Autor |
Wiadomość |
renata155
Dołączył(a): Pt lut 09, 2007 23:54 Posty: 1036
|
 Re: modlitwy wysluchane
modliłam się o zabranie z mojego życia uczucia które mnie niszczyło--nie zabrał uczucia..oddalił człowieka..dał mi przestrzeń do przeanalizowania siebie. prosiłam o rozwiązanie problemu mojego "słomianego "małżeństwa..mąż od 4 lat pracował za granicą,przyjeżdżał na tydzień,dwa ,co pół roku..spory kryzys który wymagał się opowiedzenia za jakimś konkretnym rozwiązaniem..to co do tej pory było niemożliwe..w ciągu kilku tygodni wyklarowało się na tyle,ze zdecydowałam się wyjechać z dziećmi i dać szansę małżeństwu. kilka lat modliłam się o kierownika duchowego..gdy wyjeżdżałam ,bałam się że stracę jakikolwiek kontakt z kościołem--modliłam się więc o możliwość uczestnictwa we mszy//okazało się że dom jest zaledwie kilkanaście metrów od katolickiego kościoła angielskiego,a w nim proboszczem jest polak (ktoś kto jest bardzo bliski mojej rodzinie..i ktoś kto naszej rodzinie pomaga swoją obecnością,życiem,i radami.odnaleźć w sobie siłę i chęci do walki o nią ) Modliłam się aby ojciec przestał pić..po kilku tygodniach ..tato miał wylew,i dość długi proces powrotu do pełnosprawności..to było dobre..to był długi czas,w którym zauważył potrzebę pomocy zony,dzieci..zauważył że jest ważny dla innych ,i może na nas liczyć.-już nie pije. Prosiłam Go,o odpowiedni dla nas dom.moja rodzina jest dość liczna ,było ciasno...też uważam ,że takie warunki były nam potrzebne-wyszły na wierzch wszystkie nasze pretensje i żale,wszystkie problemy z dziećmi,i nami samymi..teraz mam więcej niż oczekiwałam-to mi tylko potwierdziło,że nie można Bogu stawiać granic..bo ON jest nieograniczony. Oprócz tego na każdym kroku widzę ,Jego opiekę nad nami...stawia mi na drodze ludzi,dzięki którym mogę ciągle się czegoś uczyć,stale wzrastać...nie pozwala zbliżać się do nas tym,którzy mogliby w jakiś sposób nas skrzywdzić.. Nawet piesza pielgrzymka ,była jego prowadzeniem..byłam w ciąży o której nie wiedziałam..a ON zadbał o mój wypoczynek..byłam z córkami chyba jedynymi pielgrzymami którzy mieli każdego wieczoru noclegi,ewentualnie porządny prysznic,kolację i śniadanie w przypadku gdy raz trafiła nam się szkoła..i to też były "przypadki",rozkładany kilkakrotnie namiot,i za każdym razem ktoś się pojawiał zapraszając nas do siebie. Nie byłam gotowa na kolejne dziecko..rozważałam różne opcje,był gniew i bunt..na pielgrzymce ludzie podejmowali się modlitwy w intencji dzieci nienarodzonych...ja czułam wtedy w sobie ogromny sprzeciw..teraz myślę,że ktoś z nich być może wtedy podjął się modlitwy za moją nienarodzoną córkę. Bałam się kolejnego dziecka w domu,a okazało się że ono jest naszym błogosławieństwem..jest dopełnieniem naszej rodziny,zmieniła totalnie wszystko w nas wszystkich.zaczynamy tworzyć rodzinę przez duże R--jest we mnie świadomość,że choćby tylko ze względu na nią Pan Bóg zawsze będzie nas ochraniał. Męczyła mnie nieobecność męża w dzień(ze względu na pracę) i jego hmm,nadaktywność nocna  ..rozmowy na temat zmiany jego pracy nie przynosiły efektów (był tak uparty,ze aż niezrozumiały)...znowu szturm do nieba  ..po kilku tygodniach dostał ofertę od znajomej.dziś jest pierwszy dzień w nowej pracy,praca