Nic Bogu nie każę ....ale wierzę, że On jest z nami zawsze....a jeśli "jutro jest tajemnicą" to nie bardzo mają sensu wszelkie szczęsliwe/katastrofalne proroctwa.

Oj tam zaraz proroctwa
Od proroczych wizji odróżniaj efekt logicznego myślenia zastosowanego do faktów i danych by wyprowadzić z nich finalne skutki.

A autor nie jest prorokiem, tylko ma niezwykłą wrażliwość i wyczucie.

Najbardziej mi się spodobało to:



Jest w tym taka cudowna nuta perwersji zanurzona w Prawdzie
Mmm, uwielbiam ...

~mały_kwiatku, ja wiem, że mam rację, i wiem, że to nic nie da. Albowiem wahadło historii nie
osiągnęło jeszcze swojego maksymalnego wychylenia.Używając innego porównania, żeby się
odbić, trzeba najpierw osiągnąć dno. Przeraża mnie, jak ono będzie wyglądało.
Nie zgadzam się z Tobą, kiedy mówisz: nie mój Titanic, nie mój ocean.
Bo on jest mój, dlatego, że tak czuję. Modlimy się: "Wierzę w (...) apostolski Kościół", co
niekoniecznie musi oznaczać,że mamy wszystkich nawracać, ale na pewno oznacza, że mamy
wziąć udział w zbawianiu świata.
A gdy nie możemy zaradzić złu w świecie,to mamy z powodu tego zła cierpieć. Tak naucza
Kościół Katolicki.
Więc skoro otrzymałam taki dar, że boli mnie zdrada, kłamstwo, niszczenie małych, słabych l
ludzi,to nie widzę potrzeby, żeby się tego wyrzekać.
I jednego jestem pewna: mądrale szykują nam straszny los, ale wydaje im się, że oni nie będą
tego losu pić. A będą, tylko jeszcze o tym nie wiedzą.
W chwilach, gdy to sobie w pełni uświadamiam, żałuję, że jesteśmy rodakami, ja i oni.

Wahadło po osiągnięciu maksymalnego wychylenia zatrzyma się na chwilę w strasznej ciszy, a potem będzie wracać z potęgującą się prędkością i mocą zmiatając to co tak żmudnie usiłowało coś ugrać na procesie historycznym.



Przecież biorę udział w apostolstwie wśród swych Rodaków, choćby na tym forum, co nie oznacza, że zamierzam utożsamiać się z ludzką głupotą i wspierać zło czynione przez ludzi. Choćby to była polska głupota i polskie zło. Modlę się za ludzi i osobiście staram się wspierać dobro. To jest moja akcja apostolska. A nie pogrążanie się w szambie polskiego piekła.



Zaraz zaraz. Nigdzie Kościół nie każe nikomu cierpieć. Przemyśl to, bo to wygląda mi na dość typową, rozpowszechnianą w Polsce herezję.


Dar empatii jest darem, jednak nie służy on do tego byś Ty się dała zabić poprzez własne odczuwanie zła, krzywdy i cierpienia, tylko ma służyć Ci w identyfikowaniu takich sytuacji by nieść ludziom właściwą pomoc. Tak mi się wydaje. Cierpienie dla cierpienia nie jest ludzkim przeznaczeniem, moim zdaniem. Przeznaczeniem człowieka jest działanie.



Oj będą. I wcale nie odczuwam z tego powodu satysfakcji.



Ja niczego nie żałuję. Los postawił mnie w tym miejscu, gdzie jestem, abym tu coś zrobił, albo się tu czegoś nauczył. I dostałem miejsce i czas najciekawsze może w historii Planety Ziemia.
Dziękuję Bogu za to.

Pozdrawiam.

~mały_kwiatku, przejąłeś manierę dyskutowania której nie lubię, kładę to na karb znużenia.
(mam na myśli "wyciąganie niteczek")
I proszę, nie zarzucaj mi herezji, bo w tym momencie odrzuciłeś i zakwestionowałeś praktykę i
(chyba, ale sprawdż ) naukę Kościoła związaną z formami wynagradzania Bogu za grzechy
świata. A duchowe cierpienie z powodu zła, któremu nie umie się zaradzić,to chyba nic złego.
Lecz może obowiązuje jakaś inna doktryna, a ja nic o tym nie wiem, to mi powiedz.

