bylo wrocic do tego doswiadczenia i isc dalej?
Chrzescijanie wierza, ze Prawdziwy Jedyny Bog objawil Patriarchom Izraela, a zaingerowal konkretnie w los Narodu Wybranego przez Mojzesza, ktoremu objawil takze swoje Imie (czyli swoja Istote - Jestem, Ktory Jestem). Przez Prorokow objawial coraz pelniej swoja Milosc do czlowieka, az poslal na swiat swojego Syna, zeby opowiedzial ludziom o szalenczej Milosci Boga do nich. O takiej milosci, ktora oddaje zycie, zeby przekonac ich, ze nawet to nie zniecheci Boga do walki o czlowieka, do walki o jego milosci zaufanie. Po zmartwychwstaniu i wniebowstapieniu Jezusa Chrystusa, przyszedl do nas Duch sw, ktory prowadzi nas do Prawdy. Kazdy chrzescijanin moze Go otrzymac w sakramencie bierzmowania i takze odczuc Jego obecnosc i prowadzenie.

Oczywiscie mozesz uznac, ze to ludzki wymysl i zalozyc, ze Bog, ktorego spotkales na rekolekcjach to albo inny Bog niz mowi o nim chrzescijanstwo i np objawil sie w islamie, albo w ogole objawia sie tylko jednostkom i kazdemu inaczej, albo ze twoje doswiadczenie rekolekcyjne to byl omam twojego mozgu i Boga nie ma, a przynajmniej nie chce z nami miec nic wspolnego.

Na twoim miejscu zaczelabym jednak od Biblii i ... modlitwy do tego Boga, ktorego spotkales. Popros Jego o prowadzenie i zapewniam ciebie, ze On doprowadzi ciebie do Prawdy, czyli do siebie samego. To pasjonujaca wyprawa. Jezeli pozwolisz Mu byc twoim przewodnikiem i bedziesz uwaznie staral sie dostrzec znaki i osoby, ktore On ci podsunie, to przekonasz sie, ze On naprawde jest i ciebie prowadzi. Nawet jezeli bedziesz mial po drodze zakrety jak w labiryncie.
I nie spiesz sie. On zna ciebie najlepiej i wie, co jest dla ciebie mozliwe, a co nie.


Wt lip 20, 2010 16:47
Post Re: Problemy z wiarą. Proszę o pomoc.
Cytuj:
Cały duchowy dorobek, który osiągnąłem przeszło 2,5 roku temu rozbił się o to dlaczego w sumię wierzyć w Boga w wersji, którą proponuje Kościół Katolicki? Przecież tak naprawdę o teologii czy Biblii ja nic nie wiem, więc dlaczego mam wierzyć w to co proponują uczeni? Przecież równie dobrze odpowiedzi mogą mi udzielić prawosławni, protestanci, żydzi, muzułmanie, buddyści czy różnego rodzaju sekty. Przecież z mojego laickiego (w sensie jako braku wystarczających umiejętności rozezniania w temacie) punktu widzenia wszystkie te odpowiedzi będą sobie równe. Tak więc wybór KK jako Nauczyciela byłby kwestią tego, że urodziłem się w katolickiej rodzinie i w katolickim kraju. Gdybym urodził się gdzieś indziej wszystko potoczyłoby się inaczej.


Twoje rozważania są jak najbardziej na miejscu, ale wydaje mi się, że na takim etapie trudno Ci będzie zaufać jakiejkolwiek konkretnej religii. Praktycznie dla każdej z nich będziesz mógł postawić pytanie: "dlaczego ta, a nie inna?" i tym sposobem zawsze powrócisz do punktu wyjścia. Każda ma swoje objawione pisma, każda ma swoje poglądy na konkretne sprawy, każda potrafi w piękny sposób wytłumaczyć, kim jest Bóg (lub Bogowie?) i jaka jest rola człowieka w tym wszystkim. Każda jest mniej lub bardziej popularna w danej części świata i siłą rzeczy ta popularność bywa uwarunkowana kulturowo.

Z tego wniosku dość szybko wypływa inna konkluzja. Ciężko jest ustalić, jaka wiara jest "jedyna, słuszna i prawdziwa", o ile któraś taka w ogóle jest wśród takiej mnogości poglądów. Kluczową rolę zawsze odgrywa tu subiektywność postrzegania ludzkiego.

Na Twoim miejscu postawiłabym sobie podstawowe pytania typu: czego oczekuję od wiary? Co ma mi zapewnić, co ma mi przynieść? Co ja jestem gotowy dać od siebie? Kim lub czym jest dla mnie Bóg lub szerzej pojęty Absolut? Czy pragnę wiary świadomej, na której kształtowanie potrzeba wiele czasu, wysiłku i rozmyślań, czy wystarczy mi uporządkowanie podstawowych kwestii egzystencjalnych?

Nie zawsze dobrze jest od razu wskakiwać na już utartą ścieżkę i zwracać się ku konkretnej religii. Moim skromnym zdaniem, najlepiej najpierw wsłuchać się w siebie, zapytać, co jestem w stanie zaakceptować, a co kłóci się z zasadami życiowymi przeze mnie wyznawanymi. Co wydaje mi się absurdem, a w co mogę uwierzyć. Co jest dla mnie wątpliwe i czyje wytłumaczenie wydaje mi się najbardziej przekonujące. Kiedy człowiek rozpracuje już swój osobisty, wewnętrzny kodeks i przekonania, czasem zdarza się, że nie potrzebuje już wówczas usystematyzowanej religii - bo nosi swoją Prawdę w sercu, a inna nie jest mu do szczęścia potrzebna. Prawda w sferze wiary może być inna dla każdego z nas.

Sądzę, że każdy człowiek powinien wychodzić przede wszystkim z założeń: "postępuję tak, jak chcę, aby inni postępowali wobec mnie" oraz "moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna wolność innych ludzi". Reszta to tylko kwestia kosmetyki :)


Wt lip 20, 2010 16:58

Dołączył(a): Wt lip 20, 2010 14:13
Posty: 4
Post Re: Problemy z wiarą. Proszę o pomoc.
Cytuj:
Tak mi sie nasunelo po przeczytaniu twojego postu, ze jestes takim typowym czlowiek dzisiaj, szukasz jakiegos szybkiego rozwiazania, takiego duchowego fastfoodu, zeby polepszyc sobie samopoczucie, ze probowales, a nic nie wyszlo, wiec to nie twoja wina.
Przepraszam, jezeli to tak ostro zabrzmialo, ale problem Boga jest problemem dla czlowieka egzystencjalnym. Nie da sie go zalatwic szybko i nawet oczekiwanie, ze znajdziesz Boga za 3 miesiace, albo 3 lata od teraz jest zludne. To Bog nas szuka i znajduje. My jestesmy na drodze do Niego, ale niewiele mozemy sami przyspieszyc. Choc oczywiscie mozemy Go szukac i to juz jest dobry poczatek.

Rozumiem Wasz stosunek do mnie i to, że myślicie, iż jestem kolejnym człowiekiem ze słomianym zapałem który myśli, że Boga można odnaleźć poprzez przeczytanie paru książek i odbycie kilku rozmów. Nie chcę nikogo na siłę przekonywać, że tak nie jest, zachowem pokorę. Napisałem przecież, że jestem gotowy na poszukiwanie Boga nawet jeśli nie dojdę do celu.
W baśniach śpią prawdziwe dzieje,
woda życia nie istnieje,
ale zawsze warto po nią iść!

Jeśli to miałby być dla Was dowód na moją prawdomówność mogę zobowiązać się nawet do relacji na tym forum jak mi idą poszukiwania.

Cytuj:
Na Twoim miejscu postawiłabym sobie podstawowe pytania typu: czego oczekuję od wiary? Co ma mi zapewnić, co ma mi przynieść? Co ja jestem gotowy dać od siebie? Kim lub czym jest dla mnie Bóg lub szerzej pojęty Absolut? Czy pragnę wiary świadomej, na której kształtowanie potrzeba wiele czasu, wysiłku i rozmyślań, czy wystarczy mi uporządkowanie podstawowych kwestii egzystencjalnych?

Nie zawsze dobrze jest od razu wskakiwać na już utartą ścieżkę i zwracać się ku konkretnej religii. Moim skromnym zdaniem, najlepiej najpierw wsłuchać się w siebie, zapytać, co jestem w stanie zaakceptować, a co kłóci się z zasadami życiowymi przeze mnie wyznawanymi. Co wydaje mi się absurdem, a w co mogę uwierzyć. Co jest dla mnie wątpliwe i czyje wytłumaczenie wydaje mi się najbardziej przekonujące. Kiedy człowiek rozpracuje już swój osobisty, wewnętrzny kodeks i przekonania, czasem zdarza się, że nie potrzebuje już wówczas usystematyzowanej religii - bo nosi swoją Prawdę w sercu, a inna nie jest mu do szczęścia potrzebna. Prawda w sferze wiary może być inna dla każdego z nas.