na nocki  Jestem całkowicie wyleczona z przeszłości,przebaczyłam wszystkim i wszystko..nie ma we mnie żalu o nic co się wydarzyło--Pan Bóg wciąż mnie oczyszcza..prowadzi na moją własną pustynię(zawsze byłam zafascynowana ojcami pustyni,i ich życiem)..Uczy tracić,oddawać..i nie żałować  ..uczy radości samotności,i szczęścia"ubóstwa".uczy mnie modlitwy i wzrostu własnej duchowości(przynajmniej ja tak to odbieram). oprócz tego Pomaga mi w zwykłych codziennych sprawach...w spotkaniach z ludźmi których nie darzę zbytnia miłością ,uczy przyjaźni,pomaga też w kwestiach pieniężnych..nie raz ratował mnie w sytuacji bez wyjścia nagłym napływem gotówki (zawsze dokładnie tyle ile akurat było mi brak),z najmniej oczekiwanej strony (na szczęście ,to rzadkie przypadki). Gdy zmienialiśmy dom,inna miejscowość,i znaczna odległość od kościoła..martwiłam się czy będzie mogli co tydzień bywać na mszy..tu też,uważam Przyszedł mi z pomocą,ponieważ za sąsiadkę mamy znajomą z kościoła,i nauczycielkę ze szkoły moich dzieci przy okazji..więc zniknął problem z transportem do kościoła. Moja córka,gdy była mała ,zawsze powtarzała że będzie księdzem..potem bardzo chciała być ministrantem (co nie było możliwe w Polskiej parafii)..tutaj mogła zrealizować swoje marzenie  . Jego obecność czasem przeraża..a jednocześnie,to niesamowite mieć pewność że ON jest,że jest zawsze..zawsze gdy tylko Go poproszę,ON spełnia moją prośbę--mogę tylko za wszystko MU dziękować..dziękczynienie za wszystko,naprawdę zmienia życie. Kogoś skrzywdziłam..miałam cholerne wyrzuty sumienia..ktoś zerwał jakąkolwiek ze mną znajomość ( i w sumie miał rację)..o naprawienie relacji też się modliłam..długo,około 5lat..to nigdy nie była przyjaźń,i właściwie nie liczę na taką relację...ale to,że podszedł,rozmawiał.hehehe przyjął do znajomych na jednym z portali...to też nie moja przecież zasługa,ale tylko i wyłącznie wytrwałość w modlitwie..i wiara w Niego
|
Pt sie 27, 2010 18:37 |
|
|
|
 |
renata155
Dołączył(a): Pt lut 09, 2007 23:54 Posty: 1036
|
 Re: modlitwy wysluchane
"Zastanawiam się dlaczego mamy modlić się o rzeczy jakby "podstawowe", to jest w miarę godne warunki życia, pracę, szczęśliwe małżeństwo, zdrowe dzieci....? " choćby dlatego, ze dziecko w każdej chwili może zachorować..pojawi się nie planowana ciąża,albo strata pracy-wiec godne warunki życia mogą przestać być godne. Nie wiem dlaczego ktoś pomimo modlitwy otrzymuje męża alkoholika--być może dlatego,ze sam własnowolnie takowego poślubił?..wiedząc o jego problemie?..być może,sam stał się przyczyną pogłębienia problemu?..a być może dostał kogoś niezbędnego na swojej drodze do świętości. Nie da się przejść życia bezproblemowo--jak nie taki ,to inny-każdy z jakimś problemem musi sobie radzić
|
Pt sie 27, 2010 19:22 |
|
 |
arola
Dołączył(a): Pt maja 29, 2009 12:34 Posty: 90
|
 Re: modlitwy wysluchane
Jeśli modlitwy są wysłuchiwane to to mąż alkoholik powinien przestać być alkoholikiem, prawda? I wszystko jedno czy drugi małzonek wiedział o przyczynie, czy też alkoholizm pojawił się po ślubie i czy drugi małżonek stał się przyczyną problemu. Tu nie chodzi o przejście przez życie "bezproblemowo", jak piszesz, ale o to czy Bóg wysłuchuje naprawdę wszystkich modlitw.