Pod warunkiem, że ów dar empatii obejmuje wszelkie dobro i wszelkie zło, kłamstwo, zdradę, niezależnie od przynależności partyjnej, narodowości i rasy.
Bo nigdzie na świecie nie istnieje podział na ludzi z gruntu złych lub tylko dobrych.
Nie wolno z definicji klasyfikować ludzi i uznawac wszelkich ich zamysły jako tylko zło.


I potrafisz funkcjonować pośród onych "jedynie złych".
Klasyfikowanie ludzi na jedynie złych i jedynie dobrych zaprzecza dziełu stworzenia Boga.....
- "Zło jest brakiem jakiegoś dobra, które w danym bycie powinno sie znajdowac, jest niedostatkiem. NIGDY NIE JEST JEDNAK CAŁKOWITĄ NIEOBECNOSCIĄ DOBRA.
Zło istnieje obok dobra, ale znaczy także, że dobro trwa obok zła, rosnie niejako na tym samym podłożu ludzkiej natury.
Natura bowiem nie została zniszczona, nie stała sie całkowicie zła, pomimo grzechu pierworodnego.
Zachowała zdolnośc do dobra i to potwierdza się w różnych epokach dziejów", JPII "Dar i tajemnica".

Bardzo rzadko wyciągam niteczki. Nie zależało mi zresztą na wyciąganiu niteczek, tylko na precyzyjnym przekazaniu swoich myśli.

Nie jestem tu od wykładania doktryny katolickiej. Znajdziesz na forum mnóstwo specjalistów od tego. Natomiast podkreślę to co napisałem. Nigdzie nie widziałem i nie słyszałem, aby Kościół domagał się od katolików by cierpieli i w zamian za cierpienie wypracowywali sobie lub innym jakieś zasługi.
Ludziom się myli ta interpretacja z czymś podobnym, jednak zupełnie innym.
Jeśli los zesłał Ci cierpienie, z którego nie możesz się uwolnić, to WTEDY możesz to cierpienie złożyć na ołtarzu Boga w wybranej przez siebie intencji.

Zamiłowanie do cierpienia to w ogóle jest grzechem. Jeśli masz tę skłonność, porozmawiaj o tym ze spowiednikiem. Napisałaś:

Zwróć uwagę że fraza "chyba nic złego" jest frazą akceptującą cierpienie i to zło, z którego ono wynika. Bardzo niebezpieczne związki myślowo słowne tu dostrzegam. Przyjrzyj się temu.

Ja Ci życzę szczęścia i radości wynikających z obserwacji dobrych skutków Twoich dobrych modlitw. Serdecznie Cię pozdrawiam.

Alus,
kim są Ci mityczni "jedynie źli" i skąd Ty ich wytrzasnęłaś?

Przeczytaj dokładnie wskazany blog lub wpis "żałuję, że jesteśmy rodakami ja i oni"....przeciw komu "kamienie zaczynają już krzyczeć"....
"Czeka nas ciężka walka o stolicę i może nie zdołamy jej obronić".....bronimy zawsze przed agresorem, mordercą, złem...

~mały_kwiatku, chyba jesteś już bardzo zmęczony.Gdybym się uderzyła młotkiem w
kolano, to byłoby to dobrowolne cierpiętnictwo. Nie znam jednak patentu jak na drodze
dobrowolnego wyboru sprowadzić na siebie psychiczny ból i duchowe zranienie. Z tego, co
wykłada psychologia, prawem każdej żywej istoty jest uciekać przed bólem. Może i różnię się
nieco od uśrednionej populacji, bo w końcu każdy człowiek jest inny, ale nie aż tak.

Zadne "moze"!