Bardzo celnie ująłeś mój tok rozumowania! Nie jestem już nastolatkiem, który swoje priorytety zmienia cyklicznie. Mam uporządkowane wewnętrznie wartości, które są dla mnie święte i nienaruszalne (stąd też nieporozumienia dotyczące "zapracowania" i rodziny). Jednak czuję, że to nie jest wszystko. Muszę także dodać, że co prawda te 2,5 roku zawiesiłem moje relacje z wiarą, ale wykorzystałem to na uporządkowanie swojego życia i znalezienie stabilizacji wewnętrznej. Nie czuję więc, by był to czas stracony. Teraz, gdy wszystko jest już na dobrej drodze bardzo szybko znalazłem się na drodze do zapomnienia o tym wszystkim co kiedyś przeżyłem i o czym myślałem. W pewien sposób mnie to przeraziło i co myślnie zrozumieliście jako strach przed śmiercią.

Jeśli chodzi o wybór między wiarą świadomą a podstawowymi egzystencjalnymi problemami to zdecydowanie wybieram to pierwsze, gdyż jak już wspomniałem moje życie jest już ułożone i tak naprawdę mógłbym się obyć bez kłopotliwych pytań o Boga i cel tego wszystkiego, ale nie pójdę na łatwiznę.


Wt lip 20, 2010 17:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 08, 2010 13:25
Posty: 975
Post Re: Problemy z wiarą. Proszę o pomoc.
O wiarę należy się modlić. To nie jest tak, że raz uwierzysz i do końca życia już nie masz wątpliwości, pytań, gorszych momentów.

Poproś szczerze codziennie Boga, żeby dał Ci wiarę. Jestem pewna, że Cię wysłucha i jakoś ją odnajdziesz. Wiara to nie wiedza, pamiętaj o tym.


Wt lip 20, 2010 17:41
Zobacz profil
Post Re: Problemy z wiarą. Proszę o pomoc.
Napisałeś że to właśnie na rekolekcjach nawiązałeś więz z Bogiem. Chcesz wrócić to tej wiary czy raczej szukasz czegoś nowego?? Doradzanie którą masz wybrać religie raczej nie będzie obiektywne a lista plusów i minusów na zasadzie to jest fajne a to nie, też chyba nie ma sensu.


Wt lip 20, 2010 17:54

Dołączył(a): Pt cze 18, 2010 11:21
Posty: 428
Post Re: Problemy z wiarą. Proszę o pomoc.
ktos dobrze napisal ,modlitwa do Boga o wskazowki..a On na pewno cie nie zostawi:)


Śr lip 21, 2010 9:29
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02
Posty: 3507
Post Re: Problemy z wiarą. Proszę o pomoc.
Wiara w relatywizm bez osobistych badań i analiz religijnych i bez osobistej, głębszej refleksji. - Tak sformułowałbym Twój problem, na ile go rozumiem.

Natychmiast rzuca się w oczy niestosowność zastosowania słowa "wiara" do społecznego pojęcia, jakim jest relatywizm. W relatywizm nie trzeba wierzyć. Wystarczy wiedzieć, że istnieje.

Pułapka wiary w relatywizm polega na tym, że "musi się wierzyć w równouprawnienie różnych religii". Człowiek w tej pułapce czuje się grzeszny, gdy pozostaje przy jednej, wybranej religii.
Pułapek tego typu nie brakowało w historii ludzkiej. W jedną z nich, moim zdaniem, wpadł jakieś 300 lat temu Kościół Katolicki i siedzi w tej pułapce do tej pory.Chodzi o wiarę, że umysłowe, racjonalne logiczne podejście do wiary i takież argumenty sprawią, że Kościół zdominuje niewierzących przekonując ich o racjonalności wiary katolickiej. Takie podejście oparte na nieszczęsnym, dominującym w Kościele tomizmie, znalazło swój rozkwit w czasach Oświecenia i Racjonalizmu. Na ile było wartościowe, starczy popatrzeć na czasy Rewolucji Francuskiej, a potem na społeczne aktywności wyrosłe na filozofii nietzscheańskiej i wreszcie na Rewolucji Październikowej i czasach komunizmu, a dziś wszechwładnego na świecie liberalnego pseudosocjalizmu. W wyniku tej pułapki Kościół nie tylko nic nikomu nie udowadniał, lecz przy okazji kolejnych rewolucji tracił wyznawców, choć zyskiwał męczenników.

