Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So lis 22, 2025 20:42



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 33 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
 utracona możliwość życia w zakonie 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt kwi 06, 2010 14:39
Posty: 7
Post utracona możliwość życia w zakonie
Witam,
chciałabym się dowiedzieć czy istnieje jakieś forum dla osób, które miały iść do zakonu/seminarium ale z jakiegoś życiowego powodu im się to nie udało (przez związek, sytuacje życiową etc ). Chciałabym porozmawiać z takimi osobami, jak poradziły sobie z pustką, co można zrobić itd. Każdemu kto pomoże za tę pomoc dziękuję. Pozdrawiam


Pn lis 22, 2010 20:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07
Posty: 8229
Post Re: utracone życie w zakonie
Tytuł tematu jest chyba źle ułożony, bo mi kojarzy się on ze zmarnowanym/utraconym życiem z winy zakonu.

_________________
The first to plead is adjudged to be upright,
until the next comes and cross-examines him.

(Proverbs 18:17)

Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna.
(Weatherby Swann)

Ciemny lut to skupi.
(Bardzo Wielki Elektronik)


Pn lis 22, 2010 20:39
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8674
Post Re: utracone życie w zakonie
Poczytaj może ten wątek: Byłam zakonnicą

Uczucie pustki jest na pewno normalnym uczuciem w tym momencie. Aby minęła, z pewnością potrzeba jednak czasu. Powoli zacznij zajmować się życiem. Może jakaś szkoła?

A może inni będą mieli jakieś ciekawe pomysły?

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Ostatnio edytowano Pn lis 22, 2010 20:55 przez Soul33, łącznie edytowano 1 raz



Pn lis 22, 2010 20:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Zgodnie z uwagą Elbrusa pozwoliłem sobie lekko zmienić tytuł wątku na bardziej pasujący do treści. Jestem otwarty na różne propozycje. W razie jakichś uwag proszę do mnie pisać.
jumik


Pn lis 22, 2010 20:49
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 07, 2010 15:04
Posty: 800
Post Re: utracone życie w zakonie
na moim przykladzie poradzenie sobie z pustka to zawierzenie Bogu,czesto bolesne mowienie badz wola Twoja i ufnosc ze widocznie ma on jakis cel w tym ze jest tak a nie inaczej .Nieraz po latach dopiero widac sens takiego czy innego wydarzenia w naszym zyciiu I tak jak mowi Soul 33 powoli zacznij zajmowac sie zyciem


Pn lis 22, 2010 20:51
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt kwi 06, 2010 14:39
Posty: 7
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Dziękuję za szybkie odpowiedzi i zmianę tematu. Nie chodzi tutaj konkretnie o moją osobę. Sprawa dotyczy mojego partnera. Miał on bowiem iść do zakonu. Na drodze naszych wspólnych (ze strony partnera błędnych) wyborów i pożądania, na początku nowego roku pojawi się na świecie nasze dziecko. Widzę, że się męczy, nie chce życia rodzinnego, cierpi. Rozmawialiśmy. Nie kocha, popełnił błąd, utracił daną mu szansę od Boga, jest z nami z poczucia odpowiedzialności i obowiązku. Widzę, że męczy go pustka. Chciałabym mu jakoś pomóc, ułatwić mu przejście przez ten trudny moment (jeśli to co czuje jest w ogóle przejściowe), ale nie wiem w jaki sposób. Prawdopodobnie nigdy nie będę mogła powiedzieć, że rozumiem co on czuje,ponieważ nie przeżyłam tego. Jak mu pomóc? moje uczucia są dla niego bezwartościowe. Jak mam mu pomóc? On sobie nie radzi z tą sytuacją, ja jako druga strona również przestaję sobie radzić. Zmarnowaliśmy jego życie. Z drugiej strony ciężko jest mi również w związku z tym, że nie ma z jego strony uczucia.


Pn lis 22, 2010 21:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 07, 2010 15:04
Posty: 800
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Nie zmarnowaliscie jego zycia on sam dokonal wyboru a teraz powinien stanac na wysokosci zadania jako facet nie przyjmowac dziecka jako przeszkode na drodze tylko jako dar Bozy . Moim zdaniem niedorosl on jeszcze ani do bycia ojcem ani do bycia w zakonie.


Pn lis 22, 2010 21:47
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8674
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Jeśli on uważa, że zmarnował sobie życie, bo ma dziecko, to niech pójdzie na jakieś lekcje religii dla pięciolatków, bo widocznie nie pojmuje podstawowych koncepcji chrześcijaństwa. Pustkę czuje? Niech pomyśli o swoim dziecku, o tym, jak mu zapewnić godne życie i miłość. Od razu mu się pustka skończy. Utracił daną mu szansę od Boga? A teraz to co ma, jak nie szansę? Czas dorosnąć.