|
So sie 28, 2010 7:30 |
|
|
|
 |
renata155
Dołączył(a): Pt lut 09, 2007 23:54 Posty: 1036
|
 Re: modlitwy wysluchane
arola..nie-nie prawda-i nie wszystko jedno..i wysłuchuje wszystkich.tego jestem pewna. nie wysłuchuje egoizmu-to na pewne..może tak naprawdę problem nie jest w alkoholiku..ale jednak w jego żonie? zresztą nie wiem..nie znam sprawy--jeśli nie słucha..tzn,że ma w tym swój cel--powinnaś zaufać,że tak jest dobrze..powinnaś nauczyć się dziękować za drugiego człowieka,pomimo tego że jest trudny..powinnaś prosić o łaskę zrozumienia..widocznie wysłucha cię w inny sposób..albo ja powiedziałam wcześniej..problem jest w tobie,nie w nim. Nikt nikomu nie karze spędzić z alkoholikiem całego życia...
|
So sie 28, 2010 9:02 |
|
 |
niewierny89
Dołączył(a): Śr wrz 15, 2010 20:13 Posty: 4
|
 Re: modlitwy wysluchane
Ja ostatnio staram się powrócić do Boga po dłuższej nieobecności w której uważałem, że już nigdy nie będę go potrzebował. Jednak wiadomo jak trwoga to do Boga... Ostatnio coś się we mnie stało, byłem szalenie zakochany wręcz odurzony na punkcie jednej osoby, nagle pewnego dnia ta fascynacja zniknęła nie wiem do końca co się stało, kochałem ją ale nie potrafiłem się odnaleźć w tej miłości. Tęskniłem za ukochaną osobą coraz bardziej, tak bardzo bałem się, że ją stracę. Rozmawiałem z nią o tym zacząłem płakać każdego dnia, życie dla mnie traciło sens. Ta osoba poczuła, że mnie traci, że już mnie straciła, ale ja nie chciałem się poddawać, nie mogłem jej opuścić, nie walczyć o miłość która gdzieś pośród codzienności zagubiła się w moim sercu. Płakałem coraz mocniej każdego dnia tak bardzo się obawiałem, że ją stracę, że moje życie straci sens, miałem myśli samobójcze, wpadłem w totalną depresję, zacząłem brać tabletki na uspokojenie, tylko tak mogłem się skupić, spojrzeć na moje zmartwienia z innej strony. Działo się to przez ostatnie kilkanaście dni. Tak bardzo pragnąłem odnaleźć w sobie miłość, która gdzieś głęboko w moim sercu była, odrzucić wszystkie zmartwienia na bok, nie mogłem stracić tego co przez 2 lata razem budowaliśmy, porzucić te najwspanialsze uczucie jakim Bóg nas obdarza każdego dnia. To było wczoraj, musiałem zacząć robić coś co pozwoli mi nie myśleć, poszedłem biegać, nie ważna jaka pogoda(lał deszcz), jak tak biegłem dalej i dalej nie mogłem przestać myśleć o mojej miłości, widziałem ją przed sobą i nie wiedziałem co mam zrobić jak do niej dobiegnę, moje nogi same biegły nie czułem bólu ani zmęczenia, mój umysł był w rozpaczy, zajęty czymś innym. Po paru kilometrach nie dałem już rady, deszcz bardzo mocno padał, wiec zacząłem iść. Pomyślałem o Bogu, że On tam gdzieś jest, że mnie kocha, że przyjmie mnie z powrotem do siebie nawet po tak długiej nieobecności. Zacząłem z Nim rozmawiać, prosić go łaskę o wyzwolenie mnie z cierpienia bo już tak dłużej nie potrafię żyć, poprosiłem go o wzmocnienie miłości do drugiej osoby o siłę żebym w niej trwał i walczył. Wróciłem do domu wziąłem kąpiel i zacząłem się bardzo mocno modlić, prosząc by przyjął mnie z powrotem, by mnie wysłuchał, niczego bardziej nie pragnąłem jak kochać, wiem że to ta jedyna osoba z którą chcę spędzić całe swoje życie, na dobre i na złe być zawsze razem. Jak skończyłem z Nim rozmawiać poczułem się jakby lepiej, weselej. Dzisiaj bardzo dobrze się wyspałem nic mnie rano nie martwiło, nie wziąłem żadnej tabletki. Modliłem się kilka razy dzisiaj, poszedłem do kościoła, niestety nie mogłem wejść dalej niż do przedsionka, kraty były zamknięte, więc uklęknąłem tam i znowu zacząłem się modlić o to, żeby mnie nie opuszczał, dał mi jeszcze jedną szansę, pozwolił mi kochać najlepiej jak potrafię. Gdy opuściłem kościół znowu poczułem się lepiej, jakbym od razu został wysłuchany. Chciałem pójść do spowiedzi i przyjąć komunię św., ale nie było mi to dzisiaj dane. Postaram się jutro, wiem, że On mnie wysłucha i przyjmie z powrotem. Nie lubię chodzić na Msze, jakoś nie mogę się odnaleźć w tłumie, wolę pobyć sam i z Nim porozmawiać. To co się ostatnio stało to chyba jakiś cud, nie jestem jeszcze do końca uleczony, ale czuję ukojenie i spokój. To chyba tyle bo nie będziecie chcieli czytać  Jak możecie pomódlcie się za mnie.