Otóż moc wiary nie jest w mocy argumentów na rzecz wiary!
Moc wiary leży w sile osobistego przeżycia. Kościół zgubił to podejście i błąka się po opłotkach radości z autentycznej wiary, usiłując wszystkim o każdej porze dnia i nocy udowodnić, że wiara jest nie tylko właściwa i prawdziwa, ale jedynie słuszna a przynajmniej najlepsza. Tymczasem te dowody są po prostu nic nie warte w świetle wiary.

Dziś w wieku XXI przyszły zapowiadane czasy, w których argumenty umysłu są uzupełniane odczuciami serca. Słusznie Ci radzą moi poprzednicy. Odrzuć lektury, zajmij się modlitwą.

I nie musisz studiować wszystkich religii, by którąś z nich wybrać. Zrobiła to kiedyś profesor filozofii Edyta Stein. Przeanalizowała wszystkie istniejące monoteistyczne religie. Wychowana w religii judaistycznej, posiadając umysł racjonalny uznała po analizach, że choć wszystkie religie w jakiś sposób opisują Boga, to najlepiej czyni to religia katolicka. I przeszła na katolicyzm, a następnie została katolicką zakonnicą, karmelitanką. Dziś jest świętą męczennicą za wiarę. Zginęła tragicznie w piecach Oświęcimia za to, że będąc Żydówką - była katoliczką. Hitlerowscy Niemcy tego nie wybaczali.

Ja nie znałem historii Edyty Stein, nie wiedziałem o istnieniu Jej osoby, gdy w latach stanu wojennego poszukiwałem mojego Boga. Boga katolickiego poznałem z katechizmu, z lektury innych mądrych i świętych ksiąg. Brakowało mi jednak odniesienia do innych religii, nie chciałem zamknąć się w pułapce getta katolickiego, w którym siedzieli inni ludzie i siedzą do tej pory, jak można zauważyć także na tym forum.

Państwo wpadło wówczas na pomysł, by wprowadzić do szkól podręcznik referujący różne religie. Nawiasem był to pierwszy w historii tego Państwa taki podręcznik, wcześniej sprawy religii były traktowane w szkole jak tabu, jak coś poza racjonalnego i niegodnego zajmowania się tym w szkole.Kupiłem sobie ten podręcznik i przeczytałem.
To była przykra lektura. Zapewniam Cię, że autor nie miał za zadanie wybielić katolicyzmu i ośmieszyć innych religii, tylko starał się je pokazać na jednakowych zasadach.
Mimo to, z lektury tej krzyczała do mnie jedna wielka konkluzja: nie ma dla mnie religii lepszej niż katolicka. Dziś już nie pamiętam jakie argumenty za tym stały. Wiem, że konkluzja była jednoznaczna. Zostawiłem inne religie na wiele lat. Po roku 2000 poznałem osoby z innych wyznań, jakichś buddystów, wyznawców Zen, kiedyś spotkałem się z Świadkami Jehowy, z wyznawcami judaizmu. Szanowałem inne religie i szanuję. Szanuję i współczuję ateistom.

Wiem, że religia jest potrzebna na pewnym etapie, Bóg nie potrzebuje Kościołów, to ludzie ich potrzebują. Ja również nie potrzebuję już Kościoła, jednak to Kościół zbudował we mnie ogromną wiarę w Boga, dał mi wszystko, co jest potrzebne do wiary i umocnił mnie i nadal umacnia.
Nigdy Kościół Katolicki nie zaatakował mnie szatańskim kłamstwem, choć fałszywych proroków i malkontentów wewnątrz Kościoła nie brakuje. Jestem bardzo wdzięczny Kościołowi katolickiemu, traktuję Go jak Matkę, szanuję, bronię i kocham.