I sprawiasz wrażenie, jakbyś się z nim zdecydowanie za bardzo cackała.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Pn lis 22, 2010 21:56
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 07, 2010 15:04
Posty: 800
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Masz racje Soul choc nie wiem czy i pieciolatkowie nie mysleliby powazniej niz on a wydaje mi sie ze dziewczyna obwinia siebie i dziecko zupelnie niepotrzebnie


Pn lis 22, 2010 22:07
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8674
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Ja rozumiem, że w momencie totalnej zmiany planów życiowych można czuć się zagubionym. Ale ile czasu? I nic w tej sprawie nie robić?

Przypomina mi się koniec Historii Miłosnych Jerzego Stuhra, gdy ten ksiądz (jeśli ktoś nie widział - porzucał stan duchowny, ponieważ dowiedział się, że ma córkę) spogląda na Jezusa na krzyżu i mówi coś w stylu: "To Ty do mnie z nią przyszedłeś".

Jeśli sobie nie radzi zupełnie, to może najlepiej zrobi, jak pójdzie do jakiejś przykościelnej poradni psychologicznej.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Pn lis 22, 2010 22:42
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 09, 2007 23:54
Posty: 1036
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Basia zostaw go..nie kocha--to i nie pokocha..a bez miłości,opieki,wsparcia..naprawdę jest trudno--to niby stracone powołanie-to tylko wymówka.i nic po za tym


Pn lis 22, 2010 23:04
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 24, 2009 21:23
Posty: 806
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Zgodzę się z Renatą. Jakby Cię kochał to by się nad sobą nie użalał. Możliwe, że w tym momencie nie jest zdolny do miłości. Po co fundować dziecku tak niestabilnego "opiekuna". Jak nie odejdzie teraz to potem, w końcu to TY i dziecko będziecie winne, że on nie poszedł do zakonu. Niech dojrzeje, a jak chcesz mu w tym pomóc to za radą Soulla nie cackaj się. Dziecko umiał zrobić, to niech i z resztą nauczy się sobie radzić, a jak nie to Tobie do niczego nie jest on potrzebny.

_________________
Szukaj mnie
Bo sama nie wiem już
Bo nie wiem kiedy sama się odnajdę.


Pn lis 22, 2010 23:41
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt kwi 06, 2010 14:39
Posty: 7
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Możliwe, że to kwestia niedojrzałości na tej płaszczyźnie. Zaproponowałam rozstanie tłumacząc, że to dziecko nie potrzebuje nieszczęśliwej rodziny. Powiedział, że i on i ja musimy być odpowiedzialni za to, ze to dziecko pojawi się na świecie (nieść ten krzyż cierpienia i samotności w związku)...


Wt lis 23, 2010 9:39
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt kwi 06, 2010 14:39
Posty: 7
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
I nie wiem co mam dalej robić. Ratować, pomóc mu przez to przejść czy odejść. Bardziej skłonna jestem do pierwszej opcji ponieważ też czuję się odpowiedzialna za całą naszą trójkę, że jesteśmy w punkcie w jakim jesteśmy.


Wt lis 23, 2010 9:41
Zobacz profil
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Barbara, nie daj sie w ten "krzyz cierpienia i samotnosci" wmanewrowac. Naprawde chcesz nastepne 50, a przynajmniej 20 lat do doroslosci dziecka spedzic na umartwianiu sie i zyciu w ciaglych wyrzutach (nawet nie wypowiedzianych), za to, ze popelniliscie blad? I uwazasz, ze takie nastawienie do zycia pomoze waszemu dziecku stac sie dobrym, dojrzalym czlowiekiem, jezeli tatus bedzie traktowal je jako "krzyz"? Tak powinno byc traktowane dziecko?

Jezeli czujesz sie odpowiedzialna za cala sytuacje, to zostaw tego niedoroslego chlopaczka i zajmij sie twoim dzieckiem. Jezeli tatus kiedys dorosnie do odpowiedzialnosci, to moze sie pojawic w waszym zyciu. Na razie niech placi za niedojrzalosc w formie alimentow. A skad na to wezmie? Trzeba bylo myslec wczesniej.

Inaczej bedziesz cale zycie starala sie opiekowac dwojka (a moze i wieksza iloscia) dzieci. Naprawde chcesz byc samotna matka duzego i malego dziecka?

Przepraszam za bezposredniosc, ale jestem przeciw dozywotniemu poblazaniu niedoroslym osobom, ktore popelniaja bledy i potem placza i nie potrafia wziasc odpowiedzialnosci za wlasny blad i obciazaja poczuciem winy wszystkich dookola.


Wt lis 23, 2010 9:50
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 33 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL