Czy duchowni w imię sprawiedliwości społecznej powinni żądać dla siebie wprowadzenia kas fiskalnych np. od 1 maja 2011.

A duchowni coś sprzedają?

moja mama na moja komunie musiala kupic swiece, ksiazeczke i rozaniec..od ksiedza

Bo ksiądż zapewne zakupił je hurtem dla wszystkich dzieciaków, po cenie hurtowej.
A szkoda - powinien wysłać mamuśkę, aby sobie pobiegała po sklepach i kupiła w detalu.

Kasy fiskalne są nie tylko dla sprzedających ale również dla świadczących usługi (taki obowiązek nałożono od 1.V 2011 na lekarzy, adwokatów itp.). Niewątpliwie odprawienie ceremonii ślubnej czy pochówek są usługą.
Uważam, że sami duchowni powinni wnieś petycję o wprowadzenie kas rejestrujących wszelkie nieudokumentowane dochody, tym sposobem uniknęliby niesprawiedliwych pomówień.

Oczywiście, że powinni. Żyjemy w państwie prawa, czy równych i równiejszych? Świadczą usługi za które pobierają opłaty i często nie są to opłaty symboliczne. Często też odmawiają tych usług jak opłata będzie za niska. Więc niech mają kasy fiskalne, dokumentują przychody i się z nich rozliczają. Np. telekomunikacyjne, jeden proboszcz w mojej miejscowości bez jakichkolwiek pozwoleń, w tym konserwatora, zamontował na wieży XIV wiecznego kościoła nadajniki telefonii komórkowej. Więc muszą być to całkiem niezłe przychody gdy przechodzę koło 6 kondygnacyjnej plebanii z parkingami, garażami i ciągle rozbudowywanej, w której mieszka 4 księży...

Nie wiedziałem że sakramenty to są usługi. Czego to się człowiek może dowiedzieć. A jednak rozumiem o co wam chodzi, tylko jakoś mi to nie pasuje do całości. Jak ksiądz prowadzi sklep, czy świadczy realne usługi to ok, musi mieć kasę fiskalną. Ale co do reszty to strasznie naciągacie, takie typowe dowalić żeby dowalić.

Biedronko, ale ksiądz prowadzi sklep ze świecami i resztą, czy faktycznie zakupił hurtem wyjątkowo? No bo jeśli prowadzi sklep to oczywiste że powinien mieć kasę, a jeśli wyjątkowo to chyba nie oczekujesz że kupi kasę aby raz na rok sprzedać parę świec. Nie pytałem zatem o takie przypadki, ale o to czy duchowny to zawód sprzedawca, że tak niektórym zależy na kasie fiskalnej?

Wiscie..oczywiscie ze ksiadz to sprzedawca dla niektorych..bo przeciez za chrzest trzeba zaplacic, za slub, za pogrzeb, za msze,ja na swojej drodze spotykam ksiedzy co mowia dla tych co nie maja , ze nie trzeba a jeszcze dolaza im na chleb...te kasy moze pomoglyby niektorym zrozumiec , ze wcale ksieza nie maja tyle ile im sie przypisuje...

A dla mnie ksiądz nic nie sprzedaje. I nie ma żadnego powodu dla którego powinni mieć kasy fiskalne jeśli nie prowadzą normalnego interesu. A jeśli ktoś oczekuje zapłaty za sakrament to potrzebuje reprymendy, a nie kasy fiskalnej. Zresztą to absurdalne że zamiast domagać się normalności, to chcecie jeszcze zalegalizować to co niezdrowe.

No właśnie nie. Też bym bardzo chciał być zwolniony z obowiązku posiadania kasy fiskalnej i stojących za tym zobowiązań. Niestety, nie ma lekko chyba, że się jest "świętą krową" i uważa się, że można zarabiać "na lewo". I w ogóle nie interesuje mnie na jaki cel idą te pieniądze, czy to nowy samochód proboszcza, czy dach plebanii.
Ale wiem, kościół o pieniądze potrafi bić się jak nikt inny. Srebrniki są w końcu w cenie, przypomnę tylko jeden przykład:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... 87517.html
Ale nie, po co kasy fiskalne. Biedni ojczulkowie pożyczają 2 mln złotych, ale spokojnie owieczki, my biedni jesteśmy a ci źli ludzie jeszcze chcą nam kasami fiskalnymi dowalić.



Dlatego gardzę kościołem.

Myślę, że kasy fiskalne w parafiach byłyby dobrym pomysłem. Więcej korzyści niż problemów, bo przynajmniej społeczeństwo nie zarzucałoby na okrągło księżom, że zbijają biznes, biorą do własnej kieszeni, itd. Dobrze byłoby, gdyby we wszystkich parafiach ludzie mieli wgląd w przychody i wydatki. Zaufanie byłoby większe, hojność pewnie też. Albo za bardzo się rozmarzyłam...

Napisałem wyraźnie, sprzedaje coś, powinien przestrzegać prawa, jest szafarzem sakramentów - nie widzę powodu aby miał kasę fiskalną.

Jeszcze pomysłodawcy zaapelujcie o zminę prawa podatkowego .....bo duchowni jak narazie płacą "od łebka" - nawet od tego, który pluje na widok kapłana.

Myślisz o tym:

"Podatek dochodowy dotyczący duchownych ma postać ryczałtu i jest on uzależniony od stanowiska (proboszcz, wikary) oraz liczby mieszkańców w parafii (stąd czasami duchowni się żalili, iż „muszą płacić także za heretyków"). Duchowny ma uprawnienie zrzeczenia się ryczałtu i przejścia na podatkową księgę przychodów i rozchodów, która wiąże się z wypełnianiem deklaracji PIT. Ale się dotąd jeszcze chyba żaden duchowny nie porwał na tak nierozważny krok, aby płacić podatki od rzeczywistych dochodów, które, przy bardzo niskich ryczałtach, oznaczałyby płacenie co najmniej kilka razy większych podatków dochodowych."

Jak widać, wcale nie muszą płacić od łebka, ale jest to najzwyczajniej w świecie opłacalne.


Pobiera opłatę=sprzedaje. Koniec kropka, w bardzo ciemnym otworze mojego ciała (nosie) mam to, czy to sakrament czy różaniec. Nie pobiera opłaty=nie sprzedaje.
Tak się jednak składa, że za wszystko trzeba w kościele płacić i nie częste są przypadki, żeby duchowni rezygnowali z przyjmowania pieniędzy. A to, że wielu z nich ma swoje cenniki do "Bóg zapłać" to już w ogóle osobna kwestia. Więc nie śmiesz mnie WIST, bo równie dobrze ja mogę powiedzieć, że jestem "dostarczycielem przedmiotów dających ludziom radość" i z tego powodu nie mam zamiaru posiadać kasy fiskalnej. Więc odpuśćmy sobie kręcenie i przypomnę "Bogu co boskie, cesarzowi co cesarskie".

Rozumiem że chcesz aby wystawiano rachunek za coś za co się nie płaci?