A Ty?
Pójdziesz swoją drogą, bo każdy ma swoją.
Moją historię, jeśli przeczytasz, możesz przyjąć za inspirację.
Ja Ci życzę dobrej drogi, na której będzie dla Ciebie dosyć światła.
Z Bogiem

_________________
Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji.
Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.


Śr lip 21, 2010 11:34
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 18, 2010 11:21
Posty: 428
Post Re: Problemy z wiarą. Proszę o pomoc.
Cytuj:
Nigdy Kościół Katolicki nie zaatakował mnie szatańskim kłamstwem, choć fałszywych proroków i malkontentów wewnątrz Kościoła nie brakuje. Jestem bardzo wdzięczny Kościołowi katolickiemu, traktuję Go jak Matkę, szanuję, bronię i kocham.

maly kwiatku...ale najwieksze szatanskie klamstwo to ta nieszczesna Trojca
skoro Bog jest jeden to dlaczego w trzech osobach , a sam istniec nie moze?
przeciez fundament wiary chrzescijanskiej -judaizm- mowi tylko o jednym Bogu
Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie.
I TO
Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi.
I TO
Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy.Biblia, Ks. Wyjścia 20:3-17


Śr lip 21, 2010 13:08
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02
Posty: 3507
Post Re: Problemy z wiarą. Proszę o pomoc.
Ja nie jestem teologiem, a moja wiara jest bardzo prosta.
Bo wiara powinna być prosta - jak Bóg. Lecz nie prostsza. (moje :D)

Znalazłem ciekawe proste wyjaśnienie uzasadnienia wiary w Jednego Boga, który jest jednakże w trzech Osobach.

http://www.kosciol.pl/article.php/2005051217332181

Cytuj:
Na początku trzeba stwierdzić kardynalną prawdę biblijną o tym, że Bóg jest jeden: " Słuchaj, Izraelu! Pan jest Bogiem naszym, Pan JEDYNIE!" (Pwt 6,4). Możliwe jest też tłumaczenie końcówki wersetu jako: "Pan jest JEDEN". Od tej niepodważalnej prawdy trzeba teraz przejść do równie niepodważalnej prawdy, że Bóg jest Wieloma: "Potem rzekł Bóg: UCZYŃMY człowieka na obraz NASZ, podobnego do NAS (...)" (Rdz 1,26), oraz: "I rzekł Pan Bóg: Oto człowiek stał się taki jak MY (...)"
(Rdz 3,22) i: "(...)I rzekł Pan:(...)Przeto ZSTĄPMY tam (...)" (Rdz 11,6.7) oraz: " Potem słyszał głos Pana mówiącego: Kogoż poślę? A kto NAM pójdzie? (...)" (Iz 6,8; Biblia Gdańska). Poza tym Stary Testament mówiąc o Bogu używa przeważnie hebrajskiego słowa 'Elohim' znaczącego dokładnie 'Bogowie'. W odniesieniu do Boga używane jest także słowo 'echad' znaczące jedność różnorodną. Świadomi tego byli Żydzi żyjący przed narodzeniem Jezusa Chrystusa. Dopiero gdy powstał Kościół i zaczął akcentować dogmat o Trójcy, Żydzi - przede wszystkim w celu zachowania własnej tożsamości i odrębności od tej "nowej judaistycznej sekty" zaczęli w odniesieniu do Boga używać słowa 'jachad', oznaczającego jedność monolityczną.

Zgodnie z egzegetyczną tezą, mówiącą o tym, że Stary Testament jest ukryty w Nowym - Nowy Testament odkrywa: Bóg jest nie tylko Wieloma, ale jest dokładnie Trzema: "Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię OJCA i SYNA, i DUCHA ŚWIĘTEGO" (Mt 28, 19) oraz: "Łaska PANA JEZUSA CHRYSTUSA i miłość BOGA, i społeczność DUCHA ŚWIĘTEGO niech będzie z wami wszystkimi" (2 Kor 13,13) i: "(...) jeden DUCH, (...)jeden PAN,(...)jeden BÓG i OJCIEC (...)" (Ef 4, 4-6)oraz: "(...) DUCH ten sam (...)PAN ten sam (...)ten sam BÓG (...)" (1 Kor 12,4-6). W tejże Trójcy nikt nie jest większy ani mniejszy, starszy ani młodszy, bo: "JA i OJCIEC jedno JESTEŚMY" (J 30,10).