|
Cz wrz 16, 2010 20:02 |
|
|
|
 |
perswazje
Dołączył(a): Śr wrz 15, 2010 20:34 Posty: 6
|
 Re: modlitwy wysluchane
Wierzę, że Bóg może wszystko! W chwilach zwątpienia jest Jedyną Osobą, która Jest. Bolesne doświadczenia potrafi przekuć na dobro. Najważniejsze jednak to codzienny trud- rozpoznawanie i przyjęcie Jego woli.
|
Pt wrz 17, 2010 18:35 |
|
 |
emili
Dołączył(a): Pn wrz 13, 2010 16:37 Posty: 7
|
 Re: modlitwy wysluchane
Oczywiście, że Bóg może wszystko - bo jest Bogiem. Problem tylko w tym, że bardzo często pozostawia człowieka samego w jego nieszczęściu i nie wysłuchuje modlitw. Gdyby wysłuchiwał to nie byłoby tylu wojen, krzywd, znęcania się nad słabszymi, zdrad, rozwodów, alkoholizmu itp.
|
So wrz 18, 2010 16:59 |
|
 |
emili
Dołączył(a): Pn wrz 13, 2010 16:37 Posty: 7
|
 Re: modlitwy wysluchane
Bardzo mądra i ciekawa jest wypowiedź jezuity o.Ziółka na temat cierpienia, depresji i krzyża. Warto przeczytać bo autor nie wymądrza się w tym temacie, jak niektórzy. http://goscniedzielny.wiara.pl/index.ph ... 5534&katg=
|
N wrz 19, 2010 16:46 |
|
 |
renata155
Dołączył(a): Pt lut 09, 2007 23:54 Posty: 1036
|
 Re: modlitwy wysluchane
i w jaki sposób ten link ma się do twojej wypowiedzi wyżej?..bo nie widzę związku-wyjaśnisz?
|
N wrz 19, 2010 16:56 |
|
 |
martinh
Dołączył(a): Śr wrz 01, 2010 16:27 Posty: 72
|
 Re: modlitwy wysluchane
Pozdrawiam wiele czytalem i slyszalem o przypatkach ciezkich choröb i tragedi rodzinnych , lecz pod wplywem modlitwy i pirlgrzymki sprawy i poblemy ulozyly sie pomyslnie , modlitwa szczera z BOGIEM jeszcze nikomu nie zaszkodzila, JEZUS powiedzial;": Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam (Mt 7, 7); Otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie (Mt 21, 22); Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie (Mt 26, 41)." " Tak pisze św. Faustyna: Wszystkie moje niedostatki uzupełnia Jezus we mnie - Jego łaska, która działa nieustannie. Trójca Święta udziela mi swego życia w obfitości przez dar Ducha Świętego. Trzy Boskie osoby we mnie mieszkają. Bóg, jeżeli kocha, to całym sobą, całą mocą swej istoty. Jeżeli mnie Bóg tak ukochał, cóż ja na to - ja, oblubienica Jego? http://mojawiarakatolicka.blox.pl/resource/modlitwa.gif
_________________ [b]"BÖG CZSTO PUKA DO NASZYCH DRZWI , LECZ MY NIE CHCEMY OTWORZYC"[/b]
|
N wrz 19, 2010 17:01 |
|
 |
perswazje
Dołączył(a): Śr wrz 15, 2010 20:34 Posty: 6
|
 Re: modlitwy wysluchane
Jeśli kogoś kochamy(:, to chcemy go poznawać- nie zapominajmy jednak, że Bóg jest Tajemnicą... Wszystko dzieje się w jakimś celu. Modlitwa to obecność osób, nie monolog- dlatego czasem bywa tak trudno.
|
Pt paź 01, 2010 20:24 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|