Słusznie, ale też nie każde użycie siły przez władzę jest bandytyzmem. Nie znam przykładu państwa, które funkcjonowałoby bez odwoływania się do aparatu przymusu.

I tak np. gdy ja uznam, że sąsiad powinien oddać mi x% ze swoich dochodów i ściągnę z niego haracz, to będzie to bandytyzm. Gdy to samo uczyni państwo, to takie postępowanie przestaje być bandytyzmem. Gdy ja uznam, że sąsiad popełnił przestępstwo i zamknę go na x lat w piwnicy, to będzie to bandytyzm. Gdy to samo uczyni państwo, to takie postępowanie przestaje być bandytyzmem.

Czytam różne Twoje posty i nie mogę zrozumieć, skąd u Ciebie takie antypaństwowe nastawienie...

W czasach, gdy byłem młodszy, władza używała sformułowania "element antysocjalistyczny". Takim elementem były różne Kuronie i Michniki i ja mam zaszczyt uważać się za przedstawiciela tego właśnie środowiska, które w wyniku długotrwałych, wieloletnich działań współtworzyło warunki do powstania Rzeczypospolitej jako kraju wolnego i demokratycznego.

Po osiągnięciu wolności państwa z uwagą przyglądam się kierunkowi jego rozwoju.

SweetChild, jeśli nie wiesz po co jest w społeczeństwach wolnych tworzona władza, to przypomnę. Ona jest po to by służyć społeczeństwu zapewniając przestrzeganie prawa, które społeczeństwo stanowi. Jeśli władza postępuje inaczej i traci swoją funkcję służebną wobec Narodu, trzeba podjąć działania dla zmiany władzy. Jeśli w Państwie nie ma już demokracji bo została ukradziona przez władzę, lub zewnętrznego agresora, to trzeba działać na rzecz przywrócenia demokracji. To dość proste, pracuję z tym od niemal urodzenia.

Oczywiście, jeśli władza alienując się od społeczeństwa, tworzy narzędzia do panowania nad ludźmi zamiast do służenia społeczeństwu, trzeba władzę zdecydowanie przywołać do porządku. Ten proces zwykle wymaga oddania życia lub zdrowia poszczególnych obywateli.

Adam Michnik stracił zdrowie, wielu opozycjonistów straciło życie w walce z wyalienowaną władzą mającą oparcie w Związku Radzieckim a nie w Narodzie Polskim.

Masz jeszcze pytania, SweetChild?

kwiatku miły - nie czytujesz GW, to może zrobisz wyjątek.
Zaznaczam, że nigdy nie miałam i nie mam zadnych problemów z Islamem, ani budową meczetu i centrum kultury muzułmańskiej w Warszawie.
Ale może spróbujesz wyjasnić na czym ma polegac "ciężka walka w obronie stolicy" w kontekście tej informacji
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95 ... nska_.html

Przeczytałem artykuł i wrzuciłem w Google frazę "ciężka walka w obronie stolicy". Wyskoczyły artykuły o kampanii wrześniowej 1939 roku. Przypuszczam, że nie o to Ci chodziło, Alus. Przypuszczam, że tę frazę użył ktoś ubiegający się o funkcję prezydenta Warszawy.

Artykuł jest dość oczywisty dla mnie, jako praktyka samorządowego. Pan Bielecki nie dopełnił zobowiązań, przekroczył uprawnienia, jako dzierżawca działki i powinien działkę zwrócić. I to niezależnie od tego czy będzie prezydentem Warszawy, biskupem, czy szarym Kowalskim.
Oczywiście człowiek, który zachowuje się w sposób opisany w artykule, moim zdaniem, nie powinien sprawować funkcji samorządowych. Oczywiście to moje zdanie, na podstawie tego artykułu.

Aaaa, dodam może, bo nie każdy czytelnik, być może, jest tego w pełni świadomy:

Jan Krzysztof Bielecki, jeden z pierwszych premierów rządu po roku 1989, odznaczony orderem Orła Białego, to jest ktoś inny, niż Czesław Bielecki, wieloletni działacz polityczny ostatniego 20lecia.