jesli małżeństwo nie ma dzieci (jeszcze, a może wcale) to stanowi rodzinę? jesli nie to co?

Myślę, że słowo rodzina pochodzi od słowa "rodzić". Jeśli nie ma małżeństwo dzieci, to przecież są prawdopodobnie rodzice małżonków, dziadkowie. W tym sensie także można mówić o rodzinie.

Można też powiedzieć, że jako takie małżeństwo, jest taką podstawą, fundamentem rodziny.

hmm... to chyba jednak nie rodzina, może zalążek, ale jakiś inny twór:-)

Uściślając, jest rodziną, tylko że nie pełną. To trochę jak się o mówi rodzinie nie pełnej, wtedy, gdy brakuje ojca lub matki, a w poruszonym temacie [istniejącemu małżeństwu] brakuje dzieci.
Znalazłem taką, myślę, że dość pozytywną, definicję rodziny:

http://www.szkolnictwo.pl/index.php?id=PU7247

a nie uważacie że w KK za mały nacisk kładzie się na podstawę rodziny jaką jest wzajemna miłość małżonków. Tzn wtłacza się\ ich w miliony obowiązków, nakazów i zakazów. Podkreśla że głównym celem malżenstwa jest posiadanie dzieci. Moim zdaniem najpierw oni, a później dzieci. najpierw wspólna mocna i dojrzała miłość, która potrzebuje wspólnego czasu, a później wspólna miłość do dzieci.

Selgrado dziekuję, ale to przykre, że takie ważne są piony (rodzice - dzieci) a nie poziomy (mąż - żona), i tak jak dunia, dobrze byłoby tu coś zreformować:-) może w święta małżonkowie by się zbliżyli, odpoczęli razem, dogadali, stali się rodziną bezdzietną... może by nawet wpadli na pomysł żeby adoptować, a tu taka lichota - niepełna rodzina, to jak stół bez nogi. Smutne...

dunia, uważam dokładnie tak jak Ty. Za mało się akcentuje miłość samych małżonków.
Chyba nie tylko w Kościele.
Ja teraz w narzeczeństwie podkreślam na każdym kroku, że chcę, aby mój W. był dla mnie najważniejszy na świecie, że chcę, żeby po pojawieniu się dzieci, nadal był czas i miejsce na budowanie naszej relacji, która uważam za pierwotną i ważniejszą niż dzieci.. Chcę, żebyśmy potrafili wychodzić gdzieś razem, bez dzieci, żebyśmy obchodzili nasze rocznice, bez dzieci.
Uwielbiam dzieci i będą moim oczkiem w głowie, ale obserwując znajome rodziny, brakuje mi dbałości o podstawę rodziny, jaką są małżonkowie!

to na pewno jest bardzo trudne- umacniać "poziom" kiedy każde z małżonków z czasem skoncentrowuje się na przynajmniej początkowo łatwiejszych więziach z dziećmi. w związku zaczyna się rutyna- wróg miłości.....
dlatego też irytuje mnie ciągłe rzucanie kłód pod nogi pożyciu seksualnemu męża i żony, ale o tym w innym wątku

TAK

nie-nie rodzina ,ale partnerstwo..KK wcale nie pomniejsza miłości małżonków--ta wzajemna relacja,miłość,oddanie drugiemu to potrzebne podwaliny dla rozwoju rodziny..narzeczeństwo jest dobrym czasem na poznanie siebie,na wzrost miłości...moim zdaniem rodzinę tworzą małżonkowie z dziećmi..gdy nie ma dzieci,jest po prostu małżeństwo związek dwojga ludzi,którzy są tylko dla siebie..wraz z pojawieniem się dzieci..zaczyna się rodzina,miłość rozłożona na kilka osób-wcale nie przekreślająca relacji małżonków..skąd wam przychodzi do głowy,że dzieci niszczą małżeńską miłość?--raczej ją uszlachetniają,pozbywają egoizmu bycia tylko dla siebie

Moim zdaniem tak. Bez dzieci tez mozna stworzyc pelny, szczesliwy zwiazek - podstawe rodziny, ktora sie nie powieksza

-bez dzieci masz związek..ale nie rodzinę..a szczęśliwy związek?..czemu nie?,skoro dwojgu ludziom wystarczają sobie tylko oni sami dla siebie..każdy związek,czy partnerski(małżeński) czy przyjacielski,może być związkiem szczęśliwy--ale to nadal nie rodzina ..ale słusznie zauważyłaś..podstawa rodziny..a na podstawie należy budować dalej..nie zatrzymywać się w pół kroku..małżeństwo wykluczające dzieci..ale nie wykluczające seks,i być może dla niego jedynie zalegalizowane--to bardzo egoistyczne

Hm... Chyba się trochę zagalopowałaś, Renato. Chcesz powiedzieć, że mąż nie jest dla Ciebie członkiem Twojej rodziny dopóki nie spłodzi Ci dziecka? To ciekawe podejście.

A co jesli malzenstwo mieszka z rodzicami, rodzenstwem itd? Nie musi ich byc tylko dwojka.
Wobec kogo malzenstwo ktore nie chce dzieci jest egoistyczne?