Ja nigdy nie miałem wątpliwości, że Bóg jest jeden. Bo Jeden Bóg jest podstawą istnienia świata w naszym ludzkim rozumieniu. Jeden Stworzyciel - jeden świat.
Religia katolicka daje szansę rozważania, jaki ten Jeden Bóg jest. I gdy się to rozważa, to można dojść do wewnętrznej struktury Jednego Boga. Jeśli samemu się do tego nie dochodzi - to są mądre książki, w których takie analizy są i dla mnie były do przyjęcia.

Ojciec i Syn najbardziej oczywista relacja jaką sobie można wyobrazić.
Jest to relacja Rodzicielstwa i Synostwa. Ojciec zradza Syna a Syn uznaje Ojca za to, że Go zrodził. Jest to ciągła relacja wzajemnej Miłości. Bo to zradzanie odbywa się ciągle i trwa od zawsze do zawsze. Intuicyjnie brak w tej relacji czegoś do pełnego jej opisania. Dla niektórych będzie oczywisty brak kobiety w tej relacji. Dla innych brak osobowej miłości, miłości tak wielkiej, że staje się Osobą Boską. Duch Święty jest jednym i drugim. To On przynosi do relacji między Ojcem i Synem miłosny związek i żeński pierwiastek. Ma Duch Święty szereg cech, które sprawiają, że staje się On najbardziej tajemniczą Osobą Boską, wszakże Osobą, a nie substancją czy stworzeniem. Osobą tajemniczą, nieodgadnioną, nie przewidywalną, jak kobieta. Jak kobiety, które poznałem i znam. Kobiety spoza kręgów czasopism Dziewczyna, Bravo - Girl i Playboy.

Kobiety realne i naturalne.
Miłość Ducha Świętego jest nieskończona i każde dywagacje o warunkach i limitach miłości Ducha Świętego - Boskiej Osoby, są chore.

To taka moja prosta wiara, biedronko.

A co z Twoimi pozostałymi dwoma wątpliwościami?
Przytoczyłaś akurat wprost Przykazania których uczy Kościół. Jak je się rozumie i wykonuje w Kościele - to inna sprawa. Jednak Kościół tego naucza jako zasad i myślę, że to jest decydujące byś mogła uznawać ten Kościół za swój. Jeśli chcesz, oczywiście.

Nawiasem, analizowałem kiedyś przykazanie o nie wykonywaniu obrazów i posągów.
W czasach Mojżesza ludzie nagminnie uwielbiali wykonywanie tych złotych cielców i kult wobec nich. Dlatego to przykazanie było wówczas bardzo realne. Zwłaszcza dla ludu wędrownego, którym Żydzi stali się za sprawą wyjścia Mojżesza z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Te złote cielce na pewno ogromnie dużo ważyły i kto by to niósł ?:D

Dziś są inne czasy, a ludzie nadal mają skłonność do modlenia się do obrazu i figury, zamiast do Boga. To jest coś, co nazywam religijnością gadżetową. Bez obrazka, różańca, krzyżyka ci ludzie stają się bezradni, a ich wiara się rozsypuje. Jednak Kościół, po pierwsze nie zmusza do religijności gadżetowej (choć, ku mojemu ubolewaniu, nie zachęca do religijności mistycznej), po drugie Kościół nigdy nie zatrzymuje się w swej religijności na gadżecie tylko uczy, że za obrazem, za posągiem, za Sakramentem wreszcie - ukrywa się sam Bóg.

I znowu - to jest decydujące o tym, że mogę uznać, że Kościół głosi Prawdę o Bogu, a nie kłamstwo.

_________________
Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji.
Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.


Śr lip 21, 2010 13:56
Zobacz profil
Post Re: Problemy z wiarą. Proszę o pomoc.
maly kwiatku...ale najwieksze szatanskie klamstwo to ta nieszczesna Trojca
skoro Bog jest jeden to dlaczego w trzech osobach , a sam istniec nie moze?
przeciez fundament wiary chrzescijanskiej -judaizm- mowi tylko o jednym Bogu


Jak by tak było to zydzi po dziś dzień nie czekaliby na swojego Chrystusa.

Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi.
Czy dla Ciebie postawinie pomnika albo jakiejś rzezby czy figurki to grzech?? Bo nie sądzę żeby Bóg miał to na myśli.


Śr lip 21, 2010 14:08
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 24 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL